Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Eh, zła jestem. Jedna matka przyprowadziła chore dziecko do przedszkola, i pół grupy chora. Oczywiście Iga też. Nie rozumiem jak można dziecko z gorączką zaprowadzić na zajęcia, niektórzy nie mają wyobraźni. Dawałam mojej Bioaron,wiadomo dieta pełna witamin, dużo spacerów, ale jednak złapała. Mam nadzieję,że Nina nie przejmie choroby. A na weekend mam zajęcia, teraz nie wiem czy mąż da radę, jak mi się dwie rozłożą? miałam odwiedzić szwagierkę w szpitalu, ale nie pojechałam, bo wiadomo im wirusy niezbyt potrzebne. Jednak zostaną przez weekend pod obserwacją, niby nic się złego nie dzieje, tylko mały dalej kiepsko ssie, a wiadomo jak to u wcześniaków musi trochę przytyć to chcą zobaczyć jak będzie jadł. Ale ogólnie zdrowi, zadowoleni, chociaż nic nie mieli gotowego na przybycie małego. Teraz szwagier na cito wszystko ogarnia :) Jak widziałam zdjęcia małego to aż by się chciało takiego maluszka w domu:) Mania mocno trzymam kciuki za prawidłowe wyniki. Wiesz może to nic groźnego, to opóźnienie, jakiś błąd ludzki. Nie myśl negatywnie. Skakanka to fajny pomysł, można się zmęczyć i zapomnieć o tym co trapi człowieka. A zakupy zawsze poprawią nastrój. Mam nadzieję,że w weekend się zrelaksujesz, i pokonasz katarzysko :) Mikołaj mi się podoba, chociaż u innych, swojego synka zawsze chciałam nazwać Jukub;) Julka i jak tam organizacja z zabieganym mężem? Szkoda małego Ignasia i tej nieszczęsnej alergii. Niech znika czym prędzej. Agata fajnie,że z mamą sytuacja się poprawiła. Wiadomo,że babciom ciężko nosić maluchy, nas to same męczy, więc pomoc się przyda. Myślę,że małej tylko przysłuży się osłuchanie z językami obcymi. Naturalnie złapie akcent, i melodię, a potem jak się będzie uczyć to będzie prościej. A kochana od 4-5 miesiąca można wprowadzać stałe pokarmy maluchowi,ale do 3 roku życia nie daje się mleka krowiego ,tyko specjalne dla dzieci modyfikowane, i mały Julki pewnie uczulony na to mleczko jest:) Asiu co słychać? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata różnie bywa między teściową a zięciem,ale dobrze,że sobie wszystko wyjaśnili i mama jeszcze nie wyjedzie. Moja mama mino,że w formie, to jednak za długo dzieciaków nosić nie mogła, zresztą ja często mam dość, trójka dała mi w kość-a raczej w kręgosłup. Też myślę,że mała się nie popląta językowo a tylko zyska. Dzieciaczki malutkie naturalnie łapią języki,więc wychowasz małą poliglotkę, i bardzo dobrze:) Ignaś je od dawna różne stałe pokarmy-nie wytrwał by na mleku samym, to smakosz , w 4 miesiącu dostał pierwszą łyżeczkę, już nie pamiętam marchewkę czy dynię :) Zasadniczo jada kaszkę, potem zupkę czy obiadek, owoc czy deserek-jogurcik. Ale zgodnie z zaleceniem pediatry dostaje 2 butelki mleka, bo roczniak nie może pić normalnego z kartonu, a przecież bardzo maluchom potrzebny jest wapń, do 3 roku życia daje się modyfikowane, jak dla maluszków karmionych od początku mieszanką, ale wiadomo skład jest dostosowany do potrzeb wieku, są i smaki inne, np miód, czy wanilia ;) I małemu kupiłam mleko, bo przestałam go karmić te dwa razy dziennie piersią i źle zareagował na nie. Teraz mamy Humanę hipoalergiczną, jest tam białko krowie, ale jakoś rozbite, i powiem Wam,że dobrze reaguje na nie, nowe zmiany się nie tworzą :) Michalina mnie do szewskiej pasji doprowadzali rodzice, którzy do szkoły przyprowadzali chore dzieci. Olek rok temu parę dni w szkole, tydzień w domu, wszystko łapał. Ponoć to naturalne, ale wolałabym tego uniknąć. Na razie jest u nas ok, daję dzieciakom Omega DHA, Sambucol-3 tygodnie dzień dnia i tydzień przerwy, i codziennie probiotyk. Wiadomo spacery, dużo warzyw i owoców, koniecznie śniadanie na ciepło. Ale musisz też uzbroić się w cierpliwość, Iga weszła w dużą grupę pierwszy raz, więc nawet 10 infekcji rocznie może się zdarzyć. Aczkolwiek dalej uważam,że rodzice powinni zachowywać więcej rozsądku. Jak dziecko choruje to siedzi w domu. a jak ktoś ma dzieci to musi wiedzieć,że maluchy chorują i same sobą się nie zajmą, i dni wolne w pracy trzeba będzie brać, albo poszukać opieki. Jak mają lekarze jakieś wątpliwości to lepiej niech maluszek zostanie pod opieką jeszcze parę dni. Niech ładnie nauczy się jeść:) Maniu to czekanie jest naprawdę nieciekawe, bo głównie człowiek wymyśla złe scenariusze,ale mocno trzymam kciuki za zdrowie mamy. A Ty staraj się odprężyć, no i zadbaj o swoje zdrowie. To też jest bardzo ważne. Trzymaj się nam tam i dziel mam wielką nadzieję dobrymi wynikami badań. Joasiu mam nadzieję,że wszystko u Ciebie w porządku? A u nas właśnie zabiegany czas, ale na razie odpukać daję sobie radę. Chociaż mąż nastawia budzik na 5 rano i niestety nie ma litości. Dzieciaki odpukać w miarę zdrowe, rozbrykane maksymalnie, Dziadkowe chętnie wpadają w odwiedziny, zawsze przyniosą ciasto, to chętnie ich witam :) Dziś nasze tańce, chociaż mam dziś babskie dni i nie mam za dużo siły na zajęcia, ale obiecałam Lilce to idę. Wieczorem wpadną sąsiedzi, a jutro obiad u teściów. Za tydzień jest chrzest mojego bratanka, muszę sobie kupić jakiś strój, bo ostatnio nic nie kupowałam dla siebie, to zrobię sobie prezent, nie wiem chyba skuszę się na sukienkę. No i prezent, musimy kupić prezent;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam się z Wami, jestem:) Jakoś ostatnio ciągle chodzę śpiąca z małą ilością energii. Czuję już ten 3 trymestr mocno, ale cóż, damy radę, musimy z Tosią się pomęczyć w dwupaku. Mała zdrowo rośnie, dużo się rusza, ładnie się rozwija. Tak sobie myślę,że jak przetrwamy październik będę już spokojna, bo potem poród już straszny nie będzie dla małej. Przygotowania idą nam marnie, poza wanienką i łóżeczkiem nie mamy nic. Sąsiadka troszkę ciuszków przyniosła, ale to letnie rzeczy, więc większość trzeba kupić. A my 3 tydzień nie możemy kupić wózka. Jak tak dalej pójdzie, będziemy małą nosić na rękach. Najpierw oglądaliśmy tańsze wózki, podobał się mężowi Tako Jumper, ale na szczęście mu przeszło, bo dla mnie brzydki, strasznie ciężki i wykonany byle jak. Potem poszliśmy oglądać mój wybór Adamex-Barletta, wózek ładny,ale znów ciężki, zrobiony tak niestarannie-na żywo widać, że wydanie na niego nawet 200 zł byłoby zbyt dużą kwotą. Poszliśmy do większego sklepu, i cóż, ceny od razu o połowę poszły w górę. Nam spodobał się Mutsy Evo, lekki, śliczny, wygodny, bardzo lekko się go prowadzi. Nie ma wad, poza ceną. Co prawda wisiała nad nim cena 2900 zł,ale to za podstawowy zestaw, jak dodać adaptery, osłonkę na nóżki, na deszcz to wychodzi nagle 4200 zł. Pani nam pokazała Murę Maxi Cosi za 3 tysiące równo, no i tutaj wózek nam się podoba, poza jednym-wagą. Bardzo ciężki, chociaż prowadzi się go lekko. No cóż, będziemy jeszcze szukać. Ale czas nas goni, więc do połowy października chcę wózek kupić by wiedzieć ile wydamy i jak zaplanować dalsze wydatki;) Poza tym zdrowie wróciło, Zosia już znudziła się czekaniem na siostrę, mówi,że za długo to wszystko trwa. A dla mnie to jak jeden dzień minęło. Na masaż pójdę we wtorek, zapisałam się, zobaczę jak będzie, na razie bolą mnie te plecy i bolą. Maniu bardzo współczuję, takiej niepewności i tych chorób. Ale pamiętaj,że po burzy wychodzi słońce. Zobacz jak było ze mną, tyle lat mówili mi,że dziecka nie będzie, że nie ma szans, też badania, lekarze itp. A potem pojawiła się Tosia. Także są i gorsze momenty i te lepsze w życiu. Teraz będzie lepie-uwierz w to. Michalina niektórym brakuje wyobraźni, wiadomo,że dzieci szybko wszystko łapią. Rozumiem,że czasem ciężko znaleźć zastępstwo w pracy, czy pomoc do dziecka, ale jednak wysyłanie gorączkującego dziecka do przedszkola to wielka przesada. Mam nadzieję,że Iga czuje się lepiej,a Ninka zdrowa. No i Michalina to fakt,że jak dziecko zaczyna przedszkole czy szkołę to musi swoje odchorować, tak buduje odporność. Wzmacniaj małą, tran super działa:) Agata moja Zosia od małego zna dwa języki, jako,że jestem nauczycielem języka czytałam jej bajki, bawiłam się z nią-np w gotowanie po niemiecku, i Zosia świetnie sobie radzi. Chodzi na angielski i nie ma problemów żadnych. Też uważam,że wczesna nauka daje super efekty, bo dziecko łapie wszystko naturalnie. Taka niania to skarb będzie. A i mam nadzieję,że do końca pobytu Twojej mamy będzie już spokojnie i bez nieporozumień. A jak Twój tata sobie sam radzi? A i mam pytanie, polecicie mi jakieś książki? Ostatnio mam dużo czasu na czytanie, ale jakoś trafiam na dziwne pozycje ;) Miłej niedzieli, my jedziemy do teściów na działaczkę po jabłka i na ciacho:)

Odnośnik do komentarza

Witam Was po weekendzie:) Iga ma się już prawie dobrze, jutro pewnie pójdzie do przedszkola, najpóźniej w środę. Powiem Wam,że tym razem dałam dzieciakom Neosine, i Iga szybko doszła do siebie, a Nina nic nie złapała-mam taką wielką nadzieję. W sobotę na zajęcia jednak nie pojechałam,bo dziecko chore to strasznie marudne, i tylko mamy potrzebowała, ale był taki wykład w zasadzie jeden. Za to wczoraj już byłam, i dobrze mi zrobiło to wyjście z domu;) Mam nadzieję,że teraz będzie przerwa chorobowa. Szwagierka jutro wyjdzie z małym do domu, już wszyscy nie mogą się doczekać, a najbardziej to teściowa:) Poza tym piszecie tu o ruchu, a ja taka marnota, chodziłam na basen i przerwałam. Wiadomo po ciąży ciało wygląda inaczej, muszę pomyśleć znów nad jakąś formą ruchu. Siostra męża ostatnio chciała mnie wyciągnąć na zumbę, może się skuszę? Kupiłam dorsza na obiad,zrobię z ziołami, pojechałam do Lidla z rana bo mieli promocję dziecięcych ciuszków,ale byłam jakieś 45 minut po otwarciu i nic ciekawego nie było, tylko kosmetyki wzięłam;) Asiu teraz wózki są i takie tanie-u mnie widzę w sklepie dziecięcym są i takie za 799 zł,a i są takie za parę tysięcy. Ale na pewno są takie pośrodku, łączące dobrą cenę i jakość. Tylko trzeba trochę się nachodzić niestety:) U mnie wysyp jabłek, będzie na zimę, wtedy w zasadzie owoców nie kupuję, mam zapas jabłek,a dzieci je lubią:) Dobrze,że mała rośnie,jeszcze Asiu więcej spokoju,a mniej nerwów i będzie idealnie:) Julka muszę ten Sambucol dzieciom dawać, poproszę męża by mi przyniósł. To dziwne,mąż farmaceuta, a ja rozeznania w lekach nie mam. Pewnie dlatego,że moja mama zawsze nas naturalni leczyła, ziołami, miodem, ciepłem itp. Stąd wolę dać dzieciom owoce niż tabletki, ale czuję,że teraz muszę wzmocnić poważniej Igę, bo właśnie ten początek przedszkola będzie się wiązał z infekcjami. I jak weekendowe tańce? Mam nadzieję,że weekend był rodzinny, spokojny i nie goniliście jak w tygodniu:) Maniu jak samopoczucie?Jakieś wieści w sprawie mamy zdrowia? Agata co tam u Waszej czwóreczki?:) pozdrawiam na nowy tydzień

Odnośnik do komentarza

Witam, Maniu czy cos już wiadomo? Mam nadzieje ze mogliście odetchnąć z ulga? Wiesz ja mieszkam bardzo daleko od rodziców, mam swoją rodzine i nie najlepsze relacje z mama a tez martwię sie i o jej i o taty zdrowie i na pewno bardzo martwiłabym sie ich złym stanem zdrowia. Relacje z rodzicami nawet gdy trudne zazwyczaj sa silne i bez względu na okoliczności martwimy sie o nich. Michalinko przedszkole i dla dzieci które zaczynaja chodzić i dla pan które zaczynaja w nim pracować to siedlisko bakterii. Zupełnie naturalne jest ze co i rusz jest sie chorym, czas ja uodporni a ty musisz nastawić sie ze moze Iga przynosić sporo chorób z przedszkola. Niestety rodzice dość często przyprowadzają zakatarzone przeziębione dzieci czasem nawet takie z gorączka. Pamietam kiedyś pewnej pani ciezko było przyjechać po swojego synka któremu temperatura skoczyła ponad 39 stopni...i tak bywa. Jula nie wiedziałam ze do 3 roku życia nie mozna podać krowiego mleka. Ja niedługo tez zacznę wprowadzać nowe produkty, mleka mam więcej ale muszę wciąż dokarmiać mieszanka wiec myślałam zeby zacząć powoli za tydzien, dwa z marcheweczka. Właśnie dziewczyny nie wiem jak sie do tego zabrać. Teraz wszędzie trąbią o tym ze warzywa, owoce naszpikowane chemia, zeby takich dzieciom nie podawać, uważać. Tylko jak nawet na bazarku kupie jaka mam gwarancje ze wszystko z ta marchewka/dynia ok? A znów podawać gotowe ze słoiczków? Asiu a patrzyłaś moze na ten mój wózek? Mothercare x-pedior? Zachwycający z wyglądu nie jest ale ja jestem bardzo zadowolona. Mam wersje z trzema pompowanymi kołami. Fajnie sprawdza sie na rożnych terenach, zwinny, lekki, bardzo łatwo sie składa i zajmuje mało miejsca. Cena tez niewielka bo w przeliczeniu na polskie cos około 1500zl daliśmy. W tym już folia przeciwdeszczowa, ochronka na zimę itd. Jak na razie minusów nie widzę jest bardzo praktyczny choć początkowo nie byłam do niego przekonana. Co do książek to powiedz jaki gatunek Ci odpowiada będzie łatwiej cos polecic U nas ok pocieszylyscie mnie z tymi 3 językami moze rzeczywiście nie będzie to przeciążeniem. Ada rośnie zrobiła sie taka pogodna wesoła po kolkach nie ma śladu. Uwielbia sie kapać chodzić na spacerki wszystko ja interesuje. W domu tez wszystko mam lepiej zorganizowane, dni w których wzięcie prysznica było wyzwaniem już minęły. Przy małej wszystko zrobi tez mój maź wiec ostatnio zostawiamy go z nia na kilka godzin i mam czas zeby mamie trochę pokazać takich terenów w które ciezko wybrać sie z Ada chodzimy tez po sklepach. Mama tyle rzeczy kupiła ze zastanawia sie jak sie zabrać do Polski. Pozdrawiam i dziewczyny ostatnio pisze głownie z telefonu, tak mi teraz szybciej, takze przepraszam za błędy i literówki których pewnie pełno. Buziaki

Odnośnik do komentarza

Chciałam się z Wami przywitać-po prawie 3 latach czytania i obserwowania Waszych wielkich sukcesów w walce z agorafobią. Nigdy nie miałam odwagi się przedstawić, zacząć pisać, mocno wstydziłam się problemów jakie mam, ale dziś naszła mnie w końcu odwaga. Nazywam się Diana-tata marynarz przywiózł to imię, a mama fanką księżnej Diany zakochała się w nim:), mam 35 lat, męża Jędrka i synka, fantastycznego dwu latka Franka. Trochę historii, 20 lat temu moi rodzice w wakacje przed liceum ogłosili,że się rozwodzą. Tata kogoś miał,zresztą mama tak samo, za moment okazało się,że mam dwie rodziny. Rodzice uznali,że skoro mam 15 lat to przyjmę to naturalnie, nie było rozmów, wyjaśnień, suchy komunikat jak wróciłam z wakacji, tata wyszedł i koniec. I zaczęło się, miałam takie dni,że nie mogłam zejść na dół przed blok, a miałam takie chwile,że jechałam na wczasy dalekie i nic mi nie było. Myślałam,że mam chore serce, bo w te dni lęku mi kołatało, miałam wysokie ciśnienie, nie mogłam złapać tchu. Ziółka,jakieś tabletki i zdałam maturę, poszłam na studia, poznałam męża, poszłam do pracy, wzięłam ślub-ciągle byłam jak na karuzeli, były cudowne tygodnie, a potem następował gorszy czas, gdy nie mogłam dojechać do pracy. Jak po podróży poślubnej, 10 dni na Krecie jak w raju,a potem tydzień w domu kiedy wyjście ze śmieciami powodowało palpitacje serca. Na terapię poszłam dopiero niecałe 4 lata temu, zaczęliśmy myśleć o dziecku,ale ja się bałam,że dostanę sercowych problemów akurat jak maluch będzie miał szczepienie,że nie będziemy wychodzić na spacery itp. Zaczęłam pielgrzymkę-kardiolog, endokrynolog, neurolog nawet, w końcu okazało się,że to nerwica lękowa. Najgorsza w terapii była rozmowa z rodzicami, mama przez pół roku miała do mnie żal,że dorosła kobieta oskarża ją o popsute życie i swoje niepowodzenia. Tata przychodził dzień dnia i przepraszał.Uspokoiło się dopiero jak urodziłam Franka, teraz mamy dobre relacje,a ja nauczyłam się,że emocji się nie tłumi. Zaczęłam kłócić się z mężem-i dobrze nam to zrobiło. Mamy więcej odwagi. Np sprzedaliśmy mieszkanie na strzeżonym osiedlu, wzięliśmy kredyt, pożyczyliśmy od rodziny i od ponad roku mamy własny lokal,śniadaniowy :) Wcześniej pracowaliśmy w mundurkach korporacyjnych, nie chciałam po urlopie macierzyńskim wracać do tego świata, chciałam innego życia dla syna. Nie lubię gotować, ale kocham jeść, zajmuję się raczej stroną papierkową knajpki, sprawdzam dostawców, czasem robię za kelnerkę, reklamą się zajmuję. Mąż robi kawy, zdrowe koktajle, uwielbia rozmowę z gośćmi, robi najlepszą owsiankę w mieście:) Teraz żyjemy spokojniej, synek jest z nami, od 16 mamy wolne. Zatrudniamy dwóch pracowników, więc czas dla siebie jest. Zapisałam się na kurs decoupage, chodzę z synkiem na zajęcia muzyczne, dzień zaczynamy od śniadanka na dole-mieszkamy nad knajpką i spaceru. Dziewczyny jestem szczęśliwa, myślę nad drugą pociechą. Jak Was czytałam w trudnym momencie życia dałyście mi nadzieję,mam nadzieję,że przyjmiecie mnie do siebie? Diana

Odnośnik do komentarza

Niestety wyników wciąż nie ma, obiecali,że postarają się je podać do piątku-mamy wielką nadzieję,bo takie oczekiwanie już naprawdę jest nie do zniesienia. Ale mam nadzieję wielką, że stres będzie jedynie podczas czekania a nie jak już odbierzemy wyniki. Ogólnie to zaziębienie nie chce minąć, jakoś szczególnie się nie rozwija, ale nie chce iść. Takie szczególnie upierdliwe :) Stąd weekend w domu, za to udało mi się w piątek spotkać z przyjaciółką i spędziłyśmy uroczy wieczór. A teraz praca, codzienne obowiązki, trochę gorsza pogoda, ale cóż, żyć trzeba. Umilam sobie życie pieczeniem pyszności:) Diana miło,że się odważyłaś napisać, w grupie było raźniej chorować, a teraz cudownie jest pisać z dziewczynami, radzić i cieszyć codziennością. Taki lokal to moje wielkie marzenie. Cieszy,że chorobę masz za sobą i możesz żyć normalnie. Michalina dobrze,że córki zdrowe-na szczęście dwie. Mam nadzieję,że ominie Was jednak to wielkie chorowanie. Zumbę uprawia wiele moich koleżanek, więc to może warto się skusić, szczególnie jesienią ruch poprawia nastrój i dodaje energii:) Agata Ada to już spora dziewczynka, na pewno czas jaki z nią spędzasz jest cudowny :) U nas wszyscy byliśmy na słoiczkach-w latach 80 ciocia z Anglii nam je przysyłała, a przy bracie już normalnie były, i żyjemy,więc myślę,że można je dzieciom śmiało dawać. Chyba,że miałabyś swoje warzywa, pewne. Asiu nie wiedziałam,że tak ciężko kupić dobry wózek, ale mam nadzieję,że już jesteście na końcu poszukiwań. Mam więc nadzieję,że październik szybko zleci i będziesz spokojniejsza o małą Tosię:) Julka i jak, już po zakupach? Ja drugi tydzień swetra szukam, może w końcu znajdę idealnie cieplutki:) I jak tam radzicie sobie z zapracowanym mężem, i jak po tańcach? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam się z Wami, wciąż słonecznie, ale już chłodno, oj jak dziś zmarzłam jak pobiegłam z Olkiem do szkoły. Diana też szkoda,że nie odezwałaś się wcześniej, razem byłoby łatwiej. Ale fajnie,że teraz się odzywasz, masz dobre wiadomości i cieszysz się pełnym zdrowiem i dobrą formą :) Też zazdroszczę własnego lokalu, miałam taki w planie, nawet poszłam na kurs jak dostać pieniądze z unii, ale na tym się skończyło,bo synek się pojawił;) Maniu współczuję jeszcze tej niepewności, ciągle badają ten wycinek, czy to jakieś błędy są po drodze z dostarczeniem? Liczę na dobre wiadomości niebawem :)I zdrówka, dużo osób teraz chodzi zakatarzonych, moja teściowa i dziadek zaziębieni. Asiu moja bratowa ma X-Lander X Fit to taka spacerówka-jeżeli chodzi o lekkość, ale jest normalna gondola. Bratowa chwali, bo leciutki wózek, łatwo się prowadzi, a cena to nie będzie 2 tyś za cały komplet. Może zobacz czy Ci się podoba i czy w okolicy jest taki model? Mała rozwija się dobrze i na pewno wszystko będzie dobrze:) Moja teściowa jakiś czas temu przyniosła mi serię Cukiernię pod Amorem, myślałam,że to będzie nudne i niefajne, ale wciągnęłam się i polecam serdecznie:) Agata słoiczków nie ma co się bać, ja przy Olku byłam taka chętna do karmienia go domowymi wytworami moich rąk i blendera. Ale miałam warzywa działkowe, od dziadka. Już przy Lili zapał straciłam, a i dziadek działki nie ma. Słoiczki są sprawdzone, higieniczne, oszczędzają czas-niestety nie pieniądze, ale nie ma się co ich bać :) Mówiłyśmy,że z czasem będzie coraz łatwiejsza obsługa dziecka, a jak maluch bardziej kontaktowy to i rodzicowi przyjemniej się nim zajmować, bo to już nie tylko-spać i jeść:) Michalina Neosine zawsze mam w domu,super lek,ale szkoda,że czasem za późno by zadziałał w 100 %. Na choroby niestety trzeba być gotowym,ale trzymam kciuki by nie było ich za wiele:) Dużo zdrowia dla dziewczynek. A nas zabiegania ciąg dalszy, ostatecznie sukienki nie kupiłam a nowy żakiecik ;) Mam fajne spodnie, to je wykorzystam, za zimno byłoby mi chyba w samych rajstopkach ;) A i poza tym,żadnej fajnej sukienki z długim rękawkiem nie znalazłam. Jeszcze bratowa poprosiła bym jej dwa ciasta upiekła na chrzest, robią obiad w domu, i się zgodziłam, więc czeka mnie czas pieczenia. Zaplanowałam torcik z masą chałwową i marchewkowe z kremem mascarpone. Ale już mi się nie chce piec, Ignaś znów ząbkuje, jest nieznośny, marudny, ciągle płacze, już mu dałam dziś Ibuprofen, bo widać,że się męczy. Na szczęście poza tym dzieci zdrowe, mąż zapracowany, ale mama ma teraz mniej pracy, i mogę na nią liczyć. Trzymajcie kciuki za wypieki;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczyny:) Agata Twój wózek jest śliczny, tylko takiej marki u nas nie ma,nie ma szans by zobaczyć wózek na żywo. A cena i wygląda zachęcają ;) Julka widziałam tego X-Landera, fajne wózki, ale ten ma małą gondolkę niestety. Ale mamy już wózek, wybrany i od wczoraj w domu stoi. Kupiliśmy ABC Design Mambę, wyszło nas tylko 2,1 tyś. Tylko mówię, biorąc pod uwagę malutką wagę, cały zestaw za tę cenę i fakt,że to dobry niemiecki wózek. Ale ogólnie bardzo mi się spodobał, tylko kolory dziwne, w zasadzie podobały nam się dwa, ale jeden taki jasny perłowy na zamówienie 4-6 tygodni czekania, a ten nasz od ręki, kolor filcu bym powiedziała. Ale cieszę się bo zakładałam,że kupię już tę Murę za 3 tysiące a tak zostało nam troszkę pieniędzy na inne rzeczy. Właśnie moja mama pojechała do Lidla i kupiła kilka par ubranek dla małej, i tak zaraz dziecko wyrośnie, to nie musi być markowe:) Poza tym mąż chory, ja zdążyłam się z Zosią zaszczepić na grypę,mąż nie chciał i choruje. Na razie mamy przymusową separację, zajęłam salon:) Jutro jadę do teściów na obiad, w niedzielę do mojej siostry, nie przeciążę się kulinarnie, coś mężowi przywiozę, ale nie chcę wdychać jego zarazków:) Co do książek to lubię rodzinne opowieści, jakieś tajemnice, problemy, dylematy. Takie tam ciepłe książki mi są teraz potrzebne.:) A i mam czas Zosi buntowniczki, nie chce nosić czapki bo koleżanki nie noszą i walczymy. Ciekawe kto wygra?:) Właśnie zrobiłam knedle na obiad, miałam dziką ochotę od wieczora:) Diana witam Ciebie serdecznie. Gratuluję podjęcia walki, wygrania i rodzinnego szczęścia. Ja mam wrażenie,że po chorobie doceniam codzienność i żyję jakby pełniej:) Maniu dużo zdrówka życzę, trzymaj się ciepło. I mam nadzieję,że już macie pozytywne wyniki. Wciąż trzymam kciuki. Julka ciasta na pewno będą pyszne, już mi cieknie ślinka na myśl o chałwowym torciku. Ignaś widzę daje Ci popalić. Aż się boję jaka będzie Tosia? Jak się dziecko męczy to leki przeciwbólowe na pewno nie zaszkodzą. Udanych chrzcin, a po tę książkę pójdę do biblioteki:) Agata ja już Ci zazdroszczę tego 4 miesięcznego bobasa. Pamiętam,że bardzo lubiłam ten moment jak Zosia stała się takim ciekawskim maluszkiem, kontaktowym, wesołym. Noworodki aż tak mnie nie wzruszają,może z Tosią będzie inaczej?:) A słoiczków nie musisz się bać. Ja mam zdrowe jabłka, marchewki, gruszki. Na pewno będę małej dawać, ale banana już wolę dać ze słoiczka. Tak jak te obiadki, jednej porcji nie zrobię, dopiero po roczku zacznie mała pewnie jeść domowe zupki,bo zje więcej. Ale z początku słoiczki są wygodne i sprawdzone. Lepszy słoiczek niż byle jakie jabłko z marketu. Michalina i jak Iga zniosła powrót do przedszkola? Mam nadzieję,że dziewczyny są zdrowe. Leków nie ma się bać, wiadomo warto wzmacniać naturalnie,ale czasem nie warto czekać i dać coś z apteki. pozdrawiam na weekend

Odnośnik do komentarza

No i jak obiecali tak dziś przyszły wyniki. To na szczęście nie jest nowotwór. Jest to zmiana do kontroli regularnej, ale na dziś nowotworem nie jest, ale nieleczona prowadzi do raka, więc dobrze,że mama poszła na badanie. Trzeba wyleczyć stan zapalny, już mama dostała 3 antybiotyki na raz, i ma chodzić regularnie na gastroskopię. No i najgorsze, dieta ścisła z początku, czyli sucharki, ryż, gotowany kurczak i tak aż stan zapalny nie zniknie. Ale to małe piwo w porównaniu z możliwościami jakie mogły być. Więc można odetchnąć i pilnować mamy ;) Mi przeziębienie rozwinęło się bardziej, nie poszłam do pracy bo kicham i w ogóle sił brakuje. Nie wiem sama ileż to może trwać? Niby nic wielkiego a bardzo uciążliwego. Marzy mi się spokojny weekend z domowym ciastem, i pożegnaniem z katarem:) Julka ciasto marchewkowe uwielbiam, torcik chałwowy też brzmi pysznie :) Szkoda,że Ignaś tak źle znosi ząbkowanie, ale niebawem będzie chyba koniec? Niezbyt znam się na dzieciach to nie wiem nawet:) Asiu zdrówka dla męża. Fajnie,że znalazłaś wózek idealny w dobrej cenie :) A do czytania mogę Ci polecić Obietnicę Łucji, to taka właśnie książka z tajemnicami. Myślałam,że to będzie coś w stylu Rozlewiska słynnego,ale naprawdę przyjemna i mądra książka. Pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza

O widzisz Maniu jaka dobra wiadomość:) Wiadomo kontrolować trzeba, dietę trzymać ściśle, brak leki, ale najważniejsze,że to nie jest groźna choroba. Bardzo się cieszę dużo zdrówka życzę i spokoju:) A książkę chętnie zapiszę do listy, we wtorek zajrzę do biblioteki. Agata słyszałam dziś o zamachu w Turcji, trochę niebezpiecznie się tam robi. Mam nadzieję,że jesteśmy z dala od tych wydarzeń. Dziewczyny mam pytanie o leżaczek, Agata kupiła taki świetny jak pamiętam,ale nie pamiętam nazwy firmy, byłabym wdzięczna za informację co to było za cudo:) Mi się spodobały takie z wibracjami, bogate w zabawki i dodatkowe funkcje, ale nawet 500 zł kosztują i teraz nie wiem, warto w nie inwestować? Jak urodziła się Zosia dostaliśmy leżaczek do znajomych, taka podstawowa wersja, bez niczego. Teraz widzę,że wybór jest ogromny, i sama nie wiem kupić prosty czy rozbudowany? Jak widzicie w ciąży nie potrafię zrobić racjonalnych zakupów:) Bardzo spodobał mi się taki leżaczek http://www.2o2.pl/lezaczek-krzeselko-jane-evolution-od-urodzenia-do-18-kg.html , ale mąż kręci nosem,że za drogi i nie warto tyle wydawać. A poza tym dzień minął bardzo miło, byłyśmy z Zosią u teściów, pyszny obiadek teściowa zrobiła, niby mielone z fetą, ale ucieszyło to mój ciążowy apetyt. Mąż dalej chory, ale widać zdrowie na horyzoncie, w poniedziałek może pójdzie do pracy, a ja odzyskam sypialnię:)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Maniu wspaniala wiadomosc, kamien z serca. Dobrze ze sie zbadala, teraz wie na co uwazac, jak dbac o siebie zeby nie zamienilo sie to w grozna chorobe. Teraz bedzie tylko lepiej. Jula wspolczuje zabkowania, ja juz sie tego boje, to chyba oprocz kolek najgorszy bol dla niemowlaka. Jak ty to robisz, ze z trojka dzieci w tym z jednym ktoremu wychodza zabki masz czas i energie na pieczenie takich pysznych ciast. Marchewkowe uwielbiam i robi sie szybko ale taki torcik chalwowy...to juz na pewno wyzsza szkola jazdy. A powiedz jeszcze masz dalej w planach ta kawiarnie za jakis czas? Joasiu wozek Twoj wydaje sie fajny i praktyczny, oby dobrze wam sluzyl. Moj bujaczek to ten: http://www.tinylove.com.pl/index.php?p2359,wielofunkcyjny-lezaczek-bujaczek-lozeczko-3w1-tiny-love-18kg ten wybrany przez Ciebie tez fajny ale chyba nie ma w nim opcji plaskiego lezenia ktory jest w tiny love. Na poczatek to fajnie sie sprawdza bo jak wybujane dziecko usnie to mozna przestawic tak aby byla gondolka i dziecko bezpiecznie spi. Mojej Ady i tak nic nie przekonuje ani bujaczki ani wozek kocha byc na rekach i przy piersi ale gdyby Tosia polubila bujaczek to na pewno bedziesz z niego zadowolona. Skoro juz jestem w Turcji to polece cos z literatury tureckiej, Pamuk bardzo ciezko pisze, uwielbiam Elif Safak ale ona podejmuje trudne tematy troche zbyt ciezkie jak dla kobiet w ciazy. Za to Ayse Kulin i *Ostatni pociag do Stambulu* moze Ci sie spodobac. Czyta sie lekko, mamy historie rodziny i poczujemy troche klimat Stambulu. Michlinko co u Ciebie? Diana witam Cie serdecznie. Gratuluje wygrania z choroba i tego jak cudownie i z odwaga poukladalas swoje zycie. Miejsce ktore stworzyliscie z mezem to podobnie jak i Mani moje marzenie. Musi byc cudownie rodzinnie robic to co sie kocha, miec z tego pieniazki i jescze czas dla siebie. Brzmi cudownie :). Bardzo tez sie ciesze ze moglysmy byc dla Ciebie wsparciem w ciezkim czasie. Fajnie, ze zdecydowalas sie pisac z nami :). Wiecie dziewczyny tak kiedys myslalam wasnie zeby spisac te nasze historie w formie jakiejs ksiazki, bloga? Nie dla slawy i pieniedzy ;) tylko wlasnie aby te historie daly chorym osoba nadzieje, tak jak Dianie. Pamietam ze jak szukalam jakiejs literatury w tym temacie to brakowalo mi wlasnie takich opowiesci ludzi ktorzy bali sie wyjsc przed dom a dzis czerpia z zycia garsciami. Co wy o tym myslicie? Powiem wam ze przez dlugi czas balam sie wlasnie jakiegos starcia pomiedzy mama moja a mezem a paradoksalnie po tym starciu atmosfera tak sie oczyscila ze autentycznie relacje miedzy nami sa super. Ogladamy razem filmy, do parku wyjdziemy, milo, sympaycznie...wyglada na to ze jednak zawsze i wszedzie oczyszczenie sie z emocji pomaga. Ada bardzo kiepsko spi mi ostatnio- w dzien kilka drzemek po 25-30 minut, baaardzo ciezko ja uspic. W nocy tez nie jest dobrze- budzi sie czesto, okolo 5 rano czasem wczesniej budzi sie juz calkowicie i nie chce dluzej spac. Nie jest glodna, jest przebrana, zdrowa, nie ida jej zeby...sama juz nie wiem co moze byc przyczyna. No a my od wczoraj zyjemy ta okropna masakra w centrum miasta. Dziewczyny dopoki to dzialo sie gdzies przy granicy z Syria, dopoki gineli w tym konflikcie glownie zolnierze i policjanci to czlowiekowi sie wydaje to wszystko dalekie, malo realne. Wczoraj gdy zgineli zwykli ludzie tacy jak ja czy wy, w miescie w ktorym mieszkam, dwie dzielnice obok mnie, w samym centrum gdzie bylam nie raz i nie dwa to autentycznie sie przerazilam. Okropne, nieludzkie, smutne i straszne a najgorsze chyba jest to, ze za tym wszystkim kryje sie brudna polityka :(. Za chwile wybieramy sie z mala do botanicznego parku i nie sklamie gdy powiem ze jest lekki strach wyjscia z domu i nie ma to nic wspolnego z agorafobia. Martwie sie bo zycie nam sie tu poukladalo maz ma fajna prace mamy przyjemne mieszkanie urodzila sie coreczka i nie wiadomo czy znow nie trzeba bedzie uciekac zmieniac miejsca zamieszkania znow szukac pracy...Jest pewne zagrozenie wojna domowa, kazdy chyba ma ogromna nadzieje ze to sie uspokoi, ludzie chca zyc normalnie :(. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję dziewczyny za przyjęcie mnie do Waszej grupy:) My mieliśmy mieć pierwszą od dawna wolną niedzielę, planowaliśmy wypad za miasto,ale mały się rozchorował,ma wyczucie. Biedaczek przespał sobotę i niedzielę, ale jest już lepiej. W zasadzie mogłam trochę poczytać, pooglądać seriale w telewizji, i w końcu udało mi się wyprasować trochę ubrań. Ogólnie to lubię to nasze życie, nawet jak Franek choruje i siedzimy w domu. Mąż zrobił lasagne, więc pełnia szczęścia, chociaż z zarazkami:) Nie jestem humanistką, nigdy nie przepadałam za nadmiernym czytaniem,ale mi się zmieniło od paru lat i lubię sobie coś dobrego poczytać, i tak myślę,że z 15 książek rocznie czytam, zależy od wielkości. Ostatnio czytałam Szczęście pachnące wanilią, Magdy Witkiewicz, można się pośmiać i wzruszyć, taka babska książka, ale polecam każdej pani :) Moja mama i przyjaciółka były zachwycone. Pamiętam,że ja też nie mogłam wybrać wózka, dużo mi się podobało, ostatecznie mąż wybierał :) Leżaczek kupiła nam siostra męża, i z początku uważam,że to zbędny gadżet, ale Franek go uwielbiam, spokojnie się bawił, a ja miałam go na oku. Już nie pamiętam konkretnego modelu, ale mieliśmy Fischer Price,potem sprzedałam. Zazdroszczę zdolności do pieczenia takich ciast jak torciki chałwowe, jak ja gotuję to na szybko i coś maksymalnie prostego. Ale do ciast się nie zabieram, za dużo roboty. Za to uwielbiam wprost jeść słodkości, im więcej tym lepiej. Przedszkole i choroby jeszcze przed nami. Franek w zasadzie teraz ma drugą chorobę w życiu, wierzę,że to wpływ dobrego jedzenia. Ale pewnie jak pójdzie do przedszkola będzie siłą rzeczy przynosić jakieś wirusy. Trzeba wytworzyć w sobie cierpliwość na ten czas. A teraz właśnie dużo osób kicha, więc zakichanej Mani zdrówka życzę. Sama przechodziłam przez trudne diagnozy mojej mamy, ale to też był fałszywy alarm. Taki sygnał bo o siebie zadbać, warto go posłuchać, ale jak można odetchnąć,to wielka ulga. Agata też wczoraj to widziałam w telewizji, wiadomo takie rzeczy mogą się zdarzyć tak naprawdę wszędzie. Natomiast teraz Turcja jest w dość ciężkim położeniu, przez bezpośrednio graniczy z terenami gdzie jest wojna. Wy na szczęście macie taki komfort,że jesteście wykształceni, macie rodzinę za granicą, znacie języki, poradzicie sobie gdziekolwiek na świecie, i będziecie mogli zacząć życie gdzieś indziej. Oczywiście tego Wam nie życzę, bo odniosłam wrażenie,że Wam tam się dobrze żyje. A i naprawdę uważam,że wiele osób odniosłoby korzyść jakby mogło poczytać takie inspirujące historie ludzi, którzy pokonali chorobę:)

Odnośnik do komentarza

Agata ja bym się mocno przestraszyła po takim ataku w moim mieście,ale myślę,że nie ma pewności gdzie takie coś się wydarzy. Mam nadzieję,że więcej nie będzie takich tragedii. Diana sama męczę się chorując, a co dopiero taki maluch. Dużo zdrówka. Asiu niby taki maluszek, a tyle wydatków. Nie pomogę w poleceniu leżaczka, ale dziewczyny na pewno doradzą:) Agata ja ostatnio czytałam książkę, taki zwykły kryminał gdzie policjant miał agorafobię i bał się jeździć gdzieś dalej, bo miał lęki. Ba, nawet uciekł z samolotu, wykorzystując przy tym odznakę policyjną. Oczywiście w książce pokazują,że w dwa dni pokonał chorobę niesioną przez 20 lat w sobie. W życiu tak nie ma, a nasze pozytywne relacje i historie mogą dać nadzieję. Przecież czasy są takie,że ludzie pędzą, żyją w stresie, nie dbają o higienę psychiczną i takich chorób będzie coraz więcej. A przecież same pamiętamy jakie spotykało nas niezrozumienie i brak wsparcia od bliskich. A u mnie ostatni dzień zwolnienia, katar trochę przechodzi. Dzień szary i ponury, weekend był domowy, z domowym ciastem:) Mama się cieszy, ale i wiadomo stresu było dużo,musi całkiem zejść. Najważniejsze,że jest leczenie, że będzie dobrze:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam opisze wam moją historię może tu ktoś mi udzieli pomocy.Wszystko zaczelo się w maju tego roku leżałam sobie wieczorem w łóżku i nagle zrobiło mi się słabo duszno serce zaczelo walić jak oszalale niewdzialam co się zemna dzieje myslalm że umre ubralam się i wyszłam na dwór z psem pospacerować trochę i przeszlo ale na drugi dzień spowrotem to samo byłam tak oslabiona że nie moglam się podnieść z łóżka myslalam poprostu że jakas choroba mnie bierze postanowiłam pujsc do lekarza opisałm wszystkie objawy i dostalam skierowanie na wszystkie badania krew mocz przeswietlenie klatki piersiowej i ekg oczywiście po odebraniu wyników uslyszalam że jestem zdrowa jak koń to nerwica oczywiście nie chciałm w to wierzyc myslalam że coś z sercem i w sierpniu poszlam do kardiolog zrobić echo serca i także zrobil mi ekg mięsień sercowy prawidłowy wszystko w porzadku jeszcze napisze w skrucie że pracuje jako opiekunka za granica i mam dziecko i męża który zamiast mnie wspierac to jeszcze dobija i oskarza niewiem już co robić mam klucia w klatce piersiowej i zaraz myślę że to serce i umrę codziennie myślę o śmierći już niewiem co robić może tu ktoś mi pomorze

Odnośnik do komentarza

Witam się z Wami :) Jestem chyba już pogodzona z tymi chorobami, na szczęście na razie odpukać dziewczyny zdrowe. Dziś wolne od przedszkola, spacerek, zakupy, odwiedzimy babcię. W piątek zajrzę w końcu do szwagierki zobaczyć ją i małego. Wszystko z nim dobrze na szczęście, tylko szwagierka nieco przewrażliwiona na punkcie malucha,ale myślę,że to normalne. Ja dziś poszłam na łatwiznę i robię cebulową zupę z torebki, tylko swoje grzanki dam. Tak jakoś szaro, ponuro, wietrznie, nic mi się nie chce dziś:) musimy jechać w następny weekend do Sandomierza,bo dziadek męża znów gorzej się czuje, teraz mam zajęcia,ale potem koniecznie go odwiedzamy. Diana oj tak, dzieci i ich choroby potrafią każdy plan zmienić,oczywiście zawsze w ostatniej chwili. Dużo zdrówka dla maluszka:) Widzę,że tak samo *lubimy* gotować:) Kocham jeść, gotować mniej:) Agata martwię się o Ciebie, o Twoją rodzinę, mam nadzieję tak jak już dziewczyny pisały,że będzie już spokojnie. Na pewno Turcja ze względu na swoje położenie jest teraz w samym centrum tych negatywnych zdarzeń,oby służby dbały o Wasze bezpieczeństwo. Dobrze,że konflikt między Twoją mamą a mężem zażegnany,już tam więcej Wam nie trzeba:) Mania bardzo pozytywna wiadomość! Badać się trzeba regularni, bo właśnie większość zmian z początku jest niegroźna, i łatwa do wyleczenia. Także profilaktyka czyni cuda. Pilnuj mamy i dbaj o swoje zdrowie:) Asiu ja myślę,że teraz rodziców ogranicza jedynie budżet. Oba leżaczki bardzo mi się podobają. Warto kupić taki, który będzie długo służył,bo ma wiele funkcji, właśnie potem stanie się krzesełkiem itp. Na pewno coś wybierzecie dla małej. Ogólnie leżaczek nam służył i Iga i Nina lubiły w nim leżeć:) Julka co u Ciebie? Irka koniecznie znajdź psychologa, na nerwicę najlepiej robi terapia. Nie ma lepszego lekarstwa. Szukaj specjalisty, z nerwicą nie ma żartów.

Odnośnik do komentarza

Agata no właśnie, pamiętam jak mi się spodobał ten leżaczek,ale zobaczyłam ile kosztuje, i boję się pokazać mężowi, tamten uznał na za drogi,to co by na ten powiedział? Nie wiem sama, ale powiedz wart takiej ceny, kupiłabyś dziś drugi raz? Bardzo Ci współczuję tych emocji związanych z atakiem niedaleko Was. Turcja dziś jest właśnie w centrum tych wydarzeń, oby takie zdarzenia więcej się nie powtarzały,na szczęście zawsze możecie wrócić do Polski i jakoś próbować tutaj. Literatury tureckiej nie czytałam za wiele, chętnie Michalina jak dziewczynki zdrowe to tylko się cieszyć :) A dziadkowi zdrowia życzę, na coś poważnego zachorował? Wiesz,że ja ostatnio często robię coś na szybko,byle szybciej, bo gotowanie, w ogóle dłuższa praca bardzo mnie męczy. Gotuję dużo zup, takich co robią za dwa dania od razu:) Diana ja już trochę się boję powrotu tych wszystkich chorób maluszków. Zosię odchowałam, a teraz znów się zacznie. Ale masz rację, nawet w chorobie bycie rodzicem jest fajne. Książkę zapisałam do listy:) Mania dużo zdrówka życzę , cała rodzina mojej siostry padła na kataralne infekcje,taka pogoda nam się zrobiła... A u mnie dziewczyny niby ok, mała ma się dobrze, ładnie rośnie, wyniki mam dobre. Ale przy Zosi miałam 2 miesiące leżenia bo szyjka macicy mi się skracała za wcześnie i za szybko. Teraz lekarka kazała mi odpoczywać jak najwięcej, nie mogę chodzić na zakupy, niczego dźwigać poza gazetą, itp. Lekarkę niepokoi to,że mam za sobą już takie problemy, wiek po 35 roku życia, moje ginekologiczne problemy, no i znów mam zagrożenie przedwczesnym porodem. Wiadomo, leżeć non stop nie muszę, ale 80% dnia mam wypoczywać, jak robię obiad to na siedząco, w zasadzie wyjdę rano z psem na 5 minut i już dzienna porcja ruchu wyrobiona. Z jednej strony dla Tosi mogłabym i leżeć non stop, ale mnie nosi, już chyba bym gniazdo wiła. A tu nici z tego. Jak za 2 tygodnie szyjka się nie skróci to będę mogła więcej chodzić, a na razie się męczę. Kiedyś siedzenie w domu bym przyjęła z radością, a teraz chodzę do kuchni po herbatkę i znów odpoczywam, no ile można :) Zrobiłam zapiekankę z ziemniaczków i pieczarek, będzie na dwa dni, wszystko grzecznie na krzesełku :) Zaraz córcia wróci ze szkoły to będzie mi milej:) Cieszę się,że kupiliśmy wózek, bo teraz nie mogłabym już go wybierać na żywo:)A podoba nam się bardzo, Zosia codziennie nim jeździ po mieszkaniu:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam się z Wami:) Myślę,że jak ktoś lubi ludzi, lubi gotować, lubi jedzenie to taka knajpka jest świetnym pomysłem. Owszem bywają dni,że wychodzi się na zero, brakuje czasem tej pewności,że 1 dostanie się przelew i stałą pensję, ale plusów widzę więcej. Np dziecko, Franek może być stale przy nas. Mogę prowadzić księgowość, zastąpić kelnerkę itp. a synek jest koło nas. Ale zasadniczo wciąż jesteśmy na początku drogi, kredyt jeszcze 5 lat będzie nas przywoływał do porządku. Ale coraz więcej ludzi, szczególnie w weekendy wpada całymi rodzinami na śniadania. W tygodniu najczęściej biorą drożdżówki ekologiczne-orkiszowe, razowe, słodzone tylko miodem, i kawy:) Synek już zdrowy, dokazuje, gaduła z niego ogromna. A w weekend pracujemy. Udało nam się zatrudnić drugą dziewczynę do obsługi sali i pomoc do kuchni, głównie sprzątanie, weekend będzie ich pierwszym testem, to musimy być na miejscu. Ale w sobotę chcę odwiedzić mojego tatę, ciągle pływa, teraz mniej,ale nie było go 3 tygodnie, więc fajnie byłoby się odwiedzić, a w niedzielę chciałabym spędzić wieczór z filmem i mężem u boku:) Asiu jak lekarz każe wypoczywać, to trzeba go słuchać. Sama jestem osobą, która lubi się krzątać, ale dla zdrowia pociechy trzeba czasem się poświęcić. Także cierpliwości w wypoczywaniu życzę. Michalina byłam w Sandomierzu raz, na ślubie mojego taty, jego żona pochodzi z tamtych okolic. Ale miałam wtedy akurat zły czas, ledwo dotarłam na ślub, nie miałam ochoty zwiedzać miasta. A jak oglądałam go w Ojcu Mateuszu to żałowałam:) Ale dziadkowi zdrowia życzę. Mania zdrowiej, zdrowiej na weekend akurat:) Irka nie popełniaj mojego błędu, latałam właśnie po różnych lekarzach, bo na pewno miałam chore serce, nie pomyślałam o nerwicy, i gdyby nie znudzony mną kardiolog to pewnie dalej nie wpadłabym na co mogę chorować. Także polecam poszukanie psychologa.

Odnośnik do komentarza

Witam weekendowo. U nas Lilka się zaziębiła, na szczęście chłopcy mają żelazną odporność, ale Lilka już drugi raz mi choruje. Na szczęście zaziębienie się kończy, jutro więc wyjdziemy z domu, umówiliśmy się ze szwagrami na obiad w naleśnikarni. Chrzest był piękny, naprawdę dawno nie byłam na takiej uroczystości, widać,że ksiądz młody,przeżywał sam udzielanie sakramentu, nie było to rutynowe. Ciasta wyszły, chociaż mi bardziej smakował debiutujący torcik chałwowy. Dałam do marchewkowego ciasta za dużo przyprawy do piernika, i wyszedł zbyt piernikowy, taki aż pikantny. Ale zjedli goście wszystko. No i jeszcze zmarła kuzynka mojej mamy, ale od 25 lat mieszkała w Szwecji, od wyjazdu ledwie 4 razy tutaj była, ale ostatnio właśnie latem tego roku. A w wieku mojej mamy i zawał, a to raczej męska przypadłość. Pogrzeb w Szwecji, a tutaj kuzyni Mszę zamówili to wczoraj byłam z mamą, a potem odwiedziłyśmy jedną ciocię na wspominki. Dużo się można dowiedzieć o rodzinie w takich chwilach, w sensie historii. Chyba muszę z dziećmi zrobić jakieś drzewo genealogiczne:) A poza tym przy Ignacym przydałoby mi się dodatkowe oko, lata wszędzie, ciągle się potyka, lubi robić bałagan, oj,ma charakterek, zupełnie jak Lilka, wszystko musi zrobić sam, ciągle słyszę nie,siam,daj:) Aż strach się bać co będzie jak będzie starszy i zacznie się bunt dwulatka:) Na razie mówi głównie-mamma,z włoska, dada, baba, nie,siam,daj i puciu czyli piciu:) Asiu jak każą się oszczędzać to się słuchaj i oszczędzaj kochana. Jak się Tosia urodzi to będziesz marzyła by sobie tak beztrosko poleżeć i poleniuchować, także korzystaj. Dużo cierpliwości życzę i spokoju:) A wózek fajny się wydaje ze zdjęć, taki dopracowany:) Mania zdrówka dużo życzę na jesień, może nie złotą, ale zawsze:) Agata ja marzę wciąż o swoim własnym biznesie, ale powiem szczerze dopiero jak Ignaś pójdzie do szkoły będę mieć czas wziąć kąpiel dłuższą niż 2 minuty :) Na razie nie mam czasu na nic więcej niż codzienność. Moja bratowa z którą chciałam pracować ma maleńkiego synka, a jeszcze mi powiedziała,że już się starają o drugie, bo zanim skończy macierzyński chce być w drugiej ciąży, weźmie wychowawczy,posiedzi kolejny rok czy półtorej i potem koniec z powiększaniem rodziny. Chce raz przejść przez pieluchy i kolki :) Podziwiam, bo dwójkę maluchów rok po roku wychować to wielka sztuka. Cieszę się,że rodzinne konflikty zażegnane. Tylko naprawdę stresujące są te ataki w Turcji i stan napięcia. Nie wiem, może z małą przyjedziesz do kraju? W zasadzie ciężko przewidzieć co się zdarzy, gdziekolwiek, ale Turcja jednak jest dziś otoczona konfliktami... W każdym razie dużo,dużo spokoju życzę. Michalina mam nadzieję,że z dziadkiem to chwilowe pogorszenie zdrowia a Wasza wizyta mu poprawi humor. Niech Iga się trzyma w przedszkolu:) Irka do psychologa koniecznie marsz! pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam :) Odpoczywam dzielnie, czytam, przeglądam strony dla rodziców, oglądam rzeczy dla maluchów, oglądam seriale różne, jem, piję ziołowe herbatki, jak na wczasach:) Nie przekonałam męża do kupna *wypasionego *leżaczka. W sumie mąż ma rację, mamy i tak dużo wydatków, więc wczoraj kupił mąż z Zosią wybrany przeze mnie leżaczek, http://www.smyk.com/bright-starts-lezaczek-do-18-kg-kaczuszka,p1044820984,swiat-niemowlaka-p#e ma wibracje, zabawki, i służy do ponad 2 latek, więc myślę,że rozsądny zakup;) W tym miesiącu jeszcze pościel kupimy, myślę,że dwa komplety plus kocyki dwa starczą. Komódkę/przewijak kupimy już w następnym miesiącu. W piątek odwiedziła mnie znajoma, przyniosła małej w prezencie śpioszki i body, także jeszcze parę takich wizyt i Tosia będzie ubrana na pierwszy okres kompletnie:) Wczoraj spędziliśmy sobie popołudnie z popcornem i kreskówkami, wszyscy się śmialiśmy. A dziś rodzice byli moi, mama upiekła pyszne ciasto i cała blacha prawie dla mnie;) Ogólnie dziewczyny patrzę w kalendarz i nie wierzę, to już 30 tygodni minęło. Zaraz Tosia się urodzi, a ja mimo tego,że od 10 lat jestem mamą mam tysiące obaw. Diana ja właśnie boję się swojego biznesu przez nieprzewidywalność i dlatego tak podziwiam osoby mające coś swojego :) Satysfakcja jest duża jak wychodzi :) Julka ja już nie mogę się doczekać jak mała zacznie chodzić i mówić:) Taki maluch jest cudowny, na pewno macie z Ignasiem wesoło. Zdrówka dla Lilki. Nie wyobrażam sobie dwójki dzieci rok po roku, podziwiam Twoją bratową:) Właśnie zawał to bardziej męska przypadłość, szkoda,że ciocia odeszła. Mania, Agatka, Michalina co słychać?

Odnośnik do komentarza

Asiu współczuję przymusu wypoczynku, nawet jak jestem chora to ciężko mi tak wyleżeć cały dzień. Ale dla małej zrobisz wszystko, więc koniecznie wypoczywaj, relaksuj się i kupuj kolejne akcesoria dla Tosi:) Blacha ciasta to świetne pocieszenie, ja piekłam w sobotę na pokonanie chandry czekoladowe ciasto:) Diana mój tata ma własną firmę, pracuję z nim i widzę minusy, i plusy. Na pewno atmosfera jest dużo lepsza, pracuje się dla siebie, więc z pasją i można robić to co naprawdę się lubi, bo raczej firmy nie zakłada się w branży, która nas nie interesuje. Ale jednak pracuje się więcej . Chociaż pracując w urzędzie a tutaj, w małej firmie taty wolę w rodzinnym biznesie:) Julka szkoda Lilki, dobrze,że już zdrowa. Smutna wiadomość o śmierci, dobrze,że miałaś okazję spędzić trochę czasu z rodziną, cenne to chwile i warto je pielęgnować. Michalina i jak po studiach w weekend? Jak dziewczynki zdrowe? Przykro,że dziadek znów ma zdrowotne kłopoty, Wasz przyjazd na pewno poprawi mu nastrój. A u mnie pracowicie, siostra za granicą, niestety. Latem, wiosną, nie ma problemu może jeździć. Ale teraz u mnie w domu wszyscy chodzą z katarem i kaszlem, ja znów dwa dni zdrowia, i znów katar. A do pracy chodzić trzeba, jeszcze okres przyszedł na dokładkę i ta paskudna pogoda. No, ale cóż, trzeba jakoś dać radę. Nie znoszę takiej deszczowej i szarej jesieni. Cały czas chodzę podziębiona i z małą chęcią do życia... Potrzeba mi energii :) zaczęłam zaczynać dzień od porcji jogi, może to mi pomoże? :)

Odnośnik do komentarza

Mania to życzę spokoju w pracy, dużo zdrówka i odpoczynku. Joga to świetny pomysł, sama kiedyś trochę ją ćwiczyłam i naprawdę relaksuje i wspomaga koncentrację. Teraz raczej nie mam czasu na taki seans, ale kto wie, w taką porę aż się prosi o taki relaks:) Asiu ciężarnej wolno wszystko, nawet dwie blachy ciasta:) Wiesz,że ja przed porodem Ignasia miałam tak samo, zresztą przy Lili tak samo, miałam już dziecko,ale miałam tysiąc obaw i wątpliwości. Także to normalne, wypoczywaj, szykuj się spokojnie na narodziny,a po porodzie zobaczysz,że obsługi noworodka się nie zapomina:) Agata,Michalina co u Was? Diana jak biznes? A u nas pogodowo paskudnie, dzieciaki też bardziej senne, w końcu Ignaś przespał mi ciurkiem 7 godzin, dwa razy pod rząd :) Ale za dnia też bardziej marudny, bo to na spacery nie ma pogody, bo pada, w domu się nudzą, energii brakuje. Mi też, najchętniej całe dnie bym sobie zrobiła piżamowo-książkowe. Na szczęście mąż w tym tygodniu ma nieco mniej pracy, wraca o normalnej porze i trochę mnie odciąża. Jak już marzę o wiośnie i spędzaniu czasu w ogródku, jak mi się dzieci wybiegają jest lżej :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julka mam tak samo, taka senna pogoda, najchętniej bym przespała całą jesień. Ale Nina mi nie pozwala, przestało jej się podobać,że Iga chodzi do przedszkola. Szwagierka siedzi z maluszkiem w domu, odpadają wspólne spacery i zabawy z jej starszym synkiem, a,że Mikołaj to wcześniak to na razie ich nie odwiedzamy w domu, bo wiadomo odporność małego jest słaba. Także codziennie mam sceny Niny, wszędzie, w domu, sklepie, na ulicy. Nudzi się, to się złości. Pogoda brzydka, dzieciaki nie chodzą na plac zabaw, a wizyty u pradziadków jej nie cieszą jak obecność rówieśników. No,ale nic na to nie poradzę, do przedszkola nie pójdzie bo u nas jedno, miejsc brakowało dla dzieci pracujących rodziców, to nawet nie startowaliśmy z Niną, bo ja nie pracuję to jesteśmy spaleni na starcie. Muszę coś wymyślić by zająć Ninie czas i zyskać chwilę spokoju :) Poza tym to weekend stał pod hasłem zajęć, były bardzo ciekawe, chociaż znów kazali napisać pracę na następne zajęcia, oczywiście nawet nie zaczęłam. Dziadek ponoć ma się nieco lepiej, powikłania cukrzycowe robią jednak swoje i coraz słabszy. Także w sobotę rano jedziemy. Maniu zdrówka, siły i miłej pracy:) Asiu mi się ten leżaczek bardzo podoba, a przy maluszku tyle wydatków,że ciężko kupić wszystko co by się chciało i wymarzyło. a jak się czujesz? Jak idzie wypoczywanie? Julka moje pociechy też marudne, widać brak słońca malcom nie służy. Cierpliwości i oczywiście dużo okazji do miłego jesiennego wypoczynku:) Między moimi dziećmi jest 1,5 roku różnicy, oj jest ciężko, jedno zaśnie drugie nakarmić i przewinąć, a jak się skończy, to pierwsze wstaje i od nowa. Ale dzięki małej różnicy wieku świetnie się z sobą dogadują:) Diana już od czytania robię się głodna, i wpadłabym na takie drożdżówki, wmawiałabym sobie,że mogę jeść ile chcę bo zdrowe:) Fajnie móc tak pracować rodzinnie:) Agata co u Ciebie?

Odnośnik do komentarza

Witam Diana super to wszystko brzmi rozumiem ze to głownie śniadania? Na lunche tez ludzie wpadają czy już takich bardziej obiadowo-sałatkowych rzeczy nie serwujecie? U mnie w okolicy jest cudowna restauracja głownie z śniadaniami, piękny wystrój, kwiaty, ogród w niedziele gra kobieta na pianinie. Śniadanka wypasione a właścicielka wyglada na przeszczęśliwa. Myśle ze to cudowne tylko ryzyka bym sie nieco bała... Maniu zdrówka dla Ciebie kochana teraz faktycznie czas chorób i przeziębień. Jogę kiedyś ćwiczyłam zaczęłam ze względu na kręgosłup i pamietam ze uważałam iż to strata czasu. Jednak dopiero po pewnym czasie zauważa sie niesamowicie pozytywny wpływ tych ćwiczeń na ciało i na dusze. Bardzo relaksują poprawiaja oddychanie sama muszę kiedyś do tego wrócić. Asiu ten leżaczek ma moja koleżanka i jest zadowolona 😊 odpoczywaj szkoda ze nie da sie wyspać i odpocząć na zapas bo jak Tosia przyjdzie na swiat to tak jak Jula pisała pewnie będziesz tęsknić do tych chwil błogiego relaksu. Na pewno ze wszystkim sobie poradzisz masz już doświadczenie a to niezwykle cenne przy dziecku. A powiedz będzie Ci ktoś pomagał na początek przy malutkiej? Jula fajnie ze Ignacy zaczął ładnie spac na pewno trochę lepiej możesz wypocząć w związku z tym. Michalinko pogoda faktycznie u was kiepska dla dzieci dopiero co było pięknie spędzało sie duzo czasu na zewnątrz i teraz małej tego brakuje. Moze jest u was jakiś taki klubik dla maluszków jak u Julii? Chociaż kilka godzin dobrze zrobi i Tobie i Ninie. U nas wciąż cieplutko wiec staram sie jeszcze z mała korzystać i duzo czasu spędzać na powietrzu bo pewnie już niedługo pogoda tu będzie podobna do waszej. Mama moja niestety znów zmieniła postawę, znów jest humorzasta, krytycznie do wszystkiego nastawiona. Z mężem by mnie najchętniej rozwiodła i zabrała z mała ze sobą do Polski. Powiedzcie mo dziewczyny ile i jak wasi mężowie pomagają w domu? Mój maź wstawia i rozwiesza prania, zmywa naczynia, prasuje w tym tez wszystkie rzeczy małej, robi zakupy. Codziennie rano myje ze mną dziecko, zreszta przy Adzie zrobi wszystko przebierze, zabawi, uśpi. W nocy wstanie do niej, jak sie rozbudzi np o 4-5 i już spac nie chce to weźmie ja do salonu tak żebym mogła trochę pospać. Ja jestem z jego pomocy zadowolona ald moja mama nieprzerwanie uważa ze on prawie nic w domu nie robi...bo mógłby sobie sam ugotować, bo jak sie bawi z mała to od razu niech sobie śniadanie zrobi, bo nie zauważył ze trzeba kupić to czy tamto. Czasem zmęczony jest głowa go boli to sie położy lub ogłada wiadomości to już wtedy ze len ze muszę to wszystko przemyśleć. Ja już sama nie wiem w głowie mi sie miesza mama jest silna osobowością i bardzo mnie meczy ta cała sytuacja. :(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×