Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Witam dziewczyny. W piątek o 22 mamy wyjazd, zrobiłam rano zapasy w sklepie dla małego-słoiczki itp.Pewnie w okolicy urlopu będą jakieś sklepy, ale wolę mieć swoje, bo pewnie dyskonty w Zakopanem dopiero będą, a w tych małych to pewnie ceny pod turystów, a te słoiczki i tak są drogie, mały zjada rano kaszkę, potem obiadek i deserek owocowy. Na miejscu kupiliśmy obiady, a resztę będziemy w sobie pokoju robić bo 12 zł za śniadanie to wyjdzie zbyt drogo na osobę. Trochę się boję drogi, bo całonocna, mam nadzieję,że dzieci zasną ale mąż nie. Agata moja teściowa dzwoniła do mnie z pytaniami co zjadłam, jak spałam trzy razy dziennie. Na szczęście jej przeszło. Ale powiem Ci,że rady przyjmuj z uśmiechem, a potem rób jak uważasz. No i ważne by mąż nigdzie nie musiał wyjeżdżać. Michalina zdrówka dla Ciebie i córeczek. Maniu fajne te przepisy, wykorzystam :) Awarię wody uważam za największe zło... Asiu zdrówka dla córy. A takie mieszkanie z przyjaciółką? No moim zdaniem nawet jeżeli to tylko przyjaciółka jest wyjątkowo niefortunne, ale moim zdaniem to raczej opcja,że ta przyjaciółka jest kimś innym jest bardzo prawdopodobna. Szkoda rodziny... Pozdrawiam dziewczyny, do napisania po feriach ;)

Odnośnik do komentarza

Julka udanego wyjazdu :) Teraz ponoć przychodzi piękna zima, więc termin idealny. Masz rację w wielu sklepach ceny robią pod turystów, i nawet zwykły chleb bywa sporo droższy. Mam nadzieję,że wrócicie z samymi pozytywnymi wrażeniami ;) Asiu ja bym nie wierzyła w wersję-wyprowadzam się od żony i dzieci i mieszkam jedynie z przyjaciółką. Wydaje mi się, że to nie jest jedynie przyjaciółka. A kłótnie o finanse i brak czasu to jedynie wymówka do szybkiego rozwiązania związku. Bardzo to przykre. Teraz w zasadzie niewiele możesz zrobić... Szkoda, że rodziny tak się rozpadają szybko. A teściowa jak każda matka winy swego dziecka nie chce dostrzec. Maniu ja bym chętnie wpadła na taki obiad :) Agata mąż niech nigdzie nie jedzie, wiadomo jesteś w ciąży i najlepiej by było jakby był stale w pobliżu. A teściowe no cóż, szczególnie nabierają chęci na rady jak synowa jest w ciąży. Nieważne gdzie mieszkasz teściowe są takie same :) Dobrze,że czujecie się dobrze i mała rośnie zdrowo :) A jak kwestia wózka rozwiązana? A u mnie dalej ospowo. Pediatra kazała bite dwa tygodnie siedzieć w domu-czyli jeszcze tydzień,Nina już ma się lepiej, ale Idze wciąż wyskakują krosty, swędzi ją, marudzi, dużo śpi. Nina chce się bawić, Iga nie chce, nikt nas nie odwiedza, synek szwagierki też chory... Eh, i ja w tym wszystkim. A jutro mam zjazd. Próbowałam przeczytać książkę na zajęcia, nie idzie mi, ciągle tylko-mamo pić, mamo swędzi, mamo przytul. Nie wiem jak mąż je ogarnie... plus choroby dziewczyn, w ogóle nie przejmuję się zajęciami ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam w nowym tygodniu :) U mnie pod koniec tygodnia sporo pracy, i na weekend dostałam okres-jak ja tego nie znoszę. Wczoraj była Msza za dziadka, i nie mogłam iść bo złe samopoczucie wygrało. Miałam wyrzuty sumienia... Na pocieszenie upiekłam sobie sernik;) A potem z wielkimi emocjami oglądałam mecz Polaków i wielki sukces. A dziś tata ma 60 urodziny, i muszę upiec jakieś efektowne ciasto :) Agata wczoraj podali,że japońscy dziennikarze niestety stracili życie. Zastanawia mnie dlaczego tak świadomie pojechali w tamte rejony? To igranie z życiem ... Julka mam nadzieję,że świetnie spędzacie czas. Na Pomorzu śniegu brak, więc na pewno korzystacie:) Joasiu co prawda nie mam wielkiego doświadczenia damsko-męskiego, ale sytuacja wydaje mi się dość jednoznaczna. A rodzice, cóż, wspierają swoje dzieci i odpychają winę od ich pociech, nawet dorosłych. Pewnie tak jest im łatwiej. Córka już zdrowa? Michalina i jak zdrowie córeczek, jak naukowy weekend? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam was dziewczynki, Maniu dzięki za te pomysły na suszone pomidory, ja w tamtym tygodniu zrobiłam tarte ze szpinakiem i z nimi a w tym zrobię Twoją makaronową sałatkę, brzmi fantastycznie i prosta. A mam ogromną ochotę na suszone pomidory właśnie ostatnio :). Co do Japończyków to jeden był dziennikarzem a drugi związany z przemysłem zbrojeniowym ale na niewielką skale. Ten od broni- Jukawa to został złapany o ile mnie pamięć nie myli jakoś końcówką sierpnia i nic nie było wiadomo co z nim i jak i dlatego mąż jezdził pod granicę bo tam czesc wysłanników z Japonii była no i trzeba było pomagać, tłumaczyć i siedzieć czekać na informację...Potem złapali kolejnego i już wtedy tam na stałe był jeden z pracowników. A teraz znów było gorąco bo do wymiany miało dojść na granicy turecko-syryjskiej nie wiem z jakiej racji no ale taki był plan więc o mało co a mąż by jechał...ale negocjacje padły no i końcówka jak widziałyście. Ten pierwszy Jukawa to powiedzmy sobie nie do końca normalny człowiek. Stracił pracę, żonę, był po próbie samobójczej no i potem zaczął się interesować biznesem zbrojeniowym ale jak to do końca z tym biznesem było nie wiadomo. Jemu za bardzo na życiu nie zależało...może chciał zrobić coś ważnego jego zdaniem przed śmiercią jeszcze. No a drugi to dziennikarz wojenny więc już nie pierwszy raz w Syrii, znał Jukawę i doradzał mu przed wyjazdem (jak przetrwać w Syrii, z kim rozmawiać itd). jak się dowiedział, że go złapali to sam się spakował i pojechał. Może myślał że mu jakoś pomoże, czuł odpowiedzialność nie wiem no ale jakoś jego jestem w stanie bardziej zrozumieć. Ze względu na pracę męża to od lat mamy w gronie znajomych japończyków, w Polsce to bardzo często taką liczną grupę zapraszaliśmy na obiady do nas. Widziałam jak tak żyli z dala od żon, dzieci, zajęci pracą, tacy trochę dziecinni. Mi się wydaje, że ich styl myślenia jest zupełnie inny, dla mnie też taki wyjazd to szaleństwo ale dla nich widocznie miało to jakiś sens...no cóż z całkowicie egoistycznego punktu widzenia to cieszę się, że to się już skończyło. Michalinko a jak tam u Ciebie na domowym froncie? Walka z ospą dobiega końca? Mam nadzieje że tak i że nieco odetchniesz. Jak było na drugim zjezdzie? Pewnie już zajęcia normalne? Co do łóżeczka to jeszcze nie, nam te mebelki i wozek mają dostarczyc poczatkiem marca, tak chcielismy, żeby mieć czas przygotować małej pokój itd. Końcem lutego pojedziemy jeszcze raz dokupić resztę rzeczy i wtedy może zamienimy ten wózek jak będzie na co oczywiście. Jula miłego, śnieżnego odpoczynku Tobie i Twojej rodzinie życzę. Mam nadzieje że świetnie spędzacie czas. Asiu dorośli mężczyzni, którzy mają rodziny nie mieszkają z koleżankami z pracy i podobnie dorosłe kobiety. Wydaje się teraz jasne dlaczego szwagier na Twoją propozycje terapii małżeńskiej stwierdził że niczego to nie zmieni. No cóż szkoda małżeństwa i nie rozumiem po co ten cyrk z pieniędzmi i brakiem zrozumienia jak nie mija kilka dni a facet mieszka już z inną kobietą..A co do zdania jego matki to ja nie znoszę takiej rodzicielskiej postawy. Wiadomo, że swoje dziecko się kocha najbardziej na świecie ale wcale to nie oznacza że mózg się odstawia na półkę i z niego nie korzysta. Rodzic też powinien mądrze i rozsądnie obserwować zachowania własnego dziecka i jeśli zajdzie taka potrzeba skrytykować i zauważyć winę. To chyba jest mądre rodzicielstwo a nie tak po najmniejszej linii oporu że mój synuś zawsze ma racje. Zresztą wtedy rosną takie wychuchane córusie i synusie co choćby wszystkich dookoła krzywdzili i tak uznają że to oni są pokrzywdzeni i im się wszystko należy. U nas ok, z wyjazdu nad morze zrezygnowaliśmy z racji finansowych ale byliśmy za to na romantycznej kolacji i też było miło :). Moja teściowa przyjeżdża w ten piątek ale mąż to tak fajnie zorganizował (w przyszłym tygodniu ma 2 dni wolne od pracy) że sama z nią spędzę tylko 3 dni nie całe oczywiście a większość jej pobytu spędzimy wspólnie co mi nie przeszkadza. Podziwiam was dziewczyny, że potrafiłyście zachować spokój względem teściowych i jeszcze być miłe. Akurat przez te 3 dni to wiem że starczy mi cierpliwości ale dłuższy pobyt z nią sam na sam chyba nie na moje nerwy :) Znoszę ciąże dobrze dziewczyny nie mam jakiś uciążliwych bóli itd odpukać ale takie drobne zdarzają mi się prawie codziennie. U mnie jak nie głowa boli to biodra, jak nie biodra to mam kolkę z prawej, jak nie z prawej strony to z lewej, jak nie kolka to zgaga, jak nie zgaga to w klatce piersiowej kłuje, jak nie kłuje w klatce to kłuje w pachwinach, jak nie kłuje w pachwinach to podbrzusze pobolewa, jak nie podbrzusze to żołądek boli, to się brzuch mi spina. Czytam cudowne rady w internecie no i to co mnie wkurza to takie zdania: większość bóli jest normalna i fizjologiczna ale niektóre są niebezpieczne więc należy wszystkie konsultować z lekarzem. Jakbym miała wszystkie łącznie z najmniejszymi konsultować z lekarzem to dziewczyny nie byłoby dnia żebym do niego nie dzwoniła no i najlepiej byłoby się na 24h podpiąć pod urządzenie do usg. Takim jestem przypadkiem że mnie boli wiem że są szczęściary co nic je nie boli przez cały okres ciąży no a ja co mam zrobić jak zdarzy się że jednego dnia mam 3 różne bóle brzucha- kolka, kłucie w podbrzuszu i jeszcze do tego np. żołądek...zdołowana tym jestem bo nie wiem kiedy mam dzwonić, kiedy nie dzwonić, kiedy się martwić a kiedy sobie odpuścić. A tu za mną dopiero połowa... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata najważniejsze to obserwować siebie w ciąży. Jeżeli jakiś ból będzie zupełnie inny niż dotychczas, dłuży, bardziej intensywny, dojdą dodatkowe objawy, warto udać się po poradę. Ale nie oszukujmy się ciąża chorobą nie jest, ale stanem jednak niecodziennym. I zaburzenia hormonalne różnie wpływają na organizm. Także obserwacja samej siebie i swojego organizmu to podstawa ;) Fajnie to mąż zorganizował, na pewno zneutralizuje wpływ życzliwych rad teściowej;) Maniu okres bywa złośliwy, taka nasza natura. Ale u Ciebie słodko, tu sernik, tu ciasto urodzinowe, zamawiam Ciebie na pokazowe pieczenie:) U mnie tak sobie. Młodsza córka ma się już w miarę ok, ale starsza cierpi strasznie, i z jednej strony współczuję małej, ale momentami mam dość, zrobiła się marudna, rozkapryszona, niecierpliwa. Złości się co chwilę, obraża, okropne, ale cieszę się, że miałam okazje być weekend poza domem. Mąż sobie poradził dobrze, miałam tylko dwa smsy-gdzie co jest :) Zajęcia minęły szybko, dwie dziewczyny okazały się bardzo miłe, zawiązałyśmy znajomość i poczułam się pewniej. A teraz siedzimy w domu, jak się cieszę,że jest telewizja, przez te dwa tygodnie dziewczyny ratują mój dom bajki, wiem,że powinnam córom to dozować,ale bez bajek chyba bym oszalała. Mam nadzieję,że Idze przejdzie i weekend spędzimy już na spacerze, i wyjściu z domu. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Zosia w szkole, zajęć nie mam, mam chwilę dla siebie. Weekend minął miło, sobota domowo, niedziela u mojej siostry, panowie oglądali mecz,ale nawet nas wciągnął :) Wczoraj praca, jak to praca, ta grupa jest dużo trudniejsza, nie robią nic, tracę zapał. Zosia zdrowa. A co do szwagra, ciągle spieram się z mężem. Moim zdaniem musi z bratem porozmawiać, przemówić do rozsądku. Nie chodzi by wracał do żony, ale się określił. Ona nie wie, że on z kimś mieszka, on jej nie mówi,że ma romans. Ona ciągle wierzy, że to chwilowe. A jak dla mnie szwagier zrobił sobie wentyl bezpieczeństwa-nie pójdzie z tamtą, wrócę do żony. Mąż uważa,że brat jest dorosły, niech robi co chce, nawet głupstwa. Dla mnie to jest chore. Normalna fajna rodzina, on się zakochał, a winę zrzuca na żonę, z dziećmi widzi się jedno popołudnie w tygodniu... Bardzo mnie to męczy. Dziś właśnie pomagam szwagierce, odbieram dzieci po zajęciach i trzymam do wieczora, ona pracuje, jej rodzice daleko, teściowa nie zna prawdy, to robi wymówki dziewczynie, a szwagier korzysta z życia i zgrywa biedaka... Wiem,że na pewno między nimi były spięcia, i to nie tak,że 100 % winy ponosi on, sama przyznała,że za bardzo skupili się na pieniądzach, ale to nie powód do znajdowania sobie innej pani, i rzucania rodziny, dzieci... Agata mnie zawsze śmieszyły słowa- ciąża to nie choroba. A tu zgaga, to żylaki, tu zaparcia, tu hemoroidy. Ciąża to piękny czas, ale i trudny dla nas. Jestem pewna,że już znasz swój organizm i na pewno zareagujesz jakby działo się coś dziwnego. Mąż rozsądnie podszedł to wizyty teściowej, nie zamęczy Ciebie:) Julka wypoczywaj :) Michalina doskonale rozumiem rozdrażnienie, ospa swędzi, dzieci są marudne, izolacja, rodzicom mogą puścić nerwy. Fajnie,że zajęcia Ci się podobają i znalazłaś życzliwe dusze:) Mania ja się do Ciebie przeprowadzam, nawet nie wiesz jak potrzebuję słodkości-właśnie jestem przed okresem:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam :) U mnie w końcu trochę zimowo, ale ta zima i mróz przynieśli do pracy jakieś paskudne zaziębienie. Kaszel, okropna chrypa, najgorzej,że siostra znów musiała wyjechać i muszę być w pracy, ale powiem Wam już mnie boli gardło. Ale cóż, mój tata zaniemówił, tak chrypi,muszę być jego głosem, a że mamy krzesło w krzesło to mi kaszle w nos... Martwię się o teatr, bo udało mi się kupić na Asosie piękną marynarkę obniżoną z 50 funtów o połowę, ale cóż co ma być to będzie.Tort dla taty był kokosowo-wiśniowy, i bardzo się udał. Jutro świętujemy rodziców rocznicę ślubu, będzie kolejny tort :) Agata moja przyjaciółka jak była w ciąży to właśnie niby wszystko szło gładko,a to ciśnienie za wysokie, a to bolał kręgosłup, a to nogi puchły. Ale za to jak zobaczyła córeczkę to wszystkie trudy poszły w zapomnienie :) Mam nadzieję,że pobyt teściowej będzie miły :) A myślę,.że są tacy ludzie jak Milewicz, wojna to ich żywioł, niby czują niebezpieczeństwo, ale to jakby im nie przeszkadza jak nam. Po prostu czują misję pokazania wojny, bycia w centrum wydarzeń. Asiu nie rozumiem takiego zachowania, bardzo szkoda rodziny. Żona jednak po iluś latach zasługuje na szczerość i końcową uczciwość. Weekend widać miło Wam minął :( Michalina fajnie,że poznałaś kogoś życzliwego na studiach :) A i trzymam kciuki za zdrowie dziewczyn. Nikt nie lubi tyle siedzieć w domu, na pewno to denerwuje dziewczynki, a potem Ciebie. Ale z tego co widzę nie ma chyba matki, która nie traci cierpliwości nigdy :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny :) Michalinko fajnie, że zapoznałaś się z miłymi osobami na studiach, to jest ważne- jeśli są fajni ludzie, fajna grupa to tym bardziej z ochotą uczęszcza się na zajęcia i widzisz mąż sobie świetnie sam dał radę :). Myślę, że to zupełnie naturalne w takiej sytuacji że i dziewczynki i ty jesteście zmęczone i sfrustrowane a w czasie choroby niech mają trochę tych bajek więcej. Nic się im nie stanie a i ty chwile odsapniesz i one zapomną o swoich bólach i cierpieniach :). Mam nadzieję że weekend już spędzicie zdrowo i miło. Asiu szkoda, że taka niemrawa grupa Ci się trafiła. Wcześniejsze Panie widocznie były jedynie niepewne siebie a w tej jakoś lenistwem zajeżdża. Dziwie się ja to bym z chęcią szła na kurs językowy ale co niektórzy ludzie 24h patrzą w serial i to im wystarcza do szczęścia i samospełnienia. Nie wiem co radzić...ale chyba głową muru nie przebijesz, prowadż zajęcia tak jak musisz i specjalnie się nie wysilaj w końcu za warsztaty motywacyjne dodatkowo Ci nie zapłacą. A co do szwagrów...oby jakoś z godnością rozstali się jak rozstać się mają, bo to też w takich parach gdzie grunt to pieniądz potrafią się okrutnie wykłucać przy rozwodach.. Maniu tort wiśniowo- kokosowy o nie...a ja w ciąży..to są tortury, jak to przeczytałam to o niczym nie myślę tylko o zjedzeniu kawałku takiego tortu zwłaszcza że całkowicie w moim guście..ehh wskakuj w samolot i przylatuj do mnie :). Widzę, że przygotowania na sztukę do teatru trwają no to trzymam kciuki abyś się nic a nic nie zaziębiła. Jula jak tam w górach? Myślę, że świetnie się bawicie :) Dzięki dziewczyny za pocieszenie, mnie właśnie przerażają bóle nowe które po raz pierwszy mi się zdarzają a takich nie brakuje niestety :(. Ciąża może i nie choroba bo choroba raczej nigdy nie jest pożądana a ciąża jeśli chciana wiąże się ze szczęściem ale oprócz tej różnicy to żadnych innych nie widzę...w końcu domu całego nie posprzątam w jeden dzień jak wcześniej bo kręgosłup mi siądzie już w połowie, na dym, opary itd. uważać muszę, o fitnessie ze stepami mogę zapomnieć, na imprezę nie pójdę bo o 22 zasnę z głową na stole itd.itp. A co jak dziewczyny w szpitalu miesiącami muszą leżeć nie raz w jednej pozycji, jak wymiotują od rana do wieczora albo kręci się im tak w głowie że ledwo co mogą zrobić? Już bez przesady z tym że z ciąża nic się nie zmienia. U mnie ok, wczoraj byliśmy na zaręczynach u znajomych- tutaj zaręczyny to taka mała uroczystość przedślubna, zazwyczaj wśród rodziny i przyjaciół czasem w lokalu, czasem w domu. Fajnie było, interesująco ale ja o 22 standardowo odpadłam i opuściliśmy zabawę dość wcześnie :). No a dziś najazd teściowej...Jeszcze nie przyjechała a już zła jestem...wiecie jak moja mama z ojcem przyjadą to dla mnie to jest radość i ulga bo wiem że i mi pomogą i odciążą a tu np. przed przyjazdem od tygodnia dom z mężem pucujemy (okna, balkony, wszystko) bo tu nie miło widziane jest żeby gdzieś jakikolwiek kurz leżał, łazienka nie biła blaskiem po oczach a podłogi nie można było wylizać językiem bo taka czysta. A to czy jesteś singlem, czy pracujesz, czy w ciąży jesteś, czy masz 5 dzieci nie ma żadnego znaczenia lśnić musi. Jedzenie też odpowiednie trzeba przygotować bo tego co nie tureckie nie ruszy przecież... .Nie wiem jakim cudem biorąc pod uwagę swoją rodzinę mąż mój jest taki jaki jest, chyba go ktoś zaczarował. No generalnie już się zmęczyłam a jeszcze nas nie najechała. Sorry dziewczynki trochę muszę tu popuścić swoje emocje :). Trzymajcie kciuki żeby było znośnie i względnie miło

Odnośnik do komentarza

Agata wiesz,że jak moja teściowa przychodzi to ja mam tak samo, nawet jak wpadnie z ciastem na moment, ja muszę mieć wszystko wypucowane. Moja mama inaczej, wchodzi, widzi,że mam pranie niewyjęte to rozłoży, a teściowa to kontroluje czy dbam o synka. Albo może ja sobie tak wkręcam? Takie zaręczynowe przyjęcie? Ponoć na Zachodzie są bardzo popularne od jakiegoś czasu. Ja tam wolę romantyczne, że tak powiem w parze :) Ciąża nie choroba, ale jednak kobiety różnie ją znoszą. Znam takie co całą ciążę chodzą jak przed, a znam takie co ciążę mają taką,że gorzej niż niejedna choroba, nie ma reguły. Mam nadzieję,że do końca będzie jednak spokojnie :) Mania ja tam zła jestem, mam ochotę na coś słodkiego, a jak na złość mąż kupił tylko sezamki, dla mnie to nie słodycz. Nie chcesz piec dla mnie? Muszę zejść do mamy, bo widziałam była w cukierni rano ;) I zdrówka :) Asiu różni są ludzie, moja znajoma na bezrobociu korzystała z oferty urzędów, chyba ze 4 kursy zaliczyła, a kuzynka męża dostała się na jakiś kurs i zaraz uciekła, bo za dużo wymagali. Rób swoje, to najważniejsze. A co do rodziny, fajnie,że dajesz szwagierce wsparcie, ona na pewno tego potrzebuje. A za resztę można trzymać kciuki. Julka już w domu czy jeszcze w górach? A my dziś byliśmy w lesie, jaka ulga, godzina na zewnątrz :) Dziewczynki nasycone tlenem już śpią, bez marudzenia. Jutro obiad u teściowej, chyba pierwszy raz się z niego aż tak cieszę, bo jakieś wyjście :) W poniedziałek mam dentystę i trochę się boję, bo ostatnio lekko się zaniedbałam, i myślę sobie, że diagnoza a raczej cena naprawy zęba jednego mnie dobije, a przez te moje studia jakoś tak krucho z oszczędnościami bo od razu musieliśmy zapłacić sporo pieniędzy... Trudno, co ma być to będzie. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jesteśmy, wróciliśmy z gór bez nadmiaru gipsu i z wszystkimi kończynami. Nie chcę Was zanudzać, to w skrócie. Mi podobało się bardzo, aczkolwiek rozumiem doskonale jak moja mama mówiła-jak się jedzie z dziećmi to niestety nie ma się wakacji. Ignaś kiepsko zniósł zmianę klimatu, w ogóle mu się sen popsuł. Był marudny, niby senny a nie chciał spać, apetyt nie dopisywał. Dawno już nie wstawałam z taką częstotliwością 7-8 razy w nocy. Z Olka narciarza nie będzie, raz upadł i się zraził, ale Lilka połknęła bakcyla-mąż się cieszy, że chociaż ktoś z nas polubił narty. Zakopanego dalej nie lubię, 10 zł za zwykłą herbatę, tłumy, kolejki, zero uroki. Mąż nie rozumie czemu nie lubię go aż tak bardzo, ale nasza kwatera w Białce świetna, cisza, spokój - o ile mały nie marudził. Byliśmy w Popradzie, dwa razy w termach-to był mój relaks. Sama droga minęła ok, jechaliśmy nocą, dzieciaki ładnie spały, ja zaś w ogóle nie mogłam zmrużyć oka. Wróciliśmy w sobotę po 8. Dom ogarnęłam, 7 prań zrobionych, wczoraj u teściów, dziś rodzice wpadają na obiad i oglądanie zdjęć i filmików z nauki jazdy :) A jutro bratowa nas wyciąga na śniadanie-bez glutenu, bez nabiału, bez cukru. W ciąży szuka bardzo zdrowych knajpek. Tydzień ferii jeszcze przed nami :) Agata spokojnego pobytu teściowej :) Michalina super,że dziewczyny już zdrowe i koniec kwarantanny :) Maniu zdrówka dużo :) Asiu przykre to co czytałam o Twoim szwagrze, ale trzymam kciuki, bo zasadniczo bardzo mi szkoda dzieci. pozdrawiam-napisałabym więcej, ale dzieci żądają już śniadania:)

Odnośnik do komentarza

Julka ja lubię Zakopane, ale zimą nie byłam, zawsze bywaliśmy latem :) Zimą to na pewno inne wrażenia, może i większy tłok. Fajnie,że wszystko się udało i miło spędziliście czas. Szkoda, że maluszek tak Was wymęczył, ale dorośli jak mówią nawet tydzień mogą się aklimatyzować w górach, to co dopiero maluchy, pewnie przez inne ciśnienie był rozdrażniony. To Julka miłego powrotu do rzeczywistości ;) Agata teściowe czy w Polsce czy w Turcji lubią być traktowane po królewsku. Moja przez pierwsze lata po ślubie lubiła mi sprawdzać w szafkach i lodówce czy mam porządek i wszystko jak należy. Potem jej przeszło, ale dziś jak przychodzi to mogę być bardzo zajęta a ona już szafki sobie z kawą nie otworzy, wszystko trzeba podać i to najlepiej w serwisie świątecznym ;) Miłego spędzania czasu razem :) Michalina super, że już można wyjść z domu. Dziewczynki na pewno było znudzone ciągłym siedzeniem w domu,a tak to mogły zmienić otoczenie i na pewno będą mniej marudne:) A obiad u teściowej-czasem to wybawienie:) Maniu zdrówka dużo,dzieci mojej siostry zaziębione, sąsiedzi w sobotę mieli wpaść, ale córka też dostała gorączki, ta zmienna pogoda jest okropna, łatwo się zarazić. A tort to bym zjadła, ja jestem tortolubna :) U nas weekend minął miło, sobota domowa, zamiast gości mieliśmy wieczór filmowy, wczoraj rodzice przyszli na obiad, dziś szykowałam się do zajęć-mam coraz mniej motywacji, te dziewczyny w 90 % zupełnie nie szanują mojej pracy. A szwagier-nic się nie zmieniło, jeszcze nie zebrał się na odwagę, i nikt nie wie o co chodzi. A mam pytanie dziewczyny doradźcie, moja Zosia ma koleżankę, rodzice się rozwiedli, dziewczynka zaczęła do nas przychodzić 2-3 razy w tygodniu, i otwarcie mówi, że jest głodna, jada u nas obiady jak w stołówce. Zosia ją lubi, małej mi szkoda, ale jej matka, rozumiem zabiegana, ale jej to chyba na rękę. Myślę by coś jej powiedzieć, ale jak mam jej powiedzieć by więcej czasu spędzała z córką? Ona u nas siedzi tak od 14 do 17, 18. A matka nawet nie podziękuje, uważacie, że to normalne? Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Mania zazdroszczę wyjazdu-wypoczywaj :) Joasia myślę,że ta dziewczynka znajduje u Was to czego nie ma w domu-ciepło rodzinne, spokój, zainteresowanie. A matka pewnie nie myśli o tym,że dziecku czegoś brak tylko jej wygodnie bo samotna matka a tu mała ma obiad, jest bezpieczna itp. Ja bym z nią porozmawiała, paradoksalnie zapytałabym się czy bardziej nie mogę pomóc bo jej dziecko spędza u mnie pół tygodnia. To powinno dać jej do myślenia. Julka fajne te Wasze ferie, bardzo zazdroszczę :) Szkoda, że Ignacy kiepsko zniósł wyjazd, ale mam nadzieję,że już wrócił do codziennej formy? Góry musiały być piękne. Agata co u Ciebie? A ja próbuję pisać pracę na sobotę. Wczoraj nawet byłam w bibliotece, ale wiecie poza przywiezieniem książek niczego nie zrobiłam, bo obiad, bo dzieci, bo sprzątanie. A o 20.30 już spałam. Oj ciężko widzę te studia... Dziewczynki zachwycone zdrowiem, byliśmy we wtorek w Lidlu, tak szalały,ze chciałam je tam zostawić i wyjść, tak mi było za nie wstyd. Nadmiar energii je rozpiera, zaraz idziemy na spacer, i o znów niczego nie napiszę .... U dentysty kiepsko, kanałowe leczenie, i znów liczę koszty. Eh, taka codzienność. Liczę,że mąż jakieś walentynki nam zorganizuje :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam rankiem. Mania wypoczywaj:) Michalina a może umów się z mężem, że każdego dnia na godzinę na przykład zajmie się dziećmi byś mogła się uczyć? Tak wiesz systematycznie, godzenie wielu funkcji nie jest łatwe, ale przy dobrej organizacji dasz sobie radę-jestem pewna i trzymam kciuki :) Asiu też bym dyskretnie porozmawiała z mamą tej dziewczynki,nie oskarżając, ale starając się dowiedzieć czemu jej córka woli spędzać czas u Was. Szkoda dziecka naprawdę... Może ona nawet problemu nie widzi? Agata co słychać, jak wizyta teściowej? A u nas wykorzystanie ferii w pełni. Wczoraj byłam ze szwagierką w Wydziale Zabaw,dzieci wybawione. Dziś starszaki jadą do teściów na noc, my mamy gości, dwie pary, posiedzimy, zjemy coś dobrego. Ignaś niestety dalej marudny, niespokojny, kiepsko śpi. Myślę,że to zęby znów idą, bo coś za długo to trwa. We wtorek Olek ma bal przebierańców w szkole, co 10 minut zmienia zdanie kim chce być, jutro szukamy kostiumu, a niedziela u moich rodziców. Także intensywnie,no ale od poniedziałku wraca rutyna, szkoda. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mania miłego wypoczynku, fajne są takie spontaniczne wypady :) Michalina ciężko jest wyłączyć się z bycia panią domu i powiedzieć-nie ma mnie dla domowników, uczę się. Ale jestem pewna,że da się pogodzić te obie funkcje-matki i studentki. Mam nadzieję,że mąż będzie Ci pomagał i z referatu dostaniesz 5:) Julka u nas dopiero ferie się zaczęły, długo czekaliśmy. Olek musi być zachwycony, miał udane ferie :) Córka siostry teraz przez zęby też daje im nieźle w kość. Jedyne pocieszenie-zęby kiedyś wyjdą :) Trzymajcie się. Agata co słychać? Co u nas? Ferie, wczoraj poszliśmy do McDonalda świętować ich początek, potem Zosia pojechała do teściów, a mąż na walentynki zabrał mnie do uroczej kawiarni na grzane wino :) Myślałam,że wyjedziemy na parę dni, nawet miałam wstępną rezerwację, ale ustaliliśmy,że Zosi komunia będzie w restauracji, poszliśmy do paru miejsc i ceny nas zmroziły. Te tańsze miejsca dawno zajęte, zarezerwowaliśmy jeden lokal, ale 75 zł za obiad, a u nas najbliższych będzie 20 osób to spora suma wychodzi, więc z ferii nici-to znaczy jadę z Zosią do cioci na wieś na parę dni, ale trochę szkoda takich prawdziwych ferii i odpoczynku. Ale coś za coś. Z mamą tej dziewczynki porozmawiam po feriach, nie chcę wyjść na skąpą, ale wiecie tu nie chodzi o talerz zupy, a o to, że ta mała naprawdę spędza u nas tyle czasu, a matka problemu nie widzi...Obiad u teściów-trochę boję się atmosfery, zobaczymy jak to będzie. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asiu teraz Tobie zazdroszczę, mąż proszę jak się postarał na Walentynki ;) Ostatnio ciocia mówiła,że ich syn idzie do komunii i w grudniu salę rezerwowała, a i tak się ciszyła,bo ktoś z niej zrezygnował. Jakieś szaleństwo komunijne. A wyjazdem się nie martw, nieważne gdzie ważne z kim. Na pewno miło spędzicie ferie:) I jak Julka ostatni weekend ferii minął? Ząbki to po kolkach wielki dramat rodziców, nie znam w otoczeniu żadnego dziecka, które by to przechodziło zupełnie spokojnie, oj bywa różnie. A podajesz małemu jakieś leki? Nam pomagała Camilia. Oby szybko przeszło! Agata co u Ciebie? Maniu już po wojażach? A dziewczyny pisałam nocą, ale zaliczyć zaliczę, bo w sumie mądrze mi to wyszło. W tygodniu ma przesłać wyniki, ale wiadomo na podyplomówce każdy zalicza ;) Zła jestem na męża, myślałam,że coś na 14 wymyśli-ja miałam zajęcia, ale on nic, zupełnie nic. Ani kwiatka, ani ciastka nie kupił, nawet filmu nie obejrzeliśmy. On mi mówi-ale w czym problem, to święto dzieciaków. Tak myślałam jak mieliśmy po te 20 lat i 4 randki w tygodniu,a teraz co? Nic, zupełne nic. Mój mąż widocznie uważa,że jak wziął ślub to żonie raz na rok wystarczy coś dać na rocznicę ślubu i tyle. Zero romantyzmu. A właśnie mi tego brakuje, szara codzienność na co dzień, a od święta to samo...Smutne. Dziś siedzimy w domu, zmęczyły mnie te dojazdy i wykłady. Jutro umówiłam się ze szwagierką, koniec kwarantanny u nich,dzieciaki się pobawią. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Maniu odpoczywaj, wypoczywaj, masuj się, kuruj i korzystaj z wyjazdu ile możesz :) Jula szkoda, że małego tak rozregulował klimat a jeszcze skoro zęby to pewnie jedno się na drugie nałożyło. Wydział Zabaw brzmi super :). I jak tam bal przebierańców u Olka? Asiu faktycznie ceny zwalają z nóg, moim zdaniem lepiej i tak postawić na restaurację niż zarobić się po łokcie w domu a potem paść przy gościach twarzą na stół. Wyjazd na wieś na kilka dni to też przyjemna sprawa, dobre powietrze, inny klimat i odpoczynek od miasta. Jak tam obiad u teściów? A co do tej dziewczynki i jej mamy to ja bym kobietę do siebie zaprosiła na kawę. Coś na zasadzie że dziewczynki tyle spędzają ze sobą czasu żebyście i wy się poznały. Trochę pogadacie, może ona sama jakoś wejdzie na ten temat i wtedy w sumie będzie o wiele łatwiej a jeśli nie to chociaż wyczujesz ją nieco i w odpowiednim momencie możesz sama zacząć. Moim zdaniem zaczynanie od właśnie tego pewnie dla niej drażliwego i trudnego tematu może spowodować że ona się poczuje zaatakowana (większość matek nie jest w stanie znieść uwag dotyczących rodzicielstwa) i rozmowa zacznie być nieprzyjemna. Ciężko powiedzieć w jaki sposób zwrócić jej uwagę bo na jednych podziała złośliwa uwaga a na innych na odwrót...ja bym sama szła w tą stronę że pewnie jej ciężko jako samotnej matce, że ją rozumiem itp. ale że mała pewnie też to ciężko znosi potrzebuje spędzić z nią więcej czasu...nie wiem czy to pomoże ale spokojna rozmowa może sprawi że się nieco otworzy i przemyśli...? Trzymam kciuki Michalinko trzymam kciuki za zaliczenie, pisanie po nocach no no pilna z Ciebie studentka :). Co do męża to patrząc na to co piszesz o jego zachowaniu nie liczyłabym na jakieś romantyczne pomysły, czytanie wierszy, czy romantyczną spontaniczną kolację. To chyba nie ten typ...przynajmniej w obecnym czasie. Powiedz mu wprost czego oczekujesz, sama zorganizuj i wymagaj w tej kwestii bo chyba w inny sposób się nie doczekasz a skoro tego potrzebujesz to warto o to powalczyć. Wiadomo, że to faceci powinni się starać, mieć pomysły itd. my tego oczekujemy ale jak nic z ich strony się nie dzieje to trzeba brać sprawy w swoje ręce. Szkoda, że tam się koło Ciebie jakiś adorator nie kręci- tacy zazwyczaj sprawiają, że mężowie zaczynają się bardziej starać..:) A u mnie już po najezdzie teściowej. Z teściową jak z teściową wymagań dużo a sama cały ten tydzień zajmowała się grzaniem kanapy. Bo jedzenie nie takie, bo ją dziś brzuszek boli to ona coś innego by zjadła, to np. kurczaka w sosie nie zje bo żołądek tak boli że oj oj ale za chwilę moje ciastko i budyń wsuwa aż się uszy trzęsą i ból brzuszka nie przeszkadza :). To by coś pozwiedzała ale jak ją zawieziemy to nogi bolą tak że nie da rady trzeba wracać. To u nas niby ładnie i przyjemnie ale przecież modlitw z meczetu nie słychać jak tak mieszkać można, trzeba się przeprowadzać prędziutko. Do tego dziewczyny rozrywka mojej teściowej- telewizorek i żeby jeszcze jakieś ciekawe programy to nie...na okrągło lecą tureckie odpowiedniki - Rolnik szuka żony, Pamiętniki z wakacji, Ukryta prawda itd. ewentualnie programy o zaginionych i zabójstwach bo to takie ciekawe przecież..Ja byłam miła i spokojna ale w piątek już na skraju...w piątek nasza teściowa nie pytając nas o nic zaprosiła nam na sobotę sąsiadki z góry...W sobotę z mężem więc ogarniamy dom, piekę ciasto no bo w końcu gości zaprosiła dla niej robię fasolkę bo ona tą moją fasolkę tylko chce jeść...a ta na kanapie. Walentynki wymarzone myślę sobie..Na szczęście nasze sąsiadki to są świetne babki przyszły do nas, przyniosły nam tort w kształcie serca z naszymi inicjałami, posiedziały chwilę i stwierdziły że Walentynki młodzi mają spędzać sami i romantycznie i one nam zabierają teściową na zwiedzanie a my korzystajmy. Teściowa tak się zdenerwowała że aż leki na uspokojenie brała a ja w 7 niebie. Przeczołgały ją 3 godziny, wróciła ledwo żywa, nieszczęśliwa co my skwitowaliśmy, że w końcu sama je zaprosiła :). he he jest sprawiedliwość na tym świecie oj jest. W niedziele już dzień wyzwolenia, rano pojechała i dzięki Bogu :). My za to pojechaliśmy na zakupy- kolejna część wyprawki zakupiona - udało nam się bardzo fajne rzeczy kupić, porządne, bardzo jesteśmy zadowoleni. Wózek wciąż ten sam- donoszę dziewczyny że w Turcji coś takiego jak nasze super popularne gondolki praktycznie nie istnieję opcja dla malucha to te foteliki samochodowe a wózki bywają też i cięższe i mniej praktyczne więc zostaje przy swojej opcji ale postaram się zrobić wszystko żeby było jej w nim jak najwygodniej i ograniczę go do minimum np. spacer to nie musi być 2-godzinne chodzenie z nią w tym wózku, weżmiemy koc i posiedzimy w parku na trawie i też może być...a jak mała podrośnie to wózek będzie super. Dużo myślałam o łóżeczku dla małej, my kupiliśmy bardzo dobre drewniane które ma takie opcje że póżniej całkowicie ściąga się szczeble i mała może długo w nim spać ale przez pierwszy rok życia chcemy małą w naszym pokoju. No i tu myślałam i o kołyskach i o takich łóżkach doczepianych do łóżek rodziców..wszystko ma swoje plusy no ale też minusy zazwyczaj te łóżka tak do 6 miesięcy kołyski i pewnie mniej a nie chcemy 3 łóżek kupować więc zastanawiam się nad tym: http://azbaby.co.za/index.php/travel-cots/joie-illusion.html nie znalazłam na polskich stronach..łóżeczko co prawda turystyczne ale ma 2 wysokości, wydaje się bardzo wygodne i praktyczne, jak mała będzie większa to materac kładzie się na dole i tak nawet do 3 roku życia może spać, lekkie, będzie mi łatwo małą w nocy przebrać bo jest przewijak tam wbudowany i jeszcze takie woreczki na różne rzeczy. Tylko materac porządny dokupimy do niego i chyba powinno być ok :). Co myślicie? A jeszcze byliśmy na usg 4 d, świetne przeżycie choć mała długo nie chciała się nam pokazać odwróciła się pupą :). Dali mi cukier i po pewnym czasie się rozruszała. Było to bardzo wzruszające zobaczyć ją w brzuchu ale najważniejsze że z wszystkimi organami jest ok i wszystko się prawidłowo rozwija. Ok zanudziłam was pewnie na śmierć Trzymajcie się dziewczyny

Odnośnik do komentarza

Wróciłam do siebie, co prawda mogłabym tam zostać i z pół roku dłużej, no,ale cóż czas wracać. Bardzo mi się podobało, wypoczęłam, w końcu po tych zaziębieniach kolorów nabrałam jak mówi moja mama, poza tym zero obowiązków -poza spacerami i jedzeniem robi swoje ;) Ale w domu oczywiście musiałam wszystko ogarnąć po swojemu, a dziś ostatki to zabierałam się pieczone bułeczki z powidłami, lżejsze od pączków. Tak się przyzwyczaiłam do spacerów, że rano przeszłam już pół miasta idąc do piekarni. Walentynek nie obchodzę, nie mam z kim,ale kupiłam sobie piernikowe serduszka, a co będę sobie żałować. Ogólnie 14 spędziłam tam w babskim gronie, bardzo miło, przy kominku i słodkościach :) Agata dobrze,że już po najeździe teściowej, widać ma taki charakter, lubi być w centrum uwagi stąd nic jej nie pasuje, i tak źle, i tak niedobrze. A nie chcesz tego kupnego łóżeczka mieć w sypialni? Pamiętam,że mój brat od narodzin miał swój pokój,ale rodzice łóżeczko postawili u siebie, a jak brat zaczął spać normalniej to wstawili do jego pokoiku. Nie wiem, ja bym tak praktyczniej zrobiła-taniej:) Michalina pilna jesteś, tyle na głowie a sobie świetnie radzisz :) A jak Ci przeszkadza niemrawość męża może zostawiaj go z dziećmi i umawiaj się częściej z koleżankami, znajomymi, szwagierkami? Niech zobaczy,że takie chwile są dla Ciebie ważne i dobrze na Ciebie wpływają, i a nuż zechce Ci towarzyszyć? Julka na ząbki nic nie poradzę poza współczuciem. Jako dziecko uwielbiałam takie bale przebierańców :) A wydział zabaw to w tym Centrum Solidarności? Fajnie tam jest? I jak powrót do szkoły? Asiu pamiętam jak mój kuzyn miał komunię-obiad, desery, ognisko, potem kolacja.... Nie wiem ile oni na to wydali,ale trochę to przesada, małe wesele. Ale uważam,że obiad w restauracji i tak Wam się opłaci, będziecie zrelaksowani, nie będziecie zmęczeni i będziecie z Zosią cieszyć się z tego dnia w pełni a nie latać do kuchni to po ziemniaki, to po czyste talerze. Mam nadzieję,że wyjazd będzie udany, nie musi być daleko, czy ekskluzywnie, najważniejsze,że na parę dni się oderwiecie od codzienności :) pozdrawiam, lecę piec ;)

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczyny :) Agata jak już po najeździe to super. Moja teściowa-różnie z nią bywa, ale przy Twojej to jednak równa babka :) Łóżeczko fajne, nasza Zosia spała u siebie, a jak spać nie chciała sama to w naszym łóżku. Ale moja siostra teraz ma u siebie w sypialni kołyskę, na noc używana, w dzień wiadomo mała ma swój pokoik i łóżeczko, zresztą teraz już nie chce siedzieć w łóżeczku. Na szczęście po 4 -5 miesiącach można malucha posadzić w spacerówce, ale jednak co gondolka to gondolka. Jak byłam zagranicą to tam rzadko kiedy widziałam pełne wózki dla noworodków, dzieci jeżdżą w fotelikach i mają się dobrze, ale rzeczywiście lepiej ograniczać czas takich spacerów. Mania cieszę się,że pobyt udany, i wróciłaś pełna sił i nowej energii :) Michalina mój mąż lubi Walentynki, ja trochę mniej, ale ogólnie razem planujemy ten dzień i właśnie wiem jedno-trzeba śmiało mówić czego się chce. Ja z początku musiałam mówić- chcę byś przynosił mi kwiaty, zero niespodzianek, ale zadziałało. Mów mężowi czego chcesz, jakie masz oczekiwania i pragnienia. Dochodzę do wniosku,że męża trzeba wychować bo z natury są dość leniwi i niedomyślni w kwestiach romantyzmu :) Julka jak tam u Was? A my się pakujemy, jutro po pracy jadę do cioci, 40 minut od domu-i to jadąc powoli,ale zawsze wyjazd. Chociaż większość kolegów Zosi to na narty w Alpy czy w Tatry jedzie, ale cóż nie można mieć wszystkiego. Salę zamówiliśmy na 100 %, zadatek wpłacony. Myślę,że miejsce fajne, w każdym razie za tydzień idziemy na obiad i będziemy testować, bo na razie zjedliśmy tylko deser :) U teściów było o dziwo miło, chociaż teściowa bardzo przeżywa rodzinne problemy, nie chce jeść, nie śpi, skacze jej ciśnienie, a że jest po nowotworze wszyscy się martwimy,poza szwagrem, bo on milczy i udaje,że nie ma sprawy. Siły mi brak na niego. Wracam w niedzielę, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Eh, mąż zaziębiony zaraził rodzinę całą i teraz mam sajgon. On oczywiście po chwili był zdrowy, ale Olek z gorączką, Lila kichająca, i Ignaś też chory. Mnie też wzięło, ale na szczęście nic wielkiego, trochę gardło, trochę katar. Najgorzej z najmłodszym, męczący jest maksymalnie. Starszaki dochodzą do siebie, już dokazują nawet. Bal nas ominął-niestety. Obiecałam Olkowi,że na urodzinowe przyjęcie -robię je w niedzielę dla rodziny, w poniedziałek dla kolegów z klasy będą przebieranki, bo koniecznie chce pokazać swój strój pirata, mam nadzieję,że do niedzieli dojdziemy do siebie, na szczęście widać,że wirus szybko znika. Agata my na wyjeździe korzystaliśmy z łóżeczka turystycznego, a teraz stoi w salonie -wiem nieładnie,ale jak praktycznie. Także możesz śmiało z niego korzystać. Wózków z gondolą właśnie na zachodzie się nie wykorzystuje-co mnie dziwi, ale dzieci tak jeżdżą i mają się dobrze, więc pewnie Adzie nic nie będzie, tyle,że takie parogodzinne spacery raczej odpadają. A teściowa-widzę wpadła z siłą huraganu, dobrze,że już po ;) Asiu udanego wyjazdu, na pewno będzie miło i sympatycznie. Ważne,że odetchniecie od codzienności :) Widzę po chrzcinach jaka to wygoda-przyjść na gotowe, i zabrać się z gośćmi a nie sprzątać do rana. Jestem pewna,że przyjęcie będzie udane:) Michalina my z mężem jakoś nie szaleliśmy za walentynkami,ale jak doszło nam morze obowiązków rodzicielskich doszliśmy do wniosku,że to jednak fajny dzień i zrobiliśmy sobie kolację przy świecy :) Ale to osiąga się rozmową, powiedz mężowi,że każdy związek wymaga troski i opieki. Twój mąż pewnie myśli-mam super żonę, świetne dzieci, dom-jest ok, po co to zmieniać? Ale jednak związek wymaga pracy. Gdzieś przeczytałam,że trzeba spędzić 5 godzin w tygodniu razem-kino, spacer, wspólne rozmowy, gotowanie itp i to zapewni wieź. Bo prawda jest taka, że najlepsze małżeństwo bez wspólnej pracy nie wytrwa. Musicie szczerze pogadać i cóż-do roboty :) Niewiele trzeba, a każdej ze stron będzie miło. Mania po takim wyjeździe człowiek czuje napływ energii i sił do życia. Fajnie,że wyjechałaś i jak zwykle pieczesz słodkości nie z tej ziemi:) pozdrawiam, dziś mój Olek kończy 6 latek, jak to minęło? :)

Odnośnik do komentarza

Witam Was :) Dziękuję za rady, wiecie umówiłam się na dziś ze szwagierkami i miał być babski dzień,ale mąż musi iść do pracy za koleżankę, a,że za tydzień niestety ma pracujący weekend i dziewczyny posiedzą z moją mamą to nie chciałam i teraz jej męczyć nimi. Najciekawsze,że mój mąż na sam pomysł,że mam wyjść bez niego bardzo się obruszył,bo jak to my nigdzie nie chodzimy,a teraz mam wyjść sama :) Ale na jutro ponoć coś zaplanował, mam nadzieję,że nie obiad u teściów:) Ogólnie to korzystamy ze słonecznej pogody i sobie spacerujemy z dziewczynkami,młodszej jaka alergia na buźce wyskoczyła, mam nadzieję,że przejdzie,bo jak nie to trzeba będzie iść do skontrolować.A dziś w planie fryzjer:) A w ogóle mam pytanie -dzieci i ryby-jedzą Wasze dzieci? Jako dziecko nie miałam problemu z rybami, u nas rzeki,jeziora,jadłam często. Moje nie tkną, a to zdrowie samo. Czytam,że powinno się je jeść 3 razy na tydzień a u mnie krzyk jak raz na dwa tygodnie coś podam. Jak przekonać dzieci do ryb, jakieś rady-nudzi mi się gotowanie dwóch obiadów,wiadomo orłem w kuchni nie jestem:) Agata takie łóżeczko na pewno bardzo się przyda, a jak przyjedziesz z małą do Polski to będzie idealne, nawet dla trzylatka. Teściowa niemal jak z dowcipów,moja bywa męcząca,ale jednak muszę ją pochwalić przy Twojej to ideał:) Julka zdrówka dla rodziny i wszystkiego najlepszego dla synka, ale ten czas leci, moja starsza w tym roku kończy 5 i pomaszeruje do zerówki-nie wiem jak to minęło? Mam nadzieję,że obydwa przyjęcia będą bardzo udane:) Maniu podziel się i tą energią i tymi słodkościami:) Chciałabym tak wyjechać, mam nadzieję,że w te wakacje w końcu wyruszymy na fajne rodzinne wakacje. Asiu udanego wyjazdu, na wsi najlepiej się wypoczywa,i mam nadzieję,że jak Mania wrócisz pełna energii. Myślę,że Twój mąż powinien pogadać z bratem -dla dobra mamy, w końcu taka niewiedza i domysły są najgorsze. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam niedzielnie, co prawda pogoda kiepska, szaro, ani ciepło, ani chłodno, ale cieszę się,że można odpocząć. Ostatnie dni pracy były męczące, a i ciężkie dwa tygodnie się zbliżają. Na szczęście tarta cytrynowa już pachnie w piecu :) Michalina jako dziecko uwielbiałam ryby, potem miałam przygodę z ością i przestałam jeść niemal wszystkie-poza wędzonym łososiem i tuńczykiem z puszki. Teraz znów jem chętnie, ale też same filety bez ości. Myślę,że możesz podać ryby w innej formie, z frytkami-niekoniecznie z ziemniaków -dzieci tak lubią. Możesz zrobić spaghetti z tuńczykiem czy łososiem, albo burgery-jak te mięsne, tylko,że kotlet jest rybny. Albo pulpety rybne gotowane czy pieczone. Taka forma trochę ukryta powinna zachęcić dzieci do jedzenia ryb. Niedziela mam nadzieję udana i rodzinna :) Julka zdrówka dla Was wszystkich, i oczywiście udanych przyjęć urodzinowych dla synka i masy prezentów :) Asiu mam nadzieję,że fajnie spędzasz czas i wrócisz bardzo zadowolona z wypadu z córką :) Agata co u Ciebie? Wracam do książki, czytam Miniaturzystkę-naprawdę polecam :)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Maniu trochę poczytałam o tej książce, wydaje się ciekawa. Fajnie gdy w treści książki ukryta jest jakaś tajemnica, mnie to bardzo wciąga. Jeszcze do tego tarta cytrynowa i można odpłynąć :). Michalinko to wychodz jak najcześciej również bez męża może mu to przypomni stare czasy i będzie bardziej chętny aby ruszyć z fotela ;). Zresztą jeszcze tylko trochę i zaczną się w końcu ładne miesiące z piękną pogodą, rozkwitnie wiosna. Wtedy i z mężem częściej i prędzej można wyjść, a wspólnie z dziewczynkami może zorganizować jakieś wycieczki po okolicach połączenie zwiedzania, nauki i odpoczynku? Rowery itd. Co do ryb to Mania tu dość ciekawe propozycje podaje- ryba ale na ciekawy sposób, który może się dziecku spodobać. No i najlepiej wybierać tak żeby ograniczać do minimum ości- dzieci tego nie lubią, boją się, rozgrzebują. Kotleciki rybne mogą być ciekawe albo ryba na słodko np. łosoś z mango, mnóstwo jest pomysłów fajnych na ryby w pysznych sosach z makaronami. Najłatwiej i najszybciej zrobić na parze z warzywami ale niekoniecznie może to być dla dzieci atrakcyjne. Jula no to faktycznie duży już ten Twój chłopak :), jak się udał bal urodzinowy z przebraniami? Zdrówka wam życzę. Asiu wypoczywajcie sobie z Zosią i korzystajcie z wolnych, leniwych dni. Wasze teściowe powinny chyba mojej podziękować bo widzę, że w konfrontacji z moją konserwatywną kobietą z Anatolii mocno zyskały w waszych oczach :). Dzięki za porady co do łóżeczka, to już nie mam się nad czym zastanawiać tylko kupować. Tak sobie myślę, że mi się nawet jako kojec sprawdzi to turystyczne. Maniu niestety to nasze drewniane do małej pokoiku jest masywne, ciężkie, zajmuje dużo miejsca także bez opcji żeby je przenosić gdzieś po pokojach. Łóżko jest spore ale bardzo fajnie zaprojektowane i dla małego dziecka to tak jakby łóżko plus mebel z przewijakiem na górze, a z czasem ściąga się szczeble i ten mebel, materac schodzi na sam dół i dziecko do 7-8 roku życia może korzystać. No ale teraz potrzeba czegoś lekkiego, przejściowego. A u mnie mały szpital w domu- mąż w sobotę przygotowywał pokój dla małej. tzn. jej mebelki i łóżeczko nam dostarczą i złożą w przyszłą sobotę ale my tam teraz mieliśmy pokój dla gości łóżko trzeba było złożyć przenieść do innego pokoju, rozwalić jedną szafę...mówiłam mężowi żeby zapłacić komuś niech to zrobi bo mąż ma problemy z kręgosłupem. To nie, wziął dwóch kolegów i umowa była taka że on będzie głównie patrzył i pomagał w najlżejszych czynnościach, oczywiście skończyło się na tym że mąż od soboty w pozycji stojącej przypomina krzywą wieże w Pizie. Wypadnięcie, wylanie dysku- jak zwał tak zwał ale mam niepełnosprawnego w domu- sam nie dojdzie do toalety, nie przebierze się. Leży plackiem i oczywiście cierpi z bólu. Najgorsze były dwa pierwsze dni teraz już lekko schodzi i działają silne leki przeciwbólowe. Pieniądze które ktoś zarobiłby na takiej pracy u nas wydaje teraz na wizyty u swojego fizjoterapeuty i oczywiście musi dodać jeszcze. Oprócz tego stres, ból, dla mnie w ciąży jednak kłopot ehh...mąż dostarcza mi atrakcji jak nie wizyta mamusi to kręgosłup w masakrycznym stanie. Następnym razem nie będę go słuchać sama zadzwonię po kogoś, no ale teraz jest jak jest. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata tak już z facetami bywa, mówisz jedno, on zrobi po swojemu-nawet ze szkodą dla siebie. Nie denerwuj się za bardzo, dużo zdrówka dla męża życzę, niech wraca do siebie, bo teraz to On ma Wam pomagać :) Mania nie słyszałam o tej książce, zwrócę uwagę. Ale kusisz tym ciachem:) Julka jak zdrowie, jak urodzinowe przyjęcie? Mam nadzieję,że wszystko udane :) Michalina moja córka lubi ryby, nie wiem jak ona to robi, ja lubię mniej od Zosi na pewno :) Ona szczególnie lubi śledzie teścia i wędzoną makrelę. Ale pomysły Mani i Agaty świetne i na pewno pomocne będą. Ciekawa jestem mężowskiej niespodzianki :) Nam wyjazd się udał, same baby, do cioci wnuczka przyjechała,Zosia zachwycona. Dużo gotowałyśmy, ale i wieczory przy herbatce i rozmowach odbywały się regularnie, takie międzypokoleniowe spotkanie. Ale już w domu, byłyśmy dziś na łyżwach,. mam dzieci szwagierki u siebie na dziś. W ogóle mam jeszcze parę planów dla Zosi, by miała fajne ferie, w środę idziemy do kina na Pingwiny :) A dziś na obiad pochwalę się -schabowy w pistacjach :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Dziewczęta :) Urodziny udane, zdrowie wróciło to i humory. Aczkolwiek mam dwa zastrzeżenia, pierwszy to znów szwagrowie-zaprosiłam ich w niedzielę jak wszystkich na obiad na 14, a oni wpadli po 13. Wiadomo chciałam wyglądać jakoś ładniej, a tu w fartuchu, sprzątam a już mam gości. Co innego wpaść na kawę w ciągu dnia i przyjść wcześniej, a co innego na taki obiad i psuć mi harmonogram, widocznie nigdy się nie zmienią. Drugi to tort, na niedzielę robiła teściowa-pyszny, a na wczoraj miałam zamówiony ananas-beza z morskimi dekoracjami-jak skrzynia skarbów bo Olek kocha piratów itp. Smak rewelacja, ale wygląd-myślę,że Olek by zrobił lepiej. Tyle pieniędzy wzięli za tort, a wyszedł jak spod ręki przedszkolaka. Ale ogólnie jestem zadowolona, mały też, prezenty mu się podobały. Ustaliśmy z mężem od początku,że my i dziadkowie nie dajemy prezentów na urodziny,a wpłacamy je na konto, dzięki temu dzieciaki mają na zajęcia dodatkowe, ekstra medyczne wydatki, i zbieramy na ich przyszłość. Bo zawsze coś dostanie, a z dziećmi to już tak jest, zabawka dziś kusi, a jutro leży w kącie. Kończę bo nudzę, syn w szkole, czekam na nianię, jadę z dziadkiem oglądać kanapy, bo chce zmienić i mam mu doradzić, a dzieci i sklep meblowy-kiepskie połączenie. Agata dobry wybór z tym łóżeczkiem, na pewno się przyda :) Mąż widać bardzo się przejął narodzinami małej i bardzo chciał mieć swój wkład w meblowanie pokoiku, mam nadzieję,że szybko mu przejdzie. Zdrówka dużo. Asiu taki wyjazd w kobiecym gronie-świetna sprawa :) Widzę,że masz bardzo ciekawe plany na ferie, i dietę też, schabowy i pistacje-szykuj porcję dla mnie:) Michalina moja córka kocha krewetki, łososia, śledzie też. Ona zje każdą rybę i sama o nią prosi-jak ma dni,że je akurat :) Syn zje, ale widzę,że jak mąż bez nadmiaru entuzjazmu, ja jak Mania-zjem, ale te bez ości. Pomysły fajne, Agata ten na łososia z mango podkradnę :) Dzieci lubią nowości na talerzu, a taki kawał gotowanej ryby i surówka- z ich perspektywy to nuda. Poza tym część ryb jest mdła, nie bój się przypraw. I jak weekend? Mania nie kuś tartą, bo zaraz zjem ten dziwny tort do reszty :) W pracy ciężko? To dużo sił życzę. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×