Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Migotanie przedsionków - ablacja


Gość Markobe

Rekomendowane odpowiedzi

Ja się nie denerwuję czyimiś postami. Chciałam tylko podzielić się wiedzą, jaką posiadam na temat migotania. Może komuś się przydadzą moje spostrzeżenia. Nie mam też zamiaru się wymądrzać. Każdy kto choruje na serce ma przeważnie dużą wiedzę na temat swojej choroby. Nam każdy kardiolog, a proszę mi wierzyć, że kilku spotkaliśmy na swojej *chorowitej* drodze, zawsze kazał zwracać uwagę na wynik INR. Pozdrawiam wszystkich *Migaczy*.

Odnośnik do komentarza

CZYTELNIK jesteś mało wychowanym facetem , mój nick i słowo twój z szacunku do danej osoby nawet jak się jej nie lubi albo ma odmienne zdanie pisze się z DUŻEJ LITERY,to tak w ramach z lekcji z dobrego wychowania. Jest jeszcze druga sprawa co nie świadczy dobrze o Tobie , ja nie napisałam ,że Pan Czytelnik pisze głupoty z szacunku do innych poglądów ,który każdy ma prawo mieć. Panie Czytelnik moja szwagierka miała 58 lat jak zmarła a chorowała na migotanie przedsionków 5 lat.Mój kardiolog jest świetny bo leczy też mojego Tatę , który jest w dobrej formie z migotaniem przedsionków 26 lat to chyba nie jest aż taki zły nieprawdaż? A cóż Ty drogi Czytelniku masz za powody do zdenerwowania poza moimi wpisami , przecież masz dobrego kardiologa, świetną kondycję zero napadów migotań to czym Ty się denerwujesz przecież tylko żyć i nie umierać a może wątróbka wysiada lub trzustka dlatego taki kiepski humorek. Dla przypomnienia napiszę jeszcze raz , że można żyć z migotaniem przedsionków długo i szczęśliwie ze zdrową wątrobą pod warunkiem ,że się natrafi na kardiologa ,który nie faszeruje lekami rozrzedzającymi krew. .

Odnośnik do komentarza

Sufur , ja napisałam ,że w przypadku mojego Taty i moim rozrzedzanie krwi jest zbędne a u Ciebie Sufer skoro lekarz zalecił Ci branie leków to bierz. Ano1 to dobrze ,że dzielisz się z nami czy męża doświadczeniem odnośnie walki z migotaniem przedsionków. Kielce a co Ty też cierpisz na migotanie przedsionków czy na nudę? Tak dla ścisłości ja tutaj nie jestem weteranką , Pan Czytelnik jest ode mnie starszy dlatego ja go darzę szacunkiem w przeciwieństwie do Tego Pana.

Odnośnik do komentarza

Zdrowa1-witam,myślę że się nie zrozumieliśmy,w ostatnim poście napisałaś *że w przypadku mojego Taty...* no i z tym sie zgodze ,ale wcześniej..cyt.*można żyć długo i szczęśliwie ze zdrową wątrobą jeśli nie trafi się na kardiologa, który faszeruje lekami rozrzedzającymi krew..*-można z Twojej wypowiedzi wysnuć,moim zdaniem tylko jeden wniosek-z którym wcześniej się podzieliłem.Wracając do sprawy,z mojego doświadczenia uważam ze dobry lekarz kardiolog leki przepisuje w tzw zestawie (czasami leki osłonowe trzeba zmienić-każdy organizm jest inny);jeszcze jest przypadek *bilansu zysku i strat*- no i wtedy wybieramy *mniejsze zło*....pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Sufur , no właśnie każdy organizm jest inny a mnie się wydaje ,ze lekarze prawie każdemu przepisują leki na rozrzedzenie krwi , tak na wszelki wypadek a mój Tata mając migotanie przedsionków bardzo długo nie rozrzedza krwi i żyje bo natrafił na takiego kardiologa ,który stwierdził ,że Jego krew nie trzeba rozrzedzać, a ja mam taka samą dolegliwość i taką samą krew co Tata i dlatego ja tez nie rozrzedzam. Sufur nie będę Cię stresować wiadomościami ile ja znam osób ,ktore zmarły na wskutek zbyt pochopnego rozrzedzania krwi przez lekarzy . Sufur ja ufam mojemu kardiologowi a Ty zapewne też masz dobrego kardiologa ,który wie co robi. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Miałam wykonaną ablację 9.02.2010 niestety nie udała się. Powikłaniem jest blok 1-2 i 3 stopnia. Podczas zabiegu została uszkodzona prawidłowa droga przewodzenia,której miejsca nie można określić podczas zabiegu. Z blokiem 3 stopnia żyę już rok. Mam swietnego lekarza do którego jeżdzę co 2-3 miesiące. Dzięki jego ostrozności z sali zabiegowej nie wyjechełam z rozrusznikiem( on również wykonywał zabieg,dodatkową drągę wypalał na raty).Należę do ludzi tego 1%ktorym się nie udało. Nie biorę leków -bo na blok nie ma.Wedłóg medycyny powinnam miec załorzony rozrusznik zaraz po nieudanym zabiegu ablacyjnym a ja w miarę normalnie żyje. Mam 2 grupę inwalidzką(stopień umiarkowany),wychowuję 2-kę małych chłopców 2 i 4 latka.Żyję od holtera do holtera i cieszę się że przeżyłam już rok bez stymulatora, chociaż wiem że kiedyś wkońcu będę go musiała mieć. Nie odradzam ani nie namiawiam na ablację .Ciężko się żyje z częstoskurczem ale wcale nie łatwiej z blokiem 3 stopnia i z myślą o rozruszniku.

Odnośnik do komentarza

Ania32 rozumiem ;najgorsza jest świadomośc ale wierzę że jesteś silna i sobie z tym poradzisz(masz wielką motywację-dwoje dzieci) ja od zawału do operacji baj-pasów miałem miesiąc na* przerobienie * tego..a trzy miesiące po operacji okazało się że dwa z trzech baj-pasów są zatkane a wstawione przy zawale dwa stenty również..a było to osiem lat temu...a od tamtej pory sporo się zdarzyło...jestem na rencie.... ale co najważniejsze żyję pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam,napiszę coś o sobie (rozpoznanie)-stabilna choroba wieńcowa CCS2.napadowe migotanie przedsionków.umiarkowana niedomykalność zastawki mitralnej.stan po przebytym zawale ściany dolnej leczonym pierwotną angioplastyką prawej tętnicy wieńcowej z implantacją dwóch stentów stalowych(2003r).stan po pomostowaniu aortalno-wieńcowym(LIMA do LAG,SV do GM,SV do Dg;2003r).stan po angioplastyce PTW z implantacją stentu Cypher z powodu restentozy w stencie dystalnym(2004r).nieskuteczna próba angioplastyki miejsca zespolenia pomostu tętniczego do gałęzi przedniej zstępującej(LIMA do LAG 2004r).stan po angioplastyce PTW z implantacją stentu Taxus z powodu restentozy w stencie proksymalnym 2006r.nadciśnienie tętnicze.kamica nerkowa..no to tyle moich *wyników* pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Żyłam z częstoskurczem 8 lat. Po pierwszej wizycie kardiologicznej u dr.Krajewskiej w 2004roku lekarka stwierdziła że jestem niedożywiona i przepisała mi witaminy nie szukajac przyczyn objawów. Odpóściłam na 2 lata.Bez leków i bez wiedzy co mi jest. dopiero kiedy urodziłam 1 dziecko wziełam się za to porządnie i tak to się zadzeło.Dzięki wytrwałości dr. Samojłowicza w 3 holterze wyszło co mi jest. Skierował mnie do Łodzi na Sterlinga.W trakcie czekania na zabieg począł się drugi syn i znowu musiałam odczekać.Kiedy miał 1 roczek zapisołam się ponownie.I tak to wyglądało.Pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza

Ania32 tak to jest jak jest zle postawiona początkowa diagnoza lub żle interpretowane wyniki ;ja trafiając kiedyś do szpitala po zasłabnięciu;zrobiono mi próbę wysiłkową ;wyszła ok-no i po leczeniu;a za trzy lata zawał...resztę już wiesz..pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Może się przypomnę: mam obecnie 58 lat i migotanie od 8 lat. Jestem właściwie po trzech ablacjach (jedna nieudana) i po powikłaniach (tamponana serca). Diagnozowały mnie sławy warszawskie chociaż pochodzę z prowincji woj. lubuskiego. Jednoznacznie stwierdzano, że serce jako mięsień jest w porządku (tzn. serce zdrowe ?) ale przewodzenie ... Migotanie nie dawało żyć i na ablację szłam z uśmiechem na ustach. Potem nie było zaraz tak dobrze ALE O WIELE LEPIEJ NIŻ PRZED ABLACJĄ. Minęło obecnie dwa lata od zabiegu, mam sporadyczne napady ale nie są to jednoznacznie migotania czy częstoskurcze. W opisie EKG : rytm węzłowy. Posiadam niezbędne minimum wiedzy o migotaniu jednakże nie wiem w jaki sposób można utrwalić migotanie. Pisałam wcześniej, że nie mogę utrzywać INR i czy Omega-3 ma wpływ. Po dwóch m-cach stwierdzam, że w moim przypadku Omega-3 zmniejsza działanie Acenocumarolu. Zdrowa 1, może przypomnisz namiary twoich kardiologów. Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Strasznie się napisałam i nie udało mi się wysłać.Pozdrowienia dla Czytelnika.Leki rozrzedzające krew są bardzo ważne,ryzyko udaru czy zatkania jakiegoś innego naczynia b.duże przy utrwalonym migotaniu.Jeśli ktoś w miarę młody i zdrowy,napady krótkie to ma mniejsze ryzyko.Napad trwający ponad 24 godz. to już ryzyko zakrzepowe.Trzeba rozrzedzać.Do wszystkich migaczy ,krórym migotanie przeszkadza trzeba walczyć.Ja jestem szcześliwa.Mam nadzieje że tak zostanie,ale wiem że niestety nie na pewno!!!

Odnośnik do komentarza

Witaj Dana5 , ja tez jestem z prowincji tylko ,że z woj. pomorskiego.Dano ja też zmagam się z napadowym migotaniem przedsionków 8 lat i jestem pod opieką naszego kardiologa z mojego miasta a ,że z moim sercem nic się nie dzieje to ja robię sobie raz do roku echo serca i na razie jest wszystko w porządku.Rozmawiałam z różnymi lekarzami o moich napadach , między innymi w Nałęczowie byłam w sanatorium kardiologicznym a tam był kardiolog z mojego miasta i tak sobie od serca z nim porozmawiałam ,że jak potrafię z tym żyć to nie mam nic robić a migotanie powinno się samo utrwalić , mojemu Tacie utrwaliło się samo i teraz dołączył jeszcze mój mąż ale ci moi faceci nie czują wcale migotania i mąż był zdziwiony ,ze ma też migotanie przedsionków, ja tylko czuję swoje migotki jak leżę ale nie mam kłopotów ze snem to praktycznie przesypiam to migotanie, Dano ty jesteś po ablacjach i teraz Twoje leczenie jest chyba inne, przykro mi ,ze specjalnie nie mogę Ci pomóc, ale wydaje mi się ,że migotanie można utrwalić , tu taki pan przecież pisał , po 40latach migotania i miał 2 albo 3 ablacje niedane i po tej ostatniej kardiolog utrwalił mu i poleciał przecież do Południowej Ameryki chyba w Andy i szczęśliwie wrócił. Dano życzę Ci abyś miała jak najmniej przykrości z powodu migotań ale jak piszesz serce masz zdrowe i mi się wydaje ,że to jest najwazniejsza sprawa. Pozdrawiam , melduj się od czasu do czasu.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×