Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość Abla

Rekomendowane odpowiedzi

Witam 5 rok choruję na nerwicę która w największym stopniu chwyciła się mojego serca - zaczęło się od zwykłych kluć w klatce, doszło do ciągłej arytmii, dodatkowych skurczy w dzień i w nocy (wynik holtera nie jest najgorszy, pokazuje 1500 dodatkowych skurczów komorowych). Oprócz ciągłego stresu moje serce obciążone jest również moją wagą - przytyłam ponad 25 kg przechodząc przez nerwicę, brakiem kondycji oraz - na moj *chlopski* rozum jakimiś brakami magnezu i potasu w organiźmie (skad to przypuszczenie? wyniki krwii mam w porzadku, jednak pokazuja one jedynie ilosc mg i potasu we krwii, nie w komorkach. Non stop drżą mi mięsnie, skaczą, drgają mi powieki, miewam skurcze bolesne w nadgarstkach). I teraz moje pytanie, ponieważ mam mozliwość poddać się zabiegowi ablacji - czy jest sens się wogole nad tym zastanawiać? Nigdy nie miałam problemów z sercem aż do wystąpienia nerwicy. Nie mam wad wrodzonych ani nabytych. Proszę o pomoc. Nie wiem czy zabieg ablacji wykonuje się przy nerwicach i takiej nadwadze, czy moze kwestia byloby leczenie nerwów, stresu oraz zmiana diety i więcej sportu. Pytam ponieważ na tym forum znajduje się mnóstwo osób po ablacji oraz mnostwo osob z nerwicą. Może ktoś mi podsunie jakies rozwiązanie.

Odnośnik do komentarza

Witaj a leczyłaś sie u psychiatry?? Może od tego zacznij. Ja sama nie jestem zwolennikiem tego no ale jesli Ty nie amsz nic przeciwko to mzoe udaj sie do specjalisty. Ja mam skurcze od ok 13 lat. Od ok 6 lat nerwice. Serce skacze od wielu lat ale dopiero teraz jest tragedia. czuję je co chwile. pracuje i to przez pracy mniemam ze wszystko uleglo pogorszemu. Kilka lat temu mialam tez badania u kardiologa i wszystko bylo ok . Powiedz mi czy takze meczą Cie codzienne skurcze? Ja miewam je w kazdej rpaktycznie minucie to dezorganizuje mi calkowicie zycie.

Odnośnik do komentarza

Tak, kiedyś leczyłam się psychiatrycznie, było o niebo lepiej - arytmia była ale dośc delikatna. Obecnie również przeszkadza mi we wszystkim, w pracy siedzę jak na szpilkach, jedyne co mnie pociesza to to, że po drugiej stronie ulicy mam szpital, czuje sie nieco bezpieczniej. Nie chce wrócic do leków psychotropowych gdyż to po nich tak bardzo przytyłam - miałam okropny apetyt, jadłam całymi dniami i nie potrafiłam tego powstrzymać. Nie chce iść na ablację, ale jesli będzie taka koniecznosc to pójdę, z tym, że nie wiem czy jest ona konieczna. W sierpniu lezałam w szpitalu. Zrobiono mi wszystkie badania na serce oraz choroby ktore mogłby wywoływac ataki arytmii. Wszystko wyszło w porządku. Gdy wyszłam ze szpitala, przez dobre 2 tygodnie nie wiedziałam co to jest arytmia, co to jest ból w klatce. Dopiero po 2 dniach powróciło no i się ciągnie dalej. To jest dowód na to, że to spokoj mojego umyslu leczy mnie z napadów. Tym bardziej iż w 3/4 przypadków one nie następują same w sobie - zawsze zaczyna się od uczucia napięcia, wrażenia, ze coś się zaraz stanie.Wtedy mam ochotę biegać po ścianach. A czy Ty byłaś/byłeś z tym u kardiologa?

Odnośnik do komentarza

Nie idź na ablacje .Ja jestem przypadkiem gdy nerwica wywoływała u mnie 2-3 minutowe ataki częstoskurczu zresztą tylko wieczorem w ciągu całego dnia holter idealny, leki przeciwarytmiczne nie pomagały w ogóle wręcz nasilały objawy. Spanikowana nawiedzałam lekarza non stop w końcu z marszu wypisał mi badanie EPS żeby spróbowali wywołać arytmie i ablować jak będzie co.Nie wywołali nic nawet dodatkowych skurczy,ale zablowali mi tak w ciemno wolna drogę w wężle przedsionkowym jak nie wiesz dlaczego to zrobili to ci powiem jak zaszli tak daleko to kasy za grillowanie jest 3*tyle co za sam EPS .Teraz to dopiero mam jakies bloki arytmie,około 300 dodatkowych z przedsionków, pauzy w pracy serca podczas snu tachycardię bez przyczyny ale z tym żyję i nie panikuję. z NERWICY MNIE wyprowadziła fluoxytyna nie tyje się po niej.

Odnośnik do komentarza

Bylam u psychiatry ale po 3 dniach od zaczecia leczenia rzucialm tym bo mialam taki atak paniki ktory wywrocil cale me zycie do gory nogami. Po 4 latach jako tako funkcjonuje bez wiekszych atakow paniki (sama z tego wyszlam) i nie zamierzam brac zadnych psychotropow nigdy wiecej. Powiedz mi kto cie polozyl w tym szpitalu?? na wlasna prosbe czy kardiolog?

Odnośnik do komentarza

Właśnie dzisiaj byłam u kardiologa. Opisał mojego holtera i powiedział, że wg niego wszystko co się dzieje jest psychogenne i dopóki nie poprawie psychiki to leki antyarytmiczne będą jedynie tuszować to wszystko a problem nie zniknie. To on zaproponował mi ablację, ale po wynikach holtera stwierdził, że ablacja nic mi nie da. No i w sumie sytuacja mi się wyjaśniła. Chętnie brałabym jakikolwiek lek na nerwicę ale planuję ciążę w niedalekiej przyszłości, stąd unikam leków psychotropowych i chcę uspokoić serce. Ech80 ja też jakoś już funkcjonuję, bywa gorzej i lepiej ale już nie biegam po pokoju nie krzyczę, nie dzwonię na pogotowie i nie wyję jak bóbr. Obecnie moje ataki sprowadzają się do - owszem wszystkich - objawów jak kiedys ale umiem je zatrzymać w sobie, nie wychodzą ze mnie aż tak jak na początku. Myślę, że przez ten czas nauczyłyśmy się jakos nad tym panować aczkolwiek to cholerstwo i tak w nas siedzi. Czy też masz tak, że nieraz jak się porządnie wypłaczesz wszystkie bóle i lęk mija? Ja czasem po płaczu czuję się jakbym wyszła spod prysznica - czuję się lekko i nic mnie juz wtedy nie boli. Cholerne emocje :( A co do szpitala to wtedy dostałam skierowanie do lekarza pierwszego kontaktu, ponieważ non stop zgłaszałam się do niego z sercem. W koncu nie wytrzymał i mnie posłał na badania. Ja w pracy też jestem spięta, mam pracę biurową wiec nie jest najgorzej, wciaz parze sobie ziolka na uspokojenie, ale to znow sprawia, że cały czas mam oczy na przysłowiowe zapałki bo jestem strasznie senna. Raz pomogą, raz nie, czasem ratuję się jakims Validolem ale i tak mam ochote uciekac stamtąd do domu. Boję się, że zemdleję/umrę i że nikt mnie nie uratuje, a to skaczace serce mi nie pomaga w zachowaniu spokoju tym bardziej że robi mi się nieraz ciemno przed oczami. Lekarz zaproponował mi pójście na Jogę, powiedział, że dużo pacjentów którzy z powodów nerwicowych sie u niego leczyli po jodze, znacznie sie wyciszyło, co widać na badaniach. Może to byłby jakiś pomysł? Leków brać nie chcę, chcę po prostu, żeby to cholerstwo zniknęło :(

Odnośnik do komentarza

Witaj ABLA! Ja także pracuję w biurze i ciężko mi wysiedzieć. Ciagle spieta i czekająca az cos sie stanie. Czy zemdleję, czy dostanę zawału a może umrę. Nie zawsze u mnie jest spokojnie i często się stresuję... Dzis musiałam się zwolnic i jechac do lekarza bo nie dałam rady wytrzymać. Normalnie psychika siada przez te skurcze. Nie mam siły i ochoty n a nic. mam zrobic dokladne badania krwi, za tydzien ide prywatnie do kardiologa bo inacze j nie mam szans. Dlugo tak nie pociagne. o Jodze takze slyszalam tyle, ze ja czasu na to nie mam w ogole a o silach tez nie wspomne.

Odnośnik do komentarza

No to witaj w klubie! Ja również zwolniłam się wczoraj z pracy, bo nie mogłam już wytrzymać. Bałam się zostać więc wróciłam do domu. Jedyne co mnie pociesza to to, że lek który zapisał mi lekarz jakoś powoli uspokaja to co sie dzieje ze mną, ale i tak strach jest ogromny. Wczoraj musiałam też pojechać do przychodni na EKG bo ciągle miałam obawy że zawał - oczywiście oprócz wysokiego pulsu - jak to przy stresie - nie wyszło na EKG nic i znów czułam się jak kretynka, bo wchodząc do lekarza mówiłam, że serce skacze jak oszalałe. Wszystko to nerwica, a jeszcze dowiedziałam się wczoraj o śmierci znajomego na serce, to już w ogóle, miałam same czarne myśli :( Ja też nie mam czasu na jogę, ale wierz mi, że gdyby miała mi chociaż trochę pomóc to szłabym na zajęcia nawet w nocy - zrobię wszystko aby ten koszmar się skoczył. Rozumiem, że nie bierzesz żadnych leków obecnie? Lekarz powinien dać coś na uspokojenie serca, mam nadzieję, że pomoże! :)

Odnośnik do komentarza

Witaj. Badania EKG sa bezsensowne bo trwaja zaledwie pare chwil. Ja mam pecha , że zawsze wcelują się w trakcie chwilowego spokoju. Jesli chodiz o leki to mam propranolol ale on i tak nic nie daje. Biore tylko połówkę bo boję się, że za mocni mnie zamuli gdyż i tak mam juz niskie cisnienie . Ostatnio miałam 90/62 więc nie chcę bardziej obniżać. Dzisiaj tak samo serce mi daje popalić a lekarka wczoraj powiedziała, że nie mozna wszytskiego zwalać na nerwy. Kiedys miałam rzadziej te skurcze a teraz praktycznie co chwilę. To nie ejst normalne tym bardziej, że najgorsze przyszlo w momencie świątecznej przerwy, w momencie gdy jestem spokojna (no chyba, że to reakcja opoźniona serca na przebyty stres w pracy). Zobaczymy jak to będzie w piątek, co kolejny kardiolog mi powie. Rodzinna troszke mnie wystarszyła, że może byc też i chora zastawka dlatego też konieczne jest UKG

Odnośnik do komentarza

Mi też ekg nigdy nic nie wnosi - gdy robią mi badanie serce bije bez zarzutu, dlatego więc miałam już chyba ze 20 holterów i 3 UKG serca. N a echo nic nie wychodzi - serce jest technicznie zdrowe, choć też byłam gotowa dać sobie uciąć rękę, że coś jest z nim nie w porządku. Cóż, wszystko co się dzieje z sercem powodują nerwy w moim przypadku, a właśnie najwięcej dzieje się wtedy gdy nic się nie dzieje :) czyli podobnie jak u Ciebie - zamiast odpoczywać, relaksować się, to ja zaczynam wariować. Ten temat już przerobiłam z moją psycholog dokładnie, także wiem, od czego to u mnie zależy i wierz mi - to jest emocjonalne :) Nie nastawiaj się negatywnie co do dodatkowych badań - jeśli masz nerwicę a nigdy wcześniej nie miałaś problemów z sercem to jest 99 % szans na to, że sercu nic nie jest a zaburzenia są psychogenne. Oczywiście badanie serca jest wskazane, nawet po to abyś sama była spokojniejsza. Ja EKG robię dość często odpłatnie tylko po to aby się uspokoić - wiem dobrze, że nic na nim nie wyjdzie, ale ponieważ ciągle boję się zawału, robię EKG aby sprawdzić, czy go nie ma. Ot, taka fanaberia nerwicowa - dopóki nie zobaczę, że jest okay, to się denerwuję. Mnie obejrzało już wielu lekarzy, robiono mi badania na wiele chorób - obecnie akurat mam problemy sercowe, ale kiedyś były one na równi z bólami głowy i zawrotami. Wtedy bałam się bardzo, że może jakiś guz w głowie, zrobiono mi rezonans z kontrastem i oczywiście nic nie znaleziono. Od tamtego czasu głowa mnie nie boli, zawroty zniknęły a jeśli się już pojawią, to zaraz zwalam je na serce, że pewnie coś z nim się dzieje. Mimo wszystko każdy powiedział, że to co się ze mną dzieje, to nerwica. Ciśnienie faktycznie masz niskie, nawet bardzo. Jak pójdziesz do kardiologa, zrobi badania i okaże się, że wszystko jest z sercem okay - a tak na pewno będzie - to dobierze Ci leki nie obniżające ciśnienia a niwelujące te skurcze dodatkowe.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, wolałabym zniwelować to co powoduje te skurcze a nie je tuszowac:(( jesli serce zdrowe to chyba będę musiała się zająć psychiką bo nie dam rady funkcjonować a jestem w takiej sytuacji , że muszę sama zadbać o siebie i kogos, kto znajduje sie pod moja opieką. Nie wierzę zreszta, że aż tak abrszo psychika może rujnować serce. Zamiast lepiej jest tylko gorzej. Nie wyobrażam sobie zycia i wyluzowania, czerpania radości z niego ze skurczami ktore pojawiają się praktycznie w każdej minucie każdego dnia. Moment zatrzymania i odbicia sie tego serca ejst okropny. Ja normalnie siedze i płaczę jeszcze ok pięciu lat wstecz jakoś dawałam radę bo skurcze były różne. Raz jeden dziennie, czasem kilkanaście a teraz............ ABLA moje skurcze pojawiły sie ok 13 lat temu. Były sporadyczne, byłam badana , serce zdrowe , na holterze procz zwyklych niegroznych, ktorych niby ma wielu ludzi, nie było nic niepokojacego. teraz....makabra

Odnośnik do komentarza

Kochana u mnie zaczęło się od zwykłego kłucia w klatce, nie było ani jednego skurczu dodatkowego, a po 5 latach tak samo płaczę i zaciskam pięści przy każdym dodatkowym skurczu, które mam przez cały dzień a także i w nocy. Niszczy mi to życie, dezorganizuje je totalnie, ciężko mi wytrzymać ale nie mam żadnych chorób które mogłyby powodować takie akcje oprócz nerwicy. Też nie mogę uwierzyć, bo przez lęki ciężko, że nie mam miażdżycy w wieku 26 lat, że nie mam zawału czy czegoś innego gdy serce kołacze i boli w klatce, ale - moja racjonalna część, popierając się wynikami badań - dobrze wie, że to nerwy, stres, ciągłe lęki i obawy. Stres niszczy cały organizm, może powodować wiele zniszczeń w ciele, więc to co dzieje się z naszymi pikawami jest po prostu jego efektem. Tym bardziej, jeśli żyjesz tak długo z nerwicą, w stresie i nerwach wiadomo, że serce będzie coraz gorzej dokuczać, nie coraz mniej. Ja oprócz serca leczę jeszcze żołądek, bo ten ciągły stres odbił się i na nim. 3 lata temu miała okropne bole ale gastroskopia nic nie wykazała. We wrześniu powtórzono mi badanie i okazało się, że mam zapalenie przełyku, zapalenie błony śluzowej żołądka, nadżerki krwotoczne i przepuklinę rozworu przełykowego. Odżywiam się dobrze, nie piję, nie palę a mimo to dopadło mnie i takie coś. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy. Dodatkowo np. teraz boli mnie strasznie pod żebrami. Ja już mam stres, że pewnie serce, mierzę ciśnienie, badam puls, które są w porządku. Boli żołądek, a przynajmniej mam taką nadzieję, ale każdy ból żołądka powoduje u mnie dodatkowy stres i lęki. Koło się zamyka. Uwierz, że przewlekły stres jest jak rak - roznosi się po całym organizmie i wszystko niszczy. Może nie zabija tak szybko jak nowotwór, ale równie ciężko się z niego wyleczyć. Stąd pomyślałam o Jodze - chcę zrobić coś by w końcu przestać jeździć po lekarzach po każdym bólu w klatce. Chcę się wyciszyć, lepiej nad sobą panować. Ech. I wiem, że łatwo się mówi, że to pewnie wszystko nerwica - też czasem nie mogę uwierzyć, szukam u siebie chorób bo się boję, że pewnie jestem na coś chora a lekarze wmawiają mi nerwicę. Oby moje słowa się potwierdziły, oby wyniki badań wyszły Ci w porządku, pewnie będziesz spokojniejsza :) Myślę, że psycholog też by się przydał - psychika wysiada przy takim stresie. Dobrze jest się i tym zająć :)

Odnośnik do komentarza

Dobrze prawisz. obie jednak wiemy, ze nie jest tak łatwo z tym żyć nawet jeśli wiemy, ze nie ma się czego obawiać. jak juz napisała to całkowicie dezorganizuje życie, boję się że całkiem wysiadę. Powiedz mi czy Ty masz tylko pojeyncze te skurcze czy może tak jak ja lecz nierzadko ciąga mi? skąd jesteś? ja ze śląska

Odnośnik do komentarza

Nie mam pojedynczych, często mam ich kilka/kilkanaście następujących zaraz po sobie, mam pauzy prawie sekundy no i jeszcze coś tam - napisane na holterze, ale się nie znam na tym. Wiem, że nie da się żyć normalnie, dlatego też nie próbuję, staram się żyć JAKOŚ, a każdy dzień to walka o przetrwanie. Przeżyłam? Super! Przede mną noc, a jutro znów ciężka walka. Ale walczymy dalej :) Też miewam często, a w sumie coraz częściej uczucie, że nie wytrzymam, że mój organizm już się wyłączy, ale jeszcze właśnie tą racjonalną stroną swojej osobowości tłumaczę sobie, że nerwica to nie wyrok, że badania mam w porządku a wszystko siedzi mi w głowie. To jeszcze daje jakąś nadzieję. Myślę czasem o ludziach którym wydano wyroki, 3 lata życia, 2, pół roku i walczą, cieszą się życiem, odbywają podróże, spotkania, a ja - młody organizm, podobno silny i zdrowy, serce jak dzwon i zamykam się przed światem, bo boję się śmierci. To jest najgorsze, że te najlepsze lata życia odbiera mi nerwica i nie wiem co jeszcze czeka mnie za pare lat. Musimy być silne i dzielne, aby to coś nas nie zamieniło już całkiem w *żywe trupy*. Ja też ze śląska :) tak bardziej z północy :)

Odnośnik do komentarza

ABLA prawda tylko, że ta świadomośc tego *zdrowia* nie pomaga w trakcie tych skjurczy. Są one na tyle męczące, że nie da się z tym żyć i nie ma sie chęci na miłe spędzanie czasu wiedząc, że te skurcze zaraz sie pojawią i będą męczyć. Poza tym ja nie wierzę, ze serce tak czy siak da radę wytrzymać te wszystkie skurcze, nerwy...w końcu musi sie poddać np w postaci zawału. Nie wierzę, że ta nerwica pozostanie obojętna dla serca i ktoregos dnia nie objawi sie własnie pod postacia zawału. Może mało to optymistyczne ale nie potrafie sobie wmawiać pozytywnych rzeczy podczas gdy serce szaleje. Jeśli chodzi o dziecko to ja na szęście urodziłam w momencie gdy one jeszcze mna tak bardzo nie targały ale i tak podczas porodu mnie męczyły. Gdybym miała teraz zajśc w ciążę to nie wiem czy bym się zdecydowała:((

Odnośnik do komentarza

Owszem, nerwica ma wplyw na nasze serce, każdy stres ma na nie wpływ ale zaław możemy dostać nawet wtedy gdy nie stresujemy się w ogóle, bo może być coś nie tak i nawet o tym nie wiemy. Myślę, że wszystko w nadmiarze ma swoje złe skutki dla naszego organizmu. A teraz coś Ci napiszę.. Odkąd napisałam pierwszy tutaj post w temacie byłam chyba z 10 razy na EKG, 3 razy u kardiologa (na szczecie za konsultację mu nic nie płacę). W piątek lekarz dał mi jeden lek - duża dawkę. Efekt był taki ze miałam bardzo niskie ciśnienie i spałam prawie cały czas, a skurcze dodatkowe i tak były. Wczoraj poszłam do niego znów, po całym dniu męczenia się z sennością w pracy. Dał mi lek, ogromną dawkę, aby wyciszy skurcze dodatkowe. Dzisiaj już nie spałam w pracy, ciśnienie mam w porządku po tym leku, ale wciaz żyję z lękiem, że ten lek może jest za silny i że może coś się stanie. Efekt był taki, że przez cały czas w pracy - jak i później w domu - wsłuchiwałam się w serce, czy oby bije normalnie. Gdy tylko był dodatkowy skurcz od radu mnie paraliżowało - że coś się dzieje od leku. O godzinie po 17 już nie wytrzymałam, tak się nakręciłam (sama nie wiem czym bo nie miałam ani dodatkowych skurczy ani pulsu przyspieszonego), że wylądowałam w przychodni na EKG. Zaczęły się skurcze dodatkowe i puls 110. EKG oprócz tego idealne. Po jakimś czasie, a więc teraz, jestem już spokojna, wszystko się wyciszyło, nie czuję, że mam serce. Skurczów dodatkowych jest mniej o wiele, zmiana totalna, ale ja się tak nakręciłam że i tak wystąpiły. A lek jest podobno najlepszy i działa 100%. Rozumiem teraz, że choćbym nie wiem jakie leki wzięła, to moja nerwica i tak wywoła te akcje z sercem. Bo gdybym się nie zdenerwowała, gdybym się nie dała ponieść lękom pewnie wróciłabym do domu i czułabym się tak samo dobrze jak teraz. I dzisiaj dobitniej dotarło do mnie, że mój problem nie leży w sercu, bo serce jest ofiarą mojej nerwicy, a w mojej głowie. I cokolwiek bym nie miała zrobione, czy ablacje czy przeszczep serca (tfu, tfu!) to i tak moja psychika będzie pobudzać serce do kołatania, do częstoskurczu napadowego. I taka to właśnie robota. :) Jak tam w ogóle się czujesz?

Odnośnik do komentarza

Witaj Abla Dlugo nie pisałam bo nie umiałam Cie znaleźć na tej stronie gdyz piszę teraz z telefonu. To prawda w dużej mierze nakręcaqmy się sami. Ten tydzien cały był tragiczny , byłam na zwolnieniu. Porobiłam badania i jak sie okazało to mam podwyższone tsh , za niskie żelazo i cholesterol troszke wyzszy. takze dostalam nowy lek concor cor a Ty jaki masz??? Ja byłam dopiero dzis prywatnie u kardiologa i oczywiscie ekg i ukg wyszlo ok. teraz czekam na holtera ale znajac zycie znowu bedzie w tym dniu spokojniej. Ja tak nie latam na ekg bo wiem ze tym i tak niczego nie zwojuje. Jesli holter 24/h wyjdzie dobrze to zastanowie sie nad holterem dlugoterminowym. A powiedz mi czy Ty masz tez kłujące skurcze??? Mnie ni e raz bardzo mocno zakłuje w klacie. Pozdrawiam i czekam na odp

Odnośnik do komentarza

Wierz mi, że na tym długoterminowym też będzie spokojniej, bo miałam dokłądnie to samo :) Po prostu gdzieś staję się spokojniejsza gdy mam holtera na sobie, i mogłabym go nosić tydzień nawet a skurczy byłoby mniej niż bez niego :) Ja obecnie biorę 3x1 opacordenu i nebilenin, ale to jest w moim przypadku leczenie krótkotrwałe - lekarz chce narazie zgasic te napady arytmii. Lek działa b.dobrze, czuję się zupełnie inaczej ale wczoraj znów miałam atak paniki (albo poprostu wyrzut adrenialiny, bo ja to tak czuje, mogłabym wtedy latać po ścianach, mam w sobie tyle energii a zarazem czuje sie jak sparaliżowana, ściśnięta wewnątrz..gdy ten stan trwa dłużej niż godzinę pojawiają się u mnie lęki że to zawał bo serce wtedy wariuje..) Oczywiście pojechałam do przychodni, na EKG. Zapłaciłam już za badanie, żeby już nie prosić nikogo, wyszło w porządku, tętno tylko przyspieszone na 100. Dopiero wtedy poczułam jak mięśnie stają się luźne i do końca wieczoru serce już ani razu mnie nie zaniepokoiło. Także ja widzę co się dzieje z moim organizmem, widzę, że te rzuty powoduje jakieś silne napięcie - ja je odczuwam jako skok adrenaliny, jakby nagle ktoś mi wstrzyknął jej jakaś dawkę. Jeśli chodzi o Twoje wyniki badań, to wiele tłumaczą. Przy zaburzeniach tarczycowych serce tez bezie kołatać, przy niskim poziomie żelaza tak samo. Ja i tsh i żelazo mam w normie, nie wiem jak z cholesterolem, aczkolwiek też muszę i sobie i mężowi zbadać. Myślę, że to, plus nerwica daje taki efekt jak daje. Dobrze, że lekarz już Ci zmienił lek więc teraz będzie tylko lepiej. Mnie wczoraj chłop w przychodni - lekarz - od razu powiedział, jak mnie zobaczył, że mam zaburzenia nerwicowe. Podobno strach jest bardzo widoczny, widział jak się denerwuje a jak po badaniu pojawił mi się uśmiech na twarzy, zmienił mi się głos - to są jego słowa. Jesli nerwicę już widać na mojej twarzy to jest jakaś masakra. Szukam na poważnie zajęć z Jogi. Musze się nieco wyciszyć, bo inaczej to dopiero zwariuję. I Tobie również polecam znalezienie czegoś, co Cię zacznie wyciszać.. to dla nas, nerwicowców, jest bardzo ważne :)

Odnośnik do komentarza

Witaj Ablo. Ja mam również takie stany, jestem po prostu jakby ściśnieta, usiedzieć na meijscu nie mogę, muszę chodzić, spięcie straszne i wtedy mnóstwo skurczy sie pojawia i te okropne ciągi:(( tak samo jak jest mi zimno to skurczy czuję dużo więcej niż gdy jestem rozluźniona. Niestety teraz te skurcze pojawiają sie niezależnie od mego stanu emocjonalnego. Mogę byc spokojna wyluzowana a i tak mnie męczą. od poniedziałku do pracy i już zaczynam sie spinać, jak ja to wytrzymam jesli w domu ledwo daje sobie z tym radę a wiadomo w domu człowiek rozluzniony , może sie położyc, odpocząć a w pracy nerwy. Kiedys mi kardiolog powiedział bym nie pracowała:/ a niby za co sie utrzymamy:/? Poza tym znowu zaczęły się kłucia w klatke piersiową. Normalnie jakby mi ktoś szpilę wbijał. Masz podobnie?

Odnośnik do komentarza

No to jest właśnie ten wyrzut adrenaliny - łapie w roznych momentach, wtedy nie da się usiedzieć, serce skacze jak oszalałe, robi sie słabo, duszno. Mam tak kilka razy dziennie:) Najgorzej jak łapie w pracy, bo wtey nie mogę pochodzić, ale w domu jakos staram się rozchodzic to napiecie, z roznym skutkiem. Jesli chodzi o klucia to nie mam, tan bywaja ale rzadko. Te klucia to nerwobóle, bo serce nie kłuje :) Jesli chodzi o to aby nie pracować, to dla mnie to jest najgorszy pomysł i kazdy psycholog by to powiedział. Dopiero wtedy bys siedziała i zastanawiała się nad własnym ciałem - byłam pol roku bezrobotna i dopoki mialam zajecie, to nie bylo zle, ale gdy juz wkradała się nuda, to zaczynałam myślec, wsluchiwac sie w organizm. To znow mnie tak rozwaliło, bo poki pracowałam to było dobrze. W pracy wiem, ze jest dodatkowe napięcie, ale z autopsji wiem, że w pracy tyle sie dzieje, tyle mam do zrobienia i rozmawiam z tyloma ludźmi, że zawsze, cokolwiek by sie nie działo, za chwile mi przechodzi bo nie mam czasu na to aby poswiecic uwage temu jak sie czuje. Gdy przychodzę do domu i mam czas na odpoczynek dopiero sie zaczyna i zachaczam o EKG. Dla mnie praca jest zbawieniem nie tylko finansowym ale tez psychicznym, bo tam sie zawsze pośmieje, zajmę czyms, w domu bym siedziała i myslała czy przezyję. Owszem, nie chce się wstawać rano, siedzieć 8 godzin, ale wolę to niż kisić się w domu i doprowadzać do szały przez moje mysli. Mysle, że musimy leczyc te stany adrnalinowe, ale nie wiem jeszcze za bardzo gdzie mozna sie z tym udać. Moze endokrynolog? Musze o tym poczytać. Nie ma co się załamywać, jestesmy silne - w koncu nie jeden na naszym miejscu juz by się poddał a my walczymy dalej :)

Odnośnik do komentarza

Niestety ja mam odwrotnie do ciebie bo to praca wyzwala u mnie większość niemiłych odczuć. jestem ogólnie osoba zestresowana do granic mozliwości i praca niestety bardzo mnie stresuje a może ludzie?? Tym bardziej, że w pracy często jest ciężko z pewną osobistością. Ja chodzę bo muszę ale marzy mi się praca do której będę chodziła z ogromną chęcią. Niestety znajomości nie mam i biorę to co jest.

Odnośnik do komentarza

Witaj. Przepraszam, że tyle czasu nie odpisywałam ale u mnie dużo się działo i dużo pozmieniało. Ledwo zaczęłam leczenie a okazało się, że jestem w ciąży. Lekarz kazał w sekundzie odstawić leki, nie mogę poratować się niczym bo nie pozwolił mi nawet na zwykły Isoptin :/ Ogólnie się trzymam, czasem bywają takie chwile, że ciężko mi wytrzymać, ale - o dziwo - czuję się lepiej niż w trakcie brania leków :) Tych napadów jest znacznie mniej, zupełnie inaczej je odczuwam, ale i tak załamuję ręce, bo niestety nie mam możliwości położenia się w domu i odpoczywania - muszę pracować jeszcze co najmniej 2 miesiące aby móc iść na płatne L4. Nie wiem kompletnie jak to będzie, ale muszę jakoś dać radę. Myślę, że obecnie więcej mojej uwagi skupiam na fasolce i serce jakoś zeszło na dalszy plan co nie znaczy, że nie daje mi popalić ;) A Ty jak się trzymasz? Co do pracy, wiem że jest ciężko znależć inną a często jesteśmy zmuszeni pracować tam gdzie praca najbardziej nam szkodzi, ale nie szukasz jakiejś innej alternatywy? Można pracować i szukać czegoś innego w międzyczasie :)

Odnośnik do komentarza

Witaj!! Gratuluję z całego serca !! dbaj o siebie i postaraj sie nie przejmować niczym. Może właśnie dla Ciebie wybawieniem będzie ciąża:) Ja w ciąży przyjmowałam isoptin ale ze wzgledu na to iż dostałam dodatkowo lek na podtrzymanie ciązy ktory powodował tachykardię. w tej chwili niestety nie mam chwili spokoju od serca. Meczy dzień w dzień. Dzis mocno daje w kośc mimo iż nie pracuję :( Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam bo jakoś świadomość tego, że do tej pory nic mi sie nie stało nie pomaga w ogóle. Serce szaleje , ja wylewam łzy z bezsilności. Holter za niecałe dwa tygodnie. Biorę ten concor ale biorę cwiartkę bo nie mogę więcej. Ciśnienie zwykle niskie i puls niski więc nie mogę go jeszcze bardziej obnizyc:(( Chyba będę sie męczyła tak doo końca mych dni , no chyba ze w koncu samo stanie i pożegnam się z tym wiatem:((

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×