Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Ja też bym nie pogardziła takim prezentem, a mam Michalina 26 lat :) Piękne to jest, chociaż rzeczywiście strasznie drogie. Ale pewnie teściowie chcieli sprawić małym radość, a że ich stać... Chociaż z drugiej strony to ogrom pieniędzy. Ale myślę,że można porozmawiać z teściami, żeby takie wartościowe prezenty omawiali z rodzicami na przyszłość. Asiu miałam wczoraj podobnie z taksówką. Byłam wymęczona po 12 godzinach pracy, do tego niebo zrobiło się całe czarne a ja bez parasola i kaptura, a z pracy mam 40 minut spaceru do domu,już wyciągnęłam telefon, ale pan nie odbierał z taksówki. Więc po prostu poszłam do domu, na szczęście deszcz zaczął padać minutę po tym jak weszłam do domu :) A Gniezno uwielbiam- chociaż byłam tylko 3 razy w życiu. Ale to naprawdę urocze miasto. No, ale ode mnie to niemal 300 kilometrów. Na szczęście na weekend ładną pogodę przewidują. Byłam już na ryneczku z rana, na siostry urodziny robię ciasto i chciałam takie ekologiczne truskawki, bo na inne jestem uczulona. Będę robić ciasto czekoladowe z ganache na wierzchu, na to domowa bita śmietana i marynowane truskawki. Nie lubię tortów, robiłam może ze 2 w życiu więc jestem ciekawa efektów:) Tylko u mnie tak pogoda się popsuła? Agata co u Ciebie? Pozdrawiam niestety deszczowo

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam, Maniu znowu pyszności u Ciebie...ale że Tobie się chcę np. robić domową bitą śmietanę to Cię podziwiam. Wiadomo że to 100 razy zdrowsze od tej z dodatkami chemicznymi ale w życiu bym na to nie wpadła. Marmolady, dżemy ok ale ani śmietana ani makaron a moja babcia np. wciąż sama robi makaron. A jak tam Twój tato, da się z nim porozmawiać o psychologu czy dalej nie chce słyszeć? Michalinko ja jak dziewczyny nie pogardziłabym, kuchnia piękna. Pamiętam jaką kuchnie miały u nas dziewczynki w przedszkolu...plastik, co chwilę coś tam się psuło, kolory biły po oczach a u was elegancja szał i szyk :). Myślę, że w tym temacie bardzo mądrze Asia się wypowiedziała i zdecydowanie się pod jej słowami mogę podpisać. Właśnie Asiu ten Twój pomysł na prezenty bardzo mądry - czy ty miałaś tak w domu czy sama na to wpadłaś? A u mnie dziewczyny jako tako. Byłam dziś u lekarza razem z mężem. Poszliśmy do prywatnego dużego szpitala gdzie jest wszystko- lekarze każdej specjalności, rehabilitacja, porody a na samej górze operacje i pokoje piękne dla chorych. Powiem wam dziewczyny że szkoda że u nas tego nie ma. Szpital prywatny w całości ale z ubezpieczeniem z wszystkiego możesz skorzystać za rozsądną opłatę. U nas albo za darmo czekasz po kilka miesięcy i się musisz odzierać z resztek szacunku błagając na skierowanie na cokolwiek albo z kolei prywatnie ale ceny zwalają z nóg (moja temografia na kręgosłup tylko jeden odcinek dobrze pamiętam ponad 700zł) A tu coś pomiędzy - niewiele musisz czekać, wszystko na miejscu, ładnie, schludnie, czyściusieńko a z drugiej strony nie wychodzisz z pustym portfelem. Najpierw widzieliśmy się z lekarzem neurologiem- wspaniała wizyta, lekarz mądry, doświadczony ale z dozą empatii. Męża przebadał (nie jest tak żle z tym moim mężem :) ) skierował w tym samym miejscu na rehablitiację którą mąż zacznie już od jutra- zrezygnuje z wcześniejszego miejsca bo tam drogo a tu około 15zł. za 45 minut rehabilitacji...do tego lepsi fachowcy, więcej sprzętu. Co do mnie lekarz zbyt wiele nie powiedział bo nie miałam mojego zdjęcia skierował mnie na tomografie- 2 odcinki kręgosłupa bo są podejrzenia że i z szyjnym nie wszystko w porządku za 2 odcinki około 250zł. Jutro to zrobię i w poniedziałek z wynikami znów do lekarza :). Byliśmy dziś z mężem też na jednej uczelni w sprawie tego co ja tu mogę robić a więc czy jest tu *praca dla ludzi z moim wykształceniem* :) a generalnie czy mój dyplom tu wystarczy, czy muszę kontynuować naukę i jak itd. na razie nie wygląda to dobrze raczej nie będą mnie tu traktować jako magistra co najwyżej mogą uznać że mam wykształcenie na poziomie licencjatu ale i do tego sporo dokumentów do pobrania z uczelni potem tłumaczenie z tłumaczem przysięgłym i wtedy próba przystosowania tego do tutejszych realiów....nie tracę nadziei.... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Takie pyszności a ja w ciąży, to powinno być zabronione ;) Bita śmietana chodzi za mną od tygodnia, ale boję się jeść, bo jak zacznę to nie skończę:) Agata to ja przyjeżdżam do Ciebie rodzić w takim razie:) Co do zdrowia to oczywiście mam nadzieję,że szybko dojdziesz do formy i to nie będzie nic poważnego. A co do pracy to oczywiście trzymam kciuki za pracę, ale wiem jak to bywa. Mamy znajomego żonę- lekarka z zagranicy i pracować w Polsce nie może.... Pracuje w prywatnej przychodni gdzie zajmuje się zamawianiem sprzętu i leków, ale dziewczyna nie mogę pracować jako lekarz- jest z Ukrainy bodajże. Mam nadzieję,że Tobie się uda:) Co do prezentów ja od początku mówiłam,że wolę pieniądze jak dzieci były małe- czy na chrzest, czy na urodziny, wszystko szło na szczepienia. A małemu dziecku to bez różnicy czy bawi się zabawką za 200 zł czy za 15. Ale uważałam,że zdrowie ważniejsze. A teraz jak dzieci są starsze? Moi teściowie i rodzice dają na urodziny, święta itp dzieciom jakiś drobiazg- książka, pluszak, a resztę odkładamy na konto właśnie. Ale nie myślę dalekosiężnie o studiach czy domu, właśnie pójdzie to na angielski, jakieś dodatkowe zajęcia. Olek od września pójdzie na piłkę nożną, do tego angielski i tak nie uszczuplamy domowego budżetu. Lila chodzi na taniec od kwietnia, od września będzie na angielskim, też z prezentów. A zabawki? Zawsze znajdzie się jakiś chrzestny,a to znajomi czy dalsza rodzina wpadnie i coś da, a to my złapiemy coś w promocji. Ale powiem Wam szczerze- jakby moja córka dostała taką kuchnię to chyba bawiłabym się sama nocami i dniami :) A ja odpoczywam, cały tydzień zleciał nam na szukaniu wózka. Oczywiście każdy wybrany miał jakieś wady, i tak ze sklepu do sklepu, i była coraz większa irytacja bo nic nie pasowało. W końcu kupiliśmy, ale sama nie wiem czy to był dobry wybór. Na szczęście teściowe dali nam połowę pieniędzy na wózek, a jak sprzedaliśmy wózek po Lili to akurat wyszło,że ten mamy za darmo :)http://www.bobowozki.com.pl/product_info.php?products_id=6276&%3CosCsid%3E Wzięłam kolor pasujący chyba i do chłopca i dziewczynki :) Pozdrawiam Was dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Agatka u mnie to wzięło się z życia po prostu :) Zosia jako pierwsza wnuczka w rodzinie była rozpieszczana, zabawki dawno przestały mieścić się w jej pokoju. Oczywiście każdy przynosił coś dla niej, a ona bawiła się parę godzin, maksymalnie parę dni i zabawka szła w kąt. Jak zobaczyłam ile to pieniędzy to aż mnie zmroziło. Więc zamieniliśmy zabawki na coś co jej się na pewno w życiu przyda. Wiadomo,ze dziecko potrzebuje zabawek i ma takie, ale teraz to ilość stosowna, jak lalka to jedna, jak gry to parę rodzajów, a nie kilkadziesiąt. A z angielskiego jest zachwycona, więc to był dobry wybór. Wiesz ja dorastałam w takich czasach,że zabawek nie było takich w sklepach, co się trafiło to było, więc u nas był zachwyt i takie trochę zachłyśnięcie się tym rodzajem zabawek, a potem pomyślałam,że córka rośnie, i powinna mieć coś więcej niż tysiąc barbie, które były dosłownie wszędzie:) Zdrówka życzę, i zazdroszczę służby zdrowia. A i jak Julka trzymam kciuki za pracę, warto próbować Agata, nie po tyle lat się uczyłaś by teraz siedzieć w domu. Mam nadzieję,że uda Ci się coś znaleźć w zawodzie. Mania to wspaniałe ciasto musi być, aż mi ślinka cieknie, adoptuję Ciebie :) A pogoda u mnie nijaka, ale teraz świeci słońce, i mam 23 stopnie, więc chyba idzie ładny weekend. Też lubię Gniezno, ale przez ostatnie lata rzadko gdzieś się ruszaliśmy... Julka jaki odjazdowy wózek, cena też kosmiczna:) Ale skoro wyszło Wam za darmo to jak najbardziej brać. Pamiętam,że my dostaliśmy od mojej cioci-chrzestnej. Jakiś taki okropny, wstyd mi było go oddać, a jeszcze większy wstyd z nim chodzić;) Ale poradziliśmy sobie tak,że Zosia zimowa i zimę w nim pochodziła-taki czołg nam się przydał, a już od kwietnia mała poszła do spacerówki, a wózek poszedł do innej rodziny, o dziwo im się podobał. Dziś wolałabym sama kupić, to też duża radość, a ja od początku wiedziałam,że dostanę. Ciocia apetyty podsycała, a jak doszło co do czego, to wózek okazał się niewypałem. Zosia z 2005 roku, a jej wóz był modny z 10 czy 15 lat wcześniej:) A ja czekam na mamę, jedziemy na działkę do siostry, ona będzie odpoczywać a my popracujemy. Ale ponoć w pakiecie jest ciasto, więc nie będzie źle. Jutro teściowie przychodzą na obiad, myślałam Agata o tym serniku :)

Odnośnik do komentarza

Witam z rana :) Wieczorem byliśmy u znajomych, wróciliśmy jakoś po 1, ale było szalenie miło. No tyle, że nasza młodsza córka ma inne plany względem snu i wiadomo-trzeba wstawać. W ogóle ostatnio mam z nią problem, bo budzi się w nocy i musi iść do nas do pokoju, inaczej nie zaśnie. Mama mówi,że pewnie intensywnie odkrywa świat i nocą go przeżywa i stąd ten jej niepokój, ale sama nie wiem? W każdym razie mała nie pozwala się wyspać, a dodatkowo wstaje pełna energii o 6 rano, czasem wcześniej. Myślałam by zlikwidować jej drzemkę za dnia, ale wtedy zasypia przed 19 i wstaje jeszcze szybciej niż przed 6 :) Co do wózka to jaki kolor Jula wybrałaś? super pojazd, bardzo mi się podoba. My kupiliśmy w zasadzie na szybko- też żaden mi się nie podobał na żywo i w końcu bałam się, że moje dziecko będzie bezwózkowe przez moje niezdecydowanie :) Asiu Twoja historia bardzo mnie rozśmieszyła ;) Ja mam jutro wizytę teściów, dziś idziemy do babci, mąż na 14 idzie do pracy, więc dzień taki podzielony. Agata wiem,że może być ciężko z tą pracą, ale mocno tutaj wszystkie trzymamy kciuki. I za pozytywne wyniki tych badań. Zawsze myślało się,że w tamtych rejonach służba zdrowia jest na marnym poziomie, a tu takie zaskoczenie:) Jula a powiedz jak samopoczucie? Czytałam,że w czasie ciąży może dojść do nawrotów nerwicy, a wiesz ja bym chciała za dwa-trzy lata mieć trzecie dziecko i stąd moje pytanie. Chociaż odnoszę wrażenie,że problemów nie ma:) Mania ja na Twoją mamę może mało się nadaję- jestem 3 lata starsza, ale adoptuję Ciebie jako siostrę i będziesz mnie rozpieszczać tymi pysznościami:) Miałam na jutro zrobić sernik, ale mąż zwątpił chyba w moje zdolności, kupił sernik na zimno w proszku. Tak we mnie wierzy :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalina mąż bardzo wierzy w Ciebie :) Mam nadzieję,że zrobisz pyszny sernik i zagrasz mu na nosie:) Szkoda małej, że spać nie może i Wam też nie daje się wyspać. Myślę,że Twoja mama może mieć rację. W końcu dziecko zaczyna coraz więcej rozumieć, jakoś musi poradzić sobie z emocjami, może ma gorsze sny i jak się budzi potrzebuje mamy blisko? Julka nie znam się na wózkach, ale ten taki modny, taki fajny,że mogłabym mieć dziecko w takim wózku :) Asiu Twoja historia też mnie rozśmieszyła. Pamiętam,że jak mój tata kupował wózek dla brata to właśnie robił to już po porodzie, bo jakoś wcześniej było tysiąc innych rzeczy i my wybrałyśmy wózek różowo-fioletowy, nawet stelaż był taki fioletowy. Mama była zaskoczona, i trochę zła, bo wózek był bardzo dziewczęcy i wszyscy podchodzili mówiąc- o dziewczynka :) Miłego wyjazdu jutro Asiu :) Agata na rynku u mnie pojawiło się ekologiczne gospodarstwo i tam kupiłam śmietanę, taką wiejską i zrobiłam bitą śmietanę :) U nas sami robimy wędliny, z mleka -takie od krowy kupujemy mama robi twaróg, wiadomo przetwory i chleb to mamy domowe :) Też mocno trzymam kciuki-podwójnie i za zdrowie i za pracę. A o opis szpitala zaskoczył mnie tak jak Michalinę, raczej nie spodziewałam się takich luksusów:) A ja dziś zrobiłam na obiad dziewczyny racuchy z kaszy jaglanej, brat nie znosi tej kaszy, a tych racuchów zjadł z 10. :) Byłam z tatą na giełdzie kwiatowej, mamy teraz kwietny balkon. Tata trochę się uspokoił, ale to falami idzie- pół dnia spokój, pół jest horror. Siostra robi spotkanie urodzinowe, szykuję się do wyjścia, ale powinnam już dostać okres i tak nijako się czuję, więc nie będę zbyt towarzyska dzisiaj. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczęta na koniec weekendu :) Nasza wycieczka była udana, chociaż trochę zła byłam na męża, rano szwagier z rodziną wpadł, niby miał jakiś problem z autem i chciał się męża poradzić miało być 5 minut, wyszło ponad dwie godziny. Jak dojechaliśmy do Gniezna było po 13, więc w sumie byliśmy tam 4 godziny-ledwie co katedrę zwiedziliśmy, obiad, lody i tyle. No, ale ogólnie bardzo miło. I jak pięknie się zrobiło i słonecznie:) Wczoraj nie robiłam ciasta, teściowa zadzwoniła,że upiekła rogaliki kruche z truskawkami, pyszne były :) Maniu zaintrygowałaś mnie- jak zrobić racuchy z kaszy? Jakoś ją zmieliłaś na mąkę? Brzmi zdrowo, nie jadłam jeszcze kaszy jaglanej poza zamiennikiem kartofli do obiadu:) A jak urodziny, udały się? Michalina dzieci w ten sposób reagują na każdą zmianę w życiu, na każdą emocję. Myślę,że Twoja mama ma dużo racji. W końcu Ninka teraz rozumie coraz więcej i jakoś musi sobie z tym poradzić. A wiadomo jak się dziecko obudzi w ciemnym pokoju od razu czuje się niepewnie i się boi po prostu. A próbowałaś rytuału snu-wyciszenie od 17, kolacja-lekka, bez cukru bo potem dziecko gorzej śni, kąpiel, bajeczka i sen. I może zostawiaj lampkę delikatnie włączoną na noc. Widzicie wózkowych perypetii mamy sporo. Nie dziwię się Maniu Twojej mamie, synek a jeździł jak dziewczynka :) pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza

Wybraliśmy piaskowy z czarną ramą, na żywo wygląda jeszcze fajniej :) Fajne macie te historie z wózkami w tle. Za pierwszą ciążą teściowa poszła z nami na zakupy, w ogóle była tak przejęta pierwszym wnukiem,że chciała wszystko kupować z nami, nie tylko wózek czy mebelki, ale i smoczki czy pieluszki :) Teściowa latała po sklepie i testowała wózki, dyskutowała ze sprzedawcami i w zasadzie ona za nas wybrała. Ale i przy Lilce i przy tym dziecku już się nie dałam. Co do Twojego pytania Michalina jestem pełna obaw, ciągle się zastanawiam jak to będzie-czy poród będzie łatwy, czy dziecko będzie zdrowe, czy mąż dalej będzie miał udaną pracę, bo wiadomo większa rodzina większe wydatki, martwię się jak dzieci przyjmą brata bądź siostrę. No i jak my się w tym odnajdziemy. Ale myślę,że to jest normalne, czuję się dobrze-psychicznie, pozwalam sobie na chwile niepewności, nie tłumię ich, ale idę się wygadać-mamie,bratowej,przyjaciółce czy mężowi. żyję normalnie i to jest ok :) Ciepło się zrobiło, wczoraj byliśmy trochę nad morzem, po 15 minutach byłam cała opuchnięta i marzyłam o chłodnym prysznicu. W ogóle niby dużo nie przytyłam, na razie 9 kilogramów, ale czuję się dwa razy większa przez okropne puchnięcie, od miesiąca z tym walczę. Maniu my uwielbiamy kaszę jaglaną, jemy często na śniadanie, gdzieś czytałam przepis na naleśniki z kaszy, ugotowanej, ale zapomniałam jak to się robi. Takie racuchy muszą być pyszne. Asiu świetnie,że wycieczka się udała, chociaż w skróconym tempie:) Zapomniałam Michalina- moje dzieci w ogóle kiepsko śpią, córka do tej pory potrafi o 4 uznać,że to już czas wstawać. Na szczęście ilość takich dni się zmniejsza. Rady Asi jak najbardziej polecam, przed snem dziecko musi się zrelaksować i wyciszyć jak dorosły. W końcu kiedy mamy za sobą intensywny dzień to też gorzej śpimy,a jak właśnie zadbamy o komfort snu to od razu jest inaczej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Maniu własne wędliny, twarogi, chleby to na obecne czasy, kiedy rzeczywiście nie wiemy co jemy, to super sprawa. Wspaniale że chcecie to wszystko wytwarzać. U mnie w domu takich tradycji nie było moja mama w kółko gotowała kilka dań więc nawet szczególnie nie chciało jej się zrobić nic bardziej kreatywnego a co dopiero robić własny twaróg czy wędlinę. Ja też właśnie planuje zakup kwiatów na balkon teraz zrobiliśmy kilka zmian na balkonie i mamy tam fajne miejsce do siedzenia, brakuje właśnie kwiatów i jakiś dekoracji. Asiu szkoda że nie udała się wycieczka tak całkowicie jak planowałaś ale i tak na pewno miło spędziliście te 4 godziny. Jula wózek ładny i podoba mi się że nie w takich cukierkowych kolorach. Elegancki. Michalinko takie wędrówki maluchów nocne do sypialni rodziców to nic wyjątkowego. Tak jak dziewczyny piszą mała rośnie, zmienia się i to co przeżywała w trakcie dnia odreagowuje w nocy. Dobrze byłoby ustalić co jest przyczyną tych nocnych pobudek. Dobrze jak dziewczyny piszą zadbać o jakość i komfort snu- przed snem lekki posiłek, żadnych szalonych zabaw przed snem żeby dodatkowo nie pobudzać, unikać czytania czy oglądania bajek mogących wzbudzać lęk. Stała godzina snu, schematyczny sposób przygotowywania do spania, spokojna i przyjemna bajka...Jak dziewczyny pisały możesz zostawić malutką lampkę zaświeconą jeżeli byłoby to pomocne. Sprawdż też temperaturę w pokoju-lato, upały może z gorąca się budzi. Ale generalnie zmiany w rozwoju towarzysza takim nagłym dziwnym zwrotom akcji. Spokojnie na pewno wszystko się unormuje :) Co do mnie to weekend mi tak sobie minął...sobota i niedziela sprzątanie. Przez te nasze kręgosłupy mieszkanie nie sprzątane więc w sobotę trzeba było to jakoś ogarnąć. W niedziele pojechaliśmy do letnikowego domku i tam też trzeba było ogarnąć...jak na złość po tym sprzątaniu i bolącym kręgosłupie znajomi z facebooka chyba się zgadali bo wchodzę dziś i widzę same wspaniałe zdjęcia z weekendu- a to ktoś się bawi w Mediolanie, a to nad rzeką w Krakowie, a to salsa...cała tablica zawalona zabawą i rozrywką a ja się czuje jak stary ramol...jeszcze dziś wizyta u lekarza i odebranie wyników...ehh.. Pozdrawia was leśna babka :)

Odnośnik do komentarza

Ja Agata czuję się podobnie- jakbym miała z 50 lat. A to astma męczy, a to alergia . Moi rówieśnicy jakoś korzystają z życia, a ja ewentualnie do pracy wychodzę, ale nie narzekam- mogło być gorzej. Mam nadzieję,że wyniki będą ok:) Asiu jak moja rodzina umawia się, że wyjeżdżamy o 10, to wyjeżdżamy po 12-u nas to nic nowego. Najważniejsze,że wyjazd się udał i jesteś zadowolona w wycieczki, no i pogoda dopisała:) Ja też racuchy robiłam z kaszy ugotowanej, zblendowałam ją, dodałam żółtka, trochę mąki kukurydzianej, jogurt grecki, pianę z białek i oczywiście jabłka z przyprawami-imbir,cynamon i kardamon. Bałam się smaku i w ogóle czy da się usmażyć ugotowaną kaszę jako racuchy, ale powiem Wam,że pyszne wyszło i na pewno bardzo zdrowe :) Urodziny bardzo się udały, ale wyszłam wcześniej bo byłam niewyspana, pół miasta wieczorem przeszłam sama. A w niedzielę byłam z rodziną nad jeziorem- upał straszny, ale było szalenie miło. Upiekłam brioszki na drogę- cudowne bułeczki, jak drożdżówki. A wczoraj korzystałam ze słońca, poszłam się opalać, trochę na balkonie, trochę na dworze. Zakupy na dziś zrobione, upał już męczy, ale to lepsze niż deszcz:) Michalina co u Ciebie, jak sernik:)?

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczęta :) Taka świetna pogoda,że aż żal siedzieć w domu. Ale wróciliśmy własnie ze spaceru -wyszłam o 8.30, wstawiłam pranie, dziewczyny mi bajkę oglądają, młodsza przysypia. Nie miałam w ogóle pomysłu na obiad, ciężko coś wymyślić na taki upał, będzie makaron z truskawkami i jogurtem. Sernik wyszedł, bo z proszku. Ale wczoraj kupiłam w Biedronce wszystko co potrzeba do sernika Agaty i w czwartek zrobię, mamy z mężem rocznicę poznania, to dostanie prezent. Dziękuję dziewczyny za wszystkie rady- zawsze można na Was liczyć. Gdyby to było okazjonalnie pomyślałabym,że to z nadmiaru emocji czy ma zły sen, ale chyba rzeczywiście mamy kiepską organizację snu. Ostatnio mąż pracuje głównie na popołudnie, dziewczyny na niego czekają, wiadomo robi się późno, hasają, jedzą później kolację i pewnie to stąd. Dlatego dziś zacznę powoli wdrażać Wasze pomysły w życie. Julka ciąża latem bywa męcząca. Trzymaj się. W ciąży hormony szaleją, więc pytałam się właśnie o to. Ale jak widać można ją przejść suchą nogą. A te pytania i obawy ma każda przyszła mama:) Mania koniecznie zrobię te racuchy, tym bardziej,że to kasza bezglutenowa. Intensywny weekend za Tobą i te brioszki, pewnie wyjdę na ignorantkę, ale w życiu ich nie jadłam:) Agata dużo zdrówka i jak najbardziej pozytywnych wyników badań:) A kiedy będziesz w Polsce? Asiu takie opóźnienie to u nas norma, najważniejsze,że wróciłaś zadowolona i zobaczyłaś takie fajne miejsca. Ja w Gnieźnie byłam raz, jak miałam 14 lat ze szkolną wycieczką. A jak jesteśmy przy wycieczkach myślimy nad wakacjami, macie jakie fajne miejsca w Polsce, takie przyjazne dzieciom, gdzie możemy się zaszyć na tydzień? Myślałam nad Zakopanem, ale tak tłumy i dość drogo...

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, To jest dziwne dziewczyny bo u was takie upały a u nas...deszcz i rano wieczorem bluzę czy jakiś sweterek pasuje narzucić bo chłodno. Chyba przesadziłam z tym wysyłaniem słońca bo dla nas nic nie zostało :). Czuje się jakbym była w Polsce autentycznie za to u was tureckie upały... Michalinko trzymam kciuki za przygotowywania do snu dziewczynek i za sernik...może być tak że trzeba go nieco dłużej trzymać w piekarniku niż jak jest w przepisie...obserwuj- niech nie będzie lejący ale też aby nie przesuszyć- powinien pozostać kremowy. Zresztą czy nieco suchszy czy bardziej kremowy myślę że nie może się nie udać :). A co do tych brioszek to ani nie robiłam i nawet pewna nie jestem czy jadłam :). Maniu jezioro, opalanie, pikniki same przyjemności...no a u nas właśnie deszcz. Trochę się wam pożalę dziewczyny...wyniki mi dobre nie wyszły. Tak się o męża martwiłam a tu wygląda na to że ja jestem w dużo gorszym stanie. Zrobiłam 2 odcinki lędzwiowy właśnie gdzie mam przepukline i szyjny bo od jakiegoś roku miałam takie bóle szyi i podejrzewałam że też coś tam może być typu przepuklina właśnie. A tu okazało się że ten mój lędzwiowy w nie najgorszym stanie mała ta przepuklina lekarz mówi że tu się nie ma czym przejmować za to właśnie w szyjnym wyszła mi torbiel. Jest niestety żle położona mocno uciska rdzeń...lekarz mnie ogromnie wystraszył mówi że to należy operować bo jak jeszcze trochę torbiel podrosnie to i nawet może mnie sparaliżować...spotkaliśmy się z neurochirurgiem zresztą w tym samym szpitalu i on z koleji mówi że nie widzi konieczności robienia operacji teraz nagle. Trochę mnie uspokoił, mówi że mam wszystkie odruchy prawidłowe. Ale on też powiedział że to bardzo dziwne mówi że przy takim ucisku to ja powinnam może nawet i nie stać na nogach a ja bardzo dobrze funkcjonuje jak na to co tam mam. I on twierdzi że mój ból, moje funkcjonowanie, odruchy i reakcje są ważniejsze od obrazu na komputerze ale powiedział wyrażnie że gdyby decydować tylko po tym co widać z badania mri to konieczna operacja. Wyobrażcie sobie że ten mój przypadek jest na tyle dziwny że za 2 dni gdy będą mieli akurat konferencje omówią w kilku lekarzy- radiolog, neurolog, 2 neurochirurgów mój przypadek....bo powinnam mieć przynajmniej problemy z chodzeniem a nawet nie muszę brać leków na ból. Nie wiem dziewczyny czy mam się cieszyć że nie jest tak żle jak mogłoby być czy płakać nad tymi wynikami. W czwartek po tej konferencji oni podejmą decyzję o dalszym leczeniu....wiadomo jeśli to będzie operacja to nie oprę się tylko na ich opinii na pewno skonsultuje to w innym szpitalu może też i w Polsce...Staram się dziewczyny patrzeć pozytywnie z mężem nawet trochę próbujemy żartować ale ja przez 2 dni dowiedziałam się że mam poważny ucisk na kręgosłup przez torbiel że może grozić mi operacja a w przypadku braku leczenia może i paraliż...Trochę jestem podłamana zwłaszcza że te torbiele kręgosłupa rzadko się spotyka i tej wiedzy lekarskiej jest mało...przykładowo w wyszukiwarce głównie pojawiają się strony rozmów ludzi dotkniętych tą chorobą na forach....mało fachowej wiedzy... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata pomysł z konsultacją jak najbardziej trafiony. Lekarzem nie jestem, z kręgosłupem problemów jak na razie nie mam, ciężko coś doradzić. W każdym razie myślę,że skoro samych lekarzy zdziwiła Twoja forma to może warto poczekać z jakąś inwazyjną terapią i spokojnie dowiedzieć się więcej- w Polsce bym poszła do lekarzy i zobaczyła ich punkt widzenia. Trzymam kciuki za jak najbardziej korzystne rozstrzygnięcia i dużo sił. I pamiętaj o pozytywnym myśleniu. To najważniejsze. Michalina my jedziemy tutaj- http://www.wakacjezdzieckiem.pl/oferta/113.html Moja siostra będzie, więc szukaliśmy miejsca gdzie nie będzie problemów z niemowlakiem i będzie w miarę niedaleko by nie jechać za daleko. A tak mamy jezioro, jazdę konną, las. Dzieci się wyszaleją, a my odpoczniemy. Jedziemy 29 czerwca w niedzielę i będziemy do soboty. A potem z rodzicami pojadę w sierpniu do Giżycka. Myślę,że najlepsza dla Was byłaby agroturystyka. Zakopane odradzam- drogo, tłoczno, nie da się wypocząć maksymalnie, ciągły ścisk, kolejki itp. Maniu brioszki sprzedają w mojej piekarni, ale 2,5 za sztukę- mała bułeczka, więc nie kupuję. A jak można je zrobić w domu, to zdradź przepis :) Wypoczynek nad jeziorem- fajnie masz:) Julka współczuję trudów ciąży, niestety nie zawsze dla matki to czas tylko błogosławiony,ale już bliżej niż dalej:) A ja też korzystam z pogody, rano ogarniam dom, robię obiad, idę po Zosię do szkoły i robimy sobie 2-3 godzinny spacer. Dziś sąsiadka wpadnie na kawkę, więc już mi się pomidorówka gotuje, bo pewnie będą długie ploteczki w naszym mini ogródku :) Agata upały wielkie, tak słonecznie, tak pięknie,że aż szkoda w domu siedzieć. Naprawdę klimat iście jak z tropików:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata trochę słońca mi już odebrałaś, oj nieładnie. Ale w sumie jeden dzień wytchnienia mile widziany. Też ciężko mi udzielać porad, mam mamę z bardzo chorym kręgosłupem i wiem,że wyniki swoje a samopoczucie swoje. Wiesz, że moja mama w zeszłe lato na wakacjach pierwszego dnia się przewróciła na mokrej podłodze, pobolało,wzięła leki, poleżała jeden dzień i jakoś przechodziła te dwa tygodnie. A po powrocie poszła do ortopedy i on powiedział- Ty masz pęknięte dwa kręgi, powinnaś leżeć te dwa tygodnie. A mama szczerze zdziwiona była tą diagnozą. I dopiero potem zaczęło ją boleć-chyba po tej wiadomości. Na pewno bym to skonsultowała i pilnie stosowała się do zaleceń lekarza. Najważniejsze,że mimo wyników takich sobie czujesz się dużo lepiej niż one wskazują, na pewno uda się doprowadzić kręgosłup do zdrowia- trzymam kciuki. Michalina też ostatnie dni głównie spędzałam na powietrzu, szkoda pięknego lata na siedzenie w domu :) A dziś mąż dostanie sernik prezent :) Udanej rocznicy. A ja zawsze polecam Kaszuby- patriotycznie. Piękne miejsce, dużo atrakcji się znajdzie dla dużych i małych, a do tego spokój i cisza. Asiu super to miejsce na wakacje. Marzę o takim wiejskim wyjeździe, na co dzień same auta i beton to ciągnie do natury. Na pewno fajnie tam wypoczniecie rodzinnie. Bardzo mi się podoba idea takich wakacji z bliskimi :) A u mnie okazało się,że najpewniej w poniedziałek jedziemy na wakacje. Ja z mamą i bratem pociągiem 300 km, a w ten długi weekend od środy tata z siostrą dojadą i pewnie z większością bagaży autem. Trochę mnie to zaskoczyło, bo zawsze jeździliśmy w połowie lipca. Ale w sumie powinnam się cieszyć,że rodzice wciąż chcą ze mną jeździć na wakacje i jeszcze je fundują :) Także mam trochę zamieszania, bo to kupić, to przejrzeć kosmetyki, to iść po leki, to załatwić parę spraw. Na szczęście dziś pochmurnie to można się tym zająć bez żalu. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Pozwólcie, że zacznę od sernika-polecam wychodzi pyszny w smaku. Niestety miałam problem z upieczeniem go, góra się spiekła-łagodnie mówiąc, a środek według męża był mazisty, nawet nie kremowy. Nakładałam go łyżką. Jak widzicie nawet najprostszy sernik może sprawić kłopoty :) A my dużo czasu na powietrzu, to do szwagierki maszeruję, to do teściowej, to nad jezioro, to do parku. Dziś mój brat przyjeżdża, panowie będą pewnie mecze oglądać,a niby brat ma sesję :) W każdym razie wieczorem zaprosiłam mamę, siostrę i teściową na babskie plotki, od teściowej będzie domowe winko, mama upiecze ciasto z truskawkami, ja mam zrobić sałatkę, chyba zrobię brokułową z fetą, ta mi wychodzi. Dziś te już wietrznie i szaro. Asiu super miejsce na urlop. Też jestem pod wrażeniem. My myślimy o tych dwóch miejscach- dziękuję Asiu za ten link,, ten portal jest świetny dla rodziców , mam nadzieję, że Wasz wyjazd będzie cudowny:) http://www.wakacjezdzieckiem.pl/oferta/958.html http://www.wakacjezdzieckiem.pl/oferta/1457.html Ta druga chyba bardziej mi pasuje, bo w Lublinie byłam raz i chciałabym pojechać na dłużej w okolicę:) Agata te wyniki rzeczywiście robią wrażenie, szczególnie, że wydawało się, że z kręgosłupem aż tak źle nie jest. Konsultację zrób koniecznie. Mam nadzieję,że obejdzie się bez operacji, a jak nie? Trudno, tu chodzi o zdrowie. Też trzymam kciuki za zdrowie :) Maniu to udanych wakacji, zazdroszczę wyjazdu już teraz. My musimy miesiąc poczekać niestety. Julka co u Ciebie słychać? Jak się czujesz?

Odnośnik do komentarza

Witam przed weekendem :) Rzeczywiście pogoda zrobiła sobie chyba wolne i wyfrunęła do Turcji :) Dziś tak trochę pada, trochę nie. W każdym razie, zabrałam się za przetwory z truskawek, właśnie przygotowałam owoce, pójdę po córkę i zacznę smażyć konfitury. Jutro jedziemy do siostry na działkę, a w niedzielę do moich rodziców na obiad. I też już nie mogę doczekać się wakacji :) Michalina ciężka sprawa z tym sernikiem, rozumiem Ciebie świetnie- raz wyjdzie mi sernik krem, raz sernik wiór :) Miejsca na wakacje bardzo fajne. Ten portal siostra mi pokazała, korzystała z niego parę razy i teraz znalazłam to miejsce gdzie jedziemy. Na Twoim miejscu też bym drugą propozycję wybrała. Ponoć w Lublinie można się teraz zakochać. Maniu to udanych wakacji i samych pozytywnych wrażeń :) Ja nie znoszę się pakować, wolę wypakować torby ;) Agata co u Ciebie słychać? A jak nasza ciężarna mama się ma? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

U mnie mała zmiana planów. Uznaliśmy, że jazda na raty jest jednak be sensu, bo to w zasadzie jeden dzień różnicy, a tylko problemów to stworzy więcej, więc jedziemy razem w środę. Mi to nawet bardziej pasuje, bo na poniedziałek mam trochę planów. Staram się umówić do mojej ginekolog, ale jej nie ma aż do 3 lipca, a potem ma już cały tydzień zajęty i muszę czekać. Niby to niej nic nagłego, ale już 3 cykl z rzędu okres mi się spóźnia, najpierw to były 3 dni, potem 7, a teraz już 9 i dalej go nie ma. Trochę, ba mocno mnie to denerwuje i zaczynam lekko panikować, czy coś złego się nie dzieje. A tu jeszcze niemal miesiąc muszę czekać na lekarza...Pogoda rzeczywiście spuściła z tonu, Agata u Ciebie teraz ciepło? Michalina byłam w Lublinie, w największej fazie choroby. Sama nie wiem jak wtedy dojechałam, z mojego miasta to jest 9 godzin jazdy. Ale same miasto przepiękne i wrócę tam, już bardziej świadomie :) Sernik to bardzo kapryśna rzecz-niestety. A to wyjdzie za suchy, a to opadnie. Miałam dać przepis na brioszki, ja robiłam wedle tego przepisu - http://addiopomidory.blogspot.com/2014/05/zakreconych-brioszek-ciag-dalszy.html warto je zrobić jak to pokazane jest na zdjęciu, wychodzą piękne i pyszne. Idealne na letnie wycieczki :) Asiu weekend rodzinnie się zapowiada widzę- i bardzo dobrze :) Właśnie mi przypomniałaś, że ja jeszcze nie mam żadnych truskawkowych konfitur z tego roku.... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

I jak tam po weekendzie? U mnie niby ok, ale mam niedosyt. Mąż miał weekend wolny,a my nic konkretnego nie zrobiliśmy. Wczoraj trochę posprzątałam, dziś z mamą na cmentarz, potem obiad, kawka z mamą i tyle. Mąż mecze ogląda, wczoraj chyba do 2, to dzisiaj wstał po 11, i znów mi siedzi przed telewizorem. Ale niech ma, w końcu raz na parę lat jest ten mundial. Chyba jedziemy na 90% pod Lublin, dzwoniłam tam, i są wolne miejsca, i pani taka sympatyczna,że już mogłabym jechać. Czuję,że jest mi to potrzebne, ostatnio jakoś nasze życie to tylko dom, dzieci i tyle. Jak para z 40 letnim stażem. Aż strach pomyśleć co będzie potem. Asiu ja za konfitury się nie biorę, owszem mogę tam szypułki czy pestki usunąć, ale to wszystko. Wpadłabym do Ciebie po zapasy :) To rzeczywiście Mania nie opłaca się jechać na dwa razy, skoro różnica w czasie niewielka :) A ginekologa odwiedź, jak raz czy dwa coś się poprzestawia to nic wielkiego, ale jak już trzy razy z rzędu to może jakieś zmiany hormonalne się robią? Warto sprawdzić. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

We wtorek miałam fałszywy alarm, już myślałam,że zaraz urodzę, ale przebadali mnie, dali leki na skurcze i na razie mam sobie trochę odpoczywać. Mój mąż błaga dziecko by wstrzymało się do końca mundialu, a ja by chociaż doczekało aż moi rodzice wrócą z gór, czyli jeszcze 10 dni :) Przy okazji badania wyszło na jaw-przez roztargnioną panią doktor, że to będzie synek. Zapowiedziałam mężowi, że ja tej jawnej męskiej dominacji nie zostawię, i za parę lat chcę córkę :) W każdym razie będzie nie Jeremi, a Ignacy. O ile znów mi się nie zmieni wizja. Wczoraj pojechaliśmy nad morze, zachciało mi się gofrów. Ale dziś grzecznie siedzę w domu, teściowa przyjdzie zaraz to mi ogarnie dzieciaki :) Lila jest na mnie obrażona,że to nie będzie siostra. Naprawdę jest zła :) Agata współczuję z tym kręgosłupem, mam nadzieję,że po kolejnych badaniach dojdą lekarze do jakiegoś konsensusu w kwestii leczenia. Michalina mężowi musisz alb powiedzieć wprost, albo sama coś zorganizować. Ale może lepiej odpuść atrakcje w dzień ważnych meczy :) Plany na wakacje super. Mania do ginekologa koniecznie bym poszła, takich spraw nie warto lekceważyć. Asia też zazdroszczę wypadu na wakacje :) A o konfitury poproszę, w tym roku nic nie zrobiłam :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julka najważniejsze,żeby zdrowo się urodził maleńki :) Ignaś chyba nawet bardziej mi się podoba niż Jeremi -takie proste, piękne i klasyczne:) Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie. Michalina tak ma chyba większość małżeństw z małymi dziećmi, ale czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i zarządzić jakieś zmiany. Zacząć od jakichś małych rzeczy, ot raz w tygodniu jemy razem kolacje we dwoje, idziemy na spacer, oglądamy film itp. Zaplanować czas dla siebie- może to mało spontaniczne, ale przy dzieciach inaczej się nie da :) Mój mąż jakiś wielki fan piłki nożnej nie jest, raczej taki odświętny,czyli na mundial się uaktywnia i każdy mecz niemal ogląda :) Ja czasem nawet spojrzę z ciekawością:) Maniu koniecznie idź do lekarza, ja się trochę namęczyłam z tymi babskimi problemami, więc radzę skonsultować to ze specjalistą. A wyjazd też lepszy chyba całą rodziną :) A mój weekend fajny, w sobotę byliśmy u siostry, ale zimno było, więc zamiast na działce byliśmy u niej w domu. A wczoraj było ładniej to po obiedzie u rodziców był spacer i najlepsze lody jakie jadłam w życiu :) Dziś jakoś tak burzowo się zrobiło, byłam na zakupach, suszarkę zostawiłam w ogródku, i wróciłam to wszytko mokre, cała praca na marne. a konfitury gotowe-czekam dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

U mnie na szczęście się unormowało- niby głupi okres a tyle radości mi sprawił. Ale i tak pójdę do ginekologa, bo kolejny raz nie chcę czekać- od razu sprawdzam jakie to choroby może zwiastować i tylko się nakręcam. Dziś tak piękny poranek, że poleciałam z samego rana po truskawki, będę piec drożdżowe na wyjazd jutrzejszy-w sam raz dobre na podróż. Wpadłam do biblioteki, a że byłam przed czasem weszłam do kościoła a tam Msza. I zostałam na całej. A teraz czas pomyśleć co spakować na wakacje. A Wy macie jakieś plany na dłuższy weekend? ;) Julia szkoda,że lekarka popsuła Wam niespodziankę, ale najważniejsze,że synek zdrowy i też Ignacy mi się bardziej podoba niż Jeremi :) Pamiętam,że też byłam zła jak brat mi się urodził zamiast drugiej siostry :) Michalina spontaniczność dobra jest na początku związku, ale z dziećmi to już trudniej powiedzieć- o mam ochotę na kino, idziemy. Ale nawet niespontaniczne niespodzianki i wspólne spędzanie czasu może być fajne:) Asiu miałam tak samo w poniedziałek, burza przyszła jak byłam u fryzjera, a że wywiesiłam jeansy to dopiero wczoraj wyschły :) Ja zrobiłam uwaga słoiczek konfitury, ale za to z zielonym pieprzem :) pozdrawiam dziewczyny.Co prawda biorę komputer, ale pewnie nie będę mogła być tu tak często jak bym chciała.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Nie zaglądałam do was bo humor miałam beznadziejny, martwiłam się bardzo moim stanem kręgosłupa. W zasadzie prawie cały tydzień byłam w szpitalu- a to lekarze konsuntowali mój przypadek, a to przechodziłam różne badania dodatkowe. W poniedziałek przeszłam badanie mielografii którego nikomu nie polecam- wykonuje się tomografie komputerową z kontrastem ale kontrast w tym przypadku wprowadzany igłą wprost do kręgosłupa. Dzięki temu można bardzo dokładnie przyjrzeć się zmianą rdzenia takim jakie są u mnie. Badania nie tyle bolesne co uciążliwe i męczące bo substancja wstrzykiwana w kręgosłup niezbyt bezpieczna dla organizmu. Przy przemieszczeniu głowy ogromny ból (chyba w życiu mnie tak głowa nie bolała) po tym badaniu trzeba leżeć przez kilka godzin więc pół dnia na szpitalnym łóżku, nawet zakosztowałam szpitalnego, tureckiego jedzenia (bez szału zupa bez smaku i pure z ziemniaków). Wczoraj były wyniki które miały zadecydować o dalszym leczeniu więc ręce mi się dosłownie trzęsły ale okazało się dziewczyny że ta moja torbiel nie jest tak niebezpieczna jak oczekiwano. Wygląda na to że to zmiana wrodzona, torbiel dzięki badaniu wiadomo że przechodzą przez nią płyny a nie zostają w środku w związku z czym jest minimalne ryzyko żeby mogła jeszcze urosnąć. Oprócz tego że nie mogę uprawiać sportów typu narty, jazda na łyżwach i cokolwiek co mogłoby skutkować upadkiem na kręgosłup to mogę spokojnie żyć....Dziewczyny z ulgą odetchnęłam, ze szczęścia się tam popłakałam mąż też uradowany i znajomi miejscowi trzymali za mnie kciuki. Dzięki Bogu wszystko dobrze się skończyło...ale przez te kilka dni znów doskonale sobie przypomniałam że to że możemy chodzić, normalnie żyć to jest coś wspaniałego, czego praktycznie wcale nie doceniamy...Zdrowy człowiek chce co chwile czegoś innego, nowego a chory *tylko* chce być zdrowy...No nic odetchnęłam z ulgą. Niedokładnie przeczytałam wasze wypowiedzi za co przepraszam na pewno nadrobię zaległości...ale widzę że konfitury, wakacje jednym słowem jest dobrze :). Jula imię dla chłopca również mi się podoba. Nie jestem zwolenniczką takich popularnych Piotrów i Pawłów więc jak dla mnie fajnie że wybieracie ładne, klasyczne a z drugiej strony oryginalne imiona. Ale jak Asia piszę nie ważne chłopiec czy dziewczynka ważne żeby malec był zdrowy :). Michalinko ja czasem z moim mężem się czuje jak małżeństwo z 30-letnim stażem a nawet dzieci jeszcze nie mamy. Wydaje mi się że w związku z czasem ta namiętnośc, romantyzm naturalnie wygasa, pojawia się codzienności, rytuały, schematy i już wtedy żeby tą wyjątkową atmosferę czuć na nowo trzeba się o to starać i nad tym pracować. Powiem szczerze że nie znam takiej pary która mimo upływu lat jest w sobie tak samo zakochana i tak samo to sobie okazuje jak na samym początku. Może to się udaje gdy jesteśmy daleko od siebie ale to też ogromne ryzyko rozpadu związku więc chyba trzeba się pogodzić z takim biegiem rzeczy... Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

To Agata na pewno odetchnęłaś, i Ty i Twój mąż. Świetnie,że obejdzie się bez operacji. Ale dbaj już o ten kręgosłup do końca życia. Tych badań to zupełnie nie zazdroszczę. Teraz możesz odpocząć i chyba cieszyć się przyjazdem do rodziców- to chyba coraz bliżej? Mania miłego wyjazdu i odpocznij sobie:) Ale jeszcze drożdżowe ciasto- dziewczyno szalejesz, ja Ciebie odwiedzę chyba:) Asiu a Ty coś planujesz? Nie znoszę zostawiać prania na balkonie, na prawdę mam jakąś obsesję, nawet w upalny dzień jak wychodzę z domu to wstawiam do mieszkania bo boję się, że z moim szczęściem deszcz spadnie:) A my spontanicznie podjęliśmy decyzję, że jutro jedziemy do Sandomierza, mąż ma piątek wolny,więc wrócimy pojutrze. Może to nie jest jakiś super wyjazd, ale zawsze oderwanie się od znanego rytmu. Ja niby wiem to wszystko Agata, wiadomo kiedyś mieliśmy inne priorytety, teraz najważniejsze są dzieci. Ale jakoś tak inaczej nas widziałam, nawet z dziećmi. A tak to non stop albo praca, albo rozmawiamy o dzieciach, albo o tym co kupić na obiad. Ale muszę coś zmienić, wczoraj zrobiłam na obiad ulubione danie męża, a on mi dziś dał czekoladę. Może to niewiele, ale zawsze jakiś początek ;)* pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

My nic wielkiego nie planujemy, za tydzień urlop, to nawet pieniędzy szkoda. Dziś grill u teściów, pogoda fajna, a jutro z córką idę na zakupy-muszę jej sukienkę kupić na koniec szkoły, plus będzie na chrzest małej. A i byłam wczoraj pierwszy raz na zajęciach w fitness-clubie. Wzięłyśmy z siostrą pakiet 8 wejść w miesiącu, ale na czerwiec pani dała nam połówkę bo byśmy nie wykorzystały. Możemy ćwiczyć na sali przez 90 minut, albo iść na zajęcia-joga,.pilates, zumba itp przez godzinę. Dziś nie czuję nóg. Agata to od razu lżej jak się odezwałaś, już zaczęłam się niepokoić. Współczuję badań i niepewności, na szczęście wszystko w miarę dobrze się skończyło. Teraz wypocznij :) Maniu udanego wyjazdu. Drożdżowe z truskawkami=uwielbiam :) Nie jedziesz przez Bydgoszcz przypadkiem? Michalina też udanego wypadu, nawet parę godzin potrafi pożegnać rutynę, a o to przy dzieciach nie trudno. Julka a co u Ciebie ?

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam :) Maniu dobrze że wszystko się unormowało ale do ginekologa idz jak Asia mówi nie warto niczego związanego ze zdrowie zaniedbywać. No i miłego wypoczynku :) Michalinko ty też wypoczywaj, ja mam w Sandomierzu rodzinę i kilka razy tam bywałam :). Miasto przyjemne teraz mocniej wypromowane przez ojca Mateusza :). To że oboje próbujecie coś zmienić z mężem (obiad, czekolada) to już jest krok i to spory. Najgorzej jak jest rutyna i brak chęci aby cokolwiek zmienić. Fajnie byłoby zagospodarować też trochę czasu tylko dla was dwoje- rodziców macie na miejscu więc jest ktoś do zostania z dziećmi, nawet wyskoczyć gdzieś na weekend albo chociaż na kolacje to już coś. Asiu u Ciebie też wakacje się zbliżają wielkimi krokami. Córcia zadowolona z sukienki, udało się coś fajnego kupić? Ja odpoczywam...po tym tygodniu stresu, niepewności, uciążliwych badań jestem wykończona głównie psychicznie. Na początku była radość że nie jest tak żle a teraz czuje się po prostu zmęczona...organizm odpuścił i wychodzi ze mnie cały stres ostatnich dni. Ale całkowicie od stresu odpocząć nie mogę chyba....przez ten ostatni czas trochę myśleliśmy z mężem o powrocie do kraju. Mieszka się w Izmirze miło ale jednak mężowi nie udało się tak jak planował, pracuje wciąż z siostrą a to wiecie firma rodzinna innego typu zobowiązania i innego rodzaju stres. Firma nie przynosi zbyt wielkich zysków siostra męża ma długi więc mój mąż zarabia niewielkie pieniądze...bardziej im pomoga no a przecież ile można pracować na zasadzie pomocy, podpory. Do tego oni aby jak najwięcej zarobić pracują ile się da - mąż wraca póżniej do domu niż jak to było gdy pracował dla Japończyków co chyba jest absurdem...bywa że i o 21 wraca a to samo w soboty. Także narzekałam na brak wspólnego czasu w Polsce a tu jest jeszcze gorzej bo tylko niedziele nam zostają bo nawet w święta rodzina męża otwiera biuro- 1 maja pracowali również i we wszystkie inne dni oprócz świąt religijnych. Mąż jest tym też sfustrowany bo pieniądze małe a pracy jeszcze więcej (a nawet nie tyle pracy co siedzenia przez określoną ilość godzin w jednym miejscu). Dodatkowo alternatywy nie są wielkie w Izmirze, gdyby to był Istanbul to co innego a tu akurat z pracą nie za wesoło. Mąż zaczął już odnawiać jakieś kontakty w Polsce, a właśnie kilka dni temu zadzwonił znajomy Japończyk że byłaby dla niego praca w Ambasadzie Japońskiej w Ankarze...Dziś właśnie mąż do Ankary poleciał...porozmawia, zobaczymy jakie to pieniądze itd. Sama nie wiem myśleliśmy już trochę o powrocie do kraju a tu nagle pojawia się ta Ankara. Sama mam mętlik w głowie praca dla ambasady wiadomo dość przyjemna, brak biznesowych wyjazdów, mniej godzin pracy Ankara sama w sobie nawet i dla mnie to większe możliwości na rozwijanie się w zawodzie moim (uczyć angielskiego mogę wszędzie ale żeby się rozwijać w zawodzie to prędzej ankara, istanbul...o ile to w ogóle będzie możliwe). Nie wiem zostawie to chyba biegowi czasu...zobaczymy jak pójdzie ta rozmowa w Ankarze i czy otworzą się jakieś możliwości w Polsce...bo generalnie w głowie pomieszanie z poplątaniem... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×