Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Gość czytelnik TJ

Do Ravena i innych po ablacji! Jeżeli ktoś Ci mówi, że po miesiącu będziesz zdrowy, to mówi nieprawdę. Jeśli ktoś miał napadowe migotania przedsionków tzn, że jest tego jakaś przyczyna, której medycyna ciągle nie zna. Ablacje pomagają, ale jest to likwidacja objawów, a chyba nie do końca przyczyny. Ja ze swojego długiego już doświadczenia mogę powiedzieć, że po ablacji żyje się znacznie lepiej wprost rewelacyjnie, ale to nie jest to samo serce co kiedyś i ciągle wisi nad człowiekiem strach, że to może wrócić. A może, czytałem że ten wadliwy nabłonek może odrastać. Zdarzają mi się dodatkowe skurcze nadkomorowe, a także te dużo gorsze komorowe, a nawet całe kilkusekundowe serie i wtedy jest duży strach, mimo że jestem prawie cztery lata po drugiej ablacji. Uważam, że ablacja definitywnie likwiduje przyczyny częstoskurczu - przykład Kowalczyk - ale z migotaniami niestety nie jest tak słodko.

Odnośnik do komentarza
Gość AndrzejO

U mnie w pracy, procz mnie, jest dwoch ablowanych na migotanie przedsionkow. Jeden po drugiej, a drugi po piatej ablacji. Obaj sa zywym przykladem na powodzenie ablacji. Pierwszy ostatnia mial zrobiona 2 lata temu, drugi - ponad rok temu. Migotania sie nie pojawiaja, choc nie brakuje pewnych niepokojow od czasu do czasu. W sumie jest dobrze. Kazdy z nich gotowy jest poddac sie w razie potrzeby kolejnej ablacji. Bardzo madrze napisal wyzej Czytelnik. Ablacja likwiduje objawy migotania, nie usuwa przyczyn. Ale i tak nie wymyslono na razie nic lepszego. Nawroty migotan moga wrocic, nawet po latach. Juz nigdy nie bedziemy tacy jak przed, ale i tak po ablacji, mocno w to wierze, zycie jest o wiele lepsze. Nawet jesli cos zakolacze od czasu do czasu. Lepsze to od tego odbierajacego chec do zycia migotania. A jesli ono powroci, po roku, dwoch, osmiu latach, wtedy pomysli sie o kolejnej ablacji. Przeciez, juz wiemy, ze to nic strasznego. :)

Odnośnik do komentarza
Gość biugerss

Powiem tak każdy dzień bez migotan przedsionków jest jak wygrana w totka. Dziś postanowiłem ze sie przejde do sklepu tak z 5km wczesniej bym sie na to nie zdecydował i jak szedłem poczułem sie jak zdrowy wkoncu. Czerpie i nasycam sie tym uczuciem puki moge :D

Odnośnik do komentarza

Witam Forumowiczów, Za 1,5 tygodnia mam w końcu wyznaczoną ablację w W-wie(Dobry ośrodek i dobrzy fachowcy) z tym że przypalanie.Bardziej jakoś jestem przekonany do krioablacji (Wydaje mi się bezpieczniejsza). Nachodzą mnie obawy czy dobrze robię.Może mi się polepszy...(kuriozalne ale czasem w to wierzę). Moje migotania(migoczę od 2,5 roku z różną częstotliwością) nigdy nie były bardzo doskwierające bo puls ok 90-100 - więc nie tak źle.Migania mam teraz tak 1-2 razy w msc po 2 czasem 4 godziny.Jem wtedy doraźnie 300 polfenonu i czekam aż przejdzie( ew. po 4 godzinach kolejna dawka lub SOR). Na codzień jem tylko metocard (miałem 50mg ale zmniejszyłem do 37,5 na razie bo ja i tak mam bardzo wolny puls - w spoczynku okolice 50 uderzeń ) żadnych leków antyarytmicznych. Nie wiem czy nie decyduję się na ablację za wcześnie...może ablować trzeba się dopiero jak juz jest to faktycznie bardzo dokuczliwe. Oczywiście obecnie też nie jest komfortowo bo sporty raczej odrzuciłem z wiadomych powodów, przynajmniej biegowe. Aczkolwiek nachodzą mnie jakieś wątpliwości.W końcu to ingerencja w najważniejszy organ...a jestem dopiero trochę po 30-ce. Czy wy też tak mieliści i na jakim etapie decydowaliście się na ablację?Będę wdzięczny za wszelkie odpowiedzi. pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość biugerss

Jak ja uslyszalem termin ablacja to mialem 26 lat odrazu sie zgodzilem chodz nieczulem sie wtedy tak strasznie. Zanim sie doczekalem ablacji to laretka po mnie dwa razy przyjechala. To bylo tak 6 miesiecy po skierowaniu. I wtedy zaczolem naciskac na wyznaczenie terminu samopoczucie spadlo do zera po kolejnych 3 miesiacach od pierwszego soru moje icd strzelilo i kollejny sor. Lekarz napisal konieczna alblacja. Ale czekalem na zabieg w innym sazpitalu. Jak. Juz sie doczekalem ablacji po kolejnych 3 miesiacach bylem wyniszczony psychicznie choroba. A narazie po ablacji moja psychika odpoczywa bo jest calkiem dobrze jakiees male epizody mam ale mi umykaja bo mimo wszystko jest lepiej. Wiec moze niewarto czekac bo moze pomoze i nie bedziesz musiala sie meczyc jak sie choroba nasili

Odnośnik do komentarza
Gość AndrzejO

Shiba. Pamietaj, ze forum nie zastapi lekarza. Musisz sie na niego zdac, a w razie watpliwosci na kilku z nich. Mialem troche podobna do Twojej sytuacje, tyle ze jestem duzo starszy i decydowalem sie na ablacje bardzo dlugo. Zaczelo sie podobnie jak u Ciebie. Raz, dwa razy w miesiacu. Tetno w arytmii dosc umiarkowane, jak u Ciebie - 90-100. Zazywalem doraznie Rytmonorm (w praktyce to samo co Polfenon) 300 i przechodzilo. Ale sporty uprawialem. Ba, zdarzalo mi sie jezdzic na rowerze czy na nartach w trakcie migotania. Czasami wrecz udawalo sie go w ten sposob wygasic. I tak trwalo latami. Ale ostatnie kilka lat dalo mi w kosc. Coraz czestsze migotania, trwajace coraz dluzej, czasem 2-3 doby. Pewnie dalej bym sie wahal, gdyby nie pozytywny przyklad ablowanych kolegow. Nie wiem czy krioablacja jest lepsza od zwyklej ablacji RF? Podobno krio jest bezpieczniejsza i mniej inwazyjna niz RF. W moim przypadku zastosowano obie, bo sa w pewnych przypadkach uzupelniajace sie. Udaj sie prywatnie do innego kardiologa o dobrych notowaniach i posluchaj co Ci radzi.

Odnośnik do komentarza
Gość AndrzejO

Shiba. Jeszcze dopisze, choc absolutnie nie traktuj tego jako rade. Kazdy niestety musi sam za siebie decydowac. Przed moja ablacja rozmawialem z wieloma kardiologami i lekarzami. Tak sie sklada, ze w rodzinie mam ich kilku, w tym dwoch kardiologow aczkolwiek nie elektrokardiologow. Zdecydowana wiekszosc jest za ablacja i to juz po pierwszym nieudanym leczeniu farmakologicznym. Nawet w przypadkach napadowego migotania przedsionkow, ktore gorzej niz inne arytmie poddaje sie ablacji. Taki trend.

Odnośnik do komentarza

Shiba ja zdecydowałem się na ablację pomimo że kuracja farmakologiczna bardzo dobrze na mnie działała- Sotahexal w ilości 120 mg na dobę i od 1,5 roku brak migotania. Mam 28 lat. Jestem 4 tygodnie po ablacji i dopadł mnie narazie mały kryzys - częstoskurcze nadkomorowe, wczoraj cały dzien mnie męczyły - puls 60-70 - az w końcu wziąłem swój Sotahexal i spokój. Dziś rano wziąłem 40 mg sotahexalu i jest wszystko ok....nie wiem co dalej, czy brać ten bloker czy odstawić....najsmieszniejsze jest to że wczoraj jak miałem częstoskurcze, zakopałem się samochodem w śniegu, wkurzony wziąłem szuflę zaczałem odrzucać śnieg i jak serce weszło na wyższe obroty częstoskurcz ustał....odpocząłem i się pojawił ponownie i wtedy wziąłem wspomniany wyżej Sotahexal.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Zawsze to rzuca trochę światła na sprawę.Chociaż każdy z was miał ablację to jednak na różnych poziomach migotania. @biugerss: masz rację lepiej poddać się ablacji zanim ona wyłączy nas z codziennego życia.A psychika...faktycznie odgrywa tutaj ogromną rolę.Ostatnio mam wrażenie , że trochę *oswoiłem moje migotania*. A może po prostu migotania zajmuje powoli coraz więcej rzeczy z których rezygnuję na rzecz niemigania (tzn. sporty, imprezy...) @Andrzejo: Sam widzisz że poddałeś się ablacji jak już było dość uciążliwie.Faktem jest, że teraz jest tendencja na kierowanie dosłownie wszystkich na ablacje.(już po pierwszym epizodzie są wskazania).Ja też byłem u paru kardiologów i wszyscy jakby patrzyli na mnie w stylu *na co czekasz abluj się albo jedz tabletki*.Tabletki wydaje mi się pomogą na jedno a będą powoli niszczyć inne...( oczywiście potem organizm się przyzwyczaja do tabletek i albo jemy więcej albo silnijsze leki). @arekg69 : Zgadza się im wcześniej tym lepiej - podobno.Kardiolodzy mówią że im młodszy organizm, mniej sfatygowane miganiami serce tym procent szans na wyleczenie większe.Tylko właściwie czy każde migotanie jest takie samo?jak ktoś ma puls podczas migania 160 a inny 90 to pewnie też inaczej to wygląda. @Raven : Dlaczego zdecydowałeś się na ablację?Kwestia wątroby, żołądka czy raczej stwierdziłeś, że nie chesz być uzależniony od lekarstw.W sumie każdy powód byłby dobry. Miejmy nadzieję Raven, że twoje serce cały czas się goi i stąd te reakcje.Mi jak serce wchodziło na wyższe obroty to miałem później problem żeby je zwolnić(np po intensywnym wysiłku fizycznym). Nadal czuję się nie do końca pewny..wydaje mi się że nie wszystkie drogi jeszcze przetarłem a zmierzam w kierunku tej najbardziej inwazyjnej. Może jestem fantastą, ale myślę sobie czasem że gdzieś tam jest jakaś roślina, środek czy coś co w naturalny sposób zapobiega i leczy migotania...tylko czekać aż ktoś nam to oznajmi...

Odnośnik do komentarza

Dobrywieczor wszystkim migaczom! Mam chwile czasu ,wiec sie odzywam.tym ktorzy sie wachaja czy sie poddac zabiegowi-mowie TAK.Ja ciesze sie nowym zyciem-2 lata bez migotania.Chociaz zdaje sobie sprawe,ze podejscie pacjentow jest rozne.Jesli ktos jest bardzo aktywny i nie idzie na farmakoterapie,to ablacja jest jedymym wyjsciem.Trzeba walczyc o lepsza jakosc zycia,w moim przypadku migotanie bardzo mnie uposledzalo. Mam nadzieje ze dziadostwo juz nie wroci,ale jesli tak to walczylabym dalej.Pozdrowienia dla wszystkich,trzymajcie sie i nie dajcie migotkom!!!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich nowych i dawnych forumowiczów , ja miałem krioablacje żył płucnych w Szczecinie u prof. Każmierczaka i jak na razie rok i dwa miesiące kompletnego spokoju ,a zabieg krio - jak by nie świadomość że to jednak w sercu manipulują to porównywalne z nie co dłuższą wizyta u stomatologa ok 3h. a tu filmik jak wygląda zabieg dla oswojenia się z myślą :-) prof.Każmierczak podczas krioablacji wpiszcie w Google (operacja serca mrozem zdjęcia +film) dziennikLudzki.pl Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość AndrzejO

I jak tam niedawni ablacjonisci? Mnie mija juz prawie 7 tygodni (dosc zlozona ablacja, krio + RF). Przez ten czas, nie liczac dosc burzliwych pierwszych dwoch tygodni, zamigotalem (niezbyt mocno) na ok. 1.5 doby. Poprobowalem przez dwa dni nart. Nic sie zlego nie podzialo. W sumie nie jest zle, choc jeszcze daleki jestem od mysli o pelnym zwyciestwie.

Odnośnik do komentarza

ANDRZEJO ja już jestem 6,5 tygodnia po ablacji. Zacząłem remont mieszkania, szuflowałem dziś gróz i cóż mogę stwierdzić....póki co szybko się męczę, często musiałem odpoczywać. Trochę może tez sie przeforsowałem bo miałem dwa przeskoki serca ale nie bylo i tak najgorzej :) myslałem że po miesiącu bedę całkowicie zdrowy ale jak widzę to musi jeszcze trochę potrwać. ..no ale najważniejsze że póki co nie muszę tych tabletek brać.

Odnośnik do komentarza
Gość artur 46

Inaczej bym nie pisał też byłem na grilu. Jak masz dobrze wyizolowane *ognisko* to nie ma bata nie ruszy miganie. A co za róznica czy ruszy migotanie teraz czy za 2 tygodnie i tak idziesz do poprawki. Moich dwóch kardiologów mi powiedziało alkohol ok ale nie butelke na raz. hejka

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×