Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nasze życie po pokonaniu agorafobii


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem Michalinka :) Mam nadzieję,że tutaj będziemy mogły poruszać więcej codziennych tematów, a nie tylko te dotyczące lęku , chociaż oczywiście dobre rady zawsze są mile widziane :) Dałam się namówić mojej mamie i w środę jadę z nią do naszej cioci, byłam u niej z Zosią bardzo często latem, teraz trochę podupadła na zdrowiu, mama ją odwiedza, i mnie namówiła. Jedziemy w środę, wracamy w piątek. Ciężko było mi pomyśleć,że zostawiam męża z Zosią, ale doszłam do wniosku, że oni sobie świetnie poradzą, do tego to tylko jeden pełny dzień beze mnie w domu, teściowie niedaleko, więc mąż da sobie radę, a w razie czego ja będę tylko 40 km od domu :) Ale już im robię pierogi na piątek, jutro kupię pierś z kurczaka, i zrobię im dwa obiady. Mam nadzieję,że teraz na wsi trochę odpocznę i ciocia lepiej się poczuje jak będzie miała towarzystwo. Dziś jakoś tak senna jestem, wypiłam kawkę, ale chciałabym i drugą. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam i ja :) Michalinko przede wszystkim dziękuje Ci za stworzenie tego wątku :) Ja już od pewnego czasu też czułam to samo co wy ale chyba potrzebowałam aby ktoś dodał mi odwagi i proszę :). Bardzo się cieszę że będę mogła z wami wciąż utrzymywać kontakt ale już w innej formie. Joasiu to miłego wypoczynku Ci życzę. Ja tutaj często tęsknie za Polską przyrodą. Wrocław to jednak miasto mostów, parków...zaraz za miastem pola, lasy. No a tutaj Izmir to kilka palm na krzyż, kilka malutkich parków a reszta to beton. W sumie i tak mam szczęście porównując do innych tureckich miast ale to nie to samo co w naszym kraju. Dlatego trochę Ci nawet zazdroszczę. Dobrze Ci zrobi taki wypad a córka z tatusiem na pewno świetnie sobie sami poradzą. W sobotę spędziłam bardzo miły wieczór z tą grupą Turków. Miasto tu wieczorem jest piękne...siedzieliśmy w knajpce nad morzem, dużo młodych ludzi, muzyka, statki fajnie :). Niedziela z kolei upłynęła nam na oglądaniu kolejnych mieszkań. Jak na razie bez skutku, szukamy dalej. Dużo tu fajnych mieszkań, co chwile coś się buduje problem polega na tym że jeśli jest fajne miejsce- że i trochę zieleni, że w pobliżu sklepy, brak hałasu, blisko do morza itd. to ceny mocno skaczą w górę. Z drugiej strony nieco tańsze mieszkania zawsze maja jakieś minusy- a to przy głównej drodze, a to każde okno wychodzi centralnie na kolejne bloki (tu w niektórych miejscach powiedzieć że zabudowa jest ścisła to mało...) albo wszystko super ale w najbliższej okolicy zabudowa z cyganami...niby wiecie do wyburzenia ale kurczę przecież przez sąsiadów uciekamy więc nie chcemy tak uciec że z deszczu pod rynnę. No nic na razie nie tracimy nadziei. Na kursie mnóstwo nauki, na jutro piszę wypracowanie na temat tego jak różni się mózg u kobiety i mężczyzny także sporo pracy. Wiecie mi te podróże promem na kurs sprawiają bardzo dużo przyjemności :) Pozdrawiam was

Odnośnik do komentarza

Jestem i ja. Pięknie Agata napisałaś na tamtym wątku :) Mam nadzieję, że kolejne poszukiwania mieszkania będą bardziej udane. Wiadomo ciężko znaleźć coś idealnego, trzeba mocno się naszukać. Pamiętam,że jak rodzice szukali naszego mieszkania-tego ostatniego, to mimo tego,że blok ma swoje lata,a same mieszkanie w ogóle nie zachwycało to rodziców zauroczyła okolica, a raczej fakt, że wszystko jest pod ręką. Niby jesteśmy troszkę schowani przed centrum, mamy swoje podwórko, i panie wieszają pranie na trawce, a 20 metrów dalej jest ścisłe centrum. Wcześniej mieliśmy dom, ale nie było z niego żadnej pociechy, jak zaczęły się dojazdy do szkoły-liceum, mama siedziała całe dnie sama i nawet zakupy były wyzwaniem,40 minut spacerkiem bo prawa jazdy nie miała. :) A co do Wrocławia, byłam tam w wakacje po Euro, cudowne miasto, byłam totalnie zakochana. Wiem,że nerwica trochę mi wtedy podróż popsuła, ale to był cudowny wyjazd. Jedyne co mi przeszkadzało to straszny hałas, mieliśmy mieszkanie wynajęte tuż przy Rynku, i do rana słychać było *nocne życie*. Zresztą w dzień też morze turystów, ale sama Starówka -cudo. Asiu każda mama potrzebuje od czasu do czasu paru chwil dla siebie. Tym bardziej,że i choroba córki, i Twoje zdrowotne sprawy nieco Ciebie zmęczyły, więc śmiało wypoczywaj. Tym bardziej,że przyroda budzi się do życia. Ja dziś właśnie miałam iść tylko na moment do Rossmanna i po mięso na obiad, ale te kwitnące -zupełnie nagle, kwiaty, drzewa, po prostu poszłam na długi spacer. Chociaż okres mi się spóźnia, a czuję ból jakbym od piątku wciąż miała pierwszy dzień okresu. W ciąży nie jestem-nie mam z kim :) Myślę,że to efekt tych ciągłych przeziębień. Ale liczę,że w końcu okres przyjdzie, bo już mnie to męczy. Jutro idę do fryzjera, czas coś zmienić na wiosnę. Michalina bardzo fajnie,że założyłaś to forum. Teraz pokazujemy,że z nerwicy można wyjść i żyć normalnie:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

To i ja się przywitam po takim czasie mam nadzieje że dziewczyny pamiętacie mnie jeszcze ;) nie udzielałam się na forum bo nie miałam za dużo do powiedzenia bo lęk mnie prawie nie dotyczy poza galeriami handlowymi ale to już fobia i nie traktuję tego jak coś z związane z agorafobią, lęków brak więc żyję sobie, jestem właśnie u rodziców w mieście a jutro powrót busem do Warszawy i praca do soboty. jutro napisze cos wiecej pozdrawiam;)

Odnośnik do komentarza

Madzia pewnie,że Ciebie pamiętamy :) Wczoraj jak to zakładam nie pisałam za dużo-bo pomyślałam,że nikt tu nie wejdzie,ale widzę dziewczyny, że dobrze zrobiłam :) I mam nadzieję,że nam to dobrze zrobi, nowy start-bez echa wiecznej nerwicy. Ania czekamy tu na Ciebie, robisz wielkie postępy i zaglądaj jak najczęściej. Mania wiesz ostatnia czytałam,że w połowie cyklu trzeba brać tabletki z wapnem,że to pomaga i na PMS i łagodzi skurcze- Agata też ostatnio narzekałaś na okres. Zawsze można spróbować, takie zwykłe wapno z apteki, może być rozpuszczalne:) Dziewczyny jaki wstyd, ja we Wrocławiu nie była nigdy. A mój mąż ciągle mówi,że to szalenie romantyczne miejsce i koniecznie musimy tam pojechać. Rzeczywiście jak patrzę na zdjęcia to jestem pod wielkim wrażeniem. Ja w zasadzie życie spędziłam w jednym mieście- nie licząc studiów w Warszawie, ale przez całe studia miałam tą samą stancję, tu gdzie mieszkam najpierw mieszkaliśmy z dziadkami, a potem rodzice na tej samej działce wydzielili kawałek i postawili dom. Tylko przez 2 lata mieszkaliśmy w innym mieszkaniu, wiedzieliśmy, że górę domu trzeba całkowicie przerobić na osobne mieszkanie i trochę to trwało, a mieszkać zaraz po ślubie z rodzicami i moim rodzeństwem? Trochę nam się to nie widziało. Nie znam się na kupowaniu mieszkań, bo tamto mieszkanie było teściów :) Ale myślę Agata, że po prostu wejdziesz do jakiegoś i wyobrazisz sobie Ciebie, męża, dzieci za parę lat w nim i po prostu kupisz:) I wiesz zazdroszczę Ci tego kursu, to znaczy jak go opisujesz to on jest zupełnie inny niż te polskie-słówka, gramatyka, dwie godziny i do domu. Twój kurs brzmi światowo i świetnie:) Asiu super,że jedziesz. Przyda Ci się chwila relaksu, tym bardziej,że rzeczywiście robi się piękna pogoda, pospacerujesz, odpoczniesz i wrócisz pełna energii-mąż i Zosia na pewno to docenią. A ja w końcu umyłam okna-wczoraj.:) Mały sukces. Dziś siostra chce szukać sukienki na bierzmowanie, ale mąż w pracy, mama ma jakieś zajęcia, a ja nie bardzo chcę zabierać dziewczyny, one strasznie się nudzą podczas zakupów i robią cyrki. Ale chyba trzeba będzie je wziąć i przeżyć ich znużenie. Założę się, że za 10 lat ze sklepów z ciuchami ich nie wygonię :) A jutro mąż ma wolne, jedziemy z Niną na kontrolę tej celiakii,. po drodze chcemy im kupić trochę wiosennych ciuchów, iść na obiad do McDonalda i trochę poczuć miasto :) Sama nie lubię z nimi dalej jeździć, bo zamiast myśleć o prowadzeniu muszę je uspokajać, zajmować czas, cieszę się,że mąż ma wolne:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Też Michalina miałam trochę obaw, czy dziewczyny dołączą, ale widać to był dobry ruch. Aniu zapraszamy, przecież Ty chodzisz do pracy, na zakupy, jeździsz komunikacją miejską-jesteś zuch dziewczyna. Madzia super, że tu jesteś. A powiedz co u Ciebie-pracujesz w tym samym miejscu ? Dalej studiujesz? Michalina zacne plany, dzieci tak szybko rosną,że non stop trzeba coś im kupować. A i powiem Ci,że moja Zośka to kocha zakupy, mała modnisia. Ma więcej ciuchów niż ja:) Ja na razie umyłam połowę okien, a tę część od ulicy zostawiam mężowi:) Mania też mieszkam podobnie jak Ty-niby centrum,a z tyłu ogródek. Mój mąż wolałby przedmieście, ale tu mam na jednej ulicy-szkołę, Biedronkę, przychodnię,kościół. Wszędzie dojdę na piechotę to duży plus. A i takie wahania cyklu jak najbardziej mogą iść za osłabieniem organizmu, zdrowa dieta, trochę ruchu i powinien wrócić do siebie. Teraz więcej odpoczywaj kiedy czujesz ból. Agata też jestem pod wrażeniem Twojego kursu-sama uczyłam języka w szkole językowej, i wiem jak to u nas wyglądało, jak była prezentacja na komputerze czy film to był szczyt ekstrawagancji. A u Was i wizyty w knajpach, i spacery wspólne, bardzo to integruje. A powiedz na całe lato chcesz wrócić do Polski? No i mocno trzymam kciuki za to mieszkanie. Też mi się wydaje,że jedno Ciebie po prostu zauroczy i nawet drobne defekty przestaną mieć znaczenie:) Byłam teraz na zakupach, zaraz zacznę robić kotlety dla męża i córki, i też potrawkę im zrobię -kurczak w mleku kokosowym, niech mają jakąś odmianę. Macie racje, mąż da sobie z Zosią radę, w razie czego będę niedaleko. Pogoda piękna, byłam na rynku,spotkałam znajomą, milej robi się zakupy we dwójkę. Na sobotę mam bilety do teatru dla dzieci, ale nie wiem pójdę ja czy mąż z Zosią, bo w sobotę auto idzie na przegląd, a teatr jest od nas 45 minut autobusem z dwoma przesiadkami - jazda autobusem mnie nie przeraża, ale te przesiadki, nie byłam w tamtej okolicy i myślałabym za dużo-dobrze wysiadłam, dobrze wsiadłam? Popracuję nad tym niebawem :) Pozdrawiam, odezwę się jak wrócę ze wsi :)

Odnośnik do komentarza

To Asiu miłego wyjazdu, mam nadzieję,że pogoda Ci dopisze,u mnie dziś rano było pięknie-też myłam okna :0 A potem przyszły 3 burze, pierwsze w tym roku. Lało, i już chłodniej, a było już 25 stopni! Oby ta zmiana była chwilowa. Kurczak i mleko kokosowe- jedna z ulubionych pozycji obiadowych w moim domu :) Asiu jak ja pierwszy raz jechałam na swoją uczelnię to byłam przerażona tym,że muszę się przesiadać, zawsze się zastanawiałam czy zdążę na tramwaj, czy wejdę w dobry, czy nie będę musiała tkwić potem na przystanku i marznąć. Moja siostra teraz wyjeżdża i woli jechać pół godziny dłużej autobusem niż pociągiem i mieć dwie przesiadki- bo samej to niefajnie, a nuż nie zdąży i co ona sama zrobi? Także myślę,że Asiu nikt tego nie lubi, nie ma co na siłę udowadniać swojej siły, tym bardziej,że to pewnie atrakcja spora dla córki. Michalina ja jestem tą dziewczyną co zakupy niezbyt lubi :) Te spożywcze to kocham, dziś w sklepie ze zdrową żywnością spędziłam ponad 30 minut, ale odzieżowe mnie męczą. Nie dziwię się,że męczą i małe dziewczynki :) A wyjazd też mam nadzieję,że będzie bardzo udany, może sobie też coś kupisz przy okazji?:) A Wrocław to szalenie romantyczne miasto, ja byłam z rodzicami co prawda, ale te mosty, romantyczne kamieniczki, urocze kawiarnie - bajka :) a ja dziś nie chciałam wracać do domu-taka piękna pogoda. Znów zrobiłam napad na Rossmanna, na różne sklepy, byłam u fryzjerki i bardzo mnie ucieszyło to co mi powiedziała- ja lubię jak pani przychodzi, bo zawsze jest mnóstwo śmiechu. Kiedyś była pani taka niedostępna, wycofana, a teraz dusza człowiek. Zaczęłam do niej chodzić ponad 2 lata temu jak miałam pierwsze objawy i marzyłam by uciec z fotela już tydzień przed wizytą, w tym fartuszki nawet i z połową głowy ostrzyżonej :) A dziś to dla mnie relaks. Fajnie,że ta pani to zobaczyła, tę moją zmianę. A i Michalina spróbuję z tym wapnem :)

Odnośnik do komentarza

Witam Was dziewczyny:) We wtorek pogoda byłą piękna, a wczoraj kiepska, dziś też-fatalnie. Cały wyjazd mówiłam mężowi,że jakby wziął wolne we wtorek to byłoby tysiąc razy lepiej. Dziewczyny zmarzły i zmokły, jak my zresztą też. Zero przyjemności z wyjazdu, ciągłe uciekanie przed deszczem, połowy rzeczy nie załatwiliśmy. Do tego młodsza od rana ma okropny katar, nie dziwę się we wtorek plus 22, wczoraj ledwie 9 stopni. Zwariować można. Mania takie słowa radują i dodają pewności siebie :) W końcu po to podjęło się terapii i walczyło ciężko by teraz było widać tę różnicę i normalność :) Asia kiedy ja wyjechałam na studia do Warszawy to szukałam stancji tak blisko uczelni byleby nie musieć daleko dojeżdżać i broń Boże przesiadać. Myślałam,że ja taka sierotka z prowincji zgubię się po prostu w tej Warszawie. Też uważam,że nikt nie lubi przesiadek i tego zamieszania.Mam nadzieję,że masz ładniejszą pogodę i odpoczywasz. Co tam u Ciebie Agatka? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Napisałam wiadomość i zniknęła :( Michalina u mnie pogoda też nagle się zmieniła, we wtorek chodziłam bez kurtki, dziś ledwie 5 stopni. I tak od środy-bardzo zimno się robi.Szkoda,że pogoda popsuła Wam wyjazd. No i mam nadzieję,że dziewczyny Ci się nie poprzeziębiają. A ja od środy po 9 godzin jestem w pracy za siostrę, pasuje mi fakt,że jestem zajęta przez większą część dnia, chociaż myśl o wolnym jutro jest bardzo przyjemna :) Dziś musiałam jechać taksówką do pracy, żaden bus nie jechał,bo była jakaś awaria świateł pod miastem i po 20 minutach czekania nie miałam wyboru-spacer 35 minut odpadał-spóźniłabym się diabelsko. Ale po to są taksówki :) Właśnie wróciłam z Biedronki, pan przede mną miał zakupy za 400 zł, cierpliwie czekałam i przypomniałam sobie jak raz uciekłam ze sklepu bo była właśnie podobna sytuacja. Zanim mama została skasowana ja już byłam w domu. Wtedy biłam rekordy w biegach, Bolt by ze mną przegrał na pewno. I to wspomnienie mnie nie wprawiło w gorszy nastrój, po prostu uśmiechnęłam się do siebie -patrząc z boku to było zabawne nawet :)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny :) Madziu bardzo miło Cię tu widzieć a jeszcze milej słyszeć że tak dobrze się czujesz i zupełnie normalnie funkcjonujesz. Tyle czasu minęło jak będziesz mieć chwilę to daj znać gdzie pracujesz co i jak u Ciebie :) Maniu u nas też wczoraj była wielka burza i to z gradem ale się zdziwiłam :). Od tak dawna nie padało a tu proszę ulewa i to jaka. Zastanawiam się ile trzeba kupić w Biedronce żeby mieć rachunek na 400zł. facet chyba pół Biedronki wyniósł :) i też trzeba mieć cierpliwość żeby to spokojnie przeczekać :). Po tym co powiedziała Ci fryzjerka to chyba jeszcze bardziej jesteś świadoma jaka zmiana zaszła w Tobie. Michalinko gratuluje wymycia okien, brawo. Ja się jeszcze zbieram...ale jakoś zebrać się nie mogę :). Wiecie że tu w Turcji niektórzy mają taką obsesje sprzątania że potrafią raz na tydzień myć okna? Szaleństwo :). Co do mieszkania to taką mam nadzieje że mnie coś zauroczy no i będzie w granicach naszych możliwości. A co do kursu macie rację ja jestem bardzo ale to bardzo zadowolona. Mamy rewelacyjną nauczycielkę, fajną grupę do tego sposób prowadzenia zajęć czyli właśnie obok słówek i gramatyki a to wypracowania a to film do tego czasem prowadzimy spory na kontrowersyjne tematy np. czy hipnoza naprawdę działa? Jak podchodzimy do transseksualizmu. Czy starych rodziców oddać do domu starców czy opiekować się nimi w domu? Rola kobiety i mężczyzny naszym zdaniem itd. to jest nie raz baardzo ciekawe bo my pochodzimy z różnych kultur, krajów, zostaliśmy inaczej wychowani i te spory są nieraz bardzo interesujące. Do tego śpiewamy tureckie piosenki, raz zrobiliśmy teatr, przebieramy się do tego jest kupa śmiechu. Wychodzimy też razem na śniadania czy lunche i tam wspólnie czytamy np. tureckie gazety albo zwyczajnie rozmawiamy. To jest faktycznie najlepszy kurs językowy na jaki trafiłam w życiu. Asiu na pewno wypoczywasz na wsi, mam nadzieje że pogoda Ci się tam udała. Co do Twojego pytania to tak planuje na 2 miesiące aż przylecieć rodzice się bardzo stęsknili, znajomych też chce zobaczyć a też muszę wziąć kilka papierów z uczelni które mi tu będą potrzebne. U mnie super dziewczyny...pogoda jest boska no cudnie. Już nie jest zimno a jeszcze nie nadeszły te dzikie upały. Słonecznie, pogodnie ale nie męczy upał do tego wszystko kwitnie a ja nie jestem alergikiem więc dla mnie taki czas ma same plusy :). Dzisiaj w przerwie na kursie nie chciało mi się siedzieć w budynku, wyszłam na spacer zaszłam do Starbucksa kupiłam moją ulubioną kawę i od strony morza spacerkiem wracałam. Mimo że przerwa 20 minutowa to się sporo spóżniłam ale było tak pięknie że nie chciało mi się wracać. Po południu z kolei wybrałam się z jedną z moich koleżanek tu na rybkę. Ona ma 2,5 letnią córeczkę więc poszłyśmy wszystkie razem. Było miło i zabawnie. Po rybce poszłyśmy na taki wielki plac zabaw połączony z parkiem i kawiarnią. Za nic nie chciało mi się wracać do domu :). Pozdrawiam i miłego weekendu

Odnośnik do komentarza

Fakt dziewczyny- pogoda chyba w całym kraju się zmieniła. Jak na deszcz to zimno. Także niewiele skorzystałam z uroków wsi-las, rzeka itp. Nie pospacerowałam sobie, ale za to w miłym towarzystwie odpoczęłam, i mąż mi pokazał,że potrafi świetnie zająć się domem, chociaż moja mama chciała zostać do jutra, to już mąż zaprotestował :) Zaraz idziemy na rynek, trzeba przed świętami zrobić zakupy powoli, potem idziemy do teatru, wczoraj auto było na przeglądzie, mąż dostał trzeci bilet w pracy,idziemy więc wszyscy, a potem naleśniki :) Wczoraj w domu pomyślałam ileż to emocji wyzwał we mnie wyjazd np na weekend na działkę, a teraz jadę bez emocji, ot martwię się o pogodę itp, ale jadę normalnie :) Agata pewnie u nas też troszkę inaczej wyglądają takie kursy polskiego dla obcokrajowców, ale wydaje mi się, że jednak Twoja szkoła za główny cel stawia sobie integrację Waszą z miastem, kulturą, ludźmi,a nie tylko naukę gramatyki. To też jest ważne, ale jednak nie najważniejsze :) A powiedz jak u Ciebie z Wielkanocą? Rodzice pewnie nie przyjadą, obchodzi się w Turcji Wielkanoc -chodzi mi o katolików, coś widać na ulicach? I zazdroszczę pogody, u mnie od rana tak pochmurnie, że ciężko się uśmiechnąć. Michalina szkoda,że nastrój popsuła Wam pogoda, ale też mam nadzieję,że dziewczyny są zdrowe, takie wahania pogody to jednak ciężkie są dla organizmu. Mania takie słowa są piękne, i jakże cenne dla nas. A to jeszcze od obcych ludzi-ale na pewno kiedy jest się w fazie lęku,to nawet bardzo przebojowa i radosna osoba zakrywa to wszystko lękiem, niepewnością, strachem. A jak się z tego wyzwalamy to czuć optymizm. Ale bardzo mi się podobało to co pisałaś o tym optymizmie na co dzień- godzenie się na wszystko. Kiedyś jak szłam w jakieś miejsce gdzie miałam ataki lęku to właśnie wspomnienia ich nakręcały tę spiralę, teraz reaguję spokojnie, ale Ty jesteś naprawdę na super pozycji, że już potrafisz się do tego po prostu uśmiechnąć :) A i Agata ostatnio moja teściowa kupowała w Biedronce jakieś garnki, do tego jedzenie, i coś z dekoracji, w każdym razie wózek aż tak wypchany nie był, ale lekko poszło 300 zł. Teraz w Biedronce asortyment się poszerzył, można kupić i tani pasztet, i filet z rekina, i te 400 zł to łatwo idzie. Ja na takie zakupy na 3 dni to 100 zł wydaję, a to sama podstawa- mięso, nabiał, warzywa, herbata, coś słodkiego. Także ceny poszły w górę, a Biedronka podwyższa jakość i ceny też. Lecę już na te zakupy, pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Właśnie Agata mnie też to ciekawi jak będą wyglądały Wasze święta ? W ogóle będziesz je w jakiś sposób obchodzić? Nigdy nie mieszkałam za granicą to nie wiem jak się praktykuje swoje tradycje na obcej ziemi, stąd moja ciekawość :) Też myślę,że miałaś wielkie szczęście z tym kursem, wydaje się on szalenie ciekawy i taki, że aż chce się chodzić. Sama bym pewnie leciała jak na skrzydłach. Żałuję,że z języków obcych jedynie znam angielski, jakoś sposób nauczania nigdy mnie zachęcił do poszerzania wiedzy :) Szkoda Asiu,że pogoda była taka sobie, ale ogólnie widzę,że wyjazd się udał i przydał :) Fajnie,że możecie jechać razem i jeszcze zakupy :) W tym roku moja mama prosiła bym kupiła mięso i napoje. Także kupię w czwartek i mi starczy :) W poniedziałek będziemy u teściów więc nic wielkiego robić nie będę, trochę tam mamie pomogę przy krojeniu :) Maniu ja znałam każdy skrót, rzeczywiście moje umiejętności szybkiego powrotu do domu były wtedy kosmiczne. Super,że potrafisz spojrzeć na swój stan z boku i się uśmiechnąć do niektórych sytuacji. A co do zakupów to Agata jak ja polecę do Biedronki wezmę pieluchy, słoiczki dla młodszej, jedzenie itp, to na raz idzie mi z 200 zł. Wiadomo zakupów nie robię dzień w dzień, ale jakoś cały wózek pełen nie jest. Myślę,że 400 zł to takie zakupy może i już bardziej na święta nastawione, ale też ostatnio widzę,że coraz większe kwoty zostawiam w sklepach a siatek coraz mniej. Niestety Nina mi kicha, cała zasmarkana, ale poza tym broi i lata po mieszkaniu jakbym ją tylko cukrem karmiła :) Wczoraj z mamą byłam 3 godziny na cmentarzu sprzątałyśmy groby, dziś kręgosłupa nie czuję. A musimy trochę w ogrodzie popracować jeszcze, oby padało to mi się upiecze. Na popołudnie brat męża przyjedzie z rodziną, muszę po jakieś ciasto pojechać, dziś jestem leniwą panią domu :)

Odnośnik do komentarza

Witam niedzielnie:) I jak Michalina upiekło Ci się zajmowanie ogrodem? Szkoda, że mała przeziębiona, ale skoro ma dużo energii to na pewno nic poważnego nie jest. U nas też każdy kicha i narzeka na gardło, ta zmienna pogoda jest tragiczna. U mnie w domu niestety wszystkie prace spadają na mnie i mamę, całe sprzątanie na mnie, gotowanie w połowie. Ale staram się nadążyć ze wszystkim:) Asiu bardzo fajnie,że wyjazd mimo braku pogody się udał i dodał Ci energii. Też mam nadzieję,że wyjście do teatru było udane i miło spędziliście czas. Agata jak Asia mówi teraz w Biedronce można kupić wiele rzeczy takich do domu-garnki, jakieś agd i już leci gruba suma. A zresztą te codzienne zakupy w Biedronce takie tanie nie są. Ale ten pan przede mną albo szykował się na święta albo nie wiem jakieś imieniny, imprezę w pracy bo brał dużo kawy, herbaty, alkohol,owoce i dużo słodyczy. Strasznie dużo tego nie było, bo jak weźmie parę dobrych win to już 200 zł mu nabiją na kasie:) Też trochę żałuję,że mnie uczyli języków bez polotów. Angielski znam, niemieckiego powiedzmy po 6 latach nauki znam tak sobie w kierunku nijako, na studiach łacinę pokochałam, szkoda,że dziś nikt nią nie mówi bo miałam same 5 :) Myślę,że gdybym trafiła na taki kurs to na pewno szybko bym się nauczyła języka. Wydaje mi się, że Wy uczycie się lekko, tak jakby przy okazji, tyle macie tam aktywności :) Tylko pozazdrościć. A u mnie właśnie szykowanie do świąt, w sobotę w lidlu z tatą dzielnie robiłam zakupy, tym razem stojąc w kolejce czytałam gazetki reklamowe-fajny patent :) Dziś kolejne zakupy w Biedronce, cmentarz, doradzałam tacie zakup kurtki, i sprzątanie-jestem wykończona. A i wczoraj moja koleżanka mi napisała,że poszła rano do Lidla i był taki tłum,że uciekła. Poczekała i poszła na zamknięcie. Przed świętami unika sklepów jak ognia bo nie znosi tłumów i kolejek- ja też nie znoszę. Ale jak mus to mus, muszę swoje wystać. :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Pogoda robi się dziwna. Z jednej strony wszystko pięknie zaczyna się rozwijać, ale po 3 dniach deszczu mam już dość-chciałabym słońce i trochę więcej niż 8 stopni:) Weekend u mnie miło, co prawda to przedstawienie raczej było dla mniejszych dzieci, ale Zosia dostała słodycze od zajączka - to było takie wielkanocne spotkanie z męża pracy, więc nie będę narzekać. No ja troszkę się jednak wynudziłam :) W niedzielę pogoda była fatalna, ale wpadli sąsiedzi z ciastem, a wczoraj posprzątałam pokój Zosi-pod jej nieobecność, bo oficjalnie nie mogę niczego wyrzucić :) Była na chwilę siostra, co prawda termin na 4 maja, ale lekarka powiedziała,że dziecko zdrowe, duże, i jej zdaniem w ciągu tygodnia się urodzi. A dziś chcę łazienkę posprzątać, ale motywacji mi brak :) Mania przed świętami w sklepach jest dramat, nie dziwię się,że ktoś chce uciec:) No, ale jak mówisz mus to mus. Wiadomo przyjemność to żadna, dlatego staram się robić zakupy jak najwcześniej byleby czasu nie tracić :) Chciałabym Twoją energię, ja na razie mam posprzątany tylko pokój córki i tyle :) Michalina jak córeczki, zdrowe? No i jak tam po weekendzie, udało się uniknąć porządków? Też bywam leniwa panią domu, dziś kupiłam sos serowy z torebki, dodam brokuły, ugotuję makaron i mam obiad oszukany. Ale doszłam do wniosku-albo porządki,albo gotowanie :) Jutro z rodzicami chcę jechać na cmentarz, mam nadzieję,że pogoda nam pozwoli. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Ja się bardzo zraziłam do Biedronki na studiach, na osiedlu na którym wtedy mieszkałam to Biedronka była w takim miejscu że ciągle tam przesiadywała taka patologia i alkoholicy. Jak zobaczyłam jak oni tam w tej Biedronce podjadają albo otworzą sok wypiją część i odstawiają na półkę to mi się nie dobrze robiło. Dlatego w ogóle przestałam tam chodzić i się nie orientuje, zawsze mi się wydawało że tam jest tanio i słaba jakość ale z tego co piszecie to jednak zupełnie inny obraz się wyłania tego sklepu. Ja też bywam leniwą Panią Domu :) zdarzają mi się takie obiady właśnie jak u Asi brokuły, makaron i sos serowy albo coś w tym stylu. W Polsce było łatwiej a tu się nie orientuje w tych sztucznych produktach tak do końca. Co do moich świąt to ciężko powiedzieć bo to będą pierwsze moje święta Wielkanocne w Turcji. Rosjanki mają łatwiej bo jest ich tu tak wiele że są w mieście kościoły prawosławne i one będą obchodzić święta a Polonia to z tego co wiem jeżdzi na święta do tego świętego miejsca obok Efesu o którym wam opowiadałam. Jeśli będą tam coś organizować to pojadę a to będzie pewnie w niedziele ale w poniedziałek normalnie na kurs pójdę bo Turcy pracują i wszystko jest tak jak na co dzień. Zrobię trochę dań Wielkanocnych tak żeby było choć trochę świąteczne- mazurek, jajka na kilka sposobów jak mi się uda zakwas to zrobię też żurek. W Polsce zawsze kupowałam zakwas więc to będzie mój pierwszy osobisty gdybyście miały jakiś niezawodny sposób to poproszę :). Smutno tak jak nie widać świątecznego nastroju jedynie tylko ciesze się że ominie mnie gorączka przedświąteczna czyli te kolejki, szaleństwa zakupowe, korki itp. U mnie ok dziś zaspaliśmy z mężem do szkoły gnałam jak na wariackich papierach. Autobus, płynęłam z innego portu żeby było jeszcze szybciej, biegi do tego ale udało mi się spóżnić jedynie 10 minut :). A dziś mija rok odkąd przyleciałam do Turcji...dacie wiarę to już rok... Pozdrawiam , miłego wieczoru i oby temperatury podskoczyły

Odnośnik do komentarza

Agata ja robię zakwas na chleb, z tego co się orientuję taki można wykorzystać- w zeszłym roku był z niego żurek, ale chyba lepiej dodać kromkę razowca dodatkowo :) Jak chcesz zakwas to dziś musisz do wyparzonego słoika wsypać 10 dg mąki żytniej, dodaj tyle samo wody-zamieszaj i odstaw w cieple. No i pokrusz chleb. Zamieszaj po kilku godzinach, a jutro znów dodaj mąkę i wodę, i tak do dnia aż zrobisz żurek :) Ważne by stał w cieple i abyś nim mniej więcej dwa razy dziennie zakręciła :) Co do Biedronki to ja zawsze myślałam,że to sklep hmm taki nędzny-kiedyś były takie marne produkty. Jak otworzyli pierwszą w okolicy ludzie latali i brali parówki po 3 zł za kilo,czy lody 2 litry za 5 złotych. Ale od jakichś 3 lat Biedronka bardzo się zmieniła, produkty mają naprawdę dobrej jakości a cenowo to już tak tanio nie wychodzi. Wiem to z najlepszego źródła, mój wujek ma firmę i robi surówki i do Biedronki i pod swoją marką, i mówi,że Biedronka ma większe wymagania niż on sam wobec swoich firmowych rzeczy. Tak jak Lidl- kiedyś na klasowej wigilii koleżanka dała mi słodycze z Lidla-wszystkie do wyrzucenia, takie niedobre. Teraz po 10 latach to zupełnie inny sklep-szynki za 60 zł, sery ekskluzywne, wołowina argentyńska :) Asiu nie ma nic złego w byciu od czasu do czasu leniwym :) To zupełnie naturalne :) Mam nadzieję,że pogodę masz dobrą i plany się udało spełnić. Michalina co u Ciebie? Miałam być dziś w pracy, ale mama boi się o moje gardło- narzekałam ostatnimi dniami na ból, a tam dość zimno. Wiadomo mama się boi bym się nie przeziębiła mocno, bo zostało mi mycie okien :) Ogólnie to teraz głównie sprzątam, kręgosłup wieczorami dokazuje, ale cóż, ja lubię dość sprzątanie :) Zaraz się zabieram za lodówkę :) I też czekam na ocieplenie, bo ostatnio strasznie marznę, u mnie od tygodnia termometr nie pokazał więcej niż 10 stopni, a przez lodowaty wiatr czuję się jakby był mróz...

Odnośnik do komentarza

Ja Agata nigdy żurku nie robiłam na swoim zakwasie, odkąd pamiętam to moja mama też kupowała żur w słoju :) Widocznie też jesteśmy leniwe panie domu :) Fajnie Agata, że masz możliwość pokazania rodzinie męża nasze potrawy, no chyba,że oni nie spędzą z Wami tego dnia. A tego luzu na ulicy i w sklepach to zazdroszczę, u nas ludzie zachowują się jakby miała jakaś wojna przyjść, wczoraj byłam po mięso i dziewczyny 40 minut stałam w kolejce. Dobrze,że miałam córkę z sobą, musiałam się nią zająć i nie zwariowałam jakoś. Ale nie rozumiem jak można na dwa dni tyle naszykować. Mania ja Ciebie z Twoją energią do sprzątania zapraszam do siebie :) Na razie mam okna umyte i łazienkę. Dziś robię z dziewczynkami kuchnię, chociaż one raczej bałaganu mi narobią.:) Asiu a jak tam Twoje przygotowania? Dzień lenia zakończony?:) Też mi się nic nie chce, tym bardziej,że mąż cały tydzień- łącznie z sobotą pracuje, i wszystko spadło na moją głowę-sprzątanie. Owszem lubię porządek, a przy dzieciach zaraz i tak jest brudno, więc sprzątam na darmo. Wczoraj z mężem byłam w sklepie z farbami, chcemy pokoje przemalować, sypialnię mamy białą, w ogóle kiedyś mi się tak wszystko na biało podobało, teraz dodatki zostają,meble też, myślę o szarym. Pomalowałybyście sypialnię na szary, taki delikatny? http://www.dulux.pl/pl/produkty/wnetrze#csid=49477/id=1049932 Będzie pasować do białych drewnianych żaluzji i zasłon? Jestem noga z dekoracji :) Dziewczynki mają też na biało pokój, poza jedną ścianą czarną, ale dodatki w delikatnym różu, ale ta biel mnie już denerwuje, chciałabym taki kolor- http://www.dulux.pl/pl/produkty/wnetrze#csid=74492/id=1050069 Ale czy to będzie pasowało? Też mają białe żaluzje z drewna, i białe zasłonki z serduszkami -ale tam jest jedno duże różowe serce na na zasłonkę :) Nie chcę różu, wystarczą mi kryształki z lampy i jakieś dodatki, ale czy to będzie pasowało? Jak mówiłam noga jestem z łączenia kolorów, a nie chcę pomalować a potem cierpieć widząc swój wybór :) Dodam tylko, że pokoje są spore, słoneczne-po 2 okna. Po świętach chcemy odświeżyć dwie sypialnie, a salon mamy fajnie w dwóch odcieniach beżu-ciemnym i jasnym, więc nam pasuje jak na razie.

Odnośnik do komentarza

Michalina obydwa kolory są bardzo fajne, stonowane, na pewno będą pasować :) Lubię takie, spokojne,odprężające. Wiecie sąsiadka-fajna kobieta, ma takie samo mieszkanie jak my, ale chaos kolorowy-zielony jaskrawy korytarz,kuchnia i salon połączony-kuchnia czerwona,a pokój bananowy :) Ja się męczę jak ją odwiedzam na kawę, nawet łazienka jest fioletowa-taki ostry kolor. Wolę właśnie takie barwy ziemi- na pewno Michalina nie zmniejszą pokojów optycznie, a myślę,że jeszcze rozjaśnią wnętrze :) I są dość neutralne więc będą pasować do wielu dodatków. Dziewczyny jutro jedziemy już do domku teściów, w poniedziałek rano stamtąd jedziemy do moich rodziców, więc już chciałam Wam życzyć spokojnych i radosnych Świąt. Odpoczywajcie, a Agata mam nadzieję,że też miło ten czas spędzisz-chociaż daleko od domu,ale z polskimi smakami :) Pozdrawiam Was serdecznie!

Odnośnik do komentarza

Joasiu Tobie również życzę spokojnych, rodzinnych i ciepłych Świąt :) Michalina kolory też mi się podobają. Mam szary kolor w dużym pokoju, i z początku wszyscy krytykowali ten pomysł-że to taki nowoczesny,zimny i surowy kolor, a teraz dużo osób mówi,że sami chętnie by sobie tak pomalowali. Jest świeżo, a kolor mamy bardzo podobny, taki jasny gołębi. Nie pomniejsza, i pasuje do każdych dodatków, teraz mam sporo wielkanocnej zieleni i jest super :) Sama niezbyt lubię róż, więc ten beżowy do pokoju Twoich córek bardzo mi odpowiada, jest dziewczęcy, ale i spokojny. Na pewno milej w nim będzie odpoczywać niż przy mocnym odcieniu. Kiedyś wszystko było białe, a teraz patrzę na mieszkania znajomych,czy rodziny i każdy pokój w innym kolorze, byleby pokazać, że żyje się kolorowo :) Agata teraz doczytałam,że do zakwasu jeszcze czosnek trzeba dodać, taka musztarda po obiedzie :) Byłam właśnie w kościele na spowiedzi, o ile w grudniu ta czynność zajęła mi godzinę -jeszcze miałam wątpliwości czy dam radę wejść i z jednego kościoła zawróciłam i poszłam dopiero jak siostra dała mi cynk,że nie ma ludzi, to teraz poszłam, weszłam i wyszłam :) Ale najważniejsze w końcu trafiłam na super księdza, bardzo mi pomogła ta rozmowa z nim, w każdym razie uwolnił mnie od poczucia grzechu,że nie wchodzę do kościoła tylko stoję w ogrodzie :) Dla mnie Święta bez spowiedzi i wizyty w kościele się nie liczą, i teraz się cieszę,że mogę iść normalnie, jak każdy człowiek :) Po drodze jeszcze szukałam chlebka do święconki, o dziwo znalazłam dopiero w 4 piekarni! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję,że to będzie naprawdę dobry wybór =w kwestii farb :) Pamiętam Mania jak poszłam raz do spowiedzi-to było po ciąży z pierwszą córką, źle ją znosiłam, ciągle chciałam spać, zero energii, ogromna anemia, nie chodziłam do kościoła bo w ogóle z łóżka nie mogłam wstać tygodniami a tu ksiądz mi zarzuca, że nie chodziłam bo znalazłam sobie wymówkę w postaci ciąży i jestem po prostu leniwa. Jestem wierząca, zawsze chodziłam regularnie do kościoła, ale odkąd właśnie byłam w pierwszej ciąży wiele się zmieniło-brak czasu, choroba, odejście taty, nie chodzę tak często. Ale w Wielki Piątek muszę zawsze iść, tak mnie mama nauczyła, i tak praktykuję, a jutro ze święconką :) Dziewczyny u Was w domach też tak jest/było, że najpierw mama prosi o pomoc, a potem non stop krytykuje,bo nie tak kroję, nie tak mieszam, nie dałam tyle czosnku ile ona daje, a jak się pytam ile, to słyszę-no tyle ile ja daję. Cyrk na kółkach, na szczęście jak przyjechał mój brat zabraliśmy się za jajka i ewakuowaliśmy na górę. Nie rozumiem najpierw oczekuje się pomocy, a potem wszystko źle, to po co psuć nastrój w takim razie? Prościej zrobić wszystko po swojemu.... Dziewczyny też życzę Wam cudownych i zdrowych Świąt.!

Odnośnik do komentarza

Również Wesołych, Pogodnych i Ciepłych Świąt :) Wstałam rano i poleciałam do piekarni, nie chciałam utknąć w kolejce, a tak byłam pierwsza w piekarni i kupiłam co chciałam:) Musiałam też iść do kościoła-taka pokuta, ksiądz taki miły- przyjdź z rana, nikogo nie będzie, będziesz czuła się swobodnie :) Michalina u mnie jest tak samo, wczoraj obierałam warzywa i słyszę- ale czemu tym nożem,ja używam tego zielonego, ma być jak ja chce. Mi to bez różnicy jakim nożem obiorę warzywa, ale widocznie to jest ważne:) A co do kościoła-kiedyś nie poszłam,u nas wtedy była powódź,wiadomo nie było jak. Poszłam za jakiś czas i mówię,że była powódź,a ksiądz- to trzeba było folię założyć na buty i przyjść:) Agata jak Twoje przygotowania?

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny serdecznie, Michalinko co do kolorów ten drugi szczególnie przypadł mi do gustu jest taki dziewczęcy ale nie słodki, nie kiczowaty przyjemny :). Ten pierwszy też ładny do sypialni zwłaszcza jeśli masz białe okna moim zdaniem będzie pasował. Ja kiedyś miałam taką fazę jak Asi sąsiadka dlatego moje Wrocławskie mieszkanie jest kolorowe ale tu na przykład mamy beże, caffe latte, trochę właśnie takie szary w korytarzu i do tego zdjęcia w białych ramkach i ładnie to wygląda. Jakoś tak spokojniej się tu czuje. Biel chyba nie jest już modna a dla mnie jest zbyt zimna. Co do chodzenia do kościoła dziewczyny ile księży tyle opinii chyba. Są tacy co nawet nie słuchają dlaczego najważniejsze że nie przyszłaś do kościoła i to jest już dla nich grzech a bywają tacy którzy mówią zupełnie odwrotnie- dla nich ważny jest powód. Z tego co pamiętam to grzech jest wtedy gdy nie idziemy z lenistwa ale w trackie choroby, złego samopoczucia itd. można wysłuchać mszy w domu albo pomodlić się we własnym zakresie. Przecież bywają ludzie ciężko chorzy leżą w szpitalach albo nie ruszają się z łóżek i nie mogą iść do kościoła ale to nie może być grzech przecież. Mój dziadek jak dla mnie jedna z osób o największym sercu zawsze powtarzał że Bóg jest wszędzie i on np. najlepiej lubił modlić się w górach albo chodzić do lasu. Ja tym przesiąkłam w dzieciństwie i dlatego mam na ten temat takie właśnie zdanie. Ale jeśli dla kogoś bardzo ważna jest msza to myślę że tu wszystko zależne jest id intencji- dlaczego nie poszłaś i to jest podstawa. Do tego ile ludzi co niedziele chodzi do kościoła ale na mszy myśli o tym co ugotować na obiad albo ogląda jak się sąsiadki ubrały. Jak dla mnie to to jest grzech..ale księdzem nie jestem. Mi brakuje świątecznej atmosfery :(. Niestety okazało się że nasza polonia nic nie organizuje w tym roku, będzie jedna msza dość wcześnie w niedziele i to tyle. Wspólnego spędzania czasu nie planują więc tak trochę do kitu...nieciekawą mamy tą polonie niestety tutaj. Ja z żurku zrezygnowałam (ale dziękuje Maniu za przepis :) ) mama mnie nastraszyła że na takim pierwszym zakwasie może nie wyjść, że musi stać w cieple że nie zdążę i zrezygnował bo jakby faktycznie w niedziele się okazało że zakwas do wylania to musiałabym coś na szybko wtedy kombinować. Ale mąż weżmie dziś auto i podjedziemy do takiego ogromnego marketu kawałek drogi od nas tam można znależć sporo europejskich produktów więc jak mi się uda kupić kiełbasę białą to bym zrobiła barszcz biały :). Co do tych mam to się uśmiałam bo u mnie jest wypisz wymaluj to samo! Zwłaszcza właśnie przed świętami to wtedy jeszcze 3-krotnie przybiera na sile. Ja jestem lepszą kucharką od mojej mamy ciasta też mi lepiej wychodzą więc teraz oddała mi pałeczkę bo bardzo lubi moje jedzenie ale i tak zawsze musi się wtrącić i to do wszystkiego- to nie wyjdzie, tak nie rób, musisz już zacząć bo nie zdążysz, ja bym tak nie zrobiła, musisz zmniejszyć ogień, teraz zwiększ ogień itd.itd. Ostatnio jak na świętach robiłam keks to mimo że ona keks robiła raz w życiu usłyszałam 1000 komentarzy że za dużo bakali, że za mała keksówka, że masa nie taka i była przekonana że nie wyjdzie a potem jadła ze smakiem i była w ogromnym szoku że to tak wyszło i że bakalie się tak równomiernie rozłożyły. Tragedio-komedia :). Dziewczyny składam wam życzenia, zdrowych, rodzinnych z naszymi najlepiej wiedzącymi mamami :), spokojnych i miłych świąt. Wesołego Alleluja Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Witam Świątecznie :) Na chwilę wpadliśmy do domu, zaraz jedziemy do moich rodziców, musiałam wziąć mazurki i szynkę, no i trochę przewietrzyć mieszkanie, zmusiłam męża by szybciej przyjechać bo pewnie teściowie kazaliby nam u siebie zjeść śniadanie, a potem moja mama byłaby zła,że u niej mało próbujemy. Co do świąt, to sobotę miałam z głowy-córka miała gorączkę, i mówiąc szczerze strasznie się bałam, nie wzięłam za dużo leków,a po tych jej nerkowych problemach zaczęłam panikować, na szczęście już wieczorem wszystko przeszło, ale wczoraj dla bezpieczeństwa byliśmy w domu. Nie wiem,może to od nadmiaru atrakcji piątkowych? Co do kościoła, ja pochodzę z bardzo religijnego domu, nawet po ślubie,jak byłam za granicą mama w niedzielę dzwoniła i się pytała- a co tam na kazaniu było,byłaś już na mszy? Dla mnie z początku było oczywiste,że chodzę na mszę, potem to się zmieniło przez nerwicę. I zaczęłam myśleć jak dziadek Agaty-modlić mogę się wszędzie, chociaż wiadomo mszy w kuchni czy na spacerze nie odprawię. Na pewno grzechem nie jest nie pójście w czasie choroby, co innego zwykłe lenistwo. Ale teologiem to nie jestem :) Mojej córki nie pcham jak moja mama, ale cieszę się,że sama garnie się do kościoła. Dziewczyny mam nadzieję,że miło spędzicie ten dzień, nabierzecie siły przy świątecznych spotkaniach i dobrym jedzeniu. Miłego, świątecznego czasu. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

I jak tam po świętach? Najedzone i zrelaksowane? :) Mam nadzieję Agata, że zakupy się udały i polskie przysmaki przemyciłaś w kuchni? My pierwszego dnia byliśmy w domu, tylko piętro niżej u mamy, trochę gości przyszło, mnóstwo dobrego jedzenia. A wczoraj byliśmy u teściów, i powiem Wam,że byłam zaskoczona. U teściów na śniadanie w niedzielę to mają raj- żurek,bigos,pieczyste,biała kiełbasa itp. A wczoraj na obiad zupy brak, schabowe tyle,że z serkiem na wierzchu-plaster Hochlanda i do tego buraczki i kalafior. Potem poszliśmy na spacer, przyjechała moja mama na kawę to była babka drożdżowa i tyle. U mnie drugi dzień też jest uroczysty, a u teściów taki normalny,nawet nie niedzielny obiad. Aż mi głupio było, u nas 4 ciasta, a teściowa wydzieliła po kawałku babki suchej do tego. Za rok poproszę ich do siebie i pokażę jak obiad ma wyglądać świąteczny:) Co do księży i kościołów. u nas w domu było bardzo religijnie, ale jakoś tak swobodniej. U męża zaś teściowa w niedzielę budziła wszystkich przed 7 i trzeba było iść na 7.30, bo potem to już się nie liczy, musi być pierwsza Msza. Teraz to mąż raz pójdzie,raz nie. W domu nie widziałam by się modlił, pewnie jest wierzący, ale rodzice tak naciskali,że dla niego to się stało jakimś przykrym obowiązkiem. U mnie był luz- wiadomo,że rodzice szli na Mszę, ale nigdy nie usłyszałam -musisz iść. Sama chciałam i tak samo zrobię z dziewczynkami. Będą chciały-fajnie, nie będą- ich wybór. Byłam na zakupach z rana, chleb się skończył bo wieczorem trzeba było jeść sporą kolację :) Piękna pogoda, zaraz wezmę dziewczyny do parku:) A mąż ma do czwartku wolne, zacznie malowanie! :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×