Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość borek1974

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!. Klinika na Sterlinga jest podobno najlepszym szpitalem kardiologicznym w Łodzi. Ale lekarze tam pracujący są, jak zawsze, bardzo różni. Byłem tam dwa razy, w 2001 roku. Za pierwszym razem wypisałem się na własną prośbę (!) z powodu nacisków na łapówki i braku zainteresowania pacjentem. Za drugim, pół roku później, było już zupełnie inaczej. Ale też daleko od ideału. Po operacji wstawienia stenta do serca nikt nawet nie zajrzał czy mała ale grożna (tętnica udowa) ranka się zarasta i się nic w niej nie paprze. Po dwóch dniach wypisano mnie do domu jeszcze w bandażach... Może to taka norma?...
Odnośnik do komentarza
Ja zgłosiłam się w niedzielę, w poniedziałek miałam ablację, w środę już do domu.Jest wszystko ok, nie miałam dotychczas żadnych komplikacji. Nic mnie nie bolało w czasie zabiegu, chociaż bałam się tego panicznie. Szczerze jest to do wytrzymania.
Odnośnik do komentarza
Chyba nie do końca wiesz o co chodzi w tym zabiegu. Lekarz wywołuje arytmię poprzez wprowadzenie odpowiedniej elektrody i bada pod kontrolą rtg miejsca, które tę arytmię mogą wywoływać. W momencie zlokalizawania przypala je specjalną elektrodą ablacyjną, aby zniszczyć *ogniska* odpowiedzialne za powstawanie arytmi. Można mieć 1 lub więcej tzw. niewłaściwych dróg przewodzenia i od tego zależy ile trwa zabieg. Może trwać nawet ok. 5 godz. Mój trwał na szczęście tylko 2 godz.
Odnośnik do komentarza
Ale co Ci się nie podoba w moim pytaniu ? :) Są nowoczesne metody ablacji bez wywoływania arytmii tylko coś mało o nich się pisze. Czyżby były niedostępne w Polsce ? Lekko poza głównym tematem napisze że ablacja jest najprawdopodobnie jedyną szansą na zdrowe serce dla mnie :( Na podstawie EKG mam zdiagnozowany AVRT. W ciągu kilku miesięcy miałem 3 częstoskurcze, wszystkie 3 gdy nie brałem żadnych leków. Narazie biore Concor Cor, 2x1,25mg. No ale jak pomyśle *co dalej* to od razu łapie doła :( Nie mam pewności czy przy stosowaniu leków częstoskurcz nie powróci. Nie mam pewności czy ablacja zakończy się sukcesem. Taki *prezent* na święta dostałem, że zamiast cieszyć się tą częścią roku to ciągle myśle o sercu,lekach,ablacji i tym co bedzie za 5,10,15,30... lat. Czytam że ablacja ma skuteczność ponad 90%. Czytając opisy na forum ciężko uwierzyć w te *90%. Może w przypadku *90% zabiegów NIE występują poważne skutki uboczne ale czy faktycznie *90% kończy się sukcesem ? Nie ukrywam że panicznie boje się tego zabiegu :-|
Odnośnik do komentarza
Szczerze mówiąc nie wiem nic o innych metodach ablacji. Ja miałam zabieg po 4 ataku częstoskurczu w ciągu 3 mies. Nie zastanawiałam się nad skutkami ubocznymi tylko nad korzyściami. gdy znalazłam się w klinice, miałam tylko ogólne pojęcie jak wygląda ablacja. Ale to chyba lepiej. Łatwiej podjąć decyzję. Oczywiście wyjaśniono mi odpowiednio wszystkie za i przeciw. Mimo wszystko czułam, że nie ma innej możliwości powrotu do normalnego życia. Teraz nie muszę brać żadnych leków, tylko polocard 1 raz dziennie przez 3 mies.
Odnośnik do komentarza
Żuber - głowa do góry! Masz łatwą do zablowania arytmię. Szanse powodzenia zabiegu są ogromne (szanse wyleczenia zupełnego). Sama miałam AVNRT - jestem po ablacji już ponad rok. Polecam zdecydowanie ten zabieg. A zabiegu nie ma co się bać. Bólu praktycznie zadnego nie czułam, tylko dziwne uczucie wędrującej elektrody. Oczywiście niepokój jest, ale to przed nieznanym. Pomyśl jaka to szansa dla CIebie. Ja na myśl o ablacji rozpłakałam się ze szczęscia, że w koncu jest metoda, która pozwoli mi wrócić do normalnego życia. U mnie leki antyarytmiczne nie pomagały, pomimo brania dość dużych dawek betalocu nadal pojawiały sie czestoskurcze. Moja ablacja trwała godzinę i już dwa dni później byłam w domu. Odnośnie ablacji bez wywoływania arytmii - nie słyszałam o czymś takim. Z tego co wiem każda ablacja poprzedzona jest badaniem EPS, żeby lekarze mogli zdiagnozować źródło arytmii, które póżniej wypalają elektrodą ablacyjną. Przecież po omacku nie będą całego serducha wypalać :) Po ablacji również serducho poddawane jest stymulacji, by stwierdzić, czy wszystkie źródła arytmogenne zostały wypalone. Ale tego też nie powinieneś się obawiać, w końcu leżąc na stole zabiegowym będziesz w doskonałych rękach. Wywoływana arytmia trwa bardzo krótko i jest znośna. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Dzięki za słowa otuchy. Wiem że (podobno) jest to łatwiejszy problem do naprawienia przez ablacje jednak nigdy w życiu nie miałem żadnego zabiego takiego *kalibru* więc strach jest podwójny. Choć przyznam że największy stres tyczy się *tu i teraz* a nie wizji ablacji która jest tylko jedną z możliwości w nieco odleglejszej przyszłości. A to tu i teraz to życie na beta blokerze z nadzieją że nie pozwoli on wywołać kolejnego częstoskurczu.
Odnośnik do komentarza
Zuber - nie ma co się łudzić, że beta blokery będą cały czas działać (sorry za szczerość). Ja na początku swojej drogi nie brałam zadnych leków, częstoskurcze pojawiały się raz- dwa razy na rok. Później po kilku latach arytmia się nasiliła, zaczęłam brać betaloc - pomagał. Później już nawet i beta blokery przestały działać, pomimo brania dużych dawek częstoskurcze coraz częściej mnie nawiedziały. I pewnie z każdym rokiem byłoby gorzej... Oczywiscie w Twoim przypadku może być zupełnie inaczej, ale czy branie beta blokerów przez całe życie to sensowne rozwiazanie??? Nie szkoda CI organizmu??? DO ablacji nie namawiam, do takiej decyzji trzeba samemu dojść. Dodam tylko, ze też nigdy wcześniej zabiegu żadnego nie miałam. Zdrowie miałam końskie poza arytmią. Skoro jeszcze tak bardzo częstoskurcze nie dały CI w kość to może warto poczekać na rozwój wypadków, zobaczysz jak Twoje serce bedzie reagowało na betablokery. Tylko żeby psycha CI nie wysiadła, bo ciągłe życie w niepewnosci do łatwych nie należy. Sama przez to przechodziłam i wiem niestety jak *problemy sercowe* potrafią odbić się na psychice. Ta ciągła obawa i strach... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Kasia 6623119

8 lat po ablacji w Łodzi na ulicy Sterlinga. Pożegnałam częstoskurcz raz na zawsze. Nie bójcie się, po zabiegu 2 dni i do domu, powrót do domu, bez ciągłego sprawdzania tętna, bez lęku spanie na każdym boku. Życie szybko wraca do normy, a częstoskurcz staje się tylko przykrym wspomnieniem. Trzymam kciuki za oczekujących na zabieg, wiem napewno, że wyjdziecie ze szpitala i pełną piersią krzykniecie: JESTEM ZDROWy/a!!!

Odnośnik do komentarza

Powiedzcie mi jak wyglądała Wasz droga do samego zabiegu ablacji? Skierowanie itp? Mam arytmię od kilkunastu lat średnio kilka razy w roku mam atak. Obecnie mam jestem w ciązy i arytmia zwiększyła częstotliwość ( obecnie 4 miesiąc i 4 ataki za mną) po porodzie chciałabym poddać się ablacji bo już mam serdecznie dość arytmi tylko jak się do tego zabrać?

Odnośnik do komentarza

Skoro masz arytmię od kilkunastu lat (a teraz dodatkowo jesteś w ciąży) to chyba konsultujesz się z jakimś kardiologiem? on powinien odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania. czy wiesz jaki typ arytmii masz? ja znalazłam dobrego kardiologa (prywatnie) i z nim wszystko omówiłam i on mnie skierował do szpitala na zabieg. najważniejsze to zdiagnozować rodzaj arytmii i mieć zapis tego na ekg. na zabieg czekałam 3 miesiące.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×