Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość dami22

Rekomendowane odpowiedzi

Gość trzydziescilatnerwicy

Podchodzę do tego świństwa już humorystycznie (choć ciągle mi dokucza) więc napiszę w tym *adekwatnym* wątku - Pragniesz powrotu swojej nerwicy? - pochwal się, że ją pokonałeś...............

Odnośnik do komentarza

Witam ,jestem tu nowa .Zawsze kiedy mam napad paniki zagladam tutaj ,czytam .Pomaga mi to uspokoić się i zrozumieć ,że nie jestem sama .Jednak nigdy nie mialam odwagi napisać czegoś o sobie.U mnie cała historia zaczęła się w wyniku strasznych zdarzeń w moim życiu jakieś 15 lat temu .Nie będę jednak opisywała wszystkiego ,to już raczej nie ma znaczenia ,ale pozostawiło trwały ślad w mojej psychice.Dopiero niedawno zrozumiałam co mi jest ( jakieś dwa lata temu) .Między innymi dzięki tym wszystkim historiom na forum . Obecnie mam wspaniałego męża ,dwójkę cudownych dzieci .A jednak nie mogę uwolnic się od niej ...Najbardziej dokucza mi fakt ,że każdy nawet najmniejszy sygnał mojego organizmu ,jakieś ukłucie ,ból przeradza się w panikę ,że coś złego mi się stanie i zostawię dzieci i męża i będę musiała odejść .Racjonalnie tłumaczę sobie ,że to nie najmniejszego sensu ale moje myśli ciągle krążą wokół tego .Zaczynam coraz bardziej wsłuchiwać się w mój organizm i oczywiście dzieje się coś złego .Szybciej bije mi serce ,mam zimne stopy,trzęsę się ze strachu itp. Mam kilka miesięcy w miarę spokoju ( w miarę ,bo zawsze martwię się na zapas wszystkim i wszystkimi ) .Jednak nagle ,nie wiadomo z jakiego powodu mam nawrót takiej intensywnej paniki i natrętnych myśli .Wszystko widzę w czarnych kolorach .Mam tego DOŚĆ .chcę ją wygonić z mojego życia .Nie chcę być taka .Chcę cieszyć się ,śmiać się ...Czy to w ogóle możliwe.Na początek WALKI ,chcę powalczyć sama ,bez wspomagania lekami .Może macie jakieś metody ,może jakas literatura sprawdzona .Mówiąc szczerze to nawet zaglądanie tutaj w jakiś sposób pomaga .Pozdrawiam wszystkich .....

Odnośnik do komentarza
Gość Natalia1997

Witam. Zmagam się z nerwicą lękową już od 5 lat, nie wiem skąd takie świństwo się bierze i atakuje człowieka. Miałam wtedy 14 lat i zaczęłam dostawać ataki paniki. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, kazałam wzywać mamie pogotowie, myślałam że jestem chora i coś mi dolega. Jednak zawsze dostawałam zastrzyk na uspokojenie i szłam spać. Dochodziły do tego wymioty, ból brzucha, osłabienie. Poszłam do lekarza, gdzie stwierdzili, że mam coś z żołądkiem i dostałam leki. Stan się nie poprawiał. Zmieniłam lekarza, gdzie tamten od razu pokierował mnie do psychiatry. Zaczęłam uświadamiać sobie, że chyba naprawdę coś jest nie tak ale z moją psychiką. Zero chęci do życia, ciągłe lęki, stach, że coś mi jest. Dostałam leki na zaburzenia lękowe i depresję. Brałam przez rok ale lek niezbyt pomagał, więc lekarz zmienił na inny. Moje życie odmieniło się o 180 stopni. Stałam się wesoła, pogodna, wszędzie było mnie pełno, nie umiałam usiedzieć w domu bo angażowałam się w różne szkolne sprawy i zainteresowania poza szkołą. Przez te prawie 5 lat było wszystko dobrze. Czułam, że żyje. Na początku tego roku zaszłam w ciążę, bardzo się cieszyłam na wieść o dziecku pomimo 19 lat. Jednak leki musiały być odstawione i to szybko.Przez 2 miesiące było w miarę dobrze, czułam się można powiedzieć świetnie. Jednak problem zaczął się po 3 miesiącach. Lęki zaczęły wracać. Piłam melise na uspokojenie żeby się trochę wyciszyć. Na początku pomagało bo lęki brały mnie tylko wieczorem i trwały krótko bo kilka minut. Potem wszystko zaczęło się nasilać. Stach przed tym, że serce bije mi za mocno albo za szybko. Cokolwiek mnie zabolało zaczęłam przeżywać, że coś się dzieje. Bałam się zasypiać, myśl że się nie obudzę. Przestałam wychodzić sama z domu, potem już wgl nie wychodziłam. Czułam się obco na dworze, w sklepach i różnych miejscach. Zaczęłam dostawać ataki paniki, uczucie mdlenia, tak jakbym nie była w tym świecie. Byłam w międzyczasie w szpitalu, gdzie leczyłam zakażenie dróg moczowych i wtedy w szpitalu prawdopodobnie od kroplówki zemdlałam jak i raz przy pobraniu krwi. Od tego czasu znów się nasiliło. Milion myśli w głowie o tym, że znowu może się to stać, że zemdleje w każdej chwili i umrę. Zaczęłam bać się nawet chodzić po własnym domu. Cały czas miałam wrażenie że mdleje, zimne stopy, mdłości, jakieś dziwne jakby chwilowe zawroty głowy, uczucie nóg z waty, słabe ręce i można by wymieniać dużo. Ostatnio dostałam tak silny atak, że nie umiałam się z niego wydostać i wołałam w domu o pomoc. Przeszło po godzinie albo i dłużej.Cały czas się boję, że stracę przytomność i umrę. Mam duże wsparcie od mamy. Tłumaczy mi, że to tylko siedzi w mojej głowie, a nie w ciele. Jednak do końca to do mnie nie dociera i nie dotarło. Patrzę nie raz na własne mieszkanie jak na obce. Sama nie wiem co już robić, staram się jakoś z tym walczyć jednak zawsze myśli o tym że coś się stanie i zostawię wszystkich przeważają w mojej głowie. Nigdy w życiu, aż tak panicznie się nie bałam jak przez tą nerwicę. Starałam się walczyć bez leków, jednak przegrywam. Pisząc to cała się trzęsę i boję. Oprócz tego leżę w szpitalu i czekam na konsultację z psychiatrą. Jestem wykończona tym paskudnym stanem. Nie chciałabym wracać do leków jednak chyba będzie to konieczność, bo chciałabym normalnie zacząć żyć, cieszyć się i móc zajmować synkiem, który już niedługo przyjdzie na świat. Nikomu nie życzę nerwicy. W moim przypadku zero normalnego funkcjonowania. Mam nadzieję, że już wkrótce to minie i będę mogła znów normalnie żyć. Na pewno nie można się poddać.

Odnośnik do komentarza

Mnie w zmaganiach z nerwicą, oprócz różnych książek i zrozumieniu co się ze mną dzieje, bardzo pomógł youtube, a mianowicie *mało ambitne* filmiki urodowe, opwiastki wesołych dziewczyn o makijarzach, ciuchach, wystroju wnętrz itp. Kiedy nachodzą mnie czarne mysli lub dolegliwosc przez które nie potrafię NP. zasnąc , włanczam filmiki na you tube, o tematyce jaką lubię-każdy może tam znaleśc tam coś dla siebie, co go interesuje, łatwe i przyjemne, co pozwoli mu się zrelaksować i oderwać od uporczywych myśli. Bardzo ważne to wiedzieć kiedy nasze myśli zaczynają błądzić w złym kierunku i nie dopuścić do ich rozwoju. Zareagować jak najwczesniej.

Odnośnik do komentarza
Gość Kuba7890

Witam serdecznie, dobrze wiedzieć że nie jest się z tym cholerstwem samemu. Mam 32 lata z nerwica męczę się od 3 lat w miarę świadomie. Bo uzmysłowiłem sobie że wiele objawów miałem od szkoły podstawowej. Zawsze w życiu musiałem mieć powód do zmartwienia tj nie mogłem sobie pozwolić na luz, jeżeli uporałem się z jednym problemem automatycznie pojawiał się kolejny prawdziwy bądź wyimaginowany nie pozwalał się cieszyć w pełni życiem. ( Praca mgr do napisania stawała się natrętna myślą odbierająca przyjemność życia) Pojawila się myśl o zawale która często powodowała szereg nastepstw somatycznych pocenie podniesienie ciśnienia a w końcu panikę i uczucie że umrę albo zemdleje. Zawsze wtedy szukałem ustronnego miejsca. W końcu udało mi się sobie wytłumaczyć , że co z tego?! Najwyżej umrę , wytłumaczyłem sobie że nie ma sensu się tak bardzo przejmować swoim życiem , jest ono ważne ale najwyżej zejdę z tego swiata. Co ciekawe podziałało , poczułem że pokonałem te leki i miałem spokój. W swoim życiu prywatnym byłem w toksycznym związku bez milosci. Po 7 latach rozstaliśmy się bardzo burzliwie , temat na osobny post.Zostalem sam, mieszkałem sam, brakło bliskich , znajomych kazdy ma swoje życie znajomych. W celu pocieszenia się chwyciłem się mocnych alkoholi , każdego dnia po pracy poprawiałem sobie humor mniejsza bądź większą ilościa trunków. Wcześniej nie piłem mocnych alkoholi jedynie piwo. Na początku czułem się nienaturalnie dobrze. Ale w trakcie trzeźwienia pojawiały się leki , głównie że dostanę padaczki alkoholowej w pracy:/ Po jakimś czasie udało mi sie powoli z tego wychodzić ale nie było łatwo. Ograniczyłem picie. Poznalem swoją cudowna żonę z którą bardzo się kochamy. Ale wtedy pojawił się nawrót lekow , z siłą młota udarowego uderzyl we mnie. Było po pod wieczór , leżąc w łóżku cieszyłem się w myślach szczęściem jakie mnie spotkało, że znalazłem w końcu po latach beznadziejni szczęście i miłość. I nagle myśl co by było jakby żonie coś się stało?! A co by było jakbym to ja jej coś zrobił? Np wbił nóż? Ta myśl spowodowała atak paniki jakiego wcześniej nie przeżyłem. Miałem złamanych parę części ciała , wrzody żołądka, wiem co to ból fizyczny ale to uczucie jest sto razy gorsze. Leki dotyczące mnie odeszły zupełnie (zawał padaczka etc) natomiast paradoksalnie miłość do żony czyli mega pozytywne uczucie spowodowało takie ataki paniki. Chowam noże głęboko,nie mogę usiedzieć spokojnie jak wiem że noz leży na wierzchu :/ to jest idiotyczne , i wiecznie lek co by było jakbym wbił go albo udusił etc. Rozważania filozoficzne , dlaczego robimy to co robimy tzn dlaczego np podrapalem się za uchem bo pomysłem że mnie swędzi, a dlaczego nie biorę tego noża skoro o tym myślę i myśl że nie wytrzymam i to zrobię. Ta popieprzona myśl paraliżuje całe życie , wszelkie inne rzeczy są drugoplanowe. Do tego większość ma mnie za optymistę i takiego śmieszka... Masakra

Odnośnik do komentarza

Przez dłuższy czas miałam z tym problemy. Czasami były takie dni, że myślałam, że umieram... Niestety, bałam się prosić o pomoc. Jednak chyba każdy musi dojrzeć do tej decyzji i postarać się poprosic o pomoc specjalisty. Chodziłam na psychoterapię do ośrodka Psychologgia, tam nauczyłam się jak radzić sobie z moimi napadami. Od wielu paru miesięcy nie miałam żadnego napadu!! 

Odnośnik do komentarza
Gość Precz z lękiem i strachem

Witam wszystkich 

Miałam lęki  5 lat było bardzo cieżko ale poradziłam sobie z nimi  bez tabletek - teraz mam 34 lata i wiem że pozytywne myślenie jest kluczem do sukcesu.Jesli masz z tym problem to spróbuje Ci pomóc 🙂 razem raźniej jest pokonywać trudności.Wiem co czujesz bo sama tego doświadczyłam - jeśli masz ochotę popisać lub pogadać lub potrzebujesz porady chętnie pomogę.

Podaj swojego maila lub jakieś namiary a na pewno odezwe się do Ciebie 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Gosc wiola mysza
W dniu 24.02.2014 o 00:36, Gość Monika30 napisał:

Pozwolę sobie nie do końca zgodzic się z twierdzeniem że nerwica lękowa jest nieuleczalna. Uważam, że jeśli komuś uda się pokonac to cholerstwo (nie jest to łatwe i często wymaga wiele czasu, miesięcy a nawet lat - to sprawa indywidualna) to ma duże szanse na to aby przejśc przez resztę życia już bez tego *bagażu*, albo w najgorszym razie - jeśli nerwica powróci - to móc ją pokonac o wiele szybciej, co sprawi że będziemy jeszcze silniejsi. Dlaczego napisałam że pozwolę sobie tylko NIE DO KOŃCA zgodzic się z tym twierdzeniem? Ponieważ oczywiście zawsze jest ryzyko że nerwica może powrócic (nie wiemy jakie tragedie, trudne sytuacje moga nas czekac po drodze i jak wplyna na nas, tego nie wie nikt), ale wg mnie nie jest to żaden pewnik, tak samo jak człowiek który nigdy nie cierpiał na nerwicę, też nie ma pewności że na nią nie zachoruje. Cieżko to wyjasnic tak w kilku zdaniach, ale wiem że nerwica to nie wyrok i mozna stawic jej czola, mozna się nie poddac i zdobyc nad nią przewagę, powrocic jak ja to mowie *do swiata żywych* 🙂 Zeby nie było - chorowałam na nerwicę lękową, depresję przez kilka lat - z przerwami, przeszłam lekoterapię ( co prawda z powodzeniem, ale już po 3 miesiącach po odstawieniu leków - mój stan się pogorszył ) , dwie psychoterapię, próbowałam wielu metod aby tylko wyzdrowiec. Miałam bardzo wiele lęków, fobii, napadow paniki (przy pierwszym takim napadzie bylam pewna ze umieram) oraz objawów somatycznych, które były równie straszne jak lęki, nie chciało mi się już życ, a jednoczesnie chcialam życ i pokonac to wszystko, zeby wrocilo moje zycie z przed nerwicy... Duzo by pisac. Przeczytalam wiele ksiazek, artykulow na tematy nerwicy, depresji etc. Jesli mialabym w skrocie zreasumowac to co mi ostatecznie pomoglo - to JA SAMA i zmiany jakich dokonalam w swoim sposobie myslenia, w zyciu, moja samoswiadomosc (tez na temat czym dokladnie jest nerwica i skad sie u mnie wziela) - jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmialo to wlasnie jest klucz do sukcesu - ktory na poczatku wydaje sie niemozliwy, oczywiscie tej bitwy nie wygralam zupelnie sama, pomogla mi psychoterapia, pewna ksiązka oraz wsparcie bliskich mi osob, ale ostateczną wygrana zawdzieczam tylko sobie. Moze pisze chaotycznie ale ciezko to opisac tak na szybko.. Jak pisalam wyzej nie mam pewnosci ze to nigdy nie wroci, ale nie zastanwiam sie nad tym tylko żyje po prostu 🙂 Moge normalnie funkcjonowac, cieszyc sie i smucic jak zwykly czlowiek - to dla mnie najwazniejsze. Jesli ktos chcialby na ten temat porozmawiac albo poradzic sie - to chetnie odpisze, nie jestem zadnym ekspertem czy lekarzem, ale osobą która chyba bardziej od lekarza czy eksperta (przynajmniej od pewnej strony) będzie mogla pewne rzeczy zrozumiec, poniewaz przezylam to na wlasnej skorze. I gwarantuje Wam ze z nerwica mozna walczyc i wygrac, jesli nie od razu wojne to chociaz bitwe, a potem nastepna i nastepna, az mozliwe ze skonczy sie na waszej wygranej ostatecznej, a nerwica bedzie musiala skapitulowac. Nie jest to udawany optymizm, ale moja subiektywna ocena - choc pewnie gdybym przeczytala cos takiego napisane przez kogos - gdy bylam w moich najgorszych momenatach to trudno byloby mi uwierzyc.. Pozdrawiam ciepło i życze wiele wtrwalosci w walce z tym cholerstwem.

Monika30 nie wiem cxy tu jedzczr zagladasz ale jesli tak skontaktuj sie ze mna na e-mail....lukrecja-30@o2.pl 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.02.2014 o 00:36, Gość Monika30 napisał:

Pozwolę sobie nie do końca zgodzic się z twierdzeniem że nerwica lękowa jest nieuleczalna. Uważam, że jeśli komuś uda się pokonac to cholerstwo (nie jest to łatwe i często wymaga wiele czasu, miesięcy a nawet lat - to sprawa indywidualna) to ma duże szanse na to aby przejśc przez resztę życia już bez tego *bagażu*, albo w najgorszym razie - jeśli nerwica powróci - to móc ją pokonac o wiele szybciej, co sprawi że będziemy jeszcze silniejsi. Dlaczego napisałam że pozwolę sobie tylko NIE DO KOŃCA zgodzic się z tym twierdzeniem? Ponieważ oczywiście zawsze jest ryzyko że nerwica może powrócic (nie wiemy jakie tragedie, trudne sytuacje moga nas czekac po drodze i jak wplyna na nas, tego nie wie nikt), ale wg mnie nie jest to żaden pewnik, tak samo jak człowiek który nigdy nie cierpiał na nerwicę, też nie ma pewności że na nią nie zachoruje. Cieżko to wyjasnic tak w kilku zdaniach, ale wiem że nerwica to nie wyrok i mozna stawic jej czola, mozna się nie poddac i zdobyc nad nią przewagę, powrocic jak ja to mowie *do swiata żywych* 🙂 Zeby nie było - chorowałam na nerwicę lękową, depresję przez kilka lat - z przerwami, przeszłam lekoterapię ( co prawda z powodzeniem, ale już po 3 miesiącach po odstawieniu leków - mój stan się pogorszył ) , dwie psychoterapię, próbowałam wielu metod aby tylko wyzdrowiec. Miałam bardzo wiele lęków, fobii, napadow paniki (przy pierwszym takim napadzie bylam pewna ze umieram) oraz objawów somatycznych, które były równie straszne jak lęki, nie chciało mi się już życ, a jednoczesnie chcialam życ i pokonac to wszystko, zeby wrocilo moje zycie z przed nerwicy... Duzo by pisac. Przeczytalam wiele ksiazek, artykulow na tematy nerwicy, depresji etc. Jesli mialabym w skrocie zreasumowac to co mi ostatecznie pomoglo - to JA SAMA i zmiany jakich dokonalam w swoim sposobie myslenia, w zyciu, moja samoswiadomosc (tez na temat czym dokladnie jest nerwica i skad sie u mnie wziela) - jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmialo to wlasnie jest klucz do sukcesu - ktory na poczatku wydaje sie niemozliwy, oczywiscie tej bitwy nie wygralam zupelnie sama, pomogla mi psychoterapia, pewna ksiązka oraz wsparcie bliskich mi osob, ale ostateczną wygrana zawdzieczam tylko sobie. Moze pisze chaotycznie ale ciezko to opisac tak na szybko.. Jak pisalam wyzej nie mam pewnosci ze to nigdy nie wroci, ale nie zastanwiam sie nad tym tylko żyje po prostu 🙂 Moge normalnie funkcjonowac, cieszyc sie i smucic jak zwykly czlowiek - to dla mnie najwazniejsze. Jesli ktos chcialby na ten temat porozmawiac albo poradzic sie - to chetnie odpisze, nie jestem zadnym ekspertem czy lekarzem, ale osobą która chyba bardziej od lekarza czy eksperta (przynajmniej od pewnej strony) będzie mogla pewne rzeczy zrozumiec, poniewaz przezylam to na wlasnej skorze. I gwarantuje Wam ze z nerwica mozna walczyc i wygrac, jesli nie od razu wojne to chociaz bitwe, a potem nastepna i nastepna, az mozliwe ze skonczy sie na waszej wygranej ostatecznej, a nerwica bedzie musiala skapitulowac. Nie jest to udawany optymizm, ale moja subiektywna ocena - choc pewnie gdybym przeczytala cos takiego napisane przez kogos - gdy bylam w moich najgorszych momenatach to trudno byloby mi uwierzyc.. Pozdrawiam ciepło i życze wiele wtrwalosci w walce z tym cholerstwem.

Proszę o rozmowę na priv Patrycja Andrzejewska tez choruje na nerwice 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×