Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Witam się słonecznie-na szczęście pogoda dała nam troszkę słońca dzisiaj:) Dobra postawa Julka, teściowa w takiej codzienności na pewno znajdzie odskocznię do złych myśli. Takie czekanie na badanie i wyniki musi być i dla Was i dla niej bardzo męczące i irytujące. Ale na razie nie warto mieć samych czarnych myśli. Jeżeli teściowa się bada regularnie, to nie może być źle. Mężowi też przyda się spora dawka wsparcia. Fajnie,że córka zdrowa już, a synek odzyskał dobry humor:) Joasia mi te alby osobiście dość średnio się podobają, mój brat już miał albę i pod spodem musiał mieć garnitur, więc w sumie dodatkowy wydatek taka alba. Ta sukienka ze zdjęcia bardzo ładna, taka dość skromna mimo wszystko. Ja miałam sukienkę po siostrze, a potem jeszcze 2 kuzynki ją miały :) Film obejrzałam, powiem Ci bardzo mnie wzmocnił, chociaż bałam się, że może wywołać lawinę złych wspomnień, ale tak się nie stało. Agata, Michalina co u Was? A u mnie znów praca, w sumie w tym miesiącu pracuję na 200 %. Czasami jest ciężko, bo jest ten gorszy okres związany z jednym zamówieniem i sporą obawą czy klient je weźmie, czy nie, ale tata trochę spokojniejszy. U mnie weekendowo deszczowo, więc siedziałam w domu cały czas, jedynie wykorzystałam lukę i poszłam na małe zakupy i do kościoła. Oczywiście zaczęłam już porządki przed świętami i trochę posiedziałam w kuchni. Już czekam na wiosnę, by ubrać nowości z szafy, ale na razie wróciłam do kozaków. A koncert Julka w stoczni, Archive, się zespół zowie, trzeci raz się wybieram :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was w nowym tygodniu. Za szybko pochwaliłam synka, od dwóch dni śpi w dzień, w nocy w ogóle, czuję się jak zombie. Teraz to zęby, bo ani jeść za bardzo nie chce, za to gryzaczki schłodzone mu pomagają.Ząbkowanie to męcząca rzecz. Najchętniej bym ją przespała... Moi rodzice wrócili z Bułgarii w super humorach,przywieźli masę przypraw, byli na obiedzie w niedzielę i mój mąż chyba się obraził za to, To znaczy,że moi rodzice są zadowoleni a jego mama może być chora. Obraził się na mnie, bo wspomniałam mamie,że teściowa czeka na ważne badanie, bez szczegółów, ale nie dość,że Ignacy marudzi na potęgę, to jeszcze mąż zachowuje się tak samo. Byłam wczoraj u teściowej, nie wspominała nic o badaniach, tylko taka smutna, zgaszona, nie dziwię się. Także u mnie różnie, mam nadzieję,że mąż przestanie zachowywać się jakby wszystko było moją winą, to wtedy to ząbkowanie łatwiej przejdziemy. Zaraz zmykamy na spacer i po Olka do szkoły. Jako,że maluch nie dał mi spać o 7 rano miałam już gotową zupę jarzynową, jeszcze zapiekankę makaronową Mania byłam na ich koncercie, nie pamiętam już ile to lat wstecz było,ale byłam z mężem. Bardzo lubię muzykę, ale powiem szczerze,że po 3 dziecku wypadłam z obiegu i nie śledzę już koncertowych ogłoszeń-bardzo żałuję. Mam nadzieję,że to będzie dla Ciebie fajna odskocznia od pracy:) Joasia sukienka mi też się podoba, ładna jest. Alby to kwestia gustu, mi nie przeszkadzają, ale pamiętam ile radości miałam ze swojej sukienki, i nie widzę nic złego w takich sukienkach. Chociaż niektórzy za bardzo koncentrują się na ozdobnikach a nie na samej uroczystości. Współczuję chorób, dobrze,że wróciło zdrówko. Może Twojej szwagierce pomaga zajęcie się takimi przyziemnymi sprawami jak finanse? Nie wiem, może ma taki cel i stąd myśli tylko o pieniądzach, i zabezpieczeniu przyszłości? Jestem pewna,że dzieci są najważniejsze, tylko teraz łatwiej jest jej myśleć o czymś przyziemnym? Agata jak z Adą się czujecie? Michalina co słychać? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Michalinko no tak właśnie się spodziewałam, że te studia dobrze na Ciebie wpłyną. Coś nowego, nowa rola, nowe obowiązki, poznajesz nowych ludzi a rodzina w tym czasie może się za Tobą stęsknić. Zmiany czasem wydają się trudne ale zawsze też niosą ze sobą coś dobrego :). Asiu ten kurczak z ziołowym ciastem naleśnikowym brzmi super. Co do szwagierki to ty już wcześniej wspominałaś że oboje dość mocno skupieni byli na zarobkach i ogólnie pieniądzach..wiem, że są tacy ludzie co potrafią się przy rozwodach o każdą doniczkę kłócić (znam też osobiście przypadek gdzie zażarty spór trwał o kostkę brukową którą wyłożyli taras...) ludzie są różni i różne mają priorytety jeśli masz z nią dobry, fajny kontakt możesz jej od czasu do czasu wspomnieć że najważniejsze aby dla dzieci ułożyć jakoś te kontakty itd. Dobrze, że rozmowa najpierw odbyła się z samym szwagrem, prawidłowa kolejność, bo w sumie to wszystko jest dla was bardzo świeże a jesteście sobie bliscy i trudno aby nie wzbudzało wciąż silnych emocji. Teraz taki czas na choroby, u nas panuje wirus grypy i zwykłej i świńskiej więc staram się jak najmniej przebywać w zatłoczonych miejscach a jak już muszę to w masce. Sukienka mi się podoba, myślę, że i tak jest skromna i wdzięczna dla dziewczynek. Co do filmu to chętnie obejrzę ale teraz nie mam możliwości oglądnięcia tu tych programów...czekam aż z Polski z rodzicami przyleci mój laptop gdzie kolega tak wszystko poustawiał że bez problemu oglądnę wszystkie programy polskie. A że silne jesteśmy no ba...my jesteśmy z tytanu :). Maniu Archive to jeszcze kilka lat wstecz dla mnie świetna muzyka, ale zmienił mi się gust i teraz to chętnie bym się znalazła na koncercie Ludovico Einaudi także chyba starość mnie dopada :). Ty się na pewno dobrze będziesz bawić :). W pracy widzę już nawet nie straszne Ci ciężkie i stresujące dni. Dobrze, że tata spokojniejszy...dieta też jest bardzo ważna przy stresie i skoro sport odpada to faktycznie jakieś suplementy, większy spokój, rozmowy niech chociaż to trochę pomoże a już będzie lepiej. Jula myślę że podobnie jak Ignacy mąż ciężko sobie radzi z tymi emocjami które na niego spadły. Faceci generalnie mają problem z nazywaniem i wyrażaniem swoich emocji i często wychodzi to dość dziwnie np. strach maskuje złością itd. Mój mąż na początku zamykał się w sobie w takich nerwowych sytuacjach, nie odzywał się, złościł...trochę wypracowaliśmy to wspólnymi rozmowami i teraz jest dobrze ale gdy np. nie mógł dostać dobrej pracy w Izmirze to nie bardzo dawał sobie radę z tymi negatywnymi emocjami i stresem. Jeśli się da to jak najwięcej staraj się z nim rozmawiać, wspierać i okazywać zrozumienie. Myślę, że teraz jest ten najgorszy czas bo czas oczekiwania potem już będziecie wiedzieć na czym stoicie i wtedy jakoś jest łatwiej. A ząbkowania nie zazdroszczę i chyba oprócz tych gryzaczków też niewiele zrobić można... U mnie ok, ząb wyleczony na szczęście to był pierwszy etap więc szybko i sprawnie udało się zęba doprowadzić do porządku :). Brzuch rośnie, czytam małej bajeczki do brzucha i słuchamy sobie muzyki, czasem przykładam słuchawki do brzucha ale na krótko bo słyszałam różne opinię w tym temacie i nie wiem sama co o tym myśleć. Mój mąż też mówi do małej, głaszcze brzuch itd. wydaje nam się, że mała na to reaguje, na te bajeczki, muzykę, głaskanie bo np. rusza się wtedy mocniej, intensywniej ale nie wiem na ile my chcemy uważać że na nas reaguje i jest zadowolona a na ile ona rzeczywiście jest świadoma tego co się wokół niej dzieje...Na badaniach ostatnio okazało się, że mam niski poziom białka...ja faktycznie nie jestem zbyt mięsożerna a teraz mam zalecenia...codziennie mięso i codziennie jajka. Białko to podstawa więc zaopatrzyłam się nie tylko w różnorodne mięsa ale i w pestki dyni, bób, ciecierzycę no wszystko czym to białko mogę sobie zwiększyć. Wczoraj cielęcina, dziś drób a jutro zrobię taką potrawę z kuchni arabskiej- jagnięcina z dynią i ciecierzycą... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was w deszczowy dzień. Typowo wiosenna pogoda, wczoraj słońce, a dziś już deszcz. Weekend minął nam miło, chociaż bez męża. Obiad u teściów udany, teściowa robiła przeszpiegi co kupić dziewczynkom od zajączka. U mnie w domu zawsze były drobne podarki na Wielkanoc-słodkości, ale teściowa chce im kupić wózki dla lalek, dla mnie to przesada, ale jak chce to nie zabronię przecież. A w niedzielę z moją rodziną u mamy na obiedzie, w ogóle był mój brat i wieczorem oglądaliśmy film, mama zrobiła nam kakao-jakbym miała 12 lat :) Mąż wrócił zachwycony, lubi swoją pracę chłopak. Dziś byłam w bibliotece, mąż został z dziećmi, po drodze wpadłam do Rossmanna, Mania mnie wiosną zainspirowała-kupiłam nowe cienie i lakiery :) Weekend zapowiada się naukowy, mam prezentację, trochę się boję. Widzę dziewczyny,że te studia właśnie dobrze na nas wpływają:) Chociaż dziewczyny już przyzwyczaiły się do mamy w domu i szczególnie młodsza to wulkan energii i pomysłów-oczywiście większość jest nie do przyjęcia dla matki. Wczoraj wyjęła mi wszystkie dvd z pudełek;) Mania nawał pracy-niezbyt to lubiłam, ale dasz radę. Fajnie tak iść na koncert i rozerwać się, na pewno odpoczniesz:) A oby ten gorszy czas w pracy zniknął jak najszybciej. Julka ząbkowanie to kłopot, i maluszek się męczy i rodzice, mam nadzieję,że szybko ząbek wyjdzie. Mężowi daj czas, musi się oswoić z mamy chorobą, bądź obok, to najlepsze co możesz zrobić dla niego. Takie problemy zdrowotne bardzo wpływają na życie całej rodziny. Musicie być oparciem dla teściowej, a nie dodatkowo dąsać się na siebie. Mąż musi to zrozumieć, ale na razie pewnie jest mu ciężko. Obiad z dwóch dań? Podziwiam, ja nie mam czasem ochoty by zupę z mrożonki zrobić, dziś dostałam od babci kurczaka faszerowanego :) Joasiu choróbska nie są fajne, dobrze,że to już za Wami. Sukienka bardzo mi się podoba, u nas są alby w parafii od dawna, niezbyt mi się podobają mówię szczerze, i matki narzekają właśnie,że brzydkie, a wcale nie są takie tanie. Myślę podobnie jak Julka, szwagierka pewnie woli myśleć o pieniądzach bo to prostsze. Ale i wspominałaś,że lubi dobrobyt to może to naprawdę dla niej takie ważne? Agata dzieciaczki w brzuchu mamy ponoć reagują na smaki. To znaczy jak trafi Ci się amator słodkości i zjesz coś kwaśnego to pokaże niezadowolenie :) Maluszki słyszą, reagują na dotyk, głaskanie brzuszka, muzykę-rób to jak najczęściej. Kochana jedz dużo mięsa, strączkowych warzyw i jajek. w końcu zdrowie Ady najważniejsze :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Agata nie mam doświadczenia,ale często się czyta,że maluszki reagują na bodźce ze świata zewnętrznego, muzyka je uspokaja,albo pobudza itp. Więc myślę,że robisz bardzo dobrze:) Co do diety-to koniecznie wprowadź więcej białka. Np chleb możesz smarować hummusem z cieciorki czy ciecierzycy, nawet nie zauważysz,że je jesz;) Michalina pogoda jest zmienna, wczoraj było u mnie słońce, a dziś pada-w kratkę ta wiosna. Córka pewnie porządki przed świętami chciała zrobić:) Kolejny weekend na uczelni? Na pewno na tej prezentacji świetnie wypadniesz:) Jak pamiętam to u mnie na zajączka tylko babcia jakieś słodycze dawała. Nie mieliśmy tradycji prezentów. Julka współczuję , najpierw kolki, teraz ząbki. Ale najbardziej to maluchy przeżywają, szkoda,że tak się muszą męczyć. Zupa o 7 rano? Jak Ty to robisz:) Mąż tak zachowuje się troszkę jak dziecko, złe na wszystkich dookoła,że coś nie idzie po jego myśli. Przecież niczyją winą nie jest,że akurat jego mama może być chora. Właśnie powinniście razem się wspierać, a nie dąsać na siebie. Mam nadzieję,że te badania nie wykażą niczego złego. Joasiu co u Ciebie? A u mnie dalej dużo pracy, tata musiał wyjechać do paru odbiorców w całej Polsce, firmę zostawił mi i siostrze, więc dużo pracy, dużo obowiązków, ale wszystko się udało. Aż jestem zaskoczona,że wszystko poszło nam tak sprawnie, jednak myślałam,że moja wiedza o branży i mojej pracy jest dużo skromniejsza. Siostra zaskoczona moją postawą-rano autobus, do pracy, 13 godzin same. Dla mnie to już normalne;) Niestety mama się rozchorowała, więc po pracy czekały mnie domowe obowiązki w zwiększonej ilości, ale nie narzekam za bardzo. Widzę,że mamy podobne gusta muzyczne :) Ja lubię w zasadzie od opery po utwory Black Sabbath, więc rozrzut duży, ale generalnie lubię koncerty. Mam nadzieję,że ten będzie miłym zakończeniem tego męczącego tygodnia. Do tego coś pyli, alergia ostro daje o sobie znać, katar jest okropny, oczy łzawią, od kataru boli gardło-jak ja mam tego dość. Chociaż wiosnę i tak lubię :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was :) Jakoś zaczęłam porządki przedświąteczne i na nic nie mam czasu. Świąt w domu nie spędzimy, ale i tak musi być czysto :) Chociaż niezbyt cieszą mnie te święta. Szwagierka ze swoją mamą i dziećmi jedzie nad morze, szwagier z obecną partnerką jedzie do jej rodziców, także w niedzielę będziemy tylko my i teściowie. Moja siostra ze względu na chorobę teścia jedzie do nich, więc jak pojedziemy w poniedziałek do moich rodziców to też sami będziemy. Myślałam by zrobić wspólne święta-moi rodzice i teściowie, ale moja mama musi zrobić po swojemu, choćby miała sama usiąść przy stole, a teściowa robi wszystko na swój gust, więc każda chce być gospodynią i trudno. Nie lubię takich świąt kameralnych, a te zapowiadają się trudne, teściowa zapewne będzie lamentować cały dzień. Szwagierka unika mojego męża, zajmowałam się jej synkiem ostatnie dwa dni i zwalniała się wcześniej z pracy byleby nie zastać mojego męża w domu, wpadła, wypadła. Widocznie ma mu za złe, że jako starszy brat nie przemówił młodszemu do rozsądku. Poza tym u nas dość spokojnie, praca, domowe zajęcia, Zosia przejęta komunią, dzielnie się uczy, po Wielkanocy mają jakiś test. W pracy miło, szukam butów na wiosnę, jakoś nic mi w oko wpaść nie może. Chociaż pogoda deszczowa ostatnimi dniami-przydałaby się kalosze raczej ;) Sukienka zaczyna mi się podobać, chociaż ta komunia robi się bardzo drogą imprezą. Jak dodam buty, torebeczkę, wianek, jakąś pelerynkę, wyjdzie jakby szła na studniówkę... A dziś w szkole językowej jest impreza wielkanocna, a jutro obiad u rodziców moich-rodzinny weekend. Julka nie lubiłam ząbkowania, chociaż Zosia była spokojnym dzieckiem i w kość mocno nam nie dawała pod względem ząbkowania. A może spróbuj żeli specjalnych? Męża i rozumiem troszkę i się dziwię. Pewnie jest zdezorientowany i zmartwiony, ale lepiej by inaczej pozbył się negatywnych myśli niż poprzez kłótnie z żoną i dąsy. Mania w pracy są różne okresy i te gorsze i te lepsze. Super,że sobie dałyście radę :) Więcej wiary w siebie-jesteś mądra i silna i spokojnego weekendu-i udanego koncertu:) Michalina u mnie daje się drobiazgi, dla Zosi mam książkę, a reszta da pewnie słodkości. Ale wiem,że są różne tradycje, i dzieci mają drugiego Mikołaja:) Powodzenia na tej prezentacji-pewnie pójdzie śpiewająco :) Agata właśnie strączkowe to źródło białka, jak nie przepadasz za mięsem to zajadaj śmiało. Dobrze,że z zębami w porządku. A mój do maluszka, udowodnili,że jak matka mówi do dziecka, głaszcze je przez brzuszek to potem łatwiej się uspokaja jak słyszy znajomy głos i dotyk. To naprawdę działa:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam przedświątecznie;) Agata dla mnie było normalne,że mówię do brzuszka, i moje dzieciaki od małego musiały słuchać mojej muzyki ulubionej-w końcu to oni przyszli w gości:) Polecam Ci robić to jak najczęściej,ja maluch zaczyna mocno fikać w brzuchu to reaguje na każdy Twój dotyk,czy dźwięk i to jest ta część ciąży, którą uwielbiam i już za nią tęsknię:) Ja jestem zdecydowanym mięsożercą, więc takich problemów nie miałam, więcej ryb, chudego drobiu i strączkowych warzyw a wyniki się poprawią. Michalina powroty do dzieciństwa zawsze są świetne :)Mam nadzieję,że prezentacja poszła śpiewająco i już jesteś po naukowym weekendzie i możesz miło spędzić czas z rodziną. U nas na zajączka są tylko drobne słodkości, zajączki, jajeczka i tyle. Wiadomo nikomu nie zabraniam robić prezentów, ale zarówno u mnie jak i męża nie było tradycji sporych podarków. Więc dzieci cieszą się z wielkanocnych słodkości, a dziadek przynosi książeczki, co też jest urocze, bo dba by maluchy miały pokaźną biblioteczkę, sam kocha czytać bo to jego dawny zawód, nauczyciel:) Mania jak tam koncert? Czytałam relacje i aż żałuję,że ominęłam takie udane wydarzenie. Jak dzieciaki podrosną to sobie odbijemy z mężem :) Wypoczęłaś przez weekend? Asiu teraz niektóre szatki na chrzest w cenach jak z kosmosu, to i na komunię za sukienki sobie słono liczą. Wczoraj widziałam buciki dziewczęce, komunijne, 89 zł za zwykłe białe baletki, tyle, że z jakąś kokardką z napisem IHS. I to były najtańsze oczywiście. Nie dziwię się,że Zosia zaciekawiona i czeka podekscytowana :) Lubię takie rodzinne weekendy, mam nadzieję,że miło spędziliście czas? U nas też święta będą w wąskim gronie, wolę te tłoczne, ale co poradzić. Pamiętaj,że ilość osób się nie liczy, tylko atmosfera przy stole. Porządków zazdroszczę, ja w temacie leżę, a niedziela wielkanocna świętowana u mnie. Co u nas? No właśnie myślę o świętach. Muszę zacząć robić porządki i planować menu. Nic wielkiego, bo mój brat jedzie na pierwszy dzień do teściów,szwagierka ma na przyszły czwartek termin porodu, czuje się świetnie, ale nie sądzę by przyjechali, wiadomo pewniej będzie czuła się w domu, to będziemy my, nasi rodzice i dziadek. A w poniedziałek śniadanie u moich rodziców z bratem, a potem obiad u teściów i jakiś spacer, jak będzie pogoda. W sobotę byliśmy na jarmarku wielkanocnym-kupiłam wiejskie jajka, masło i kiełbaskę, Aleksander latał bez czapki i ma katar, został dziś w domu, co prawda gorączki nie ma, ale lepiej niech zostanie w domu. Teściowa coraz bardziej się denerwuje, niestety mój mąż denerwuje się bardziej i lepiej go unikać. W ogóle staram się nie odzywać, bo drażliwy jest i humorzasty. Czekam na te badanie jak na zbawienie. Zimno, leje, wyjść się z domu nie chce. Miałam z Lilką iść do ortopedy, ale przełożyłam na jutro, bo dziś nie ma kto z Olkiem zostać. Ignaś dwie noce nie spał w ogóle, dałam mu nową markę obiadków i chyba mu nie służą, bo ma kolki po nich. Na obiad dla starszaków mam leczo, fajne takie mrożone warzywa, dodaję kiełbaskę, podaję z ryżem-ratuje mi życie, bo ta pogoda, nieprzespana noc-czuję się jak zombie. Mam nadzieję,że poczujemy magię świąt i jakoś milej się zrobi. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam :) Julka koncert był bardzo udany. Nie tylko pod względem muzycznym-chociaż tutaj oceniam go jako genialny. Ale najbardziej zaskoczyłam samą siebie. Owszem nie bawiłam się w dzikim tłumie pod sceną, wolałam stać troszkę z boku, ale widziałam,że wiele osób woli spokojnie i bez nadmiernego tłumu przeżywać ten koncert. Ale pamiętam mój poprzedni ich koncert jak latałam po całym klubie dzwoniąc co chwilę do taty by zaraz po mnie przyjechał, pamiętam jak siedziałam niemal w drzwiach i rozpłakałam się,że wydałam mnóstwo pieniędzy na bilet, a teraz chcę stąd uciec. Teraz było spokojnie, żałowałam jak się koncert skończył :) Chociaż nie powiem zgrzałam się, wyszłam na mróz-w końcu skończył się po 23, i dziś mam okropny ból gardła i kaszel. Ale mimo wszystko poszłabym raz jeszcze :) Ja mam względnie porządki w domu, najgorsze,że pogoda jest fatalna, stąd nie można umyć okien, dwa razy próbowałam i dwa razy deszcz i sztormowy wiatr niweczył moja pracę. Dziś odpoczywam w domu i leczę gardło do końca. Na święta na pewno zrobię sernik, babkę i myślę nad jakimś mazurkiem jeszcze :) Julka widzę,że Twój mąż zachowuje się podobnie jak mój tata w trudnych chwilach, wszystkie emocje trzyma w sobie, a potem wyładowuje je na domownikach. Najlepiej do przeczekać, jak nie ma odzewu drugiej strony to szybko nerwus wróci do siebie, bo mam wrażenie,że nakręca ich nasze zdenerwowanie i jakieś uwagi. Zdrówka dla synka :) W mojej okolicy był taki jarmark, ale w niedzielę maszerowałam z tatą po marketach i już miałam dość zakupów:) Joasiu u mnie zawsze były skromne *osobowo* święta, jedynie my i babcia. Marzą mi się wielkie święta, ale takie kameralne też mają swój urok, najważniejsze jest nastawienie, wtedy nie liczy się ilość osób. Pamiętam jak byłam przejęta swoją komunią, nie dziwię się Zosi:) Szwagierka zachowuje się dziwnie, ale na pewno mocno przeżywa ten rozwód. Michalina i jak poszło na prezentacji? Jak minął weekend? Agata jak samopoczucie? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) Zaraz święta, pomyślałam by umyć okna,ale pada, nawet śnieg, umyłam z rana tylko od strony wewnętrznej,a tamtą sobie zostawię na lepsze czasy. Sąsiedzi myją, zaraz deszcz im wszystko psuje,ja tam wolę nie tracić czasu na marne. Chociaż jeżeli chodzi o święta to mamy zaplanowany każdy dzień i posiłek,i nie muszę nic robić. No prawie nic, moja mama tak mnie zmobilizowała,że zrobię jajka faszerowane pieczarkami. Mama powiedziała przy wszystkich,że ja to będę kroić jedynie bo raczej kucharką nie jestem dobrą i postanowiłam,że czymś ją zaskoczę. Oczywiście jajka już gotuję, dziś dam mężowi by orzekł wyszło czy próbować dalej. Wstyd mi trochę, bo na weekend zrobiłam dzieciom zupę, marchewkową i w przepisie było-dodać kaszę mannę do zagęszczenia. Myślałam,że chodzi jak o ryż do pomidorowej i dałam sporą szklankę, a potem wyszła manna marchewkowa, i jakoś wzięcia zupa nie miała. Jestem beznadziejną panią domu;) Prezentacja poszła dobrze,ale nerwy były, na szczęście wykładowcy niezbyt interesowała treść. Teściowa wózki już kupiła, będzie płacz, bo są różne, i jedna ma spaceróweczkę, druga z nosidełkiem i już widzę,że ta co dostanie jeden będzie chciała akurat ten co dostała siostra. Ale to też jakiś urok świąt. Poza tym trochę się podziębiłam, bo w aucie popsułam klimatyzację i przez cały weekend jechałam w zimnie, i teraz walczę z katarem. Ale przejdzie,oby do świąt:) Mania super,że koncert się udał i mogłaś go przeżyć tak jak chciałaś :) Mnie nigdy na takie wydarzenia nie ciągnęło, ale myślę,że na pewno stałabym sobie z tyłu na spokojnie:) Takie pyszności robisz na święta-można na wynos poprosić o jakieś ciasto? Zdrówka dużo. Julka ja Ciebie podziwiam,że chce Ci się organizować święta mając trójkę małych dzieci. Teraz te przeziębienia rządzą u nas, pogoda jest okropna, i o jakiś katar czy kaszel łatwo. Współczuję tych problemów z mężem. Musi nabrać dystansu, więc najlepiej to przeczekać, bo widać teraz bardzo się boi o mamę. Mam nadzieję,że wyniki badań będą dobre i wszystko wróci do normy. Asiu teraz te komunie to właśnie jak małe wesela, już chrzciny, niektórzy robią je na kilkadziesiąt osób. Na pewno te święta będą inne, ale staraj się mieć z nich jak najwięcej radości, w końcu to ludzie przy stole tworzą atmosferę i magię, więc nieważne ile Was będzie, ważne jak będziecie świętować. Agata co słychać, jak u Was z pogodą? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wpadłam bo muszę się wyżalić. Z moim mężem nie udaje nam się w ogóle dogadać. Święta zrzucił całkiem na moja głowę. Mieliśmy we wtorek jechać razem na zakupy, ale oczywiście wrócił po 20 z pracy.Wczoraj zrobiłam więc zakupy sama, zamarynowałam mięsa, uprałam i zmieniłam pościel, posprzątałam łazienki, do tego wiadomo dzieci, normalne obowiązki, a mąż co zrobił? We wtorek szwagierka urodziła córeczkę, mała Janinka nie chciała czekać do kwietnia :) I wczoraj mąż pojechał zaraz po pracy do szwagra, bo mieli łóżeczko składać i przewijak. Miał wrócić na kolację, nie wrócił, o 3 w nocy wysłał mi smsa-jak odchodziłam od zmysłów, że wypili po lampce szampana za zdrowe życie Janki i nie chciał wracać taksówką a rano po auto. Od brata od razu pojechał do pracy, nawet nie zapytał czy ja potrzebuję pomocy nic, poza tym,że dziś ma okropny dzień i wróci koło 21. A ja dziś muszę umyć okna, poprać zasłonki, zacząć gotować, pojechać do szwagierki do szpitala, uprać dywaniki. A do tego mam dziś bratanka męża jako czwarte dziecko. Ale co tam, dam radę. Nie mówię,że Ignacy przejął katar po Olku i w ogóle nie śpi, biedny się męczy, bo wiadomo noska nie wydmucha. Pani do pomocy miała dziś przyjść, ale sama ma święta na głowie, więc dziadek męża zgodził się przyjść godzinkę posiedzieć z dziećmi, bym mogła zobaczyć Janinkę i szwagierkę. A jutro już mąż zapowiedział, że obiecał mamie umyć okna, i po pracy jedzie do niej i znów wróci po kolacji. W takim dniu jak dziś mówię,że małżeństwo jest przereklamowane. Nie wiem o co obraził się na mnie mój mąż, być może o to, że nie siedzę jak on non stop ze zmartwioną miną i nie szukam informacji o raku piersi i się nie załamuję. No, ale ja nie mam czasu. Jego zdaniem gdyby moja mama zachorowała on by rzucił wszystko i pogrążył się w żalu, ciekawe tylko jak mam wytłumaczyć Ignacemu, że go nie przewinę tylko będę się umartwiać? Mam okropny nastrój, odechciało mi się świąt... Mania fajnie,że koncert udany, szkoda tylko pamiątkowego przeziębienia:) Jak byłam młoda i bardziej szalona zawsze byłam blisko sceny, ale potem mi przeszło, człowiek dojrzewa :) Mazurek robię, taki od lat ten sam-z krówkową masą. Ciekawa jestem jaki jest Twój, widziałam Twoją świąteczną babkę-piękna:) Michalina życzę sukcesów kulinarnych na Święta:) Każdy ma na koncie jakieś porażki-mniejsze czy tez większe. Wczoraj robiłam razowy makaron z sosem brokułowym, i w ogóle zapomniałam posolić makaron, był niezbyt dobry, nawet sos nie ratował. Ale cóż, roztargnienie:) Znam te kłótnie dziecięce, oj znam. Moja córka zawsze chciałaby to co dostaje brat, choćby dostała taką samą rzecz/słodycz. Ale brata słodszy widocznie. Agata co słychać? Joasiu jak przygotowania do świąt? Nie wiem czy znajdę czas wpaść przed Świętami, postaram się, ale już życzę Wam Wesołych Świąt.

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Asiu ja też nie lubię świąt kameralnych a u nas prawie zawsze takie właśnie były...:( zawsze marzyłam o świętach jak z reklamy- stół pięknie ubrany zastawiony tradycyjnym jedzeniem a w około ogromna kochająca się i uśmiechnięta rodzina. Dobrze, że u was zazwyczaj udają się takie gromadne, miłe święta a te będą jedynie wyjątkiem od reguły.Ale Michalinka powiedziało coś bardzo ważnego- nie ważne ile ludzi przy stole, ważne jaką tworzą atmosferę. Co do komunii to pamiętam, że dla mnie to też było przeżycie, stroje, przygotowania, pierwsza spowiedż no niezły stres dla takiego dziecka a teraz to i dla całej rodziny bo wszyscy się prześcigają w tych prezentach, obiadach itd. jedna kiedyś to skromniej się odbywało a człowiek dostał złote kolczyki i się cieszył. Maniu super że koncert bardzo udany i świetnie się na nim bawiłaś, sama widzisz ja wiele się zmieniło, jaka jesteś silna i jak cudownie sobie radzisz, a to że nie rzucasz się w dziki tłum pod samą sceną nie jest niczym nie normalnym. Ja nawet przed agorafobią nigdy nie pchałam się w jakiś szczególny ścisk pod scenę na koncertach. Zdrowy zupełnie człowiek nie musi mieć na to żadnej ochoty- nie jest to nawet zbyt bezpieczne bo wiadomo że gdyby wybuchła jakaś panika i tłum zaczął się rozpychać to największe ryzyko dotyka tych którzy są właśnie pod sceną, przy barierkach itd. Przyjdzie jeszcze i taki czas Maniu że nawet porównywać nie będziesz jak było kiedyś a jak jest teraz. Sernik, mazurek i babka wow rewelacja cudownie wpadam do Ciebie na święta ;). Michalinko mi też się zdarzyło nie raz w kuchni ponieść totalną klapę...pamiętam do dziś wstrętną zupę fasolową z pesto z rukoli a rukola była wyjątkowo gorzka i cały gar zupy wylaliśmy do toalety, pierwsze pączki które wyszły jak spłaszczone ciastka, pierogi z których farsz wylał się do wody itd :). Bywa różnie zwłaszcza gdy robisz coś po raz pierwszy lub eksperymentujesz z nową potrawą. Głowa do góry, nie ma co się przejmować wpadkami zwłaszcza że często opisujesz też bardzo udane obiady (kotleciki rybne które dziewczynki zjadły ze smakiem, zapiekana ryżowa z mięsem itd). Udanej prezentacji gratulują a u mnie z pogodą jako tako. To nie jest Izmir gdzie w marcu słoneczko już nam przyjemnie dogrzewało, wciąż nie wyszliśmy z zimowych kurtek...co prawda jest coraz cieplej ale na wiosnę trzeba będzie poczekać, mieliśmy jeden taki piękny, słoneczny weekend gdzie z mężem i znajomymi wybraliśmy się do parku na piknik a potem chorowaliśmy przez tydzień ;) także jeszcze trzeba uważać, pogoda bardzo zdradliwa. Jula Twojego męża obecne zachowanie jest niestety nie do przyjęcia. Ja zdaje sobie sprawę, że faceci są inni, że nie radzą sobie z emocjami, że jak facet choruje to tak jakby o życie walczył i generalnie w tych sprawach powinnyśmy być dla nich wsparciem. Jednak nie może być tak że mąż zostawia Ciebie samą na głowie z 3 dzieci, na głowie z praniem, sprzątaniem, gotowaniem, organizacją całych świąt i gdyby jeszcze było tak że zostawia bo musi siedzieć w tej robocie 24h na dobę i bardzo mu przykro ale...jeśli ma czas aby mamusi umyć okna, ma czas aby ze szwagrem składać przewijak przy szampanie a dla Ciebie tego czasu i tego wsparcia nie ma bo np. uważa że się niewystarczająco umartwiasz to jest jednak zwykłe chamskie zachowanie. Nawet jeśli uważa, że ma prawo się na Ciebie obrazić to przecież w tym domu ma jeszcze 3 dzieci którymi też powinien się zająć i dom w którym przecież ma lub powinien mieć obowiązki. Pewnie teraz jesteś zbyt zmęczona i zbyt zawalona obowiązkami aby jeszcze z nim rozmawiać ale myślę, że powinnaś jasno dać mu do zrozumienia że to co robi jest nie w porządku i nie ma tolerancji dla takich zachowań. Nawet jeśli ma jakiś żal to niech siądzie z Tobą i jak człowiek porozmawia a obrażanie się i *karanie* brakiem wsparcia i czasu zwłaszcza w sytuacji gdy na głowie masz tysiąc obowiązków służy jedynie popsuciu relacji. Też wydaje mi się Jula że bardzo dużo bierzesz na swoje barki, jesteś chyba z tych kobiet co to w jednym czasie piorą, jedną ręką gotują obiad drugą wycierają zasmarkany nos dziecka jedną nogą myją podłogę a drugą nogą zamykają drzwi balkonowe. To się z jednej strony chwali ale z drugiej moim zdaniem zależność jest taka- im więcej ty będziesz robić tym mniej będą robić osoby obok Ciebie i to działa zarówno w pracy jak i w domu w przyjażni itd. Czasem w pracy ludzie myślą- czemu to ja jestem zawalany robotą gdy np. mój kolega ma czas na kawkę i papieroska, albo w domu kobieta ma natłok zajęć ale radzi sobie ze wszystkim a im lepiej sobie radzi tym mniej pomaga jej mąż...choć wydaje się że powinno być odwrotnie. Moim zdaniem to są konsekwencje bycia silnym, twardym, wydajnym i pracowitym..Ja to widzę u siebie w związku- im więcej robiłam ja np. w Izmirze zawsze sprzątałam sama cały dom...im częściej to się zdażało tym mniej mój mąż się udzielał i tym mniej mi pomagał...a teraz np. w ciąży odpuściłam, najpierw męża do pomocy zaprosiłam a potem robiłam stopniowo mniej i mniej i widzę zależność że mąż robi w domu coraz więcej a jeśli sam nie może np. z powodu kręgosłupa to np. zorganizował tą parę która u nas teraz sprząta...rozwiązania mogą być różne ale najważniejsze, że widzi taką potrzebę pomocy i wsparcia a myślę że gdybym i w tej zaawansowanej ciąży latała z odkurzaczem i ścierką to by tego nie widział...Może ja się mylę ale ja bym Ci radziła i pogadać z mężem poważnie i trochę odpuścić z tą perfekcyjną panią domu... A u mnie już ostatni trymestr, w zasadzie zostało 2 i pół miesiąca. Brzuch rośnie i już powoli ciężko mi się śpi, nie mogę pozycji znależć dobrej. Jak długo spacerujemy lub jak długo stoję nad garami w kuchni to kręgosłup już też dokucza...dietę mam taką, że nic tylko pakować na siłowni :) białko jem od rana do wieczora i łącze- popijam kefirem pierś z indyka z kaszą, zagryzam puree z ciecierzycy kotlet jagnięcy a do tego obok sałatka z bobu itd itd. jeśli mi się wyniki nie poprawią to już chyba czeka mnie przeprowadzka do lasu i polowanie na dziką zwierzynę. Święta tuż tuż ale nie zamierzam tym razem się szczególnie wysilać- tradycyjnie będą faszerowane jajka: http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/jajka_faszerowane/jajka_faszerowane.html Michalinko jakby coś nie wyszło, to w tamtym roku robiłam z tego przepisu zarówno z pieczarkami jak i z pomidorami i kozim serem- były pyszne. Do tego mazurek i na obiad będzie baranina i to tyle, reszta zupełnie normalnie. Gdybym też nie zaglądnęła przed świętami to wam życzę zdrowych, rodzinnych i ciepłych świąt. Buziaki

Odnośnik do komentarza

Julka gdybym mogła sobie porozmawiać z Twoim mężem...Wiele rozumiem, ale jednak powinien wziąć się w garść. Rozumiem,że jest silnie związany z mamą i się o nią martwi, ale tym zamartwianiem się zdrowia jej nie przekaże, ani nie sprawi,że choroba jeżeli jest to zniknie. Nie wiem może teściowa powinna z nim porozmawiać? W końcu ma rodzinę i musi się ogarnąć, bo w jakąś depresję wpadnie. Wiem,że zaprosiłaś gości i te święta na pewno zrobisz, ale nie rób nic na siłę. Jak nie będzie jakiegoś dania czy idealnie wysprzątanego mieszkania nic się nie stanie. Rodzina czeka na spotkanie z Tobą a nie z błyszczącym domem. W końcu święta to dobra chwila by zwolnić, odetchnąć, odpocząć. Mam wielką nadzieję,że Twój mąż właśnie w te dni będzie miał okazję przemyśleć swoje zachowanie, pogadać z rodziną i wrócić do normalności. Wiadomo,że będziecie się martwić o teściową, ale jej zdrowie nie może być powodem konfliktów między Wami. W końcu takie zdarzenia mają cementować rodziny a nie je niszczyć.Spokojnych Świąt Julka :) Mania lubię muzykę-szczególnie jak gotuję zawsze gra mi radio, i coś tam sobie podśpiewuję nawet, ale nigdy na dużym koncercie nie byłam-zazdroszczę trochę, ale starej babie to już nie wypada. My wczoraj dekorowałyśmy mazurki, coroczna tradycja z moją siostrą. Mam taki prosty, kruche ciasto, na to roztopiona czekolada i żurawina do tego :) Słodkich i zdrowych świąt Maniu:) Michalina u nas na Wielkanoc są takie skromne podarki, i dzieciaki o tym wiedzą, chociaż jak mówisz jak jedno coś zobaczy u drugiego od razu to chce. Zosia często widziała kuzynów z jakimiś autami, czy garażami i od razu je chciała mieć. Pamiętam jak na moje pierwsze małżeńskie święta robiłam barszcz na Boże Narodzenie, tak go gotowałam długo,,że wyszedł mi koncentrat, trzeba było na talerzach rozcieńczać wrzątkiem. Jestem pewna,że Twoje faszerowane jajka będą pyszne:) Michalina-radosnych świąt życzę:) Agata ja marzę o takich wielkich świętach, ale niby nas tak dużo nie ma, a nigdy nie udaje się całej rodziny do stołu zaprosić. Nie wiem jak to robią w serialach :) Baraninę podasz? Ja nigdy nie robiłam, raz jadłam na weselu-pyszna była, ale sama bym się nie podjęła jej zrobić:) Teraz ta końcówka to mi się najbardziej dłużyła, już tak chciałam być po i zobaczyć dziecko. Jedz zdrowo, dużo odpoczywaj i bądź cierpliwa, niebawem Ada się urodzi :) A u nas powoli wszystko płynie. Wczoraj właśnie u siostry dekorowaliśmy mazurki, na święta się widzieć nie będziemy i szkoda spora... Dziś szwagierka wpadnie z życzeniami, też dziś wyjeżdża z dziećmi, a my wieczorem jedziemy do teściów na działkę na święta. Tam dziś będziemy malować jajka, jutro poświęcimy, i w niedzielę wieczorem wracamy. Będzie nas tylko 5, na drugi dzień siostra teścia przyjedzie, to będą we 4 chociaż. A poniedziałek u moich rodziców, też sami będziemy, tyle,że brat będzie. Zrobiłam te mazurki i śledzie mam po kaszubsku i tyle. Trudno, może za rok uda się być w większym gronie. Ważne,że Zosię wciąż Święta cieszą, jak widzę jej entuzjazm to mi mniej przeszkadza frekwencja przy stole. Liczę na jakiś spacer-niech pogoda się poprawi. Pozdrawiam dziewczyny i Wesołych Świąt :)

Odnośnik do komentarza

Chciałam Wam złożyć życzenia na te Święta-dużo spokoju, radości ze spotkań z bliskimi, zdrowia i by każdy dzień traktować jak ten świąteczny. Smacznego jajka:) Agata to już weszłaś w ostatni trymestr i już odliczanie czas zacząć:) Baraninę jadłam parę razy, moja mama robi gulasz, ale ma taki posmak, no nie do końca mi odpowiada. Ciekawa też jestem jak robi się ją w Turcji?:) Mi bardzo pasowało stanie z boku, bo właśnie w tej samej hali co teraz był koncert, doszło 20 lat temu do pożaru podczas koncertu, ludzie zginęli jak w panice zaczęli uciekać. I syn pracownika mojego taty został poparzony w tym wypadku, i teraz zawsze siadam/stoję z tyłu. Nawet w teatrze wolę być bliżej drzwi. Po prostu widziałam tego chłopaka niejeden raz i utkwiło mi to w pamięci-zamkniętych miejscach lepiej widzieć drzwi w razie czego. A w końcu muzykę słychać dokładnie tak samo;) Julka trzymam mocno kciuki byście zgodnie przeżyli Święta. Mam wielką nadzieję,że mąż postanowi przeprosić Ciebie i zaoferować więcej niż pretensje. Naprawdę trzymaj się kochana. Dużo spokoju na najbliższe dni. Joasiu życzę Ci rodzinnych i udanych Świąt. Jestem pewna,że będziecie je miło wspominać :) Michalina Wszystkiego Dobrego na Święta dla Ciebie i rodziny:) U mnie świąteczne przygotowania z przygodami. Popsuły nam się i mikser i pralka. A mama zgubiła kartę do bankomatu i zablokować trzeba było konto. Akurat na święta. Ale mi to nie przeszkadza, jakoś mam dystans do wszystkiego, najważniejsze dla mnie podczas tych świąt to modlitwa, takie wyciszenie się, posiedzenie w kościele. Bardzo to lubię. Ciasta upieczone, teraz kuszą zapachami mięsa, a tu post. Pogoda się poprawiła. mam nadzieję,że to będą udane Święta. Wesołych Świąt.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny chciałam Wam życzyć-jako ostatnia jak widzę, Wesołych Świąt, wolnych od trosk i kłopotów. Dużo zdrówka, rodzinnego ciepła i pogody ducha. Mam nadzieję,że po Świętach będziecie miały same wspomnienia i się nimi podzielicie tutaj z nami. Odpoczywajcie, jedzcie smakołyki i witajcie wiosenną aurę. Wybaczcie,że tak mało piszę, ale zaraz wychodzę z dziewczynkami poświęcić koszyczki, a potem dostałam listę zadań od mamy, dziadków, oj jestem zaopatrzeniowcem i podkuchennym dziś. Pozdrawiam Świątecznie.

Odnośnik do komentarza

I jak Wam minęły Święta? Mam nadzieję,że spokojnie i bardzo smacznie ;) U mnie tak było. Najpierw sobota, zakupy duże-o dziwo najmniejszy tłum w Biedronce, spokojnie, mogłoby być tak na co dzień ;) Dwa razy szłam do kościoła, nie wiem czemu, ale teraz miałam bardzo religijne święta. W ostatniej chwili zabrałam się za pieczenie mazurka z powidłami i wyszedł cudowny. Wczoraj pogoda była kiepska, grad, deszcz, bardzo zimno. Ale Rezurekcję zaliczyłam dwójkę gości mieliśmy, bardzo miły dzień. A dziś już pogoda się uspokoiła, co prawda zimowa temperatura, ale deszcz nie padał, więc ponad 4 godziny spędziliśmy na spacerze, pojechaliśmy na cmentarze, szkoda,że nadmorski spacer się nie udał, ale ogólnie święta oceniam pozytywnie. Mam nadzieję,że Wy tak samo ;) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam po Świętach :) U nas też było miło. W sobotę poszliśmy na piękne święcenie jajek, tutaj na wsi to inaczej wygląda, ludzie przynoszą wielkie kosze-jak na zakupy, ileż tam pyszności ;) A potem już z teściową zajęłyśmy się kuchnią, niby nas mało, ale jedzenia jak na połowę wsi. Zosia poszła na swoją pierwszą rezurekcję. Wróciła zachwycona. Mnie nigdy nie ciągnęło w dorosłym życiu, by na 6 iść do kościoła, przedtem rodzice na siłę kazali nam chodzić, to teraz nie ma siły, która w wolny dzień i święto by mnie zmusiła :) Niedziela minęła bardzo miło, tak spokojnie, i rodzinnie. Chociaż teściowa się uparła byśmy zostali na noc, nie chciałam bo wiedziałam jak to się skończy, o 8 mieliśmy jechać, przebrać się, podlać kwiaty i do moich rodziców, a tu stół nakryty i teściowa kazała zjeść śniadanie,a potem moja mama była zła, bo ledwo tam skubnęliśmy, ale obiad na szczęście był już zjedzony z dokładkami ;) Pogoda nijaka to nie spacerowaliśmy. Teraz zbieram się do pracy, Zosia ma wolne, leci do sąsiadki pobawić się jak mnie w domu nie będzie. A dziś to sobie chętnie zjem proste mielone tak dla odmiany;) Mania cieszę się,że miałaś udane udane i rodzinne święta. Szkoda,że u nas pogoda ładniejsza nie przyszła. też liczyłam na taki spacer. Michalina jak tam u Ciebie było? Agata jak się czujesz, jak minęła niedziela? Julka mam nadzieję,że święta wyprostowały wszystkie napięcia między Tobą a mężem i ten czas upłynął Wam spokojnie i rodzinnie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Święta, święta i po świętach...u mnie to nawet nie bardzo można powiedzieć że święta były. Niedziela, normalny dzień w którym zawsze jeżdzimy na bazar po świeże warzywa i owoce i do rzeżnika po mięso więc i teraz nic się nie zmieniło a mąż w poniedziałek już pracował. Oprócz ładniej przystrojonego stołu i kilku typowo Wielkanocnych potraw nic nie wskazywało na święta w sumie..Nie ma tej atmosfery, nigdzie nie widać ludzi z koszyczkami idącymi do kościoła, sklepy otwarte itd. i ciężko jest w takich warunkach stworzyć święta, raczej ich namiastkę. Także u mnie to były zupełnie normalne 2 dni. Maniu fajnie że miło spędziłaś święta, rodzinnie i nawet udało się pospacerować (moi rodzice mówili że pogoda u nich fatalna). Asiu takie święcenie w wiejskim kościele na pewno musi mieć specyficzną atmosferę. Jednak widać że w takich miejscach większe przywiązanie do tradycji. Chętnie bym zobaczyła te kosze pełne pyszności :). Michalinko jak tam święta, jak się udały faszerowane jajka? Może pocieszę Cię, że spaliłam tym razem ciasto na mazurka ;) włożyłam do piekarnika i....zagadałam się przez telefon a jak już się zorientowałam to 3/4 ciasta było praktycznie czarne wszystko poszło do kosza i robiłam ciasto jeszcze raz. Drugie wyszło już fantastycznie i mazurek zrobił furorę nie tylko w domu ale i turków i japończyków w pracy męża ale jak widzisz wpadki się zdarzają wszystkim. Jula jak tam wasze święta i jak atmosfera z mężem? Mam nadzieję, że udało się polepszyć atmosferę. Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tym moim gadaniem o perfekcyjnej pani domu...z moich obserwacji tak wynika, że w tych domach gdzie kobieta silna i zazwyczaj nie prosi o pomoc domownicy pomagają dużo mniej ale nie chciałam Cię tym urazić ani powiedzieć coś w stylu że to Twoja wina. Wczoraj wyrabiałam przedłużenie pobytu na kolejny rok, od lipca będę mogła się już obiegać o obywatelstwo i od razu to zrobię ale jak na razie wciąż mogę być tu na zasadach takiego przedłużonego pobytu który wyrabiać trzeba raz na rok...nastaliśmy się w tym urzędzie wśród Syryjczyków, Libańczyków...strasznie ich dużo ciągnie do Ankary. W naszej części miasta to ich w ogóle nie widać ale w takich sytuacjach to człowiek zdaje sobie sprawę ilu ich jest, ilu zjeżdża. Przychodzą załatwić te papiery całymi rodzinami-mąż, żona, 5 dzieci, wleką jakąś babę starą co siedzi na ziemi no masakra po prostu jakby się do epoki kamienia łupanego nagle trafiło. Głośno, tłocznie, babki w tych worach czarnych albo i nie ale i tak od stóp do głów pozakrywane, niektórzy nic po turecku ani nawet po angielsku nie potrafią powiedzieć i próbują tam dokumenty załatwić...no baby z dziadem brakowało. Jak będą tak napływać do tej Turcji stadnie to za kilka lat żyć się tu nie będzie dało...:/. Poza tym dalej jem białko w każdej postaci, za tydzień badania... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

To i ja się przywitam już po Świętach :) U mnie było bardzo rodzinnie, jedzenia tyle,że z 5 razy się przejadłam. Jednak dobrze,że nie świętujemy co miesiąc bo ważyłabym z 200 kg, z moim łakomstwem :) Jajka się udały, nawet mama doceniła, chociaż wiadomo to proste danie. Ogólnie nachodziliśmy się po rodzinie, dzieciaki zadowolone-moja mama troszkę mniej, bo kupiła dziewczynkom piżamki, i uznała,że źle wypadła przy prezencie teściów i miała trochę pretensji,że nie uprzedziłam. No, ale o czym tu uprzedzać, ja wolę piżamki, praktyczne. A panienki nic tylko pchają te wózki i na śniadanie muszą z nimi przychodzić, takie nianie mam w domu :) Moje zaziębienie nie mija, w zasadzie przez święta je podkręciłam, a w weekend mam zajęcia i coś jak kolokwium. Wiadomo od tego nic nie zależy, ale nie chcę przynieść rodzinie wstydu, i samej sobie, a wiedza nie chce wchodzić, jak kiepsko się czuję. Oby przeszło. Do tego młodsza znów wysypana, mąż wini mleko, musimy iść z nią do alergologa. Zaraz wyjdzie na to,że Nina nic nie będzie mogła jeść... Joasiu fajnie spędziliście święta, nawet w małym gronie, ale jak udanie:) Też mam ochotę na proste jedzenie teraz, zero szaleństw :) Mania ja chodziłam na Rezurekcję, a potem pojawiły się dzieci i cóż, jak podrosną pójdę z nimi-o ile nie zaśpię :) Fajnie,że święta zaliczasz do udanych:) Agata może za rok z mężem uda się Wam przyjechać do Polski z małą? W ogóle nie każdy kraj świętuje drugi dzień świąt, więc poza granicami, szczególnie jak katolicyzm jest w mniejszości, świętować trudno. Ale myślę,że parę potraw, ładny stół i pamięć o świętach to też piękna rzecz :) A powiedz córeczka będzie miała dwa obywatelstwa, tureckie dostanie od razu tak? Julka mam nadzieję,że u Ciebie wszystko w porządku, i święta minęły spokojnie, musisz się odezwać, bo tutaj się martwimy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata nie obraziłam się, zresztą za co kochana? :) Już miałam etap perfekcyjnej pani domu, ale jak Lilę urodziłam to mi przeszło. Wcześniej prasowałam ściereczki, robiłam sama zupki i tarłam jabłuszka, dezynfekowałam podłogę dwa razy dziennie. A teraz robię to co muszę, ale prowadzenie domu dla 5 osób to spore wyzwanie. Ciągle coś piorę, karmię, sprzątam-nie ucieknę przed tym. Mój mąż dużo pomaga w domu, potrafi wszystko, ale jak jest oczywiście w domu. Ja sama czasem wolę coś zrobić, i mieć zrobione niż czekać aż wróci z pracy, to fakt. Ale w weekendy naprawdę mam luz, mąż gotuje śniadania i kolacje, zabiera dzieciaki, a relaksuje go odkurzanie ;) Święta może i skromne, ale za to jak zapamiętane-ostatnie we dwójkę. Jak będzie Ada będzie inaczej, piękniej, bo jak są dzieci to zupełnie inaczej się odbiera i przeżywa święta-w sumie to taki powrót do dzieciństwa ;) Mam nadzieję,że obywatelstwo dostaniesz bez problemów:) Mania spacery nad morzem-nam się nie udało, ale nadrobimy. Cieszę się,że święta jak najbardziej udane:) Michalina zdrówka i powodzenia na zaliczeniu, pójdzie Ci śpiewająco : I gratuluję kulinarnego sukcesu :) Moi rodzice kupili dzieciakom encyklopedię zwierząt, takie dwa tomy. A teściowie zaszaleli, i zajączek był bogaty. Moja mama też uznała,że ich prezent był za skromny w porównaniu z teściami. Taka rywalizacja prezentowa-mnie to śmieszy. Ale kto wie, za 30 lat też może będę walczyć o sympatię wnuków i synowej ;) Moja Lilka miała ostrą nietolerancję mleka, ale przeszło, w każdym razie odstaw nabiał i koniecznie do alergologa. Asiu trochę inne święta-mniejsze w ilość osób, ale i tak jesteś zadowolona i bardzo dobrze :) Już te mamy nie chcą nas puszczać bez jedzenia, moja na siłę dała mi blachę sernika, chociaż w domu miałam swój. I cóż, musiałam wyrzucić bo kwaśny się zrobił ;) A u mnie troszkę lepiej. W sobotę pogadałam z mężem, chwilowe zawieszenie broni. Problemem zostaje to,że mąż uważa,że facet nie rozmawia o uczuciach, o emocjach. Że on ma być silny, pewny siebie itp. To znaczy woli się pokłócić niż powiedzieć,że jest zagubiony i nie wie co robić. I woli zatopić się w pracy. Mi to nie pasuje, i koniecznie musimy to zmienić, na razie nie truję mu nad głową-dziś teściowa miała biopsję i nie chcę mu dokładać problemów. Ale nie pozwolę by mąż tak się zachowywał, wolę by płakał, niż udawał.,że jest ok, a potem prowokował kłótnie. Święta minęły za szybko., było miło. W poniedziałek teściowie pojechali do nowej wnuczki, my byliśmy u moich rodziców i na spacerze niespodziance. Moi rodzice kupili mieszkanie, 10 minut pieszo ode mnie. Ładne, na parterze-co ma znaczenie, mały tarasik, ogródek-tata zachwycony. 20 metrów mniej niż mają teraz, ale po co im te 3 pokoje jak my jesteśmy na miejscu? Mniejszy czynsz, mniej kosztów, no i parter, a teraz 3 piętro bez windy. Ale najbardziej mnie cieszy odległość, 10 minut pieszo :) A poza tym małemu zaczęły ropieć oczka, domowe sposoby zawiodły, doszła gorączka, wyszło,że to zaziębienie lekkie. Przylepa się zrobił, Lilka zazdrosna okropnie, zachowuje się jak niemowlak. Ja też podziębiona trochę, mam nadzieję,że do weekendu przejdzie bo mamy plany. Ogólnie ciągle martwię się o mojego męża-chyba nawet bardziej niż o teściową. Te jego humory są jak u kobiety w ciąży. Mam nadzieję,że teściowej nic nie będzie i będzie między nami znów ok. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julka cieszę się, że już między Wami lepiej. Od czegoś trzeba zacząć, także zawieszenie broni to dobry wstęp. Na pewno musicie dużo rozmawiać, a mąż musi przełamać strach przed utratą męskości. Powiem Ci,że mój tata jest taki sam, taka męska dziwaczna duma, pamiętam wiele przykrych sytuacji w życiu i mój tato ani razu nie płakał, właśnie tak samo pokazywał jaki to z niego macho, ale wewnątrz bardzo cierpiał, i pamiętał,że w takich chwilach rzadko bywał w domu, jeździł na ryby, uciekał. Nie chciał by ktoś go widział bezsilnego. Moja mama przyzwyczaiła się do tego, ale jak dla mnie to nie tędy droga. Jak sprawa z teściową się unormuje musicie przeznaczyć trochę czasu na udoskonalenie związku. Ktoś kiedyś powiedział,że małżeństwo, w ogóle związki to praca przez 24 godziny na dobę i tutaj się zgadzam. Najważniejsze byście czuli swoje wsparcie w trudnych chwilach. Szkoda,że święta minęły za szybko :) Mam nadzieję,że synek szybko wyzdrowieje, to najgorsze jak taki maluszek choruje i niedomaga. Teraz miałaś rzeczywiście dużo na głowie, pewnie stąd mała zrobiła się zazdrosna, jeszcze brat chory i musisz mu poświęcić więcej uwagi. Może w weekend jakaś babska aktywność, spacer, kawiarnia,plac zabaw-czas mama i córeczka? Trzymam kciuki za wyniki teściowej, oby były prawidłowe. Fajnie,że rodzice zamieszkają blisko Ciebie:) Agata święta poza krajem są inne, nie ma troszkę tej atmosfery. Pamiętam jak było w Belgii, niby dużo bliższa nam kultura, kraj religijny, ale to nie to. Bo mnie to w ogóle ta cała cepelia, jedzenie-mazurki, barszczyk, kościół, pociąga. Będziesz miała dwa obywatelstwa, bardzo fajna sprawa;) Michalina powodzenia na tym zaliczeniu, pokaż tam wszystkim jaka z Ciebie mądra kobieta :) Współczuję chorób, mam nadzieję,że szybko przejdą i Twoje zaziębienia i problemy z alergią, teraz to takie powszechne niestety. Gratuluję kulinarnego sukcesu, tylko tak dalej :) U mnie nie było rywalizacji o prezenty, ale to dlatego,że my z mężem zawsze mówiliśmy co nam, a raczej Zosi potrzeba. Jak była mała to ubranka, potem zabawki, a teraz kurs języka wspólnie opłacają, polecam, zero problemów:) Mania co tam po świętach słychać? No a u mnie raz lepiej, raz gorzej. Wczoraj miałam straszny atak migreny, mama była u mnie, na szczęście, bo nie mogłam iść do Zosię do szkoły. Dziś jestem niewyspana, ale już lepiej się czuję. Poczułam,że wiosna przyszła :) Mam w planie dziś z mężem i Zosią zająć się naszym ogródkiem, myślę,że czas na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi. A jutro szwagierka zaprosiła nas na obiad, idziemy z teściami, trochę się boję o atmosferę, bo szwagier złożył zaraz po świętach pozew o rozwód, ale zaproszenie przyszło już po tym wydarzeniu, więc chyba chce się z nami spotkać po prostu. We wtorek mam ostatnie zajęcia z moją grupą, potem tydzień wolnego-to znaczy muszę przygotować nowe zajęcia, bo dostaję grupę pań, które są pielęgniarkami, więc nauka będzie specjalistyczna i trochę mam stresu, czy dam radę. A poza tym to mąż myśli poważnie o zmianie pracy, znów na wyższe stanowisko przyjęli kogoś nowego zaraz po studiach. Męża chwalą, ale jakoś nie doceniają poza formułką-co byśmy bez ciebie zrobili. Go to męczy, bo i ma doświadczenie zagraniczne, i jest lojalny i ma dużo wiedzy, a jak dochodzi co do czego to od lat pensja ani nie drgnie, i widzę jak go to irytuje. Rozumiałabym jakby był po emeryturę, ale przecież mąż nie ma 40 lat i już pokazują,że liczy się tylko młodość... Smutne trochę. Miłego i słonecznego weekendu :)

Odnośnik do komentarza

Witam, Dziewczyny piszę żeby się pożalić i wygadać...W piątek byłam u lekarza, szybciej niż planowaliśmy bo zobaczyłam małą plamkę krwi na bieliżnie..na szczęście nic bardzo poważnego się nie działo, z małą wszystko w porządku miałam kilka różnych badań bo też przypuszczaliśmy że może to układ moczowy ale czysto...lekarz twierdzi, że to mogło być z przemęczenia, mała jest większa, cięższa i mogła coś ucisnąć...więc sporo się strachu najedliśmy a wcale też nie odetchnęliśmy z ulgą bo dziś przyszły wyniki badań krwi i białko wciąż mam nisko a żelazo jeszcze spadło...nie wiem jak to możliwe bo żelazo zażywam codziennie a że dla białka zjadam jeszcze teraz codziennie mięso, jajka, mnóstwo takich dań np. z soczewicą to sama nie wiem jak to jest możliwe że białko nie idzie w górę a żelazo jeszcze spada...chyba mi przez skórę to wyparowuje...nie wiem też co mam robić bo nie jestem w stanie zjadać dziennie kilograma mięsa, pić 3 litrów kefiru i zagryzać kilogramem soczewicy i fasoli...a chyba tak by pasowało...do tego lekarz stwierdził że starzeje mi się łożysko...ocenił je pomiędzy II/III stopniem a jestem dopiero w 30 tygodniu także fantastycznie :/. Naczytałam się i sama nie wiem co o tym myśleć...mam do niego iść za półtora tygodnia to wtedy poproszę aby mi zbadał dopplerem przepływy pomiędzy dzieckiem a łożyskiem bo ponoć to jest ważniejsze od samej oceny dojrzałości/wydolności łożyska...no ale powiem wam dziewczyny, że wściekła jestem i nic z tego nie rozumiem...Odkąd wiem, że jestem w ciąży zero alkoholu, ja nie palę ani mój mąż ale nawet gdy przechodzę teraz koło kogoś kto pali to zasłaniam buzię szalikiem i wstrzymuje oddech, odżywiam się zdrowo ok. nie jem codziennie mięsa choć od miesiąca już tak ale warzywa, bardzo dużo owoców, wszystko przygotowuje w domu, żadnych dań gotowych ani jakiś czipsów i co łożysko II/III stopień...a przecież starzenie się łożyska jest związane najczęściej z paleniem papierosów i z niezdrowym jedzeniem...za to dziewczyny mam koleżankę która w ciąży nawet na I trymestr nie odstawiła alkoholu i bardzo często korzystała np. z czerwonego wina (i nie była to jedna lampka), nie oszczędzała się też ani trochę - dziecko urodziło się w tamtym miesiącu, w terminie, ponad 4 kilo, zdrowe jak byk....przyjaciółka rodziła we wrześniu w terminie dużą zdrową dziewczynkę a jeszcze jak byłam w lipcu w Polsce to byłam świadkiem jak zajada się ciastkami i czipsami z Biedronki niemal codziennie..a już nie mówię o rodzicach dzieci z przedszkola w którym wolontaryjnie pracowałam- baby bez zębów (mnie tylko ząb nieco pobolał już pędem do dentysty) z koszmarnymi próchnicami, czynnie palące i pijące większość na pewno również w ciąży odżywiające się pasztetem i parówką i co...większość dzieci zdrowych o wcześniakach mowy nie było...nie zdziwiłabym się gdyby jeszcze do samego końca miały cudowne łożyska o stopniu 0 albo 1 a u mnie łożysko jak u najgorszego menela......:/:/ szlag mnie trafia ale przede wszystkim jest mi potwornie smutno i boje się o małą...to za wcześnie żeby rodzić... Michalina świetnie że jajka wyszły super i wszyscy zachwalali, rywalizacja pomiędzy babciami chyba jest zupełnie normalna. A jak Ci poszła prezentacja? A co do obywatelstwa to Ada będzie miała 2 od razu po zarejestrowaniu w tureckim urzędzie dostanie tureckie a potem z dokumentami do polskiej ambasady i automatycznie dostaje też polskie :). Jula ciesze się, że Cię nie uraziłam...co do męża to rozmawiajcie, rozmawiajcie, rozmawiajcie. Mój mąż był dokładnie taki sam jak się poznaliśmy, a może i gorzej bo Tureckim facetom chyba jeszcze ciężej jest odkrywać się ze swoimi uczuciami, emocjami, facet ma być twardy, tu z resztą w rodzinach wiele się zamiata pod dywan, nie rozmawia się o trudnych tematach, nie uczy się dzieci a szczególnie chłopców że mają prawo płakać i że należy ze sobą rozmawiać w trudnych chwilach, gdy mąż był jeszcze dzieckiem zmarł mu ojciec i nawet wtedy każdy się chował ze swoimi emocjami, ewentualnie kobiety mogły płakać ale rozmowy...nic takiego nie pamięta, został z tym sam i nikt nawet nie zapytał jak on się czuje, musiał to przeżywać w ciszy...więc ja miałam taki egzemplarz że on gdy się pokłóciliśmy lub miał problemy to albo siedział cicho albo się kłóciliśmy ale wyładowywał to złością np. rzucił poduszką w ścianę czy coś w tym stylu, ale ja byłam uparta pozwalałam mu na te cichsze momenty ale potem musieliśmy to przegadać...ciężko było bardzo ale teraz zmiana jest ogromna..mąż jak miał ostatnio problem rodzinny to bez niczego przyszedł pożalił się, zapytał o radę....zdarza mu się nawet na filmie przy mnie wzruszyć i to nie raz bardziej jak ja a wcześniej to nie było do pomyślenia...także wszystko jest do zrobienia ale rozmawiać trzeba, nie pozwalać na takie fochy i złość właśnie i dać mu świadomość że jak np. się popłacze to go nie wyśmiejesz ale zrozumiesz. Asiu z pielęgniarkami to będzie też i pozytywny stres- dla Ciebie nowe wyzwanie, na pewno świetnie sobie poradzisz a Panie pewnie okażą się lepiej zmotywowane do nauki niż te z ostatniej grupy. Co do stosunków w pracy to ogólnie jest jakiś dramat. Nie dość że pracę dostać ciężko to i o uznanie w niej trzeba walczyć. Może niech mąż pogada z szefem i powie mu szczerze o chęci awansu/podwyżki...skoro nie wiedzą co by bez niego to ma chyba prawo ubiegać się o swoje. A co do innej pracy...ma mąż coś na oku? Nie byłabym zbytnią optymistką co do tego że w innym miejscu pracy go docenią ale może już teraz wie że gdzieś by go chcieli, potrzebowali to wtedy warto pomyśleć. Trzymam kciuki. Maniu jak tam? Pozdrawiam was, idę piec indyka a potem na spacer dotlenić moje cudownie wydajne łożysko...

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczyny :) U mnie męczący był to weekend, pogoda piękna, ale nic z niej nie skorzystałam, siedziałam na zajęciach-ale żałowałam,że je mam akurat w ten weekend-pochwalę się napisałam najlepiej z całej grupy. Poza tym chyba dostałam zapalenia zatok, tak mnie męczy katar, na szczęście mąż przyniósł odpowiednie leki i mam zamiar szybko się z tym rozprawić. Także najbliższe dwa dni przeznaczam na wyleczenie kataru. Ninka chyba rzeczywiście mleka nie powinna pić. Być może mój błąd, z jej alergiami nie powinnam jej dawać jeszcze mleka z kartonu a wciąż modyfikowane. Na razie dajemy jej sojowe, dla mnie świństwo, ale mała pije, szczególnie to waniliowe ;)Mąż nie będzie pracował 2 maja, więc zapowiedzieliśmy się kuzynostwu-ci co mają agroturystykę i spędzimy miłe dni w ich towarzystwie. Jako,że robią specjalny pakiet na majówkę, jestem pewna,że będzie cudownie. A i w sobotę zaingurował mąż sezon grillowy, wieczorna kiełbaska zaliczona:) Joasiu i jak spotkanie się udało? Myślę, że warto byłoby przejrzeć rynek, może pójść na jakąś rozmowę o pracę, i potem podjąć decyzję w sprawie zmiany, czy też awansu. Wiesz jak ktoś stanie pod ścianą, i zobaczy,że może stracić pracownika, to nagle znajduje się podwyżka. Mam nadzieję,że mąż zostanie doceniony- w nowej bądź starej pracy :) Julka dobrze,że zawieszenie broni zostało zawarte, teraz będzie tylko lepiej-musicie więcej z sobą rozmawiać. Faceci chcą być samcami alfa czasem wbrew sobie, i naturze. Okazywanie uczuć i emocji to przecież nic złego. Szkoda,że małemu zdrówko się popsuło, najgorzej jak maluszek choruje. Mam nadzieję,że wyniki teściowej będą dobre i wszyscy odetchniecie. A jak weekendowe plany się udały? Agata a nie bierzesz tabletek z żelazem? One mają lepszą przyswajalność, ja bym brała, nie wiem czy lekarz Ci je zalecił? Nie miej wyrzutów sumienia, robisz wszystko co najlepsze dla córeczki, każda ciąża jest inna, są kobiety co o siebie nie dbają, a rodzą zdrowe dzieci i takie co chuchają i mają problemy. Najważniejsze nie zadręczaj się, bo stres najbardziej szkodzi dziecku. Jesteś pod opieką lekarza, na pewno będzie dobrze. Mania co u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczyny :) Agata nie znam się na tych ciążowych problemach, ale mocno trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. Jesteś pod opieką lekarza i to jest najważniejsze. A teraz nie możesz się stresować, bo to jest najbardziej zakazane dla przyszłych mam. Michalina gratuluję zaliczenia, świetnie sobie radzisz :) Zazdroszczę grillowego sezonu, i współczuję zapalenia zatok, tak często to mam i wiem jakie to świństwo. Zdrówka. Fajne plany na majówkę,mam nadzieję,że będzie to wyjazd udany i rodzinnie odpoczniecie i spędzicie miło czas :) Asiu przykro,że już biorą rozwód, ale widocznie tak będzie dla nich lepiej. Z nową grupą świetnie sobie poradzisz, jestem pewna,że będzie nawet łatwiej, bo skoro to pielęgniarki to na pewno myślą o pracy za granicą i będą chciały jak najwięcej wynieść z zajęć. Może niech mąż wybada rynek, dowie się w pracy czy ma szansę na awans i podejmie najlepszą dla siebie decyzję. Julka dużo zdrówka dla rodziny. Małżeńskie problemy są mi jeszcze obce, ale z tego co widzę to sporo facetów stara się być macho i udają,że trudne emocje nie robią na nich wrażenia. Moja mama mówi,że tata jedynie raz płakał-na pogrzebie swojego taty. A nawet po zawale żartował i mówił,że nic się nie stało, i w ogóle czym my się martwimy. Też na pewno był to spokój pozorowany. A jak ktoś zapytał się o zdrowie czy samopoczucie-zaczynał tata awantury. Widocznie też wstydził się powiedzieć,że się boi i martwi swoim zdrowiem. Takie ukrywanie emocji nikomu nie służy. Musisz z mężem dużo rozmawiać, zapewniać o wsparciu, być blisko, musi się otworzyć. Mam nadzieję,że weekendowe plany udane? Miałam ciężki tydzień.Siostra wyjechała, zostałam sama w pracy,a akurat miałam okropny czas miesiączki. Chyba pierwszy raz tak się męczyłam przez cały tydzień. W zasadzie to jak rano wstałam już odliczałam minuty do końca pracy, dręczyły mnie wszystkie chyba możliwe objawy. W sobotę przyszła piękna pogoda, myślałam,że odpocznę, pobędę na dworze, ale głowa mnie tak bolała przez pół dnia,że nic z tego nie wyszło. Szła zmiana pogody, od niedzieli wieje, pada grad, śnieg, deszcz, pewnie stąd ta słabość. No, ale na szczęście przeszło, wczoraj w pracy było w końcu spokojnie, dużo pracy, ale moje samopoczucie się poprawiło. A dziś mam wolne, poszłam na zakupy, kupiłam trochę zdrowia na ryneczku, kosmetyków w drogerii i koszulę w kratę na lepszy nastrój :) Ogólnie tata wczoraj bardzo mnie pochwalił, i uznał,że świetnie sobie radzę:) Teraz mam przerwę w sprzątaniu, upiekłam ciasto, miło tak odpocząć w ciągu dnia:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam anginowo, co prawda nie ja,a Zosia, ale wiadomo siedzimy w domu, córka ma antybiotyk,męcząca jest. Nie dziwię się, angina boli i współczuję memu dziecku, a i sobie samej też, bo antybiotyk silny, i moje dziecko mocno wymęczone. Niepotrzebnie w niedzielę zabieraliśmy ją do szwagierki, były urodziny jej córki, mojej chrześnicy, Zosia już narzekała na gorsze samopoczucie, ale cóż, czasu nie cofnę, pewnie angina byłaby tak czy siak. Moją grupę pożegnałam, w sumie bez żalu, dziewczyny były jakie były, ale kwiaty od nich dostałam. Teraz staram się wieczorami/nocami opracować plan nowych zajęć. Idzie mi ciężko. Co do męża, jego kolega pracuje w nowej firmie, zagraniczna, ciągle kompletują obsadę, pensja na dzień dobry wyższa o ponad tysiąc złotych. Minus to firma z siedzibą w Anglii, stąd pracownicy jeżdżą tam często, ten kolega przez 2 miesiące był w sumie 3 tyg w Londynie. Mi to nie pasuje, ale może nie będzie innej opcji, bo tutaj mąż się męczy. Ale i on,taki typ przedwojenny bym powiedziała. Przychodzi, robi swoje i grzecznie wychodzi. Nie ma siły przebicia, wierzy,że liczy się wiedza, kompetencja, doświadczenie. Nie powalczy o swoje, choćby chciał. Musimy to przemyśleć, bo jednak to musi być wspólna decyzja... Agata mam nadzieję,że ciąża przebiegnie bez problemów do końca. Czasem tak jest, że łożysko jest nad wiek ciąży zbyt dojrzałe, ale przepływ substancji bez zarzutów. Mam nadzieję,że tak właśnie jest u Was. A co do żelaza, wiesz,że większość kobiet ma anemię w ciąży. Mówiłaś,że niezbyt lubisz mięsko, może już wcześniej miałam jakieś niedobory? W każdym razie jedz dużo czerwonego mięsa, szpinaku, warzyw strączkowych i myśl pozytywnie. Maniu kolejny trudny okres w pracy zaliczony wzorowo. Wolny dzień na pewno się przydał, zakupy, ciasto-super:) Michalina duże gratulacje. Masz na głowie dom i dzieci, a proszę-jesteś wzorową studentką :) I dużo zdrowia, z zatokami lepiej nie żartować, lubią uprzykrzyć życie. Julka co słychać? A i dziewczyny mam pytanie, chodziłam szukać sukienki na komunię, nic ciekawego nie znalazłam w dobrej cenie. Siostra poleciła mi Bon Prix, bardzo podoba mi się ta-http://www.bonprix.pl/style/sukienka-koronkowa-139990228?source=3 Ale nigdy nic nie kupowałam do ubrania w internecie, kupowałyście? Macie doświadczenie, polecacie? I czy ta sukienka pasuje? Moja mama mówi,że powinnam kupić białą garsonkę, ale dla mnie to taki poważny zestaw. Kupić? pzodrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Michalinko gratuluję, wzorowa z Ciebie studentka :), brawo. Co do weekendu majowego w agroturystyce waszej rodziny to na pewno będzie cudownie, zawsze gdy opisujesz pobyty tam to wam po prostu zazdroszczę ;). Ja uwielbiam takie miejsca- blisko natury, cisza, spokój i jeszcze z atrakcjami rewelacja. Zdrówka Tobie i małej, co do mleka z kartonu to teraz nie bardzo wiadomo co tam faktycznie w tym mleku jest... Maniu gratuluję, tata pewnie wymagający i skoro Cię pochwalił to znaczy że świetnie sobie radzisz...kolejny raz jesteś sama więc i dużo pracy, kiepsko się czułaś a jednak podołałaś wszystkiemu. Kosmetyki, koszula w kratę i ciasto na pewno skutecznie polepszają nastrój :) Asiu zdrówka dla Zosi życzę. Na pewno co do pielęgniarek to słownictwa specjalistycznego jest mnóstwo, trudna grupa ale dzięki temu może być ciekawie i myślę, że sobie wspaniale poradzisz. Typ taki jak Twój mąż-przedwojenny to właśnie w pracy ma ciężko bo współpracownicy i pracodawca szybko się orientują że będzie ciężko i uczciwie pracować bez narzekania i upominania się o swoje i niestety wykorzystuje się to. Może gdyby pracodawca zorientował się że Twój mąż planuje odejście z firmy to coś drgnie, zmieni się, spróbują go zatrzymać awansem, lepszą wypłatą? Ja nie znosiłam wyjazdów służbowych męża, nie można powiedzieć że nie ma to żadnego wpływu na życie rodzinne, jeśli ktoś lubi taką harmonie, że jednak mąż codziennie po pracy wraca do domu to ciężko jest pogodzić się z koniecznością częstych wyjazdów służbowych. Z drugiej strony Twój mąż jeszcze młody, ma czas na robienie kariery, nowe wyzwania...i jeśli męczy go obecna sytuacja w pracy a nie ma szans na poprawę warunków to pewnie po jakimś czasie zacznie to wpływać na jego nastrój, może się wypalić...a za 5,10 lat może być problem ze zmianą miejsca pracy...wierzę, że podejmiecie dobrą dla was obojga decyzje. Co do sukienki to ja nigdy ubrań przez internet nie kupowałam, zawsze muszę przymierzyć, więc nie mam w tej kwestii żadnego doświadczenia. Sukienka którą pokazałaś jest śliczna, bardzo mi się podoba ale ja bym się na nią nie zdecydowała do kościoła na komunię. Jak dla mnie jest super na jakąś kolację z mężem czy znajomymi ale nie wiem czy do kościoła...biała garsonka to może przegięcie w drugą stronę...ja bym wybrała coś pośredniego może to: http://www.bonprix.pl/style/sukienka-dzianinowa-139068062?source=3 też jest kobieca, elegancka a jednak skromniejsza ale to jest Asiu tylko moje zdanie. Jula co tam u was, co z teściową? U mnie lepiej dziewczyny...uspokoiłam się, dziękuje za słowa wsparcia, wiem że stres to nic dobrego w ciąży. Pisałam do was nabuzowana emocjami, dopiero po tym jak się dowiedziałam więc chyba całą tą niedobrą energię tu przelałam...potem się wyciszyłam i myślę pozytywnie, a wczoraj byłam znów u lekarza (teraz muszę do niego chodzić często) i zdecydowanie mnie ta wizyta wyciszyła. Łożysko faktycznie wcześnie zaczęło się starzeć, za wcześnie...ale okazuje się, że przepływy jak na razie są bez zarzutu, mała wciąż prawidłowo przybiera na wadzę i jak na razie nie ma co wpadać w panikę. Trochę poskarżyłam się lekarzowi, że dbam o siebie, nie palę i chyba nie powinnam być w takiej sytuacji...on w związku z tym zrobił mi wykład 15-minutowy na temat przyczyn starzenia się łożyska, okazało się że jest ich...mnóstwo, bardzo mnie to uspokoiło bo pozbyłam się tego poczucia winy, teraz wiem że jest mnóstwo chociażby genetycznych powodów dla których nawet uważające na siebie i dziecko kobiety mają problemy z łożyskiem. Mojego lekarza za to właśnie bardzo lubię, nie patrzy na mnie krzywo i nie ocenia, że na pewno pale lub w inny sposób sama sobie zapracowałam na taki stan, a stara się uspokoić, pokazując wszystko na faktach...pamiętam jak kiedyś zapytałam się jak wyglądają skurcze braxtona-hicksa to zaprowadził mnie do sali, w której leżała jego pacjentka, podpięta do ktg mająca właśnie takie skurcze...generalnie mnie wiedza bardzo uspokaja i po tej rozmowie z nim całkowicie się odblokowałam :). Zrobię co w mojej mocy żeby mieć dobry poziom białka i żelaza (biorę Michalinko od dwóch miesięcy żelazo w kapsułkach też) ale jeśli się nie uda się na tyle na ile bym oczekiwała to nie będę się zadręczać...u nas w końcu piękna pogoda, piękne słońce i to też wpływa pozytywnie :). Mam nadzieję jak najdłużej Pozdrawiam was, miłego weekendu

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×