Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Od kilku miesięcy zmagam się z nerwicą. Jest to straszna choroba, bo nie mogę przy niej normalnie funkcjonować. Mam często stany depresyjne i *ataki*, które doprowadzają mnie do szału. Najgorsze są te myśli,że się zaraz umrze,albo dostanie zawału, aczkolwiek mam pełną świadomość tego,że jestem zdrowa(byłam dwa dni temu u kardiologa i powiedział,że wszystko jest w porządku, ciśnienie wzorowe,żadnych szmerów nie słyszy..) i skoro JESZCZE nie umarłam od tych ataków,to się pewnie nie stanie, bo lęk nie zabija. Niektórzy zmagają się z tą chorobą kilka lub kilkanaście lat i NADAL żyją.Wiem,że te różne objawy typu: drętwienie kończyn,szum w uszach, ścisk w klatce piersiowej,duszności,bóle serca,nerwobóle, kołatanie serca, natłok myśli, poczucie,że się umiera, poczucie,że się wariuje,zawroty głowy,mdłości,biegunka, bóle brzucha,bezsenność, lęk,wysokie ciśnienie doprowadzają do szału. Ja już naprawdę chyba wszystkie miałam te rzeczy, ale jakoś nadal żyję,a mam 20 lat i to jest dziwne,że skoro jestem zdrowa nagle moje serce miałoby przestać bić,albo miałabym dostać tego zawału. WSZYSTKO siedzi w głowie, też słyszałam,że zazwyczaj ludzie wrażliwi mają nerwice lub oczywiście ludzie,którzy przeżyli jakąś traumę lub mieli okropne dzieciństwo. Jednak zachowanie zdrowego rozsądku przy atakach jest bardzo trudne.. czasem potrafię się tak nakręcić,że się nie mogę uspokoić i choć lekarz zapewnia,że jestem ZDROWA,to ja sobie oczywiście wkręcam,że coś tam jednak jest nie tak.. Kurczę..przecież wszyscy umrzemy tak czy inaczej,a po śmierci na pewno coś tam jest ;) dlatego najlepiej żyć tak,jakby każdy dzień miał być tym ostatnim i gdy już to się stanie, to pożegnajmy ten świat z czystym sumieniem,że się wszystko zdążyło zrobić. Nie ma co marnować sobie życia na szukanie na siłę chorób. Najważniejsze to nie poddawać się tej chorobie i nie pozwolić,żeby zawładnęła naszym życiem,naszą głową i naszym sercem. Komuś pomagają tabsy,innym psychoterapia,a jeszcze innym robienie czegokolwiek,tylko po to,żeby nie myśleć o zbliżającym się ataku. Mi np pomaga czytanie na forach wypowiedzi ludzi,którzy zmagają się z tą chorobą, bo wiem wtedy,że nie jestem sama,że są ludzie,którzy bardziej ode mnie nie radzą sobie z tą chorobą, dlatego też zakładam ten temat abyśmy mogli się wszyscy podzielić wszystkimi swoimi atakami(ja tak nazywam moje objawy),żeby w sobie tego nie trzymać( bo wiem, że nasi bliscy: przyjaciele, rodzina często nas nie rozumieją) oraz podzieleniu się co komu i w jaki sposób pomaga. Piszcie.. :) z góry dzięki i życzę duuużo duużo zdrowia i wytrwałości :))))

Odnośnik do komentarza

Hej Natalcia Wszystko o czym piszesz jest mi doskonale znane. Mogłabym jeszcze co nieco dołożyć. Sporo czytałam o nerwicy, nie tylko wpisów na forach ale także książek. Z pewnością nie jest prostą sprawą z tego wyjść. Ale wierzę, że można. Przede wszystkim trzeba naprawdę (podkreślam - naprawdę) uwierzyć, że to (Tylko!?) nerwica. Ja od 5 lat mam postawioną taką diagnozę, ale jak pojawia się jakikolwiek nowy objaw to jestem przekonana, że tym razem to *prawdziwa* choroba i na pewno źle się to skończy. Pracuję własnie nad przekonaniem samej siebie, że moim podstawowym problemem jest nerwica. Myślę, że bez tego ani rusz. A potem pewnie też nie będzie łatwo. Przyjdzie czas poszukać - dlaczego?

Odnośnik do komentarza

Dorota! Nie wiem chyba najlepszym sposobem jest mieć do siebie dystans i się po prostu śmiać z tych ataków i z tej całej nerwicy, ja tak robiłam przez jakiś czas i dwa miesiące miałam spokój, a teraz znowu mi się coś przestawiło i mierzę ciągle ciśnienie i się obchodzę z sobą jak z jajkiem i sobie wkręcam różne choroby.. PO CO?! masakra..

Odnośnik do komentarza

Ja też mam takie problem, tez jestem nowa i wczoraj miałam atak nerwicy walczyłam z nim około 2 godzin, niepokój, lęk przed śmiercią, przed tym co się stanie z moimi dziećmi, wszystkie możliwe dolegliwości sercowe kołatanie, uczucie palenia, pieczenia, zawroty głowy , wymioty, biegunka.... po czym dreszcze wręcz rzucanie z uczuciem zimna, doszło przy ataku wysokie cieśninie, po ataku spadało i takie 4 ataki miałam, mam już dość tej choroby. Biorę doraźnie hydroxizinum 10mg ale i przy niej ataki mnie dopadają. Co robić ? i wiecie co, ciut mi lżej ze nie jestem z tym sama. W atakach i przed nie umiem wyłączyć myślenia tego złego .. jak sobie pomóc ?

Odnośnik do komentarza
Gość Martucha89

Witajcie, mi też jest trudno z tą chorobą, a zaczęła się ona w tamtym roku po śmierci taty. Kiedy tylko serce zaczyna mi szyciej bić, myślę, że zaraz pewnie umrę, bo przecież nasze cialo jest takie kruche. W tamtym roku w związku z różnymi opisywanymi przez was objawami miałam robiony komlet badań i oczywiście okazało się, że dziewczyna zdrowa jak rydz... i chociaż juz jest lepipej, to często zdarza mi sie jeszcze, że panikuję, że coś sie ze mną poważnego dzieje i zastanawaim się czy nie dzwonić już na pogotowie... naszczęście mam męża, który mnie trochę w tym wszystkim uspokaja. Zastawiałam się czy nie pójść z tym do jakiegoś psychologa/psychiatry, ale czuję jakiś wstyd i boję się, że bardziej mi zaszkodzi niż pomoże. Macie jakieś doświadczenia z psychologami?? Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×