Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :) I co tam u Was? Dopiero co witałam ferie, a tu już po! Zaczynam już nie odliczać tygodni do porodu a dni. A spraw do załatwienia coraz więcej, i lekko panikuję. Przede wszystkim boję się porodu, czy wszystko pójdzie ok. Wybraliśmy szpital, położną, mam nadzieję,że mój lekarz będzie przy mnie tego dnia, chociaż powiem Wam,że ostatnio zaczęłam myśleć czy nie prościej byłoby mieć cesarkę? Ale skoro nie widzą przeciwwskazań, to nie będę się teraz kłócić. Kupiliśmy małemu wózek, wybraliśmy Per Perego Book, ładny, zgrabny, czarny z białymi elementami, przyjemnie wygląda i łatwo prowadzi:) Ale oczywiście wszystko wyjdzie w praniu, na razie wózek stoi w domu i jest ulubioną zabawką Franka, coś czuję,że będziemy toczyć boje kto ma prowadzić wózek na spacerze. Poza tym to jakoś do przodu idziemy. Przez ferie mieliśmy masę pracy w lokalu, chwilami za bardzo się męczyłam i potem żałowałam,że nie korzystam z przywileju odpoczynku :) Na razie kompletuję już wyprawkę do szpitala, muszę być gotowa, to może mnie choć trochę uspokoi :) Ostatnio jestem kłębkiem nerwów i szukam dziury w całym, ale to chyba wina hormonów, mam nadzieję. Mebelki wszystkie poskręcane, muszę uprać i poprasować masę ciuszków, ale moja mama chciała pomóc, to może ją wykorzystam? Czy Wy też w końcówce ciąży, byłyście takie rozchwiane emocjonalnie, ja czasem z sobą nie mogę wytrzymać :) Maniu czas dla siebie jest bardzo ważny. Mam nadzieję,że te wszystkie zdrowotne problemy szybko znikną i będziesz zdrowa i w pełni sił. Gastroskopia, na samo hasło mam dreszcze, chyba też bym robiła tylko w znieczuleni i to pełnym! Spokoju i zdrówka. Co tam u reszty, co tak cicho? pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza

Diana wymiana turnusów, u nas teraz ferie, chociaż pogoda taka bardziej listopadowa, szkoda, bo dzieciaki miały frajdę jak był tydzień śniegu. A tak obejdą się smakiem. Końcówka ciąży to zawsze trudny czas, bo już tak blisko,a jeszcze tak daleko, jeszcze tyle do zrobienia, a coraz ciężej i naprawdę można łatwo popaść w huśtawkę nastrojów. Muszę obejrzeć Wasz wózek, powiem Wam, że ja uwielbiałam wybierać wózki, teraz żałuję,że moje dzieciaki już z nich wyrosły ;) Ten Ignasiowy ciągle stoi w garażu, szkoda mi go sprzedać :) Maniu jak zdrówko? Kochana nie zapominaj o sobie, takie małe rzeczy w ciągu dnia są ważne, długa kąpiel, dobre jedzenie, spacer, spotkania ze znajomymi. Bo dużo chorób bierze się ze stresu,a wrzody to już z pewnością. Gastroskopia podobnie wywołuje u mnie dreszcze, nie zazdroszczę! Asiu jak tam dzieciaki się mają? Michalina co u Ciebie? A u nas połowa ferii. W tym roku są one dziwne, Olek pojechał z teściami i kuzynem do Karpacza, mąż się śmieje ze mnie, ale straszna kwoka ze mnie, naprawdę nie sądziłam,że tak będę przeżywać jego wyjazd. Niby 6 dni poza domem, on się bawi świetnie, a mi nerwy spać nie dają. Ciągle się zastanawiam czy zjadł całe śniadanie, założył czapkę, teściowa dała mu witaminy. Ale zdaję sobie sprawę, że musi nabrać samodzielności, a ja muszę mu na to pozwolić. Ale jest ciężko, nawet nie sądziłam, że to tak boli matkę, jak dziecko jest daleko i świetnie spędza czas. Lila nie pojechała, bo mamy z nią problem, alergia. Ciągły kaszel bez infekcji i katar, fatalnie spała, ciągłe zmęczona, zaspana, marudna, jest uczulona prawie na wszystko, łatwiej mówić na co nie jest. Okazało się,że główną winowajczynią była choinka, otóż Lilka ma bardzo silną alergie na pleśń i żywe drzewko jej zaogniło stan zapalny. Także wolę mieć ją na oku, bo dostała leki do wdychania i strasznie tego nie lubi i kombinuje jak mnie oszukać, że już brała wdechy :) Chodziła przez tydzień na takie warsztaty do domu kultury, charakteryzacja i stylizacja, takie trochę aktorskie, dziewczęce, robiły się dziewczynki na znane kobiety, przy okazji dowiadywały o ich życiu, pasjach. Była zachwycona, ja też, bo niby przystępna forma i treść, ale coś innego od kolejnego spotkania z kucykami i księżniczkami. Teraz jest zafascynowana Marią Składowską, jeszcze moment i będziemy jej musieli kupić Małego Chemika :) Na resztę ferii to tak spokojnie, jakieś kino, spacery, sala zabaw, nic wielkiego, ale myślę,że dzieci będą zadowolone. A ja już nie mogę doczekać się wtorku, jak będę mieć dzieciaki w komplecie :) No cóż, wolne się kończy, mąż zabrał Ignasia i Lilę na poranek filmowy, muszę zacząć ogarniać obiad, będą gołąbki na zamówienie najmłodszego :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was serdecznie :) U nas ferie się jeszcze nie zaczęły, Zosia nie może się doczekać, strasznie długo w tym roku ich męczą tym czekaniem, ale już dziś ostatni dzień w szkole...Ja też nie mogę się doczekać, bo jedziemy na 3 noce nad morze, do Krynicy Morskiej, Tosia ostatnio nam chorowała, to zmiana powietrza dobrze jej zrobi, Zosia też się zrelaksuje i wypocznie, a ja odetchnę od domu i codzienności. Na gruponie znalazłam fajną ofertę i dość tanio nam to wyszło. 700 zł na naszą czwórkę, 3 posiłki, miejsce może nie ma 5 gwiazdek, ale opinie są dobre. Liczę, że pogoda będzie łagodna. Ostatnie 2 tygodnie spędziłam z Tosią w domu, z jednej choroby, przeszła w drugą. Maruda okropna, budziła się po 6-7 razy w nocy, niemal co godzinę, jedzeniem pluła, ciągle na rękach najlepiej. Moja Tosia fatalnie znosi katar, i gorączkę. Zosia była inna, mogła mieć czasem i 39 stopni , latać po mieszkaniu i się bawić. Tosia ma 37, 5 i już nie do życia. Po tych dwóch tygodniach byłam tak zmęczona, głównie psychicznie, że nie mogę się doczekać wyjazdu. Z jednej strony kocham moje córki do szaleństwa, ale czasami mam ochotę zniknąć, potrafią mi dać nieźle w kość. Potem mam wyrzuty sumienia, ale naprawdę te 2 ostatnie tygodnie to było dla mnie jak więzienie. Mąż oczywiście na moje narzekania ma stałą odpowiedź - przecież nie jest aż tak źle. No pewnie, że aż tak źle nie jest, ale po takim czymś to bardzo żałuję,że nie mam pracy, czuję głód ludzi, ładnego ubrania się, pomalowania się, nawet zakupy w Biedronce będą wybawieniem. Jutro idę kupić parę rzeczy na wyjazd, głównie kosmetyki, już nie mogę się doczekać. Ponarzekałam sobie to mi lżej na duszy :) Diana ja myślę,że na koniec ciąży to każda z nas zaczyna nieco wariować. Wiadomo, nerwy przed porodem, stres czy wszystko gotowe, potężna dawka hormonów i w zasadzie humor zmienia się co chwilę, więc się nie przejmuj. Dbaj o siebie, odpoczywaj póki możesz i rozpieszczaj. Już niedługo będzie Was nieco więcej,a rodzina z pewnością jest wyrozumiała, bo to normalne, że mamy miks emocji :) Julka pamiętam świetnie jak Zosia pierwszy raz jechała na kolonie, była starsza od Olka, ale nerwy miałam podobne. Jak od razu nie odebrała telefonu po pierwszy sygnale chciałam do niej jechać, ale po czasie widzę,że to jej dobrze zrobiło, dało samodzielność i pewność siebie. A ona raczej z tych nieśmiałych wobec świata, więc rozumiem, ale musimy naszym dzieciom dawać wolność i przestrzeń do dorastania i rozłąki z rodzicami. Mania jak tam u Ciebie, jak zdrówko? Jak w pracy się masz? Mam nadzieję,.że plan wdrażania przyjemności w życie działa i masz się lepiej :) Michalina co u Ciebie,dawno Ciebie nie było! pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No to zaplanowałam sobie ferie, super drugi tydzień z dziećmi,a już w niedzielę wieczorem głowa zaczęła mnie boleć, ale to się zdarza. W poniedziałek okropny ból zatok, kaszel, katar, gardło męczące, no kiepsko. Poszłam do lekarza, stwierdził wirus, 3 dni w domu, dużo witaminy C, tantum verde i wypocząć. Rzeczywiście niby lepiej, to w środę wieczorem podjechałam do mojej mamy odebrać dzieci, a po drodze zaszłam do sklepu, bo w czwartek chciałam pączki smażyć z Lilką, ale w nocy dreszcze, jeszcze większy ból gardła i mokry kaszel. I tak siedzę w domu, dostałam antybiotyk i tyle zabawy. W sobotę mąż zabrał dzieciaki do Wieżycy, bo śniegu sporo, to szalały, ale niestety Ignacy w niedzielę już zaziębiony. Katar, stan podgorączkowy, więc czekam aż wszystkie dzieciaki się rozłożą, w szkole pogrom, w klasie Olka 10 dzieci chorych, u Lilki aż 12 rozłożona :( Niestety, druga część ferii była zdecydowanie nijaka i z moich planów nie spełniło się dosłownie nic. Dzieciaki mąż odwoził do jednych i drugich dziadków i bardzo żałuję ,że tak to się złożyło. Z milszych rzeczy nasze wakacje na Węgrzech już zamówione! Mam nadzieję,że będziemy zadowoleni. Asiu ja Ci powiem, że dość zazdrosna byłam, że on taki samodzielny. Teściowa mówiła, że z początku bardzo tęsknił, ale jego kuzyn był dzielny, a młodszy, to Olek się dostosował do sytuacji. Bawił się świetnie, ale jak wrócił to musiałam mu 3 bajki czytać, bo wiadomo , mama rządzi. Ale masz rację, to już duży chłopiec, 9 lat za chwilę, naturalnie, że idzie do przodu. Ferii zazdroszczę, lubię morze zimą, jestem pewna, że będziecie zachwyceni, szkoda, że nie będziecie bliżej nas :) Udanego wypoczynku i masę zdrówka. Diana końcówka ciąży to zawsze się dłuży i skrajne emocje wywołuje, bo człowiek chciałby już mieć dziecko po tej stronie, a z drugiej to się boi jak będzie z kolejnym dzieckiem. Także to normalne. Ja mam za sobą trzy ciążę, ale chyba w żadnej nie byłam spokojna na koniec, chociaż już wiedziałam czego się spodziewać. Ale już moment i Leon będzie z Wami :) Maniu co u Ciebie, jak tam w pracy? Jak zdrówko? Michalina kochana co u Ciebie? Długo Ciebie u nas nie było... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Diana dużo cierpliwości na tę końcówkę ciąży :) I oczywiście szczęśliwego rozwiązania :) To już chyba ostatnie tygodnie zostały? Julka współczuję choroby, chorowanie na ferie nie jest za fajne. Ale dobrze, że dzieci zadowolone, i poza najmłodszym zdrowe! Dużo zdrówka dla całej rodzinki! Joasiu i jak było w Krynicy? Bardzo lubię to miasteczko, jest ślicznie, a zimą nad morzem, jest w ogóle pięknie! Mam nadzieję,że zdrówko dopisało i wypad był bardzo udany i mogłaś się zrelaksować. Michalina co słychać? No mi dziewczyny idzie dobrze ta misja uprzyjemniania sobie codzienności. Zorganizowałam przyjaciółce Baby shower, bardzo fajna impreza wyszła. Spokojna, urocza, i była totalną niespodzianką dla mojej przyjaciółki, sprawdziłam się jako organizatorka, więc jakby co to się polecam ;) Poza tym to często wychodzę z domu, zapisałam się do dyskusyjnego klubu książki, byłam na fajnym spotkaniu większą paczką z chłopakiem mojej siostry, co prawda niezbyt udało nam się kolejny raz pogadać, ale było miło. No i największe wydarzenie, koncert Depeszy :) Udało mi się być na ich gdańskim koncercie, cudowne przeżycie. Najpiękniejszy moment w życiu, kiedy powiedział Good evening Gdańsk, genialny koncert, masa ludzi, świetna atmosfera, po prostu najlepszy dzień tego roku mi się przydarzył 11 lutego :) Na koncert trafiłam dość spontanicznie, bilety dopiero załatwione było 2 dni przed koncertem, ale się cieszę, że się udało, bo miałabym wyrzuty sumienia do końca życia ;0 W każdym razie było pięknie, a już nie mogę się doczekać lata i koncertu w Gdyni ;) Także lutowe ogarnianie życia idzie mi jako tako. Jakby jeszcze w pracy było spokojniej to byłoby super :) A dziś mam w planie małą wycieczkę do Torunia. pozdrawiam na nowy tydzień:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochane:) Wyjazd się udał, dziewczyny było naprawdę pięknie. Co prawda śniegu nie było, ale pogoda przyjemna, Tośka biegała po plaży jak szalona, Zosia też fajnie czas spędziła. W pokoju obok miała równolatkę, fajną dziewczynkę, i szybko się zakolegowały. Szkoda, że tak krótko byliśmy, ale dało się odpocząć. Świeże morskie powietrze dobrze wpłynęło na Tosię, spała rewelacyjnie, regularnie od 20, do 7 rano, naprawdę w nocy budziła się tylko raz, koło 12 na odrobinkę wody, ale szybko zasypiała z powrotem. Teraz też ładnie mi śpi, przez ostatnią chorobę strasznie się popsuło jej spanie, a teraz znów jest ok. Nie jestem taka zmęczona tymi pobudkami co godzinę, to i nastrój jest lepszy. Teraz cieszymy się końcem ferii, staram się więcej czasu z Zosią spędzić, to już taka duża panna, wczoraj miałyśmy babski dzień, zakupy, kawiarnia, plotki, nawet nie podejrzewacie, jak wiele dzieje się w życiu towarzyskim 12 latek :) Teraz jestem na bieżąco, fajne są takie ferie, lubię jak córki są w domu, jemy razem śniadania i spędzamy dużo czasu razem. Teraz czekamy na majówkę, u teściów będziemy, duża impreza się szykuje, chrzest Tomka, potem 70 urodziny teścia, 3 dniowa impreza się zapowiada, a mąż dostał informację, że firma nie pracuje cały tydzień majowy, więc mamy sporo czasu dla siebie, jest na co czekać, oj jest. Julka i jak Wasze zdrówko? Mam nadzieję,że już wszyscy zdrowi! Krynica niby od Trójmiasta tak daleko nie jest, ale czasu mało, następnym razem. No i ja Was zapraszam do nas , wpadajcie:) Maniu widać, że bardzo intensywny czas u Ciebie, ileż się dzieje! Aż miło to czytać! I koncert, i wycieczki, i to baby shower. Nigdy nie byłam na baby shower, ani na dużym koncercie. Sama nie wiem jakbym się tam zachowywała :) Troszkę zazdroszczę, no nic, Maniu trzeba brać z Ciebie przykład :) Diana jak tam się czujesz, jeszcze przed porodem czy już we czwórkę? Muszę lecieć klopsiki robić, zamówienie Zosi. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, ale dawno mnie nie było! Kilka razy obiecywałam sobie, że będę pisać, ale zawsze coś. Wybaczcie. Po Świętach szybko były ferie, dzieci, praca, trudno było to połączyć. Mieliśmy akcję zima, więc pracować musiałam to łączyć z wolnym dziewczynek. Tylko co kończyły się ferie Nina złapała chorobę, na szczęście Iga zdrowa została. Ale nie długo, kolejny tydzień i Iga chora, od niej złapała Nina i tak tydzień za tygodniem istna sztafeta. Jeszcze po drodze grypa rozłożyła moją mamę i siostrę i musiałam nimi się zająć. Miałam dość, i ciągłych zwolnień i tego,że nie wiedziałam jak znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie. Teraz liczę, że w końcu będzie spokojniej ! Już nie mogę doczekać się wiosny i jakiegoś względnego spokoju w zdrowiu. Ogólnie to nie było za wiele ciekawych rzeczy u mnie przez ten cały czas. Głównie dom, praca, chore dzieci i tak w kółko. Czasem miałam tak fatalny nastrój, że inicjowałam kłótnie z mężem, byleby wyrzucić z siebie nadmiar emocji. Moje dzieci jak są chore to są naprawdę męczące i trudne do obsługi. One dostają z gorączką dodatkową porcję energii, myślałam,że dom mi rozniosą. a te ciągłe wrzaski, piski, głowę mi urywało. Dlatego tak trzymam kciuki by teraz było normalniej! Najgorsze, że moje córki non stop rywalizują o to, która będzie w centrum uwagi. Non stop, w jakiś dziwny etap weszły, ciągle się kłócą, biją, wyrywają sobie rzeczy z rąk. Jak wracam z pracy to jedna przez drugą musi być pierwsza u mnie, czasem chciałabym wyjść i wrócić za 15 lat, jak wyjadą na studia i będę mieć spokój.Do tego Nina ma te swoje zdrowotne problemy,w przedszkolu nie udaje się jej trzymać ścisłej diety i bardzo mnie to złości. Wyniki ma gorsze, widać coś tam podjada. A panie mi mówią,że ją pilnują. Temat trzeciego dziecka chyba odpuszczamy na zawsze, z tą moją parką z piekła rodem zaraz osiwieję ;) Maniu ja jak Asia nie wiedziałabym jak się ogarnąć na takim dużym koncercie, fajnie,że masz taką pasję i piękne wspomnienia :0 O baby shower słyszałam, szkoda, że nikt mi takiej imprezy nie zorganizował. Przyjaciółka musiała być zachwycona i pewnie dumna,że ma taką przyjaciółkę pod ręką. Biorę z Ciebie przykład, koniec szukania negatywów, prowokuję piękne chwile :) Koniecznie:) Diana jak tam u Ciebie, dawno nie byłam, ale pamiętam,że poród coraz bliżej, daj znać co u Ciebie! Asiu fajnie,że ferie udane, morze zimą, super sprawa :) Pamiętam jak do dziadków jeżdziliśmy parę razy na zimowe ferie, ale teraz mieszkają koło nas, więc nie ma komu zawracać głowę :) Mam nadzieję,że zdrówko Wam dopisuje? Julka też zdrówko mam nadzieję,już ok? Alergia Lili opanowana? Mam wrażenie,że dziś każdy ma z tym problem, uroki rozwiniętego świata. Szkoda, że pół ferii spędziłaś chora, ale teraz chyba dzieciaki na pogodę nie narzekają? :)Spóźnione ferie :) My trzymamy kciuki by do weekendu tak zostało, w piątek kuzynka robi kulig po lesie, będzie ognisko, bardzo liczę, że będziemy mogli być i świetnie się bawić :) Pozdrawiam Was serdecznie!

Odnośnik do komentarza

No super Michalina, że dałaś znać co u Ciebie :) Te choroby są najgorsze, ten sezon naprawdę kiepski. U nas najgorzej z Tosią, też tak było, z jednej infekcji wyszła, w drugą weszła. Wiadomo, bardzo żal dziecka i odczuwa się razem z nim te wszystkie dolegliwości,a z drugiej strony to człowiek by najchętniej wyszedł i nie wrócił przez jakiś czas, bo ma dość. Tosia jak ma katar nic a nic nie śpi. A w dzień non stop płacz i marudzenie. Liczę na to, że zimą to już koniec chorób. I tego też Wam życzę. Spokoju i chwil dla siebie. Ja ostatnio nauczyłam się usiąść jak Tosia ma drzemkę, robię sobie dobrą kawkę, czytam książki, ostatnio polubiłam Zwierciadło i sobie kupuję, polecam Wam, mądra i ciekawa gazeta. Weekendowy kulig? Wieki nie byłam, u nas dziewczyny mało śniegu, praktycznie go nie ma, nie da się iść na sanki, zimno tak, ale bez śniegu, więc żałujemy. I zazdrościmy kuligu. No i nie chorujcie Michalina, wpadaj częściej :) A u nas ok, dziewczyny zdrowe, Zosia wpadła w wir nauki po feriach, jest bardzo obowiązkowa, coraz poważniejsza, pilnuje szkoły, że duma mi rośnie. Chociaż niestety ma swoje zdanie na każdy temat, szczególnie w kwestii ubioru. Teraz w te mrozy walczyłyśmy o czapkę i porządny szalik. Na starość mi podziękuje ;) Ja ostatnio tylko o dzieciach i dzieciach, taka trochę nudna się robię. Ale jak siedzę w domu i z nimi jestem, to staję się taką typową matką kwoką. Trochę boję się, że już nigdy nie pójdę do pracy, i czasem brakuje w otoczeniu dorosłych, poza mężem i rodzicami. Ale z 2 strony. Tosia jest chorowitkiem, to się cieszę, że nie muszę brać zwolnień i czegoś zawalać. Ale chciałabym ją dać do przedszkola za rok i jednak iść do pracy :) Od jutra rekolekcje to Zosia znów w domu do czwartku, poza naukami o 10 i 17. Czyli późne śniadanka i spacery, oby pogoda dopisała. Wczoraj byliśmy w naszym lasku na zimowym spacerze, a dziś idziemy na deser do cukierni. Mnie kuszą lody :) Udanej niedzieli Wam życzę, trzeba śniadanie przygotować :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie już w marcu :) Troszkę takie przedwiosenne osłabienie mnie dopadło, chociaż ostatnio rządził mróz ;) W każdym razie spacer nad morzem zaliczony, wypad do nowej knajpki za mną, odwiedziłam przyjaciółkę w szpitalu i to było dla mnie wyzwanie, bo nie znoszę szpitali, ale dałam radę. A potem poczułam takie zmęczenie, więc kolejny weekend spędziłam na gotowaniu, oglądaniu seriali,mini spa i czytaniu książek. I doszłam do wniosku, że to też jest forma relaksu i bycia dla siebie miłą:) Także równowaga, szczególnie teraz jak szaleje pogoda się przyda :) Od tygodnia męczy mnie takie słabe przeziębienie, niby nic wielkiego, trochę kicham i boli mnie głowa, ale irytuje mnie to bardzo, bo jak Twoja Tosia Asiu nie znoszę kataru. Albo raczej bardzo źle go znoszę i też męczę wszystkich dookoła swoimi marudzeniem i narzekaniem. Najgorsza dla mnie jest ta pora przejściowa, kiedy jest parę stopni na plusie, ale za to ciągle pada, albo wieje. Czekam na wiosnę :) Michalina współczuję tego przechorowanego sezonu. Ale mam nadzieję, że wiosna będzie dla Was dużo łaskawsza i nie będzie tych ciągłych chorób. Zdecydowanie życzę dużo, dużo zdrówka :) Asiu ja myślę,że ten czas spędzony z dzieckiem zaprocentuje w przyszłości. Ale koniecznie musisz znaleźć czas tylko dla siebie, na wyjście z domu. Musisz się zmobilizować i mieć małą odskocznię od codzienności. Na pewno skorzysta na tym cała rodzina :) Julka jak tam zdrówko, jak się macie? Diana czyżby już po porodzie? Koniecznie daj znać! pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) Kulig się udał, wspaniale było, szkoda, że już po zimie ;)u nas tak powoli wiosennie, chociaż bardziej szaro, ale liczę, w tygodniu pojawi się te obiecane 15 stopni. Moja mama już by chciała bratki sadzić, ja też nie mogę doczekać się wiosny, na razie skupiam się na świętach, mam nadzieję, że będzie ładna pogoda i trochę wypocznę. Pochwalę się, dostałam małą podwyżkę w pracy, niby tylko 120 zł, ale czuję się z siebie dumna;) Tylko problemem jest Nina, miałam nieprzyjemną rozmowę z paniami z przedszkola,one niby mówią, że pilnują Ninę z tym jedzeniem, ale od razu dodają, że to jest zwykłe przedszkole, że nie są w stanie zadbać by nikt jej nie poczęstował niczym itp. Mała jest w przedszkolu 5 godzin, nie je tam posiłków, teściowa ją odbiera o 13 i daje zupę u siebie. A ja Ninie szykuję jakieś drugie śniadanko. Ale odkąd chodzi do przedszkola ma gorsze wyniki, często choruje, i schudła, ma kiepską skórę i brzuszkowe kłopoty. Ewidentnie tam jest problem i nie wiem jak mam wymusić by lepiej Niny pilnowali? Ma jeść tylko swoje przekąski, ale siedzi przy stole z dziećmi i jestem pewna, że się karmią wzajemnie, a nikt nie pilnuje jej jedzenia. Moja teściowa mówi, że jak tak dalej będzie, to musimy ją zabrać z przedszkola. Nie bardzo mi się to uśmiecha, więc szukam rozwiązania. Najbliższe przedszkole dla dzieci z różnymi problemami żywieniowymi jest 35 km od nas, więc odpada. W mieście mamy przedszkole prywatne gdzie są różne diety, w tym dla celiaków, ale to koszt 600 zł dodatkowo, więc wydatek konkretny. Ale ciągle mam nadzieję, że jakoś się dogadam z opiekunkami. No i Asiu pozazdrościłam Wam ferii w Krynicy Morskiej, zamówiłam nam tam pobyt na majówkę :) Zamówiłam nam 3 noclegi w Eryku, 800 metrów od plaży, pokoje na zdjęciach ładne, można coś ugotować na śniadanie. Zdecydowanie muszę się wyrwać i zmienić otoczenie, nie mogę czekać do wakacji. Jedzie z nami mama, siostra i jej chłopak. Także liczę, że raz czy dwa zajmą się dziewczynkami ;) Diana już chyba po porodzie, daj znać! Maniu zdrówka i kolejnej porcji energii. Co prawda ma wrócić zima, ale mam nadzieję, że pochwalisz się nowymi aktywnościami. Trzeba brać z Ciebie przykład, ja po świętach wracam na basen raz w tygodniu, trzeba zadbać o formę na lato :) Asiu co słychać? Julka jak tam u Was? pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochane :) Diana koniecznie musisz nam dać znać co u Ciebie! Michalina jak małego zapisywałam do przedszkola, to pani się pytała o alergie różne, czy je nabiał, gluten, czy nie ma diety wegetariańskiej. Co prawda nasze przedszkole jest prywatne, a Ignacy chodzi tam na 4 godziny dziennie z reguły, ale podejście moim zdaniem prawidłowe. Dziś coraz więcej przedszkoli, tych państwowych też dba o dietę maluchów. Nie wiem co Ci doradzić, małemu dziecku ciężko wytłumaczyć, że nie może zjeść ciasteczka od koleżanki, czy kawałka chlebka. Musicie tłumaczyć mimo wszystko i Ninie, że nie może jeść niczego poza tym co dostaje od Was i trzeba codziennie paniom przypominać, aż mi to w nawyk wejdzie. Innego wyjścia nie widzę. A majówka nad morzem z pewnością będzie udana, fajnie, że się wybieracie :) My żadnych planów jeszcze nie mamy, czas pomyśleć nad tymi dniami :) Joasiu jak tam zdrówko? Jak dziewczynki? Maniu co tam słychać? W pracy więcej spokoju? No i zdrówka, katar bywa męczący, sama mam problem z zatokami, i wiem jak ten ból potrafi uprzykrzyć życie. Nie daj się, za moment wiosna, pogoda byle jaka, ale liczę na słońce :) A u nas miła wiadomość, wczoraj urodziła mi się bratanica, Matylda. Jest słodka, prześliczna, jestem w niej całkiem zakochana. Oczywiście znów mi brak maluszka w domu, Ignaś to prawie 4 latek, więc już duży chłopak i kiedy patrzę na taką słodycz malutką, to zaczynam poważnie myśleć nad powtórką macierzyństwa. Co prawda boję się różnicy wieku, w końcu Olek ma już 9 lat, ale taka mała córeczka byłaby idealnym dopełnieniem naszej rodziny. Na razie zachwycam się Matyldą. Weekend mamy dziecięcy, wczoraj wpadli do nas rodzice z bratankami bo się nimi zajmują, to się dzieci wybawiły. A dziś Olek idzie z mężem na urodziny kolegi z klasy w centrum nauki, a ja z Lilą i Ignacym najpierw na miejskie śniadanie, a potem zabieram dzieciaki do brata, umówiłam się, że razem będziemy gotować. Trzeba młodszego brata wesprzeć w opiece nad dziećmi i prowadzeniu domu ;) A poza tym to jakoś u nas do przodu. Trochę z mężem mamy sprzeczek ostatnio na koncie, chyba przez tę pogodę, tacy drażliwi jesteśmy, kłócimy się o totalne głupoty. Ale na szczęście kłótnie są intensywne, ale krótkie. Chociaż najbardziej drażni mnie w mężu to, że ma nadmiar pracy i ciągle zapomina o ważnych dla mnie kwestiach. Ja mu pomagam w biurowych kwestiach, do tego mam do ogarnięcia logistycznie trójkę dzieci i dom. A jak on wraca to zapomni o zakupach, albo o tym, że miał zabrać Lilę na taniec i znów ja muszę wszystko robić. No, ale czekam na wiosnę i nową energię. Porządkujemy ogród, i w maju czeka nas mały remont sypialni, po 7 lat od wprowadzenia się,w końcu będę miała swoją garderobę, czyli super szafę na wymiar i z wyposażeniem jakie chcę. Tylko ciągle nie mogę się zdecydować na kolor, ale mam jeszcze dwa tygodnie:) pozdrawiam i miłej niedzieli!

Odnośnik do komentarza

Witam się, z Leonkiem na brzuchu, a nie w brzuchu :) Ostatnie tygodnie były szalone, ale od początku kochane. Tydzień przed porodem trafiłam do szpitala, to był 36 tydzień, kłopoty z ciśnieniem, było bardzo wysokie i mimo leków ciągle szalało. Jak poszłam na oddział, to ginekolog już salę na cesarkę zamawiał, ale wtedy wszedł mój lekarz - na szczęście miał dyżur tego wieczora, i on mnie zbadał i odesłał na patologię. I tak sobie leżałam 6 dni, i czekałam co dalej. Ciśnienie bywało różne, ale mój lekarz mówił,że mamy czekać do marca. Denerwowałam się dość mocno, bo ani nie chcieli puścić do domu, ani nie rodziłam, tylko czekałam. No i przyzwyczaiłam się, że Leonka zobaczę dopiero w marcu, ale 27 lutego rankiem przyszła położna i pyta się czy chcę dziś rodzić. Myślałam, że żartuje, a ona naprawdę zaprosiła mnie na porodówkę. I tak pod wieczór dostałam kroplówkę z oksytocyną i po niecałych 4 godzinach urodził się Leon. Korzystałam z gazu. i super działanie. Wiadomo, bolało, ale byłam skoncentrowana na porodzie, że nawet nie pamiętałam dzień,że rodziłam. Leon miał 48 cm i 2650 gramów. Malutki, Franek miał 3700 gramów i 57 cm po porodzie, Leoś to po laleczka dla dzieci, taka drobina. Dwa dni spędził na oddziale w takim otwartym inkubatorze, musieli go dogrzać i obserwowali oddech i karmienie. Potem 3 dni byliśmy razem i do domu. Ale ten powrót był trudny, bo Franek dzień po porodzie dostał antybiotyk, lekarz coś w płucach wyczuł, i mąż zajmował się Frankiem,a jak ja i Leon wróciliśmy do domu, to Franek pojechał do mojej mamy na tydzień bo miał okropny kaszel. Jaki jest Leon? No cóż, od początku walczymy z kolkami, jestem wykończona. Karmię małego co dwie godziny, w nocy więc nie udaje mi się złapać snu. Leon bardzo dużo płacze, może dzień, a raczej jedna noc w tygodniu jest ok. Na te jego kolki dostałam zalecenie, zero nabiału, zero jajek, wszystko albo gotowane na parze albo pieczone, bez przypraw, słabe herbatki, nic surowego. Patrzę z taką miną na talerze męża i Franka, że boją się przy mnie jeść ;) Oni jedzą normalnie, a ja gotowanego łososia, albo pierś z indyka z ryżem i duszoną marchewką. I tak non stop. Do tego od porodu Leona nie minął miesiąc, a Franek drugi raz był chory, tydzień spędził z nami w domu, katar, ból gardła. Dopiero teraz idzie do przedszkola, stresuję się jak będzie, na razie daję mu dużo Sambucolu i faszeruję kiełkami, miodem i czosnkiem. I czekam na wiosnę, ładną pogodę i wspólne spacery. Na razie jeszcze nie chodzimy z małym na spacery. Za wietrznie i byle jak. Pewnie w Święta się skusimy na nasz pierwszy spacer, o ile Franio będzie zdrowy. Na razie uwielbia brata, ale on w ogóle lubi dzieci. Podaje mi pieluszki, jak marudzi to go zabawia, nie jest zazdrosny. Dbam by mu co wieczór przeczytać bajkę, razem jemy śniadania i kolacje. Na razie nie ma między Frankiem a Leonem jakiejś rywalizacji, aż jestem zaskoczona. Przez te nocne karmienia i pobudki, malutki cały czas śpi z nami, jestem bardzo wykończona, ale i bardzo, bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję,że te kolki mu przejdą jak najszybciej i choć z 5 godzin ciurkiem uda mi się przespać :) Mąż bardzo pomaga, ale wiadomo, ma na głowie firmę, lekarzy Franka, naszą logistykę, też nocami wstaje do małego, dumna z niego jestem ;) Przepraszam,że tak tylko o sobie, ale chciałam zdać Wam relacje. No dobra, mąż robi śniadanie, Leon usnął, od 5 nie spał, więc szybki prysznic i zaczynamy dzień ;)

Odnośnik do komentarza

Diana bardzo, bardzo gratuluję! Wspaniale, że Leon jest już z Wami, Choć masa emocji i stresów przed porodem Was dopadła. Najważniejsze, że synek jest zdrowy i w domu. Faktycznie, drobinka z niego! Taki maluszek, ale super, że obyło się bez komplikacji. Kolki dotykały każde moje dziecko, jedyna rada to po prostu przeczekać. Stosowałam miliony sposobów, jednego dnia działa ciepła pieluszka, a drugiego już nie. A może trzeba sięgnąć po jakieś kropelki rozluźniające wzdęty brzuszek? Może warto lekarza podpytać. Tej ścisłej diety to współczuję, ale czego się nie robi dla maluszka. Może pij koperek, rumianek i melisę? Rozumiem, że karmisz naturalnie, to powinno małemu trochę pomóc. Super, że Franek świetnie czuje się roli starszego brata i pomaga, nie ma też zazdrości:) No i mam nadzieję, że malutki da Wam pospać, i wielkie gratulacje, będziecie mieć piękne święta we czwórkę :) A u nas świąteczne przygotowania, jutro mam z Ignasiem w przedszkolu warsztaty świąteczne, będziemy robić dekoracje, obydwoje nie mamy talentu, więc strach się bać co nam wyjdzie ;) A Święta to podzielone, na śniadaniu będą moi rodzice tylko, wiadomo brat ma noworodka w domu, brat męża jedzie do rodziny żony, a teściowie w 1 święto jadą do kuzynki bo ma 40 rocznicą ślubu i robią wielkie przyjęcie z Mszą, odnowieniem przysięgi itp. Także 1 dzień w małym gronie, a 2 przyjadą teściowie, będzie już brat męża z dzieciakami, to będzie wesoło. Nie robię dużo, dzielę się pracą. Teściowa ogarnia ciasta, moja mama robi bigos i pasztet, szwagierka obiecała przynieść paschę, a ja zrobię 2 sałatki, kupię wiejską wędlinę-już zamówiłam 2 szynki, piekę kaczkę dla dorosłych, a da dzieci fileciki z indyka w panierce ;) I tyle. No i zapomniałam o żurku i rosole. To w sumie najwięcej pracy :) A po świętach mąż zabiera mnie na weekendowy wypad, jedziemy do spa w Międzyzdrojach! Ostatnio mieliśmy sporo tarć, to taki wyjazd dobrze nam zrobi :) Wesołych Świąt

Odnośnik do komentarza

Diana ja też dołączam do gratulacji, szczere i serdecznie, zdrówka dla synka, jak najwięcej przespanych nocy i spokojnych dni. Niech się mały chowa zdrowo i szczęśliwie :) Julka zdrowych i pysznych Świąt, na pewno będzie fajnie i wszystko się uda. A jak świąteczne warsztaty? No i super niespodzianka od męża, jak byśmy byli zdrowi, to bym zaproponowała spotkanie, na pewno fajnie spędzicie czas we dwoje :) Michalina i Julka, zdrowych i spokojnych Świąt :) U nas święta odwołane. W niedzielę byliśmy u moich rodziców na obiedzie. Tośka marudna, wieczorem stan podgorączkowy, ale taka była 3 dni, markotna i bez apetytu. myślałam, że to zęby, a ona w poniedziałek cała w krostach, ospa... Nie była szczepiona, bo nie chodzi do żłobka, to odłożyłam to szczepienie i mam. Na szczęście do środy nie ma gorączki, apetyt wrócił, energię ma, tylko cała wysypana i panicznie boi się smarowania krostek. W środę zachorował mój mąż, dziewczyny on ospy nie miał nigdy! Zaraził się od Tosi. Myślałam,że się z nim rozwiodę, winę zrzucił całą na mnie. Wszystkiemu ja jestem winna, bo ja mam za zadanie pilnować dziecko, a źle pilnuję, bo Tosia złapała ospę. I on też chory, a on przecież pracuje, utrzymuje dom, a dostał 10 dni zwolnienia. Strasznie się pokłóciliśmy, ale ostatecznie doszliśmy do porozumienia, rozwód odwołany. Powiem Wam,że mój maż gorzej znosi ospę niż mała. Do tego, żebym się nie nudziła Zosia ma zapalenie oskrzeli, była wczoraj lekarka w domu - zamiast prezentów na zajączka, dostały córy po wizycie prywatnego pediatry, i antybiotyk dostała. Wczoraj miała 39,.8 gorączki cały dzień, dziś spadła na szczęście. Także święta na szybko, rosół zrobię, potrawkę na słodko z ryżem i kupiłam schab, zrobię schabowe. Trochę jajek ugotuję, sałatkę ryżową i mazurka od siostry dostałam dziś. Jeszcze jutro wędlinę dokupię na śniadanie, miało być fajnie, a wyszło jak wyszło. Mimo wszystko wesołych Świąt kochane.

Odnośnik do komentarza

Kochane Pięknych Świąt Wam życzę, dużo spokoju, zdrowia, radości, i uśmiechu :) Diana bardzo Tobie gratuluję, i mężowi oczywiście, zdrówka dla Leonka i radości z brata dla Frania :) Joasiu współczuję tylu chorób w domu, najważniejsze,że jesteście razem, dużo, dużo zdrowia! I spokoju. Julka spokojnych i pysznych Świąt. No i udanego wyjazdu z mężem, odpoczniesz po Świętach :) U mnie ostatnie przygotowania, ostatnie gotowanie i pieczenie. Niestety, tydzień przed świętami dopadło mnie mocne zapalenie gardła, i trzyma cały czas. Ciągle boli mnie gardło i mam katar, niestety uroki tej pogody. Dobrze, że porządki zrobiłam wcześniej, bo nic bym nie zrobiła. Teraz dopiero zaczynam wychodzić z domu i jakoś się ogarnąć. A tu od razu Święta i masa obowiązków,. no trudno :) Na szczęście od wtorku w końcu ma być wiosna, bardzo, bardzo na to liczę, i życzę i Wam i sobie pięknej pogody :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) Ja jak zwykle życzenia ślę na sam koniec, ale szczere, odpoczynek mam nadzieję był, nawet pomimo tej koszmarnej pogody, mało wiosenna aura, ale cóż poradzić :) Najważniejsze, żeby rodzina była razem i żeby było smacznie :) Nasze Święta takie właśnie są, chodzimy od rodzinki do rodzinki, jemy, dzieci zadowolone, tylko szkoda, że nie ma spacerowej pogody, liczyłam,że nadrobimy zaległości w kontakcie z naturą, a tutaj tylko stół i więcej pyszności w brzuchu:) Ale od tego też są święta, można spokojnie porozmawiać i jeść :) Nie będę oszukiwać , że jakoś bardzo się napracowałam, tyle co jajka z dziećmi pomalowałam i dekorowałam mazurki. Na razie obserwuję mamę i babcie przy pracy, świąteczne dania wymagają wprawy. Zaskoczyła mnie bratowa, dziś byliśmy u nich na śniadaniu i takie pyszności przygotowała,. że chyba muszę iść na jakiś kurs kulinarny bo ja dalej podstawową kuchnię prowadzę :) Ale nic to, czekamy na tę wiosnę i jak najwięcej słonecznych chwil Wam życzę :) Diana oczywiście nie mogę nie pogratulować narodzin Leonka. Faktycznie, sporo nerwów Was to musiało kosztować, ale najważniejszy jest happy end. Szkoda, że takie kolki małego męczą. Szkoda. Trzymam kciuki by wszystko się ładnie uspokoiło :) Joasiu fatalna zdrowotnie dla Was dla Wielkanoc, dużo zdrówka kochana, i cierpliwości, masz pod opieką mały szpital! Julka zazdroszczę wyjazdu, przyda się po świętach, akurat pogoda ma być wspaniała! Ja czekam na naszą majówkę nad morzem,choć wiadomo,że z dziećmi to co innego. Pysznych chwil z rodzinką :) Maniu dużo, dużo zdrówka! Dbaj o siebie!

Odnośnik do komentarza

Witajcie po Świętach. U nas mimo wszystko była fajna atmosfera. Najbardziej cieszyła się Tosia i jej nastrój nam się udzielił. Takiemu maluchowi starczy czekoladowy zając i już jest radość. Ale muszę przyznać, że Tosia i dzielnie i lekko znosi ospę. Już krostek prawie nie ma, szybko poszło. Tylko niechęć do kąpieli została. Za to mąż gorzej. Nie tylko dlatego, że jest chorującym mężczyzną, ale w ogóle dostało mu się więcej choroby, krosty, gorączka 4 bite dni, brak sił. Na szczęście już dochodzi do siebie, bardzo narzeka, bo pogoda piękna, a my uwiezieni w domu. No poza mną, ja muszę wyjść z psem i robić zakupy. Ale też nie mogę się doczekać spacerów z rodzinką, i wycieczek rowerowych, mamy fotelik dla Tosi, więc będziemy szaleć w tym roku, tylko niech mi dojdą do zdrowia te moje chorowitki. Mąż niby od poniedziałku ma wrócić do pracy, już nie może wysiedzieć w domu, mam nadzieję,że nikogo już nie zaraża. Na nadzielę planujemy werandowanie w ogródku, ma być aż 22 stopnie! A dziś piekę z Zosią ciasto, w tym roku nie było tradycyjnego mazurka, to robimy nasz spóźniony krówkowy mazurek :) Julka współczuję choroby, dobrałyśmy się na chore święta, już dobrze się masz? Diana jak pierwsze Święta Leona, jak kolki i nieprzespane noce? Mam nadzieję,że jest poprawa. Julka i też czekam na relację ze Świąt i z wyjazdu do spa:) Michalina takie rodzinne, stołowe biesiadowanie jest bardzo fajne:) Udanej niedzieli i spokojnego tygodnia :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) Wypad do spa polecam, czy z mężem to kwestia dyskusyjna ;) On zabiegami zainteresowany nie był, i nawet trochę się irytował tym ile ja sobie domówiłam ;) W cenie mieliśmy jeden masaż, zabieg na twarz i saunę plus basen po godzinie. Mi było mało, wiadomo jak codziennie ma się dzieci i dom do ogarnięcia to ciężko znaleźć czas dla siebie. Poszłam na profesjonalny manicure, zrobiłam super piling twarzy i zabieg co ma wrócić jędrność idealną memu ciału, wiadomo, że po 3 ciążach różnie z tym bywa. Wszystko naturalne i przyjemne dla zmysłów:) W każdym razie wyjazd taki polecam, fajnie odpocząć od domu, codzienności i problemów. Pogoda dopisała, dzieci pod opieką dziadków miały się świetnie. Nawet się Lila pytała kiedy znów jedziemy, bo z babcią było super. Dziadkowie w sobotę im zrobili domowe atrakcje i szaleństwa, a w niedzielę zabrali dzieciaki do Malborka na zwiedzanie zamku, wrócili zachwyceni, nawet Ignaś był zachwycony i teraz ciągle udaje rycerza :) Niestety walczy z Lilą pół dnia, teraz pogoda piękna, to broją w ogrodzie. Przyznaję Wam, pogoda taka letnia, że pierwsze opalanie zaliczyłam, co prawda tylko twarzy, ale z mamą piłam kawkę w ogrodzie i łapałam słońce na leżaku ;) Od razu inaczej się żyje jak przyszła wiosna, z radością nawet sprzątam, Staram się też spacerować z dziećmi ile wlezie. Choć trafił nam się jeden naprawdę zimny dzień w tygodniu,ale kwietniowi trzeba wybaczyć. Cieszmy się tym co mamy. Na weekend planujemy grilla, rozpoczynamy sezon. Może wpadnie brat na chwilę z całą rodzinką, jestem zakochana w Matyldzie, mąż zaczyna się bać :) Ale nic na to nie poradzę, malutka jest przesłodka. Mój brat w maju przeprowadza się do nowego mieszkania, 4 pokoje musieli kupić, bo się nie mieścili w starym. Nasza majówka umówiona, jedziemy do Energylandii, z bratem męża. W samym Zatorze będziemy cały jeden dzień, mamy dwa noclegi, no nie tak długo jak byśmy chcieli, ale niestety 4 maja Olek zaczyna prawie codzienne próby do komunii, bo do 20 maja, więc czeka nas intensywny czas, ale bardzo się cieszymy na ten wyjazd./Nie wiem bardziej mąż czy dzieci? Mąż już planuje na jakie atrakcje musi się wybrać i z czego zjechać, wyjdzie na to,że będę mieć 4 dzieciaków pod opieką, i chyba męża będzie najtrudniej upilnować :) Joasiu fajnie,że rodzinka już doszła do siebie po chorobach, nie dajcie się wiośnie i trzymajcie się zdrowo, już bez ospy i innych chorób! Najważniejsze, że Święta były udane :) Mania też choroby na święta współczuję, zdrówka, energii dużo życzę :) Michalina jak tam po świętach? No pogody nie było, ale najważniejsze,że cała rodzina była przy stole :) Diana jak u Was, jak nasz forumowy maluszek się ma? Pięknego weekendu

Odnośnik do komentarza

Witam :) Niestety, poległam na karmieniu Leona naturalnie, ja prawie nic nie jadłam, on i tak miał okropne kolki. Teraz mamy specjalne mleko dla alergików. Czy jest lepiej? W ciągu dnia trochę tak, więcej śpi, za to w nocy dalej płacze. Muszę go karmić co 3 godziny, bo drobinka z niego, ma 3260 gramów, a już ponad 6 tygodni, i z butelki mogę kontrolować ile wypija. No i chyba coś rusza z wagą. Chociaż jakby mniej płakał byłoby super, karmię go o 12, po karmieniu seans płaczu trwa od 30 minut do 1,5 godziny. Dalej kiepsko śpię, ostatnio strasznie pożarłam się z mężem podczas ataku płaczu Leosia. Malutki miał kolkę, nie płakał tylko jak był na rękach i z nim chodziłam, po 1,5 godziny takiego noszenia poprosiłam męża o zmianę, nawet na kwadrans, ale musiałam usiąść, a on mi mówi,że on musi rani wstać i zająć się pracą, i musi się wyspać. A ja siedzę w domu, to jak zaśnie mogę też iść spać. Mówię Wam, Franek był aniołkiem. Leon bardzo dużo płacze, jest niespokojny, męczący. Oczywiście jest słodki i kochany, wszyscy go uwielbiamy, ale mały potrafi nam dość ostro w kość.Co mnie cieszy to Franek, jest spokojny, chociaż od urodzin Leosia mieliśmy już kolejną infekcję Frania, ale zaakceptował brata nawet z tym płaczem i marudzeniem :) Jest spokojny i grzeczny, na szczęście. Nie dokłada nam problemów. Ślicznie chodzi do przedszkola, jak jest w domu to podaje mi pieluszki dla małego, zagaduje, pokazuje zabawki, lubi go przytulać. Na spacerze z dumą prowadzić chce wózek, ogólnie zachwycony jest bratem. Wózek nam się sprawdza, mały w nim mało płacze, więc jak możemy to ruszamy na spacery. A, że pogoda nam sprzyja to często jesteśmy na świeżym powietrzu. Naszą majówkę spędzimy w domu, może jakąś wycieczkę nad morze sobie zrobimy? Z Leonem bałabym się jechać, czekam aż te kolki mu się skończą. Choć pewnie, skończą się kolki, zacznie ząbkować .... Ale nie narzekam, schudłam, ważę tyle co przed ciążą, tylko muszę popracować nad jędrnością tu i tam :) Julka koniecznie daj znać jak było w tej Energylandii, to marzenie Franka i mojego męża! Choć chyba bardziej męża, bo Franek jest przez niego nakręcony. Może latem pojedziemy? Chyba dalekie wakacje dopiero za rok. Korzystajcie z majówki i ze słońca. No i powodzenia w komunijnych przygotowaniach :) Ja po Leonie otwarcie mówię, nie chcę kolejnego dziecka, nie miałabym już cierpliwości na kolejnego noworodka :) Asiu fajnie,że mimo choroby święta udane ;) Cierpiący mąż to dramat, mojego ostatnio ząb bolał, prawie umierał, a co dopiero chory przez 2 tygodnie w domu.... Też zdrówka życzę i korzystajcie z pięknej pogody. Michalina co u Ciebie? Maniu jak tam leci?

Odnośnik do komentarza

Witam się :) Słyszałyście,że akurat na majówkę ma się pogorszyć pogoda? Jestem rozczarowana, liczę,że prognoza się nie sprawdzi. Nie musi być upału, ale nie chcę deszczu i plus 8 stopni. To byłoby kiepskie rozwiązanie, w końcu zaplanowaliśmy wyjazd nad morze i fajnie byłoby pospacerować po plaży bez parasoli i zimowych kurtek. Ale jak będzie to zobaczymy. W każdym razie planujemy 3 dni w Krynicy Morskiej :) Oby tylko nie padało non stop. Chcemy trochę odpocząć i nacieszyć lenistwem. Ogólnie to u nas ok, dzieci zdrowe, w pracy jako tako, teraz korzystaliśmy z pięknej pogody i okupowaliśmy ogród. Posadziłam bratki, meble wyjęte, taras wygląda super, ogródek już też, bardzo letni :) Dziewczynki szaleją, na zmianę kochają się i nienawidzą. Przy śniadaniu wielkie awantury, a przy obiedzie wielka siostrzana miłość. Latem chciałabym odmalować duży pokój, brązy mi się znudziły, poszłabym teraz w jakąś szarość, albo beż, w każdym razie coś jaśniejszego, bo jesienią i zimą jest tam za ciemno i zbyt ponuro. A tak poza tym to dni wypełnia mi praca, potem dom i dziewczynki. Są w fajnym wieku, dużo je interesuje, są ciekawe świata i zadają masę pytań. Postanowiliśmy, że Nina do zerówki pójdzie w przedszkolu, jako,że pracuję to tak będzie po prostu wygodniej. No i najważniejsze 3 koleżanki zostają w przedszkolu. Z jedzeniem spokojniej, panie chyba bardziej ją pilnują, w czerwcu znów robimy badania i zobaczymy czy jest poprawa. A poza tym to codzienność i codzienność :) W sierpniu mam 2 tygodnie urlopu, na tydzień chcemy gdzieś jechać i szukamy fajnych miejsc, podpowiecie coś? Diana początki macierzyństwa bywają ciężkie, nawet to powtórne, bywa zupełnie różne niż to pierwsze. Ale jestem pewna, że to minie i odzyskacie spokój. Staraj się dbać o czas dla siebie, wtedy łatwiej przetrwać te wszystkie kolki i nieprzespane noce. Brawo dla Frania, idealny starszy brat! Julka o Energylandii nie słyszałam, ale mi wpadło jednym uchem,a drugim wypadło, ale zaraz sobie sprawdzę co to jest, na pewno będziecie mieli udaną majówkę :) Mania co u Ciebie? Asiu jak zdrówko, już wszyscy po ospie doszli do siebie? pozdrawiam, czas zbierać się do domku z pracy :)

Odnośnik do komentarza

No i jak tam przygotowania do majówki? U nas ekscytacja przed wyjazdem, zaczynam się bać, bo mąż chyba wszystkie atrakcje chce zaliczyć ;) Tylko liczymy na ładną pogodę, oby była ładna. Ogólnie plan na majówkę jest taki-sobota wyjazd, we wtorek powrót, środa i piątek mąż w pracy, ja z dziećmi, w niedzielę jedziemy do Ciechocinka, bo teściowa w sanatorium, po drodze odwiedzimy grób mojej kuzynki, bo to już prawie rok..... Smutne jest to, że po okresie mojej głębokiej żałoby wciągnęło mnie życie i dziewczyny, dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że Kaśki nie będzie na komunii Olka, czyli swojego chrześniaka.... Jakoś tak częściej o tym myślę i bardzo się smucę. Głównie przez to, że tak łatwo wróciłam do normalnego życia i znajduję w nim tyle przyjemności, mam wielkie wyrzuty sumienia. Choć z drugiej strony, trzeba skupić się obecnej chwili, bo właśnie życie jest za krótkie. Jutro czeka mnie pakowanie rodzinki, dzieci nie mogą się doczekać, ja też się cieszę, złapię oddech. Na komunię wymyśliłam przyjęcie u nas w ogródku, ale mam catering z restauracji, tort zamówiony, nie będzie szału, rosołek, devolay, frytki, surówki, dwie sałatki, i tyle. Nie szaleję, będzie z 20 osób, nie chcę przesadzić, i robić mini wesela. Będziemy tylko my plus dziadkowie, nasze rodzeństwo i mąż kuzynki z synkiem i tyle. Chciałabym zabrać po obiedzie wszystkich nad morze-o ile będzie pogoda i bardziej spędzić ten czas rodzinnie, a nie przy stole :) Michalina trzymam kciuki za pogodę, ostatnie prognozy już są dość przyjemne, może w morzu się nie wykąpiecie, ale spacery na plaży jak najbardziej, ma być koło 20 stopni, więc życzę udanego pobytu i masę słońca :) Diana mały niestety daje Wam popalić, dużo cierpliwości Ci się przyda. I mężowi też, niewyspanie nikomu nie służy. Dobrze,że Franek taki spokojny chłopaczek i pomocny starszy brat. Jak najwięcej spokojnych nocy. Na kolki nie ma niestety jednej uniwersalnej metody... Asiu co u Ciebie? Maniu jak tam się masz? pięknego tygodnia :)

Odnośnik do komentarza

Zazdroszczę Wam dziewczyny tych wyjazdów ;) U nas jutro chrzest synka szwagra, a 1 maja jedziemy na działkę do teściów, i zostajemy na 3 dni, będą tam 70 urodziny teścia. Najpierw pieczenie, gotowanie, potem impreza rodzinna. No i mam nadzieję, że będę spacery po lesie i okolicy. Prognozy rzeczywiście są coraz lepsze. Choć Zosia ma nam za złe, że jej koleżanki jadą z rodzicami na mini wakacje, często za granicę, a ona zostaje w mieście. Ale cóż, mąż w poniedziałek normalnie pracuje, ten chrzest i urodziny teścia ( co prawda ma 8 maja, ale weekend chce wykorzystać), no i mamy urodziny mojej siostrzenicy, impreza w przyszłą sobotę, więc sporo będzie okazji do biesiadowania :) Byłam u fryzjera, u kosmetyczki, by jakoś wyglądać na tle rodziny. Zapisałam się z Tosią do naszej biblioteki na warsztaty, co środa 3 godzinne zajęcia dla mam dzieci od 1,5 roku do 6 lat. Liczę,że to mnie rozrusza, spotkam inne mamy, będzie okazja do wyjścia z domu, złapanie jakiejś energii ;) Także wiosennie się rozkręcamy. Dzieciaki zdrowe, odpukać, po tym maratonie cieszę się, że w końcu rodzinka mi ozdrowiała. Julka cudownego wyjazdu i samych pozytywnych wrażeń! Michalina słonecznej pogody. Na szczęście ma być pogodnie, i dość ciepło, więc prognozy nie mówiły w pełni prawdy :) Jeżeli chodzi o wakacje, to moja siostra z dziećmi na feriach była w Szklarskiej Porębie i chce latem też jechać, ponoć świetne miejsce na urlop, może taki górski kierunek by Wam pasował? My jeszcze nie mamy planów, Zosia jedzie do Chmielna w 1 tydzień wakacji, od razu w niedzielę ma wyjazd, kolonie z kościołem, bardzo tanio i fajna grupa. Diana mam nadzieję, że mały już spokojniejszy? Maniu jakie plany na majówkę? Też Wam życzę miłych chwil w domu,czy poza domem :)

Odnośnik do komentarza

Witam po majówce :) Julka jak tam wypad do Energylandii? Dzieciaki pewnie zachwycone, a i Ty pewnie mogłaś pobawić się jak dziecko :) Joasiu jak tam rodzinne imprezowanie? Michalina pogoda taka najgorsza nad morzem nie była, mam nadzieję,że masz miłe majówkowe wspomnienia? Diana jak ma się Leon? Mam nadzieję,że jesteś bardziej wypoczęta! U mnie ten majowy weekend się źle się zaczął. To znaczy źle się zaczął parę dni przed, zaplanowałam wyjazd w góry, a 3 dni przed wyjazdem dostałam anginy. Oczywiście panika w pełni, bo jednak wyjazd zamówiony, apartament opłacony, a ja z anginą. Jeden dzień spędziłam z gorączką i okropnym samopoczuciem, poszłam do lekarza, zdiagnozowała anginę, dała 10 dni antybiotyku, ale zaskakująco, jak powiedziałam, że miałam jechać w góry, to kazała im jechać, o ile gorączka nie wróci. Ja źle się czułam i w ogóle nie chciałam jechać. Ale szkoda mi było brata, on przeze mnie miałby nieudany wyjazd, bo sam by nie pojechał. Także milion wątpliwości, ale w dniu wyjazdu podjęłam decyzję i pojechałam. Podróż była ciężka, ale już na miejscu było wspaniale, genialne widoki, górskie, czyste powietrze, masa zieleni. Byłam w Koszycach na Słowacji, przepiękne miasto, szczególnie polecam wejść na dach katedry, niezwykłe przeżycie, dość ekstremalne, bo schodki wąskie, nisko strasznie, ale widoki wspaniałe. No i Jaworzyna, jazda kolejką to ogromna atrakcja, ale i budzi to emocje, szczególnie jak ma się lęk wysokości :0 Ja się bałam momentami, ale polecam. Z samej góry widoki cudowne, widać Tatry. Ogólnie miejsce piękne i polecam nie tylko na majówkę, wiosną, latem czy zimą, jest co robić i co podziwiać. Mam nadzieję,że wrócę do Krynicy, tylko może już bez anginy. Nie mogłam narzekać na pogodę, codziennie upały, aż żałowałam,że nie wzięłam z sobą jakichś szortów ;) To był świetny tydzień. No a po majówce powrót do codzienności, praca, obowiązki, dobrze, że pogoda dalej dopisuje. Tylko po tym antybiotyku jestem osłabiona i kuruję się pyłkiem pszczelim, ponoć dodaje zdrowia i energii po antybiotyku. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

I ja się majowo witam :) Faktycznie pogoda była trochę lepsza niż ta prognozowana, ale jednak nie było szału. Dopiero w domu poczuliśmy moc upału, takiej prawdziwej, letniej pogody. Ale sam wyjazd udany,. dziewczynki bardzo zadowolone, choć liczyły na kąpiele i budowanie zamków z piasku, muszą poczekać do lata. Oczywiście byliśmy za krótko, mam nadzieję, że w tym roku pozwolimy sobie na co najmniej tydzień poza domem. Niestety, nasz dom to skarbonka bez dna, co roku coś trzeba poprawiać i topić pieniądze. Ale teraz będzie spokojniej, to po cichu zaczynam planowanie. Zazdroszczę bratu, on z żoną za 3 tygodnie jadą do przyjaciół do Irlandii, 10 dni urlopu :) Ja takich bliskich znajomych w fajnych miejscach z wolnym pokojem gościnnym. O górach może pomyślę, choć moje córki chyba wolą morze, to ten etap, piasek, woda,słońce i pełnia szczęścia. Ale chyba chciałabym jakiś ośrodek z jedzeniem, wiadomo, Nina je nieco inaczej, ale gotowanie na urlopie i potem sprzątanie to bardzo męczy. Może poszukam na Gruponie jakiejś okazji? Może coś się trafi fajnego? Na razie praca, letnia pogoda, mamy teraz fajnie w pracy, bo był wczoraj Dzień Bibliotekarza i świętowanie było,a jutro mamy imprezę biblioteczną w ogrodzie biblioteki, będzie wójt, urzędnicy, czyli fajnie się tak pracuje:) A poza tym to szukam letnich butów, i dla mnie i dla córek, może w sobotę pojedziemy na jakiś szoping, bo mąż niestety ma sobotę pracującą. Maniu nigdy nie byłam w Krynicy, zazdroszczę wypadu, pewnie masz tysiące pięknych wspomnień :) Chociaż tej choroby to jak najbardziej nie zazdroszczę, angina na sam wyjazd? Brzmi niesympatycznie. Ale fajnie, że mimo wszystko nie odwołałaś wyjazdu i poczułaś się lepiej. Najgorzej, jakby taka choroba pojawiała się wieczór przed wyjazdem, albo w dniu wyjazdu. Mam nadzieję,że zdrówko Ci już dopisze przez całe wakacje! Joasiu czasem nie trzeba wcale daleko wyjechać by fajnie odpocząć, ważne,że byliście w rodzinnym gronie i sporo imprez mieliście zaliczonych :) Julka to pewnie przygotowania do komunii Ciebie pochłonęły? :) I jak było w tej Energylandii? Diana jak się macie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

witajcie kochane :) Maniu Krynica, ponoć byłam, miałam 3,5 roku, nic nie pamiętam oczywiście ;) Zazdroszczę wyjazdu, bardzo lubię góry, tam nabiera się innej perspektywy. Dawno nie byłam, oj za dawno. Szkoda, że musiałam dzielić wyjazd z chorobą, angina to okropna choroba, bardzo jej nie lubię. Ale dobrze,że mimo wszystko wyjazdu się nie odwołało, szkoda by było. A tak mimo wszystko masz piękne wspomnienia, dbaj o siebie! Michalina cieszę się,że pogoda jednak nie była taka jak planowano, wiadomo, u nas nad morzem upałów nie ma w maju, ale myślę,że mogliście fajnie spędzić czas i oderwać się od codzienności podczas majowych wakacji :) Joasiu rodzinne uroczystości to rzecz święta, szczególnie jeżeli to są okrągłe urodziny teścia :) Diana co u Was, jak pierwsza majówka z Leonkiem? Franek dalej jest super bratem? Z pewnością tak :) Zacznę od komunii, bo jestem świeżo po niej. Było naprawdę przyjemnie. Tyle nerwów, stresu, prób, ale wszystko się udało. Olek zadowolony, w kościele czytał jedną z modlitw, pięknie mu to wyszło. Aż duma mnie rozpierała, że on taki spokojny, opanowany i elegancki. Przyjęcie udane, co prawda rano padał deszcz i było zimno, i pomyślałam , że jestem idiotką, wymyśliłam sobie przyjęcie w ogrodzie, ale deszcz szybko minął i było bardzo ciepło. Jedzenie było pyszne, jedyny zgrzyt to tort, wyglądał idealnie, ale zamówiłam dwa kremy, wybierał Olek, miał być na dole czekoladowy z bezami, na górze jogurtowy z mango, a dostaliśmy mango na całości. Smaczny, ale mały był rozczarowany, no trudno, pewnie zadzwonię i powiem, że chociaż smakowo ok, to jednak coś im się pomyliło ;) Ale naprawdę byłam zadowolona, bo było kameralnie, rodzinnie, ale na luzie, bo jedzenie zamówiłam z restauracji, więc robota odpadła ;) Wczoraj byliśmy z dziadkami w parku oliwskim, Olek miał swoją komunijną sesję zdjęciową, mój mąż bawił się w fotografa, chyba z 200 zdjęć mamy, teraz muszę zrobić dziadkom i chrzestnym albumy na pamiątkę. W prezencie dostał rower, a dziadkowie kupili książki i pieniądze na konto na studia. No a majówka udana, chociaż to raczej atrakcja dla dzieci i męża. Ja nie wypoczęłam. Mąż i starszaki byli w innej strefie, ja i Ignaś w tej dla maluszków, atrakcji dużo, Ignacy oczarowany, ale dla mnie to wszystko takie same i szybko się znudziłam. No bo wiecie dwa dni kręcenia się w kółko ;) Wrócimy albo za parę lat, jak najmłodszy będzie korzystał ze strefy rodzinnej, albo mąż będzie z nim się bawił, a ja pójdę do bardziej rozwiniętych atrakcji :) Ale fajnie oczywiście, że pojechaliśmy, zmieniliśmy miejsce, a dzieciaki miały masę atrakcji i radości. Ale następną majówkę planuję ja, nie mąż :) Pięknego tygodnia

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×