Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Witam w długi weekend, chociaż ja akurat musiałam iść dziś do pracy, ale na szczęście większość firm ma wolne, więc głównie porządkowałam papiery i walczyłam z firmą kurierską, a potem odwiedziłam przyjaciółkę i jej córeczkę-ach, jak ja uwielbiam maluchy:) Za to wczoraj korzystając z pięknej pogody udało mi się zaliczyć pierwszą słoneczną kąpiel nad jeziorem kaszubskim. Uwielbiam jak teraz nie ma za dużo ludzi, nie ma masy turystów, tylko spokój i czysty relaks ;) Cukier różany robiłam z płatków róż-wsadziłam je do blendera z odrobiną cukru, zmiksowałam, potem dodałam większą ilość cukru, suszyłam dwa dni w pokoju i mam teraz obłędnie różowy cukier do herbaty czy do innych słodkości :) Jutro miałam iść z siostrą do klubu na jakiś mały koncert, ale wolę zostać w domu i obejrzeć finał Ligi Mistrzów, zaś w niedzielę wybieram się do opery-w końcu mogę ubrać jakąś fajną sukienkę z kolekcji *nie mam okazji * ;) Agata mam nadzieję,że napiszesz po porodzie, że wszystko jest jak w najlepszym porządku a mała Ada jest cudowna i ładnie śpi :) Trzymam kciuki za szczęśliwy poród. Co do zagranicy, to np na Litwie jest tak jak u nas 20 lat temu, wydaje mi się,że oni dużo gorzej wykorzystali wolność, że nie korzystają z pieniędzy Unii jak my. Ja tam nigdy nie myślałam,że na Zachodzie jest super, a u nas bieda z nędzą. Siostra cioteczna mojego taty od 30 lat mieszka w Kanadzie, dzieci urodziły się tam, oni po studiach, i co? Otóż żeby opłacić studia dwójce synom ciocia dorabia jako opiekunka osób starszych, pracuje po 14 godzin na dobę, bo studia w Kanadzie dla każdego są płatne, i to są spore pieniądze. Dom-mają owszem,ale mówią,że za te same pieniądze w Polsce mieliby 5-6 pokoi i wielki ogród, tam ledwie 2 sypialnie i salon z kuchnią. Teraz mają 30 rocznicę ślubu, robią imprezę w Polsce, i nie mogą zabrać synów z sobą, bo mówią,że nie stać ich na bilety do Polski dla 5 osób! A ostatnio w Polsce była sama ciocia 5 lat temu na pogrzebie wujka, swojego taty, więc to nie tak,że często tutaj bywają, przez 5 lat nie byli na wakacjach i nie odłożyli na te bilety. Tę imprezę robią na działce,jedzenie zrobią na miejscu, więc nie powiedziałabym,że gdzie indziej żyje się świetnie a u nas jest dramat. Tak jak Asia mówi,to często fajnie wygląda z daleka, ale z bliska magia Zachodu znika i okazuje się,że to nie jest tak różowo. Ich np nie stać na ubezpieczenie dentystyczne, bo podstawowy pakiet to 200 dol miesięcznie od osoby. Ciocia w Polsce usunęła zęby, ma 50 lat, od 5 lat nosi protezę bo na dentystę w Kanadzie ją nie stać. Kuzyn najstarszy się cieszy, że dostał pracę na umowę zlecenie, przyjęli 5 osób, jedna dostanie etat, ma półroczny jakby test i dostaje tylko zwrot kosztów dojazdów i jakieś kieszonkowe na jedzenie i tyle. Nie wracają bo dzieci są Kanadyjczykami już i nie odnalazłyby się w Polsce, ale życie tam nie jest lekkie, wręcz przeciwnie. Gdyby nie dzieci ciocia by wróciła, ale oni nie wrócą, a ona chce być przy dzieciach. Także ja uważam,że czy w Polsce czy w Kandzie, czy w Niemczech każdy musi ciężko pracować, wszędzie spotykają nas problemy i nie ma raju na ziemi. A w Polsce tak źle nie jest :) Pracuję w takiej branży,że widzę dzień dnia ile się buduje, tych domów nie kupują przecież sami obcokrajowcy, powodzi nam się coraz lepiej i tego trzeba się trzymać :) Julka urodziny udane? Na pewno :) Ja się czasem aż boję mojej mamy, bo ona się nie patyczkuje w takich sytuacjach i pewnie jeszcze by zniżkę wywalczyła za tort:) Asiu jestem pewna, że z każdym dniem i tygodniem Zosia będzie coraz bardziej akceptować fakt powiększania się rodziny :) Dużo cierpliwości i fajny rodzinny weekend na pewno pomogą:) Michalina przykre,że pomagasz i jeszcze musisz słuchać pretensji, ale starsi ludzie mają swoje przyzwyczajenia i naprawdę ciężko z tym walczyć. Mam nadzieję,że babcia będzie czuć się lepiej to i dobry nastrój wróci. Dobrze pamiętam teraz masz weekend na uczelni i to zaliczenie? To powodzenia:) Udanego weekendu

Odnośnik do komentarza

A i ja się upalnie witam, aż się miło zdziwiłam tym,że o 7 rano miałam 20 stopni :) Lato w pełni, dziewczynki zachwycone, latają po ogrodzie, miło się wypoczywa na tarasie i opala :) Zajęcia na podyplomówce semestr pierwszy zaliczone. Czekam tylko na maila z informacją o zaliczeniu, wiadomo każdy zaliczy-chyba,że ktoś nie oddał pracy, ale mimo to się denerwuję bo każdą pracę komentują, a chciałabym mieć same pozytywne komentarze:) Potem złożę zaświadczenie o zaliczeniu przedmiotu i mam wolne do września :) Dużo dały mi te studia, to była jednak dobra decyzja. Mąż mnie docenił, zobaczył ile zajmuje opieka nad dziećmi i nad domem ;) A poza tym babcia dalej męcząca, to taka samodzielna osoba, nie znosi pomocy innych, nie lubi nie być w ruchu. A tu leży, albo siedzi, nawet do ogrodu wyjść ciężko i mają dziadkowie 12 schodów z tarasu, więc wiec wiecie głównie babcia siedzi w domu i z nudów chyba się kłóci... A i cóż, czerwcowe wakacje nie dojdą do skutku, ustaliliśmy sierpień, ale nie możemy dogadać się gdzie jedziemy -ja chcę nad morze, mąż koniecznie w okolice Podlasia, jakaś agroturystyka, cisza, jakieś jezioro i ryby do łowienia. Muszę go przekonać do Bałtyku . A dziś trzeba korzystać z ładnej pogody, ponoć ma zrobić się od jutra trochę gorzej. Mania to taki cukier, a już sobie wyobrażam taką herbatę, pyszności :)Mój mąż wczoraj męczył się oglądając mecz, i chciał iść spać, i oglądać. W końcu wyszło na to, że zasnął,a ja prasowałam, i śledziłam wynik. Jak się zdziwił wynikiem końcowym:) Fajne to wyjście do opery, sama wieki nie byłam,.. Joasia ja za granicą nie mieszkałam, nie wiem jak tam jest. Ale nie wydaje mi się również,że u nas samo zło, a gdzie indziej płatki róż rzucają pod stopy. Moja szwagierka studiowała 5 lat za granicą, i jednak wróciła pracować do nas:) Mam nadzieję,że Zosia coraz bardziej akceptuje fakt bycia starszą siostrą, i mieliście udany weekend:) Co do badań to się nie martw, robią i je młode dziewczyny, zapobiegawczo jedynie. Agata pamiętam dopiero co pisałaś o ciąży, a tu już poród się szykuje. Pięknie. Mocno trzymam za Was dziewczyny kciuki. Jak ochłoniesz koniecznie daj nam tutaj znać co tam u Was:) Julka a jak u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wczoraj byłam w operze, i mam mieszane uczucia. Sama opera bardzo mi się podobała, ale to jakoś nie był mój dzień. Okres mnie zmęczył, cóż, bilety drogie, bo była premiera, to poszłam,ale jak idiotka ubrałam kremową sukienkę i nie czułam się komfortowo. Z początku bardzo żałowałam, że poszłam-okres zbudził mnie nad ranem i byłam niewyspana,a opera zaczynała się o 19.30 i trwała 3 godziny, ale w przerwie wypiłam dobrą kawę i w 2 części już skupiłam się tylko na scenie i muzyce. Chociaż odetchnęłam jak opadła kurtyna. Najpierw miałam do siebie pretensję,że za mało się cieszyłam wyjściem i nie czułam dobrze, a potem doszłam do wniosku,że nie zawsze jest mój dzień i nie ma co tego roztrząsać. Dziś masa pracy w pracy, ale udało mi się kupić nowe sandałki i przetestować nowy przepis kulinarny :) Agata to już dziś, mocno trzymam za Was kciuki! Michalina ja mecz dzielnie obejrzałam do końca, i z emocji spać nie mogłam, bo tak się cieszyłam ze zwycięstwa:) Mam nadzieję,że zaliczysz z najwyższą oceną i spokojnie zajmiesz się planowaniem wakacji. Wyjątkowo na nie w tym roku zasłużyłaś. Nieważne lasy czy morze, będzie fajnie:) Asiu, Julko co u Was słychać?:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam po weekendzie:) No właśnie Agata to już po? Czekamy na relację:) Maniu nie każdy dzień jest świetny i bywa,że nie ma się na nic ochoty,albo codzienność, czy nawet takie wyjście specjalne nie przynosi nadmiaru szczęścia. Ja przez weekend czułam się kiepsko, byłam na działce, niby na powietrzu, fajnie, rodzinka w komplecie, ale znów zero sił,wielka senność, brak apetytu i tak do 13-14, najchętniej nie wychodziłabym spod kołdry. Także nie ma się co przejmować jakąś gorszą chwilą:) Też muszę pomyśleć nad jakimiś wygodnymi letnimi butami;) Michalina no pewnie,że zaliczysz na najlepszą ocenę:) A wakacje właśnie jak najbardziej zasłużone, ponoć sierpień ma być piękny, więc będą udane:) Niełatwo jest łączyć w życiu różne funkcje, więc jestem pełna podziwu, że poszło Ci tak zgrabnie:) Julka co u Was? A u mnie weekend niby udany, ale właśnie moje poranne kiepskie samopoczucie dało o sobie mocno znać, może to przez te wysokie temperatury? Zosia miała humory, pewnie przez to, że nie miałam siły organizować jej wolnego czasu i głównie gotowała z babcią i z dziadkiem zajmowała się ogródkiem. Więc znów mam małą buntowniczkę w domu. Ale nic na to nie poradzę,liczę,że jeszcze 2-3 tygodnie, wejdę w 2 trymestr i będzie po prostu lepiej. Mam wielką nadzieję na to. Na badania prenatalne chyba się zdecydujemy. Na spokojnie wszystko rozważyłam i zawsze lepiej wiedzieć wcześniej, chociaż mam wielką nadzieję,że los się do nas uśmiechnie i będzie wszystko ok. W pracy niczego nie powiedziałam, trochę się boję. Sierpień mamy wolny,ale we wrześniu mam zacząć kolejny kurs, koniec w grudniu, raczej nie dam rady, będę musiała od września iść pewnie na zwolnienie i nie wiem jak to powiedzieć szefowej. Boję się komentarzy tych nieprzychylnych mi dziewczyn. Może niepotrzebnie się nakręcam,ale ostatnio przejmuję się wszystkim, typowa kobieta w ciąży. Kupiłam pięknego łososia na obiad, dziś mam jakby większy apetyt, i aż nie mogę się doczekać obiadowej pory:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Teściowa po zabiegu, czuje się w miarę ok fizycznie, bo psychicznie jest rozbita. Jak my wszyscy. Jak z początku miałam przekonanie,że wszystko będzie dobrze, tak teraz jakoś ono zniknęło i zaczynam się dość mocno stresować. W piątek ma być już w domu, ogólnie wycięli dużo, teraz będą to badać pod kątem zmian nowotworowych. Na szczęście dzieci zachowują dobry humor i to się nam udziela.Urodziny Lilki bardzo udanie wyszły, w ogóle cały weekend był przyjemny, chociaż ja cały czas się martwię. Jeszcze wczoraj bratowa wylądowała na patologii ciąży, myśleli,że to poród, ale nie, zatrzymali ją, i teraz martwię się i o nią i maleństwo. Rodzice już na swoim,ale w ogóle tego nie czuję. Korzystamy z bliskości i praktycznie rodzice jedynie nocują u siebie ;) Olek w szkole,Lila w ogródku szaleje, Ignaś śpi, bo jakoś w nocy nie mógł,a ja sobie odpoczywam na leżaku. Powinnam zadbać bardziej o ten ogródek, ale jakoś czasu nie mam. Na razie rządzą tutaj dziecięce zabawki,ale umówiłam się z tatą na sobotnie prace, bo mój mąż nadaje się jedynie do koszenia trawy:) Marzy mi się taki wiejski ogródek, dużo ziół, masa kwiatów itp. Na razie mam w planie posadzenie w donicach ziół i pelargonii co by poza trawą i cyprysami coś było ;) Agata właśnie czekamy jak tam po porodzie? :) Asiu w pracy powiedz prawdę, i nie martw się plotkami tych kobiet. Czy powiesz jutro za dwa miesiące jak będą chciały plotkować i tak to zrobią. Ważne,że masz umowę i możesz spokojnie iść na macierzyński. Moja bratowa robiła wszystkie badania w ciąży jakie są dostępne,a nie ma 30 lat, więc to nie tylko o wiek chodzi :) Mam nadzieję,że dobre samopoczucie wróci. Teraz Zosia widzi,że się męczysz i ma żal pewnie do malucha,że zabiera jej mamę... Ale to przejdzie. Maniu nie pomyślałabym,że tak się robi taki cukier, fajna sprawa:) Wstyd,ale my jeszcze nad morzem w te letnie dni nie byliśmy, jakoś nam ciągle czasu brakuje. Musimy w niedzielę nadrobić. Wiesz jak mi w nocy Ignacy dziś nie spał, to dziś czuję co najmniej średnio i też jakbym miała iść do kina czy na randkę z mężem to nie miałabym z tego żadnej przyjemności. Dziś zostaję w swoim ogródku, jedynie po Olka pójdę do szkoły i tyle. To normalne gorzej się czuć, nie mieć energii i sił. Nie martw się:) Michalina ważne,że pojedziecie razem na wakacje:) Na pewno zasłużyłaś na nie, maiłaś ciężki rok. Ale świetnie sobie poradziłaś ze wszystkim. Mam nadzieję,że babcia czuje się lepiej, a i zaliczyłaś najlepiej:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Chciałam się Wam pochwalić tym,że mój mąż w końcu dostał awans i podwyżkę :) W naszej sytuacji to olbrzymia ulga, bo wiadomo dziecko to spory wydatek, a nie chciałabym by Zosia nie mogła chodzić do swojej szkoły prywatnej, czy na ukochany angielski. Teraz mogę odetchnąć. Co prawda wymuszony-odszedł jeden pracownik, śmieszne, że do tej firmy zagranicznej, o której myślał mój mąż, tam jednak płacą lepiej,ale ogólnie wyjdzie nam to korzystniej bo mąż będzie pracować na miejscu, a to moim zdaniem warte więcej niż te dodatkowe złotówki, tym bardziej w naszej nowej sytuacji to ważne,że będzie na miejscu:) Julka bądź dobrej myśli. Nie ma sensu zadręczać siebie i wymyślać czarne scenariusze-wiem,że sama nie potrafię zawsze się zastosować do tej maksymy,ale warto spokojnie poczekać na wyniki,a teściowej pokazać radosną stronę życia i uśmiechniętą twarz, to jest jej najbardziej potrzebne. Sama w tym roku nie miałam weny do mojego mikro ogródka, no,ale teraz wiem,że to efekt ciąży. Ale mam mój skalniak, i właśnie skrzynkę z surfiniami. A od teściów dostałam piwonie, i wsadziłam mały krzaczek, pięknie rosną:) I mi starczy, ważne,że mieści się w ogródku mini stolik i mini ława na 3 osoby, jest gdzie wypić lemoniadę w ciepły dzień. Mam nadzieję,że po weekendzie będziesz mieć kolorowy ogródek :) Pozdrowienia dla dzieciaków:) Mania, Michalina co u Was? Agata mam nadzieję,że rozkoszujesz się pierwszymi chwilami z Adą:)

Odnośnik do komentarza

Zazdroszczę Wam dziewczyny ogródków:0 Piękna pogoda, a można zjeść posiłek na powietrzu, albo się poopalać. Ja mam tylko balkon, i to taki, że w zasadzie mieści się jedno krzesełko i parę drobiazgów. Ale mam piękne surfinie w tym sezonie i to mi daje dużo przyjemności dla oka:) Kiedyś mieliśmy dwie działki, oazy spokoju w mieście i źródło warzyw i owoców ekologicznych,ale tata nie miał czasu się nimi zajmować, a poza mną nikt nie wykazywał chęci pracami ziemnymi ;) Dziś tak pięknie,że aż chciałoby się rozłożyć kocyk i odpocząć na trawce,ale cóż trzeba pracować :) Asiu gratulacje dla męża, na pewno będzie Wam lżej planować dziecięce wydatki mając większy i stabilny budżet ;) Julka myśleniem wyników nie zmienisz. Najważniejsze to rozbudzić optymizm w teściowej, bo to naprawdę może pomóc. Nie zamęczaj się negatywnymi myślami, a ciesz dziećmi i pogodą i zaraź tym teściową, na pewno tego potrzebuje. Michalina co u Ciebie, jakie plany na weekend? Agata na pewno cieszy się swoją córeczką:) A u mnie ostatnie dni to walka z okropną alergią, czuję się kiepsko. co wyjdę na dwór to kicham, kaszlę, swędzi mnie skóra. Chyba już jestem uczulona na leki na alergię...Czekam na deszcz, bo od ponad tygodnia jest słonecznie i niestety to czuję w ilości pyłków. Nocny deszcz byłby idealny :) Nie wiem jakie mam plany na weekend, na pewno muszę powalczyć z katarem i kaszlem. Macie rację, muszę przestać zbyt wiele od siebie wymagać i pozwolić sobie na gorsze dni bez poczucia winy :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam :) No właśnie ja tu czekałam na Twoje słowa. Bardzo gratuluję Agata:) Asiu cieszę się,że mąż dostał awans. Już nieważne jak,ale najważniejsze,że jest i odetchniesz. Spokojnie będziesz mogła szykować się na powiększenie rodziny bez drastycznego obniżenia budżetu. Bo nie oszukujmy się, dzieci to droga inwestycja. Jak pomyślę ile wydaliśmy na wózki, łóżeczka, ubranka, zabawki... A jak samopoczucie? Julka dużo optymizmu Ci przesyłam. Mania ma rację, żadną myślą wyników nie zmienisz, a pozytywne myślenie dodaje sił. Ważne,że sam zabieg przebiegł spokojnie, i jest już po nim. Odpocznijcie w weekend całą rodziną. Mania moja siostra ma teraz taką alergię-w zasadzie nie wiemy na co, że już cały tydzień nie chodzi do szkoły. Rzeczywiście strasznie coś pyli i unosi się w powietrzu. Oby przeszło i fajnie udało się Ci spędzić weekend-od poniedziałku znów ma się nam aura pogorszyć. A u mnie w miarę ok. Dziś jadę na uczelnię, muszę dostać ten wpis, zabieram dziewczyny i siostrę. Mąż pracuje, to spędzimy babski dzień, jakieś lody, zakupy. A jutro mamy grilla, przyjedzie moja kuzynka z dzieciakami. Moja babcia zaczyna mnie strasznie irytować, w zasadzie to sama nie wiem czy to babcia, czy fakt, że nikt nie chce pomóc? Ale w czwartek już nie wytrzymałam i tak jej odpowiedziałam,że samą mnie to zmroziło. Jednak nie mam cierpliwości, a myślałam,że córki mnie jej nauczyły. Cóż, głupio się teraz czuję z tym co powiedziałam, ale jak wspominałam, nawet moja mama rzadko zagląda do dziadków, bo szykuje akcję na wakacje w bibliotece, brat szykuje się do obrony magisterki, zostaje na cały czerwiec w Warszawie i tak dalej... Mam nadzieję,że dziś będzie miły dzień:)

Odnośnik do komentarza

Agatka wielkie gratulacje dla Ciebie, Twojego męża. Spokoju dużo, dużo cierpliwości i oczywiście zdrówka dla małej Ady i szczęśliwego życia dla Waszej pociechy:) Michalina opieka nad starszą osobą jest ciężka, a sama mówiłaś dodatkowo,że babcia ma trudny charakter, swoje przyzwyczajenia itp. Na pewno byłoby Ci dużo prościej, gdyby rodzina Ciebie odciążyła. Nie bój się poprosić kogoś o pomoc. Jak będzie przemęczona to ani babcia nie skorzysta, ani Ty nie odnajdziesz równowagi. To nie tylko Twoja babcia, i cała rodzinna powinna usiąść i ustalić jakiś grafik i plan opieki. Mam nadzieję,że weekend przyniósł spokój i wyciszenie. Asiu cieszę się razem z Tobą i mężem oczywiście z awansu :) Mania alergie są bardzo męczące, i w zasadzie ciężko się od nich uwolnić, ale mam nadzieję,że jest lepiej i nie męczy Ciebie już kaszel nadmiernie. A u nas miło. Bratu urodził się synek w piątek, Bruno. Bratowa rodziła w zasadzie od środy, wtedy trafiła na patologię, niby poród się zaczął,ale zatrzymał. A potem po 11 godzinach akcji zrobili cięcie. Od początku mówili,że dziecko jest duże-mały ważył 4,1 kg, i miał 62 cm,a bratowa drobniutka, i nie da rady urodzić naturalnie,ale ona się uparła i niepotrzebnie cierpiała. Ale się cieszę. Powiem Wam,że jak szwagrowi się dzieci rodziły przeżywałam to i owszem,ale jednak czuje,że Bruno to też moja krew :) Miałam go dziś odwiedzić,ale Ignaś miał trochę podwyższoną temperaturę, znowu zęby pewnie,ale nie ryzykuję odwiedzić noworodka, zobaczę czy coś się wykluje. Teściowa czuje się coraz lepiej, chociaż boli ją w okolicy żeber dość mocno. Ale jutro ma iść na kontrolę opatrunku to tam zobaczą co i jak. W weekend pogoda ładna, tata mi trochę ogarnął ogródek, do ideału brakuje, ale wygląda przyzwoicie ;) A dziś siedziałam z małym w domu, mąż z dzieciakami pojechali do wesołego miasteczka, bo były dni miasta. I w zasadzie tyle. Znowu nie byłam nad morzem, czy na jakimś spacerze z całą rodzinką. No jakoś nam się nie składa. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam w nowym tygodniu:) Wielkie gratulacje Agata:) Mam nadzieję,że Ada będzie rosła zdrowa, a macierzyństwo da Ci mnóstwo radości:) Julka dobrze,że teściowa dochodzi do siebie, a kiedy będą te konkretne wyniki,czy potrzeba dalszego leczenia? Zostałaś ciocia-też gratuluję. Bruno-świetne imię:) Ignaś zdrowy? Oby to były tylko zęby,bo tak słonecznie,że szkoda czasu na chorowanie,a czas na zabawy w kolorowym ogródku:) Michalina też uważam,że cała rodzina powinna się włączyć w pomoc nad babcią. Za dużo masz na głowie, i stąd ta frustracja. A jak jeszcze babcia jest poirytowana swoją chorobą to niełatwo wybuchnąć. Ale po spokojnym weekendzie, na pewno nabrałaś sił i złapałaś dystans. Asiu co tam u Ciebie? Jak samopoczucie? A mi ta alergia nie znika, umówiłam się do lekarza, niech mi zmienia leki, bo kaszel mnie wykończy. Ogólnie weekend był spokojny, głównie byłam w domu, upiekłam dwa ciasta, wymieniłam ubrania w szafie na te bardziej letnie :) Teraz moja siostra wyjeżdża znów na konferencję, więc czeka mnie nadmiar pracy w pracy,ale jestem dobrej myśli-jeżeli nie pokona mnie kaszel i katar to dam radę:) Ostatnio tata powiedział,że zasługuję na większą pensję, więc zrobiło mi się miło:) A teraz czas szykować obiad, dziś cytrynowy kurczak:)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny mała pije dużo mleka a potem zasypia na piersi i tak chce spac karmie i śpię tak z nią, czasem do toalety cieżko pójść. W nocy przez kilka godzin płacze tak jakby kołki (ale karmiona piersią). Na przewijaku zazwyczaj mamy bunt - przebieranie, zmiana pieluchy. Pocieszcie ze i u was tak było ze sie to normalizuje itd...mala jest cudowna ale ja jakby mnie walec przejechał :)

Odnośnik do komentarza

Weekend był miły, naprawdę, potrzebny mi był dystans. Pogadałam z mamą, najpierw miała do mnie dużo pretensji o kłótnię z babcią,ale potem doszła do wniosku,że rzeczywiście wszystko zrzucili na mnie, a przecież też mam swoje obowiązki. Chcę pomagać dziadkom,ale jednak muszę też mieć czas dla swoich dzieci, dla swojego domu i czas na nic nierobienie. Dziś byłam u dziadków rano z zakupami, zrobiłam śniadanie, nastawiłam pranie, posiedziałam, pogadałam, a potem już poszłam do siebie i koniec na dziś. Obiadem, porządkami i daniem lekarstw zajmie się w końcu wujek. A ja w u siebie zrobię porządek, a potem oddaję dzieci na godzinkę siostrze i idę do kosmetyczki, ot taki kaprys:)A na obiad mam pierożki z jabłkami, z garmażu, jakie to błogosławieństwo,że są takie miejsca:) Jutro za to zabieram dziadka do lekarza, znów do Radomia jedziemy. I myślę nad wakacjami, dzwoniłam w dwa miejsca i niestety miejsca już zajęte,więc w tym tygodniu koniecznie musimy wszystko załatwić. Agata kolki są normalne, i dla dzieci karmionych naturalnie i sztucznie. To brzuszek nie działa jeszcze jak trzeba. Możesz małej masować brzuszek, albo kłaść ciepłą pieluszkę.Początki nie są lekkie, sama musisz dojść do siebie, wiadomo musicie się poznać, będzie lepiej:) Mania mam nadzieję,że nowe leki pomogą :) A w pracy będzie spokojnie i bez nerwów. Tyle tych ciast pieczesz,że mogłabym zamieszkać u Ciebie:) Julka na pewno z teściową będzie dobrze, wierzę w to. Jak mały się czuje? Bruno-śliczne, męskie, konkretne imię. Fajnie mieć bratanka:) Gdyby nie to,że moja mama kocha prace w ogrodzie, to u nas pewnie nawet trawa by nie rosła;) Joasiu co u Ciebie?

Odnośnik do komentarza

A myślałam,że to alergia, a okazało się,że ten katar alergiczny zamienił się w zapalenie zatok. Także antybiotyk, mimo pięknego lata. Szkoda,że siostra wyjechała bo muszę chodzić do pracy,a cóż poradzić samopoczucie takie sobie. Ale na urodziny dostałam od siostry trochę wcześniej książkę kulinarną ze zdrowotnymi przepisami, więc zamierzam pić napój, który tam polecają na stany zapalne, mam nadzieję,że wspomoże antybiotyk:) Agata mała na pewno jest słodka i odczuwasz dużo radości z macierzyństwa. Ale i pierwsze chwile z dzieckiem są trudne. Na kolki moja mama zawsze mówiła,że nam pomagała wyprasowana pieluszka na brzuszek i koperkowa herbatka. Michalina ostatnio w gazecie czytałam,że nad morzem już 75 % miejsc zajętych-takich w normalnych cenach, więc śpiesz się :) Na pewno wakacje się i Tobie i Twojej rodzinie przydadzą. Mam nadzieję,że ta pomoc rodziny będzie stała. W końcu taka pomoc chorej osobie starszej jest wyczerpująca, szczególnie psychicznie. Pamiętam jak mój dziadek leżał chory w domu to wszystko było podporządkowane jemu, miał dziwne pomysły i natychmiast musiały być spełnione. Wiadomo,wszyscy dziadka kochaliśmy,ale to naprawdę ciężka praca. A chwila relaksu u kosmetyczki na pewno się przydała :) Jabłkowe pierożki, fajna rzecz:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) Wciągnęła mnie ciąża, a w zasadzie wyłączył brak sił. Nie wiem kiedy zniknie ta senność,ale naprawdę chodzę po domu i tylko marzę by się zdrzemnąć, położyć i nic nie robić. Do tego Zosia znów wpadła w stan braku akceptacji. We wtorek zrobiła mi na ulicy, pod szkołą wielką awanturę, bo się spóźniłam,nie wiem 10 czy 15 minut po nią. Mam wrażenie,że ona tylko czekała by tak się zachować, zawsze taka grzeczna, taka cicha, a takie rzeczy mi wykrzyczała... Myślałam,że jest lepiej, w weekend mówiła,że fajnie by było gdyby to był braciszek. A potem jedno spóźnienie i taka awantura. Standardowo-nie kochasz mnie, nic ciebie nie obchodzę, nie chcę z wami mieszkać itp. Już sama nie wiem reagować, czy dawać jej wolną rękę w tym buncie? Mąż mówi,że ma prawo,ale chyba jakieś granice są? Bardzo mnie to męczy,myślałam,.że Zosia będzie zachwycona,a wychodzi na to,że ona nienawidzi na dziś maleństwa.... Agata może przyjrzyj się swojej diecie? Może małej coś nie pasuje, nie wiem jakaś przyprawa, kalafior, brokuł, owoce? Karm ją też zawsze z główką wyżej niż nóżki. A jak już są kolki, to nie trać cierpliwości, maluch wyczuwa nasze zdenerwowanie i na pewno się nie uspokoi. Pamiętaj,że kolki są normalne i nie ma się czego bać. Mania rzeczywiście zapalenie zatok latem jest uciążliwe, ale jak masz antybiotyk to powinno zniknąć. Także bierz dzielnie leki i dbaj o siebie. Najlepiej byłoby rzeczywiście siedzieć w domu, bo antybiotyk osłabia,. ale skoro nie możesz to oszczędzaj się w pracy. Michalina cieszę się,że sprawa wyjaśniona. Może trzeba było tego wybuchu złości byś zyskała pomoc? Rodzina Ciebie dostrzegła i zajmie się bardziej babcią. Przecież też masz dzieci i musisz im poświęcić uwagę. Ale pokutuje takie przekonanie,. że jak kobieta nie pracuje to się nudzi w domu i taka pomoc to żaden problem. Planujcie wakacje;) Julka co słychać? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asiu ja bym jak opadną emocje powiedziała Zosi, że rozumiem jej zazdrość i te emocje w związku z pojawieniem się brata czy siostry, ale takiego zachowania nie akceptujesz. Są granice. Mała ma prawo być zazdrosna, ma prawo się złościć,ale publiczne awantury są nie do przyjęcia. Ona ma prawie 10 lat, więc powinna już panować nad emocjami. Wiadomo pomyślała sobie-mama źle się czuje przed ciążę, o mnie nie pamięta, jestem na którymś tam miejscu z kolei itp. Dlatego nawet jak ona się złości, podkreślaj,że ją kochasz i kochać będziesz tak samo, nawet jak będziesz zmęczona, czy gorzej się czuła przez ciążę, to uczuć nie zmienia. Tyle,że Zosia to duża dziewczynka, rozumie zmiany jakie zajdą w waszej rodzinie i na pewno się ich boi. Musisz z nią cierpliwie rozmawiać, tłumaczyć, najgorsze by czuła się zaskoczona jakąś nowością. Bądź dobrej myśli, dużo cierpliwości. Mania zdrówka życzę. Mam nadzieję,że w pracy było spokojnie i zatoki już zdrowsze? A cóż to za zdrowotny napój? I wszystkiego najlepszego na urodziny:) Julka co u Ciebie? Agata jak Ada? Z babcią tak sobie, ma wahania ciśnienia, zawroty głowy, stwierdzili,że to przez leki, a raczej nadmiar, ale jak ma nie brać przeciwbólowych? W każdym razie babcia od wczoraj głównie leży, bo jak ma się zawroty głowy to ciężko chodzić,a co dopiero chodzić o kulach. Rodzina chyba się wystraszyła, bo na weekend znów przyjeżdża ciocia z rodziną. Szkoda,że dopiero jak jest gorzej,ale dobrze,że w ogóle. Poza tym to z mamą wciąż mam napięte relacje, najciekawsze,że ma do mnie pretensje o opiekę nad babcią, a sama zagląda tam wieczorem na parę chwil. Ciągle mi mówi,że zaraz wakacje, musi szykować plan akcji lato, ale ja to przecież mam mnóstwo czasu, więc czemu siedzę w domu zamiast u dziadków. No i mam przez to momentami wyrzuty sumienia, może przesadzam i powinnam być u dziadków non stop? W kwestii wakacji wybór podjęty, przekonałam męża, jedziemy nad morze. Miejsce nazywa się Skowronki, na skraju lasu, 800 metrów do morza, ponoć cisza, spokój, dzieci mogą szaleć, plaża pusta. Do tego niedaleko Krynicy Morskiej, ale też na pewno jeden dzień spędzimy w Gdańsku. Ceny niskie, także 6 dni spędzimy mam nadzieję fajnie :) Miłego weekendu:)

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczyny :) Agata ja trójkę dzieci karmiłam naturalnie, i cała trójka miała kolki. Jak ktoś mi mówi,że jego dziecko nie miało ani jednej kolki-nie wierzę. Każdemu pomagało co innego, ale prawda jest taka, że najbardziej pomaga cierpliwość i stalowe nerwy. Możesz pić koperkową herbatkę, albo rumianek. Są też dobre kropelki probiotyczne, zapobiegają kolkom i je naprawdę łagodzą. Maniu wszystkiego najlepszego na urodziny, dużo zdrówka i spokoju:) Michalina nie wiem gdzie są Sikorki, albo raczej nie wiedziałam bo je sobie zobaczyłam w internecie, fajne miejsce. Naprawdę idealne dla dzieci, spokojnie, na pewno nie będzie tłoku i dzieci nie będą przeszkadzać młodym ludziom z pokoju obok, bo to raczej miejsce dla rodzin,a nie takie hmm dyskotekowe;) Co do mamy to porozmawiaj z nią szczerze. Na pewno kochasz dziadków, ale też potrzebujesz czasu dla siebie. Ale to, że nie pracujesz nie znaczy,że się nudzisz cały dzień. Nie miej wyrzutów sumienia. Masz sporą rodzinę i oni też mają obowiązek pomocy babci. Asiu im starsze dziecko tym wydaje mi się,że ciężej jej przyjąć wiadomość o rodzeństwie. Zna już Zosia wszystkie plusy bycia jedynaczką, ale i zdaje sobie sprawę z minusów pojawienia się maluszka i boi się o swoją pozycję. To naturalne. Musisz być mimo wszystko cierpliwa, bo Zosia czeka na Twoje, Wasze potknięcia bo pasują do jej lęków i obaw. Najważniejsze to nawet gdy zachowuje się karygodnie nie tracić cierpliwości. Wytłumacz jej na spokojnie,że kochasz ją i kochać będziesz. I rób to dzień dnia. Bez okazji, przy okazji, po prostu pokaż jej,że nikt nie zagraża uczuciu jakie masz dla niej. Możesz nawiązać do swoich doświadczeń, masz młodszego brata, pogadaj z nią szczerze,że to rozumiesz,że też tak się czułaś,a teraz uwielbiasz brata. Cierpliwości i dobrego samopoczucia:) A u nas tydzień minął za szybko. Ignaś nie przejął anginy od rodzeństwa,ale jakieś zaziębienie tak,ale już po wszystkim-mam nadzieję. Poza tym przez katar znów mu się popsuł sen, dziś wstał o 3.45 i do 7 szalał, a każda próba odłożenia go do łóżeczka kończyła się dzikiem płaczem. Teściowa czuje się na szczęście dobrze, dziś idziemy na ciacho do nich :) Pogoda nijaka, zimno, brak słońca,ale i tak zaplanowałam rodzinny spacer, znów nie nad morzem, a w parku,bo za zimno,ale niech i to będzie. Zakochałam się w swoim bratanku, i mimo,że Ignaś wciąż jest niemowlęciem to już tęsknię do takiej malutkiej kruszynki :) A i popsułam auto, od czwartku stoi w warsztacie, mąż się złości jakbym zrobiła to specjalnie, ale trzeba wymienić jakąś część za 2 tysiące złotych! Sama nie wiem skąd tyle wziąć? Myślałam by kupić nową zmywarkę, bo starą mamy jeszcze z poprzedniego mieszkania, i ostatnio się co rusz zacina i naczynia myć trzeba ręcznie,ale cóż, odłożę to marzenie na później niestety i będę zmywać ręcznie. Wolę auto:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wam dziewczyny za porady odnośnie Zosi. Rzeczywiście ostatnio brakowało mi cierpliwości, te hormony. Czuję się nijako, to nie mam tej cierpliwości i chęci do rozwiązywania problemów. Ale widzę,że muszę być przy Zosi. W sobotę był festyn w jej szkole, poszłam,chociaż męczyła mnie senność, ale było świetnie. Zajęłyśmy drugie miejsce w konkursie na najlepszy makijaż córki, Zosia mnie malowała. Co prawda wyszło teatralnie,ale miło spędziłyśmy czas, Ogólnie Zosia ma chwile normalne, jakby zapominała o ciąży, a jak gorzej się czuje,z czegoś rezygnuję przez samopoczucie ona od razu mi to wypomina, robi awantury i wyrzuty. Rozmawiałam z mężem i ustaliśmy wspólny plan działania. W końcu to nasza wspólna sprawa.Wczoraj byliśmy u teściów, był brat męża z dziećmi, fajna atmosfera, na koniec przyszła jego nowa partnerka, w sumie miła. Na sierpień będzie rozprawa rozwodowa, ponoć już dogadani, będzie niby szybko. A jak będzie zobaczymy. Byłam w pracy, jeszcze nic nie mówiłam nikomu, czekam na drugi trymestr i jakąś większą pewność co do utrzymania ciąży. Miałam też badania prenatalne, takie nieinwazyjne, czekam na wyniki... I mocno się denerwuję. Trzymajcie kciuki :) Michalina wakacje zapowiadają się uroczo. Morze, spokój, plaża dla Was, świetnie :) Na pewno te 6 dni będą pamiątką na długi czas. Co do rodziny, nie od dziś wiadomo,że najlepiej wychodzi się z nią na zdjęciach. Fajnie przyjść na obiad, zjeść ciacho, posiedzieć, ale jak wchodzą w grę choroby, przykra codzienność przy starszej,chorej osobie to już okazuje się,że nie ma tylu chętnych. Mam nadzieję,że na spokojnie porozmawiasz z mamą i dogadacie się. Julka o tak, problemy z autem biją ostro po kieszeni. Mój mąż wspominał niedawno,że coś tam warto wymienić, ale uznałam,że to fanaberia ;) Dobrze,że przeziębienie za Wami. Nocnych pobudek nie zazdroszczę. Mam nadzieję,że maluszek będzie mi ładnie spał. Albo teraz ta senność ma być na zapas ;) I jak weekend się udał? Agata, Mania co tam u Was?

Odnośnik do komentarza

Jula ale super wiadomość bardzo sie cieszę. Przepraszam ze nie pisze dziewczyny ale moja córeczka lubi bliskość siedzi mi non stop przy piersi śpimy razem a jak mi sie uda ja sama zostawić to robię obiad i inne domowe rzeczy. Ona jest bardzo wrażliwa dużo płacze nie lubi prawie żadnych czynności pielęgnacyjnych chce być na rękach przy piersi. Wczesniej mnie to przerażało ale teraz sie z tym oswajam wiem już ze tak jest staram sie ja zrozumieć. Jak sytuacja będzie nieco inna więcej napisze buziaki

Odnośnik do komentarza

Witam Was:) Dziękuję za życzenia, rzeczywiście miałam w weekend już 27 urodziny:) Julka możecie mocno odetchnąć, na pewno w rodzinie będzie spokojniej. Najważniejsze,żeby teściowa regularnie się badała i będzie dobrze. Pogoda naprawdę kiepska, czytałam,że dopiero za tydzień ma być u nas lato. Trzymajmy się tej nadziei. Agata mała chce być jak najbliżej Twojego serca, bo przecież świetnie zna jego rytm i to ją uspokaja:) Asiu mam nadzieję,że Zosia dzięki Twojej, Waszej cierpliwości będzie akceptować nową sytuację i odnajdzie się w niej bez awantur. Ja ją świetnie rozumiem, bo jak urodził się mój brat czułam się odrzucona. Musicie być bardzo cierpliwi, nawet wtedy kiedy Zosia testuje Waszą wytrzymałość. Fajnie,że weekend udany. Zaraz wakacje, to dużo czasu spędzisz z Zosią i będzie coraz lepiej:) Michalina świetne plany na wakacje. Z tego co wiem, to ta część Wybrzeża jest naprawdę spokojna i bardzo rodzinna, no i zapraszamy do Gdańska :) Mam nadzieję,że już rodzinnie się unormowało? a u mnie intensywny czas w pracy, nawet zbyt intensywny, różne problemy,ale dajemy radę, i to najważniejsze. Jakoś wróciła mi wielka radość z zakupów na ryneczku, więc chodzę tam dzień dnia po kwiaty i truskawki i robię domowe konfitury:) Pogoda nijaka, marzę by wsiąść na rower,ale od tygodnia pada, a jak nie pada to wygląda jakby miało padać. Ale udało mi się w niedzielę pojechać do super knajpki na rodzinny obiad, i w ramach zaklinania lata kupiłam sobie piękną, letnią sukienkę :) A teraz wracam do pracy. Aha i napój-wodą ciepłą zalewam posiekany imbir, kardamon i kurkumę-w proszku. dodaję miodu i czekam aż przestygnie i już-można pić. Dodaje energii i zwalcza stany zapalne:)

Odnośnik do komentarza

Julka to świetna wiadomość :) Wyobrażam sobie jaki ciężar musiał Wam spaść z serca ;) Sama nie wiem czy mogłabym się obyć bardziej bez auta czy zmywarki? Chyba bez obu bym nie dała rady ;) Nie znoszę jak jestem u dziadków i myję naczynia ręcznie, ale auto ważniejsze, a ceny cóż, potrafią wbić w fotel tych napraw... Maniu nawału pracy nie lubimy,ale ważne,że sobie radzicie:) Chciałabym kiedyś zrobić swoje konfitury, ale boję się do tego zabrać ;) Napój jest ciekawy,ale czy to smaczne? Agata te pierwsze tygodnie z maluszkiem są i piękne, i jednak trochę męczące,ale niebawem wszystko się unormuje i znajdziesz więcej chwil dla siebie:) Asiu najważniejsza jest cierpliwość. Zosia jest mądrą dziewczynką,na pewno niebawem wszystko sobie ułoży. W drugim trymestrze dostaniesz zastrzyk energii nie martw się, pierwszy jest najgorszy. A jak w pracy, już się podzieliłaś szczęśliwą nowiną? A u mnie troszkę lepiej. brat przyjechał, siostra już ma wakacje, więc do pomocy więcej osób, inna atmosfera w domu. Mama też już normalnie, na szczęście. Dziewczyny szaleją, na szczęście zdarzają się pogodne chwile to wyrzucam je do ogrodu, bo z ich energią by mi dom rozniosły :) W ogóle mają teraz jakiś dziki czas, spać chodzą koło 22, a wstają chwilę po 6 rano, i już mają masę energii, jakby stale pod prąd były podłączone. Chwilami mam dość :) Jutro mamy w domu małą uroczystość, brat został magistrem, więc robimy mu takie przyjęcie, oby była pogoda i udało się zrobić grilla. Mam nadzieję,że brat znajdzie pracę gdzieś na miejscu, bo fajnie jak jesteśmy wszyscy w okolicy. Ma tutaj dziewczynę to może wróci z Warszawy na stałe? Na razie jest do 1 lipca, potem ma jeszcze 3 tyg wynajmu i zacznie się pakować, ale po drodze pomieszka tam z dziewczyną, i nas zaprasza na jakiś weekend. Musimy wpaść:) Robiłam dziś krokiety ziemniaczane, podejście 3 i w końcu udane:) A w sprawie wakacji, to już nie mogę się doczekać:)

Odnośnik do komentarza

W końcu ładne dwa dni nas nawiedziły :) Wakacje oficjalnie rozpoczęte, wzruszyłam się Olek odebrał dyplom, bo świadectwo to za rok;) W każdym razie pisałam Wam,że jemu jakoś ta szkoła nie odpowiadała, a dziś rano przyszedł i pyta się za ile dni pójdzie do szkoły znów, bo już tęskni:) Teściowa zachwycona, chociaż dalej rozmyśla nad usunięciem prewencyjnym biustu. Niestety w tych markerach wyszło,że ma dużą skłonność do zmian w piersiach, ale to jeszcze w fazie rozmyślań. Co dalej, Ignaś chodzi ;) Na razie niepewnie, ale pierwsze kroki za nami :) Też szykuję się do wakacji, byliśmy dziś na zakupach, szukałam kostiumu i cóż, nic nie mogłam znaleźć. Jednak po 3 ciążach wygląda mój brzuch źle. W końcu kupiłam jedno, ale nie jestem przekonana i tak. Nie wiem jak te znane mamy to robią, ale ja na plażę zacznę chodzić w pareo :) Dzieci już odliczają dni do wielkiej piaskownicy, ale najpierw roczek Ignasia, muszę zamówić tort. Jutro spędzimy dzień u brata męża na obiedzie, więc gotowanie odpada:) Michalina a jak babcia się czuje? Na pewno fajnie jak wszystkich ma się obok siebie :) Jak mój brat był na wymianie studenckiej w Hiszpanii tęskniłam strasznie :) Teraz narobiłaś mi ochoty na krokiety ziemniaczane, chyba z rok nie jadłam :) Agata moja Lila była bardzo zaborcza z początku,albo na rękach,albo przy piersi.To mija,ale dla mnie ten czas bliskości był szczególny, chociaż momentami męczący:) A to Mania chętnie bym spróbowała taki napój, jak dla zdrowia może być niesmaczny nawet :) Moja mama będzie robić konfitury w poniedziałek, jutro jadą na truskawkobranie, i mam w planie zabrać mamie parę słoiczków :) Joasiu jak tam u Ciebie? Mam nadzieję,że z Zosia już spokojniej przyjmuje Twoją ciążę. A jak początek wakacji Wam upływa? Jak Twoje samopoczucie?

Odnośnik do komentarza

Julka chyba każda z nas ma jakieś kompleksy :) Mi przeszkadza mój chłopięcy wygląd,chudość, brak kobiecych kształtów, patykowate nogi. Mam 27 lat a wyglądam jak gimnazjalista. Ale cóż, ideałów nie ma i nie ma co się przejmować. Gratulacje dla Ignasia, pierwsze kroki to musi być wielkie przeżycie dla rodziców:) No i gratulacje dla Olka, skończył zerówkę i czas na zasłużone wakacje:) Michalina ja sobie nie wyobrażam bycia z dala od rodzeństwa. My zawsze blisko, zawsze obok siebie, te same zainteresowania, za zżyci z sobą jesteśmy ;) Chociaż kłócić się nieźle potrafimy :) I jak przyjęcie się udało? Fajnie,że z mamą wszystko wyjaśnione:) Asiu, Agata jak u Was? A u mnie po okresie dużej pracy, znów dużo pracy. Jeszcze nasz kierowca miał wypadek samochodowy i zostaliśmy w firmie z jednym autem, które się na dodatek popsuło. Więc w pracy nerwowo i niezbyt pogodnie. Ale weekend był dość miły,więc jakoś spokojniej weszłam w ten tydzień. Najpierw udane zakupy na ryneczku, chyba się uzależniłam :) Potem upiekłam pyszne ciacho, i poszłam na drugi spacer. A wczoraj kobiece zakupy i rodzinny wypad do parku i na cmentarz. Dziś pogoda brzydka, musiałam zamiast pieszo jechać autobusem. Jejku, jak weszłam to wyjść nie chciałam ;) Udanego tygodnia

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Pewnie macie mnie już dość a jeśli jeszcze nie to już po tej wiadomości pewnie cierpliwość wasza się skończy....wiem, że ostatnio nie daje wam żadnej pozytywnej energii wchodzę tu i narzekam. Ze względu na anonimowość tu jest mi najlepiej się wygadać i wyżalić, jeśli macie dość to nie czytajcie ja po prosu muszę to z siebie wywalić gdzieś tak do bólu i szczerze... Po pierwsze jest moja Ada, nie rozumcie mnie żle ja bardzo Adę kocham śpię z nią przy tej piersi, na rękach, lulam, noszę, uwielbiam też te momenty...problem mój jest tu, że ja wciąż małej nie wyczuwam a dużo nam płacze. Płakała na przewijaku (to już praktycznie minęło), płakała w kąpieli (choć jest coraz lepiej) płacze przy przebieraniu (tu dalej ciężko) ale płacze i przez sen i czasem przy jedzeniu i gdy robi kupkę i gdy nie może usnąć. Tak na prawdę mała płacze bardzo dużo i często i to jest dla mnie ciężkie, porażka na całej linii, Pisałyście o instynkcie macierzyńskim, że jak tylko zobaczę dziecko to będę wiedzała co robić...a ja nie wiem. Wciąż nie wiem, częściowo rozumiem małą ale wciąż jest mnóstwo takich sytuacji że nie wiem i nie rozumiem czemu płaczę i nie potrafię jakoś ukoić jej tego bólu...serce mi pęka z tej własnej bezradności. Moja koleżanka urodziła 5 dni po mnie córeczkę też Adę...wymieniamy się doświadczeniami- jej Ada je i śpi a płacze jedynie przy przebieraniu. Rozmawiam z różnymi osobami ale mam wrażenie, że mało kto rozumie. Podobno mój mąż był takim dzieckiem- cały czas płakał a teściowa mimo sporego doświadczenia (był jej 4 dzieckiem) nie potrafiła sobie poradzić, płakał przy wszystkich czynnościach pielęgnacyjnych, nie sypiał itd. minęło tyle lat a ona wciąż to wspomina jak było jej ciężko. Czasem pocieszam się więc że mała po ojcu ma taki temperament (ja podobno też spałam i jadłam i byłam pogodna ) a nie że coś jej dolega albo że ja jestem taką tragiczną matką...Wiecie dziewczyny to nie chodzi o tą zaborczość-gdyby mała chciała być przy piersi i przy mnie 24h. ale była pogodna to byłoby cudownie, problem w tym, że staram się dla małej robić co mogę- rozmawiam, masuje nóżki, śpiewam kołysanki, siedzę z cycem na wierzchu po kilkanaście godzin a i tak mała jest nieszczęśliwa...to boli najbardziej ze wszystkiego. Ale stres nie siedzi tylko tu...druga sprawa moja mama...ja wiem, mamy tak mają chcą i muszą radzić..ok niech radzi, niech pokazuje ale z moją mamą jest zupełnie inaczej. Przyjechała do nas i z dnia na dzień coraz mocniej wprowadza swoje zasady...tak jak w domu poprzestawiała nam wszystko na swoją modłę (to akurat mi szczególne nie przeszkadza) tak robi to samo przy Adzie...na początku faktycznie to były jakieś rady ale odkąd poczuła się pewniej to już są nakazy i zakazy- doszło do tego, że boje się nakarmić dziecko które wydaje mi się, że jest głodne *żebyście jej więcej nie dawali, przecież jadła nie dawno*, *na pewno jest przejedzona, co wy robicie*, boje się dziecku podać kropelki na kolkę- *nie dawaj jej tego* itd. cały czas słyszę- *nie tak, tak to zrób*, *teraz ją przykryj kocykiem*, *to za twarde, tu ją połóż*, *nie budż jej, niech śpi*, *nie kąp jej dzisiaj miała dużo przeżyć* itd. to jest non stop dziewczyny. Doszło do tego że ja się okropnie boje że mała będzie płakać bo wpada do nas do pokoju i padają teksty: *czemu ona tak ryczy, dzieci na piersi tak nie ryczą*, *co wy jej robicie* - raz potrafiła wziąć małą od nas i chodzić z nią po korytarzu, że niby ratuje przed okropnymi rodzicami którzy na pewno coś żle robią bo gdyby nie robili to by nie płakała. Gdy przystawiam małą do piersi (nie mam wystarczająco mleka i przystawiam małą dość często, żeby pobudzić laktacje) też ingeruje- po co się ma tak męczyć odciągnij, daj z butleki, tylko ją rozdrażnisz, nic Ci nie leci itd.itd. Wymyśli sobie czasem coś np. mała płacze ale jest już najedzona i przebrana to umyśli sobie że chce się małej pić- a mała jest praktycznie na piersi i na moim mleku odciągniętym to jeśli nie damy jej wody to obraża się idzie do ojca do salonu i komentuje na cały głos że biedne dziecko spragnione, że ona tego nie może wytrzymać itd. Cały czas gdy jest ze mną i małą mówi mi co mam robić jak trzymać jak nie trzymać (jeśli płaczę to daje mi wyraznie do zrozumienia że to moja wina), ja mam zalecenia od pediatry, rozmawiam z koleżankami, czytam pewne rzeczy mówię jej że nie ma racji to mówi żeby nie słuchać lekarza ani koleżanek...za to ona wie wszystko i robić tak jak ona mówi a wszystko się ustabilizuje. Ze względu na to że mała lubi bliskość patrzy na nas spod oka jak odkładamy małą (już śpiącą) do łóżeczka albo nawet blisko nas do naszego łóżka- uważa, że powinna mała spać na nas bo się wygrzewa. Ten wzrok to wzdychanie też mnie dobija. W ciągu dnia (mój mąż już pracuje) jak chce wziąć prysznic czy ugotować coś żeby móc zjeść a nawet mleko odciągnąć(moja mama gotuje obiad 3 godziny) to przekazuje małą mamie- ona usypia ją zawsze na rękach a potem układa na brzuchu i tak z nią śpi mimo że wyrażnie proszę aby po zaśnięciu odłożyć Adę aby spała sama...ale co mam zrobić dziewczyny muszę się za przeroszeniem wysrać w ciągu dnia a ona jak już ją ułoży tak leży i musiałabym małą siłą spychać i bić się z matką. Dziewczyny ja moją matkę znałam tak wiem jaki ma charakter ale ostatnie lata zwłaszcza lata z moją agorafobią miałam wrażenie, że się zmieniła spokorniała...dlatego liczyłam na pomoc, odciążenie ale to co się tu dzieje tego się nawet w koszmarach nie spodziwałam.. Trzecia sprawa to moja matka plus ojciec...przylecieli tu pokłóceni...nie było dnia żeby matka na ojca nie burczała, nie wywracała oczami i nie pokazywała jak on ją irytuje- prosiłam na wszystko jestem w ciąży, potem urodziłam córkę (na 5 dzień po urodzeniu Ady zaczęła mi się żalić jaki ojciec jest beznadziejny, płakała i twierdziła, że się rozwiedzie- był 5 dzień po urodzeniu mojej córki) nic nie pomagało. Teraz jakoś z tatusiem kontakty się ułożyły matka znalazła sobie kolejny obiekt złości- mojego męża i teraz z moim ojcem kontakty rewelacyjne w końcu musi w salonie do kogoś się wygadać jaki mój mąż jest beznadziejny. Nigdy też w niczym nie pochwali- raz myła Adę- Ada jak to nasza kochana krzyczała jak opętana...potem my myliśmy Adę...było dużo lepiej, mimo to moja mama ma nieodparte wrażenie że to z nami Ada była nieszczęśliwa a ona wykonała popisową kąpiel. Czwarta sprawa moja matka a mój mąż- moja matka wymyśliła sobie że to ja i ona będziemy zajmować się Adą bo to *nie jest dla faceta*, *bo to matka jest od tego*, *bo ty masz inne ręce* itd. od początku poluje i jak tylko przy moim mężu mała się nie uspokaja (a spała z nim pięknie- wszystko się skończyło jak moja mama zaczęła ją usypiać na rękach i na brzuchu) to już że to przez niego...mój mąż nie śpi ze mną nocami na równo dzielimy się obowiązkami (tego właśnie chciałam) a potem idzie do pracy a moja mama wciąż ma pretensję że np. zjadł za dużo na obiad (ja nie żartuje dziewczyny), że sam mógł zrobić obiad, że nic nie robi (!). Mój mąż jest cierpliwy a jak na turka to bardzo cierpliwy ale ile jeszcze zniesie uczucie że jest intruzem we własnym domu i że nie powinien zajmować się małą? Sprawa piąta- mój tato, niestety zauważam u niego początki demencji bądż czegoś w tym stylu...mama podobno widziała to już od kilku miesięcy ale po co iść do lekarza? Gdy mam więc chwilę i jak zombie zawlokę się zjeść śniadanie do salonu siedzi tam już mój tato i często mam pogawędkę z nim która daje mi do myślenia że z tatą wszystko ok nie jest i to też mnie stresuje. Wiem dziewczyny, że zajęłam wam dużo czasu, dzięki za cierpliwość...po prostu musiałam gdzieś to zrzucić bo czasem mam wrażenie, że za chwilę oszaleje...chciałabym zajmować się małą cały czas ale gdy mała długo płacze czuje się fatalnie, wtedy często do akcji wkracza mama a ja czuje się jeszcze gorzej. Najgorsze jest to, że oni nie przyjechali autobusem z podkarpacia na dolny śląsk tylko samolotem, ojca lot jest za miesiąc a mama no cóż planowaliśmy o przedłużenie jej pobytu i myśleliśmy żeby była nawet rok teraz wiem, że na pewno tego nie chce ale najwcześniej możemy wysłać ją za 2 miesiące. Wtedy miałaby złożyć wniosek o przedłużenie pobytu, planujemy z mężem powiedzieć jej że wniosek został odrzucony, na moje nieszczęście powiedziałam jej że jak się złoży wniosek i czeka na decyzję np. miesiąc to dalej można być w Turcji..nie wiem nawet jak jej to powiedzieć, jak to zaplanować, jak chociażby przetrwać te dwa miesiące...Moje kontakty z matką są napięte, kontakty mojego męża z moją matką to już ostre napięcie przez to wszystko nawet moje kontakty z mężem się osłabiły a najgorsze jest to że ja w tym wszystkim zgupiałam i sama już nie wiem co mam robić, jak przetrwać tą sytuację, kogo słuchać i jak wychowywać Adę...Piszę to do was i płaczę, nie wiem kiedy ostatni raz czułam się taka bezradna i zagubiona chyba właśnie w czasach agory choć to zupełnie inna historia. Dziewczyny jeszcze raz sorry za ten mroczny ton, za to pisanie o samej sobie...napisałam wszystko i mi ulżyło choć na chwilę. Miłego tygodnia

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×