Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Julka czekamy na wakacyjne wspomnienia:) Maniu tez życzę Ci bardzo udanych wakacji:) Michalina jak jest ciepło to szkoda czasu na siedzenie w domu. Korzystaj z dziewczynkami :) A mąż kulinarnie Ciebie rozpieszcza:) Agatka co tam u Waszej Trójki? My mieliśmy miły weekend na działce, a potem powrót do pracy-jutro mam ostatnie zajęcia, w czwartek oficjalne zakończenie. Szkoda mi tej grupy, dziewczyny były super. Ja czuję się w kratkę. W zależności od pogody. Jak jest ciepło to nogi męczą, a jak chłodniej jest ok. Nie wiem skąd takie problemy, nigdy z nimi problemów nie miałam. No i wiecie ciągle się stresuję. Niby to już 4 miesiąc i powinnam być spokojniejsza, ale nie potrafię. Czekam na badanie usg i trzymam kciuki za synka. Zosia zrobiła się kochana,jest radosna, nie kaprysi, robi mi kanapki i ciągle powtarza,że będzie Arabella:) Mam nadzieję,że jednak będzie Karolek:) W weekend znów jedziemy na działkę, tym razem z moimi rodzicami. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Łącz się wakacyjnie,więc krotko i szybko. Pogoda niby nie jest fatalna,ale upałów brak, zdarzają się i deszcze i burze też. Teraz wróciłam z długiego spaceru, nie czuję nóg, za to przyjemnie na dworze. Spa mnie relaksuje, chodzę na późniejsze godziny, od 12, więc można się wyspać:) Gospodynię mamy cudowną, zaprasza na obiadki, podarowała nam przetwory, naprawdę świetna osoba. Tylko jakby więcej ciepła było byłoby super. Wzięłam masę letnich sukienek i spódnic, a w zasadzie chodzę w jednych spodniach i sweterku. Jak wyjadę to planują upały, ale cóż, taki pech :) Dobrze,że na razie deszcz występuje umiarkowanie, tylko jak mam 19 stopni to mało wakacyjnie... Julka jak po wakacjach? Asiu udanego weekendowego wypadu na działkę :) Michalina korzystaj z letnich atrakcji :) Agata co słychać?

Odnośnik do komentarza

Jestem w domu od poniedziałkowego wieczora i tak naprawdę dopiero dziś wróciło wszystko do normalności. Masa prania, prasowania, sprzątania, ogarnięcia ogródka itp. Do tego oczywiście każdego dnia wizyty, dziadkowie stęsknieni za wnukami, przedwczoraj bratowa z synkiem, a wczoraj szwagierka z zadaniami, bo w niedzielę za tydzień chrzest Janinki, a ja będę chrzestną. Ale już ok, dom stoi, i nie przeraża aż tak bardzo :) Teraz ma być piękna pogoda-nam się nie udało, ale teraz sobie nie będę żałować opalania w ogródku, czy też wypadów z dziećmi na plażę. Szkoda tylko,że dzieci wciąż żyją rytmem wakacyjnym, i trochę wchodzą nam a szczególnie mi na głowę, niech to minie :) Maniu jak bym sobie pojechała do spa, następnym razem piszę się na wyjazd :) Widać nie tylko ja źle wybrałam termin wakacji, ale za to masz świetną atmosferę :) Michalina a powiedz kiedy będziesz nad morzem? Jakby co zapraszam na wycieczkę po okolicy. A jak sprawa z mamy przyjacielem? Już jakoś to akceptujesz? Asiu rzeczywiście wolałabym Karola niż Arabellę, czekamy na wiadomość kto u Ciebie mieszka:) Fajnie tak mieć działkę za miastem i tak sobie móc wyjeżdżać na weekendy:) Agata powiedz czy w Twoich rejonach jest bezpiecznie? Ostatnio głośno było o Turcji, o tym,że ludzie chcą odwoływać wczasy w bezpiecznych kurortach na zachodzie kraju, bo na wschodzie jest ostrzeżenie by nie jechać pod żadnym pozorem, a okazuje się,że w ogóle na całą Turcję jest ostrzeżenie,że jedzie się na własne ryzyko. Jak to z waszej strony wygląda? No i czekamy na newsy o małej Adzie :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam po ciepłym weekendzie. Kości wygrzane, aż za bardzo. Smarowałam się filtrem 50, na słońcu nie leżałam, to znaczy nie opalałam się, a dziewczyny strasznie się spiekłam, jednak w ciąży szybciej łapię kolor. Co do płci to maluszek nie chciał współpracować i nic nie wiadomo. Ale za 3 tygodnie mam połówkowe usg i powinno być wiadomo.Najważniejsze,że maluszek rośnie zdrowo. Mam dalej za niskie żelazo, ale cóż, walczę. Na razie niczego nie kupuję, przesądna jestem. Jak minie 25 tydzień i będzie już pewniej to wtedy zaczniemy kompletować wyprawkę. Na razie tylko oglądam łóżeczka, wózki i inne potrzebne rzeczy. Z pracą się pożegnałam jak na razie, szefowa wręczyła mi piękne kwiaty, dziewczyny kupiły mi bombonierkę -aż byłam w szoku ;) Teraz mam wolne do września następnego roku jak wszystko dobrze pójdzie. Weekend upalny, mi jest ciężko w taką pogodę, ale jakoś damy radę. Zosia zachwycona, byliśmy nad rzeką na lodach. Jutro mam najazd dzieci, bo siostra z mężem mają malowanie i na 3 dni mam ich trójeczkę. Mama wpadnie do pomocy, jakieś spacery sobie zrobimy. Dziś taki upał, zrobiłam zupkę owocową, do tego naleśniki pokroiłam jak makaron, bardzo fajna sprawa na gorące dni:) Julka ja po jakimś wyjeździe to tydzień dochodzę do siebie, albo raczej mieszkanie ;) Pogoda pogodą ale wróciliście pewnie bardzo zadowoleni :) A z ciepła korzystajcie ile wlezie, aż zazdroszczę tych plaż teraz i morza:) Maniu jeszcze wypoczywasz? Na spa to ja zawsze miałabym ochotę:) A widzisz po powrocie mniej prania będziesz mieć skoro mniej ubrań było do ubrania:) Też plus. Ale relaks najważniejszy,cisza i spokój:) Michalina życzę Wam pięknej pogody na wakacjach ;) A jak tam właśnie z mamą sprawy, masz dobry humor to chyba jakoś się ułożyło :) Agatka co tam słychać?

Odnośnik do komentarza

Asiu płeć jest mniej ważna, najważniejsze,że maluszek rośnie zdrowo ;) Chociaż oczywiście życzę Ci wymarzonego synka, sama mam dwóch i naprawdę to fajne chłopaki. Ale córeczki też są super ;) Pamiętam jak rok temu zaczęły się te upały, a ja czekałam na poród, ciąża latem ma swoje minusy, ale chwile nad wodą z lodami na pewno są orzeźwieniem. Zakładasz chwilowo przedszkole, więc dużo cierpliwości życzę w opiece nad dziećmi ;) U mnie w domu rodzinnym mama często robiła zupy owocowe. ale mój mąż takich nie toleruje,bo dla niego to żaden obiad więc nie robię, bo parę razy zostawałam z garnkiem pełnym i wyszło,że sama musiałam jeść;) A ja chciałam Wam powiedzieć,że moja mama tak zrobiła,że jestem pokłócona z bratową. Powiedzieli w niedzielę,że chrzestnymi małego zostanie siostra bratowej i mąż jej drugiej siostry. Moja mama oburzona,że nie wzięli nikogo z naszej strony rodziny, że nie mnie, albo męża mojego. Wiadomo trochę zdziwiłam się, bo akurat mój brat tego szwagra nie znosi, więc nie wiem czemu go wybrali, ale ich wybór. A moja mama zrobiła awanturę, i powiedziała coś w moim imieniu, o tym jak to nie zamierzam być na chrzcie bo jestem obrażona za pominięcie nas i bratowa wysłała mi sms, że pomyliła się co do mnie,że jestem małostkowa i wredna. Zadzwoniłam a brat mówi,że ona nie życzy sobie moich telefonów i on też nie, przynajmniej na razie nie chce mieć ze mną kontaktów. Wiem,że mama jest w gorącej wodzie kąpana, coś powiedziała, ale chyba powinni poznać moją wersję, tym bardziej,że znają w końcu mamę i jej porywczość? Jest mi okropnie przykro, bo pokłóciłam się przez to z mamą, która uważa,że jestem głupia skoro nie chcęwalczyć o bycie chrzestną, no i brat jest na mnie śmiertelnie obrażony. I wiecie najgorsze,że jednak trochę mi przykro,że nas pominęli, bo dostali od nas mnóstwo rzeczy dla małego po Ignasiu, doradzałam, wspierałam, pomagałam. Byłam na miejscu na zawołanie, jej rodzina daleko, oni obydwoje są rodzicami chrzestnymi naszych pociech, i jednak myślałam,że to będzie naturalne,że ktoś z nas zostanie rodzicem na chrzcie. Ale ich wybór, może być mi przykro, ale nie komentowałabym tego publicznie, tylko w ciszy. Ale macie jakiś pomysł jak załagodzić spory? Jeszcze mąż zamiast mi pomóc uznał,że to sprawa mojej rodziny i on się wtrącać nie będzie... Sama już nie wiem co mam zrobić?

Odnośnik do komentarza

Julka pamiętam jak dziś jak to było u nas. Chrzestnymi Zosi jest moje rodzeństwo. Miał być brat męża, ale mieszkał bez ślubu z przyszłą żoną, nie chciał iść do spowiedzi, był tak trochę na bakier z wiarą. I jakie były pretensje teściowej, przez rok była zła na nas, zamiast na syna. Ale było minęło, i tak będzie u Ciebie. Jak rozumiem Ciebie przy tej rozmowie nie było, dostałaś rykoszetem. Najlepiej pozwolić zainteresowanym ochłonąć i dać spokojnie wszystko sobie ułożyć w głowie. Za parę dni pogadaj z mamą, a potem z bratem. Trochę rozumiem Twoją mamę, widocznie poczuła,że jej syn bardziej jest zżyty z rodziną żony, że jej ufa,szanuje itp. Dla mnie było oczywiste,że rodzicami chrzestnymi będzie nasze rodzeństwo, i też jak dzieci rodzeństwu się rodziły byłam pewna,że zostanę chrzestną i mąż też. Ale ich decyzja. Mam nadzieję,że wszystko się ułoży i nie martw się na zapas. Wiem,że rodzinne niesnaski psują nastrój i denerwują,ale nie ma tutaj Twojej winy i nie smuć się. Na pewno się dogadacie. A my jutro jedziemy wieczorem na ślub mojej kuzynki, nie wiem czy uda nam się wpaść nad morze, ale mam taki plan, chyba,że gorąco mnie pokona. Sukienka jest, Zosia obrażona bo kwiatków nie posypie, ale ona już za duża:) Na prezent kupiliśmy im serwis do kawy, śliczny, i storczyka w takiej pięknej kompozycji, trwalszy w końcu niż bukiecik:) Pozdrawiam, wracam po weekendzie. A na razie moje małe przedszkole chce iść na spacer, i lody pewnie też:)

Odnośnik do komentarza

A ja witam z domu :) Na ostatnie dni przyszedł wielki upał, i w sumie cieszy mnie moja wakacyjna pogoda, można było spokojnie spacerować, bo przy temperaturze 34 w cieniu ciężko było żyć:) Teraz nad morzem pięknie, fajnie wyjść na spacer, czy nad rzekę, ale to na krótko bo słońce męczy. Ogólnie wakacje uznaję za udane. Jedyny minus inny rytm dnia, jedzenie poza domem spowodowały nawrót drażliwego jelita, ostatnie dni urlopu już były ciężkie, najgorzej w dniu powrotu. Na szczęście Iberogast pomógł, znów muszę przejść nim kurację niestety, bo drogi to lek. Ale cóż, będę mądrzejsza na przyszłość i będę sobie sama gotować za rok;) A i chciałam Wam opowiedzieć właśnie o powrocie, zahaczyliśmy o Toruń, upał, tłum ludzi bo była inscenizacja walk o Toruń z Krzyżakami. Było strzelanie z armat, dzieci płakały i nagle słychać krzyki takiej dziewczyny, że oni nas pozabijają,że się boi, błagała matkę by ją zabrała do domu, cała się trzęsła, płakała, nie wiem z 18-20 lat miała. I ludzie patrzyli ze współczuciem,a jej matka zaczęła na nią krzyczeć,że jest wariatką, idiotką, debilem, ona zaczęła lamentować głośniej, to matka ją pobiła, najpierw szturchała, potem biła po rękach, a na końcu parę razy w twarz by się uspokoiła. Mój tata nie wytrzymał i coś jej powiedział, ludzie byli zniesmaczeni. Ta dziewczyna miała ewidentny atak paniki, a rodzina zamiast ją zabrać z tłumu, wesprzeć, pozwolić się uspokoić po prostu ją pobiła. Moi rodzice nie rozumieli co się ze mną dzieje, często słyszałam,że przesadzam i udaję. Ale w domu to było. Jak miałam atak lęku na ulicy mama,tata, siostra, brali mnie pod rękę, odchodzili na bok, uspokajali dobrym słowem. A tutaj tak mi szkoda było tej dziewczyny, cały czas myślę czy ona ma jakąś pomoc? Takie wspomnienia wróciły tego dnia... Julka ja bym spokojnie porozmawiała i z mamą i bratem i jego żoną. W rodzinie takie sprawy najlepiej załatwić poprzez rozmowę. Wtedy rządziły stronami wielkie emocje-jak to w rodzinie, ale teraz jest czas by spokojnie przedstawić swoją wersję i zapomnieć o całej sprawie. Joasia udanej zabawy na weselu:) Dawno już na żadnym nie byłam...:) Oczywiście wpadnij nad morze:) Maluszek trzyma Was w niepewności jak widać, ale pewnie niebawem zechce przedstawić swoją płeć:) Michalina co tam słychać? Pewnie korzystasz z pięknej pogody z córeczkami? Agatka co u Was ?Rzeczywiście czytałam sporo niepokojących rzeczy o Turcji, ale to nie Twój region na szczęście.

Odnośnik do komentarza

A ja szykuję się do wyjazdu, w poniedziałek. Dziewczynki chcą zabrać jedną walizkę tylko zabawek :) Na szczęście pogoda powinna dopisać, więc zabawki do piasku powinny starczyć. Trochę boję się wyjazdu, właśnie przez pogodę. Jakoś kiepsko znoszę taką aurę, a moje dziewczyny są dość marudne, ale miejmy nadzieję,że będzie ok. Brat się ponownie wprowadził do domu, dostał pracę, ale na razie tak standardowo na 3 miesiące, potem się niby zobaczy co i jak. Brat się wprowadził, mama wyjechała na wakacje, tydzień zamieszania. Mamy przyjaciel był na dworcu ją pożegnać, mój mąż odwoził mamę z siostrą i cóż, zachwycony nim jest, a ja myślę,że to coś więcej niż zwykła przyjaźń i cóż, trochę mnie to męczy. Najgorsze,że mama wraca jutro w nocy, my wyjeżdżamy, nie porozmawiamy, a chciałabym znać prawdę. Ale z drugiej strony moja teściowa mówi,że mama jest dorosła i nie mam prawa się wtrącać nawet jak mi się nie podoba jej związek. Chyba ma rację, ale nic nie poradzę,że nie widzę nikogo u boku mamy poza tatą... No, ale cóż, trzeba wziąć się w garść i jechać na wakacje :) Wczoraj byliśmy cały dzień nad jeziorem, dziś do teściów jedziemy :) Asiu mam nadzieję,że zabawa weselna niezbyt Ciebie zmęczyła a dostarczyła mnóstwo przyjemności. Pogoda musi być dla Ciebie dość męcząca, ale dasz radę:) Maniu aż mnie zszokowała historia jaką opisałaś. wiesz,że samym czytaniem się strasznie wzruszyłam. Chętnie bym tę matkę potraktowała dokładnie tak samo jak ona potraktowała własne dziecko. Jednak takie problemy dalej są tabu w społeczeństwo, a każda nerwica oznacza wariactwo dla wielu. Ale super,że wakacje udane, chociaż jedzenie gotowe naprawdę pełne jest soli, tłuste, i widać troszkę Ci zabrało humoru. Ale niech przechodzą problemy :) Julka najlepsza jest rozmowa, sama niby to wiem,nierzadko zapominam jaka w tym siła. Mam nadzieję,że sobie wszystko wyjaśnicie i znów będzie zgoda. U mnie w rodzinie chrzest to bardzo ważna rzecz, i też czasami są tarcia. Ale jak czytam to nie tylko u mnie się pojawiają. Ale rodzinne spory mają to do siebie,że szybko wybuchają i łatwo dają się zagasić. Na szczęście. Ja muszę siebie spakować na wyjazd, także dziewczyny znikam na tydzień. Mocno Was pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Witam po weekendzie:) Michalina udanych wakacji, pogodę będziesz mieć wymarzoną, myślę,że wystarczy spakować sam kostium i starczy:) Asiu jak tam po weselu wrażenia? Julka jak rodzinna sytuacja, mam nadzieję,że już lepiej? A ja miałam aktywny weekend i upalny do tego, ale to pewnie odczuli wszyscy:) Było jezioro i totalny relaks w sobotę, wypad do miłej knajpki i odwiedziny chrzestnego. A wczoraj byłam na plaży i na Starówce na jarmarku. Ale miałam kiepski dzień, bolała mnie głowa, i brzuch przed okresem i tak naprawdę chciałam odpocząć w domu, tak marzyłam cały dzień. Ale jak już wyszłam z domu, to musiałam podążać za rodziną. Ale nie żałuję, bo w końcu słońce nad morzem lekko mnie opaliło. Nie lubię się opalać,ale moja bladość była już irytująca ;) A dziś dzień wolny od pracy, raczę się koktajlem owocowym, muszę umyć okna, a potem jakiś spacer sobie zafunduję, w końcu lato trwa krótko;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny laptop mi sie popsuł pisze z telefonu wiec krótko Jula myśle ze daj wszystkim trochę czasu nie wyszło to miło ale co zrobić gdy opadną emocje pogadaj z bratem z mama tez. Nie powinna wypowiadać sie w Twoim imieniu bez względu na emocje... Asiu jak wesele sie udało? Upały ponoć u was istnie tureckie...jak sobie radzisz? Michalinko udanych wakacji 😉 co do przyjaciela mamy spróbuj za dużo nie myślec daj sobie czas nie musisz teraz i już akceptować tej sytuacji ale próbuj sie powoli przekonać. Maniu fajnie ze wakacje Ci sie udały a ta sytuacja w Toruniu przeraźliwie smutna...przecież to właśnie w takich chwilach potrzeba wsparcia i zrozumienia bardzo mi sie zrobiło żal tej dziewcZyny. U nas w Turcji chyba nie jest tak złe jak to pokazują w polskiej tv ale trzeba obserwować sytuacje. A u mnie dalej dni typu: co zrobiłam dzis dla siebie? Umyłem zeby 😀 zmęczona ale szczęśliwa Buziaki

Odnośnik do komentarza

Witam:) Upały nas męczą, mnie może troszkę mniej, ale Ignaś strasznie się męczy. A przecież dziecko lata, ale spać nie może, marudny okropnie, jeść też nie za bardzo. Za to Lilka jak zwykle nasza torpeda, ciężko za nią nadążyć. Z mamą już wszystko się wyjaśniło, jest normalnie. Z bratem niby też, ale jednak czuję dystans. Bratowa ani razu nie zadzwoniła, nie napisała, a brat wczoraj odpisał na sms,że weekend mieli świetny spędzony z bliskimi przyjaciółmi. Chyba jednak mają żal, chociaż jak mówiła moja mama, brat jest zły tak naprawdę na swoją żonę, bo wymyśliła tego swojego szwagra, którego on nie znosi, właśnie by panowie zmuszeni do częstych kontaktów się polubili. I stąd taka reakcja brata, nie chciał kłócić się z żoną, pokłócił ze mną. Ale ja nie będę się specjalnie wpraszać w ich świat, wiedzą jak było, skoro mają jakieś pretensje to już nie moja wina. W sobotę byliśmy rano nad morzem, potem fryzjer, kosmetyczka i w niedzielę chrzciny małej Janki. Było okropnie upalnie, ksiądz zamiast jakoś zareagować-chrzczono 8 małych dzieci, to mówił kazanie przez 25 minut. Dzieci płakały, mój Ignacy w tle chyba najbardziej :) Lilka latała i robiła za wiatrak, a Olek spał. Do tego obiad po uroczystości był w smacznej knajpie, ale nam tylko połączyli stoły, reszta była dostępna,i robili pizze dla innych gości. Ukrop okropny, i ten zapach, ja w upały jem tylko sałatki delikatne, makaron na zimno, lekkie zupy chłodne, a tam w kółko piekli pizze. Ciężko było. Wczoraj u mamy byliśmy na racuchach, a dziś pojechałam z dziećmi do parku, cień, strumień, siedzieliśmy i było szalenie przyjemnie,mogłabym tam nocować:) Maniu intensywny weekend, dużo atrakcji :) Ja na razie, po porodzie ostatnim mam tak nieregularne okresy,że sama nie wiem kiedy będzie PMS, ale nie znoszę tego stanu. Szczególnie latem, tyle się dzieje, a ciężko kobiecie na wielu polach:) Asiu właśnie jak tam po weselu, jakie wrażenia? Jak dajesz sobie radę w ten ukrop? Ja tam nie lubię kwiatów ciętych, tych bukietów, mało to praktyczne. A storczyk postoi i postoi:) Michalina udanych wakacji, bo słonecznych to życzyć nie trzeba:) Agata z dziećmi to już tak bywa, że nawet umycie zębów jest wielkim osiągnięciem :) Ale spokojnie sobie wszystko ogarniesz :) To dobrze,że jednak jest spokojniej na miejscu niż tutaj straszą:)

Odnośnik do komentarza

I ja Was witam bardzo słonecznie i wciąż upalnie :) Staram się jak najwięcej spacerować i korzystać z lata. Aż mnie ciarki przechodzą na myśl o ponurym listopadzie, więc nabieram słonecznej energii na zapas :) Co poza tym? Pracuję, w biurze bardzo gorąco, ale najważniejsze,że jest miło. Weekend zapowiada się wyjazdowo, odwiedzam Warszawę, mam parę planów i mam nadzieję,że uda mi się je zrealizować. Najważniejsze,że zobaczę przyjaciółkę, zajdę na grób pradziadków i rodziny mamy, no i mam nadzieję zobaczę Muzeum Żydów, chociaż w wolny weekend może być tłoczno. Agata to mam nadzieję,że najbliższy czas będzie spokojniejszy dla Ciebie jak mamy :) Asiu co u Ciebie? Julka ja w ogóle zapachu pizzy niezbyt lubię,a już w upał to szczególnie. U mnie ksiądz jak jest mróz robi krótkie Msze, i latem jak jest gorąco tak samo. Ostatnio spóźniałam się niby 6-7 minut, a tu już połowa kazania była :) Szkoda,że nie pomyślał,że dzieciom ciężko wytrwać w tak upalny dzień w kościele, ale widać lubi mówić, a,że chrzest to miał większy posłuch. A relacje z bratem pewnie wrócą do normalności za parę dni. Pewnie mu jest głupio i nie wie jak zacząć rozmowę. Daj mu czas:) udanego weekendu

Odnośnik do komentarza

Witam Was przed wyjazdem :) Tak, wróciliśmy z wesela, i jedziemy jutro na Mazury na tydzień urlopu. Mam nadzieję,że już takich upałów nie będzie, ciepło tak, ale powiem Wam,że mi ciężko. Już połowa ciąży za mną, mamy 20 tydzień, ale czuję się jak w 40 przez to gorąco. Wesele udane, wzruszyłam się bardzo. Sama uroczystość piękna, wesele przyjemne muzycznie, mili ludzie, piękna sala,cudowny ogród, ale jak dla mnie jedzenie takie sobie. Może dlatego,że upały były a dania zimowe, rosół, żurek, gulasz, zrazy, sałatki z majonezem, nic lżejszego. I woda wyliczona, na osobę mała buteleczka soku, taka szklana, i wody tyle samo, czyli pół litra,a herbata do ciasta. A na zewnątrz gorąco. I klimatyzacja, Zosia się zaziębiła, ja też wracałam z katarem, mocno się bałam o maluszka, ale dwa dni i przeszło. Mam nadzieję,że urlop będzie udany, miejsce urocze, tylko boję się wiadomo o ciążę, by niespodzianek nie było. Ale ogólnie cieszę się na ten wyjazd :) Maniu weekend w Warszawie, cudownie. Udanej pogody i masy wrażeń:) Agata już się przyzwyczaiłam,że Zosia jest duża, w miarę samodzielna,że zapominam ile maluszek wymaga uwagi i opieki. Trochę się boję tej zmiany, ale pewnie malutka daje Ci tyle radości,że nawet brak czasu tak nie męczy :) Julka właśnie, daj rodzince czas. Jeżeli tam są jakieś niesnaski to muszą już między sobą to załatwić. A Ty ciesz się pogodą i korzystaj z pięknych dni. Pizza w upał? Oj, niezbyt to mądry pomysł. Ja dziś mam sałatkę z tuńczykiem, warzywami i do tego razowy chlebek, gotowanie sobie odpuszczam, właśnie same lekkie rzeczy jemy:) Michalina pewnie korzysta ze słońca i morza :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Joasiu wymiana turnusów, Ty wyjechałaś, my wróciliśmy. Ogólnie wyjazd był udany, pogoda piękna, miejsce może być-trochę pokój w stylu lat 80, ale i tak większość czasu spędziliśmy na plaży. Minusem dla mnie był mąż. To znaczy jego zachowanie wobec dzieci, zachowywał się jakbym pojechała z trójką dzieci, bawił się z nimi non stop, pozwalał na wszystko, lody zamiast obiadu, niespanie do północy, spełniał każdy kaprys, przez co wydaliśmy za dużo pieniędzy i mam teraz masę tandetnych zabaweczek pamiątek. Rozumiem,że to są wakacje, ale jakieś zasady są. Lody ok, ale gałka po obiedzie, a nie 3 zamiast. Jakaś pamiątka tak, ale np pojechaliśmy do Gdańska i zamiast coś zobaczyć z zabytków staliśmy przy tych automatach z kuleczkami co tam pierścionki, czy jakieś gumki wyskakują, dziewczyny ile czasu tam straciliśmy, a potem na karuzele, i taki miałam Gdańsk. Mój mąż mówi,że wakacje to wakacje i są od szaleństw. Ale jakoś to kontrolować trzeba, ja leczyłam bolące brzuchy z przejedzenia słodyczami, gardła od niekończących kąpieli, a teraz w domu córki czują się jak panie domu i dosłownie robią co chcą, bo tata pozwalał. A on w pracy i ja się męczę. Jak to jest u Was? U nas wczasy były jak widzę dla dzieci, ja mało co odpoczęłam mimo wszystko. Widoki, pogoda-super, ale wolałabym mieć wieczory dla mnie i męża, jakieś rozmowy, nawet siedzenie w ciszy obok z widokiem na wodę, a tutaj nic takiego nie było. Chociaż pamiętacie mówiłam,że mój mąż mało szalony, teraz muszę to cofnąć:) Joasiu może zimą ustalali menu i jakoś tak wtedy im te żurki i rosoły pasowały? Ja jakoś nie mam specjalnego letniego menu, to znaczy wiadomo jemy dużo sezonowych produktów, ale wczoraj było u mnie 32 stopnie, a mama robiła rosół i jedliśmy z nią i było pysznie :) a dziś miałam kotlety z kaszy jęczmiennej, ale jadłam obiad u teściowej:) Udanych wakacji Asiu:) Maniu weekend w Warszawie, masz daleko, podziwiam. To znaczy ja jednak jestem człowiek domowy, podróże mnie męczą, sam pobyt nie, ale podróż już tak, zawsze mam stres czy wszystko wzięłam, czy na gazie coś nie stoi w domu, czy auto się nie popsuje, przyjeżdżam zmęczona, domatorka pełną gębą:) Ale mam nadzieję,że pobyt się udał i masz wiele ciekawych wspomnień:) Agata o tak, przy tak małym dziecku doba wydaje się mieć parę sekund, które przeznaczamy tylko dla siebie, z reguły to czynności higieniczne. Ale będzie lepiej:) Julka i jak tam sprawa z bratem? Lubię chrzciny, nie wiem czemu, sama uroczystość bardzo mi się podoba zawsze :) Fajnie,że byłaś matką chrzestną dla małej. A jak weekend spędziliście?

Odnośnik do komentarza

Witam:) Joasiu udanych wakacji. Na Mazurach świetnie się wypoczywa, na pewno się zrelaksujesz przed rolą młodej mamy:) Michalina mieliście wymarzoną pogodę:) Moja mama zawsze mówiła,że na wakacjach z dziećmi się nie wypoczywa, ja mówiłam,że u mnie będzie inaczej. Ale kiepsko mi to wyszło. Kilkulatki ciężko zainteresować tym co nam się podoba, zwiedzaniem, lenistwem, słodkim nic nierobieniem czy wieczorną ciszą. Myślę,że za parę lat, będzie prościej, a na razie atrakcje niestety trzeba dostosowywać do dzieci. Chyba,że jedziemy sami:) Mąż się wyluzował mówisz? Tylko chyba zapomniał,że też jesteś na wakacjach, ale pamiętaj za rok przed wyjazdem ustal jakie masz oczekiwania. Mania weekendowego wypadu bardzo Ci zazdroszczę. Jak wrażenia? Warszawę lubię i chyba muszę mężowi wspomnieć,że przydałby nam się taki wyjazd:) Agata co tam słychać u Ciebie? Mi weekend jakoś tak szybko minął. Sobotni obiad u teściów,a niedzielę spędziliśmy na plaży cały dzień, dzieciaki wyszalały się za wszystkie czasy. Za to wczoraj jakie atrakcje mieliśmy. Pojechałam z dziećmi do parku, nagle dzwoni mój brat czy wszystko ok, mówię,że tak, a on,że w tv ogląda,że na naszej ulicy wielki pożar. Dzwonię do męża, a on pojechał z pracy na miejsce, to co prawda nie nasza ulica-ulica przez ulicę, ale paliła się hala gdzie produkują folię, ewakuowali 50 domów, do naszego wejść nie można było, czarny gryzący dym, bo tam jakieś chemikalia pewnie były. Pojechałam do dziadka męża przeczekać z dziećmi, ale pod wieczór już było spokojnie, i mogliśmy normalnie być w domu. Ale powiem Wam,mąż robił zdjęcia, dosłownie nam domu nie było widać, taki dym. Za to plus, wieczorem bratowa zadzwoniła czy na pewno wszystko w porządku, i dziś umówiłyśmy się na spacer, mam nadzieję wszystko sobie wyjaśnić. Rybkę na obiad odmroziłam, zakupy zrobiłam, zabieram dzieci i wybywam:) Nieźle się wczoraj zestresowałam, z początku naprawdę byłam pewna,że to nam dom się pali.... Eh emocje.

Odnośnik do komentarza

A ja witam po tym weekendzie w Warszawie. Powiem Wam,że miałam chwilę wahania czy jechać-upał mnie wymęczył i bałam się,że jazda nie będzie komfortowa, a jednak na Wybrzeżu jest dużo przyjemniej niż tam w betonowej Stolicy. Ale nie żałuję. Jazda szybka i przyjemna dzięki autostradzie, trochę ponad 3 godziny i na miejscu. Nie powiem jak wyszłam z auta i zobaczyłam zamknięte ulice przez paradę wojskową i tłumy ludzi pomyślałam-trzeba było zostać w domu, po co się pchałam? Poprosiłam byśmy na tę paradę podjechali taksówką, chciałam się oswoić jednak z wielkością miasta. Na samej paradzie tłumy, ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. Potem Łazienki-umówiłam się tam z przyjaciółką i poszłyśmy na 3 godzinny spacer, potem autobusem do centrum, i do hotelu się przebrać. I wieczorny spacer po Starówce, znów autobusem musieliśmy podjechać do auta bo nogi nam odmawiały posłuszeństwa :) A następny dzień to Plac Zbawiciela, spokojne chwile w knajpkach, spacery, wizyta w Muzeum Powstania-dziewczyny by wejść staliśmy 70 minut w kolejce w upale! Robi wrażenie muzeum, ale liczyłam po tej kolejce,że tam będzie coś więcej, a tak to nie mogę powiedzieć,że to jakieś wyjątkowe muzeum. Kiepsko rozplanowane, ale na pewno warto odwiedzić, bo mnóstwo rzeczy autentycznie wzrusza. A potem znów obiad w Centrum i do domu. Weekend był cudowny i chętnie bym wróciła mimo upału i tłumów:) A teraz codzienność, praca, domowe obowiązki i obowiązkowe spacery póki pogoda jest tak piękna,aż szkoda siedzieć w domu:) Michalina mąż pracuje na co dzień, więc na wakacjach chciał być z nimi na 100 procent i może trochę go poniosło, ale jak pamiętam mój tata był taki sam :) Szkoda tylko,że mąż Twój zapomniał o tym ,że masz troszkę inną wizję wakacji i chciałabyś też spędzić czas tylko z nim. Ale za rok nadrobicie:) Julka słyszałam, ba wyszłam z domu zobaczyć czy nie widać dymu, bo widać mieszkamy blisko siebie,ale jednak za daleko, dymu nie widziałam. Trochę się zestresowałam bo moja przyjaciółka mieszka w okolicy. A teraz wiem,że Ty też :) I jak z bratową, mam nadzieję,że już ok? A z pogody warto korzystać:) Joasiu cudownych mazurskich wakacji:) Agata co słychać u Was?

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Michalinko pogode faktycznie mieliscie fantastyczna :) upaly u was byly wieksze jak u mnie :). Co do wakacji tez slyszalam ze z dziecmi to nie ma odpoczynku ale nie bardzo chcialam wierzyc ale z drugiej strony nie chcialam wierzyc tez ze jak sie dziecko rodzi to czlowiek nie ma czasu sie podrapac po glowie a jednak jaka jest rzeczywistosc teraz widze dlatego wierze na slowo juz ze wakacje z dziecmi moga byc jenak trudne ;). Szkoda ze z mezem wczesniej nie ustaliliscie wakacyjnego planu tak aby przyjemnosc spedzania czasu na wakacjach byla dla wszystkich. Rozminely sie gdzies wasze wizje wyjazdu i udanych wakacji i szkoda. Joasiu mazury sa piekne, wypoczywaj mam nadzieje ze upaly nie dadza w kosc i milo spedzisz czas w swoim stanie. Maniu swietnie brzmi ten Twoj weekend w Warszawie, bardzo aktywnie spedzilas czas i brawo :) ale tej kolejki i czekania w takim upale nie zazdroszcze. Jula musialy wam towarzyszyc duze emocje, nie zazdroszcze, ogien to zywiol a dom to przeciez cos becennego. Dobrze ze nic sie nie stalo. Moj laptop wrocil z naprawy, wszystko ok ale polskich znakow brak...W domu ok, powiem wam ze dopiero od kilku tygodni duzo wiecej czerpie radosci z macierzynstwa te pierwsze tygodnie mnie przerazily zdolowaly i hormony tez zrobily swoje teraz nie mam juz takich kryzysow ale oczywiscie jest duze fizyczne zmeczenie i brak snu. Ada usmiecha sie, smieje sie cala buzia, gaworzy, *rozmawia* z nami, rosnie, pulpecik sie zrobil 5-kilowy rozwija sie ladnie duzo to daje radosci i wzruszen. Niezwykle to uczucie byc mama :). Ja jak wiecie pracowalam z dziecmi ale jednak praca przy noworodku wlasnym dzieciatku to zupelnie inny wymiar. Goraco u nas bardzo, tato moj juz w Polsce mama wciaz z nami-atmosfera lepsza choc mocno musze nad tym pracowac i nie dawac ponosic sie emocja. Ta pomoc mamy jest trudna ale jak na razie przyjmuje kazda pomoc-maluka jak ma kolki to uspokaja sie tylko w moich ramionach, na rekach musze ja nosic, bujac. spiewac piosenki. Bywaja cale takie dni i wtedy to kazda pomoc sie ceni. Pozdrawiam was goraco

Odnośnik do komentarza

Tydzień szybko minął, i już w domu. Zawsze tak szybko mijają wakacje, za szybko. Ale w zasadzie dziś w domu, a jutro jedziemy do teściów na działkę i do środy wypoczywamy celebrując wolne męża;) Zosia wakacjami zachwycona, zresztą my też. Miejsce ciche, spokojne, bardzo rodzinne, świetni gospodarze. Zosia polubiła łowienie ryb, ja dużo wypoczywałam, pogoda udana, jedzenie pyszne, pokoje niezwykle urocze. Taki bardzo udany wypoczynek. Tylko ja taka więcej siedziałam w pięknym ogrodzie, niż chodziłam z rodziną, ciągle czułam mało sił, a wszyscy mówią,że drugi trymestr to napływ energii i sił. A ja lubię leniuchować teraz, aż za bardzo. Myślimy z mężem o początkach zakupów dla malucha. Powoli trzeba wszystko kompletować, najpierw łóżeczko, wiemy,że maluszek zamieszka z nami w sypialni przez pierwsze 2 lata, a potem my się przeniesiemy do pokoju Zosi, a z naszej sypialni z dwoma oknami zrobimy dwa pokoje dla dzieci. Ale to dalsze plany, na razie wyjazd na działkę:) Michalina no wymieniłyśmy się wakacjami:) Co do męża myślę jak Mania, dużo ojców traktuje wakacje jako czas szaleństw z dziećmi-mój tak samo, Zosi by nieba przychylił, nawet nie musi się starać, mąż sam robi za jej sługę :) A cóż, mamy muszą robić za policję, i trochę stopować towarzystwo. U nas nie było sklepów to chociaż nadmiar pamiątek nie został przywieziony. Mania ja nie znam tak Warszawy, też musiałabym pojechać na taki weekend, tak go opisałaś,że chce się jechać. Chociaż dla mnie to trochę za duże miasto, coś czuję,że zgubiłabym się bardzo szybko, a tłumy by mnie denerwowały. Ale zazdroszczę trochę, bo jednak taka atmosfera dużego miasta jest niepowtarzalna:) Julka nie zazdroszczę tych przeżyć, sama bym się mocno zdenerwowała i to nie na żarty. Dobrze,że to nie dotyczyło Was bezpośrednio i spokojnie mogliście wrócić do domu. A weekendów na plaży to Wam zazdroszczę, oj mocno:) Agata ja też pracowałam z dziećmi jako nauczycielka języka i powiem Ci,że jak urodziłam swoje to co innego jednak. Wtedy mówiłam,że uwielbiam dzieci, ale przy swoim to przepadłam :) Pomoc bliskich jest nieoceniona, szczególnie jak maluszek ma a to kolki,a to nie lubi spać w nocy. Jak mąż jest w pracy pewnie czujesz się pewniej z mamą u boku :) A jak zdrowie taty? Długo mama zostaje u Was? Ada już zaczyna być bardziej kontaktowa, to świetny czas dla rodziców:)

Odnośnik do komentarza

Powiem Wam,że weekend miałam bardzo intensywny, dużo rzeczy się działo, ale jakoś wszystko przygasło przez wiadomość o śmierci mojej cioci. Rak dosłownie ją zjadł, ważyła ledwie 32 kilogramy, doszła gruźlica i zmarła. Będziemy jechać do Giżycka na pogrzeb. Bardzo to smutne, bo ciocia była kochana, taki dobry duch rodziny, zawsze serdeczna, ciepła, kochająca dzieci. nie miała swojej rodziny, żyła sama, ale otoczona masą przyjaciół. Bardzo dobry człowiek, a tak się nacierpiała przed śmiercią. I właśnie to mnie boli bardzo,że aż tak musiała cierpieć przez ostatnie dwa miesiące.... Przepraszam,że tylko o tym piszę, ale jakoś tak mi bardzo smutno...

Odnośnik do komentarza

Bardzo mi przykro Maniu. Zawsze śmierć budzi nasze emocje, i ciężko ukryć smutek, nie musisz, wręcz przeciwnie. To naturalne,że odczuwasz stratę. Agata uwielbiam maluszki, te ich uśmiechy jakim obdarzają człowieka z rana ;) To rekompensuje wszystkie nieprzespane noce i trudy macierzyństwa. Bliska osoba obok jest bardzo cenna jednak, czasem nie ma się siły umyć włosów, więc ktoś kto choć na 10 minut zajmie się dzieckiem jest na wagę złota. No i chyba lepiej się Wam razem mieszka:) Asiu wakacje udane, czyli świetnie. Fajnie się zaszyć w takim uroczym miejscu, pelnym przyrody i ciszy. No i oczywiście udanego działkowania, póki jest wolne i pogoda, korzystajcie:) A zakupy, cóż, bardzo są intensywne-i wybór za duży, i ceny potrafią zwalić z nóg niestety, ale jak się wszystko zaplanuje wcześniej to zakupy są rozsądniejsze:) Michalina jak po wakacjach u Was? A u nas weekend minął trochę szkolnie, w sobotę kupowaliśmy rzeczy dla Olka, była masa marudzenia i dąsów. Dopiero wymarzony plecak trochę ostudził łzy, A wczoraj byliśmy na Zielonej farmie. 10 km od miasta założyli ludzie taką farmę gdzie dzieci mogą same zebrać owoce i warzywa, pobyć ze zwierzętami gospodarskimi itp. Ileż było radości jak do domu przyniosły dzieciaki borówki własnoręcznie zebrane :) Sama nieźle się bawiłam, bo bardzo miastowa jestem i na pracach w polu mało się znam. Z bratową już ok, mam taką nadzieję, bo spacer bardzo udany. Teraz tylko Ignaś mnie martwi, a raczej jego sen, inaczej brak snu nocą. Nocą albo płacze, albo chce się bawić, a w dzień jest marudny i śpi. I za nic nie mogę go przestawić na normalny tryb życia. Przez to ciągle chodzę z bolącą głową. Ale jakoś trzeba to przeżyć, wszystkie moje dzieci do 3 roku życia fatalnie spały, teściowa mówi,że zdecydowanie mają to po tacie, bo mój mąż do 5 roku życia nie pozwolił rodzicom w spokoju pospać choć raz. Mam nadzieję,że Ignaś szybciej dojdzie do wniosku,że spanie jest fajne:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam :) Maniu współczuję, przesyłam dużo siły na trudny czas. Po to jesteśmy by wspierać się w życiu,a wiadomo to i te dobre i złe chwile. Joasiu nie ma to jak udane wakacje. Na Mazury też musimy wpaść, lubię takie miejsca rodzinne,gdzie nie trzeba robić nic poza leniuchowaniem. Ja widocznie mam etap ciążowego lenistwa cały czas:) Dobrze,że zdrowie dopisuje, a siły zbieraj kochana na ten czas jak maluch się urodzi:) Agata wiesz,że mi brakuje takiego niemowlaczka w domu :) Moje panny są już duże, Iga zaraz pomaszeruje do przedszkolnej zerówki,a Ninka, cóż, ona to jest torpeda, wszystko chce robić sama. Celebruj te chwile z maluszkiem:) A właśnie jak zdrowie taty? Julka taka farma to musi być świetna przygoda dla dzieci, i dla dorosłych też. Niektóre dzieci na pytanie skąd się biorą warzywa mówią,że z marketu :) Nie wiem co doradzić na brak snu, moja Nina biła w tym rekordy, zresztą do tej pory ulubioną porą na wstawanie jest 5.30 i zabawa od samego rana. Mam nadzieję,że mały będzie litościwy. A miałam Ciebie pytać o zbliżający się rok szkolny i reakcję Olka. Na pewno szkoda mu wakacyjnego luzu i całego dnia z mamą. Jak sobie radzisz, bo ja mam problem z Igą? Wiecie, Iga idzie do przedszkolnej zerówki, teraz chodzimy na dni adaptacyjne i jest strasznie. Iga w ogóle nie odchodzi ode mnie, przed wyjściem płacze, nie bawi się z dziećmi, prosi bym nawet z sali nie wyszła. Pani przedszkolanka mówi,że początki są trudne. Ja też myślę,że polubi przedszkole z czasem, choć jakieś wskazówki byłyby potrzebne. Teściowa mówi,że Iga taka jest, delikatna, wrażliwa, nieśmiała, i potrzebuje czasu. Ale za to mój mąż z moją mamą mówią,że to moja wina,że ona jest taka na nie. Bo ją rozpieszczałam swoją obecnością, pielęgnowałam nieśmiałość i nieporadność. I mamy dwa fronty. Ja wiem,że ona jest taka nieśmiała, ale z czasem na pewno da sobie radę, za to mąż mówi,że on z nią pójdzie jutro, zostawi, wyjdzie, i będzie po kłopocie. I mamy konflikt. Mi jest szkoda Igi, taki ma charakter. Nina jest inna, przewodzi każdej grupie, jest młodsza, ale torpeda, niczego się nie boi, nie wstydzi. Iga wymaga innego wsparcia, ale szczerze to mam dość. Mam dość patrzenia na jej płacz i strach-zabrałabym ją do domu, a z drugiej strony wiem,że musi się bardziej otworzyć, ale nie mam pomysłu jak? Jak dziewczyny u Was było na początku, jak jej pomóc? Ona z dziećmi z rodziny ładnie się bawi,w domu mówi, skacze, bawi się z dorosłymi, ale w małej grupie, w dużej jest nieśmiała... A poza tym to korzystamy z lata,zabieram córki na spacer, a to nad jezioro. W piątek mama robi piknik na koniec wakacji, to idziemy. I tak sobie powoli żyjemy:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie, Michalinko kazdy maly czlowieczek przychodzi juz na swiat ze swoim temperamentem- jedne dzieci slicznie dlugo i grzecznie spia, sa spokojne a inne potrzebuja duzo bliskosci, sa marudne itd. Jedne potrzebuja silnych wrazen a sa i tak wrazliwe ze gdy mama przy karmieniu piersia glosniej cos powie wpadaja w placz. Gdyby na zachowanie Igi wpyw mialo wylacznie Twoje zachowanie to bardzo podobnie zachowywala by sie Nina a przeciez tak nie jest. Kazda mama najlepiej zna swoje dzieci i ty sama najlepiej wyczuwasz ich charaktery, sklonnosci, roznice ktore je dziela. Nie uwazam zeby bliskosc, milosc mamy miala wplyw na niesmialosc u dziecka. Nie jestem tez za metoda -zostawic raz wyplacze sie i po krzyku. U nas byly takie zasady ze rodzic moze przyjsc i pobyc troche z dzieckiem jesli tego potrzebuje. Pamietam taka Oliwke bardzo ciezko bylo jej zaadaptowa sie w przedszkolu, plakala ogromnie, nie pomagaly zabawki, inne dzieci nic...pamietam ze jej mama wchodzila troszke z nia byla bawila sie i stopniowo sie oddalala, ktoregos dnia stala juz tylko przy drzwiach a potem dziecko juz nie potrzebowalo jej obecnosci. Oiwka potem uwielbiala przedszkole...ja tez jestem zwolennikiem takiego stopnowego przystosowania sie do nowych warunkow zwlaszcze kiedy dziecko jest wrazliwe, niesmiale. Moze cos takiego poskutkuje u was? No i pogadaj z wychowawczyniami mozna to tak zorganizowac zeby pomoc niesmialemu dziecku dobrze poczuc sie w grupie. Julia szczerze, to mialam nadzieje ze im mala bedzie starsza tym wiecej snu mnie czeka...teraz widze ze niekoniecznie...to mnie pocieszylas ;). Moze gdyby udalo sie tak przetrzymac Ignasia zeby nie spal w dzien a sie porzadnie zmeczyl to przespi noc? Kolejny dzien to samo? Ale pewnie probowalas...Czyli Olek niechetnie wraca do szkoly ?Co do tej farmy to rewelacja. Uwielbiam takie mejsca i pomysly, teraz jak mamy w zasadzie plage *tabletowych dzieci* to tym bardziej taki kontakt z natura, przyroda jest w cenie. Wlasnie dziewczynki jak jest z waszymi dziecmi i elektronika? Ograniczacie, trzymacie z daleka czy chetnie dajecie dzieciom? Ja bardzo bym chciala zeby Ada wychowywala sie jak najdluzej bez tych gadzetow ale nie wiem czy to jest mozliwe w obecnym swiecie. Asiu wspaniale brzmi opis Twoich wakacji, swietnie ze wszyscy sie zrelaksowaliscie i wrociliscie zadowoleni. Zakupy faktycznie dobrze przemyslec sama widze jak duzo niepotrzebnych rzeczy kupilam dla Ady...nie wszystko sie przydaje, nie wszystko ma sens za to sprzedawcy wciskaja chetnie co sie da. Manu bardzo wspolczuje Ci i Twojej rodzinie. Bardzo to faktycznie przykre gdy ktos umiera tak wymeczony choroba, szkoda czlowieka. A u mnie niezle...mala jes cudowna (ale to pewnie kazda mama tak mowi), duzo sie smieje, gaworzy i wiecie to chyba niemozliwe ale mam wrazenie ze wychodza jej dwa dolne zabki, slini sie, pakuje piastki do buzi i widze taki zarys, dwie biale kropeczki...nawet jeszcze trzech miesiecy nie ma...moze mi sie wydaje. Czesto usypiam ja na rekach...usypiajac spiewam jej piosenki urocze jest to ze od jakiegos czasu ona *spiewa* razem ze mna wyje tam cos po swojemu w podobnym tonie i tak usypia, bardzo to slodkie. Mielismy problem z Ada i wozeczkiem- nie chciala spac w gondolne ale dzis pierwszy wspanialy i dlugi spacer za nami :). Martwi mnie tylko oddech Ady- bardzo czesto ma zatkany nos, przelyka cos jakby flegme, czasem swiszczy jej w nosku no i najgorsze ze ja to wybudza. Oczyszczamy jej nos, chodzimy na spacery ale nie widze roznicy...nasza pediatra mowi ze to normalne...nie wiem czy nie skonsultowac tego z innym lekarzem bo katar katarem ale zeby dziecko wybudzalo sie przez flegme? Mialyscie cos takiego? Co do mojego taty to chyba falszywy alarm. Wrocil juz do Polski, odwiedza rodzine radzi sobie i bardzo zadowolony- gadamy na skypie i wszystko jes ok. Mysle ze na niego wplynela tak bardzo kiepska ostatnio relacja z moja mama bo juz tu wraz z uplywem czasu bylo lepiej a po powrocie jakby nowe zycie w niego wstapilo. Przykro mi z powodu tych pokreconych relacji z mama ale najwazniejsze ze jest zdrowy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

I już wróciliśmy do normalności. Zaraz szkoła, czas zrobić porządne. Książki co prawda szkoła zamawiała, ale poza nimi nie mamy nic, to znaczy Zosia nie ma. A zaczyna 4 klasę to i plecak musi być doroślejszy, i piórnik i muszę jej nowy strój na wf kupić, i w ogóle strasznie dużo tego. Wyjazd na działkę był bardzo sympatyczny. Zaczynam się niestety przyzwyczajać do rozpieszczania mnie jako ciężarnej. Teściowa podsuwała smakołyki, teść dbał bym nie robiła nic poza lenistwem i relaksem. No tak to może być na stałe:) Połowa ciąży za mną. Powoli zaliczam ciążowe dolegliwości wszystkie z listy, doszła zgaga wieczorna, i bóle pleców poranne. Także nie ma się co nudzić, brzuszek rośnie, niezbyt pozwala mi się wyspać, stąd kręgosłup rano jest zmęczony. Ale najważniejsze,że maluszek zdrowy. W poniedziałek mamy wizytę, może uda się zobaczyć płeć, bardzo bym chciała ją poznać w kontekście zakupów. Poza tym brat męża po rozwodzie, szwagierka ograniczyła kontakt z rodziną naszą... Mam nadzieję,że nie na stałe, w końcu są dzieciaki. Ale szwagier już gotów się oświadczać nowej partnerce, a, że ona po 30 to już by chciała dziecko i wiecie teściowa załamana. Maniu współczuję bardzo. Mam nadzieję,że niebawem wróci spokój, najważniejsze,że ciocia już nie cierpi. Najlepsze co możesz dla niej zrobić to modlić się o spokój duszy i zachować w pamięci wspomnienia. Michalina każde dziecko jest inne, i trzeba dostosować się do jego rytmu. Nie ma co mówić-zobacz inne dzieci nie płaczą, albo porównywać z siostrą,że młodsza a odważniejsza. Iga była z Tobą cały czas, rozłąka z bezpiecznym domem musi być trudna, ale jak dacie jej czas, spokojnie będziecie reagować na jej lęk czyli rozmawiać, ale i nie popadać w niego. Nie nakręcać, albo nie bagatelizować będzie dobrze. Nie ona jedna przechodzi trudniej adaptację, da sobie radę jak będziecie przy niej, ale mądrze. Poszerzaj jej samodzielność, ale stosownie do możliwości. Z początku możesz ją zostawiać w przedszkolu nie na cały dzień. Nic się nie stanie jak przez pierwszy tydzień przyjdziesz po nią po dwóch godzinach, potem sama zobaczysz,że Iga zacznie się domagać częstszych wizyt w przedszkolu,bo tam będzie fajnie:) trzymam za Was kciuki. Julka powrót do szkoły jest stresujący, nie dziwię się,że Olkowi się nie śpieszy. Ale pewnie przypomni sobie szybko,że z kolegami jest fajnie i będzie chętnie chodził. Pamiętam,że pisałaś,że żałuje początku wakacji:) Czasem dzieci tak mają,że spanie w nocy jest ostatnią czynnością na jaką mają ochotę. Może spróbuj ograniczać mu drzemki w ciągu dnia? Może to pomoże? Fajnie,że z bratową już kryzys zażegnany:) Agata moja Zosia ma prawie 10 lat, telefon ma, nawet swój laptop, ale mamy umowę,że telefon używa tylko w stanie konieczności-mamy różne blokady, i jak na razie nie może pisać sms-ów do koleżanek tylko do nas, dziadków w razie potrzeby. Laptop to pół godziny po lekcjach zrobionych,a w weekendy po godzinie. Ale ona ma i lekcje rysunku i angielski i gimnastykę, więc czasem nie otwiera, woli robić coś innego. A telewizor u nas gra, niestety dziewczyny ja tak mam,że nawet jak jestem w kuchni to w salonie mam tv włączony i leci jakiś kanał informacyjny, ale Zosi to nie interesuje i nie siada godzinami przed ekranem, Za to w piątki mamy wieczory filmowe i oglądamy. Ogólnie technika to fajna rzecz, ale z umiarem. Co do zachwytu nad dzieckiem-to Agata zupełnie normalne, dla każdej mamy maluszek jest najwspanialszy:) W 3 miesiącu dziecko ma taki etap,że mocniej się ślini. To taki wstęp do ząbkowania, ale chyba jeszcze troszkę za wcześnie na takie solidne ząbkowanie z płaczem i wyrzynaniem ząbków:)

Odnośnik do komentarza

Witam w ostatnim weekendzie wakacji. U nas dziś były zakupy-niestety większość rodziców dziś robiła szkolne sprawunki, więc nieźle się zirytowaliśmy. Mieliśmy parę rzeczy do dokupienia, a zajęło nam to 3 godziny. Potem teściowie z dziadkiem wpadli na ciasto i kawę, bo piekłam dziś drożdżowe z Olkiem, i wyszło boskie:) A jutro chcemy jechać do Sopotu na Molo, na lody i jakąś rybkę. Olek spotkał się z kolegami ze szkoły,w czwartek był u jednego,w piątek ja miałam 3 w gościnie, pomogło na jego stres przed szkołą, mam przynajmniej taką nadzieję:) Lilka za to nie może się doczekać pójścia do szkoły, musiałam jej kupić mini plecaczek :) Będę ją w czwartki prowadzić do klubiku dziecięcego, niech tam zużywa energię. Poza tym Ignaś mocno się przewrócił, i jak na razie woli wózek niż samodzielne maszerowanie. Taki był szybki, i proszę bardzo, 4 siniaki. Do tego dalej mi kiepsko śpi,ale dziś wstał dopiero o 5.45 więc sukces drobny. Moi rodzice wyjechali do sanatorium na dwa tygodnie, aż bym chętnie z nimi się wybrałam. Nie wiem jak po wakacyjnej labie ogarnę ranne wstawanie całej trójki i pokonywanie trasy szkoła-dom, dom szkoła. Niestety mąż ma dużo pracy, jak dla mnie za dużo, on się cieszy, ja mniej. Ale damy radę, muszę:) Michalina pamiętasz rok temu miałam problem z moim Aleksandrem. Lilka jest inna, widzę,że Ignaś ma inny charakter, każde dziecko jest inne, bo w końcu każdy z nas jest inny. To co Ci doradzam to cierpliwość. Broń Boże nie umniejszajcie lęków dziecka. Rozmawiajcie, tłumaczcie, wspierajcie i cóż, najgorsze to zostawić dziecko w sali i uciec. Musi czuć maluch,że rodzic po niego wróci, musi czuć się pewnie. Jak jest możliwość byś z początku była z Igą, spróbuj. Pewnie jak pisze Agata po paru dniach zacznie Ciebie nie zauważać, tak ją wciągnie zabawa. Na razie bądź cierpliwa, okazuj jej dużo ciepła, nie strasz przedszkolem i nie mówi,że musi. Chwal za każdą chwilę samodzielności, organizuj jej zabawy z dziećmi. I jeszcze raz bądź cierpliwa. I nie słuchaj,że to Twoja wina. Masz nieśmiałe dziecko, też takie mam. Po prostu potrzebuje takie dziecko troszkę więcej wsparcia na początek. Asiu mi też ciąża się podobała, jak byłam w centrum uwagi i dbano bym nic nie robiła.Cudowny stan;) Wyłączając te dodatkowe dolegliwości. Na zgagę polecam Ci Gaviscon, brałam sama w ciąży. Powrót do szkoły, oj mocno to kosztuje. I stres, i pieniądze niestety. Rozwód to jednak przykra rzecz i może szwagierka musi ochłonąć po nim? Daj jej czas. Michalina jak Twoje samopoczucie? Agata macierzyństwo jest cudowne, a nasze dzieci najcudowniejsze na świecie-nawet jak nie śpią, to i tak ostatecznie uznajemy,że to małe cuda:) Moje dzieci chciałam chować bez elektroniki, ale cóż, przeszło mi. Czasem nie mogę inaczej nakarmić Lilki niż podczas oglądania bajki. Czasem nie mam siły do dzieci i danie im na kwadrans laptopa do gry jest jedyną szansą na zrobienie obiadu. Zasadniczo my masę czasu spędzamy na dworze, nie mamy limitów ilości komputera czy telewizora. Są dni,że w ogóle nie włączamy tv czy komputera, a są takie,że ratują nam życie. Wszystko z umiarem. Ząbki to za wcześnie. Właśnie na przełomie 3 czy 4 miesiąca jest nagły skok w pracy ślinianek. Nam się wydaje,że to już zaraz wyjdą ząbki-sama tak myślałam, ale to tylko dzieciaczek ma nadmiar śliny. A,że nie połyka jej jak dorosły to pcha rączki do buzi. Także na ząbki jeszcze poczekacie troszkę. Na razie nie ma się czym przejmować to zupełnie naturalna sprawa:) miłego weekendu

Odnośnik do komentarza

Witam się z niespodzianką. Byliśmy dziś na badaniu, w końcu poznaliśmy płeć, zaczęłam się nieco niepokoić,że maluch do końca postanowi nas trzymać w niepewności, ale na 99 % będzie się radować Zosia, bo to dziewczynka. Nie powiem z początku byłam nieco rozczarowana, bo moje przeczucie mówiło mi,że to Karol w 200 procentach, ale potem zaczęłam się cieszyć. Dziewczynki mimo różnicy wieku chyba łatwiej się polubią:) Mąż mówi,że prosto można zmienić Karola na Karolinkę, ale mi się Karolinka niezbyt podoba. Jestem za Kingą, mąż chciałby Basię po jego babci, a Zosia teraz chciałaby Milenę. Ciężko będzie pogodzić nasze typy. Ale mamy jeszcze 4 miesiące na wybór. Wiem na pewno,że Karoliny nie chcę. Basia by najbardziej do Zosi pasowała, ale Kinga mi się tak plącze po tej głowie ;) Teraz można zacząć zakupy dla małej kruszynki:) Weekend był ciepły, miło go spędziliśmy, najpierw u teściów, a wczoraj na działce mojej siostry. Takie pożegnanie z wakacjami. A i wracając do wakacji, nie moich a szwagra. Pojechał z tą partnerką na wakacje, niestety z Alfa Star. Także wylecieli do Hiszpanii, i po jednym dniu wrócili. Tyle pieniędzy straconych. Dlatego wolę wakacje może skromniejsze bo w kraju, ale na własną rękę bez takich atrakcji. Nie muszę Wam mówić jak bardzo szwagier jest zły... Julka na pewno kontakt z kolegami przed powrotem do szkoły jest fajnym wstępem:) Plany na niedzielę ciekawe, mam nadzieję,że wszystko się udało :) No i też mam nadzieję,że początek roku będzie spokojny i dobrze sobie wszystko zorganizujesz. Niech tylko Ignaś ładnie śpi,a dasz radę. My tutaj Ciebie podziwiamy, troje dzieci i dajesz radę:) Maniu jak się czujesz po pogrzebie? Michalina jak z Igą i przedszkolem? Agata co tam u Waszej Trójeczki?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×