Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ablacja na Spartańskiej - ktoś miał?


Gość Kasia

Rekomendowane odpowiedzi

Miałam ablację na Spartańskiej, pół roku temu. Robił ją dr Pytkowski - pewnie i Tobie będzie robił bo jest tam głónym (jeśli nie jedynym)specjalistą od ablacji. Sam zabieg raczej nie jest bolesny - tylko czujesz wszystko i masz pełną świadomość. Słyszałam, że żyły i serce nie są unerwione, tak, że tam bólu nie ma. Może natomiast boleć wkłucie w pachwiny - jeśli tylko coś jest nie tak, dostajesz większą dawkę środków przeciwbólowych. Póżniej kilka godziń bez ruchu, ale jesteś na *prochach* po zabiegu więc jest to do przeżycia. Najgorszym elementem zabiegu jest STRACH. Był to mój pierwszy kontakt z salą operacyjną i tak poważnym zabiegiem. Teraz bym podeszła do niego bez lęku i zrobiła go, gdyby zaistniała taka potrzeba, jeszcze i kilka razy. Ale Pytkowski jest naprawdę dobry i u mnie wszystko się udało, od pół roku nie mam żadnych dodatkowych dróg przewodzenia!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
dzięki za info! że dr Pytkowski to super człowiek to już wiem ;-) a możesz powiedzieć coś o tamtejszej opiece? o pielęgniarkach itp? i może coś o warunkach higieniczno-sanitarnych? wiem, że w wielu szpitalach to się teraz zmienia na lepsze, ale nie wszędzie (miałam przykład oddziału urologii w jednym z warszawskim szpitali, tragedia...) o samym zabiegu to już chyba wszystko wiem, głównie z tego forum ;-) ale będę wdzięczna za każde info *okołozabiegowe* ;-) pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Nowy szpital, to to nie jest, i warunki są *spartańskie*. Jak ja leżałam trwał remont - może teraz jest lepiej. Sala na 6 osób, łazienka koedukacyjna na korytarzu - ale sprzątają i jest czysto. Siostry miłe i wszystko zrobią, ale obłożone pracą i czasem musisz się *przypomnieć* ale nie robią łaski tylko normalnie zajmują się chorymi. Wydepiluj bikini, albo się ogól przed pójściem do szpitala, po miejsce wkłucia musibyć czyste. Póżniej może zostać Ci krwiak na udach ale nie musi - ja miałam wylew do kolan, który goił się miesiąc - ale większość NIE MA.
Odnośnik do komentarza
Kasiu, ja również miałąm ablację na spartańskiej, w pażdzierniku 2006, to prawda, że dr Pytkowski jest dobrym specjalistą, ale również są inni dobrzy lekarze tam pracujący, a pielęgniarki sa bardzo miłe i sympatyczne, ja miałąm super opiekę, na uznanie zasługuje również dr Paweł Syska, który się mną opiekował, jest lekarzem z prawdziwego zdarzenia, zyczę wszystkim takiej opieki jaką ja miałam leżac na tym oddzielę:)) Pozdrawiam. Ewa
Odnośnik do komentarza
Kochani szczęśliwcy po ablacji. Cieszę się, że macie to za sobą i jest ok. Ja startuję w najbliższą niedzielę.Dużo się tutaj dowiedziałam i uspokoiłam. Nie wiem jak się *fizycznie* przygotować{co zabrać ze sobą - pomijam szczoteczka do zębów etc). Czy i jaki zakres depilacji należy wykonać? Będę wdzięczna za info. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Gość abisynka
hej gosiu, ja miałam miec ablację a właściwie modyfikację wezła zatokowo-przedsionkowego na banacha u e. koźluka juz trzy lata temu i wycofałam się. jestem tchórz itp. naczytałam się tutaj różnych zdań na temat ablacji, ale i gdzies tutaj znalazłam opisy co ze sobą zabrać itp. no wydepilować musisz okolice bikini, no ewentualnie paszki. zazdroszczę odwagi. ja mam tachykardię 24/dobę 120-170/min. jakoś z tym żyję i za bardzo mi nie przeszkadza no pozatym ze się szybko męczę i cały czas czekam na nowe leki. ablacja nie wiele mi pomoże bo wiem że po tym typie zabiegu co mi proponuja to będe musiała mieć stymulator- nie chcę. do póki ja nie mam zmian w echo, to na razie poczekam z tym zabiegiem. mam nadzieję że wszystko cisię uda :). to zależy od rodzaju arytmi ale większość jest zadodolonych po tym zabiegu. będzie dobrze. pozdrawiam i trzymam kciuki. daj znać jak było :)
Odnośnik do komentarza
Witaj Abisynko, Dopiero dzisiaj mam chwilę spokojną aby wskoczyć na forum. Dzięki za wsparcie i ciepełko, które od Ciebie bije. Nie jestem wcale odważna i to nie tylko w tej kwestii. No cóż, nie mogą istnieć sami bohaterowie. Wierz mi,że Twoje kciuki będą jednymi z najważniejszych.Nie znam się na kardiologicznych przypadłościach i staram się nie zgłębiać ich tajników. Bardzo źle zaczęłam funkcjonować od 5 m-cy, konsultacje lekarskie i ... wola Boska. Wiem tylko, że mam głęboką arytmię komorową i całą gamę dodatkowych lub niepotrzenych skurczy. Leki nie pomogły, została ablacja. Nie będę wnikać głębiej, bo bym tak jak Ty wymiękła. Każdy z nas ma własne tempo podejmowania życiowych decyzji. I jest to OK. Nic na siłę. Na wszystko przychodzi odpowiedni moment - czasami opatrzność przejmuje stery. Smędzę tak pod Twoim kątem bo z pewnością tchórzem nie jesteś. Trzymaj się cieplutko, odezwę się po wszystkim. Pietra mam niekiepskiego. *Ludzie przeżyli obozy koncentracyjne* - takie mam na dzisiaj motto.
Odnośnik do komentarza
Gość abisynka
dzięki Gosiu. no podziwiam za odwagę i będę mocno trzymać kciuki. ja też bym poszła gdyby nie to że na 99 procent będę musiał mieć stymulator. u mnie to trochę inny rodzaj ablacji ma być (modyfikacja węzła zatokowo-przedsionkowego) więc ryzyko jest duże. do póki nie mam zmian w sercu to poczekam bo nawet radzę sobie z tym. ale ja nie mam komorowych zaburzeń jak ty. w twoim przypadku to chyba jedyne rozsądne rozwiązanie. proszę daj znać jak już będziesz po. mocno trzymam kciuki i pozdrwiam :)
Odnośnik do komentarza
Witaj Abisynko - cd Wszystko dobre co się dobrze kończy. Jak widzisz nic złego się nie stało i mam nadzieję, że będzie znaczna poprawa komfortu mojego życia. A przecież o to chodzi.Zdaniem lekarzy gmyrających mi w sercu - udało się. Pełen obraz będzie po 3 m-cach, jak wszystko się pogoi i ustabilizuje.Patrząc dzisiaj na te nieodległe emocje mogę stwierdzić, że niepotrzebne. Ale... to teraz. Jeżeli ablacja ma Ci w czymkolwiek pomóc to nie odwlekaj. Jest tu fajny link ablacja - kompendium wiedzy i refleksje Artura, rzeczowe i uderzające znajomością *rzeczy*. Zgadzam się z wieloma refleksjami Artura, zwłaszcza z koniecznością wyboru dobrego specjalisty. Artur z ogromną sympatią opisuje klimaty i sposób prowadzenia pacjenta przez prof. Walczaka. Słyszałam wiele podobnych opinii. Może spróbuj umówić się na konsultację. Ja byłam na Spartańskiej w *rękach* dr Maciąga i Pytkowskiego. Jak mówiłam wcześniej z dobrym skutkiem. Brakowało może kontaktu z lekarzem wykonującym zabieg, zarówno przed jak i po. Ale to są nasze pacjentów emocjonalne potrzeby, na które nie zawsze lekarze operujący mają czas, tudzież nie zdają sobie sprawy jak wielkie ma to znaczenie aby się czuć bezpiecznie itd. Te niedostatki z nawiązką rekompensują inni.Miałam szczęście spotkać niesamowicie ciepłych i oddanych pacjentom lekarzy - chociażby A. Jankowską i dr Sumińskiego (hemodynamika). Ci ostatnio wymienieni posiadają dodatkowe walory, jakże ważne w szerokopojętych kontaktach interpersonalnych. Ponadto dr Sumiński przywrócił mi wiarę w istnienie powołania i posłannictwa u lekarzy.Ale to odrębna bajka... Najważniejsze dla pacjentów ale najmniej widoczne są przcudnej urody i charakteru pielęgniarki: na oddziałach i blokach operacyjnych. Gdyby nie one... Ktoś na tej stronie użył określenia Anioły - i to prawda. Biorą Cię pod skrzydła i już nie ma strachu, bólu i wielu innych pierdoł. Bardzo ciężko pracują ale się nie skarżą i nie przekładają na pacjentów swojego zmęczenia i poczucia żalu za otrzymaywaną w zamian świadczonej pracy jałmużnę. Rozpisałam się o tych moich wokółablacyjnych odczuciach ale chciałabym jeszcze raz podziękować *tym cudnym* i wdodać otuchy osobom miotającym się z decyzją. A więc moja droga Abisynko i inni u progu decyzji - nie ma się czego bać. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Trzymajcie się
Odnośnik do komentarza
no i ja mogę co nieco opowiedzieć ;-) bo też już dawno jestem po! miałam zabieg 17 lipca, najprawdopodobniej udany, znaleziono i wypalono źródło częstoskurczu w lewym przedsionku. w 101% podzielam zdanie Gośki, załoga na spartańskiej jest super! u mnie zabieg przeprowadzał dr Pytkowski z... nie wiem kim, aż wstyd!! no w każdym razie z drugim sympatycznym doktorem, o którym wiem tylko, że ma na imię Olek ;-) podczas zabiegu faktycznie dużego kontaktu z lekarzami nie było, ale tłumaczę to sobie, że oni muszą się całkowicie skupiać na swojej robocie, a nie na plotkach z pacjentem ;-) dr Agnieszka Jankowska, tu brak mi słów, to fantastyczna lekarka i super babka! ciepła, wyrozumiała, oby więcej takich. podobne zdanie mam o pielęgniarkach zarówno z oddziału jak i z bloku operacyjnego, anioły! cierpliwie znoszą nawet upierdliwych pacjentów ;-) zawsze pomocne, zawsze na czas, super! jedyne do czego można się przyczepić to warunki, zarówno na oddziale (toaleta i łazienka koedukacyjna...), jak i na sali operacyjnej - tu daje się we znaki brak klimatyzacji (wydawało mi się, że to już jest standard!), ja miałam zabieg w wyjątkowo upalny dzień, zarówno lekarze jak i ja spływaliśmy potem :-( u mnie niedługo minie miesiąc od ablacji, na razie jest ok, właśnie odstawiam leki... pozostaje trzymać kciuki że już na spartańską nie wrócę, mimo że było sympatycznie ;-) PS. w a ogóle to wzbudzałam niezłą sensację na oddziale bo mam 24 lata... a tam większość osób dość wiekowa. nadziwić się inni nie mogli, że i młodzi ludzie chorują. ale babeczki na sali, mimo że sporo starsze ode mnie ;-) były super!
Odnośnik do komentarza
Garstka refleksji po pobycie na Spartańskiej;) Kilka dni temu mialam wymieniany stymulator. Strach niesamowity jednak dzięki wsparciu kogoś zupełnie wyjątkowego dałam radę;) Samo przyjście na oddział nie było czyms szczególnie przyjemnym, 6-osobowe sale, wspólna łazienka itd...Od początku towarzyszyło mi niesamowite zainteresowanie innych pacjentów a to z takiego powodu iż znacząco odbiegałam od średniej wieku-mam 22 lata. Nie zapowiadało się ciekawie ale wbrew pozorom *złapałam* świetny kontakt z tymi ludzmi, zwłaszcza z panami hehe;) Śmiało mogę powiedzieć, że byłam ich oczkiem w glowie;) Wszyscy do mnie zaglądali, pytali jak się czuję, zamartwiali się chociaż sami byli w podobnej sytuacji. Sam zabieg był horrorem, ale nie bójcie sie, z uwagi na moje wcześniejsze historie pojawiły się schodki, których nie ma zazwyczaj. I tutaj wielkie uznanie dla wspanialego lekarza i co należy podkreślić przecudownego człowieka dr Pawła Syski. Dr Syska to człowiek,od którego wprost bije ciepło, wyrozumialość i wyjątkowa dobroć. Prawdziwy lekarz z powołaniem. Każdy mój grymas na twarzy znajdował odzwierciedlenie w jego slowach i w jego gestach. Był niesamowicie delikatny i pomimo faktu mojej wyjątkowej niesforności nawet raz na mnie nie wrzasnął:P Po prostu anioł nie człowiek;) Pielęgniarki również bardzo sympatyczne i zasługujące na uznanie, zarówno te na bloku jak i na oddziale. Bardzo miło wspominam pobyt (chociaz nadal mam zamiar wrzucic swój stary stymulatot pod pociąg:p) głownie dzięki ludziom, których tam poznałam na czele z dr Pawłem;) Wielkie dzięki;)
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich. Jestem świeżo po ablacji. Miałem ją 3 dni temu i jak widzicie pisze już z domu na necie. Mój przypadek jak się okazało nie był książkowy i zabieg trwał około 5 godzin. Mam 70 % szans, że dodatkowa droga została zniszczona i częstoskurcze nie wrócą. Jeśli wrócą bez wahania poddam się kolejnemu zabiegowi. Najgorsze w tym wszystkim jest wyleżenie paru godzin na sali zabiegowej na twardym stole, w pozycji na wznak i bez możliwości ruchu. Generalnie wszystko drętwieje :-) Jeśli chodzi o opiekę przed i po zabiegu to jest spoko. Lekarze super, siostry miłe i uczynne, lecz mocno zaganiane i trzeba się czasami przypomnieć. Na oddziale bardzo czysto. Jeśli ktoś potrzebuje dobrze zjeść to lepiej zaopatrzyć się w dodatkowy prowiant- porcje typowo szpitalne aczkolwiek smaczne. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Jestem już po ablacji. Do szpitala przyjęto mnie w poniedziałek, we wtorek zabieg i w środę ok 14 do domu. Ablację miałam w Warszawie na ul. Spartańskiej. Rozpoznano u mnie Częstoskurcz nawrotny z węzła przedsionkowo- komorowego( AVNRT). Przed zabiegiem bałam się niesamowicie jak prowadzili mnie na sale to ledwo szłam ale po wejsciu strach minął całkowicie. Zabieg trwał koło godziny i praktycznie nic poza znieczuleniem nie czułam. Wszyscy bardzo mili normalnie mogłam rozmawiać. Podobno wszystko się udało i jestem zdrowa!! :) Nie musze brać juz żadnych leków i jak na razie czuję się super oprócz lekko obolałej pachwiny. Drugi raz na pewno zdecydowałabym się na ten zabieg.

Odnośnik do komentarza

Załuję ,ze jak ja przebywałam na Spartańskiej niczego mi nie zrobili ...tydzien potrzymali i odesłali do domu ...teraz kiedy już kilkanascie lat minęło i jestem już starsza to dostałam skierowanie na ablacje do Zamościa ..bardzo się boję ...bo przy umiarawianiu czuję niesamowity ból ..pomimo systematycznego brania leków ..mam napady częstoskurczy z akcją komór 220/min...masakra

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×