Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Drżenie ciała, mięśni, juz sama nie wiem jak to nazwać


Gość Kaska

Rekomendowane odpowiedzi

Gość MariuszLucas

Witam wszystkich, trafiłem tu dopiero przed chwilą, choć nie spodziewałem się, że te forum będzie jeszcze aktywne. Opowiem wam moją historię, jakby ktoś był ciekawy. Postaram się napisać krótko bo jednak czasami przesadzam z długością pisanych tekstów. Mam 22 lata i z drgawkami mam do czynienia od długiego czasu. Nie pamiętam dokładnie od kiedy, ale zaczynało się to stopniowo i zawsze wzmacniało przy stresie, wstydzie czy mocnym zmęczeniu fizycznym. Najczęściej jest to uczucie wewnątrz rąk, często na zewnątrz dłoni, a jak jestem na stojąco, to także kolana i łydki. W mocnym stresie nie mogę uspokoić nóg jak stoję, widać jak mi się trzęsą nogawki i to potęguje zmieszanie bo na prawdę wyglądam jakby mi się przysłowiowe portki trzęsły. Czasem też dochodzi do drgania powiek, mięśni twarzy. W dzieciństwie dygotała mi cała noga, od uda, przez kolano, w dół, choć wtedy myślałem że to tylko taki tik i mnie to bawiło, potrafiłem tak tuptać *godzinami*. Z najmocniejszymi nerwami spotkałem się 2,5 roku temu, gdy sytuacja była taka, że w domu było mało pieniędzy, pracy nie miałem, pogrzeb był jakiś czas wcześniej, musiałem zmienić kierunek studiów w związku z problemami i do tego atmosfera w rodzinie też się trochę zaostrzyła i jeszcze nie mogłem spać, a jak zasnąłem to rano było trzeba wstać i zmęczenie i takie błędne koło. Wtedy na własną rękę sięgnąłem po ziołowe leki uspokajające. Z racji niskiego budżetu wybrałem tanie, w granicach do kilkunastu złotych, po zapoznaniu się z ich składem i działaniem, można powiedzieć że sam sobie znalazłem rozwiązanie. Z początku czułem się otumaniony, zwłaszcza pierwsze wrażenia wywoływały we mnie zawroty głowy albo uczucie latania, ale potem przyzwyczaiłem się i zacząłem odczuwać zbawienne skutki leków. Brałem je codziennie, po kilka razy, potem trochę mniej, dochodziło do jednej dziennie, a czasami co kilka dni po 2 lub sporadycznie więcej w nagłych sytuacjach. Na szczęście były to takie tabletki które by nie zaszkodziły za bardzo jednak nigdy nie starałem się przedawkować. Jeszcze w latach szkolnych czasami musiałem pić melisę przed snem ale to nie miało większego wpływu na przebieg mojego życia. Leki które brałem, nie biorąc pod uwagę częstotliwości, kolejności i skuteczności, to z tego co pamiętam: Nervomix, Hova, Extraspazmina, Tabletki uspokajające labofarm, Nervocalm, wspomniana melisa, a na samo zasypianie (na początku zanim zacząłem na poważnie się leczyć z nerwicy) Melatonina Żeby skrócić tą opowieść, leki biorę *regularnie* od tamtej pory po dziś dzień, ale tak na prawdę to rzadko. Jednak zawsze w miesiącu zdarzy się taki moment gdy muszę wziąć. Tabletki miałem różne, prawdopodobnie 4 albo 5 rodzai i do pewnych się przekonałem, do innych nie. Trzeba sprawdzić na sobie. Obecnie nie muszę ich brać na codzień- sytuacja zmieniła się tak ze stałem się spokojniejszą osobą. Ogólnie- samopoczucie było najważniejsze, razem z tym znikały niepotrzebne drgawki. Owszem, historia się powtarza gdy mam nagłą sytuację typu zmęczenie fizyczne czy stres, ale leków często nie biorę bo się od nich odzwyczaję i też muszę je oszczędzać, poza tym trochę osłabiają, a muszę nieraz być skupiony i pełen energii. Zacząłem pić kawę chyba w tym samym czasie co i brać leki, ale nie razem, nie na stałe, tylko czasami gdy chciałem się trochę pobudzić do nauki czy z rana lub w ciągu dnia (osobna historia niż leki). Gdy jednak wpływ kawy przestał mi się podobać -przebarwienia zębów, temperatura i problem z przygotowaniem, gorzki smak i późniejsze konsekwencje z jamą ustną- przerzuciłem się na napoje energetyczne, to była rewolucja i czasami przesadzałem z nimi. Dochodziło do palpitacji serca i czasami lekkich, wewnętrznych drgawek.Gdy brałem też suplement diety Sesja też doznałem niepokojących łomotań serca, przez co je odstawiłem. Doszedłem do wniosku, że duży poziom kofeiny i innych enzymów/substancji które wpływają na układ nerwowy /serce,mózg,ciśnienie (podobnych w działaniu do kofeiny- pobudzających/regenerujących komórki nerwowe) itp -mają oddźwięk na reakcjach mięśniowych. Te wrażenie mrowienia w ciele, tych wewnętrznych drgawek, to właśnie taki *kac* nerwów, nerwów w sensie tych sensorów, komórek, końcówek neurologicznych które rozprzestrzeniają się od rdzenia kręgowego po całym ciele, w sumie to przez nie mięśnie i wszystkie tkanki łączą się z mózgiem. A wszystko co wpływa na mózg, ma potem efekt na resztę ciała, w zależności od działania. Kofeina jest zawarta nie tylko w kawie czy napojach energetyzujących. Jest też obecna w Coli, herbacie, suplementach diety typu Plusz Active, cukierkach kopiko, czy nawet w niektórych lekach przeciwbólowych (przykładowo polopiryna- gdzie efekt uśmierzający ból jest trochę sfałszowany). Większość z nas, nie stosująca dotychczas leków ani żadnych energetycznych *dopalaczy* na pewno w swoim życiu miała do czynienia z herbatą, zwłaszcza jeśli ktoś lubi mocną, gorzką, niesłodzoną, czy jakimiś witaminkami musującymi czy lekami od bólu głowy, a tam może być składnik który zwiększa ciśnienie, przyśpiesza pracę serca i tak dalej. Nie twierdzę że problem leży poza psychiką. Niektórzy mają te reakcje po prostu z powodów bodźców zewnętrznych które wywołują bodźce wewnętrzne. Może to być lęk przed różnymi wyzwaniami, przed niepowodzeniem, lęk przed tym samym lękiem który sprawia nam tyle trudu. I nie mówię że ziołowe leki uspokajające mają w tym pomóc. Może trzeba szukać ratunku właśnie w tym źródle- w mięśniach i w układzie nerwowym (układ ośrodkowo-rdzeniowy czy coś. podkreślam że tu nie chodzi mi o nerwy jako stres). Może brak jakiejś substancji. Kofeina tak jak woda w nerkach może wypłukać potrzebne minerały, tak samo może *wypłukać* z organizmu pewne substancje których brak jest przejawiany drżeniem. Co do oka, czasami lata mi cała gałka oczna. Może to mieć z tym związek choć okulista powiedział że to ciśnienie w oku. Więc oprócz mięśni i układu neurologicznego może też mieć jeszcze do czynienia ciśnienie, nie tylko tętnicze, czasami i płynu mózgowego i czego jeszcze nie tylko. Aż tak to się nie znam, ale wiem że pomóc może rzetelny opis sprawy dla lekarza rodzinnego, jeśli nie dajecie rady sami. Ja teraz też dostałem drgawek właśnie po przedawkowaniu kawy, bo się uczę po pracy bo za dnia nie mam czasu i jedynie noce mi zostają, a człowiek też chce odpocząć i się rozerwać, więc trzeba sobie radzić. I dlatego tu trafiłem. Wiem jednak po sobie, z własnego doświadczenia, dlatego nie plotę tutaj głupot wyssanych z palca, że jak przechodziłem nieraz taki swoisty detoks od wszelkich kaw i środków uspokajających (choć w sumie nie koniecznie od nich, raczej zdarzyło się że i brałem jedną, rzadko dwie tabletki, na sen) to potem takie reakcje -nasze głowne bohaterki, drgawki mięśni ciała- zanikały. Nigdy ich nie mam np jak się przebudzę w pełni wypoczęty. Gdy się pojawią, to już najczęściej tylko kwestia wpływów zewnętrznych. Więc co poradzić? Zmiana trybu życia? To byłoby chyba najlepsze ale wiem ze nie zawsze możliwe, a praktycznie nigdy. Spróbujmy zmienić jakoś dietę. Wzbogacić ją o naturalne źródła potrzebnych, odżywczych substancji. Szukajcie w internecie na własną rękę co zawiera co i tak dalej. Orzechy są bardzo zdrowe, ryby, owoce, warzywa, nabiał, mięsa, i nie tylko *OGÓLNIE*.. właśnie bardzo wyspecjalizowane konkretne produkty zawierają to i to. można sobie zbilansować co jest potrzebne, czego potencjalnie brak i co uzupełnić. parę drobnych, zdaje się nic nie znaczących nowych składników w diecie, a już można dostrzec zmiany! nawet takie drobiazgi nie do pomyślenia, np za mało olejów roślinnych albo jakichś nie wiem, śliwek, no nic nie sugeruję bo nie wiem, trzeba poszukać samemu, ja tam sobie jakoś czuję się stabilnie, tylko Wam radzę jakoś ogólnie! Co na zakończenie?... No tak. Spokój ducha, pozytywne nastawienie i zmiana charakteru po troszku. Wiem ze to najtrudniejsze i najgorsze ale ja musiałem stawić czoła swoim wadom. Ja byłem zbyt nerwowy pod względem temperamentu, wybuchowości. Oprócz tego słaba motywacja, brak silnej woli, mała wiara w siebie itd. to da się zmienić, trzeba tylko mieć dobry plan, dobry *projekt*. Potrzeba też czasem pomocy jakiejś prawdziwie mocnej osoby która nas wesprze no i własnej pracy nad sobą, konsekwencji. To może pomóc. Wiem że wybiegłem daleko w pole, ale to są ogólne rzeczy o życiu. O, skoro mowa o bieganiu w polu, sport też może być pewną drogą ku rozwiązaniu, kto wie czy mięśnie nie potrzebują zużycia energii? A jeśli po zmęczeniu będą bardziej drgały to czy jest to znak że są na skraju wytrzymałości, a może że są zbyt roztkliwione i trzeba je zahartować? Kto wie, trzeba spróbować się zrozumieć, zrozumieć swoje ciało. Za pomocą własnych badań, prób i starań, jak i pomocą lekarzy. Przede wszystkim, jeśli wszystko tyczy się LĘKU.... spróbujmy nastawić się na świat pokojowo, pozbyć się w pewnym stopniu swoich fobii, minimalizując je, małymi kroczkami, jakbyśmy się uczyli nowego języka, języka swojego ciała. i nastawienie pokojowe do życia to nie tak że *ok od dzisiaj nie depczę żadnego robaka i jem tylko zielone*- chodzi mi o spokój ducha. pewną, nie chcę nazywać filozofię, ale taką stabilność, tak ze nawet jak pójdzie źle, stracisz, to nie załamuj się; ze jak ktoś krzywo spojrzy, ochrzani Cie, coś sie nie uda, nie wiem- jak bedzie źle- to i tak, jak już osiągniesz stan o którym mowię, to w takiej sytuacji nie będziesz rozpaczać. Owszem, ja ciągle w ważnych dla mnie sprawach podchodzę do tego emocjonalnie. Przecież nie mam na myśli wyzbycia się swoich uczuć, ludzkich emocji. To nie jest olewanie wszystkiego. Tylko coś w stylu ignorowania drobnych zmartwień, tych które napędzają ten cały zamęt. znajdź w życiu jakiś sens, coś pięknego, pasję, odskocznię od trudnego życia w tym realu, miej taki ukryty schron. staraj sie myslec- Co się stało to się nie odstanie, było minęło, życie toczy sie dalej, jak jest, tak jest, a jak ma być, też będzie, a jak coś jest źle lub pójdzie nie tak, to zawsze jest nadzieja, moze byc lepiej. Wszystko mozna osiągnąć. niby takie proste frazesy, znane motta, a jednak jeśli zaszczepimy je sobie w umyśle tak autentycznie, zaczniemy w to wierzyć i żyć z takim lekkim dystansem do życia, dostrzeżemy dalszy, większy cel, to bedzie nam łatwiej!!! prosze mi uwierzyć :) przecież mówię z doświadczenia i dobrej woli. chciałbym tymi słowami komuś pomóc i mam nadzieję że to do kogoś dotrze i jakoś wesprze lub zmobilizuje, a może po prostu da pomysł, wskazówkę. Kończę bo czuję że i tak przeholowałem. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Witajcie, czy ktos z piszących tu osób uporał sie z tym wewnętrznym drżeniem i mrowieniem? jesli tak to prosze, napiszcie, ja ten problem mam od ok misiąca, moje ciało drży cały czas, zaczeło sie od lewej ręki, pozniej doszla noga, głowa, cała lewa strone inaczej odczuwam, powoli mrowienie i drzenie przenosi sie równiez na prawa strone ciała. Od kilku ndi ciepie na bezsennosc, nie spie prawie wcale, magnez i ziolowe tabletki uspokajające na razie nie pomagają, 2 rzy w tygodniu chodzę na masaz kręgosłupa, na razie nic, nawet czuje pogorszenie. Za 2 tygodnie chche zobic test na borelioze. Jesli ktos poradzil sobie z tym problemem, pomozcie prosze. Pokreslam, ze drzenie nie znika nawet na na chwilke.

Odnośnik do komentarza
Gość Anetka121402

Jakie nerwy ludzie czy wyście oszaleli ja też mam problemy z drżeniem drgawkami ale to nie przez nerwy !!!!!!!!!! tylko tarczyce mi wykryli niedoczynność a przy chorej tarczycy są lęki związane ze śmiercią niestety to sprawy hormonalne nie nerwowe !!!!!!!! Najlepiej iść na badania i zrobic TSH wtedy wszystko wyjdzie :)

Odnośnik do komentarza
Gość PANNADYGOTKA

Witajcie. Ja z tego typu problemami borykam się już 13 lat. Pierwsze 5 lat radziłam sobie samą farmakologią, nie wiedziałam o możliwości pójścia na terapię, myślałam, że agorafobię wylecza tabletki. Wydawało się, że tak jest przez kolejnych kilka lat. Niestety w okolicy ciąży i po porodzie wszystko powróciło. Tym razem z innymi objawami, podstępnie nie dając się rozpoznać jako dolegliwość emocji, a ciała! Atak paraliżu całego ciała, poprzedzony mrowieniem, które później nauczyłam się już rozpoznawać i w porę aplikować uspokajacza. Pogotowie, diagnoza na pierwszy rzut oka: *nerwica*. Rok psychoterapii połączonej z farmakologią, odstawienie. Po kilku miesiącach nawrót w postaci licznych objawów fizycznych różnych chorób. Między innymi nowe, dotąd nieznane objawy w tym drgawki zewnątrz ciała, takie miarowe, które często budziły mnie rano ze snu. Zmiana pozycji ciała je niweluje. Powrót na farmakoterapię, pierwsze dni były koszmarne. Tak, jak inne były objawy, tak inna była reakcja na leki! W tym: pogłębienie objawów. Przetrwałam miesiąc, zaczynam widzieć efekty.. Drżenie znacząco zmniejszyło częstotliwość.. Na razie pozostały szumy uszne, sporadyczne duszności. Ekg ok, tarczyca ok, ciśnienie podwyższone, ale to też skutek uboczny leku. Myślę, że to choroba na wieki wieków.. Pozdrawiam :-D

Odnośnik do komentarza

Do Pannadygotka, Część jestem tu nowa u mnie podobnie w ciązy około 30 tygodnia moj maz ze starszym dzieckiem udał sie na wakacje ja zostałam sama , kiedy odjezdzali raptem na 10 dni zaczelo sie straszny wewnetrzny niepokoj nieopisany nie nazwala bym to lękiem bo niczego się nie bałam trzęsły mi się flaki w środku pojechalam do szoitala i tam diagnoza zaburzenia lękowe, stan ten trwał około dwoch tygodni ale pierwsze 4 dni byly wykanczające trzeslam sie cały czas i te uczucie niepokoju. w szpitalu dali mi hydroxizinke srednio na to dzialala, po porodzie poltora miesiaca w swieta dopadlo mnie podobnie trzepało 3 dni moja mama opiekowała sie dzieckiem doszlo do tego ze po wigili zwymiotowałam myslalam ze sie zatrulam ale nie to nerwica,bylam u psychiatry przepisala elicea SSRI podobno wychamowuje lęki i przez prawie dwa miesiące było ok, w ta niedziele znów mnie dopało ale to chyba ze stresu bo znów sie denerwuje mąz wyjezdza ze starsza corka na ferie do Zakopanego, doszło do tego że mam lęk przed wyjazdami i boje sie ze mnie dopadnie na miejscu a bedzie duzo znajomych i zrobie z siebie głupka, napisz prosze czy u Ciebie podobnie, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mam 30 lat.od dawna czułam osłabienie, zmęczenie, miałam drżenia rąk, drętwiała mi lewa ręka, byłam rozdrażniona, coraz bardziej zmęczona. Kiedy rok temu urodziłam drugie dziecko nie miałam siły wstać w nocy do dziecka. odczuwałam ból w kolanie, potem jeszcze ból stopy, ból karku. Mąż wyjechał w delegację, stałam się nerwowa, nie miałam apetytu. zaczęły się duszności. wieczorem gdy dzieci już spały miałam ataki ściskania w gardle. wychodziłam z domu na powietrze bo nie mogłam oddychać. temperatura ciała spadał do 35. nie miałam siły... wyniki z laboratorium były świetne, serce jak dzwon, tarczyca w porządku. lekarz stwierdził silną nerwicę. karmiłam piersią więc przepisał mi słabe krople ziołowe. pierwsze ich zażycie przyniosło nieopisaną ulgę, gardło się rozluźniło i byłam taka.... odprężona i szczęśliwa po nich. po 2 tygodniach odstawiłam je. było gorzej niż przed stosowaniem. byłam na wakacjach. nie miałam siły dojść na plażę, bolała mnie jak nigdy głowa. miałam drgania w całym ciele. było fatalnie, musiałam iść do lekarza. ten też stwierdził bardzo silną nerwicę. przepisał lekarstwa, wykupiłam je i się popłakałam. nie do wiary, nie znajdowałam przyczyny lęków choć je miałam, to było bardzo dziwne uczucie. trafiłam do dietetyka. powiedział że mój organizm może być obciążony toksynami, grzybami, pasożytami. zalecił dietę bez pszenicy mleka i cukru prostego, miałam pić dużo wody, w temperaturze pokojowej. tak zrobiłam. po tygodniu minęły drgania i duszności, po 2 miesiącach minęły wszystkie dolegliwości, po 4 miesiącach minął silny bój stopy. poczułam się jak nowo narodzona. zakazane produkty jej z umiarem ale czuję się lekko i jestem bardziej odporna na stres, pewna siebie, no i zgubiłam 7 kilo:)

Odnośnik do komentarza
Gość pannadygotka

U mnie było bardzo podobnie, aczkolkwiek rok psychoterapii pozwolił uwierzyć w siebie i nie wstydzić się tej choroby. Że znajomymi potrafię o niej otwarcie rozmawiać, niektórych namawiać na leczenie, minęły tego typu ataki paniki jak lęk związany z oddaleniem się od domu. Teraz moja choroba przybrała postać wkrecania sobie różnych chorób. Taka hipochondria.. Z realnymi objawami oczywiście.. Jestem w drugiej ciąży, zaszlam będąc na lekach, jestem na etapie odstawiania i jakoś zaczynam dygotac.. Matko co za choroba..

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Witam wszystkich, ja juz nie wiem jak sobie radzić z tym cholerstwem walcze od 8 lat i bywało lepiej a nawet z MSC temu myslalam ze przeszło a tu 4 dni temu spadło na mnie ja grom , wielki strach i panika bo ciężko mi się oddychalo no i oczywiście myśli ze umieram :( i te skręcanie i szukanie chorób u siebie to juz paranoja jakas ...drżenie ciała i zawroty głowy jak bym miała zaraz zemdlec ...

Odnośnik do komentarza

SOSENKAELBLAG ja również mam podobne objawy.podejrzewam,że problem zaczął się 6 lat temu gdy po krótkiej chorobie zmarł mój ojciec:(to był straszny wstrząs dla mnie.długo nie mogłam się pozbierać.i tak to trwa.od ok. 5 miesięcy nagle doszedł strach,panika przed nowymi sytuacjami.wieczorami czuję mrowienie ciała z jednej strony,mam spiętą szyję, krew pulsuje jak szalona. mam dość.ciągle doszukuję się u siebie rozmaitych chorób.drobna sytuacja stresowa powoduje,że zaczynam drżeć, robi mi się niedobrze i czuję jak wzbiera we mnie lęk.

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Aleksandra , czy tez tak masz ze jak cos zaboli to masz jazdy ? I później ten strach trzyma kilka dni i najlepiej przesiedziec w domu pod koldra ? Albo myśli żeby jechać na pogotowie bo umieram , szok tak się tego wtedy boje ze nie umiem o niczym innym myśleć zaraz łapie mnie duszacy kaszel , aż wymiotowac się chce :( ja zauwazylam ze te jazdy o chorobach wkrecaniu sobie mam odkąd urodziłam 2 synka i co jakiś czas cos nowego się pojawi jedno zniknie np. Jestem po operacji kręgosłupa tez strasznie przeżyłam to i ogólnie bardzo się boje bólu :( dziś wstalam i sluchalam co mnie boli gdzie szczyka i juz kombinuje jak zostać w domu.... Pozdrawiam Olga

Odnośnik do komentarza

Witam ja mam podobne obiawy .Zlapalo mnie to w marcu jak moja corka zachorowala na padaczke ,nie wiedzialam co sie ze mna dzieje .Straszne bole glowy ,zawroty dusznosci bol klatki piersiowej i wiele wiele innych.Chodzilam od lekarza do lekarza po zrobieniu wszystkich badan okazalo sie ze jestem zdroea ze to nerwica .Zawsze nerwica kojarzyla mi sie zupelnie inaczej nigdy bym nie powiedziala ze to co mnie dopadlo to nerwy.Chodze na terapie do psychologa i musze powiedziec ze jest poprawa dobrze jest sie wygadac obcej osobie .Do tego biore magvit b6,witamine d3 i rhodiola i jest ok.Teraz mam chec do pracy juz dawno tak nie mialam . Jak lapia mnie bole to przypominam sobie abym kontrolowala sobie oddech tak powtarzala mi terapeutka i nie myslec otym to pomaga bynajmiej mi.

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Slyszalam właśnie ze te oddychanie pomaga :) ja miałam nawrot nerwicy przy 2synku jak dostał ataków goraczkowych ( 4 razy ) to było straszne podejrzewali padaczkę wiec wiem co musiałas przeżyć :( od tamtej pory każda choroba , bol to dla mnie koszmar ....

Odnośnik do komentarza

Olga dokładnie tak jak piszesz.wciąż wydaje mi się że z moim zdrowiem jest coś nie tak.bóle głowy-już myślę,że mam guza, kłucie serca-zawał.osttanio nawet wyczułam jakieś guzki na szyi,lekarz stwierdził,że to wezęł chłonny i że taką mam widocznie *urodę* bo wyniki są jak najlepsze:( mam już dość samej siebie.pracuję,ale w pracy non stop wyczuwam jakies dolegliwosci.bylam u lekarza.nie przyznalam sie do objawow.mysle ze on podejrzewa nerwice stad lek ktory mi zapisal-pramolan.zobaczymy czy cokolwiek pomoze.za rok biorę ślub chcę w pełni móc się cieszyć tym dniem.jestem w trakcie przygotowań,które jakoś szczególnie mnie nie cieszą:( Olga z Twojego podpisu wnioskuję,że jesteś z Eg.ja też...

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

O prosze nie spodziewalam sie ze spotkam tu kogos z elblaga , jestem z Elbląga , a z tym co piszesz to straszne tak samo żałuje w boku zawał pewnie , zabiła węzły jak nic rak , głową to guz :( parodia a nie życie .... Ja od września do pracy się wybieram co będzie aż się boje myśleć ...

Odnośnik do komentarza

Najgorzej powiem ci jest jak zostaję sama w domu na dłuższy czas ze względu na pracę narzeczonego.milion myśli.wieczory są najgorsze.potrafię oglądać tv niby nie myślę o niczym złym a łzy mi napływają do oczu.czuję się jak wariatka.najgorsza jest ta bezsilność.jestem zła sama na siebie.jedyna myśl,która mnie pociesza to sen...wtedy nic nie boli,nie mam koszmarnych myśli.mam nadzieję,że to się chociaż nie zmieni bo wiem,że bezsenność to bardzo częsta przypadłość przy nerwicy.

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Ja mam to samo jak juz aż tak bardzo źle to uciekam w sen , przed wczoraj miałam ok 17 straszny atak paniki o 18 juz spalam i wstalam o 10 rano oczywiście przestraszona i nasluchiwalam co mi jest i cały dzien juz byl do d... za przeproszeniem , a z tym ze jesteś sama w domu i wtedy najgorzej to wiem ja nie mogę się doczekać 16 kiedy maz wróci pracy wtedy jakaś spokojniejsza jestem ale nigdy do końca ... Ale wiem ze on jest i pomoże gdyby cos się ze mną działo ....

Odnośnik do komentarza

Orientujesz się może czy w Eg jest możliwość wizyty w ramach nfz u psychologa? nie stać mnie teraz,żeby płacić za wizytę a do psychiatry myślę,że jest za wcześnie.lekarz rodziny nie powiedział wprost że to nerwica a jedynie stres ale mimo tego zapisał mi pramolan ktory jest na silną nerwicę.w końcu trafiłam tutaj i z wrażenia siadłam,jak zaczęłam czytać podobne dolegliwości u siebie jak mają inni ze stwierdzoną fachowo nerwicą. póki co funkcjonuje wciągu dnia jak przebywam wśród ludzi.bardzo długo nie mogłam znaleźć pracy w naszym*kochanym* mieście i siedzenie w domu to była katorga dla mnie.też odliczałam czas do powrotu narzeczonego.teraz gdy pracuję jest trochę lepiej bo póki mam dużo pracy nie mam czarnych myśli.może i w Twoim przypadku podjęcie pracy okaże się pomocne.wyjdziesz do ludzi i nabierzesz pewności siebie. cieszę się że spotkałam osobę z podobnymi odczuciami jak ja i to z mojego miasta.myślałam że jestem odosobniona z tym problemem... pozdrawiam Cię serdecznie

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Jest na pewno na NFZ w szpitalu wojskowym to jest poradnia psychiatryczna ale maja tez psychologa musisz się zarejestrować do psychiatry a ona skieruje cie do psychologa i tam dostanisz odrazu z 10 wizyt chyba 1 na MSC nie jestem pewna , osobiście byłam u dr. Ananicz kobieta ok 30 może 35 lat mila i widać ze ma pojęcie o co chodzi ale do psychologa nie doszlam bo wyjechałam i tak się skończyło....ja również się cieszę ze nie jestem sama :) pozdrawiam cieplutko :)

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Mordeczka - a ten rozeniec to aptece co to jest ? A macie dziewczyny tez takie bezdechy ? Ja po nich w panikę wpadam ale zauważyłam ze codziennie tego nie mam co jakiś czas tylko :( Fakt ze życie mnie po dupie kopie non stop to juz przyzwyczaiłam się ale ile można cierpieć ......:( Miłego weekendu no i spokojnego :)

Odnośnik do komentarza
Gość sosenkaelblag

Hej Aleksandra , porażka calkowita , dol , płacz , bol wszystkiego no i strach ze umre zaraz , taki weekend miałam i trzyma do teraz , Ide spać zaraz to nie będę myślała tak bardzo :( co chwile nowych chorób się doszukuje nie mam sił z łóżka wstać rano , boje się poprstu dnia :( kombinuje jak by tu iść do lekarza żeby dala mi na jakies badania ... Ale narazie nie mam odwagi wyjść z domu i tak w kółko ... A jak u CIebie? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Pawel11223

To może i ja się podzielę moim przypadkiem, bo już jest znacznie lepiej. Zaczęło się w marcu od mrowienia w lewej dłoni, później zaczęły dołączać inne objawy - drętwienie kończyn (ręce i nogi), skurcze, kłucie w klatce piersiowej (okolice serca), bóle mięśni ręki, totalne zmęczenie, osłabienie mięśni nóg. Zacząłem robić kolejne badania, z których wynikało, że nic mi nie jest. Apogeum było w okolicach maj - czerwiec, gdzie dołączyły zawroty głowy (nawet nie wiem czy to są zawroty, coś jest nie tak ze wzrokiem i błędnikiem, taki ciągły stan w którym mam wrażenie że zaraz zemdleje, a nie mdleje), no i drżenie organizmu - ręce, głowa, a w szczególności brzuch. No nie na żarty przestraszyłem się. Dochodziło do tego że wpadałem w panikę, trwało to kilka godzin - miałem wrażenie że zaraz zejdę, albo stanie się coś strasznego z moim organizmem. Cały czas robiłem badania i odwiedzałem specjalistów, ale nic z nich nie wynikało. Niejako sam doszedłem do wniosku że to jest nerwica i siedzi to tylko w mojej głowie, chodź objawy są prawdziwe. Od wielu lat borykam się z poważnymi problemami finansowymi, które zatruwają mi życie, a jestem osobą mało wylewną i skarżącą się, więc łatwo z takiej wieloletniej dawki stresu do nerwicy. Kiedy uzmysłowiłem sobie, że mogę sam coś z tym zrobić - zacząłem działać. Zminimalizowałem stres, tzn. nie katuje się już myślami, które do niczego nie prowadzą - tylko pogłębiają stan nerwowy. Unikam sytuacji stresowych (chodź często się nie da ich całkowicie uniknąć, można je załagodzić, żeby się nie podbijać). Inaczej zorganizowałem sobie czas, aby częściej planować dzień, żeby się nie denerwować (na ostatnią chwilę), żeby mieć czas na chwilę relaksu i wyciszenia (np. słuchanie spokojnej muzyki, spacery, książka). Przede wszystkim jednak, zacząłem ignorować objawy. Cokolwiek by się działo - nie przejmuje się, nic mi się nie stanie - mam dobre wyniki i jestem zdrowy jak koń. Po ponad dwumiesięcznej autoterapii jest DUŻO lepiej. Objawy paniki zanikły całkowicie (to było najgorsze), drżenie organizmu jest - ale osłabło do minimum (ledwo wyczuwalne dla mnie, dla osób z zewnątrz - w ogóle). Ciągłe mrowienie kończyn zmieniło się na sporadyczne w ciągu całego dnia, tak samo skurcze. Bóle mięśni i osłabienie nóg - odeszły. Zmęczenie - odeszło - jestem znów pełen energii. Znikło też kłucie w klatce piersiowej. Zawroty głowy ciągle są, ale przestałem się nimi przejmować i zauważać je - może też ustąpią. Z medykamentów zażywam tylko magnez z wit. B6 (taki w którego w skład wchodzą też związki organiczne - bo jest lepiej przyswajalny). Póki co, jest lepiej. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Szczerze mówiąc, poprzez zmianę stylu życia, czuje się teraz lepiej psychicznie, niż przed wystąpieniem pierwszych objawów. Trzymajcie się wszyscy nerwicowcy i nie dajcie się chorobie!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×