Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

O to Asiu trzymamy kciuki mocno,.naprawdę mocno, daj znać jak poszło koniecznie:) I jak kolonie Zosi się podobają? Dalej się denerwujesz? takie pierwsze wyjazdy to duży stres dla obu stron,ale myślę,że warto uczyć dziecko niezależności:) Maniu miałaś bardzo miły weekend. A to plaża, a to teatr-prawie jak urlop ;) Michalina jak wakacje? Jula jak po wakacjach? Agata jak nastroje w Turcji? A mi dziewczyny dołek przeszedł. Poszłam do fryzjera, w czwartek mąż zrobił nam pyszną kolację, oglądaliśmy z Frankiem bajki do 22 i było tak fajnie i rodzinnie. Dziś w pracy miałam aż nadmiar energii.;) Jutro impreza zamknięta u nas, rano wszystkiego dopilnujemy,a potem robimy sobie mały wypad na łono natury-niech nie pada tylko. A jak będzie padało to i tak coś wymyślimy,byleby się oderwać od codzienności. No i planujemy wrześniowe wakacje, kierunek się powoli wykluwa i niebawem dokonamy ostatecznego wyboru i bach, tydzień dla nas:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie. U mnie dużo się działo, nieco za dużo nawet. Po powrocie z wakacji trzy dni ogarniałam dom,pranie, ogródek. Potem szykowanie drugich urodzin Ignasia. W piątek jednak jubilat dostał gorączki, wychodzą mu znów ząbki, bałam się choroby,ale to tylko ząbki. Ale dwa dni to jego marudzenie, ciągłe płacze, niewyspanie i masa roboty. Ale urodziny się udały, było dużo dinozaurów-bo to fascynuje obecnie najmłodszego. Goście dopisali,pogoda taka sobie,mogłoby być lepiej, bardziej jak późny wrzesień a nie początek lata. Ale Ignaś zachwycony, on uwielbia jak dużo się dzieje dookoła i jest dużo dzieci, a jak jeszcze cała uwaga skupiona jest na nim to w ogóle jest cudownie:) I znów spotkałam się z Asią, co prawda znów na parę chwil dosłownie, ale było miło. Tylko szkoda,że Asia była sama, koniecznie zapraszam nad morze. My po wakacjach mamy dobre humory, wyjazd był naprawdę udany i przyjemny. W sierpniu druga część, pewnie w morskich okolicznościach przyrody. Ale przed rodzinnym wypadem, z mężem robimy sobie weekend dla siebie. Kierunek Bornholm. Od piątku do niedzieli, płyniemy promem, na miejscu oczywiście rowerowe wycieczki i 48 godzin bez marudzenia, słodkiego,ale jednak marudzenia. Wypływamy w piątek:) Bardzo to przeżywam, odkąd 7,5 roku temu urodził się Olek skupiliśmy się maksymalnie na dzieciach, domu,codzienności. Sami nigdzie nie jechaliśmy, nie chciałam zostawiać dzieci, jakoś zajęcie się sobą uważałam za robienie krzywdy dzieciom i rodzinie. A teraz pomyślałam,że dzieci rosną, zaczną mieć swoje życie, a my będziemy parą, którą poza dziećmi niewiele będzie łączyć. Więc czas to zmienić. Nigdy nie płynęłam promem, nie zwiedzałam Skandynawii, więc ten weekend będzie ekscytujący:) Oczywiście ciągle martwię się o kuzynkę. Podczas naszych odwiedzin była taka hmm, spokojna, pewna zwycięstwa z chorobą, ale potem,już podczas rozmów telefonicznych szczerze mówi,że bardzo się boi. Bo za parę tygodni ma badanie PET-będą szukać komórek rakowych i od tego zależy co dalej. Na razie musi nabrać sił, jest ciągle na antybiotykach przez zakażenia po naświetlaniach, mało je, brak jej sił, ale musi walczyć. Asiu nic nie wiedziałam o rozmowie o pracę, koniecznie daj znać jak mu poszło i jakie wrażenia ma po niej. Diana to fajnie,że dołek za Tobą. Tak to już jest, jak nie ma się pracy to się za nią tęskni, jak jest jej za dużo to chciałoby się wszystko rzucić. Najważniejsze to znaleźć równowagę:) A zdradzisz kierunek? My poważnie myślimy nad Chorwacją:) Mania aż wstyd,że w tym roku w ogóle nie byłam latem na plaży, naprawdę wstyd. Może jutro będzie pogoda to zapakuję dzieciaki i bach nad morze:) A gdzie tę sztukę grają? Michalina jak wakacje? Agata co u Was? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam się. U nas impas. Mężowi praca nie pasuje,bo młody zespół-szef miałby ledwie 30 lat, i to dla mojego męża przeszkoda nie do ominięcia. Poza tym dostałby nieco mniej pieniędzy i zaczął od niższego stanowiska,ale praca z dużymi perspektywami,coś nowego, ale nie. On chce jechać, ja powiedziałam, żeby jechał,ale ja zostaję w domu. I tak żyjemy obok siebie od paru dni i nie wiem jak załagodzić tę sytuację. Naprawdę nie chcę się wyprowadzać i zaczynać od początku. Najgorzej,że mąż widzi tylko swój awans i cieszy się jak dziecko-ja to nawet rozumiem,ale w ogóle nie chce zrozumieć moich argumentów. Ja nie wiem co zrobię jak na przykład będę chora, kto się zajmie domem,dziećmi? Tutaj mam rodzinę na miejscu, a tam? Wiem,że ludzie muszą emigrować poza kraj za pracą, i może ktoś pomyśli,że szukam problemów na siłę, ale ja nie jestem typem, który lubi zmiany, nowe miejsca i bez problemu nawiązuje nowe znajomości. Mam mętlik w głowie, i sama już nie wiem co robić. Boję się,że ta przeprowadzka będzie koniecznością. A ja chyba najbardziej boję się tego,że wróci ten stan jaki miałam po przeprowadzce do Brukseli.... A z milszych tematów Zosia zachwycona koloniami, w piątek wraca,ale najchętniej zostałaby cały miesiąc:) Mimo takiej sobie pogody jest bardzo zadowolona, chociaż dwa pierwsze dni jednak tęskniła i tak ze mną rozmawiała smutnym głosikiem. Tosia zaś polubiła banana,ale takiego co sama jej robię, widelcem rozdrabniam i je ze smakiem wtedy. Zupki zje troszeczkę, dosłownie łyżeczkę czy dwie i tyle. Dziś zrobię jej taki domowy kremik z marchewki na indyku,zobaczę czy zje:) Poza tym Tosia jak na dziecko epoki komputerów i techniki uwielbia bawić się.... telefonem, sama nie wiem skąd jej to się wzięło,ale dostaje telefon do ręki -zabawkowy teraz,i mam spokój na godzinę:) Julka zazdroszczę, okropnie zazdroszczę wyjazdu z mężem! My to wciąż nie mamy planów, żadnych planów na wakacje. Nie wiem czy w ogóle pojedziemy na jakiś wypad? Ignasiowi raz jeszcze słodkich latek życzymy:) Michalina jak po urlopie? Diana a gdzie się wybieracie? Fajnie,że złapałaś równowagę:) Mania, Agata co u Was?

Odnośnik do komentarza

I już nam prawie tydzień minął kolejny. Na weekend mam jednak ciekawe plany, jedziemy po teściową nad morze, teścia zatrzymają stawy, reumatyczne kwestie,ale biedak nie da rady prowadzić auta, a my chętnie się przejedziemy, w piątek wieczorem pojedziemy, zostaniemy jeden dzień i wrócimy w niedzielę. Naszą knajpę zostawiam w rękach żony mojego taty i załogi w komplecie, dadzą radę,a my oderwiemy się nieco od codzienności. Pogoda pewnie będzie fatalna, ale nic to,ważne by oczyścić głowę:) Franek bardzo się cieszy,że babcię zobaczy, a ja liczę,że babcia stęskniła się tak jak Franek i będę mieć wieczór wolny na jakiś wypad z mężem. Wakacje dłuższe wciąż nieustalone, możliwe,że pojedzie z nami przyjaciel męża z rodziną, więc czekamy na potwierdzenie. Asiu naprawdę ciężko mi coś doradzić, może ten wyjazd nie będzie taki straszny jeżeli zmienisz nastawienie? Wiadomo,będzie to dla Was rewolucja, i mogą być problemy,ale na pewno będą też plusy, więc warto może skupić się na nich? Trzymam kciuki za spokój w związku z tą decyzją. Zosia pewnie wróci jako poważniejsza dziewczynka z tych kolonii :) Tosia chyba woli konkretne jedzenie, a nie zmiksowane puree dla niemowlaczków:) Taki banan rozgnieciony to jednak nieco inna konsystencja:) Julka ja staram się choć dwa razy w miesiącu mieć czas tylko dla nas, wiadomo szczęśliwe dziecko jest tylko u szczęśliwych rodziców :) Nie powiem,że nie mam wyrzutów sumienia, ale dziadkowie kochają małego i chętnie z nim zostaną byśmy mogli pójść do kina, na kolację, na zakupy nawet. Takie chwile bez dziecka sprawiają,że bardziej doceniamy te z synkiem:) Udanego wyjazdu Wam już życzę. I mam nadzieję,że te wyniki badań będą pozytywne u kuzynki! Dziewczyny-Mania, Agata,Michalina co u Was?

Odnośnik do komentarza

Asiu ja uważam,że rodzina powinna trzymać się razem i decyzje podejmować wspólnie. W życiu trzeba iść na kompromisy,ale wypracować trzeba je wspólnie. Razem powinniście podjąć decyzję o przeprowadzce. Pieniądze nie są najważniejsze, może ta nowa praca byłaby ciekawym wyzwaniem,mimo tego,że teraz mąż widzi same minusy? Ale może i ten wyjazd okazałby się fajnym doświadczeniem? Ważne żebyście razem przeszli przez te zmiany i byli wyrozumiali wobec siebie. Diana to udanego resetu życzę, oby nie padało:) Julka ja miałam ogromne wyrzuty sumienia jak zostawiłam dziewczyny pierwszy raz,ale dziadkowie tak je zajęli,że w ogóle nie zainteresował je nasz powrót do domu. Popieram takie wyjazdy, w końcu masz rację, dzieci potrzebują rodziców, ale rodzice też muszą mieć czas dla siebie. Maniu ja byłam tak blisko morza i ani razu nad to morze nie trafiłam niestety... I w Gdańsku też nie byłam:( Agata jestem naprawdę zaskoczona i przestraszona tymi wydarzeniami w Turcji, ponoć najgorzej a Ankarze było. Świat oszalał. U nas jako tako. Wakacje nie były udane. Pogody w ogóle nie było, to znaczy była w dniu wyjazdu. Nina wróciła z okropnym zaziębieniem, z mężem się sprzeczaliśmy kto bardziej winny. Ja bo wybrałam kierunek, on bo wybrał termin. Nie mogę powiedzieć,że miejsce nie miało uroku, miało, ale 80 % czasu albo wiało, albo padało, zero jeziora, zero opalania, zero spacerów i wycieczek. Na wakacje nie możemy już pojechać, ja 1 sierpnia zaczynam prace, a po drugie zawsze koło domu coś trzeba zrobić i wydać pieniądze. Jestem rozczarowana, ale wiecie jak zobaczyłam co się wydarzyło w czwartek we Francji to sobie pomyślałam,że do końca życia mogę mieć nieudane wczasy byleby tylko takie nieszczęścia nas omijały....

Odnośnik do komentarza

Ja to już nie mówię jak bardzo nie rozumiem tego co się dzieje. Jak zobaczyłam te zdjęcia martwych dzieci to okropna złość mnie naszła. Nie znajduję zrozumienia dla takiego działania, i to w imię czego? Naprawdę ciężko mi nawet pomyśleć co muszą czuć rodziny ofiar i to nieważne czy to dzieje się w Turcji czy Francji, świat oszalał po prostu. Tym bardziej to przeżywam bo mąż i syn byli we Francji przecież. Jak sobie pomyślę,że coś takiego mogło się stać za ich pobytu to serce mi staje na chwilę. Asiu uważam,że nieważne gdzie, ważne byście byli razem. To jest najważniejsze. Musicie wypracować kompromis, nikt nie mówił,że życie będzie proste niestety. Szkoda,że musicie podejmować takie decyzje na szybko. Współczuję tej sytuacji. I jak Zosi na koloniach się podobało? Jak wrażenia? Niektóre maluchy nie lubią takich pojedynczych smaków, właśnie zupki lepiej im wchodzą,że tak powiem:) Diana i jak tam wyjazd nad morze? Ja jestem bardzo za takimi wyjazdami z rodzinką na weekend by naładować baterie:) Michalina szkoda,że pogoda popsuła Wam szyki. Rozumiem rozdrażnienie, rok temu na dwa tygodnie nad morzem mieliśmy 2 dni plażowe. Ale jak mówisz najważniejsze,że wróciliście cało i zdrowo, miejsce zwiedzone i pewnie mimo wszystko macie parę fajnych wspomnień. Mania co słychać? Agata co u Ciebie? No i mieliśmy w planie Chorwację,ale uznałam,że nie chcę się stresować wyjazdem za granicę, jakoś mi się odechciało. Za to byliśmy wczoraj u rodziców na obiedzie i oni mówili,że w sierpniu znowu jadą na Mazury. Znajomy kupił tam chatę i od maja z żoną siedzą i tylko goście się zmieniają. Moi rodzice będą u nich, to my skorzystamy i w okolicy wynajmiemy jakiś domek. To będzie Augustów, albo okolice. Dużo atrakcji dla dzieci-moja mama tak twierdzi, a że będą na miejscu, to liczę,że będą chcieli trochę czasu spędzić z dziećmi i mnie odciążą :) Teściów zalała ta powódź jednodniowa, na szczęście piwnica, ale całą sobotę mąż pomagał przy porządkach, niestety parę cenniejszych rzeczy było w tej piwnicy,ale to tylko rzeczy na szczęście. W budynku gdzie mąż ma firmę też piwnicom się oberwało,ale mąż ma siedzibę na 1 piętrze więc u niego było spokojnie. A my mamy własną akcję lato w mieście. Dziś zabrałam dzieciaki do Gdyni do pracowni zabawek na warsztaty, same robiły sobie zabawki:) Jutro planuję przejazd tramwajem wodnym ze szwagierką i dziećmi. Tylko niech Ignasiowi te ząbki wyjdą, jest nieznośny do kwadratu.... Miłego tygodnia:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, Jula świetny pomysł na samotny wyjazd z mężem. Dzieci juz większe wiec bez większych wyrzutów sumienia mozna je zostawić w bezpiecznych rękach. A dla was taki wspólny wypad po latach to bardzo ważna sprawa. Faktycznie po dzieciach jest inaczej w zwiazku i trzeba dbać o ta bliskość by wciąż być mężem i żona a nie tylko mama i tata. Zazdroszczę Ci spotkac z Asia, ja w przyszłym roku jak będę w Polsce chetnie sie tez spotkam i pokaże córce piekne polskie plaże. Diana super taki wypad na trochę. Duzo pracujecie przy knajpce należy wam sie kilka chwil z dala od niej. Fajnie ze z mężem regularnie znajdujecie czas dla was obojga gratuluje. Michalinko szkoda ze wakacje takie nieudane. No niestety Polska mimo pięknych miejsc i urzekających krajobrazów ma minus w postaci zmiennej pogody. Lato latem a bywa ze jest jak pozna jesień. No nic było minęło. Teraz jeszcze łapcie letnie chwile. Joasiu na pewno przed wami trudny czas. Macie inne priorytety- maź zachwycony awansem i gotowy na nowe wyzwania. Ty x kolei cenisz sobie stałość i rodzine na miejscu. I jak to pogodzić? Nie wiem co radzić kochana. Niestety któreś z was będzie musiało ustąpić chyba innego wyjścia nie ma. Fajnie ze Zosia taka zachwycona wyjazdem przynajmniej taki plus. Maniu co słychać? Polskie plaże teatr fajnie ze tak miło organizujesz sobie czas wolny. A u nas zacznę od początku. Wakacje. Były super. Pierwszy tydzien w Ankarze. Były swieta i miasto było wolne od korków, pustki dosłownie. Korzystaliśmy codziennie- a to wyjazd nad jezioro, a to piękna wioska z ekologicznym jedzeniem pod Ankara a to jakiś urokliwy park. Byłam tez i fryzjera i na masażu takze odpoczynek pełna para. Potem tydzien nad morzem czarnym. Cos pięknego dziewczyny- morze ale w otoczeniu pięknych gór i lasów. Urokliwe małe wioseczki całe w zieleni. Zwiedzaliśmy ile sie dało każdego dnia. Była i plaza i lasy. Były wąwozy i jaskinie. Mała co prawd trochę jęczała bo i emocji sporo i zabkowala wlasnie. Ale i tak wypoczęliśmy. Pogoda fantastyczna bo słonecznie ale do 30 stopni takze bez upałów. Trochę tez przez szczęśliwy przypadek dostaliśmy piękny apartament w hotelu. 80m salon sypialnia jakuzi w łazience wszystko z widokiem na morze. Zdecydowanie mozna było odpłynąć. No i po tak udanym czasie wróciliśmy w piątek do Ankary. Ledwo co położyłam mała spac i rozpakowaliśmy rzeczy. Siadam z lampka wina przed telewizorem i juz powoli o spaniu myśle a tu jakieś wojskowe samoloty mi prawie nad domen zaczynaja latać. Do tego w tv mówią ze wojsko zablokowało most w Stambule i nikt nie wie o co chodzi. Potem wszystko działo sie juz błyskawicznie...do 6 rano żyliśmy w strachu. Ja takiego strachu jeszcze nie przeżyłam. Z momentu na moment wprowadzono stan wojenny sklepy zamknięte restauracje bankomaty( a my akurat bez kasy i z pusta lodówka po wakacjach choć to akurat nie było najgorsze). Przez caluteńka noc chaos informacyjny. Nie chce nawet wiedzieć co sie działo na ulicach w centrum ale przez cała nos w domu z zasłoniętymi zasłonami słuchaliśmy latających F16 strzelanin i spadających bomb. To był koszmar. Nie wiedzieliśmy co i gdzie bombardują kiedy to sie skończy. Jeden wielki huk. Czułam sie jak na wojnie a przecież jeszcze wcześniejszego dnia morza szum i ptaków śpiew...na szczęście nad ranem sytuacja juz była ustabilizowana. Najgorsza noc w moim życiu. Po wybuchu bomby która spadła na parlament tak walnęło i zatrzęsło ze juz gotowa byłam brać Adę i uciekać gdzieś do garażu. Koszmar. Na moment obecny jest coraz bardziej spokojnie. Erdo co prawda zwalnia aresztuje i robi czystki ale wyglada na to ze noce z bombami juz nam nie groza odpukać oczywiście. Gdzieś tam przygotowujemy z mężem plan B jakby co bo wyglada na to ze coraz bardziej niestabilny jest ten kraj i coraz większy strach tu żyć. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was:) W piątek w pracy w ogóle nie mogłam się skoncentrować, co chwilę sprawdzałam nowe informacje z Nicei. dla mnie to okropne, człowiek idzie spędzić miło wieczór,całą rodziną i spotyka się śmierć. Co do Turcji to ja mam takie dziwne wrażenie,że to było zaplanowane przez samego prezydenta. Bardzo szybko ten pucz się skończył, od razu były przygotowane listy nazwisk tych co trzeba zwolnić czy usunąć. A taka próba puczu to świetna okazja by pokazać ilu jest zwolenników i jak to trzeba mocniej przycisnąć naród i ukrócić demokrację... Agata ja myślę,że niestety Turcja to nie jest dziś bezpieczny kraj, gdzie można spokojnie wychować dziecko. Owszem, nie ma bezpiecznego już miejsca w pełni,ale są miejsca gdzie jest dużo mniej ryzyko. Mam nadzieję,że takie noce więcej się nie powtórzą u Was i będzie spokojniej. To musiał być koszmar. Michalina no szkoda,że wakacyjny wyjazd jest często jedynie raz do roku i do tego nieprzyjemnie jest trafić na złą pogodę. Ale ponoć najbardziej liczy się towarzystwo, byłaś z rodzinką to ważne, jak nie najważniejsze. Julka ale atrakcje zapewniasz dzieciom, super:) Mazury są wspaniałe. W zeszłym roku byłam dwa razy i byłam po prostu oczarowana, na pewno będziecie zadowoleni. U nas zniszczenia takie wielkie nie były, na szczęście wał rok temu wyremontowali i naprawdę zdał egzamin, wody na styk,ale nic się nie przelało. Trochę w piwnicy było wody,ale to samo wyschło.Choć ogólnie w mieście ponad 200 interwencji było. Diana i jak było nad morzem? Niedzielę mieliśmy całkiem przyjemną, zresztą sobotę też. Może nie było zbytnio upałów na plażowanie,ale na spacery było całkiem przyjemnie:) Asiu też współczuję tej sytuacji. Mi by ciężko było podjąć decyzję o wyjeździe. A Tobie tym bardziej,bo są przecież dzieci. Ja zmieniałam szkoły 3 razy i wiadomo początki nie są łatwe, ale na szczęście dzieci są z reguły otwarte i chętnie się integrują:) A u mnie dziewczyny intensywne przygotowania do remontu, od 1 sierpnia opuszczamy dom na 2 miesiące-będziemy wynajmować mieszkanie,niby super,bo eleganckie nowe osiedle,mieszkanie na ogród i wszystko o czym można marzyć,tyle,że to niemal wieś. Sklep taki z chlebem to jest 20 minut pieszo w 1 stronę. A markety już 30 minut.... ale to tylko dwa miesiące na szczęście, i dobrze,że nie zimą, będzie można popołudniami miło spędzić czas w tym ogrodzie:) a poza tym to mnóstwo czasu spędzam na dworze, nawet jak nie ma pogody. Odkrywam kafejki, dużo czasu spędzam w marketach budowlanych, wybywam na spacery po mieście, ogólnie to zaczynam tęsknić za lenistwem i nic nierobieniem. Za 1,5 tygodnia zaczynam wakacje poza domem i liczę,że wtedy odpocznę w pełni. A teraz zajadam się ciepłą jeszcze drożdżówką z malinami-właśnie wyjęłam z pieca:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata ogromnie współczuję takich przeżyć, znając mnie dostałabym zawału bez dwóch zdań. Te przekazy medialne były naprawdę wstrząsające. Powiem Wam,że mi się szkoda tych żołnierzy robiło jak pokazywali jak ich bito i poniżano. Te wiece poparcia nieco mnie kierują też ku myśli,że to tak trochę wyreżyserowane może być. Jakoś nigdy specjalnie mnie Turcja nie interesowała, ale jak jest tam nasza Agata to zawsze sprawdzam wszelkie doniesienia. Najważniejsze, że Wam nic się nie stało, poza stresem oczywiście. Bardzo ciężko byłoby Wam znów zmieniać kraj i zaczynać od nowa, ale Turcja to dziś na pewno nie jest stabilne miejsca do wychowywania w spokoju małego dziecka. Mania remont się szykuje? Trochę nawet zazdroszczę. Sama bym zrobiła teraz zupełnie inaczej niż te 4 lata wstecz. Wtedy po śmierci taty robiłam wszystko tak bez uczucia, wybierałam pierwsze z brzegu. Marzy mi się zupełnie inna kuchnia, fajniejsza oczywiście:) Wakacje, wyjścia z domu-zazdroszczę :) Julka też Ci pozazdroszczę,że tak fajnie spędzasz z dziećmi czas i wymyślasz różne atrakcje. Nie można się z Tobą nudzić:) Ja to jestem matką chyba zbytnio stateczną, muszę się Tobą zainspirować, mi się nie chce gdzieś dalej ruszać z pannami,bo są ruchliwe, kapryśne, szybko się nudzą, a ja potem się męczę bardziej niż one. Ale i ja nie potrafię znajdować takich atrakcji:) Asiu i jak tam decyzje? Nie chcę tak męczyć pytaniami,ale pewnie już coś postanowiliście? Jak się mają dziewczyny? Diana i jak tam u Was? Nam tydzień tak spokojnie minął. Pojechaliśmy po dziadka do Sandomierza, będzie tutaj miesiąc. Trochę jak dziecko się robi, i to jest smutne. Już nie pamięta,że trzeba jeść, że pić trzeba, pospaceruje 5 minut i się męczy. Ale rozmawiać lubi, a przy prawnukach się uśmiecha:) Na weekend wielkich planów nie mamy, w niedzielę grill u teściów, jutro mąż pracuje, więc pewnie spędzimy czas w domu, a raczej ogrodowo-o ile aura pozwoli. Namawiam męża byśmy pojechali do kuzynki z agroturystyką na weekend przyszły, mam nadzieję,że go namówię, i że pogoda dopisze.

Odnośnik do komentarza

Witajcie, troszkę mnie nie było, ale wróciła Zosia i jakoś tak spędzałam czas z moimi córami. Pogoda nam nie sprzyjała, ale spacery, odwiedziny i babć i ciotek zajęły nam czas. Najważniejsza kwestia czyli praca męża, jest kompromis, i to nie my go zaproponowaliśmy. Męża szef zobaczył,że ciężko mu idzie się zdecydować, a,że mają dobre stosunki zgodził się by mąż został na miejscu. Co prawda ma pracować w innym dziale, ale zadania ma mieć te same,albo podobne. Owszem jest mały minus, cała firma ma być przeniesiona do Poznania, ale to kwestia 2-3 lat. A to masa czasu, i nie musimy dziś się wyprowadzać. Co prawda nici z podwyżki-a mąż już ją w myślach rozdzielał, warunki pracy nieco się zmienią, nieco na gorsze, ale myślę,że w porównaniu z wielką życiową rewolucją jest to mały koszt. Oczywiście te nerwowe tygodnie negatywnie się na naszej rodzinie odbiły, ta niepewność i kłótnie, no cóż, trzeba zapomnieć i starać się iść naprzód. Jedynym plusem okazała się utrata wagi, ze stresu jestem prawie o 2 kg lżejsza:)Za radą Juli zdecydowaliśmy się na wakacje w Trójmieście, dokładnie w Orłowie mamy pokoik zamówiony. Co prawda pogoda nie jest plażowa typowo, ale liczę,że miło spędzimy czas. Zosia po koloniach zachwycona, non stop przeżywa i w kółko opowiada co tam było,aż zazdrosna się robię, że tak miło wspomina panie opiekunki;) Tosia nieco marudna się robi, zaczynam myśleć,że to zęby, bo w końcu prawie 7 miesiąc mamy. Z jedzeniem dalej nijako, zupkę zjadła,ale bardzo niechętnie-dobrze,że nie wie,że mam 10 porcji zamrożonych;). Dałam jej troszkę manny to zjadła ze smakiem,ale to tylko próba glutenowa,więc nie dostanie całej porcji. Zasadniczo dalej kocha jedynie marchewkę i dynię. Będziemy próbować dalej:) Agata powrót z urlopu mieliście koszmarny niestety. Bardzo współczuję i mam nadzieję,że będzie po prostu spokojniej i bezpieczniej. Obyście więcej nie przeżywali takich emocji. Julka ja też myślę,że dzieciaki mają z Tobą aż za dobrze ;) Powiem Wam,że Jula jest taka spontaniczna i radosna, że parę minut z nią to sama radość:) Dobrze kojarzę,że teraz wracacie z romantycznej wycieczki? Nigdy nie płynęłam statkiem, jestem ciekawa wrażeń:) Mania remont to wielkie wyzwanie. Burzenie ścian to poważna sprawa, mam nadzieję,że wszystko pójdzie sprawnie i bez problemów. A gdzie wyjeżdżasz na wakacje? Michalina ja byłam wczoraj na grillu u teściów. Było fajnie, chociaż mogłoby być nieco cieplej. Ale przynajmniej Tosia mi nie marudzi z gorąca;) No ja myślę,że ukochane prawnuczki poprawią dziadkowi samopoczucie. życzę Wam tego:) miłego tygodnia

Odnośnik do komentarza

Przybywam pomarudzić dziś. Mój mąż schodził ze schodów-raczej zbiegał i bach, potknął się, upadł tak,że złamał sobie palec u stopy. Gips, taki opatrunek w zasadzie gipsowy na 10 dni. No my mamy jakiegoś pecha, mąż się śmieje,do pracy nie pójdzie teraz parę dni to ma atrakcję. A ja bardzo się stresuję tą pracą za parę dni i jeszcze to mi potrzebne do szczęścia. W ogóle u nas było zamieszanie bo moja siostra zaprosiła tych pielgrzymów na Dni Młodzieży, 4 dziewczyny z Białorusi, Polki praktycznie. Moja mama je przeniosła do dziadków, a ja musiałam je wozić na posiłki do nas. Siostra myślała jedynie o ich sferze rozrywkowej, zwiedzanie,modlitwa itp. A całą brudną robotę zostawiła nam. Ale teściowie zaprosili dziewczyny na grilla i było super. Tylko siostra mało zadowolona, jej koleżanka dostała grupę z Chile,a ona dziewczyny, które świetnie mówiły po Polsku i jakoś tak mało egzotyczne były;) Ale ogólnie teraz odpoczywam, siostra pojechała do Krakowa,mam spokój-nie licząc męża i córek, które wchodzą mi na głowę. Jest upalnie, basenik w ogrodzie rozłożony pluskają się od wczoraj non stop;) Na ten weekend pojedziemy do kuzynki, mąż co prawda kontuzjowany,ale uznał,że w sumie może jechać:) Asiu to świetne wieści. Macie sporo czasu by podejmować jakieś decyzje-wyjazd czy szukanie pracy. Najważniejsze, że nie musicie tego robić na szybko i możecie znaleźć najlepsze rozwiązanie dla Waszej rodziny. Premia-wiadomo lepiej ją mieć, ale w premii dostaniecie rodzinę na miejscu to się przydaje bardziej niż te kilkaset złotych;) Już trzymam kciuki za wakacje nad morzem i pogodę:) Spokojnego tygodnia dziewczyny

Odnośnik do komentarza

Witam;) Asiu to rzeczywiście rozwiązanie dla Was teraz najlepsze, macie spokój i wakacje na naprawę atmosfery. Mam nadzieję,że pogoda Wam dopisze. Orłowo jest śliczne, spokojne, od razu macie plażę, miłe knajpki, a i całe Trójmiasto na wyciągnięcie ręki:) Michalina nieciekawie tak sobie latem złamać palec, chociaż możesz się pocieszać,że to lepiej niż całą nogę. Oby szybko się wszystko wygoiło i bez problemów. Moja kuzynka gościła dziewczyny z Gwadelupy. one po francusku, ona po angielsku i tak sobie rozmawiali na migi:)No i miłego weekendu u rodzinki:) Julka co u Was? Diana jak tam w pracy? Mam nadzieję,że masz chwile na odpoczynek. Agata jak w Turcji się teraz ma sytuacja? U mnie praca wrze, już połowę rzeczy przenieśliśmy do nowego lokum,ale w domu wciąż masa do zrobienia.Sama się dziwię,że tyle rzeczy jest w stanie zmieścić się w mieszkaniu ;) To nowe-chwilowe, bardzo mi się podoba. Nawet ta okolica,daleko od miasta mi się zaczyna podobać. Obecnie pod oknem przez remont mam codziennie korki, spaliny, hałas, a tam tak wakacyjnie:) W niedzielę jadę na urlop,ale jeszcze nie wiem ile potrwa,.wszystko zależy od remontu, i tego jak bardzo będzie absorbował tatę i będę potrzebna w pracy. Weekend miałam przyjemny, pogoda fajna, byłam na pokazie filmowym na dachu Teatru nocą. I miałam spotkania z przyjaciółmi,i rodzinny wypad do restauracji i masa spacerów bo zrobiło się przepięknie na dworze:) Ale jeszcze dziś, jutro w pracy i urlop:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie na weekend:) Jakie plany macie? dziś mąż zaczął urlop, postanowiliśmy to poświętować wyjściem na naleśniki. Między nami lepiej, chociaż po takim czasie pretensji i złośliwości musimy nieco odetchnąć. Jutro mam dzień z Zosią,idę do fryzjera i do kosmetyczki, córa też musi podciąć włosy,to sobie spędzimy nieco czasu we dwie. W niedzielę zaś zaprosiła nas była żona męża brata, jejku jakie to skomplikowane się robi:) Mam byłą i obecną szwagierkę, na szczęście stosunki są między nami poprawne z każdej strony. W środę raniutko jedziemy nad morze, w Gdyni będziemy niestety krótko-do soboty, w sobotę jedziemy do mojej cioci do Malborka, oni jeszcze nie widzieli Tosi na żywo, więc chcą ją poznać. Tam zostaniemy dwa dni i w poniedziałek wieczorem wracamy do domu. Niestety szału nie ma, ale nikt nie mówił,że przy dwójce dzieci pieniądze się magicznie mnożą tak jak miłość do dzieci. Ważne,że Zosia była na koloniach. A my jeszcze pojedziemy do jednej cioci na wsi, posiedzimy na działce, oby pogoda była:) Maniu to udanych wakacji-oby jak najdłuższych i najspokojniejszych:) Sama bym się przeniosła w takie urocze miejsce na wakacje, myślę,że będziecie zadowoleni:) Michalina nie zazdroszczę złamania u męża. Jak to znosi? Mężczyźni różnie potrafią chorować w końcu:) Dziewczyny co u Was?

Odnośnik do komentarza

Asiu nieważne na ile, ważne,że jedziecie razem, i na pewno będzie super:) Tego się trzeba trzymać. Jak będzie pogoda w miarę, to będą spacery, gofry,lody,lenistwo i to starczy:) Mania ja po remoncie tego naszego domu i części na lokal to mam dość na najbliższe 30 lat. A już mąż mówi, że łazienkę trzeba by nieco poprawić, bo mało praktyczna ta dla gości naszych. A gdzie się wybierasz na wakacje? Oczywiście miłego odpoczynku. Michalina niezbyt miło,że mąż doznał kontuzji, zdrówka mu życzę,. a Tobie cierpliwości:) Moja teściowa bardzo religijna, i chciała przyjąć pielgrzymów, ale teściu miał obiekcję,że to obcy w domu. No i bardzo żałowali ostatecznie. Ale u nas sporo w lokalu ich było, bo ogólnie w Szczecinie sporo ich było. Mi się te dni młodzieży bardzo podobają, chociaż nie chodzę co tydzień do kościoła, ale słucham Papieża z dużą uwagą i sympatią. Mój tato z całą rodziną wczoraj byli w Łagiewnikach,tak dość spontanicznie pojechali:) Agata jak sytuacja się ma w Turcji? Już czujesz spokój czy dalej atmosfera jest napięta? Jula co tam u Was słychać? Ja osobiście bardzo lubię Mazury, jako dziecko 2 tygodnie spędzałam w okolicy Ełku z moją mamą u dalekiej ciotki, na takiej typowej mazurskiej wsi z dala od świata:) A u nas w końcu wakacyjne plany podjęte, wybraliśmy Portugalię. Ja wolałam co prawda wynająć jakiś apartament i żyć swobodnie, ale przyjaciele, którzy z nami jadą polecili opcję all inclusive i jedziemy na tydzień. Mam nadzieję,że wrócimy zadowoleni, i w całości, te ataki w Europie naprawdę smucą, i mam nadzieję,że Portugalia będzie w miarę bezpieczna. Wyjazd nad morze był udany,choć akurat padało. Ale teściowa wróciła, więc plan wykonany. a teraz mieliśmy masę pracy, dosłownie zasypiałam z Frankiem, a czasem i przed, kiedy czytałam mu bajki. Jedna gazeta lokalna zrobiła ranking knajpek na letnie śniadanie, dostaliśmy 3 miejsce w mieście i o dziwo, ludzie zaczęli naprawdę przychodzić częściej i częściej:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam się i ja:) Trochę mnie było,bo dużo się działo. Przede wszystkim popłynęłam na ten Bornholm, i dziewczyny było cudownie. Bałam się strasznie czy tam kołysać nie będzie za bardzo,ale o dziwo w ogóle nie czułam różnicy między pociągiem,a statkiem. No, ale faktycznie pogoda była piękna i spokojna. Nie wiem jak byłoby przy sztormie:) Sam Bornholm magiczny, musimy tam wrócić z dziećmi. Było mi żal,że ich nie ma, naprawdę miałam coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Ale Ignaś zapewnił nam stres i większe wyrzuty sumienia. Otóż złapał Bostonkę, dziewczyny myślałam,że zwariuję, tak daleko od dziecka. Oczywiście tylko wyjechaliśmy a on zaczął się gorzej czuć. To wirus podobny do ospy, ale łagodniejszy na szczęście. Miał w sobotę gorączkę i okropnie go wysypało, taki jakby trądzik. Moja mama się przeraziła, ale na szczęście jak wróciliśmy w niedzielę wieczorem to mały już czuł się lepiej. Wysypka już zeszła po tym tygodniu z chorobą, ale miał sporo zmian w buźce, niewiele jadł, i teraz też nie chce jeść ten mój głodomorek. Strasznie krzyczy przy posiłkach bo ma złe skojarzenia. Staram się dzieciom zapewnić wakacyjne atrakcje, pogoda dopisuje, więc a to park, a to morze, a to basenik w ogrodzie. Dziś mąż ma cały dzień wyjazdowy, więc mam w planie babską imprezę,zaprosiłam moją mamę, Olek i Ignacy spędzą czas z dziadkiem, a my sobie pogadamy, zrobimy maseczki, pomalujemy paznokcie i upieczemy ciasteczka dla chłopaków, i poopalamy się:) Jutro mam ważnych gości na śniadanku, Asię z rodzinką. Szkoda,że my w piątek wyjeżdżamy na Mazury, i mogę Wam poświęcić tylko jedno przedpołudnie... Ale niestety nie zgrały nam się terminy:( Michalina jak tam w pracy, jak dobrze pamiętam chyba zaczęłaś od 1 sierpnia? Maniu udanych wakacji,spokojnego remontu,jak najwięcej odpoczynku i relaksu-zasługujesz na to:) Diana zazdroszczę Ci bardzo. Jakbyś miała wolne miejsce w walizce to mnie zabierz z sobą. ;) Moja szwagierka była teraz w Chorwacji i z opcji all inclusive była zadowolona. Jej siostra wybrała apartament, i ostatecznie wydali więcej, mieli więcej pracy-śniadania, sprzątanie, nie było basenu, placu zabaw dla maluszka. Aj, sama bym wyjechała nad Ocean:) Agata co u Was? Asiu czekam na Ciebie?

Odnośnik do komentarza

Asiu cudownych wakacji Wam życzę:) Julka Tobie też;) Nawet nie wiedziałam,że jest taka choroba jak ta bostonka. Szkoda malucha, że to przeszedł. Ja najdalej na Hel płynęłam,nie wiem jakbym się czuła na takim wielkim statku:) Diana ja również mocno zazdroszczę tej Portugalii, piękne miejsce na wakacje:) Michalina właśnie jak w pracy? Jak się czujesz w nowej roli no i jak dziewczynki zareagowały na tę zmianę? A u mnie remont zmienia plany. Miałam już być na wakacjach, ale znów wszystko się przesunęło,bo ciągle nie możemy się do końca spakować. Jestem ogromnie zaskoczona ile w tym mieszkaniu się mieści! A niby takie małe, ale jednak bardzo pojemne. Oczywiście od noszenia, przekładania i dźwigania mocno boli już mnie chyba każda kostka i mięsień. Ale już dziś w końcu wszystko wywiezione, ostatnia noc w mieszkaniu przed remontem i powrót jesienią już. Na następny generalny remont skuszę się gdzieś za 40 lat może. Na szczęście pogoda nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, zrobiło się pięknie i znajduję nawet czas na mały spacer codziennie. W sobotę chcę pojechać na Jarmark i nieco nad morze, a w niedzielę w końcu rozpocząć wakacje:)

Odnośnik do komentarza

Dziękuję dziewczyny,że pamiętałyście o moim początku pracy. Wiadomo początki są najtrudniejsze. Stres jest, chociaż wszyscy są mili. Kierowniczka jest bardzo miła, ogólnie korzystający z biblioteki są serdeczni, to nie sklep, czy urząd, więc taki kontakt jak ze znajomymi. Ja się chwilami nieco gubię, ale ogólnie to chyba więcej ze stresu wynika niż z trudności pracy. Mąż wziął na ten tydzień same drugie zmiany, więc rano jest z dziewczynkami, a potem przez godzinkę babcia się nimi zajmuje, jedna albo druga.Wiadomo ranne wstawanie i gonitwa są ciężkie po przerwie.Dziewczynki zaskoczone nieco tym,że nie jestem z nimi cały dzień,młodsza niby taka odważna,ale wczoraj prosiła bym została w domu i zrobiła jej naleśniki na śniadanie,ciężko było wytłumaczyć,że mama ma pracę. Dziś mnie odwiedziły, i zobaczyły co robię. Weekend muszę poświęcić córkom,będą atrakcje,jutro grill u nas,ale bez gości, a w niedzielę jedziemy na piknik rodzinny dwie wsie dalej:) Julka udanych mazurskich wczasów:) Joasiu zazdroszczę spotkania z Julą:) Diana podoba mi się Twoja podróżnicza odwaga i pasja :) Maniu powodzenia z remontem i super wakacji:) Agata jak u Ciebie?

Odnośnik do komentarza

No ja dziewczyny mam taką chęć do podróży chyba po tacie-marynarzu.On jak ma z miesiąc siedzieć w domu bez wyjazdu to mu źle,marudzi,nie może sobie miejsca znaleźć. Ja też lubię zresetować umysł gdzieś dalej. Niekoniecznie poza granicami, ale odkąd jesteśmy zabiegani, i mam mało urlopu,wolę pojechać tam gdzie na pewno będzie pogoda,a nie spędzić tygodnia w deszczu. Ale zimą planujemy wyjazd na Sylwestra w nasze góry z rodziną męża-pomysł teściowej na rodzinną celebrację poświąteczną.Ale mamy lato,a już o grudniu myślę.Pogoda fajna, zabrałam Frania rano na długi spacer. Tak się biedak zmęczył,że zjadł obiad z dwoma dokładkami.Jutro knajpkę oddajemy w ręce załogi. Mąż zostanie chrzestnym ojcem i cóż,trzeba jechać 100 km do jego kuzynki na chrzest:) No to widzę,że urlopowo się zrobiło,Asia, Julka,Mania-udanych wakacji;) Michalina cieszę się,że początek pracy jest w sumie dość łagodny. Stres jest chyba naturalny w nowej sytuacji,także się nie przejmuj.A dzieci szybko się zaadoptują do nowej sytuacji. Zobaczą,że mama wraca do domu i jest z nimi.Zresztą wiesz,że tu nie chodzi o to by spędzać z dziećmi cały dzień,ale chodzi o to by spędzić ten czas odpowiednio:) Agata co u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Maniu udanych wakacji :) Michalina cieszę się,że początek pracy choć nieco stresujący jednak jest w miarę spokojny.pewnie już teraz czujesz się bardzo pewnie w bibliotece:) Diana ja też zazdroszczę i gór i Portugalii. Fajnie,że masz taką żyłkę podróżnika. Ja raczej wolę bliskie wyjazdy:) Julka wypoczywajcie tam cudownie:) Agata co u was? A my po wakacjach nad morzem. Julka cudownie nas przyjęła,ma wspaniałą rodzinę. Moja Zosia zachwycona Ignacym,chętnie oddałaby Tosię:)pogoda nas nie rozpieszczała,ale trudno. Pokój mieliśmy super,widok na morze z tarasu. Ale minusem była kuchnia,pani właścicielka ją zamykała na klucz i musiałam ją prosić za każdym razem jak chciałam Tosi zrobić mleko ,podgrzać obiadek czy nam zrobić śniadanie.ponoć goście kradli łyżki czy talerze. Ale jednak ja czułam się idiotycznie prosząc o otwarcie kuchni. Tosi się podobało,ładnie przesypiała noce. Ale podczas podróży marudziła,chyba fotelik na dłuższe trasy jest niezbyt wygodny. Dziś piorę i sprzątam. W czwartek jadę z córami i moimi rodzicami do cioci na wieś na chwilę bo do niedzieli:). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julka jak tam było na Mazurach? Joasiu fajnie,że wróciliście zadowoleni. Ja kiedyś byłam w pensjonacie gdzie zakazali grzać wody w pokoju,ani herbaty ani kawy. Bo ponoć parówki ludzie gotują i psują czajniki:) Diana pewnie macie teraz duży ruch,taki dłuższy weekend chyba dość pogodny i u Was? Agata co słychać? Maniu jeszcze odpoczywasz? Parę dni forum szwankowało. U mnie w pracy już spokojnie. Może to efekt wakacji. Ludzi mało,są momenty ,że przez godzinę nie ma co robić. Dziewczyny się adaptują do nowej sytuacji .babcia rozpieszcza jedna z drugą więc są zadowolone. Weekend długi taki spokojny. Sobota to nadrabianie zaległości w domu,wczoraj u męża brata byliśmy na obiedzie. A dziś spokojnie,byliśmy rano na spacerze,potem jedziemy do knajpy na obiadek,jest mini zoo to atrakcja dla panienek. A jutro znów praca i obowiązki. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No i jak tam po długim weekendzie?my mieliśmy pracowity czas. W niedzielę robiliśmy imprezę zamknięta czyli chrzciny,wczoraj chcieliśmy mieć wolne ale też last minutę robiliśmy chrzciny małego Jacka więc nie skorzystaliśmy za wiele mówiąc szczerze. Franek zresztą w piątek źle się czuł, marudzić zaczął,nieco gorączkował więc i tak musieliśmy być w domu bo pogoda nijaka. Jutro przyjeżdża moja przyjaciółka z Australii. Zakochała się i 8 rok tam mieszka. Także czekają mnie dwa babskie wieczory:) Michalina fajnie,że praca przynosi przyjemność a dziewczynki dobrze sobie radzą ze zmianami:) Joasiu dziwne to zamykanie kuchni. Rozumiem jakieś tam obawy właściciela ale jeżeli ktoś prowadzi taki biznes to powinien mieć choć trochę zaufania do gości tym bardziej z maluchem takim jak Tosia. A teraz na wakacjach czy już po? Dziewczyny co tam u Was ?

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny, Widzę, ze trochę pracowicie ale głownie wakacyjnie na forum :). Jula opisz wrażenie z Mazur...tam jest tak uroczo i cudownie. Asiu fajnie, ze pierwsze wakacje udane. Zamknięta kuchnia w pensjonacie dla gości to faktycznie dosc specyficzna sytuacja. A jak tam było na wsi? Michalinko to w pracy troszke możesz odpocząć teraz. Faktycznie ludzie w rozjazdach, pewnie od września będzie więcej klientów. A dzieci szybko sie adoptują do nowej sytuacji. Maja obok babcie i juz duże panny. Dobrze wam zrobi taka odmiana rutyny. Diana to faktycznie pracy sporo. W weekendy raczej nie macie szans na większy odpoczynek. Australia nigdy nie byłam. Jest piękna podobno ale mnie przerażają pająki. Nie byłabym tam w stanie funkcjonować. Maniu co tam? A u nas gorąco. Oj sierpień w Turcji jest bardzo ciepły. W godzinach popołudniowych wyjsć na spacer to tak jakby położyć sie na grillu. Nawet w Ankarze. Z Ada chodzimy na płac zabaw rano i wieczorem. W ciagu dnia chłodzimy sie w domu. Juz czekam na wrzesień...Ada ma ostatnio tyle energii. Biega, w domu otwiera, wyciąga wszystko roznosi po pokojach. W sklepie tez wszystko podciąga z polek trzeba uważać :). Na slowo nie reaguje wielkim buntem...buntu dwulatka to ja z moja temperamentalna panna chyba nie przeżyje ;). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A dziewczyny podrzućcie jakieś pomysły na śniadania dla dzieci. Moja Ada owoce, desery wcina pięknie. Z obiadami tez nie jest najgorzej ale mam tragedie ze śniadaniami. Owsianki nie tknie nawet jak jest słodka z owocami. Przestała lubić pomidory, ogórki. Czasem zje wędlinę, która upieke i zlize twarożek z chleba- chleba tez juz nie je. Nie mam juz pomysłów...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×