Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Chcialbym jeszcze coś dodać, dla wszystkich tych, którzy obawiają się tego zabiegu, lub przeszli go juz ale niestety niepomyślnie. Nie ma sensu się denerwować, ani szlochać. Przeżywalem to 4 razy, wiem jak wielką gorycz niesie wiadomość, że niestety się nie udalo i trzeba będzie jeszcze raz. Wiem jak to jest leżeć na tym stole kilka, a nawet kilkanaście godzin, minelo juz 11 lat, a ja wciąż pamiętam każda sekunde, której bylem świadom podczas zabiegu, pamiętam slowa wypowiadane przez lekarzy i pielęgniarki. Teraz traktuję to jako zly sen i czasami lapię się na tym, że się zastanawiam czy to naprawdę się wydarzylo w moim życiu, czy może to byl tylko jakiś zly sen. Zyczę wam wszystkim powrotu do zdrowia i pelni życia, pamiętajcie że zawsze trzeba mieć nadzieję. Ja ją mialem zawsze! Jeśli macie jakieś pytania, to bardzo chętnie odpowiem.
Odnośnik do komentarza
Mój kardiolog uznał przeprowadzoną przez siebie ablację (w grudniu 2007) za nieskuteczną i przepisał mi leki, które mają doprowadzić do utrwalonego migotania przedsionków. Czy ktoś miał takie doświadczenia? Może ktoś ma utrwalone migotania - co to oznacza w sensie samopoczucia i czy to już na całe życie? Przyznam, że zwątpiłam, bo myślałam, że może będę miała powtórzona ablację.
Odnośnik do komentarza
Witam Jestem ponad rok po ablacji z powodu migotania. Świeżo po zabiegu miałem jeszcze ataki migotania ale były to już ostatnie(mam nadzieję że już się nie pojawią). Nie biorę żadnych leków, prowadzę normalne życie(niestety stresy mnie nie omijają). Jakiś czas temu zdecydowałem się na pracę za granicą. Latam samolotem, uprawiam sport i zapomniałem co to migotanie. Na początku obawiałem się zabiegu ale teraz każdego dnia dziekuję , że sie na niego zdecydowałem. Naprawdę warto uwierzyć. Pewnie, ze nie każdy zabieg się udaje jak można dowiedziec się z literatury i tego forum. Ja widać miałem duże szczęście , że udało sie za pierwszym razem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i myśle , że jest wiele osób które miały udaną ablację i zapomniały o chorobie i dlatego nie pojawiają sie na tym forum.
Odnośnik do komentarza
Do Tomasza! Wypada tylko pogratulować. Ale mam również kilka pytań. Po jakim czasie od ablacji miałeś ostatnie migotanie? Czy obecnie pojawiają się jakiekolwiek zaburzenia rytmu jeśli tak to jakie? Czy po ablacji pojawiły się skoki ciśnienia jeśli tak to czy minęły? Po jakim czasie od ostatniego migotania odstawiono Ci leki? No i oczywiście gdzie robiłeś ablację. Pytam nie bez powodu - miałem ablację pół roku temu w Aninie. Ostatnie migotanie miałem 9 kwietnia - ich częstotliwość i nasilenie zmniejsza się ciągle. Niestety po ablacji pojawiły mi się problemy z gwałtownie skaczącym ciśnieniem, zawsze w spoczynku bez wyraźnej przyczyny. Taki skok (zwyżka do np 150/100) zawsze powoduje zaburzenia rytmu typu dodatkowe skurcze lub przerwy w pulsie. Występują też zaburzenia rytmu bez skoków ciśnienia. Szczęśliwie nie przechodzą w migotanie choć są nieprzyjemne. Nie mam także odwagi odstawić leków. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Do Kuki! Nie wiem co na to powiedzieć. Mam w rodzinie dwie osoby z utrwalonym migotaniem. Lekarze twierdzą, że na pewnym etapie nie warto już walczyć o utrzymanie rytmu zatokowego, ponieważ najbardziej niebezpieczne i dokuczliwe dla pacjenta są ciągłe zmiany rytmu z migotania na zatokowy i odwrotnie. Mój ojciec ma utrwalone migotanie co najmniej od 30 lat. Dawniej nie robiło się ablacji. Niestety utrwalone migotanie ogranicza dość znacznie wydolność fizyczną, następują też z czasem zmiany strukturalne serca typu powiększenia komór i przedsionków. Natomiast chory po pewnym czasie nie czuje już migotania. Z tego co wiem robi się ablację również przy utrwalonym migotaniu, ale tylko wtedy kiedy serce jeszcze się nadmiernie nie powiększyło. Są też znacznie mniejsze szanse na to że po ablacji uda się utrzymać rytm zatokowy. Jeśli mogę coś radzić to ja przed zgodą na utrwalenie migotania koniecznie spróbowałbym się skonsultować z innym specjalistą np z profesorem Walczakiem, którego tak wszyscy chwalą. Ma on chyba największe w Polsce doświadczenie z ablacjami. Wiem, że również ośrodek w Zabrzu uchodzi za równorzędny z Aninem.
Odnośnik do komentarza
Witam Migaczy!! Jestem 3 miesiące po ablacji, z umiarkowanym optymizmem. Sytuacja podobna jak u Czytelnika, migotania nie ustąpiły całkowicie ale są zdecydowanie rzadsze niż przed, w miarę krótkie (1,5 h) .Moja kondycja fizyczna i samopoczucie super. Mój lekarz kardiolog nie podejmie decyzji o odstawieniu amiodaronu i zamianie na jakiś mniej obciążający lek, a na tym obecnie najbardziej mi zależy dlatego czekam z niecierpliwością na odpowiedź Tomasza Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Czytelniku! Dziękuję bardzo za odpowiedź. Nie zdecydowałam się jeszcze na utrwalenie, mimo dość fatalnego samopoczucia. Jestem na etapie poszukiwania kogoś, kto mógłby potwierdzić, że nie ma innego wyjścia i o reablacji mogę zapomnieć. Myślałam przede wszystkim o profesorze Walczaku, ale udało mi się zapisać dopiero na 24 lipca. Nie wiem jak do tego czasu wytrzymam. Wczoraj znowu byłam na kroplówce. Może uda się jeszcze kogoś *namierzyć* wcześniej. Może mój kardiolog ma rację, ale w końcu nie jestem starszą i nieaktywną osobą, bo u takich właśnie podobno się utrwala. Lekarze, z którymi wczoraj rozmawiałam podczas kroplówki, też wyrażali się o utrwalaniu u mnie migotania co najmniej sceptycznie. Będę pisać na forum co i jak ze mną dalej będzie, bo może te informacje będą pomocne dla innych. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Moi Drodzy Migacze! Wraz z wiosną u części z Was po ablacji wzrasta dobre samopoczucie i to mnie cieszy. Cieszę się również z tego , że odezwał sie Tomek ( poprzednio spotykalismy się na stronie -Migotanie przedsiomków, ale potem stracilismy kontakt). Tomek,Łukasz i ja jesteśmy chyba przykładem na to ,że warto wykonywać ablacje , poniewaz po prostu nie ma rozsądnej alternatywy zapewniającej trwałe wyleczenie. Jestem właśnie po kolejnym *teście* sprawdzajacym skuteczność ablacji, wróciłem własnie z intensywnej podróży połaczonej z dużą ilością latania samolotem....i znów nic sie nie działo czego życzę Wam wszystkim. Mam prośbę do Tomka o kontakt. Do Kuki! Jeżeli masz tak odległy termin wizyty u Prof. Walczaka proponuje Ci konsultację w CK Anin u Dr. Ł. Szumowskiego, który wykonywał moja ablację( wspaniały lekarz i świetny fachowiec. Pozdrawiam Wszystkich!
Odnośnik do komentarza
Witam Ablację miałem robioną w lutym 2007 więc już wszystkiego nie pamiętam. Miałem ją robioną w Bydgoszczy i byłem jednym z pierwszych pacjentów w tym ośrodku ktory miał robioną ablacje z powodu migotania. Sam zabieg nie należy do przyjemnych( jak większość z was wie) ale obsługa bardzo miła. Po zabiegu odstawiono mi leki( co chyba nie było dobrym pomysłem) i w szóstym dniu po zabiegu dostałem ataku który był silniejszy od tych przed zabiegiem i trwał kilkanaście godzin. Po konsultacji telefonicznej wróciłem do leków Rytmonorm i jakiś beta-bloker. Po zabiegu miałem trochę przyspieszone tętno ale mieściło się w szerokiej granicy normy ok 80-90 stuknięć. Z ciśnieniem nie miałem nigdy kłopotów i muszę powiedzieć że teraz nawet nie pamiętam kiedy ostatnio mierzyłem. Po 3 miesiącach od zabiegu miałem wizytę kontrolną i odstawiono mi leki. Więcej migotania nie miałem, czasami zdarzają mi się dodatkowe skurcze ale trwa to bardzo krótko, najdłużej miałem kilka sekund i muszę powiedzieć że wtedy panika zakiełkowała w mojej głowie i przypomniałem sobie czasy z przed zabiegu gdzie ataki trwały kilka godzin i zdarzały się 2-razy w tygodniu. Widzę teraz że to i tak nie był najgorzej bo niektórzy miewają codziennie. Lekarz prowadzący dr. Krupa (wielkie dzięki doktorze za prowadzenie i pomoc przy zabiegu) powiedział ze mogę czuć się wyleczony. Następną wizytę miałem wyznaczoną na grudzień ale wcześniej wyjechałem do pracy za granicą. Teraz przyjechałem na urlop i przypomniałem sobie że pisywałem na tym forum. Marek jeszcze raz sorry że tak długo nie pisałem ale byłem zaprzątnięty innymi sprawami. Pewnie gdyby serce dawało znaki to szukałbym pomocy i wtedy zajrzał na forum jak to było wcześniej. Teraz obiecuję się odezwac nawet z innego kraju i nawet gdy serducho będzie spokojne. Wylatuję już w sobotę rano, kurcze jak ten czas leci ale najważniejsze to być zdrowym. Ja to potrafię już docenić i cieszę się że nie jestem sam w gronie udanych ablacji przy migotaniu. Nie wiem czy odpowiedziałem na wszystkie pytania które były do mnie. Muszę jeszcze podziękować dr. Oskarowi który pisuje na tym forum i udziela informacji na tyle ile można przez internet bo to trochę dzięki niemu zdecydowałem się na zabieg. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Do Tomasza i innych! Dziękuję za tak szczegółowe informacje. To miłe, że są ludzie którym się udało. Ja niestety chyba nie będę mógł się do nich zaliczyć. Minęło mi już pełne pół roku po ablacji. Ostatnie dwa miesiące były względnie spokojne, ale od 22 kwietnia kiedy dopadły mnie gwałtowne wahania ciśnienia zakończone niestety migotaniem i umiarawianiem w szpitalu czuję się znowu niepewnie. Serce zachowuje się niestabilnie i w każdej chwili znowu może zacząć migać. Coś się wyraźnie zepsuło. Zauważyłem, że po ablacji źle znoszę każdy wysiłek i to nie w trakcie ale parę godzin po. Tego dnia byłem na godzinnym szybkim spacerze w tempie ok 6km/godz. W trakcie jest wszystko ok. Ale 3 ,4 godz po zaczęło mi skakać ciśnienie. Kaptopril zbijał je na ok godzinę po czym znowu do góry. Za trzecim razem dostałem migotania. Jestem podłamany bo widzę, że coś się komplikuje i nie wiem czy następna ablacja na to pomoże.
Odnośnik do komentarza
Do Czytelnika i innych Migaczy!! Śledzę Twoje objawy i reakcje, gdyż jestem jakby 1 krok za Tobą. Jeszcze czekam, jeszcze mam nadzieję, że może będzie dobrze. Migotania zdarzają się niestety ale nie są uciążliwe gdyż występują zawsze gdy już zasypiam no i nie trwają tak długo bym musiała jechać do szpitala na kroplówki. Nie wiem kiedy zacząć myśleć o kolejnej ablacji? Postanowiłam jeszcze dodatkowo zredukować swoją wagę o 5 kg, by było lżej mojemu sercu pracować ale ponoć jest to dużym obciążeniem dla organizmu za to później będzie lepiej. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik
Hej Migacze! Czy jeszcze ktoś tu zagląda, czy już wszystkim się znudziło. Niestety nie mam dobrych wiadomości. serce jest niestabilne raz więcej raz mniej - nie ma już postępu tak jak przez pierwsze pół roku. Nastawiam się psychicznie na następną ablację. Przestałem już wierzyć, że pierwsza wystarczy.
Odnośnik do komentarza
Gość markobe
Do Hugo! Przed zabiegiem dostaniesz do podpisania specjalny protokół, w którym będą wyliczone wszystkie mozliwe powikłania od zawału, udaru na wielu, wielu poważniejszych, ale nie stresuj się. Jest to ogólnie przyjęta formuła obowiązująca w całym świecie na wypadek , gdyby coś się stało...Po przeczytaniu roi duże wrażenie. Musisz jednak zachować dystans i naprawdę się nie przejmowac, poniewaz znakomita wiekszość polskich kardiologów inwazyjnych to świetni fachowcy i z całym zaufaniem możesz oddać się w ich ręce!. Do Czytelnika! Nie załamuj się, to że nie ma błyskawicznego postępu.Czas leczy rany, równiez te po ablacji.! Jak wyglada Twoja wydolność fizyczna i jak często masz migotki, jakie jest ich nasilenie ?Pozdrawiam i trzymam kciuki , żeby było coraz lepiej z każdym dniem!
Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik
Do Markobe! Odpowiadam na Twoje pytania : Moja wydolność fizyczna jest zupełnie dobra, ale kilka godzin po wysiłku zaczyna mi skakać ciśnienie co prowadzi czasem do migotania - opisałem to wcześniej. Podobne objawy występują po wypiciu kawy lub nawet niewielkiej ilości alkoholu. Doszedłem do wniosku, że może to być skutek spadku poziomu potasu lub magnezu. Teraz to testuję. Do migotania dochodzi średnio 1 - 2 razy w miesiącu, ale serce często jest niestabilne i stoję na krawędzi migotania. Ratuję się wtedy dodatkową dawką polfenonu i betalogu ale nie zawsze to pomaga. Minęło mi już 7 miesięcy od ablacji i sądzę, że co się miało zagoić już się zagoiło - nie widzę jakichś zdecydowanych zmian w samopoczuciu tak jak we wcześniejszym okresie. Dlatego przyzwyczajam się do myśli że następna ablacja będzie nieunikniona. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Eluzyna
Do Czytelnika, Markobe i innych migaczy. Zwracam się szczególnie do was ponieważ jestem już 5 miesiąc po ablacji ale migotania jeszcze występują podobnie jak u Czytelnika 2x w miesiącu. Przed ablacją było 2x w tygodniu. Zawsze zdarzają się podczas nocnego spoczynku i to wtedy gdy się położę ale też po przebudzeniu. Wydolność fizyczna jest ok. mogę dużo chodzić, pracować na działce, jeździć rowerem i nie ma to wpływu na występowanie migotań.Wydawało mi się, że w zasadzie mogę wszystko ale tak nie jest, bo niedawno przeżyłam szok, otóż zdrętwiałam patrząc na wielką brunatną plamę i zgrubienie na moim ciele w okolicy wątroby, pomyślałam, że stało mi się coś strasznego ale domowe służby medyczne orzekły, że jest to wylew podskórny czyli wielki siniak.Skojarzyłam to z moim niedawnym wyczynem-przechodzeniem przez płot na własną działkę gdzie mogło się to zdarzyć. Ponieważ biorę, jak wszyscy migacze Sintrom każde stłuczenie powoduje wielkie siniaki, więc trzeba zawsze zwracać szczególną uwagę na możliwość urazów. Marzy mi się odstawienie Sintromu i Cordarone ale ponieważ migotania jeszcze występują żaden lekarz nie pozwoli na to. Zaczynam się także oswajać z myślą o kolejnej ablacji. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich! Jak czasem czytam to forum, to zaczynam sie zastanawiać czy ablacja w ogóle ma sens? Miałam zabieg w grudniu i stopniowo moje dolegliwości nasilały się, a to dzieje się ostatnio to już jest stan, w wyniku którego wysiadam psychicznie. Mam różne odczucia, których dotąd nie miałam i chyba różne rodzaje arytmii (full wypas). Ostatnio doszła mi dolegliwość związana z bardzo szybkim tętnem (120-130). Obecnie liczę czas jak długo nie mam arytmii, a nie tak jak kiedyś, jak długo ją mam. Być może będę miała kolejną ablację i marzę o tym, żeby chociaż trochę ten stan się poprawił, bo w całkowite wyleczenie już przestałam wierzyć. Jeszce mam pytanie; czy mieliście odstawione leki przed zabiegiem? Spotkałam ostatnio osobę, która miała powtarzaną ablację, bo przed pierwszym zabiegiem nie odstawiono jej leków.
Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik
Do Kuki! To ciekawe z odstawianiem leków - mnie nikt o tym nie wspomniał. Ciekawe jak inni. Ja też czuję się nie najlepiej. 15 maja miałem kolejne migotanie 4 godz. Oczywiście nie śmiałbym porównywać się z Tobą, ale moje serce po pewnym okresie poprawy zachowuje się często bardzo niestabilnie i jest na krawędzi migotania. Też myślę o następnej ablacji choć chciałbym to odwlec do jesieni,aby nie zmarnować sobie lata szczególnie jak sobie przypomnę pierwsze trzy miesiące po ablacji.
Odnośnik do komentarza
Gość Eluzyna
Witam. O odstawieniu leków antyarytmicznych przy migotaniu przedsionków raczej się nie mówi, natomiast przy innych rodzajach arytmii i owszem. Jestem już 5 miesięcy po ablacji i nikt nie chce mnie uwolnić od brania tych toksycznych leków.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×