Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Gość czytelnik TJ

Do wszystkich po, przed i w trakcie! Niestety muszę Was zmartwić. Po trzech latach od ablacji miałem migotanie. Tym razem bez żadnej konkretnej przyczyny. Po prostu o 9 rano nagle ruszyło i trwało pół godziny. Prawdopodobnie nieprawidłowy nabłonek się zregenerował jak to sie podobno zdarza. Ciśnienie było prawidłowe, tak że to nie ta przyczyna. No cóż dobre i trzy lata. Pocieszające jest to, że nie było tak szybkiego tętna jak przed ablacją. Teraz było ok 100 dzięki czemu nie było takie uciążliwe jak np przy 160. No i szybko samo przeszło.

Odnośnik do komentarza

Do Czytelnik TJ : przykro mi bardzo :-( nie martw się, może to pojedynczy incydent :-( Sama jestem 2 i pól miesiąca po ablacji migotania przedsionków i jest nieźle :-) Piszesz o regeneracji tkanki.. I tutaj potwierdzałoby się to, nad czym pracują lekarze: teoria migracji kardiomiocytów. Sama podpisała zgodę na prowadzenie badan na mojej) oddanej krwi. Trzymaj się mocno i dawaj się temu (.....). Ten kto to ma/miał może zrozumieć. Pozdrawiam Cię i nie migaj...

Odnośnik do komentarza

Do Czytelnik TJ To naprawdę przykra sprawa, trzeba tylko wierzyć , że nie nastąpi nawrót ataków sprzed ablacji. Dla mnie każdy miesiąc bez AF jest wielkim darem, jak sobie przypomnę ostatnie miesiące przed pierwszą ablacją to naprawdę był koszmar. Pewnie w naszym przypadku (myślę o osobach chorujących na AF) ablacja może być tylko zaleczeniem, nigdy nie wiadomo kiedy może nastąpić nawrót. Mimo wszystko głowa do góry. Pozytywne nastawienie to część sukcesu. Pozdrawiam mocno.

Odnośnik do komentarza

Do Czytelnik TJ Jak dobrze pamiętam było to ok 1,5 roku po ablacji. Byłem po ciężkiej, długiej podróży. Następne po ok 3 miesiącach po umiarkowanej ilości alkoholu a później już bez uchwytnych przyczyn. Najdziwniejsze było, że jak się zdecydowałem na drugą to migania ustąpiły na ok 2msc. W sumie między pierwszą a drugą były 3lata i 3msc.

Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ

Do tomlon! A czy teraz po tej drugiej są jakieś zaburzenia rytmu? Próbowałeś jak jest po alkoholu? Dla mnie alkohol zawsze był arytmogenny. Po pierwszej ablacji było ogólnie gorzej niż przed i o alkoholu mogłem zapomnieć. Po drugiej też serduszko toleruje tylko niewielkie ilości np 2 kieliszki wina. Ludzie po zawale spokojnie piją alkohol, nieraz widzę, że niemało. Przy zaburzeniach rytmu jest to zupełnie niemożliwe. Ale bez alkoholu szczęśliwie da się żyć tak jak i bez kawy. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Do Czytelnik TJ. Kazdy z nas jest inny wiec i reakcje organizmu sa inne. Ja po ok roku od pierwszej ablacji uwierzylem, ze jestem wyleczony, nawet duzy stres i alkohol nie powodowaly zadnych zaburzen. Niestety pol roku pozniej wszystko sie zmienilo. Po 2-giej ablacji mam dosc czesto dodatkowe uderzenia ktore czuje, czasami trwaja kilka godzin ale sa one pojedyncze. Troche dziwne ale czyje je b mocno gdy leze na plecach, po zmianie pozycji nabok nie odczuwam ich albo znikaja. Za kawa nigdy nie przepadalem wiec jej nie pijam ale za to lubie wypic piwo, szczegolnie latem. Oczywiscie alkohol ma wplyw na migotanie ale nie zawsze. Po drugiej ablacji zdarzylo mi sie juz wipic wieksza dawke alkoholu i zaburzen rytmu nie bylo ale lepiej go unikac jesli to mozliwe. Innym moim spostrzezeniem jest , ze po obfitym posilku wystepowaly dodatkowe uderzenia. Jak siegam pamiecia bylo tak rowniez przed ablacjami. Tak jak pisalem kazy z nas jest inny wiec i odczucia sa inne. Kiedy czytam , ze ludzie moga migac i tego nie czuja to poprostu az sie nie chce wierzyc. Dla mnie kazdy atak to b zle samopoczucie. Dlatego ablacje bardzo mi pomogly. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Do czytelnik: Trzeba mieć nadzieję, że takie zdarzenie było pojedyńcze i się nie powtórzy. Może to zabrzmi teraz abstrakcyjnie, jak jakaś oczywistość, ale czy zażywasz jakieś omegi, środki na wzmocnienie żył (jakieś związki z rutyną).Nie wiem jak duży możę mieć to wpływ na układ naczyniowy, ale w końcu organizm buduje się z naszego pożywienia, które niestety coraz bardziej jałowe się robi... Do czytelnik,jos,tomlon,Tenia i innych: Jaki u was było przebieg migotania.Tzn. ostatnio rozmawiałem z kardiologiem i zastanawiałem się czy lepiej brać polfenon do przerywania migotania napadowego czy raczej starać się nie dopuszczać do migotania w ogóle i włączyć polfenon(rytmonorm) na stałe? Ponadto czy *lepsze* migotania dłużej trwające ale rzadko, czy krótkotrwałe (od 2-4h) a częściej? Oczywiście nie dowiedziałem się niczego konkretnego, ale może ktoś na forum ma jakieś przemyślenia z tym związane. A jak jest z braniem leków antyarytmicznych jeżeli włączyć je do codziennego menu.Po jakim czasie organizm się przyzwyczai i dopuści z powrotem migotania?(zakłądając że na początku będzie skutecznie blokował napady). Sam używam polfenonu doraźnie w razie napadu, ale nie wiem czy nie zacząć brać go codziennie?Wiem że to zależy od częstotliwości migotania, oraz od tego jak bardzo jest to uciążliwe dla organizmu.Napiszcie jak to było u was.

Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ

Do shiba! Nie zażywam żadnych paraleków, ani witamin na stałe. Jestem ogólnie przeciwnikiem zażywania nadmiaru leków, staram się ograniczać tylko do tych koniecznych np na nadciśnienie. Co do rytmonormu, to brałem go na stałe między ablacjami, ponieważ jak pisałem po pierwszej ablacji czułem się znacznie gorzej niż przed i były różne próby lekarza prowadzącego żeby ograniczyć napady migotań. Uważam że leku który by zapobiegał albo przerywał migotanie na razie nie ma. Owszem stosuje się różne leki dożylnie w czasie umiarowiania chemicznego w szpitalu, ale one po pewnym czasie przestają działać i pozostaje elektrokardiowersja jeśli się chce przerwać migotanie. Migotanie jeśli już się zdarzy nie powinno trwać dłużej niż 24 godz. Wraz z przedłużającym się czasem rośnie niebezpieczeństwo powstania skrzepów w przedsionkach, które w czasie powrotu rytmu zatokowego mogą zostać wyrzucone do krwiobiegu. Dlatego przed elektrokardiowersją stosuje się zwykle wcześniej leki rozrzedzające krew czyli również rozpuszczające skrzepy.

Odnośnik do komentarza

Do zdrowa1 napisz od kiedy masz migotanie i czy miałaś kardiowersje i ablacje.ja migam od 2009 i od razu kardiowersja potem migotanie wracało co pół roku przechodziło po kroplówce ,po tabletkach i teraz miałem napad 29.05.12.nie przeszło i kardiowersja po przebudzeniu serce wskoczyło na swoje miejsce ale zaraz poczułem się żle puls 32 cisnienie 70/40 ale dali zastrzyk i było ok.wczoraj byłem u kardiologa i dała mi skierowanie na ablacje do AM w Gdańsku. I jeszcze jedno puls mam jak siedzę 54-60 a jak stoję 60 -65.Nie wiem czy panikować czy nie bo po tej kardiowersji dostałem cykora.mam 43 lata.

Odnośnik do komentarza

Arek, moja historia z migotaniami jest dosyć długa ale postaram się to jakoś *krótko ująć* - o tuż , migam 30 lat a może i dłużej , na początku totalna załamka , wzywanie pogotowia , chodzenie po lekarzach i oczywiście diagnoza * jest pani zdrowa * to pewnie z nerwów serce żle bije i rzeczywiście po le kach na uspokojenie serce uspokoiło się i to na dosyć długo .No może małe incydenty były ale lekarze powtarzali i nadal powtarzają ,że mi nic nie grozi bo mam zdrowe serce. Jak weszłam w okres menopauzy w wieku ok. 48-49 lat ( a teraz mam 59 ) zaczęłam ponownie migać i to dosyć często , ok. 2-3 razy w miesiącu po 10-20 godzin i tak w równych odstępach migałam 7 lat a ostatnio coraz dłużej aż 28 grudnia 2011 nastąpiło migotanie , które lekarz uznał za utrwalone i na stałe ( chyba ,ze wymyślą tabletki , które będa skuteczne przy tych migotkach). Kardiowersji ani ablacji nie miałam a dlatego ,ze lekarza , z którymi się konsultowałam nie byli przekonani co do słuszności tych zabiegow w moim przypadku. To tyle w bardzo dużym skrócie jak co to pytaj jeszcze, będę odpowiadać w miarę moich możliwości. Pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza

Do Czytelnika. Zawsze korzystałam z twoich rad, może i tym razem. Dla przypomnienia: ablację mieliśmy w podobnym czasie. Od jakiegoś czas mam problemy z cukrem wobec czego odstawiono lek na nadciśnienie Hydrochlorotiazid . Gdzieś po miesiącu zauważyłam zwyżkę ciśnienia 160/80 i spadek tętna średnio 53-58 , ale kiedy jednego dnia miałam 43-48 to już panika. Mam bardzo wysoki sód chociaż prawie w ogóle nie używam soli kuchennej. Moja lekarz rodzinna to tylko leki na uspokojenie a wizytę u kardiologa mam dopiero w październiku. Nie mogę tego jakoś ogarnąć. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ

Do danas! Witaj! Zawsze chętnie pomogę na miarę swoich możliwości, ale nie jestem niestety lekarzem i nie czuję się na siłach żeby udzielać Ci rad w takiej sytuacji. Musisz spróbować znaleźć bardziej rozsądnego lekarza niż obecna rodzinna.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odp. Zmiana rodzinnej na razie nie wchodzi w rachubę. Internistka do której chodzę prywatnie też nie może trafić. Mówi, że taka moja *uroda* . Jak pamiętam zawsze byłam *opornolekowa* a teraz to szczególnie odczuwam gdyż niezwłocznie po zażyciu leków najpierw kłopoty żołądkowe a za chwilę arytmia. Martwi mnie to niskie tętno gdyż nie biorę żadnego leku na jego obniżenie. Tylko w razie napadu częstoskurczu zażywam bisohexal. Może faktycznie nerwy grają główną rolę ? Pozdrawiam i życzę dużo słońca i wspaniałego wypoczynku.

Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ

Do Danas! Myślę, że nerwy nie mają tu znaczenia, dlatego że zdenerwowanie zwiększa tętno. Pamiętam, że miałaś kilka rozległych ablacji i raczej stawiałbym na jakieś przypadkowe uszkodzenie lub zmodyfikowanie węzła zatokowego. Jeśli nie bierzesz na stałe żadnych leków zwalniających tętno np betablokery lub antyarytmiczne, to raczej szukałbym przyczyny w sterowaniu, czyli węźle zatokowym. A nie da się awaryjnie spotkać z dr Koźlukiem, - to on ostatnio cię ablował o ile dobrze pamiętam

Odnośnik do komentarza

Do cztelnika. Bardzo dobrze pamiętasz. 2 lata temu miałam próbę ablacji na częstoskurcz z powikłaniami ( tamponada). Jeszcze prędzej ujawniono bloki p.Hisa. Jednakże ubiegłoroczne echa serca były bardzo zadawaljące i napadów arytmii było tylko kilka. Tak się składa, że nie mam z tych napadów żadnych zapisów ekg ani Holtera , a więc na dzień dzisiejszy nie mam z czym jechać do dr Koźluka. Od m-ca biorę tylko Enarenal i Acenocumarol. Rodzinna przepisała mi Bellergot - ponoć cudowny lek (?)

Odnośnik do komentarza
Gość czytelnik TJ

Do danas! Ano właśnie, te bloki jeżeli są mogą powodować wg mnie zwolnienie tętna. Leki które wymieniłaś na to raczej nie mają wpływu. Natomiast jeśli chodzi o ten cudowny lek, to jest to jeśli dobrze pamiętam lek na uspokojenie - stary sprawdzony który się stosowało już 40 lat temu na tzw nerwicę serca.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×