Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Saba, ja migotanie czuje i to bez wzgledu na przyspieszony lub nie puls. Bardzo nieprzyjemne uczucie, ktore trudno opisac. Lęk, slabosc przy ruchu, kolatanie serca i ogolnie wielki niepokoj. Przy dluszym migotaniu dochodzil bol w klatce piesiowej, czasem bol samego serca. Niezbyt mocny. Sprawdzanie dotykowe tetnicy bylo w takich przypadkach czysta formalnoscia. I tak wiedzialem, ze mnie migotanie dopadlo. Natomiast miewalem - i zdrza sie to i teraz - pojedyncze wypadania czy krotkotrwale, kilkusekundowe dodatkowe skurcze. Nieprzyjemne, ale krotkie. I w takich przypadkach wlasnie sprawdzam dotykajac tetnice czy to juz migotanie czy tylko krotki, niestotny epizod. A nauczylem sie tego dotykania tetnicy szyjnej (lekarze zalecaja dotykania tetnicy w nadgarstku) we Francji, na jednej ze sciezek zdrowia. Tam wlasnie pokazano jak sprawdzac czy biegajac nie przekraczamy nadmiernie prawidlowego pulsu. Saba, byc moze Ty jestes calkiem zdrowa (bez cudzyslowia :)), tylko po prostu bardzo nerwicowa. I wcale nie musi to byc skorelowane z ta codzinna nerwowosci typu wkurzenie sie na cos czy zwykly stres, a jesli nawet to w bardzo skomplikowany, nieprzewidywalny sposob.

Odnośnik do komentarza

Jestem juz po wizycie ,Holter wykazał same skurcze dodatkowe komorowe bez migotania i innych zaburzeń,wygląda na to,ze to cos co czulam to były skurcze a nie migotanie;-) stres,czyli nadmierna produkcja adrenaliny powoduje zwiększenie liczby skurczy i ich odczuwania,staram się z całych sił opanowywac lęk ale nie zawsze się udaje niestety!

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochani migacze, trochę mnie tu nie było. Nie wiem czy pamiętacie, pisałam w listopadzie/grudniu- kilka stron temu. Muszę się z wami podzielić swoimi doświadczeniami, bo może to komuś pomoże. Będzie długo ale z happy endem :) Jak pisałam, miałam już 2 ablacje w 2009 i 2010 roku z powodu migotania, trzepotania przedsionków i innych zaburzeń rytmu. Przyczyny nieznane. Na jakiś czas miałam spokój, chociaż kołatania (ale nie migotania) miałam dalej. Po pewnym czasie zaczęłam brać betablokerach, najpierw Concor Cor , potem Sotaxesal 80, bo serce się rozkręcało. W listopadzie rozszalało się migotanie na całego. Potrafiło męczyć mnie przez kilka dni, z krótkimi przerwami. Brałam Cordarone 3 razy dziennie i skutek marny. Byłam załamana, bo nie dało się tak żyć. Długotrwałe zwolnienie z pracy, brak możliwości zajęcia się domem czy dzieckiem. Nerwica.Katastrofa. Oczekiwałam na kolejną ablację, bo lekarstwa nie pomagały a ja mam 38 lat i chciałabym normalnie żyć, a nie męczyć się cały czas. Z powodu kłopotów z sercem wpadłam w totalną nerwicę, bałam się wyjść sama dalej z domu bo obawiałam się napadu migotań. Pewnie wielu z Was wie o czym piszę. I cud. Od 1,5 miesiąca jest cudownie. Migotania minęły. I o dziwo minęły także skurcze dodatkowe, które męczyły mnie tez od wielu wielu lat (po kilkanaście tys na dobę). Nigdy nie zgadniecie co mi pomogło.... Seroxat-lek na nerwicę i depresję....I wizyty u bioenergoterapeuty. Nie mam pojęcia czy sam seroxat by zadziałał . Albo same wizytu u bioenergoterapeuty. Zupełnie przypadkiem się złożyło, że powstała taka kombinacja. Co do bio, to wiadomo, tonący brzytwy się chwyta. Mimo że nie wierzyłam w takie czary-mary poszłam z przeświadczeniem, że zaszkodzić mi nie może. Najwyżej będę uboższa o 100 zł. 2 wizyty nic nie dały i już miałam zrezygnować, ale po kolejnych było coraz lepiej. Nie wiem, i już nie wnikam, jakim cudem ten cały koszmar zniknął. Wróciłam do pracy, prowadzę moje dawne życie, serce nie miga. Nawet nie kołacze. Nie czuję po prostu serca. To najpiękniejsze uczucie na świecie. Czasami w sytuacjach stresowych pojawiają się skurcze dodatkowe, albo w nocy kiedy wybudzę się gwałtownie. Zastanawiam się wtedy czy cały ten koszmar nie wróci, ale na szczęście nic się nie dzieje więcej. Odstawiam powoli coradrone. Od 3 tygodni biorę pół tabletki na 2-3 dni. Wcześniej brałam po 3 tabletki na dobę z marnym skutkiem ! Nie wiem czy ta przydługa historia komuś pomoże. Mam nadzieję że tak. Dla mnie wniosek jest jeden-wszystko zaczyna i kończy się w naszej głowie. Pisał o tym wcześniej chyba Andrzej. Są też rzeczy których nie rozumiem, jak działanie bioterapii, ale nie szukam już odpowiedzi na pytania jak to możliwe. Może podświadomość ma takie działanie, może coś innego. Ważne że na mnie działa. Kochani, życzę Wam dużo pozytywnego myślenia. Cuda się zdarzają. A nasza psychika jest w tym wszystkim najważniejsza.

Odnośnik do komentarza

Tak, być może tak jest. Ja jestem wdzięczna że coś tam zaskoczyło u mnie, cokolwiek to było. Kocham i seroxat i mojego bio, równie mocno :) Swoją drogą nigdy nie słyszałam, żeby antydepresanty pomagały na migotania. Jeśli tak jest, dlaczego żaden kardiolog tego nie proponuje, a ja dostawałam np.super toksyczny cordarone w końskich dawkach, co potrafi rozwalić pół orgaznizmu. Skoro migotania powodują nerwice/depresje, a nerwice mogą też powodowac migotania, to przecie jest łatwy sposób żeby przerwac to zaklęte koło.

Odnośnik do komentarza

AndrzejO, czy lepiej? Nie wiem. U mnie dziwne to wszystko. Póki co napawam się atmosferą narciarskiego tygodnia. Od kilku tygodni mam spokój ze skurczami dodatkowymi, a przynajmniej ich nie odczuwam. Chociaż mam też przemyślenia związane z tym, że zaczynam wnikliwie wsłuchiwać się w to serce przy okazji wyjazdu w góry. Mam na przykład odczucie, że jakoś coraz trudniej serce przystosowuje się do zmiany klimatu, że przez pierwsze dwa dni jakby bardziej intensywnie bije. To oczywiście może być subiektywne. Wiesz, ja mam pewien problem psychiczny z badaniami kardiologicznymi, to tak od pewnego czasu. Myśl o nich stresuje mnie na tyle, że nie potrafię się z tym uporać. Kiedyś z marszu wchodziłam do kardiologa, opowiadałam o swoich odczuciach fizycznych, ze względnym spokojem poddawałam się tym wszystkim holterom, echu itp. A teraz nakręciłam się do tego stopnia, że na myśl o wykonaniu u mnie chociażby zwykłego ekg odczuwam silny lęk. Wiem, że to irracjonalne, ale irracjonalne jak każdy lęk. Nie piszę o strachu, ale o panicznym lęku. Takim, który wywołuje przyśpieszony oddech, bóle brzucha, pędzące tętno. Walczę z tym psychoterapią, ale trudno na razie mówić o efektach, bo egzaminem i tak będzie wizyta u kardiologa. A przed nią jest ten lęk. Nie mam pojęcia skąd u mnie coś takiego. Dość to skomplikowane: o ile we wszystkich innych sytuacjach jestem twardo stąpającą po ziemi osobą, racjonalną, samodzielną i zaradną, tak zależność lęk - kardiolog to jakaś totalna abstrakcja.

Odnośnik do komentarza

Saba, korzystaj z uroków narciarstwa. To zawsze dobrze robi. Ja ten sezon pauzuje z powodu żony - przeszła artroskopię kolana a ja się z nią się solidaryzuję. :) Reakcja serca bywa różna w górach. Od lat jeżdżę na co najmniej tydzień na narty. Czasem serce nie mówi nic, czasem trochę protestuje. I nie zależy to u mnie od upływu czasu, a od ablacji jest zdecydowanie lepiej również na nartach. Ale jedno zauważyłem - źle śpię na dużych wysokościach. Np. tydzień w hotelu w okolicach Livigno na wys. ok. 2000 m. Fatalnie spałem. Podobnie było kilka lat wcześniej w Pejo (Val di Sole). O tym, że serce coraz gorzej się dostosowuje do gór będziesz mogła mówić po 70-ce i to niekoniecznie. :) Pisałaś już o tym psychicznym nakręceniu przed wizytą u kardiologa. Każdy to ma w jakimś stopniu, ale u Ciebie jest wyjątkowo mocne. Zawsze możesz się pocieszyć, że nawet najgorsze EKG to u Ciebie efekt psychozy. I gdyby nie owa psyche, wynik byłby OK. :) Na Twoim miejscu potraktował bym to *as it*. Nawet niespecjalnie bym z tym walczył, bo to jeszcze bardziej nakręca i spina. Za jedyne wiarygodne wyniki przyjąłbym te z długiego holtera, bo wtedy nakręcenie będzie na pewno dużo słabsze a może nawet nieobecne. Dużo systematycznego ruchu, odpowiednia waga, w miarę pozytywne myślenie na ile pozwala sytuacja (tak naprawdę to mało kto ma obiektywne powody do narzekania, ono głównie wynika z *nudy*, czyli braku poważnych problemów) i do przodu. Więcej od Ciebie nie zależy. Powodzenia. :)

Odnośnik do komentarza

Witam powielkanocnie prawie; co u Was? AndrzejO? Sonia38? I inni, oczywiście. AndrzejO: przypomniał mi sie dzisiaj jeden z Twoich postów dotyczących napadu migotania po wysiłku fizycznym i alkoholu. Ja dwa razy ostatnio zaobserwowałam odczucia sercowe po winie (co mnie nieco zaskoczyło). Zamiast dwóch wypiłam trzy kieliszki wina i zaczęłam odczuwać dziwny niepoj w sercu. Niby serce biło równo, ale ewidentnie za szybko (ok.85 uderzeń), co ja odczuwałam jako dyskomfort i utrudnienie spokojnego snu. Ciekawe, ze jeszcze pare miesięcy temu wieksza ilośc alkoholu w ogóle nie wiązała sie z zadnymi sercowymi odczuciami. Ciekawi mnie Twoje doświadczenie w tej kwestii...pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Saba, miewałem takie *napady* szybszego bicia serca w nocy. Właśnie tak w okolicach 85-90. Kilka miesięcy po ablacji. Nawet poskarżyłem się mojemu kardiologowi od ablacji. Coś przepisał (bisocard bodajże), ale w sumie nie brałem. Samo ustąpiło po pewnym czasie. Te szybsze bicia miały związek z piciem alkoholu, choć związek nie był wprost i nie zawsze skorelowany. Obecnie nie narzekam. Być może z powodu wytrenowania. :) Więcej i częściej piję piwo i wino (innych napojów alkoholowych nie lubię). Gdybym był młodszy martwiłbym się groźbą choroby alkoholowej, ale w moim wieku (w maju skończę 65) już mi nie groźna. :) Myślę że 2-3 kieliszki wina *dla zdrowotności* nie szkodzą, choć każdy reaguje indywidualnie. Najlepsze życzenia poświąteczne dla Ciebie i wszystkich przed i po ablacji. :)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. U mnie super! Sama nie mogę uwierzyć że nastąpiła taka poprawa. Migotań nie mam wcale :) Czasami podczas stresu, zmęczenia trafią się jakieś dodatkowe skurcze, ale w porównaniu z tym co było wczesniej, wogóle nie powinnam o nich wspominać. Cordarone odstawiłam, wracam do sotahexalu, który brałam wczesniej, chociaż sama nie jestem przekonana czy jest konieczny. W sobotę idę do mojej kardiolog, która każe mi przychodzić co miesiąc na ekg i kontrolę. Co do alkoholu, to nie piłam od dosc dawna, z powodu przyjmowanych lekarstw + obawy, że pojawią się migotania. Jakies 2 lata temu po alko własnie (i to wcale nie dużej ilości) się pojawiły i to mnie skutecznie zniechęciło do alkoholu. Życie z normalnie bijącym sercem jest cudowne. Zrozumie to tylko ten kto przeżył sam migotania. Nie mogę do tej pory pojąć że zwykłeyantydepresant tak mi pomógł. A cordaron w ilościach po kilka tab dziennie nie dawał rady. Jak to możliwe? No chyba że to cuda w wykonaniu bioenergoterapeuty :)

Odnośnik do komentarza
Gość Liliana56

Witam wszystkich migających. jestem nowa i mój strach też jest nowy. W styczniu miałam pierwsze migotanie, Jak bym wiedziała zadzwoniłam zaraz po pogotowie i dzięki temu się nie utrwaliło ale trwało 4 godziny. Drugie wyczuwalne 21 lutego. Jestem z Wrocławia, chodzę prywatnie do lekarza kardiologa który jest dobrym lekarzem z dobrego ( chodzi o opinię) szpitala. mam przepisany betaloc 150 rano, Xarelto , moczopędne i nic więcej. Cały czas czuję ból w klatce, mam wahania ciśnienia, wzrostowe wieczorem. Sama biorę hydroxizyni jak czuje ,ze zaczynam się bać. Teraz miałam założony Holter a wynik 13 marca. Chodzę też do psychologa ( sugestia kardiologa) gdyż ostatnie 2 lata w moim życiu były koszmarne. Wyniki mam dobre, tarczyca oki, krzywa cukrowa oki, cały czas czuję ciężkość w okolicy serca, ból mostkowy i ten strach. Mam 2 lata do emerytury, myślałam ,ze jak jak jakoś życie już się uspokoi to będę mogła wreszcie coś dla siebie zrobić. Ale ale widać nie jest mi dane:( Mam nadwagę i to sporą...wiem, wiem ale jak na razie rzuciłam fajki i tej nadwagi ( przejadany stres) nie da się tak łatwo pozbyć. Strasznie się boję, boje się wyjść do pracy, do sklepu ...mieszkam sama i boję się ,ze umrę sama za tymi drzwiami.... Nie radze sobie z tym wszystkim......

Odnośnik do komentarza

Liliana, marny ze mnie psycholog, ale spróbuję coś doradzić. Przede wszystkim pamiętaj, że migotanie przedsionków, choć bardzo nieprzyjemne, nie jest samo w sobie bardzo niebezpieczne i w zasadzie jedyną groźbą jest ewentualny skrzep, który może się przy dłuższym migotaniu oderwać i narobić szkód. Dłuższym to znaczy powyżej 2 dób, przynajmniej tak mówi teoria. Zatem nie Twój przypadek. Tak więc nawet jak Cie dopada migotanie staraj się sobie wmawiać, że w zasadzie nic Ci poważnego nie grozi. Mnie takie podejście trochę pomagało. Po drugie. Cokolwiek by się nie działo nie wracaj do palenia. Jego rzucenie to już duży sukces, warty pewnej ceny (nadwaga). Wiem, bo sam paliłem. Po mniej więcej 1.5 roku niepalenia myśl o papierosie powoduje obrzydzenie. Po trzecie. Odczekaj jeszcze chwilę, ale zaatakuj nadwagę. Bez żadnych szaleństw, ale się postaraj. Otyłość jest bardzo szkodliwa, sama o tym wiesz. Są dwie pewne i słuszne metody: MŻ i WR (mnie żreć i więcej ruchu). Po czwarte. Pamiętaj, że jeszcze ładny kawałek życia przed Tobą, biorąc pod uwagę średni wiek życia, zwłaszcza kobiet. Najlepiej go przeżyć w jak najlepszej formie. Nie chcesz go przecież spędzić na wizytach w poczekalniach u lekarzy czy przykuta do wózka lub łóżka. I na koniec. Gdy sobie ze sobą nie najlepiej radzę stosuję prostą metodę drobnych kroczków. Planuję sobie co w danym dniu mam wykonać. Nawet głupoty, typu porządek w szufladzie, spacer kilkukilometrowy czy przejażdżka rowerowa. Trzeba wszystko zrealizować, nawet gdy się na to nie ma najmniejszej ochoty. Pomaga. Spróbuj i Ty.

Odnośnik do komentarza
Gość Liliana56

Andrzeju bardzo dziękuję za słowa otuchy. Wiem ,że teraz przyszedł czas na walkę z moja * tuszką*:) Co do planowania to tak robię, oprócz tego pracuję, jestem od lutego w trakcie przeprowadzki a siedzę nadal na kartonach bo każdy większy wysiłek zaraz arytmia i ciśnienie..... już jestem nawet zła na siebie. Cały czas czuję ,ze mam serce a tak nie powinno być, arytmia utrzymuję się bo ją zwyczajnie czuję, serce podchodzi aż do gardła , szarpie cała klatkę piersiową i jest bardzo widoczne na szyi. To mnie bardzo męczy. Mam taki dylemat , lekarz kardiolog do którego chodzę od miesiąca był niedostępny bo miał jakieś zawirowania w szpitalu , pomimo iż jest to praktyka prywatna. Poczytałam na forum trochę wypowiedzi ludzi z Wrocławia i zastanawiam się nad zmianą lekarza ( dr Fuglewicz) który jest specjalistą od migotania, umiarawiania , ablacji...itd. Dylemat tkwi w tym ,że obaj pracują w tym samym szpitalu tylko na innych oddziałach ( wojskowy ma podzielone oddziały kardiologiczne według specjalizacji) Mam wrażenie ,że mój Pan doktor mało angażuje się w problemy pacjenta. Nie wiem co mam robić a potrzebuję lekarza przy którym będę się czuła bezpiecznie. Pozdrawiam cieplutko

Odnośnik do komentarza

Liliana, tez miałem podobny problem z wyborem lekarza. Jeden, z rodziny, dobry specjalista, ale nie od ablacji, i drugi, własnie wyspecjalizowany w ablacjach (og. elektrokardiolog). I zmieniłem. Tobie radzę podobnie. W razie czego wytłumaczysz, że przymierzasz się do ablacji (co nie jest wykluczone) i zdecydowałaś się na fachowca w tej dziedzinie. A lek na nerwicę bym spróbował.

Odnośnik do komentarza
Gość Liliana56

Dzięki wielkie, bardzo jesteście kochani. Oczywiście włączę lek na nerwicę tylko czy nie będzie kolidował z Betaloc.? Zarejestrowałam się do dr Fuglewicza ale dopiero na lipiec:(:( Mam prawo wyboru lekarza a tym bardziej ,ze to moje życie. Dzięki za wsparcie i rozsądek w tej sprawie. We wtorek idę do mojego zobaczymy co powie i czy tylko pokiwa głową, spisze wyniki i każe schudnąć:) ( kto by nie chciał) dziś trzymam się jako tako ale wczoraj to był jakiś koszmar. jak już mam 140 na 90 to biorę captopril bo się boje ,że będzie szło w górę....taka ze mnie panikara....... Czytałam prawie cała dyskusję, ile się wycierpieliście a jaka długa droga przede mną..... Życzę wszystkim dużo, dużo zdrowia!!!!

Odnośnik do komentarza

Andrzejo, jednak całkiem niezły z Ciebie psycholog. Doceniam to już od jakiegoś czasu. Liliano, ja sama tez mam nerwice, dużo na jej temat czytam, naprawdę dobrej literatury. Mam liczne skurcze dodatkowe nadkomorowe i komorowe, na razie niewychwycone migotanie przedsionków (albo je sobie wkręcam, albo faktycznie któryś holter trafi). Leczę nadciśnienie i lekko podwyższony puls, który ostatnio daje o sobie znać w lekko nawet stresujących sytuacjach bądź po alkoholu. Moje objawy nerwicy lekowej dotyczą m.in.wizyt u kardiologa (o ironio!). Forum o ablacji zainteresowało mnie po nieskutecznie leczonym migotaniu u mojego taty, który, niestety, zmarł po drugim udarze. Pozdrawiam cieplo

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×