Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Hej kobietki dawno mnie tu u was nie było ale intensywnie żyje pierwszy mój Egzamin praktyczny oblałam nie wiem czy wam pisałam dzisiaj dopiero jadę na drugi w nocy się denerwowałam teraz nerwy mnie puszczają bo życie od tego egzaminu nie zależy stres mi Napewno nie pomoże. Pozdrawiam was serdecznie poczytam was na spokojnie jak wrócę do domu i nadrobie zaległości 😃

Odnośnik do komentarza

Puma powodzenia, ja się poddałam-ale Ty nie powtarzaj mojego błędu i śmiało ruszaj do boju. Trzymam kciuki! Julka fajny pomysł z pieniędzmi, ile to ja miałam zabawek, które po jednym dniu kończyły żywot, czy traciłam zainteresowanie a to zawsze jakaś lokata. Może do szwagrów też wpadaj z całą rodziną sporo przed czasem? Niech zobaczą,że to nie jest zbyt fajne. Tort-na pewno nie jest miło zobaczyć coś co nie spełnia oczekiwań, ale najważniejsze,że smakował wszystkim. I jak zakupy się udały? Joasia ileż atrakcji, sama bym ten film zobaczyła. A taki kotlet-wow, ależ mi ochoty narobiłaś na eksperymenty:) Agata współczuję tej zdrowotnej sytuacji z mężem, oby szybko doszedł do siebie. Czasem ktoś na własnej skórze musi się przekonać,że ze zdrowiem żartów nie ma. Cierpliwości do cierpiącego męża-po moim tacie i bracie widzę,że chorujący facet to nic przyjemnego. Widać,że jesteście już prawie gotowi na narodziny Ady:) Michalina co u Ciebie? A ja właśnie wróciłam z pracy, taki lżejszy dzień, ale zamiast od razu wracać do domu poszłam na długi spacer, niemal wiosennie, 11 stopni, piękne słońce. Wróciłam z kwiatami, bo jakoś tak poczułam wiosnę. Parę chwil na słońcu i od razu milej się żyje. A teraz czas pomyśleć o obiedzie, ale najpierw muszę przygotować sobie gorącą czekoladę-ostatnio mogłabym założyć kawiarnię, tak ją nałogowo pijam:) pozdrawiam prawie wiosennie:)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny zdałam za drugim razem tyle mnie to kosztowało nerwów ale egzaminatora miałam miłego gościa rozmawiał ze mną starał się żebym się wyluzowała. Maniu próbuj do skutku nie wolno się poddawać ja dzisiaj czułam że zdam sniło mi się to nawet w nocy chociaz nie mogłam spać długo z nerwów . Julka zbieranie pieniędzy dla dzieci na konto to świetna sprawa bo faktycznie kiedyś się bardziej przydadzą a w razie jakichś nieprzewidzianych potrzeb czy dodatkowych wizyt czy zajęć to są na koncie :-) szkoda że tort nie budził takiego zachwytu jak pownien za swoją cene Michalinka zazdraszczam pogody ja od jakiegoś czasu funduje sobie z moją kuzynką wypady właśnie babskie tylko ja i ona bez dzieci i mężów i super mi robią takie wypady.Jeśli chodzi o dzieci to moje lubia ryby może ozdób jakoś rybny na talerzu zabawnie w sensie niby oko jej zrób czy buźke z czegoś do jedzenia u mnie dziewczyny lubią przygotowywać obiad ze mną a potem im zawsze mówie że jeśli same coś przygotowują to musza spróbować jak to smakuje i takim sposobem moja Nastka pokochła pierogi ruskie których dawniej nie chciała się tknąć Agata widze że u ciebie przygotowania dla dzidziusia pełną para ciesze się że dobrze się czujesz i już minęło ci troche ciąży współczuje chorego męża ale tacy uparci są faceci Joasia super że miło spędziłaś czas z kobietami i ferie fajne dla córki daj znac jak bajka o pingwinach może i ja z Nastką pojade Jeszcze do mnie nie dociera że zdałam zapłaciłam do dwóch tygodni będę mieć dokument i będę mogła jeździć a na koniec marca mam wizyte z Nastką w prokocimiu to już nie będę musiała się męczyc i prosić żeby ktoś nas zawiózł tylko same pojedziemy pewnie będę się na początku niepokoiła jak gdzies będę sama jeździć ale każdy się bał na początku

Odnośnik do komentarza

Witam :) Tak Wam powiem,że jakoś kiepsko u mnie. W sobotę mam zajęcia na uczelni, a tu jest pogrzeb taty przyjaciela, w dzieciństwie był jak wujek dla mnie, ale teraz mieszkał 250 km stąd, moja mama jedzie,no a ja nie mogę i w sumie smutne, bo życie mu się poplątało i mało będzie ludzi. I jeszcze mąż ma weekend w pracy, teściowie jadą po dziadka -biorą go do siebie na miesiąc bo ciocia jedzie do sanatorium, i nie mam co zrobić z dziewczynami. Wiadomo są dwie, do tego młodsza ma jakąś alergię, gorzej niż z ospą, maść, leki-mała nie chce brać, marudzi, gorzej śpi. Chyba sobie odpuszczę, albo komuś je wepchnę-widzicie zawsze pod górkę, zachciało mi się tej nauki. Dzięki za rady w sprawie ryb, muszę wykorzystać szczególnie spaghetti-moje kochają makarony, już trzeci dzień z rzędu mamy makaron na obiad. A maż zabrał nas do świetnej, rodzinnej restauracji-będziemy tam wracać. Puma bardzo gratuluję :) Mania czekolada -duży kubek poproszę ;) Właśnie muszę też kwiaty kupić i mieć wiosnę w domu :) Agata współczuję mężowi bólów, a Tobie większej pracy-oby szybko przeszło i już spokojniej moglibyście czekać na Adę :) Joasiu wyjazd udany to się cieszę, taki odpoczynek na pewno dużo Wam dal, w ogóle brzmi uroczo takie babskie święto :)Tyle atrakcji Zosi zapewniasz, aż chciałabym mieć ferie sama:) Julka urodziny udane to najważniejsze, chociaż szkoda,że tort nie wyszedł jak na zamówieniu. I ważne,że zdrowie wróciło dla całej rodziny :) Sama muszę pomyśleć o tej prezentownej formie z kontem, myślę,że to świetny pomysł. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Joasiu super że małej tyle atrakcji szykujesz i wyjazd i łyżwy i kino, fajnie będzie wspominać ferie. Ja czasem robię schabowego w orzechach włoskich i do tego żurawinka, a pistacji jeszcze nie próbowałam ale podejrzewam że to to dopiero musi myć niebo w gębie :). Jula bardzo dobry pomysł z przeznaczaniem pieniędzy na zajęcia dodatkowe lub inne potrzebne wydatki. Bardzo praktycznie i rozsądnie. Zabawek jest teraz tyle i dzieci i tak mają ich zazwyczaj zbyt wiele i na pewno lepsze jest taka inwestycja. Co do tortu to dziwne bo przecież głównie dlatego się je zamawia- robią coś czego nie da się odtworzyć w domu, no ale chyba nie zależy im zbytnio na klientach. Dobrze, że smak ratował wygląd. A co do szwagrów popieram Manię albo przychodzić do nich wcześniej tak aby zrozumieli że to jednak kłopot albo zapraszaj ich na godzinę póżniej niż powinnaś. Akurat zjawią się o czasie :) Maniu ja mam ostatnio zachcianki na gorzką czekoladę i też bym mogła w każdej formie :). Tak, wiosna niech już przyjdzie jak najszybciej, spacer, kwiaty, ładna pogoda i od razu człowiekowi lepiej. Puma serdecznie Ci gratuluję, spisałaś się na medal a raczej na prawo jazdy:), super zwłaszcza, że bardzo Ci się przyda prowadzenie auta w życiu. Michalinko na podyplomowych to chyba większy luz jest można od czasu do czasu odpuścić zajęcia. Skoro się inaczej nie da to nic nie poradzisz ale wciąż myślę, że ten pomysł był dobry...może nie jest to wygodne ale to tylko na pewien czas a potem będziesz mieć zapewnioną pracę. Co do taty przyjaciela to rozumiem, że jest Ci przykro, że nie możesz uczestniczyć w pogrzebie. Wydaje mi się, że dla osoby zmarłej już chyba jest wszystko jedno kto się pojawi na takiej uroczystości, ważniejsza na pewno jest pamięć, ciepła myśl, modlitwa. Co do makaronów to ja np. właśnie robię spaghetti z pomidorowym sosem z tuńczykiem. Szybko, sprawnie a smak jest na prawdę przyjemny. Rozumiem Twoje córy ja to bym mogła we Włoszech mieszkać :), wykorzystaj to właśnie co do ryb :). A u nas lepiej, mąż stanął na nogi, już nawet od czwartku chodzi do pracy. Wciąż czuje ból i nie jest w stu procentach dobrze ale z dnia na dzień coraz lepiej a to ważne...najważniejsze, że stres minął bo już mi kiedyś mąż mdlał z bólu właśnie od kręgosłupa i nie chciałabym tego kolejny raz przeżywać głównie ze względu na małą. Ciężko patrzyć na kochaną osobę jak cierpi, dlatego cieszę się, że jest coraz lepiej. Jutro nam dostarczą meble dla małej na szczęście wniosą nam i zmontują w cenie transportu już od razu więc mąż się za nic nie chwyci na pewno ;). W niedziele nam pierwszy raz przyjdzie Pani do sprzątania bo mój brzuch coraz większy, mąż rozwalony z kręgosłupem a pasuje okna umyć, Ady nowe meble porządnie wymyć itd. mam nadzieję, że będziemy zadowoleni. Dziewczynki tak sobie czytam *Pierwszy rok życia dziecka* właśnie i mam pytanie o to jak kładłyście swoje malutkie dzieci spać? Poduszeczki podejrzewam, że żadna nie używała ale np. kocyk, rożek? Zawijałyście w coś swoje niemowlaki? No i czy na płasko czy jednak pod kątem? Teraz widzę jest coraz więcej opcji łóżeczek które tak można pod kątem ustawić żeby dziecko wyżej głowę miało, albo wsadzają coś pod materac, łóżeczko. Jak wy robiłyście? Miłego weekendu

Odnośnik do komentarza

Witam :) Agatka ja małą kładłam w rożku z początku, teraz widzę mniej się go używa, ale jak Zosia była mała to obowiązkowo, i w rożku do łóżeczka, dopóki takiej pewności nie nabrałam-i ja i ona :) Ja,że coś uszkodzę jak taką kruszynkę wezmę do rąk, a ona stała się bardziej stabilna. Dobrze,że już meble wniosą i ustawią bez udziału męża-niech się oszczędza. A Ty o oknach i dużych porządkach już nie myśl, fajnie,że masz opcję zamówić sobie kogoś do pomocy :) Michalina przykre, ale myślę jak Agata, obecność jest mniej ważna niż myśl, modlitwa, znicz możesz zapalić wszędzie. Z jednej strony szkoda pewnie pieniędzy za zajęcia, ale są losowe sytuacje,że nie da się paru rzeczy pogodzić, nie przejmuj się. A wiadomo co małą uczula? Puma serdecznie gratuluję, zucha dziewczyna:) Maniu fajnie tak łapać wiosnę, powodzenia w pracy. Julka co u Was? A u nas koniec ferii, trochę szkoda, nie wiem jak ten czas minął. Ale było intensywnie, Zosia zadowolona, to najważniejsze. W piątek byłyśmy na przedstawieniu, bawiłam się jak dziecko. A dziś idziemy na obiad do tej restauracji gdzie Zosia będzie mieć przyjęcie, trzeba przetestować kartę i poświętować-od 1 marca dostałam dziewczyny stały etat, co prawda połówkę, ale dotychczas miałam umowę zlecenie,a teraz jestem pełnoprawnym pracownikiem :)szefowa mówiła,że dziewczyny przychodzą i mnie chwalą-mimo,że na zajęciach się nie starają to mnie lubią. A z innych newsów, szwagier powiedział w końcu prawdę, chce rozwodu, mieszka z inną, są razem od września! 3 miesiące prowadził podwójne życie, smutne prawda? Teściowa się załamała, ale szwagierka nie, ją to jakby uspokoiło, wie na czym stoi. Powiedziała mi,że zawsze będziemy jak rodzina i kontaktów z nami nie zerwie, co mnie cieszy. No nic, miłej niedzieli dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Witam po weekendzie :) U mnie męcząco, siostra znów za granicą, od czwartku moje samotne dwa tygodnie w pracy, mam nadzieję,że szybko zleci, i nie będzie tak ciężko jak ostatnimi dniami. W weekend relaks-fryzjer, teraz wyglądam jak Twiggy, ponoć to modne, a jakie praktyczne. Zrobiłam bajaderki, domowe-pyszne. I trochę leniuchowałam, bo teraz ciężka praca przede mną. Joasiu bardzo serdecznie gratuluję, wiem co to znaczy taki awans i życzę powodzenia, świetna z Ciebie musi być nauczycielka języka :) Agata dobrze,że mąż dochodzi już do siebie, Ty wypoczywaj i dbaj o Was obie. mycie okien i inne takie prace lepiej powierzyć komuś w pełni sił :) Mam nadzieję,że do porodu już będzie u Was spokojnie zdrowotnie :) Puma bardzo gratuluję i trzymam kciuki za samodzielne jazdy :) Michalina czasami los nie pozwala nam połączyć paru ról i trzeba z czegoś zrezygnować, na pewno szkoda pieniędzy za zajęcia, ale wiadomo rodzina najważniejsza. Przykro mi z powodu śmierci kogoś bliskiego rodzinie, ale też myślę,że modlitwa jest najważniejsza w takiej chwili. Julka co u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie chcę Was zanudzić, ale dużo się u mnie działo. Jak pisałam miałam jechać z dziadkiem na zakupy meblowe, czekałam na nianię, a ona nie chciała przyjść. Po pół godziny napisała,że nie przyjdzie i tyle, zero wyjaśnień. Zaczęłam się martwić,że coś jej się stało, ale ona wysłała sms-a po jakimś czasie,że znalazła lepiej płatną pracę i żegna- z dnia na dzień. Zdenerwowałam się okropnie, musiałam zabrać dzieci, Ignaś był bardzo zdenerwowany bo zamiast drzemki ja go ubieram i biorę na zakupy, i mi kolczyk wyszarpał z ucha, ja idiotka odłożyłam go na blat krzesełka do karmienia. Wyszliśmy, wróciliśmy, włożyłam tam małego, dałam mu zupkę, i jak skojarzyłam,że tam wciąż leży kolczyk to mały już zjadł rosołek z kolczykiem. Zadzwoniłam do taty, bo mąż oczywiście na budowie, pojechaliśmy na odział, zrobili małemu usg, gastroskopię pod narkozą i kazali nam czekać aż zrobi kupkę czy będzie kolczyk czy nie. I tak dwa dni czekaliśmy na oddziale. Dziewczyny Ignasia, niespełna 8 miesięcznego niemowlaka położyli razem z 15 latkiem, który miał zespół Downa-współczuję, ale on rzucał się, krzyczał, nie spał, wyzywał. mały przeżył okropny stres, a jaki ja. Na szczęście kolczyk wyszedł, dalej mamy go obserwować, ale zdrowotnie widzę,że ok, ma apetyt, gorączki nie ma. Ale psychicznie, ciągle płacze, nie śpi, marudzi, ciągle muszę go nosić na rękach. Nie wiem, wciąż się boi widocznie. A ja też okropnie to przeżywam, w końcu to moja wina, a teściowa dodała- mówiłam,że pomysł z nianią jest głupi. I wszystko przez to,że chciałam nianię, bo jakby nie ona, nie byłabym zdenerwowana, i nic by się nie stało. Także zostałam bez niani, mąż wchodzi w poniedziałek na dwie budowy i mam mętlik w głowie. Teraz jest tak,że każdy 4 latek ma zapewnione mieć miejsce w przedszkolu, więc Lilkę możemy zapisać na te 5 bezpłatnych godzin, ale to od września. Niby tydzień a tyle wrażeń i emocji. Maniu spokoju dużo w pracy. Myślę,że te bajaderki bardzo byłyby mi teraz pomocne w dojściu do siebie:) Asiu jestem dumna, wiedziałam,że znajdziesz pracę i będziesz zadowolona, ale nie tylko Ty jak widzę, a i uczniowie. :) A to sama nie wiem jak można oszukiwać żonę i żyć na dwa łóżka. Dobrze chociaż,że nie ciągnie tej farsy. Agata ulga,że mąż doszedł do siebie, oby już do porodu Ci takich numerów nie robił :) Jesteście już niemal gotowi na powitanie małej, dużo to radości to szykowanie się na narodziny :) Agatko a chodzisz do szkoły rodzenia? Masz jakąś położną, ciekawi mnie jak to wygląda w Turcji? Michalina i jak uczulenie córki? Teraz to plaga, co rusz ktoś uczulony. Nie wiem jak minął Ci weekend,ale na pewno wybrałaś mądrze, zresztą jeden weekend zajęć opuszczony tragedią nie jest. Współczuję w związku ze śmiercią przyjaciela taty. Puma gratulacje :) Moja rada- jak zdałaś to dużo jeździj, ja parę dobrych lat nie prowadziłam i miałam potem sporo kłopotów by zyskać pewność siebie. Szerokiej drogi :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julka bardzo współczuję, to na pewno musiało być wyjątkowo stresujące przeżycie i dla Ciebie i dla Ignasia. Dzieciaczków nie da się w pełni upilnować, nie miej wyrzutów sumienia. Wiesz dorosły w takiej chwili jest okropnie zdenerwowany a co dopiero maluszek, nowe miejsce, nowi ludzie, badania, inny rytm dnia, także nie dziwię się,że Ignaś to przeżywa. Dajcie mu troszkę czasu, niech nabierze poczucia bezpieczeństwa na nowo. Pomysł z przedszkolem bardzo dobry, szkoda, tylko,że od września dopiero. A zachowanie niani-bezczelne po prostu. Spokoju życzę. Maniu ja to pracuję dwa dni i już jestem zmęczona, a co dopiero maratony ;) Mam nadzieję,że znajdujesz czas na relaks i chwile dla siebie -na te przygotowanie pyszności ;) Michalina co tam słychać kochana? Agata co u Was słychać? Dziękuję za gratulację, pracę lubię i cieszę się,że to pół etatu, może jak Zosia będzie większa i bardziej samodzielna podejmę cały etat, ale musi sama robić sobie kanapki, sprzątać i robić lekcje ;) Nasz obiad bardzo udany, cieszę się z wyboru lokalu, jedzenie pyszne, tylko ceny za wysokie, no, ale cóż, raz w życiu ma się komunię. Wczoraj byłam po 3 tyg na siłowni, dzisiaj czuję mięśnie, których chyba nigdy nie miałam ;) Rozmawiałam z mamą tej dziewczynki, wiecie co, nie ma z kim. Zaproponowałam kawę, spotkanie, zupełnie nie mówiłam o co chodzi, ale pani stwierdziła,że to,że dziewczynki się lubią nie znaczy,że my mamy się kolegować. Ale dziś Zosia już zapowiedziała,że po szkole Julka do nas przyjdzie,znów na obiad. Mam dość, 3 razy w tygodniu funduję jej obiad i jestem bezpłatną nianią, ale drzwi nie zamknę przecież... Zbieram się na zajęcia:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny, Asiu przede wszystkim serdecznie gratuluję Ci stałego etatu. Musisz być na prawdę super nauczycielką skoro osoby nawet niezbyt zainteresowane kursem doceniają Twoją pracę i Cię chwalą. Gratulację w końcu takie obiektywne opinię świadczą najlepiej o jakości Twojej pracy. Co do szwagra to dobrze, że przynajmniej zdobył się na to żeby w końcu powiedzieć prawdę...bo teksty o mieszkaniu z koleżanką z pracy były poniżej pasa. A może jego żona czegoś się jednak domyślała i stąd ten spokój? Chyba kobiety wyczuwają, że coś jest nie tak...najważniejsze, że on się zdeklarował ona wie na czym stoi i mogą jakoś powoli zacząć układać to wszystko na nowo...oby tylko z jak najmniejszą krzywdą dla dzieci.A co do matki tej dziewczynki no to wiemy już z kim mamy do czynienia. To żadna zagubiona po rozwodzie kobietka tylko bezczelny babsztyl. Nie dość że wyświadczasz jej przysługę karmiąc i zajmując się jej dzieckiem to jeszcze miło proponujesz spotkanie a ona z takim tekstem. Skoro ona nawet wdzięczności okazać nie potrafi to powiedziałabym jej że skoro tak to również to że dziewczynki się kolegują nie oznacza od razu że jesteś nianią i sponsorem obiadów. Musi być jakaś równowaga bo to jest jawne wykorzystywanie drugiego człowieka. Skąd się tacy ludzie biorą to nie mam pojęcia... Maniu nowa fryzura zawsze jakoś poprawia nastrój. Twiggy więc włosy masz teraz krótkie, radykalne cięcie było? A te bajaderki to chętnie przyjęłabym w Turcji, no i wytrwałości w ten trudny czas w pracy...dasz radę a potem zaserwuj sobie jakiś zasłużony relaks. Julia bardzo Ci współczuje tej sytuacji, ja się stresowałam chorym kręgosłupem męża a co dopiero takie przeżycie- małe dziecko, 2 dni na oddziale, czekanie na wyniki badań, w końcu taki kolczyk ostry gdzieś się wbić mógł. Mogę sobie tylko wyobrazić co przeżywałaś...ogromna ulga, że fizycznie wszystko dobrze się skończyło, kolczyk wyszedł a Ignaś fizycznie czuje się dobrze. Stres dla niego musiał być to okropny, takie malutkie dziecko dla którego nawet zmiany w rytmie dnia są trudne do przyjęcia a co dopiero taka zmiana- szpital, wrzeszczący chory chłopak obok (nie wiem czy to brak myślenia u lekarzy czy brak możliwości ale tak czy siak nie powinno to tak wyglądać) mnóstwo badań, zmiana miejsca, tempo, do tego na pewno czuł i Twoje zdenerwowanie. Musi mieć teraz czas żeby dojść do siebie. Życzę wam obojgu teraz spokojnych dni. Ta niania to coś okropnego brak jakiejkolwiek odpowiedzialności, empatii no szok. Może ma jakąś ofertę w internecie? Napisałabym już odpowiedni komentarz przestrzegający przed tą paniusią. Do września jeszcze sporo czasu, mąż sporo pracuje no i bardzo się to nie korzystnie ułożyło z tą nianią. :( Michalinko co tam u Ciebie? Puma jak tam rajdowcu? A u mnie dziewczyny wrócił spokój i monotonia. Od soboty w pokoju Ady stoją już jej piękne, nowe mebelki :), jeszcze tylko udekorujemy ściany teraz są takie piękne i pomysłowe naklejki na ściany dla dzieci..no i pokój będzie gotowy. W niedzielę przyszło małżeństwo do sprzątania od 9 do 15 bez żadnych przerw sprzątali i czyścili. Żadnego obijania się, przesuwali meble, zwijali dywany żeby wszędzie odkurzyć i wymyć podłogi, okna mi lśnią, Ady meble czyściusieńkie itd. Generalnie jestem bardzo zadowolona bo część z tych prac już nie dla mnie i będziemy korzystać jeszcze na pewno przez jakiś czas. Jula w Turcji właśnie z położnymi jest pewien kłopot, nie jest to zbyt popularne...ciąże prowadzi lekarz i tylko z nim się widuje co miesiąc, badania i sposób podejścia do ciąży przypomina ten z którym spotykają się dziewczyny w Niemczech czy w UK (choć bez dominującej roli położnych) i jest odmienny od polskiego. Tu praktycznie przez cały okres ciąży nie bada się kobiet waginalnie (chyba że zajdzie konieczność), nie daje się żadnych nosp i innych leków u nas przepisywanych dość chętnie na *twardnienie brzucha*, wszystkie bóle prócz pewnych wyjątków są traktowane raczej jako normalny przebieg ciąży. Mi to przez długi czas bardzo przeszkadzało bo głównie na polskich forach siedziałam i porównywałam a wszystko co innego. I polski internet mi mówił że jest ze mną żle a mój turecki doktor że wszystko ok. Teraz się wzięłam na sposób i jak mnie korci już żeby coś poczytać na forach to tylko na tureckich i angielskich, przynajmniej i tu i tam mówią w tym samym tonie i nie wariuję. Co do szkoły rodzenia to właśnie jutro pierwszy raz się z mężem wybieramy :). Potrwa ten kurs miesiąc ale widujemy się tylko w soboty, dla mnie to plus bo będziemy oboje z mężem korzystać. Nie wiem czy nauczę się wszystkiego na czym mi zależy ale zawsze to jakieś żródło wiedzy dodatkowe. Pozdrawiam was dziewczyny idę piec placki z cukinii -kiedyś Jula podawałaś link z przepisem ze strony chilli bite i są rewelacyjne, robię tylko takie:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalina no czasem tak się niestety składa że gdzieś czuje potrzebe być a fizycznie nie da rady .A na co córka uczulona? Joasiu gratuluje umowy :-) wspólczuje szwagierce ale lepiej znać prawde niż żyć w kłamstwie i braku szacunku. Agata napewno szkoła rodzenia nauczy cię pewnych istotnych rzeczy uczą pracować nad oddechem a to podczas porodu jest ważne . Dobrze że trafiliście na ludzi co wszystko porządnie posprzatali zawsze to lżej dla ciebie Ja dzisiaj odebrałam prawo jazdy i zamierzam od dzisiaj jeździć strasznie się ciesze bo już mi będzie lżej przy dziewczynach jeszcze musimy znlaeść nieduży i niedrogi samochód dla mojego męża żeby miał czym do pracy dojeżdżać to wtedy mi naszą renówke zostawi żebym na codzień mogła nią jeździć póki mamy auto jedno to ja narazie będę je brała tylko wtedy kiedy musze gdzieś jechać bo on ma daleko do pracy .

Odnośnik do komentarza

Witam Was ;) Byłam na zajęciach, nie odpuściłam, chociaż byłam blisko. Na szczęście przyjechał mój brat i ze swoją dziewczyną pobawił się w nianię, a następnie tej roli podjęła się siostra męża, więc wszystko pogodzone, chociaż wciąż sprzątam po ich weekendzie. Znów zaliczyliśmy chorobę, bratanek z męża strony poczęstował panny biegunką, a one i mnie. Ale żyjemy, chociaż osłabione, i głodne. Jutro czas na wielkie zakupy i uzupełnienie zapasów. Na niedzielę mąż zaplanował wycieczkę, taki dzień jego trzech bab. Mam nadzieję,że będzie pogoda, chociaż nie wiem gdzie nas chce wywieźć i czy tam pogoda robi różnicę. Nina ponoć uczulenia dostała od kosmetyków, ostatnio smarowałam ją i Igę nowym kremem na zimę, i widocznie to on był sprawcą, bo odstawiliśmy i zaczęło znikać. Ale cóż, mam jej dawać tylko kremy z apteki. Julia bardzo Ci współczuję. Moja Iga przy trójce dorosłych spadła z huśtawki, takie wypadki się zdarzają. Nie ma w tym niczyjej winy. Badania, nowe miejsce, emocje, nie dziwię się,że maluszek tak to przeżył. Najważniejsze,że fizycznie nic się nie stało, jestem pewna,że za parę dni Ignaś wróci do formy. To dla niego był wielki stres. Też nie rozumiem jak można położyć razem niemowlę i prawie dorosłego człowieka? Rozumie brak miejsc, ale na pewno jakoś rozsądniej mogli to rozwiązać. Joasiu gratuluję i powodzenia w pracy :) Ta matka jednak bardzo wygodna, z czystej grzeczności mogłaby przyjąć to zaproszenie, przecież nie oferowałaś jej dożywotniej przyjaźni, tylko kawę. Jeżeli Zosia ją tak lubi to sprawa wydaje się być trudna, sama nie wiem co bym zrobiła, bo czemu mała ma płacić za matkę i jej zachowanie? Jak ograniczysz ich kontakty Zosia ucierpi, a tamta matka ze złości-straciła bufet może w ogóle zakazać kontaktów. I tak źle i tak niedobrze... Maniu chciałabym ściąć włosy, coś w stylu Coco Chanel, ale o ile teraz moja fryzura to po prostu kucyk boję się,że jak zetnę to będę musiała więcej czasu je szykować. Bajaderki mówisz? Gdzie można je odebrać:) Puma powodzenia w tych pierwszych jazdach. Ja na co dzień jeżdżę Kią Picanto, nie jest duży, dobry na miasto bo łatwo nim manewrować, prosty w obsłudze i nieawaryjny. Agata ponoć w Anglii-kuzynka mi mówiła, nie chodzi się do lekarza tylko do położnej-przy zdrowej ciąży i tak samo z porodem, u nas lekarz jest przy każdym, u nich dopiero jak coś się dzieje. Kuzynka była zdziwiona, ale dziecko urodziło się zdrowe, więc chyba system działa. Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia, to znaczy na porodówce byliśmy dwa razy, położna nam pokazywała salę, dała broszury, nawet film od niej dostaliśmy z porodu-oczywiście przed porodem,taki instruktaż, i ona była u nas w domu z lalką i pokazywała co i jak. Szkołę rodzenia mieliśmy 15 km dalej, i nie chciało nam się jeździć specjalnie na te zajęcia. Teraz otworzyli u nas przy oddziale położniczym. Jestem pewna,że Ada ma maksymalnie uroczy pokoik. Te dziecięce sprawy-jak ja to lubię:) Teraz okazało się,że w ciąży jest szwagierka, i powiem Wam zazdroszczę już. Nie mogłam się w pełni cieszyć ciążą z Niną,i chciałabym to raz jeszcze przeżyć, ale muszę najpierw wrócić do pracy :) miłego weekendu

Odnośnik do komentarza

Witam, po tym niezwykle męczącym tygodniu. Bardzo się cieszę,że teraz przede mną chwila odpoczynku-w tym tygodniu będą dwa dni wolne-tylko zaliczyć dziś w pracy, bo było nie tyle ciężko fizycznie, co okropnie męcząco psychicznie. W pracy same problemy, i to nie z tych błahych, bywały chwile,że musiałam popłakać. Tata nie radził sobie ze stresem i przekazywał go dalej, ja za to zapłaciłam bezsennością i problemami z żołądkiem. Ale chociaż te doświadczenia z agorafobią nauczyły mnie nie chować emocji, i nie wstydziłam się powiedzieć głośno co myślę i co czuję, pomogło. Chociaż mam wielką nadzieję,że to koniec tak dużych problemów w pracy. Muszę się porządnie zrelaksować piekąc jakieś fajne ciasto, poczytać, obejrzeć dobry film i zapomnieć o tych nerwach i stresie. Ale cóż, od stresujących sytuacji nigdy się nie ucieknie, trzeba sobie z nimi radzić. Pogoda zmieniła się o 180 %, wiecie,że wczoraj było 20 stopni? Piękny niedzielny spacer i zakupy zaliczone. A do tego kwiaty na dzień kobiet i już wiosna w domu w pełni :) Michalina krótkie włosy-jak są dobrze obcięte same się układają i zero pracy ma się z nimi :) Fajnie,że znalazła się pomoc przy dziewczynkach i zajęcia zaliczone. Dobrze,że zdrowie Wam już wróciło, takie choroby są męczące strasznie. Ciekawi mnie mężowska niespodzianka na dzień kobiet. Mam nadzieję,że wszystko się udało i miło spędziłaś weekend :) Puma powodzenia w jazdach, i jeszcze raz gratuluję :) Muszę pójść do Ciebie na kurs opanowania stresu egzaminacyjnego;) Agata uspokoiło się ze zdrowiem męża już całkiem, czy jeszcze cierpi? Już pewnie nie możecie się doczekać narodzin Ady, skoro prawie wszystko gotowe :) A co do fryzury to ja nigdy nie miałam za długich włosów. Teraz Twiggy była inspiracją, ale mam uszy zasłonięte, więc tak bardzo krótko to nie jest :) Julka współczuję, na pewno to był dla Was wszystkich wielki stres. Mały teraz jest w takim wieku,że poznaje świat przez wkładanie wszystkiego do buzi, to nie jest Twoja wina. Mam nadzieję,że już wszystko wraca do normy. A co do niani, sama tak dorabiałam, i raz musiałam zrezygnować, z winy pracodawcy-nie płacił tyle ile obiecał,ale powiedziałam to wcześniej, dałam im czas na znalezienie kogoś nowego. Zupełnie bezmyślna ta niania... Trzymam kciuki byście rozwiązali ten problem. Asiu też nie wiem skąd się biorą tacy ludzie? I właśnie najgorzej,że Zosia będzie cierpieć jak zamkniesz drzwi przed tą Julką. Nie wiem co bym zrobiła... A jak minął weekend? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was w nowym tygodniu. Agata właśnie myślałam,że w Turcji inaczej wygląda kwestia przygotowania do porodu, ale to w każdym kraju jest różnie, a dzieci rodzą się zdrowe :) Ja sobie ceniłam własną położną, dwójkę dzieci mi pomogła urodzić. A szkołę rodzenia jak najbardziej polecam, ja chodziłam za każdym razem. Chociaż niby doświadczona byłam, ale te zajęcia bardzo mnie uspokajały, i dodawały pewności siebie. Albo to mąż tak mnie nakręcił by koniecznie chodzić i ja mu uwierzyłam,że musimy? Już nie pamiętam ;) Mam nadzieję,że traficie na fajną prowadzącą, to co-miłej nauki ;) Asiu współczuję tego w jaki sposób tak kobieta Ciebie potraktowała. Ja bym chętnie, ba obowiązkowo poszła zobaczyć i poznać rodziców dziecka, które lubi moja pociecha, a do tego spędza tam całe dnie. Nawet bezpieczniej by się poczuła, ale cóż, widać pani nie lubi *marnować* czasu. Też ciężko coś doradzić, bo drzwi nie wypada zamknąć, to dzieci nie zrozumieją, że muszą ograniczyć kontakty. Sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu... Puma ja mam Citroena, malucha, bo kiepsko parkuję i w ogóle z mężowskim autem sobie nie radzę a ma duże Punto od Fiata. Także na pierwsze auto jakieś małe i bezawaryjne raczej, bo ja to nic nie umiem robić z autem poza prowadzeniem i to też bez szału :) Ale za to czuję ulgę jak sama mogę jechać do rodziców, na zakupy itp. Z dziećmi autobusem to dramat. Maniu nieprzyjemne dni za Tobą, ale dobrze,że masz sposób na relaks, na pewno parę dni wolnego i ładna pogoda pomogą Ci dojść do równowagi. Czasem mamy gorsze dni w pracy, czy w domu i cóż, muszą przejść. Michalina mam nadzieję,że już zdrówko w pełni wróciło i mężowska niespodzianka była bardzo udana. Fajnie też,że masz z kim zostawić dzieci, zajęcia zaliczone, wzorowa studentka z Ciebie:) A u nas wraca spokój, mały chętnie je, dużo się bawi, zaczyna raczkować na całego, za dnia jest dobrze. Tyle,że nocą kiepsko śpi, budzi się i muszę go przytulać. Trochę to męczące, bo już fajnie nam spał, budził się raz, czy dwa a teraz co godzinę jest płacz, ale mam nadzieję,że szybko to minie. Z przedszkolem nam nie wyjdzie już to wiem. To po drugiej stronie ulicy jest gminne, a nasza ulica jest miejska i mamy miejsce zapewnione w naszym miejskim przedszkolu, które jest 7 km od nas. Zaś w tym gminnym pierwszeństwo mają dzieci z gminy, a że w gminie przedszkole jest jedno, to dyrektorka mówiła,że dziś już ma tyle zgłoszeń od 5 i 4 latków, że nie ma miejsca dla żadnego trzylatka. Ja na pewno będę w domu za rok, więc posyłanie Lili do przedszkola i wożenie jej dzień dnia te 15 km jest nie ułatwieniem a udręką. Zostaje nam punkt przedszkolny gdzie może chodzić raz czy dwa w tygodniu na naszym osiedlu, ale teraz jest za dużo infekcji i boję się ją dawać, więc pójdziemy tam w maju. Mama mi przysłała sąsiadkę, taka pani po 60, matka, babcia, zrobiła na mnie dobre wrażenie, doraźnie nam pomoże. Mąż wszedł na dwie budowy, na szczęście na miejscu, więc chociaż plus,że w razie czego nie jest te 100 czy 200 km od domu. A poza tym pogoda śliczna, chodzimy na spacerki, mąż nas zabrał na obiad w dzień kobiet, dostałam też zaproszenie na masaż, chociaż mąż wybrał ujędrniający-chyba niczego nie sugeruje? :) Muszę małemu dać obiadek, nasz trzeba zacząć robić, więc zmykam i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Was serdecznie:) Pogoda trochę się popsuła, dziś tak szaro, ale rzeczywiście od paru dni było tak pięknie, że wymęczyłam aż psa, tak chętnie spacerowaliśmy:) Dzień kobiet miałam sama z Zosią. Mąż zaniemógł na weekend, więc poszłyśmy sobie do kawiarni na ciacho, a drugie do domu na wynos. Słodko w pełni. Też nie wiem co z tą matką mam zrobić, ta mała jest Zosi koleżanką, bardzo dobrą, jest spokojna, grzeczna, lubię ją. Ale bardzo mnie denerwuje jej matka i lekceważąca postawa. Może to różnica wieku? Ja mam 38 lat w końcu, a ona może ma z 30 lat dopiero? Nie wiem już sama. A dziewczyny mam do Was pytanie, czy też prośbę o poradę. Szwagier zaprosił nas do siebie, na kolację, u niego, to znaczy u nich, chce byśmy poznali tę jego partnerkę. Mam wątpliwości, bo czuję jakbym zdradzała szwagierkę, nie wiem czy mam ochotę poznać tę panią, jak ją traktować, jak się do niej zwracać? Mam dużo żalu do szwagra, może za dużo nawet? Julka rzeczywiście kiepsko z tym przedszkolem. Ale liczę,że ta niania okaże się dużo rozsądniejsza i bardziej odpowiedzialna, chociażby ze względu na wiek. Szkoda maluszka, na pewno go mocno dotknęła ta sytuacja. Może nocą coś mu się śni stąd musi sprawdzić czy mama jest blisko i stąd te wybudzenia i płacze? Mania ciężkie okresy w pracy są bardzo stresujące. Sama nieraz to przechodziłam, cierpliwość i znalezienie odskoczni pomaga. Fajnie,że masz gotowanie,a to spacery i już milej i przyjemniej :) Mam nadzieję,że już w pracy jest spokojniej. Michalina zdrowotne problemy mam nadzieję już się skończyły. Doskonale Ciebie rozumiem. Mnie każda wiadomość o kolejnej ciąży troszkę boli. Marzyłam o dużej rodzinie, a cóż, zdrowie nie pozwala na więcej,a chciałoby się, oj chciałoby. Ale skończysz dodatkowe studia,pójdziesz do pracy i cóż? Do roboty Michalina:) Puma jak zdałam prawo jazdy wsiadłam do auta i jechałam jak stary wyga, ani rozmiar, ani model mi nie przeszkadzał. A teraz za nic nie wsiądę za kierownicę. Pewnie jakbym mieszkała gdzieś poza miastem, ale ja mam wszystko w granicy kilkuset metrów, auto męża i zmotoryzowany mąż mi starczy. Ale rozumiem Twoją sytuację i życzę owocnych poszukiwań auta:) Agata szkoła rodzenia to bardzo fajna rzecz, za mojej ciąży to w mieście były dwie, jedna płatna, druga przy oddziale, ale bez polotu dlatego zaliczyłam dwie. Naprawdę dobra szkoła dużo daje. Mam nadzieję,że trafisz na taką i da Ci dużo nie tylko wiedzy co i spokoju:) Zosia ma rekolekcje, muszę ją zaprowadzić na zajęcia z księdzem, a sama lecę do pracy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Puma i jak tam idą pierwsze wyprawy autem? Udało się znależć jakiś fajny samochód dla Ciebie? Ja to w tej sprawie nie mam żadnych doświadczeń to nie doradzę. Michalinko jak tam wyprawa z mężem na dzień kobiet, postarał się dla swoich dziewczyn? Co do ciąży to wszystko przed Tobą :) Maniu szczerze współczuje skoro przypłaciłaś ten tydzień bezsennością i żołądek odmówił posłuszeństwa to domyślam się, że poziom stresu musiał wielokrotnie przekroczyć normę. Twój tato z tego co czasem piszesz faktycznie wydaje się raczej mieć problem z emocjami a to musi być trudne w nerwowych sytuacjach bo nie dość że razem pracujecie to jeszcze jest to dla Ciebie bardzo bliska osoba. Najważniejsze, że masz teraz czas na relaks i potrafisz się zrelaksować. Życzę, aby jak najdłużej utrzymywał się teraz bezstresowy czas w pracy. Jula świetnie, że u was coraz spokojniej i mały wraca do równowagi całkiem sprawnie. Noce to jest zazwyczaj taki czas kiedy z maluszków wychodzą różne lęki i stresy. Poza tym noc wciąż może mu się kojarzyć z tymi ciężkimi nocami na oddziale przy wrzeszczącym, chorym dziecku. Pewnie to męczące takie budzenie non stop ale jeśli przy każdym takim rozbudzeniu przytulisz go, uspokoisz to myślę że szybko dojdzie do równowagi. Jak dzieci czują, że jest ta czuwająca, pełna miłości mama w obliczu emocji z którymi sobie nie radzą to lęki i stresy szybko się wyciszają i znów nabiera poczucia bezpieczeństwa. Pani po 60-ce i jeszcze zaufana myślę, że sprawdzi się lepiej niż taka niedojrzała i nieodpowiedzialna dziewczyna. Może nie będzie miała tyle energii ale pewnie i takich numerów Ci nie wykręci a to teraz istotne zwłaszcza gdy mąż sporo pracuje. A co do masażu to jak facet wybrał pewnie nie wiele się zastanawiając ;) to my tak szczegółowo i dogłębnie do wszystkiego podchodzimy i stąd myślimy o jakiś podtekstach ;), a na pewno dla męża jesteś najpiękniejsza i nic Ci nie brakuje. Joasiu co do tej dziewczynki to może da się to jakoś poukładać? Wiadomo jeśli mała lubi Zosię i do was przychodzić to ciężko takiej osóbce zamknąć drzwi przed nosem z powodu wrednej matki a i dla Zosi to będzie przykre przeżycie a z drugiej strony masz kłopot na głowie. Może wspólnie z Zosią ustalcie zasady co do odwiedzin Julii? Zosia już jest rozsądną dziewczynką i pewnie zrozumie jeśli np. przedstawisz to w taki sposób że Jula może do was przychodzić ale przecież ma też swój dom i swoją mamę z którą musi spędzać czas i w związku z tym tak częste odwiedziny jak do tej pory trzeba jakoś ograniczyć. Sama zdecyduj ile razy w tygodniu odwiedziny Julii nie będą dla Ciebie uciążliwe i przekonaj do tego Zosię. Nie będziesz czuła się wykorzystywana a dziewczynki też mocno nie ucierpią...co do szwagra to wcale Ci się nie dziwie że nie masz ochoty na takie odwiedziny. Facet ewidentnie nie ma wyczucia jak dla mnie. Przecież dopiero co się przyznał i co już natychmiast obiadki, spotkania wspólne w radości i miłości..:/ Może jeśli faktycznie wciąż czujesz dużo żalu i niechęć do spotkania porozmawiaj spokojnie ze szwagrem że to wszystko nieco wcześnie, że potrzebujecie czasu żeby się oswoić z tą sytuacją i to chyba jeszcze nie jest moment na takie wspólne spotkanie...? Wcześniej czy póżniej i tak się spotkacie ale lepiej byłoby gdyby emocje opadły...a Twój mąż co o tym sądzi? U nas dziewczyny teraz pod górę...sobotę mieliśmy super- pierwsze zajęcia w szkole rodzenia-bardzo jesteśmy zadowoleni, fajna, żwawa prowadząca, dużo wiedzy przekazanej w szybki i ciekawy sposób. Dużo przerw żeby rozprostować nogi w ich trakcie woda, herbata i dużo zdrowych przekąsek do tego rozdają sporo takich materiałów dodatkowych do czytania w domu i troszkę akcesoriów np. kilka wkładek laktacyjnych itd. Nie mam porówniania do innych kursów rodzenia ale ten spełnia moje oczekiwania :). Wieczorem korzystając z pięknej pogody byliśmy z naszą grupą znajomych na pikniku w parku..a od niedzieli nieciekawie najpierw w trakcie wyjazdu na zakupy zagotował nam się płyn w chłodnicy- dużo dymu i jeszcze więcej strachu...sporo płynu się wylało, rozsadziło nakretke..oczywiście bez kosztów się nie obyło...ledwo co podreperowali auto tak zaczęliśmy kaszleć (czyżby cena pikniku w parku?) nie wiem jak to się stało ale ja jestem totalnie przeziębiona mąż z kolei ma typową grypę z wysoką gorączką, dreszczami, osłabieniem totalnym itd. Także staramy się wydobrzeć, mąż z lekami a ja z babcinymi sposobami...tylko się ciesze, że udało mi się uniknąć takiego stanu w jakim był mąż bo grypa w ciąży to jednak nie przeziębienie.. Zasmarkana was pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Asiu jakoś stosunki musicie na nowo ułożyć między sobą. Może lepiej żeby najpierw szwagier przyszedł do Was sam, powiedział jak widzi Wasze kontakty, jak widzi swoje życie, może będzie Ci łatwiej? A jak mąż się na to zapatruje, na pewno jest mu ciężko w tej sytuacji, tu brat, tu szwagierka, między młotem a kowadłem. Ale wiadomo to nie jest daleki kuzyn, którego możecie unikać podczas rodzinnej imprezy raz na rok, jakoś musicie poukładać na nowo Wasze relacje... Asiu a powiedz nie myśleliście o adopcji? Widzę,że jesteś pełną ciepła osobą, bardzo rodzinną, i może to byłaby jakaś opcja by macierzyńskie uczucia jakoś zagospodarować? Julka oby ta nowa pani okazała się strzałem 10 :) My właśnie Igę zapisaliśmy do przedszkola,u nas podstawówka jest bardzo duża, łączona z gimnazjum, nie chciałam tam jej dać, ona z listopada, do zerówki poszłaby de facto jako 4,5 latka, więc bezpieczniej będzie jak tę zerówkę zrobi w przedszkolu. Osobna podstawówka jest, ale za daleko. I właśnie w przedszkolu mi pani powiedziała,że 4 latki też muszą przyjąć obowiązkowo i szacują,że dla 3 latków zostanie .... 5 miejsc. A potrzebnych jest 20, więc będzie problem dla rodziców, bo muszą albo iść prywatnie, albo szukać niani.A wiesz sama bym się cieszyła jakby mąż mi dał taki masaż w prezencie, chwila dla siebie :) Mania nie zazdroszczę nerwówki w pracy. Przez wolne na pewno wypoczęłaś, nabrałaś dystansu i wrócisz z energią do kolejnych zajęć :) Tak, wiosennie się zrobiło, u nas niestety szaro od paru dni z powrotem, szkoda bo dziewczynki zachwycone były pierwszymi zabawami na placu zabaw. Agata dużo zdrówka, w Polsce są syropy dla kobiet w ciąży, jak w Turcji nie wiem. Wiem,że możesz stosować sok z malin, miód, czosnek, cytrynkę, dużo pij, wypoczywaj i nawilżaj mieszkanie. I unikaj męża-choć to ciężkie, Ada najważniejsza. Fajnie,że szkoła Wam pasuje:) A u nas weekend był miły, mąż nas zabrał za miasto, do pięknego parku, dziewczyny się wyszalały, potem pyszny obiad i wielki deser ;) Teraz czeka mnie naukowy weekend, na szczęście mąż w domu to będzie lżej. Teściowa dziś robi nam niedzielny obiad, więc przede mną spotkanie z teściową i dziadkiem. Ogólnie to teściowa wpadła w ekstazę na wieść o kolejnym wnuczęciu, zamęcza drugą synową, mam chwilowo spokój od jej rad i nadmiaru odwiedzin :) A i robiłam rybno-ziemniaczane kotleciki, dziewczynki zjadły, ryby nie czuły, sukces :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam weekendowo:) Agata dużo zdrówka, niezbyt dobrze,że złapałaś przeziębienie, ale teraz już bezpieczniej niż na samym początku ciąży. Dużo pij ciepłych napojów z miodem i malinowym sokiem, dużo jedź czosnkowych kanapek, polecam kasze jaglaną - na słodko na śniadanie z miodem i orzechami, usuwa nadmiar wilgoci z organizmu czyli katary wszelkie i kaszel. Do tego aromaterapia na katar, często wietrz mieszkanie i wypoczywaj. Asiu ciężka sprawa, nie ma co ukrywać,że kiedyś do spotkania dojść będzie musiało. W końcu chociażby niedługo są święta. Ja na początku spotkałabym się jednak solo, tylko z nim. Jak Ci to ulży powiedz wprost, że masz żal, że nie akceptujesz takiej postawy, i nie masz ochoty czy siły na takie zapoznawcze spotkania już teraz. Powiedz,że potrzebujesz czasu, na pewno to zrozumie,musi zrozumieć. Pomysł Agaty jest bardzo fajny, porozmawiaj z córką co do odwiedzin Julki u Was. Niech Zosia wybierze dzień w którym Julka może przychodzić i trzymajcie się tego. Nie musisz być bezpłatną nianią i stołówką dla obcego dziecka. Zosia nie ma 5 lat, zrozumie,że Julka musi spędzać czas z mamą, tatą, w swoim domu. Przecież widzą się dziewczyny w szkole, więc nie likwidujesz ich przyjaźni. Na pewno mała to zrozumie. Michalina to udanego naukowego weekendu:) Mąż chyba troszkę się zmienił, bo widzę fajnie Wam zorganizował dzień kobiet i mniej narzekasz na jego bierność? Mówisz teściowa ma inny obiekt, który będzie zadręczać radami? Ja zauważyłam,że moja mama bardzo przeżywała moje ciąże, ciążę bratowej już mniej, bo wiem,że na pierwszym planie będzie mama bratowej, to do niej będzie się częściej zwracać z prośbą o pomoc przy dziecku. Zaś teściowa ma dwóch synów i nie ma tej relacji matka-córka, więc wprasza się czasami. Teraz szwagierka ma 3 tygodnie do porodu to dzwoni po trzy razy dziennie czy to już;) A my wiadomo wolimy o pewnych rzeczach pogadać z własną mamą -karmienie, kobiece dolegliwości, szczegóły porodu. Zresztą moja szwagierka zamiast szwagra, na sali będzie mieć właśnie mamę. Fajna relacja:) Mania co słychać? A my odpoczywamy. Mąż zabrał syna na trening, bo mój Olek zamarzył chodzić na piłkę nożną i mąż jest dumny jak nikt:) Ja z Lilą bawimy się w kosmetyczki, właśnie mam maseczkę na buzi, a mała maluje mi paznokcie u stóp, będę musiała po kolana zanurzyć się w zmywaczu:) Wieczorem mąż idzie na mecz siatkówki, ma wychodne, i dobrze, raz na jakiś czas mu się należy. A jutro do teściów na obiad się zbieramy. Moi rodzice od czwartku wypoczywają w Bułgarii-zazdroszczę im. Ta pani *zapasowa* do opieki ma dużo energii, myślałam,że będzie inaczej, a ona śmiga jak nastolatka. Ma tylko trochę za często własne zdanie, ale wiadomo wiek robi swoje. Ogólnie będzie wpadać dwa razy w tygodniu. Ignaś dalej męczy nas w nocy, teraz odsypia. Zaczynam myśleć czy to znów zęby się nie pojawią, i stąd ten gorszy nastrój, bo w dzień też zaczął marudzić? No nic, dziś na obiad mam knedle od niezawodnej teściowej, trzeba zapasy z zamrażarki zacząć zjadać bo chcę trochę zrobić małemu zupek, jarzynowych i wiadomo zrobię więcej to zamrożę, a tu miejsca brak. Ktoś chciałby mi umyć okna? Zabieram się za to jak sójka za morze:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Dziewczyny :) Agata dużo zdrówka, w ciąży większości leków brać nie można, więc mam nadzieję,że naturalne metody pomogą i już czujesz się lepiej! Czosnek, miód i sen-najlepsze lekarstwa :) Asiu trzymam kciuki by jakoś między Wami się wszystko ułożyło w rodzinie. To bardzo trudny temat, i nie ma co się zmuszać do spotkań skoro ochoty na nie masz, myślę,że szczera rozmowa wiele może pomóc. Pamiętam jak jako dziecko po szkole zawsze przychodziłam z koleżanką, mama zmęczona bo brat miał roczek, obiad, trójka dzieci a ta koleżanka się mnie uczepiła, bo też jej rodzina zapracowana. Wtedy byłam zła na mamę,że te wizyty jej nie cieszą, ale teraz widzę,że to naprawdę uciążliwe być bezpłatną nianią.... Pomysł Agaty uważam za idealny :) Michalina i jak było na uczelni, mąż zdał egzamin z zajmowania się dziećmi? Lepiej,że mała pójdzie do zerówki w przedszkolu, i Ty i ona będziecie czuć się bezpieczniej. Julka musiałyście się z córką świetnie bawić w te kosmetyczki :) Sama lubię piłkę nożną, fajnie,że synek znalazł pasję i ma wsparcie w rodzicach, niech strzela jak najwięcej bramek-chociaż nie wiem na jakiej pozycji gra :) Mam nadzieję,że Ignaś wróci do siebie szybciutko i da Wam chwilę wytchnienia :) A u mnie tydzień minął szybko, trochę pracy trochę relaksu. Mój tata Agata wszystkim się przejmuje tak samo, czy to chodzi o drobnostkę czy coś poważnego, nie umie sobie odpuścić. I kiedy wychodzi coś poważnego on jest już okropnie nakręcony i wybucha. Zero dystansu. A wybucha poprzez awantury, bo najprościej i najszybciej. Mam nadzieję,że jakoś się zmieni, bo mama zrobiła mu weekendowe pogadanki :) A teraz zaziębienie wzięło górę, jestem w pracy, ale nic tylko chrypię i kicham, już telefonów nie mogę odbierać bo nikt mnie nie rozumie. Po dzisiejszym dniu mam dwa dni na dojście do zdrowia, pogoda zdradliwa ludzie nic tylko kichają i kaszlą i zarażają innych... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Tak wpadłam się może nie wyżalić, ale podzielić zmartwieniem. Mama wyjechała, szwagierka zaraz rodzi, bratowa w ciąży, pomyślałam napiszę Wam, to może lżej będzie się komuś wygadać choćby internetowo. Byliśmy u teściów, i teściowa powiedziała,że badała sobie piersi i znalazła zgrubienie, poszła ma mammografię i jest tam coś. Dostała od razu tę kartę onkologiczną, pobrali płyn z tego zgrubienia do badania i wyszło im,że są tam jakieś niepokojące komórki. I po Wielkanocy zaraz ma iść na wycinkę tego guzka? Powiem Wam,że jestem w szoku. Teściowa taka spokojna się wydaje, teść też, ale z drugiej strony tak mi ostatnio mówiła, że musi kupić mi drzewka owocowe do ogródka to dzieci będą miały pamiątkę po babci, a ja byłam wściekła bo akurat mam czas na pielęgnację jabłonek i mi to potrzebne do czegoś. W ogóle ostatnio byłam zła na teściową, że po tym jak Ignaś połknął ten kolczyk powiedziała,że to wina moich fanaberii z nianią, i byłam dla niej chłodna, i mam wyrzuty sumienia. Mąż drugą noc nie śpi, a na zewnątrz skała,tylko mówi -kiedy zabieg, będzie dobrze, to nic groźnego. Ale rozmawiać o tym nie chce. Powiem Wam,że w moim otoczeniu takiej choroby nie było, więc nie wiem jak się zachować. Teściowa zakazała mówić drugiemu synowi bo zaraz dziecko im się rodzi, to po co ich stresować i nie mam z kim pogadać. Boję się dość mocno... Jak na złość wczoraj Olek miał szczepienie, i o dziwo to Lilka wróciła z odczynem poszczepiennym czyli gorączką. Także choroba w domu, starszy ma rekolekcje-na szczęście, bo nie możemy wychodzić z domu. Ignaś maruda, wyczuwa moje emocje. Mania widzę Twój tata musi nauczyć się różnych sposobów na relaksację, wiadomo różne stresy nas dosięgają, ale trzeba się z nich regularnie oczyszczać bo potem dochodzi do wielu trudnych sytuacji... Wybaczcie, musiałam Wam zawrócić głowę.

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny :) Asiu i jak tam u Ciebie, jak sytuacja ze szwagrem? Michalinko czyli jak mąż chce to potrafi się postarać- zorganizował wam miły i uroczy dzień kobiet czyli potencjał ma, trzeba ten potencjał tylko często pobudzać :). A pomysłu na obiad z rybą gratuluję, dziewczyny zjadły zadowolone i nieświadomie przyswoiły kwasy Omega :). Maniu czyli Twój tato to trochę taki osobowościowy choleryk...szybko się pobudza, denerwuje i trudno się uspokaja. Z takimi ludzmi bardzo ciężko się współżyje a zwłaszcza jeśli to mężczyzna i ma swoje lata- bo to jeszcze trudniej o jakąkolwiek zmianę. Jula dobrze mówi- fajnie gdyby udało się wypracować jakiś, choć jeden sposób na relaksację. Te emocje w nim buzują a to ani dla zdrowia nie dobre ani dla otoczenia nie miłe. Może jakiś sport? Niechby wypocił z siebie część adrenaliny- może się to wydawać głupie, ale na prawdę działa...tato jakieś hobby ma? Jula bardzo mi przykro z powodu Twojej teściowej. Kłopoty ze zdrowiem to zawsze jest zasmucająca wiadomość, zwłaszcza gdy są poważne. Nie dziwi wcale że z mężem się zmartwiliście i się boicie to zupełnie naturalne. Mąż jak to facet inaczej radzi sobie z emocjami- nie śpi, nie je ale wszystko trzyma w sobie a my z kolei lepiej się czujemy gdy dany temat przegadamy, komuś opowiemy i wywalimy z siebie przy tym część emocji. Po to jest chyba też między innymi to miejsce żebyśmy sobie pisały o smutkach i zmartwieniach, znamy się łączy nas wiele a z drugiej strony jesteśmy dla siebie anonimowe i chyba dla każdej z nas to jest dobra alternatywa na spuszczenie emocji więc na pewno nikt tego jako zawracania głowy nie odbiera i pisz zawsze gdy Ci żle. Wydaje mi się że w obliczu choroby normalne są Twoje wyrzuty sumienia za brak cierpliwości i jakieś negatywne emocje skierowane do teściowej. To chyba zawsze tak działa- dopóki bliscy są zdrowi i nic im nie dolega nie hamujemy się z emocjami- albo ich kochamy albo nienawidzimy albo się z nimi śmiejemy albo na nich złościmy...a w obliczu takiej sytuacji nagle zdajemy sobie sprawę że my i nasi bliscy nie jesteśmy nieśmiertelni i stąd takie refleksje i żal o negatywne emocje. Nie jesteśmy z kamienia i na tamten moment Twoja złość czy rozdrażnienie były normalne i naturalne więc się tym nie zadręczaj, teraz jest czas żeby do teściowej podejść dużo łagodniej z większą cierpliwością no i wspierać ją, na dobre emocje nigdy nie jest za póżno. Inna sprawa że rak, nowotwór to kiedyś kojarzył się wyłącznie ze śmiercią a dziś w obliczu coraz lepiej rozwijającej się medycyny wiemy i widzimy że to już nie jest wyrok. Bywa różnie oczywiście ale jest bardzo wiele osób i również tych w starszym wieku którzy po wycięciu zmiany i sprawnym leczeniu dochodzą do sił i pełnej sprawności i żyją jak wcześniej (może jedynie nieco bardziej cenią każdą chwilę jak to po każdej cięższej chorobie). Zmiany w piersi zwłaszcza dość wcześnie wykryte dziś sprawnie się leczy a wiele kobiet wraca do pełni zdrowia, gorzej jeśli stadium jest dużo bardziej zaawansowane i jeżeli zmiany obejmują już nie tylko pierś ale np. węzły chłonne itd. choć i tak wciąż to jeszcze niczego nie przesądza. U mnie w rodzinie 3 osoby zmagały się z rakiem z czego dwie obecnie są zdrowe i szczęśliwe (a jeden to już starszy pan i mimo wykrycia sporych zmian udało się lekarzom doprowadzić go do zdrowia i dziś bawi wnuki) tylko mój dziadek przegrał walkę ale muszę podkreślić że on miał jakąś fobię szpitalną i lekową- nie stosował się do zaleceń lekarzy, wypisywał na własne żądanie ze szpitali, odmawiał leczenia itd. Teściowa też nie powinna myśleć w taki ostateczny sposób (np. te drzewka aby dzieci miały pamiątkę) wiadomo takie myśli się pojawią ale ważne żeby dominowała jednak chęć wyleczenia, nadzieja i optymizm bo to samo w sobie działa jak lek. Jula ty po agorce na pewno wiesz że emocji nie można wstrzymywać więc pozwalaj sobie na wszystko- smutek, żal, strach itd. ale trzymajcie się dobrych myśli wraz z mężem. Teraz wszystko w rękach lekarzy i teściowej (aby stosowała się do zaleceń i była silna) trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Dużo siły Tobie i mężowi, wspierajcie teściów i też siebie nawzajem. A u mnie dziewczyny po staremu, na szczęście z mężem już czujemy się znacznie lepiej można powiedzieć że jesteśmy zdrowi, u mnie obyło się bez gorączki- dziękuje serdecznie za wszystkie porady odnośnie domowych sposobów leczenia, jesteście kochane. Ja za chwilkę wybieram się do dentysty bo ostatnio pobolewał mnie ząb, wczoraj byłam na badaniu i na szczęście to nic poważnego, skończy się na małym wypełnieniu ale trzeba zrobić bo w ciąży i hormony i rozpulchnione dziąsła powodują, że wszelkie zmiany w zębach szybciej się rozwijają i jak za 2-3 miesiące dojdzie mi zmiana do miazgi zęba to już mnie czeka leczenie kanałowe więc chyba lepiej teraz to zrobić niż gdybym przed samym porodem miała stan zapalny w zębie. A tak to nic nowego Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Julka doskonale znam temat choroby w rodzinie i znam ten stres, wcale się nie dziwię,że źle się czujesz z tą nowiną. Mam wielką nadzieję,że to nie będą żadne poważne zmiany, że nie będzie potrzeby skomplikowanego leczenia. Mocno trzymam kciuki i trzymaj się Julka. Teściowej okazuj teraz dużo wsparcia, jak będzie je czuła na pewno nie będzie tyle myślała o chorobie, bo ma dla kogo żyć tu i teraz. A i jeżeli zmiany znajdzie się szybko, to naprawdę to jest bardzo dobrze wyleczalne. Musicie tak myśleć. Mania myślę,że mężczyźni ogólnie mają problem ze stresem, i emocjami. Kobiety lubią rozmawiać i to nas ratuje jako tako, a faceci tłumią wszystko, a potem emocje sięgają już zenitu, i błahostka może wywołać napad złości. W pracy trudno o zawsze pozytywne emocje, ale można znaleźć jakiś sposób na ich neutralizację. Mam nadzieję,że nowy tydzień będzie spokojniejszy :) Agata dobrze,że zdrówko wróciło :) Zęby w ciąży-koniecznie trzeba o nie dbać. Wiem coś o tym, nie powtórz mojego błędu. Mi dentystka mówiła,że z zabiegami lepiej się wstrzymać, a potem musiałam mocno cierpieć. Asiu co tam słychać? Mąż troszkę się bardziej stara, ale najpierw ja miałam zajęcia przez weekend,w piątek mąż jedzie z teściem na konferencję farmaceutów, za tydzień następny znów mam zajęcia, potem to już święta, potem znów zajęcia-nie będzie czasu dla siebie teraz. A na co dzień to mąż taki jest zwyczajny. Dziś mam zamiar zaraz zabrać go z dziewczynami na spacer, ma na 13 do pracy, mam nadzieję,że nam potowarzyszy i nie powie,że szykuje się do pracy odpoczywając. A poza tym to coraz lepiej czuję się jako studentka, wiadomo teraz to co innego niż 10 lat temu, ale ogólnie poznałam nowe fajne osoby i to mi dodało energii. Dziewczyny stęskniły się przez weekend i są wyjątkowo grzeczne i kochane, oby takie zostały na dłużej. Muszę jutro zrobić dziadkom większe zakupy i im zawieźć, ot taka codzienność,ale czuć wiosnę, więc inaczej się nam żyje. Nawet chętniej gotuję, dziś zapiekankę ryżową z mięsem, może jeszcze coś ze mnie będzie w tej kwestii. Bardzo Was pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Julka bardzo przykra wiadomość, ale myślę,że trzeba spokojnie czekać na wyniki tego badania i do tego czasu nie nakręcać się negatywnymi myślami. Słowo nowotwór jest okropne, i dla chorego i rodziny, bo jednak mimo rozwoju medycyny to wciąż wyjątkowo podstępna choroba, więc doskonale rozumiem zdenerwowanie i smutek. Ja mam jakąś fobię, obaj bracia ze strony mamy i taty zmarli jako dzieci na nowotwór, i jestem z grupy ryzyka, więc boję się samego słowa rak. Julka nie mogę powiedzieć,że wszystko będzie dobrze, ale na pewno zrobicie wszystko żeby było dobrze. Na razie potrzebny jest i teściowej i Wam spokój. No i masz nas, zawsze możesz się wygadać i wyżalić. Mocno trzymam kciuki za Twoją teściową. Trzymaj się. Agata dobrze,że zdrówko wróciło do Was :) Przypomniałaś mi,że czas na wizytę u dentysty, na samą myśl mi słabo... Michalina dobrze,że macie możliwość tak spędzić rodzinnie trochę czasu na co dzień, na szczęście niebawem święta to poleniuchujecie rodzinnie:) Świetnie,że studia sprawiają Ci tyle radości, to była dobra decyzja, mimo drobnych wyrzeczeń :) A gotowanie naprawdę jest fajne:) Agata mój tata przed zawałem bardzo dużo palił, tak odreagowywał stres, potem rzucił i cóż, nowego sposobu nie znalazł. Ćwiczyć nie może za bardzo, bo przez rzucenie palenia bardzo przytył-ponad 20 kg, i teraz ma zwyrodnienie kręgosłupa i kolan, i co najwyżej lekarze zalecają spacery delikatne. Ale kiedyś mój tata był bardzo aktywny, dużo się ruszał, potrafił odreagować stres, teraz mu wszystko zabrano i cóż, nie wie jak się pozbyć napięć, a powiem Wam szczerze ostatnio ich w pracy nie brakuje. Ale zaczął brać magnez z witaminami, zmieniliśmy mu teraz trochę dietę na bardziej wiosenną, i zaplanowaliśmy spokojne weekendy, może to pomoże-bo nie chodzi nawet o nas, tylko ledwo przeżył tamten zawał, to trzeba chronić serce, bo właśnie przez stres miał ten pierwszy zawał. Ale koniec o chorobach, pogoda wiosenna w pełni, udało mi się kupić ładny płaszczyk na wiosnę, i bilety na koncert, także mam nadzieję,że to doda mi humoru na najbliższe dni. Dziś mam wolny dzień, chociaż nie taki wolny, bo mama miała drobny zabieg u chirurga i muszę ogarnąć dom i pomóc trochę mamie. Zaczęłam pić czystek na wzmocnienie i polecam Wam na wiosnę:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie , jesteście kochane. Macie racje, na razie nie można myśleć o najgorszym, chociaż ja podobnie jak Mania bardzo boję się nowotworów. Nie znałam moich jednych dziadków, to znaczy odeszli jak miałam rok i trzy lata, obydwoje zmarli na raka, więc wiem,że to poważna choroba. I wiem,że medycyna się rozwija, teściowa regularnie bada, więc ta zmiana musi być-jeżeli jest, w naprawdę początkowym stadium, ale lęk jest i to duży. Mąż zamknął się w sobie totalnie, przygasł, bardzo się martwi o mamę. Moja teściowa to taka włoska mama, ma z synami świetny kontakt, poświęciła im życie, czasem jest nadopiekuńcza, co mnie irytuje, ale oni mają bardzo silną więź, czasem bywam o to zazdrosna. Dziś teściowa przyszła do nas, poszliśmy na spacer, starałam się nie poruszać tematu zdrowia, a teściowa też nic nie mówiła, bawiła się z dzieciakami, przyniosła ciasto, tak normalnie. Chociaż bardzo się stresuje-to widać. Jakoś musimy dotrwać do tego badania. Z innych spraw, mała już zdrowa, trochę ciąga nosem, ale pogoda piękna, to spacer za nami. Ignaś przespał pierwszy raz całą noc,aż ja się obudziłam sprawdzić czy wszystko ok, a on od 21 do 5.30-wtedy jada, spał jednym ciągiem. Zuch chłopak :) Olek z żalem poszedł do szkoły, znów rano marudził, ale jak zobaczył kolegów zapomniał o rozpaczy. Jutro muszę jeszcze pojechać do szwagierki, ostatnie rzeczy dla dziecka przed porodem podarować, duża radość,że zaraz mała się urodzi, teściowa ma zajęte myśli to i lepiej. Agata zęby w ciąży koniecznie trzeba wyleczyć. Mam nadzieję,że już do porodu obejdzie się bez chorób :) Michalina wiedziałam,że te studia to będzie świetny pomysł, zyskałaś nową energię, i cała rodzina na tym korzysta. Mąż się stara, dziewczynki się cieszą radosną mamą i jeszcze polubiłaś gotowanie:) Mania dużo osób po zawale ma pewne problemy z emocjami, jednak zawał to takie otarcie się o śmierć, bardzo realne, i człowiek po takim przeżyciu doświadcza skrajnych emocji. Jedni wpadają w apatię, drudzy poświęcają się pracy. Może Twój tata za dużo pracuje, bo boi się,że nie zabezpieczy rodziny i tym się stresuje i każdy problem w pracy przeżywa podwójnie? Musicie dbać o jego równowagę między pracą a wypoczynkiem i pokazać,że na pracy świat się nie kończy. Koncert, a jaki? Zazdroszczę, my z mężem lubiliśmy chodzić, ale teraz to przez długi czas nie będzie realne, bo co zrobić z trójką dzieci ;) Już tak wiosennie, że zaraz zaczniemy chodzić w wiosennej garderobie, już nie mogę się doczekać :) pozdrawiam i dziękuję,że jesteście.

Odnośnik do komentarza

Witam Was:) Najpierw mąż zachorował, a potem ja z Zosią, takie ocieplenie szybkie i proszę, coś jak grypa. Ale już jesteśmy w dobrej formie, trochę zaległości było, ale już wszystko ok. Julka bardzo współczuję, moja teściowa miała raka, pokonał go, jest zdrowa i naprawdę dziś ta choroba to nie wyrok. Najważniejsze jest nastawienie i Wasze i teściowej. Musicie ją wspierać, angażować w zajmowanie się dziećmi, normalne codzienne życie, bo pozytywne myślenie to klucz do sukcesu. Mam nadzieję,że te badania nie potwierdzą choroby. Teraz musicie się uzbroić w cierpliwość i pozytywne myślenie. Mocno trzymam kciuki. Takie chwile pokazują nam jak nasi bliscy są cenni, chociaż na co dzień łatwo o tym zapomnieć jak czasem ją jakieś waśnie między nami. Agata dobrze,że już zdrowa jesteś i z małą czujecie się dobrze. Wylecz zęby i czekaj spokojnie na poród, oby bez żadnych chorób po drodze:) Michalina jak widzisz Twoje studia przynoszą całej rodzinie mnóstwo pożytku. Trochę szkoda wspólnych weekendów, ale łapcie chwile w ciągu tygodnia, są tak samo ważne:) Powiem Ci Michalina,że ja lubię gotować, właśnie jak mam dużo czasu, jest weekend, jakaś okazja, tak na co dzień to mnie czasem nudzi, bo taki obowiązek raczej ;) Ale dziś z radością robię polędwiczki z kurczaka w ziołowym cieście naleśnikowym:) Maniu widzę wiosna w pełni :) O serce taty dbać trzeba, bo wiadomo stres to jednak główna przyczyna tych dolegliwości, jest dużo sposobów na relaks, mam nadzieję,że Twój tato znajdzie jakąś odpowiednią dla siebie. A u nas właśnie chorobowo było. Wczoraj musiałam iść na spotkanie przed komunią, wybierano ostatecznie krój sukienek. Jako,że dzieci będą tylko z naszej prywatnej szkoły, to matki jak lwice walczyły by nie było prostych alb-mi pasowały, ale wybrano coś podobnego do takiej sukienki- http://www.sukienkikomunijne.emmimariage.pl/images/stories/virtuemart/product/karina.jpg prawie identyczna. Wolałam albę, bo oferowali je za 120 zł, a za tą biorą 295, ale cóż, liczyłam się z tym,że jak Zosia pójdzie do prywatnej szkoły to wymagania będą inne. Niby katolicka szkoła, skromność się liczyć powinna, ale trudno, Zosi się podoba. Co do szwagra był u nas, rozmawiał z mężem głównie-ja byłam zachrypnięta. Podał swoją wersję wydarzeń, wyraził żal, ale wiecie mam mieszane uczucia. Szwagierka była dziś u mnie i mówiła,że najważniejsze są kwestie finansowe, chce mieszkanie w całości, auto, wysokie alimenty. Nic o dzieciach, podziale opieki, tylko o finansach. Trochę mnie to zniesmaczyło, wiem,że to trzeba ustalić, ale ja mam inne priorytety, martwiłabym się o dzieci, jak pogodzę obowiązki itp,a tu tylko finanse. Ale nie moje sprawy. Sobota w domu, a pojutrze do siostry na obiad wybywamy, oby pogoda dopisała-marzy mi się rodzinny spacer :) I wiecie ostatnio dużo oglądałam tv jak leżałam chora i trafiłam na TVN Style na program W szponach obsesji, odcinek dotyczył fobii mycia rąk i higieny, z ciekawości sprawdziłam w internecie czy są inne odcinki, i na VOD jest ich więcej, obejrzyjcie sobie odcinek 14 o agorafobii. Powiem Wam,że jak to zobaczyłam najpierw chciałam się rozpłakać, a potem pomyślałam,ale silna ze mnie babka, z nas są silne babki. Jak się wyzwoliłyśmy, naprawdę polecam. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×