Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Widzę,że wyjazdowo się zrobiło :) To ja też na weekend wybyłam z rodzicami, co prawda jestem przeziębiona i odpadają ukochane tutejsze lody, i w ogóle pogoda jakoś tak nie rozpieszcza, ale dobrze zmienić otoczenie, szczególnie po tym moim złym humorze. Ale najważniejsze-troszkę mi przeszło. Zdam ten egzamin, choćby tylko na złość egzaminatorom :) A reszta jakoś się ułoży, muszę się zresetować tylko a nie myśleć o tym zbyt namiętnie:) Asiu nie dziwię się, że skorzystaliście z okazji i zostaliście na Mazurach-tam jest tak pięknie:) Julka fajnie,że wyjechaliście, to zawsze odmiana dla dzieciaczków, a ponoć z takim maleństwem jak Ignacy to najłatwiej jechać-jedzenie ma zawsze przy sobie, dużo śpi, nie marudzi na nudę czy deszcz:) Mam nadzieję,że wyjazd się uda. Michalina jak weekend mija, pojechałaś w odwiedziny? Mam nadzieję,że jak tak to świetnie sobie dasz radę. Agata co u Ciebie słychać? Pewnie pogoda dopisuje, bo u nas jakoś się popsuł-oby na chwilę. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowo, a ja wróciłam. Najbardziej bałam się tego co Asia napisała, jestem humanistką, nie ogarniam tego co pod maską, tym zajmuje się mąż,ja potrafię jeździć i tyle. Moja mama nie ma prawa jazdy, ale pomyślałam,że nawet jak coś się popsuje to będzie mi łatwiej czekać na pomoc techniczną. Raz pojechałam po męża na lotnisko, i cóż, coś się popsuło, i stanęłam w połowie drogi. I zgłupiałam, a raczej rozpłakałam, zamiast myśleć ja chciałam wracać pieszo 50 km:) Ale było ok, ruch mały, mama zajęła się dziewczynami, a marudziły strasznie. Dziadek słaby, ale zadowolony z wizyty. Nocleg tylko kiepski, bo u cioci inni goście i miałyśmy jedno łóżko. Przecież mogłam zamówić pokój jakiś, ale nie każą przyjeżdżać, nocować, a potem kłopot dla nich, a dla nas brak komfortu. A jutro mój dziadek ma 75 urodziny i jest wielka feta :) Maniu fajnie tak wyjechać, odpocząć, złapać dystans i spokój:) Asiu też bym skorzystała i została dłużej, wypoczywaj z rodzinką:) Julka też wybywasz. I dobrze, najłatwiej jechać z takim maluchem, wiadomo może mieć kolkę czy budzić się w nocy, ale ogólnie warunki w ogóle mu nie przeszkadzają, ani forma wypoczynku-czy relaks, czy zwiedzanie. Agata co u Ciebie słychać? Jak formalności, załatwione? Jak się mieszka w nowym mieszkaniu? A co do pytania o bunt, starsza Iga ma inny charakter, młodsza nią rządzi, ustawia po kątach, ona jest bardziej spokojna, skłonna do kompromisów. Chociaż jak Ninka nią pokieruje to mam podwójny bunt. Iga była spokojniejsza w wieku młodszej siostry. pozdrawiam Was serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Ja już w domu. Drugie pranie spiera wakacyjne wspomnienia. Trzeba sprzątać, ale zrobiłam sobie chwilę przerwy, córa pobiegła do koleżanki, w południe teściowie wpadną na kawę i oglądanie zdjęć, jutro jadę do siostry na działkę. Za rok pojedziemy jakoś w lipcu, teraz szkoda,że ten upał spędziliśmy w mieście, a na Mazurach już tak upalnie nie było, i trochę żałuję, że mało kąpieli w jeziorze było. W czwartek robimy zakupy do szkoły, tak mi przykro, że to tak przeleciało, naprawdę chciałabym zatrzymać czas. Ale najważniejsze,że bawiliśmy się dobrze, nawet w deszczu, Zosia, rodzice zachwyceni. Wczoraj mąż marudził, bo wyjechaliśmy po 16, on miał plan,że o 16 to w domu będziemy i całą drogę mi narzekał,że dziś ma taki ciężki dzień w pracy, jak dziecko :) Julka mam nadzieję,że wypad się uda:) My z Zosią półroczną pojechaliśmy na wakacje i ona jeszcze głównie mleko piła, sporo spała, i wakacje były bardziej pod nas. Bo rok później to już latała, i obiadki podgrzewać trzeba było, i w ogóle z maluszkiem można naprawdę wypocząć :) Mania pewnie,że taki weekend dodaje energii i ładuje akumulatory, już wróciłaś? Jak wrażenia,pewnie same pozytywne :) Michalina widzę,że poziom techniki mamy ten sam :) Mój mąż zawsze się śmiał ze mnie, ale ja nawet w domu nie wiem jak co działa :) I jak impreza się udała? Też jak nocuję u rodziny, to z jednej strony lubię to, ale z drugiej człowiek taki uwiązany troszkę i komfort mniejszy. Widzę,że młodsza córa rządzi domem :) Moja na szczęście to oaza spokoju, ale jak inne dzieci się zbiorą to różnie bywa :) Agata, Puma co u Was?

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny :) Asiu fajne i długie mieliście te wakacje, pewnie ciężko było wyjeżdżać. Może racja że lepiej było jechać i wypoczywać nad jeziorem w upał ale z drugiej strony w przeróżny sposób spędziliście czas a gdyby był sam upał to pewnie ciężko byłoby się ruszyć znad jeziora i nie byłoby tylu spacerów itd. :) Jula a Tobie jak minął długi weekend pierwszy raz w 5 ? :) Michalinko ja też nie lubię takich sytuacji, rodzina na siłę chce żeby wszyscy byli razem a czasem i miejsca brak i niewygodnie. W podróży dobrze sobie poradziłaś i dobrze że zabrałaś mamę ze sobą. To młodsza córa ma pewnie taki żywy temperament. Życzę Ci cierpliwości, im starsza tym powinno być lżej chyba. Ja to bardziej jak Asi córka oaza spokoju ale już mojego męża z oka spuścić się nie dało. Matka go kiedyś na moment zostawiła i znalazła jedzącego te wielkie mrówki wiecie ze skrzydłami...ciekawe co to u nas będzie w takim razie. Maniu fajnie że się zresetowałaś i że humor lepszy i Twoja postawa co do egzaminów też mi się podoba. Fajnie że się nie załamujesz tylko przesz do przodu :). U mnie wszystko ok, formalności załatwione, reszta ma przyjść pocztą.Byliśmy w Ikei bo wciąż brakuje nam kilku szafek do kuchni, do łazienki. Ubrania nam się też ledwo mieszczą, ale na szczęście wszystko udało się nam wybrać w przyszłą sobotę montaż a po nim już powoli będzie można czuć się jak w domu :). Chodzimy na basen, na spacery. Mąż pracuje ja się przyzwyczajam do bycia tu. Pod koniec sierpnia zacznę szukanie pracy. Tu w okolicy mam sporo przedszkoli może gdzieś mnie zechcą chociażby żeby uczyć angielskiego na razie. W tym tygodniu chcę załatwić tłumaczenie moich dokumentów na turecki aby móc się strać nostryfikować dyplom. Jakoś nie jestem zbyt dobrej myśli i co do pracy i co do uznania dyplomu ale zobaczymy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam panie kochane:) Agata to będę mocno trzymała kciuki za pracę. W razie czego chcesz pracować z dziećmi-mogę Ci swoje podesłać na próbę :) Ale naprawdę mocno trzymam kciuki, na pewno uda Ci się znaleźć interesującą ofertę. Fajnie,że już po formalnościach i możesz skupić się na kończeniu meblowania. Asiu powroty są zawsze ciężkie, ale taka kolej rzeczy, najważniejsze,że macie świetne wspomnienia, a to zostaje na całe lata. Co u Mani i Julki, Puma jakoś zamilkła? A nam impreza się udała, młodsza w kościele latała jakby była na baterię, zmęczyłam się okropnie latając za nią, za to potem padła i obudziła się po obiedzie, i w płacz bo nowe miejsce-restauracja, dużo ludzi, głośno, ale potem szalała do 22 niemal. Ona ma taką łatwość kontaktu z innymi dziećmi, od razu mimo,że ma trochę ponad 2 lata staje się liderką grupy a do tego jest taka zabawna i słodka. A młodsza taka nieśmiała bardziej, korzysta,że Nina jej drogę toruje. My też się nieźle wybawiliśmy, po restauracji była impreza w domu, i do 2 tańcowaliśmy. Babcia życzy sobie w maju taką samą 75 rocznicę :) A dziś zakupy za nami, zaraz idziemy do parku czekam na szwagierkę. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wróciłam, ale za to deszcze na miejsce i moje spakowanie głównie letnich rzeczy objawiło się większym przeziębieniem, więc wczoraj tylko poleciałam po nową lekturę do biblioteki i pod koc. A po tych lekach na przeziębienie przespałam pół dnia. Nie potrafię mądrze się spakować, przemarzłam, i jednak nie mogłam odmówić sobie lodów :) Ale sam wyjazd-spontaniczny i większą grupą okazał się strzałem w dziesiątkę, miło spędziłam czas i naprawdę zresetowałam :) Szkoda tylko,że jak zwykle siedzę z katarem i okropną chrypą. Puma pamiętam 80 mojej babci, środek karnawału, a my w okropnej restauracji-jedzenie było tak tłuste, że kartofle ociekały smalcem, towarzystwo drętwe nic specjalnego. Urodziny Twojego dziadka musiały być cudowne, nie dziwię się,że babcia szykuje się na powtórkę :) Asiu miło,że nawet deszczowy trochę wyjazd okazał się tak udany. Zakupy do szkoły to zawsze było to co uwielbiałam. Zosia też to lubi? Fajnie było wybierać zeszyty, ale potem iść do szkoły, tragedia :) Agata też mocno trzymam kciuki za pracę, na pewno się uda!A poznałaś jakichś nowych sąsiadów, znajomych? Zrozumiałam,że mieszkacie głownie wśród obcokrajowców, to musi być bardzo inspirujące doświadczenie-języki, kultura itp. A ja zaraz zacznę robić konfiturę z cukinii z imbirem, jakoś zajmę czas :) Bo na dworze chłodno i pochmurnie, ale jutro już wyjdę na spacer, jak będzie planowane słońce.

Odnośnik do komentarza

Witam, Michalinko no to faktycznie świetnie się wybawiliście. Musiało być rewelacyjnie. To Twoje córy troszkę jak ogień i woda, uzupełniają się :). Maniu zdrówka Ci życzę i się nie ubrała i lody wcinała oj nie ładnie :) A ja dziewczyny myślałam że znów wam napisze że u mnie spokój wszystko ok, że zrobiłam jogurtowe ciasto (pierwszy raz i ze śliwkami super wyszło) że chodzę na basen i tyle a tu ni z gruszki ni z pietruszki wyskoczył mi problem. Ja mam chyba szczególnego i wyjątkowego pecha w tej dziedzinie- jeżeli chcielibyście żeby mężowie, teściowe itd. przebywały dalej od domu i wyskoczyły im jakieś nieplanowane, dalekie podróże to musicie mnie zaprosić do mieszkania z nimi, natychmiast dostaną jakieś wezwanie do wyjazdu. Kurcze wyobrażcie sobie mąż pracuje od 5 tygodni ja tu jestem od 3 ledwo co zaczynam się aklimatyzować do tego nowego miasta, 0 znajomych a tu mąż musi na tydzień wyjechać na granicę z Syrią. Wyobrażcie sobie że jakiś skończony kretyn japońskiego pochodzenia postanowił pobawić się w wojne na żywo, wyjechał do Syrii tam latał z bronią i został...bardzo szybko porwany. Być może i zabity tego nie wiadomo na you tubie jest film jak go przesłuchują przykładając mu nóż. I to wszystko, nic więcej nie wiadomo a że w Syrii nie ma Japonskiej Ambasady- przeniesiono ją do Libanu ze względu na wojnę w Syrii to muszą tą sprawę wyjaśnić (żyje, nie żyje, co się z nim dzieje, gdzie jest) najbliższe Ambasady...pojechał już ktoś z Libanu i z Turcji ale od przyszłego poniedziałku wyjedzie mój mąż na tydzień...Słuchajcie sprawa ewenement i akurat musiała się wydarzyć teraz, no szkoda że nie 2 dni po moim przylocie...:/. Ja dziewczyny nie wiem co mam ze sobą robić...nikogo tu nie znam, fakt są jacyś męża znajomi których poznałam ale to wiecie ewentualnie w jakimś krytycznym przypadku do nich mogłabym zadzwonić bo przecież nie będę siedzieć im na głowie. Sąsiedzi mają swoje życie, swoje sprawy, są mili ale wiecie to nie przyjaciel, nie rodzina. Wygląda na to że przez tydzień zostanę w obcym sobie tak na prawdę mieście bez rodziny, bez znajomych, bez kogokolwiek z kim mogłabym chociaż wyjść na kawę żeby przetrwać tą samotność. Do tego nie mam pracy, nie mam zajęcia....będę tydzień siedzieć i patrzeć w ścianę? Idzie zwariować...A też wiecie Turcja to nie Polska, jeśli zdecyduje się na wyjazd do Izmiru to to jest około 9 godzin w autobusie, tam nasze mieszkanie wynajęte..,samolot kosztuje. Nie wiem co robić zaczynam wpadać na jakieś głupie pomysły żeby psa adoptować na tydzień ale to przecież jakaś paranoja...Mąż wyjeżdżał niejednokrotnie (w końcu miałam nadzieje że znalazł jakąś mało wyjazdową pracę....o moja naiwność, szczęście w tej kwestii znów mi dopisuje :) ) ale wtedy albo byłam z kimś (w Polsce) znajomymi, rodziną a w Izmirze miałam blisko rodzinę męża, zaznajomioną dobrze sąsiadkę przynajmniej jedną, jakiś znajomych z którymi można było się umówić, szkołę a więc zajęcie. Tu nic...może wy wpadniecie na jakiś pomysł...:( Pozdrawiam przerażona

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście Agata ciężka sytuacja. Ja to bym swojego męża siłą w domu zostawiła, w życiu bym nie pozwoliła mu jechać w taki rejon. Ale rozumiem,że to decyzja już nieodwołalna. Agata a może Twoja mama, tata, teściowa, a może ta siostrzenica męża może przyjechać? Jak nie, to może daj ogłoszenie,że wynajmiesz pokój Polakom, zapomniałam jak to się nazywa, ale w internecie oferujesz pokój, oprowadzasz po mieście, razem spędzacie czas itp. Są takie serwisy, ludzie wystawiają opinie, więc nie trafisz na dziwaka. Albo może po prostu napisz, że chętnie pokażesz Polakom miasto-nie musisz ich gościć, ale oprowadzisz, znasz język, zwyczaje to się liczy. Ja bym w tę stronę poszła. Zawsze to jakieś wyjście z samotności. Na pewno są w okolicy Polacy, którzy przyjechali na urlop i chętnie spędzą czas z kimś kto zna język i pokaże co nieco. Maniu pogoda taka dziwna, nie dziwię się,że przeziębienie łapie. Moja teściowa okropnie przeziębiona. konfitura z cukinii? Jestem pod wrażeniem:) Asiu jak tam idzie kompletowanie szkolnych atrybutów? No i jak ostatnie chwile wakacji spędzacie? Bardzo mnie też to smuci, jakoś lato kocham i na myśl o jesieni mam ciarki. Michalina u mnie jest podobnie, to Lilka jest tą odważną, a Aleksander taki wrażliwiec, synek mamusi :) impreza widać pierwsza klasa, sama bym chętnie wpadła na nią:) A nam wyjazd się udał, chociaż małego zaczęły kolki męczyć, więc noce kiepsko przespane. Aleksander ma już wyprawkę, ostatnie dwa dni męczyłam się szukając tego co chciał. Widzę, że Lilianka jest gotowa do zerówki, a nie Olek, ona jest przekonana, że też idzie do szkoły. Jutro szkoła robi piknik dla dzieci z zerówki i pierwszaków. Jestem pod wrażeniem, bo w przyszłym tygodniu we wtorek i środę, są takie próbne dni, na godzinę zostawiamy dzieci w klasie,one tam poznają klasę, panię, uczą się radzić sobie samemu bez mamy. Państwowa szkoła, a dba o te maluchy. A dziś w końcu słońce, jadę z ferajną do mamy, muszę parę ciuszków dzieciom na jesień kupić, szczególnie Olkowi do szkoły, a sama nie ogarnę i sklepu i trójki dzieci, bo Ignacy żąda noszenia na rękach-tak mu łatwiej w czasie kolek, więc mama nieodzowna:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

O tak, to się coachsurfing nazywa chyba? Mój brat w ten sposób był na Łotwie, a potem tak samo gościł tych Łotyszy. Kupili jedzenie, a nocleg był darmowy. Albo Agata zadzwoń do ambasady, może oni znają jakieś grupy Polaków? Powiedz,że jesteś nowa w mieście, z przymusu sama przez jakiś czas i chcesz poznać rodaków. Myślę,że doradzą,nie wiem jakiś kościół, może jakieś koło? Tak żeby ten tydzień milej zleciał. Pamiętaj,że nie mieszkasz sama, zawsze w razie czego będziesz mogła pójść do sąsiada w potrzebie. Ale trzymam kciuki by potrzeby nie było! Właśnie, a rodzina turecka, szwagierka, jej bliscy-nie mogą Ciebie odwiedzić? Julka to rzeczywiście masz ręce pełne roboty. Ja z moimi dwiema uważam zakupy za koszmar, a co dopiero z trójką. Fajnie ta szkoła robi, widać,że im zależy na tych maluchach. Też bym myślała,że to bardziej prywatne tak dbają, a tu niespodzianka. Mam nadzieję,że Olek szybko się zaaklimatyzuje w szkole;) Mania współczuję przeziębienia, u mnie podobnie-dziewczyny katar przyniosły do domu. Ale prognozy ładny weekend zapowiadają. Asiu co u Ciebie słychać? A u mnie właśnie przeziębieniowo, dziewczyny lepiej, ale katarem się ze mną podzieliły i teraz ja kicham. Mama wyjechała, mąż w pracy, a te panienki nieźle mnie wymęczyły. Mam nadzieję,że do niedzieli będzie ok, bo mama z siostrą wracają i myślałam o grillu rodzinnym. Ostatnio zrobiłam pysznego łososia z grilla, i chcę się pochwalić przed rodziną,że gotować umiem od czasu do czasu. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja tak na moment, zaraz jadę do teściów na obiad na działkę, a potem mąż mnie, Zosię i moją mamę wiezie do cioci na wieś, na trzy dni. Taki babski sabat. Do szkoły wszystko kupione, w ogóle teraz wszystko kręciło się wokół wyprawki, i atrakcji na koniec wakacji. Aż nie miałam kiedy spokojnie usiąść. Agata rady dziewczyn są cenne. Mówiłaś coś o jakimś polskim kościele, może tam poszukaj nowych znajomych, kogoś z kim pójdziesz na kawę, nie wiem może oni jakieś akcje organizują i pomoc im jest potrzebna? Trzymam kciuki byś znalazła najlepsze rozwiązanie, a i pamiętaj,że zawsze w chwili smutku masz nas i pisz! Julka ja to Ciebie podziwiam, trójka dzieci i ogarniasz to wszystko :) Ja po zakupach z moją Zośką padłam jak długa. Mam nadzieję,że kolki Ignasia osłabną! Mania zdrówka! Michalina tobie też dużo zdrówka na te jesienne -lato. Ale ponoć od września ma wrócić ciepło. To już niedługo. Szkoda,że zacznie się szkoła.... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Przede wszystkim dziękuje wam za zaangażowania i za rady. Twój pomysł Jula fajny ale jednak nie zdecydowałabym się na wpuszczenie do mieszkania osoby której nie znam zwłaszcza właśnie będąc samą. Być może kiedyś wspólnie z mężem coś takiego moglibyśmy zorganizować ale samej to obawiam się że tylko potęgowałoby strach. Nawet nie musi to być dziwak, wariat czy psychopata przyjmijmy że przyjemny człowiek ale osobowościowo moglibyśmy się mocno nie zgrać a wtedy bałabym się o swoje samopoczucie. Poza tym we mnie wciąż jest ten lęk przed lękiem i obawiam się że w takiej stresującej dla mnie sytuacji (brak męża, obce miasto, obcy człowiek) mogłabym mieć np. atak paniki albo niechęć do jakiegoś szczególnego dłuższego wyjazdu w celu zwiedzania a to pewnie byłaby przykra niespodzianka dla potencjalnego gościa który nastawiony będzie na zwiedzanie i same przyjemne emocje. Mama i tato nie wchodzą w grę nie ma bezpośrednich lotów do Ankary zazwyczaj to są nawet i po 2 przesiadki dla moich rodziców którzy znają z 2 słowa po angielsku i 3 po turecku i od lat nie podróżowali samolotami to za duży stres. Co do Ambasady już Michalinko mówiłam że właśnie bardzo nieprzyjemną miałam rozmowę z jej pracownikiem, nie dał mi do nikogo numeru telefonu, sprawiał wrażenie jakbym marnowała mu czas i że on nikogo za bardzo nie zna i nie wie...z tego co wiem z innych żródeł Polacy tu żyją swoim życiem i szczególnie mocno nie angażują się w spotkania. Okazało się też że sąsiadki- u nas w bloku jest jedno mieszkanie na wynajem, jedno na sprzedaż, w jednym mieszkamy my, w kolejnym jedna kobieta na przeciwko jej siostra i na górze ich matka. Fajne babki więc myślałam ok jakby co to do nich można pójść po jakąś pomoc albo zwyczajnie pogadać ale niestety wspaniałym zbiegiem okoliczności one właśnie w poniedziałek wyjeżdżają na 2-tygodniowe wakacje. Więc cały budynek opustoszeje. Próbowałam namówić 2 koleżanki na przyjazd- jedna właśnie zaczęła pracę, do drugiej jak się dodzwoniłam było za póżno bo miała plany których już nie da się odwołać. Także koniec końców zdecydowałam się ja jechać do rodziny męża pod Pamukkale. Tam mam teściową i męża brata z rodziną- mieszkają w jednym domu. W samym mieście mam też jedną polską znajomą...Też to dla mnie wyzwanie bo czeka mnie przejazd autobusem 7h w jedną stronę i potem powrót. Nie powiem że te kilka dni m.in. z teściową to jakieś dla mnie spełnienie marzeń ale na moment obecny gdzie do wyboru mam 4 ściany w pustym budynku przez tydzień a jednak pobyt z jakby nie patrzył rodziną wolę się już przemęczyć w tym autobusie. Zestresowana jestem całą tą sytuacją, tym że mąż jedzie w niefajne rejony, tym że pierwszy raz w Tr mam taką wyprawę autobusową przed sobą, tym jak będzie z tą moją rodziną (z nimi akurat sama nigdy nie zostawałam). Wolałabym żeby mój los oszczędzał mi takich cudownych zbiegów okoliczności, żeby to wszystko szło jakoś bardziej powoli. Najpierw poważne problemy zdrowotne, potem nowa praca męża miesiąc w Polsce - jeżdżenie autobusami przez pół kraju, załatwianie różnych spraw, też trochę stresów, powrót samolotem...potem znów samolotem do nowego miasta przeprowadzka jeszcze się nie zaklimatyzowałam a tu los stawia mi kolejne wyzwania. Jak uda mi się z powodzeniem przyjąć i to wyzwanie to chyba zacznę pisać książkę z rodzaju przygody agorafobika w Turcji :):). Cieszę się że u was wszystko dobrze, że wy się dobrze czujecie i dajecie sobie radę. Postaram się dosłać wam jeszcze słońce co by się to lato tam wam szybko nie kończyło. Pozdrawiam i 3majcie kciuki za mój przejazd i aby ten tydzień minął tak szybko jak to tylko możliwe Buziaki

Odnośnik do komentarza

Witajcie kochane Michalina jednak dojechałaś i nic się na szczęście nie zepsuło zdrówka życze :-) Joasia miłego babskiego *sabatu* :-) już szkoła na dniach się zaczyna ja też mojej starszej kupiłam już wszytsko do szkoły i teraz na rozpoczęcie roku czekamy Agata może dziewczyny mają racje możesz poznać naparwde fajnych ludzi rodaków i przy okazji umilić czas kiedy będziesz bez męża Mania zdasz na pewno ja nieraz jak wsiadam za kierownice to drżą mi ręcę serce szybko uderza i myślę sobie nie dam rady nie pojade. A po chwili myśle to jest coś co lubie robić moja doskocznia mój azyl jestem panią sytuacji bo to ja panuje nad autem i wtedy zaczynam czerpać przyjemność z jazdy wiem że to jest coś co lubie robić sprawia mi przyjemność i wiem że zdam egzamin będę sobie wyobrażała że koło mnie siedzi instrktor a nie egzaminator ,wierze w ciebie mocno :-) Julia dobry wybór z tą restauracją dużo mniej pracy i można z gośćmi posiedzieć a nie w kuchni U mnie leci pomału znam bunt dwulatka bo moja córka w listopadzie młodsza skończy 2 lata jest bardzo mądra nie używamy już pampersów w dzień w nocy też od 2 dni już nie ale uparciuch z niej doszły nam ataki złości i rzuca się na podłoge jest ciężko ale jakoś z tym walczymy żeby się jej nie utrwaliło .Ja szczerze mówiąc czekam żeby szkoła się zaczęła bo jestem już zmęczona opieką nad Nastką 24 h na dobe takto chociaż przez pare godzin jest w szkole i dźwiga ją ktoś inny może nie powinnam tak pisać kocham ją ale jestem po prostu zmęczona widze że jej też już w domu się nudzi wszytsko do szkoły i wyczekujemy 1 września . U nas pogod jesienna wieje zimny wiatr i pada deszcz,jedyną odskocznią dlamnie jest właśnie kurs prawa jazdy a już zostało mi tylko 11 godzin . Wierze że zdam szybko i będę jeździć z dziewczynkami. W przyszłą sobote idziemy na wesele a wczoraj byłam na panieńskim troche miałam obiekcje żeby iść ale poszłam założyłam sukienke szpilki i siedziałyśmy w lokalu nagle jedna z uczestniczek panieńskiego powiedziała że jedziemy na dyskoteke zmroziło mnie pomyśłam mąż w domu one w świetnych humorach ja z trudem sączyłam piwo ale pomyślałam że nie moge wróćic do domu bo jak to będzie wyglądać pojechałam z nimi było naparwde fajnie potańczyłyśmy wróciłam po północy do domu obtarły mnie buty ale było miło wiem ze moge wszytsko tylko musze tego chcieć :-D

Odnośnik do komentarza

Agata ten wyjazd do rodziny męża chyba najrozsądniejszym wyjściem. Mam nadzieję,że podróż przebiegnie bez problemów, że czas z rodziną męża miło upłynie, i raz dwa mąż wróci bez żadnych problemów. Mocno trzymam kciuki. Puma też bym poszła na taki wieczór panieński :) A co do jazdy, mi wyobrażenie, że obok mam instruktora nie pomaga, w ogóle go tam nie mogę sobie wyobrazić, cały czas czuję presję zamiast radości jaką mam podczas normalnych jazd... Ale jakoś damy radę :) Jeszcze tydzień i córa pójdzie do szkoły, to odpoczniesz, dwójka dzieci w tym jedno chore to jednak jest wyzwanie. Asiu udanego sabatu :) Julka ja czasem w sklepie sama siebie ogarnąć nie mogę, a co dopiero by było z trójką dzieci :) Szkoła rzeczywiście bardzo fajnie robi, szkoda,że za moich czasów tego nie było. Nie chodziłam do przedszkola,więc pójście do zerówki było szokiem, tym bardziej,że dzień wcześniej urodził się mój brat i się przeprowadzaliśmy, tyle zmian na raz, a ja płakałam w szkole jak bóbr. Oby Olek gładko wszedł w nową rolę :) Michalina mam nadzieję,że plany wypaliły, a zdrowie wróciło? Ja mam zapalenie krtani jednak, więc weekend w domu filmowo-pieczeniowy był. Jeszcze jesieni nie ma, a już dostałam antybiotyk, ale mam nadzieję,że do środy się wykuruję, bo się umówiłam z koleżanką niewidzianą od lat, a nie chcę znów przekładać na wieczne później... No a w kwestii mojej pracy dalej tak samo, tata ciągle szykuje to stanowisko, rok cały nie może przyszykować, a ja już nie wiem co mam robić. Siostra zacznie znów zajęcia na uczelni ze studentami, znów będę chodzić tam na zastępstwo tyle,że znów bez umowy, znów od przypadku do przypadku... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Niby sierpień, lato w pełni, a tu deszcz, zimno i ponuro. Poszłam po pieczywo a wróciłam zmoknięta i zmarznięta. Mąż już wyszedł do pracy, dziewczynki jeszcze śpią, aż w szoku jestem,ale mój brat wczoraj przyjechał i cóż, bawili się niemal do 21, a zanim zasnęły to się zrobiła 22. Mam moment spokoju :) Grill się udał, chociaż wieczorem mocno padało, jakoś tak się zrobiło,że wyjęłam swetry na wierzch... Mam nadzieję,że pogoda wróci. Dziś ze szwagierką jedziemy do centrum zabaw za miasto, jakoś trzeba rutynowe spacerki czymś odmienić. Agata też najbardziej mi się pomysł wyjazdu do rodziny podobał. Wiadomo tydzień z teściową to nie jest spełnienie marzeń, ale zawsze będziesz czuła się pewniej i bezpieczniej. Mam nadzieję,że podróż minie bez żadnych problemów! Joasiu wykorzystujecie ostatnie chwile wakacji, i świetnie, lubię takie wyjazdy ;) Maniu zdrówka dużo. Myślę,że powinnaś porozmawiać z tatą tak szczerze, jak widzi dalej waszą współpracę i osiągnąć jakiś kompromis. Wiem jak ciężko teraz znaleźć pracę, a z drugiej strony każdy z nas ma potrzebę samodzielności, własnych pieniędzy, swobody itp. Rozmowa może tutaj wiele zdziałać. Puma witaj w klubie buntowniczek małych :) Zazdroszczę Ci odpieluchowania, moja Nina-2 lata i 3 miesiące nie daje się pozbawić pampersów. Czytam,że to normalne, że jakby miała ze 4 lata to mam się niepokoić, ale mała boi się nocnika. Na sucho chętnie posiedzi, ale tylko tyle. Na razie odpuściłam, ale myślę nad jakimiś książeczkami tematycznymi czy bajkami-znasz coś?. Tyle pieniędzy idzie do kosza, a ona uparta i tyle. Julka co u Was słychać?

Odnośnik do komentarza

Ale tu się dzieje,a tylko na moment Was zostawiłam. Agata mam nadzieję wielką i pewność,że podróż minęła w porządku? I w ogóle cały pobyt będzie przyjemny, i zleci jak z bicza strzelił. Daj znać jak się czujesz i jak znosisz to rozstanie z mężem. Ja to panikara jestem, bałabym się o niego strasznie. Puma dobra mama jest też dobra dla siebie. My też musimy odpocząć, i po to szkoły wymyślili :) Jesteś dzielna,że się tak Nastką zajmujesz! A to zuch córeczka, że pożegnała pieluszki. Michalina rano jak idę z psem to mam ochotę zimowy płaszcz narzucić, o 6 rano bywa i z 5 stopni! Jakiś przeskok się zrobił. Młodszą córą się nie przejmuj. to każde dziecko musi dojrzeć do samodzielnego korzystania z nocnika. Mała ma jeszcze czas, ale zachęcać możesz i trenować na sucho. Wiem,że bratowa miała taką książeczkę i przy synku się sprawdziła. Czytali codziennie na nocniczku :) Maniu zdrówka i też uważam,że rozmową najwięcej się ugra. może tata jakoś szczerze Ci wyjaśni powody tego ciągłego przeciągania zatrudnienia? Julka co tam słychać? a ja odpoczęłam, chociaż zimnawo było, ale spacery, wspólnie lepienie pierogów, rozmowy o rodzinie-bardzo to lubię i cieszę się,że Zosia może w tym uczestniczyć. Tylko też jakiś katar złapała, na razie leczy ją sok z czarnego bzu i miód na wieczór. A jutro mam ginekologa, a mąż dentystę i nagle odwagę stracił, boi się jak dziecko, chce bym z nim poszła, to płakać nie będzie i marudzić :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Maniu jak się czujesz mam nadzieje że wyzdrowiałaś ja tobie doradzam ale sama nie wiem jak mi na egzaminie pójdzie musze się nastawiać że pozytywnie bo wyjścia nie mam a wiem że jak mnie stres zje to obleje dlatego musze iść na luzie i taka wrócić a jakieś metpdy relaksacji by ci pomogły żeby nerwy cię opuściły? Maichalinka nie znam żadnych książeczke z tematyką nocnika bo u nas poszło jakoś automatycznie dzisiaj zaopatrzyłam się w podkłady ceratowe na łóżeczko bo w nocy ona mi woła tylko śpi nie umie się wybudzić i kiedy woła to już sika musimy to jakoś wyczuć jest jeszcze mała więc wszystko przed nami , myśle że nie masz co córeczki naciskać musi być gotowa bo inaczej całkowicie sie zniechęci i wtedy efekt będzie odwrotny. Możecie czytać lub rozmawiać na temat nocnika sadzać lale my tak robiłyśmy z lalą bijemy brawo za każde siku i kupe i strasznie ją to cieszy więc trzeba cierpliwości i motywować :-) Joasiu nie dziwie się twojemu mężowi sama nie za bardzo lubie dentystów... czas miło ci upłynął jak jest dobre towarzystwo to i czas płynie szybko Agata udanego czasu spędzonego z rodzicami dobrze ci podróż minęła ,jednak strach ma wielkie oczy Ja się wzięłam wczoraj za malowanie pokoju starszej córki wymalowałam dwie ściany i sufit na drugie dwie idzie jaśniejszy kolor mąż to dzisiaj domaluje ciężko się maluje z dwójką dzieci w domu bez niczyjej pomocy, jeśli chodzi o pogode to u mnie też jest zimno jesiennie :-/ mam nadzieje że pogoda się poprawi w sobote idziemy na wesele a na taką zimnice to aż się z domu wychodzić nie chce dzisiaj mam jazde czekam na 19 jazdy to takie moje oderwanie się od dzieci domu zrobienie czegoś dla siebie . Teraz we wrześniu zaczynam szkolenia z coachingu mam nadzieje że wniosą dużo do mojego życia i będą mi pomagały w codzienności :-)

Odnośnik do komentarza

Agata świetnie,że podróż minęła bez problemu. Szybko zlecą te dni, jestem tego pewna. I gratuluję udanej podróży :) Michalina sama bym sobie poszła do centrum zabaw, aż żałuję,ze za mojego dzieciństwa takie atrakcje dopiero się rodziły... Ranki rzeczywiście zimne, jak idę rano po gazetę to niemal się trzęsę, a to sierpień przecież wciąż! Joasia oby Zosia wyzdrowiała na początek roku. Ta pogoda zmienna, rano zimno, potem cieplej,a tylko zajdzie słońce momentalnie zimnica... A jak już gotowa do szkoły jest córka? Puma mi wizualizacja i afirmacja nie pomogła. Ja za bardzo chcę zdać i to mój problem. Muszę jakoś sobie przetłumaczyć, że to tylko jazda i zdam czy nie, świat się nie zawali. A ja na siłę chcę pokazać,że jestem świetna i zdam. I nie zdaję, bo podchodzę cała zestresowana. Także radzę Ci już teraz podejść na luzie i nie nakręcać się na zapas. Mam nadzieję,że pogodę na weselu będziecie mieli wymarzoną ;) A ja wczoraj umówiłam się z koleżanką, kawiarnia niedaleko domu, o dziwo nawet było ciepło, ale przed spotkaniem poleciałam do biblioteki, wcześniej wypiłam syrop wykrztuśny i już w bibliotece zaczęłam mocniej kasłać, a jak wyszłam to dramat. W pewnym momencie aż niedobrze mi się zrobiło od tego ataku kaszlu. Znalazłam ławkę, jakiegoś cukierka na gardło ziołowego i tak czekałam aż mi przejdzie. Na szczęście ludzie w ogródkach pracowali i jakoś to dodało mi otuchy, że w razie czego ktoś mi pomoże. Ale pierwszy raz od dawna miałam atak astmy, oczywiście na spotkanie nie poszłam, w ogóle cieszyłam się,że do domu doszłam. Nie miałam telefonu, portfela, nic. I naprawdę się bałam, bo sporo ludzi ma takie ataki, że ląduje w szpitalu, a ja byłam blisko. I jednak spokojnie posiedzę w domu aż skończę antybiotyk, bo niby czułam się lepiej, ale spacer 20 minutowy mnie nadwyrężył mocno... A z pracą ma być lepiej, siostra dostała grant, i przechodzi na pół etatu. tata już z księgową rozmawiał-tak mówi siostra,że chce mi dać połowę. Oby to wyszło. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny:) Agata wybrałaś najlepszą opcję i cieszę się,że cała podróż minęła spokojnie. Teraz już zaraz będziesz z mężem-i oby już nie wyjeżdżał za często :) Asiu oby przed początkiem roku się nie przeziębiła mocniej, ale racja ta zmienna aura jest zdradliwa. Tylko wyjdzie słońce rozbieramy się, tylko zajdzie trzeba się przebierać... Michalina co do nocnika, ja z moimi dziećmi ćwiczyłam na sucho. Pokazywałam im co to jest, czytałam bajkę-my mieliśmy książeczkę Żegnaj pieluszko, jak miś polubił nocniczek. I dostałam całą serię-Tupcio Chrupcio, i tam też jest książeczka o pożegnaniu z pieluchami. Dzieci były zainteresowane, i same siadały. Ale najważniejsze, przygotuj ją do tego, ale bez nerwów, ma jeszcze czas. Maniu to trzymam kciuki za te pół etatu ;) Z astmą to żartów nie ma, pamiętaj by mieć przy sobie zawsze jakieś leki. Będziesz spokojniejsza. Puma udanego wesela, baw się dobrze :) Też lubię malować ściany,ale mąż uważa,że robię to krzywo. Nie zna się:) Aleksander dzielnie poszedł na te zajęcia w szkole, miałam łzy w oczach, jak on szybko urósł. Pani mówi,że jest wrażliwy, spokojny, bardzo grzeczny. Ale jak ktoś go zagada to ładnie odpowiada, bawi się z dziećmi, ale sam zabaw czy rozmów nie inicjuje.Ale nauczycielka mówi,że nie ma się czym martwić na razie. Trochę się boję-teraz był godzinkę, a od wtorku idzie na 5, mam nadzieję,że będzie dzielny! Poznałam dwie fajne mamy, dziś umówiłyśmy się do kawiarni z dziećmi, niech chłopcy trochę się pobawią, lepiej poznają,a my poplotkujemy :) Ignaś dziś pięknie spał, córka pojechała do teściów, także mam trochę luzu, bo najmłodszy śpi,a Aleksander sam się bawi ładnie. W niedzielę robię garden party na koniec wakacji dla Olka, będzie trochę dzieci z rodziny, i w końcu upiekę ciasto :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Julka, zamówię te książeczki. Z Igą żadnych problemów nie miałam, a młodsza nie wiem czy to ten jej upór czy po prostu coś ją blokuje, albo gotowa nie jest.? Ale wiecie z ekonomicznego punktu widzenia wolałabym pożegnać pieluchy, nasza może tylko Pampersy nosić, do tego jest tym alergikiem, i zmieniać trzeba dość często, a przez to koszty rosną... Wolałabym wydawać pieniądze na co innego mówiąc szczerze ;) Poza tym to ostatnie dwa dni były ciepłe i przyjemne, dużo spacerowałam z dziewczynami. W ogóle przez to lato schudłam 3 kilogramy na samych spacerach z córami, i lataniu za nimi :) Cieszę się bo miałam po ciąży 5 dodatkowych i nic ich nie ruszało :) Jutro obiad u teściów. A za tydzień jadę z mężem do Kazimierza, zaklepane ;) Agata ulżyło mi,że wszystko bez problemów poszło. Czekam na relację po powrocie do domu :) Asiu i jak wizyta u lekarza? Wszystko ok? Też lubię takie wspólne międzypokoleniowe chwile... Puma udanej zabawy życzę :) Maniu astma to cholerstwo, właśnie podczas zwykłej infekcji może się zaostrzyć. Leki kochana koniecznie miej przy sobie. Bo to wiesz, nie znasz dnia ani godziny. O, to fajnie z tą pracą-trzymam kciuki by tata doprowadził sprawę do końca :)

Odnośnik do komentarza

Agata czekam na relację z pobytu u teściowej. Czekam na same dobre wieści-że było miło, a mąż wrócił szczęśliwie. Puma wybaw się dobrze :) Sama malowałaś? Brawo, ja nie mam talentu :) Julka Ty to jesteś taką super mamą. Naprawdę myślę,że Twoje dzieci będą jako dorośli mówić,że mieli świetną mamę. Wiadomo my tu wszystkie mamy jesteśmy super, ale Julka ma trójkę pociech i tak o wszystko dba :) Michalina zazdroszczę Ci tego wyjazdu. Kazimierz kojarzy mi się z takim jesiennym wyjazdem z ukochanym :) Wiecie,że ja tak patrzę z boku na moje małżeństwo,to my czas spędzamy albo z córką, albo z rodziną. Mało chwil dla siebie. Muszę to zmienić. Maniu uważaj na siebie. Astma jest zdradliwa, leki trzeba mieć. Szczególnie w czasie infekcji, osłabiony organizm może tak zareagować. Ale dobrze,że obyło się bez problemów większych. I jak dziewczyny trzymam kciuki za pracę:) A u nas ostatnie chwile wakacji, wczoraj byłam z Zosią u teściów na działce, dziś ostatnie zakupy, odkryłam outlet nowy, córce kupiłam jeansy za 15 zł, sobie kurteczkę taką na teraz za 34 zł :) Szwagier z rodziną nas odwiedził, i jakoś dzień zleciał. A jutro obiad u rodziców. a w poniedziałek szkoła, szkoda, bo uwielbiam czas spędzony z Zosią :)

Odnośnik do komentarza

Witam po weekendzie, ale w zasadzie cóż to za weekend,siedziałam w domu jedynie :) Za to zaszalałam kulinarnie, i mam za sobą trzy ciasta, wedle rodziny jedno lepsze od drugiego :) Jeszcze się Wam pochwalę, że mam od pół roku bloga kulinarnego, i wczoraj dostałam miłego maila, od właścicielki naprawdę dużego bloga, żebym odwiedziła jej stronę, odwiedzam, a tam postanowiła z okazji dnia bloga, wyróżnić trzy jej ulubione blogi 2014 roku, i wśród tych trzech jestem ja ;) Życzy mi wydania książki kucharskiej i zachęca do odwiedzin. Aż mi się miło zrobiło, bo raczej to było moje małe hobby, tak,żebym pamiętała przepisy,a tu takie wyróżnienie :) Julka ja myślę podobnie jak Asia, tak mi się z moją mamą kojarzysz, trójka dzieci i totalne skupienie na pociechach :) Z resztą każda z Was mam jest świetna :) I jak synek w zerówce się odnalazł? Asiu a jak początek roku u córki? I jak ostatnie dni wakacji minęły? Michalina Kazimierz jest piękny i taki romantyczny. Zazdroszczę tego wypadu z mężem :) Koniecznie kup kogucika z ciasta na pamiątkę:) Agata czekam na relację :) pozdrawiam i miłego tygodnia :)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny już was z Ankary :) Maniu ale ekstra, bardzo Ci gratuluje to musi być dla Ciebie duży komplement. Prowadzisz bloga od pół roku i tu takie wyróżnienie. Ja się od razu rzuciłam w wir wyszukiwania jakiś blogów kulinarnych połączonych ze słowem Mania, ale wszystko co znalazłam ma więcej jak pół roku. Jeśli to nie sekret i możesz zdradzić adres będę szczęśliwa (móc w końcu te wspaniałe Twoje ciasta zrobić u siebie mniam mniam ). Michalinko ja oprócz takich ogólnych zasad to o oduczaniu od pieluchy wiem niewiele. Mogę Ci polecić jedynie coś z przymrużeniem oka: http://matkasingielka.pl/04-02-2014/ mimo że mamą jeszcze nie jestem to uwielbiam bloga matki singielki, jest pisany z taką dozą lekkości, ironii i dowcipu że czyta się jednym tchem. Tu akurat wpis o tym jak nauczyć dziecko sikania do nocniczka :). Bardzo humorystyczny. Jak tam w Kazimierzu? Jula to takie wzruszające momenty pewnie jak te pierwsze zajęcia Aleksandra. Przed dzieckiem otwiera się nowy etap :), też myślę że wraz z czasem się rozkręci na razie to dla niego nowa sytuacja. Jak tam garden party? Asiu i jak pierwszy dzień Zosi w szkole? Na pewno ciężko się rozstać tak po wakacjach... A ja pojechałam i już wróciłam. Wszystko minęło szybko, spokojnie i przyjemnie. Fakt faktem że w sobotę na tej stacji autobusowej chyba z milion myśli miałam żeby nie wsiadać i wracać do domu ;)- na stacji był ogromny tłum ludzi, przede mną ta podróż do tego strach o męża....ale wsiadłam Julii sposobem zagadałam do Pani siedzącej obok mnie i okazało się że to miła i sympatyczna osoba z którą ucięłam sobie miłą pogawędkę co zresztą dobrze wpłynęło na mój stan psychiczny. Pierwsza godzina była nieco nerwowa ale potem już jak z górki. Starałam się złapać trochę snu, słuchałam muzyki i powiem szczerze że przyjemnie mi się jechało. Ja wcześniej bardzo lubiłam długie samotne podróże autobusem czy pociągiem resetowała się przy tym uspokajałam i widzę że to wraca. Autentycznie byłam zadowolona z podróży. Z rodziną czas zleciał mi bardzo szybko. Zresztą ja nawet lubię tam przebywać (oczywiście nie za długo ;) ) praktycznie dzień toczy się wokół jedzenia i przebywania z innymi ludżmi. To bardzo uspokaja- przygotowuje się wspónie składniki, piecze, gotuje, kroi współnie warzywa. Potem razem siadamy (zazwyczaj w kręgu na podłodze) je się długo, rozmawia, potem zmywanie i kolejny posiłek itd. :) Wieczorami do 24 siedzi się na balkonie- je owoce, gra w gry, rozmawia, wróży z kawy (teściowa). Przychodzą goście, sąsiedzi, dzieci sąsiadów śpiewają piosenki itd. To oczywiście na dłuższą metę jest monotonne i nużące ale tak na kilka dni aby oczyścić głowę i o niczym nie myśleć to jest bezcenne. Pierwszy raz byłam u nich bez męża i myślę że i dla mnie i dla nich to była świetna odmiana. Zgraliśmy się, bardziej zżyliśmy się, teraz możemy już bez przeszkód rozmawiać więc więcej się o sobie dowiadujemy, mniej popełnionych gaf i niezręczności a więcej zadowolenia ze zwykłego spędzenia czasu wspólnie. Żona brata mojego męża (wstyd się przyznać ale nie wiem dziewczyny kim ona dla mnie jest czy poprawnie to jątrewka? ) zabrała mnie we wtorek na zakupy do centrum- bardzo udane zresztą wróciłam z kompletem pięknych a tanich (bo w tej miejscowości robionych) ręczników- dużych, małych, do rąk, do kuchni. Potem wybrałyśmy się na kawę. Kolejnego dnia spotkałam się z kolei z Polką, która tam mieszka 2 godziny gadałyśmy i nagadać się nie mogłyśmy. Czekając na nią wcześniej kupiłam mężowi kilka koszul i tak oto wróciłam do domu z kompletem ręczników, koszul dla męża, obładowana w miejscowe oliwki, brzoskwinie, pomidory i świeże figi :D a także zaopatrzona w nowe przepisy na obiady tureckie. Powrót minął mi zupełnie spokojnie. Miałam obok siebie bardzo niemiłą kobietę ale też w niczym mi to nie przeszkadzało. Zaopatrzona w poduszkę około 2 porządnie się ułożyłam i...przespałam około 3 godziny :). Kolejne wyzwanie za mną i kolejny sukces. Pamiętam jak jeszcze niecały tydzień temu narzekałam jaki to pech, za szybko to wszystko itd. teraz myślę, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Widocznie ktoś ma dla mnie taki plan żebym nie siedziała na laurach tylko podejmowała się nowych wyzwań a z każdym wyzwaniem czuje się silniejsza i coraz bardziej zdrowa, coraz bardziej *normalna*. Myślę, że im więcej będzie tych wyzwań tym mniej będzie rzeczy i sytuacji których będę miała obawę się podjąć. Mam takie wrażenie że *wszystko mogę* jest już gdzieś na wyciągnięcie ręki :). Do tego zaczęłam opisywać sobie swoje historie które się wydarzyły, nerwice, lęki itd. tak żeby chyba to uporządkować i pożegnać. I powiem wam że pisząc to po pierwsze mam takie wrażenie jakbym opisywała coś co dawno dawno temu miało miejsce a druga sprawa że w te opisy wkrada się dużo humoru i ironii co wcześniej nigdy nie pojawiało się na myśl lub wspomnienie agory. :) A co do męża- wrócił cały i zdrowy, w zasadzie wiele nie pracował bo wciąż niewiele wiadomo. Natomiast sprawa Japończyka który zapragnął wojennego survivalu wciąż pozostaje otwarta-możliwe że delikwent żyje i dojdzie do negocjacji za jego życie, jeśli będzie się to ciągnąć za 2-3 tygodnie mąż znów będzie musiał jechać. Pozdrawiam was serdecznie

Odnośnik do komentarza

Maniu zostałas doceniona gratuluje i chętnie poczytam twój blog jak podasz nazwe :-) Julia dzieci bardzo szybko rosną widać to najszybcej kiedy zmieniają przedszkole na szkołe :-) Joasiu jak u was rozpoczęcie roku? Agata jesteś niesamowita po prostu bardzo borze pokazujesz na swoim przykłądzie że warto jest podejmowac wyzwania walczyć ze słabościami a okazuje się że coś co powodaowało strach czy lęk kiedy to przełamiemy przynosi nam niesamowitą przyjemność :-D My byliśmy na weselu było bardzo fajnie pośmiałam się potańczyłam wczoraj miałąm gorszy dzień który trwa do dzisiaj ale to pewnie przez to że jutro zaczynam szkolenie będę miałą 6 spotkań po około 3-4 godziny nie wiem jak tam będzie zobaczymy , my po rozpoczęciu roku szkolnego jutro starszą wyprawie do szkoły i pojade a młodsza zostanie z dziadkiem

Odnośnik do komentarza

Jak Agata miło się czyta Twoją relację :) Te świeże figi to mogłaś i dla mnie wziąć :) Na pewno bez męża mogłaś bardziej wsiąknąć w rodzinę, zresztą z tego co opisujesz muszą być sympatycznymi ludźmi. I bardzo mi się podoba idea spotkań opartych na wspólnych posiłkach :) A i jestem z Ciebie dumna, świetnie sobie poradziłaś. To normalne,że mogłaś czuć niepokój-długa podróż, mąż jedzie w niebezpieczny rejon, pierwsze samodzielne chwile z rodziną męża, a tu proszę jak wszystko pięknie się udało. Ale mam nadzieję,że mąż Twój już tam tak szybko jechać nie będzie musiał :) Puma fajnie,że wesele udane, ja już dawno na żadnym nie byłam ;) A co to za szkolenie ? Mania gratuluję :) Uważam,że to wspaniale mieć pasję i się w niej realizować. Zamawiam tę książkę kucharską z autografem :) Trzymam kciuki by pasja dalej się rozwijała. Julka jak pierwszy dzień w szkole małego? Michalina ja bym chciała pożegnać 3 kilogramy :) Niby nie jestem osobą z nadwagą, ale mam taką budowę ciała, że ogólnie nie byłam nigdy szczypiorkiem. A za bardzo lubię słodkości by ćwiczyć :) Ale w środę wracamy z siostrą na nasz fitness. A u nas powrót do szkoły. Wczoraj padało, więc tylko obiad u teściów. Ale dziś było pięknie, mąż wyszedł z pracy szybciej i pojechaliśmy z Zosią na jej ukochane naleśniki, potem do parku. I na zakupy, zapomniałam o worku na buty :) Dostaliśmy listę zajęć dodatkowych, można wybrać 2 rodzaje w ramach czesnego, a za inne się płaci dodatkowo. Zosia chce iść na tańce teraz i zajęcia plastyczne. Co chwilę jej się zmienia. Już nie gimnastyka, teraz taniec i malowanie. ;) Jutro skorzystam z dnia wolnego od dziecka i zrobię porządek w ciuchach, czas schować letnie sukienki i sandałki. Szkoda. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×