Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Ewka Nie jest łatwo przyzwyczaić się do zycia ze skurczami które są z toba codziennie ale jakoś będę musiała się do tego przyzwyczaić. Myślę że po części już to zrobiłam. Jestem spokojniejsza więc może będę lepiej reagowała na te tańce niż przed wizytą. Muszę sie uspokoić ale żeby to zrobic to musiałabym chyba całe swoje życie zmienić:)) co jest niemozliwe ......

Odnośnik do komentarza

Wczoraj już nie miałam siły zajrzeć a dziś zaraz biegnę do szpitala więc coś się *pomądrzę*. I powiem tak a nie mówiłam ECH80, a nie trułam, a nie marudziłam??? mówiłam Ci dziewczę drogie, że u Ciebie nerwy, nerwica i tylko to. Stresujesz się sercem, nawkręcałaś sobie w głowie i tak masz. Zrozum, że w większości wypadków ci co mają arytmie wszelkiego rodzaju to czy leżą, stoją czy ganiają po schodach nosząc holtera zawsze im wyjdzie coś nie tak a osoby z nerwicą to raz im wyjdzie parę skurczy, innym razem trochę więcej, ale to wszystko w granicach normy, wbij sobie to do głowy, że serce masz zdrowe, tylko nerwy zszarpane i to one są powodem Twoich kłopotów. Jeden przy nerwicy walczy z urojeniami serca, inny wmawia sobie guza mózgu bo głowa go boli, trzeci na pewno ma raka w brzuchu bo ciągle lata do klbla i brzuch go boli i tak można wymieniać cała plejadę objawów. Trzeba uwierzyć mam nerwicę i ona może ze mną wszystko i to powinnaś leczyć. Życie nie tak łatwo zmienić ale można nauczyć się inaczej do wszystkiego podchodzić, mniej emocjonalnie, bardziej asertywnie i takie tam. Zobacz uspokoiłaś się trochę, że ok. serce nie pokazało jakiejś wielkiej ilości arytmii a co dalej robisz wmawiasz sobie kolejny problem cytuję Twoje słowa *Jestem spokojniejsza o skurcze natomiast troche niepokoją mnie jakieś zwapnienia zastawek, podobno lekkie i nie mam sie tym martwic tylko zdrowo żyć ......no aleeee.................* i co teraz będziesz wmawiała sobie chorobę serca. Bez fochów proszę, ale próbuje Ci coś uzmysłowić jak Ty podchodzisz do problemu, to wszystko wskazuje na Twoją nerwicę a nie na prawdziwą, realna chorobę. To tyle i proszę mi się tutaj nie burzyć, nie obrażać, bo my chcemy tylko dobrze dla Ciebie, jasne? EWA733 u mnie dwa dni było w miarę dobrze, pisze w miarę, bo ja nie mam dnia bez skurczy, dziś trochę marnawa jestem, serce może aż tak mocno nie tłucze, ale strasznie mnie głowa boli, taka jakaś słaba jestem, ale u mnie to nerwy biorą ostatnio górę a ciężko mi je wyeliminować z życia, wierzcie mi ale chciałabym żeby to wszystko się skończyło, nie mogę już patrzeć na to cierpienie, na to umieranie wokół, na ten ból i na tą całą otoczkę, która każdego dnia mnie otacza. Co to są za problemy zdrowotne co my mamy, to pikuś, pan pikuś nie idzie patrzeć na ludzi na prawdę cierpiących i wyjących z bólu. To wszystko mnie trochę przytłacza, jest mi ciężko i fizycznie i psychicznie. Wylałam swoje żale, ale głowa do góry, jest weekend i niech każdy wykorzysta ten czas radośnie, bawcie się dobrze i cieszcie każdym pięknym dniem. ECH80 jak będziesz się fochować to dopiero wieczorem się będziemy spierać i wojować na miecze, bo teraz muszę szybko uciekać.

Odnośnik do komentarza

Ech80 a dlaczego sądzisz ,że musiałabyś zmienić swoje życie aby się do skurczy przyzwyczaić ? Nawet jakbyś to zrobiła to nie ma gwarancji ,że się do skurczy przyzwyczaisz ale na pewno to jest jedyna gwarancja ,trzeba zmienić myślenie , że skurcze w Twoim przypadku ( bo masz to przecież zdiagnozowane) nie są zagrożeniem życia i tyle. Nie ma innej opcji na normalnie funkcjonowanie . Nie można ciągle sobie szukać jakiego ale bo to ale jest właśnie domeną ludzi z nerwicą i dlatego to powtórzę ,że zmiana życia w Twoim przypadku nie wpłynęłaby na jakość tego życia , tylko zmiana myślenia jest kluczem do normalności.

Odnośnik do komentarza

Alicja , ja Ci pomogę w * potyczkach * z Ech80 i myślę ,że Karamba też będzię z nami solidarna i trochę * powalczy * z nami. Alicjo , jestem zawsze wzruszona Twoimi postami i mam bezustanny szacunek do Twojej osoby , trzymaj się kochana , my tu nic nie jesteśmy ( ludki z forum) w stanie Ci pomóc a Ty pomagasz zrozumieć nerwicę ale i co niektórzy tej pomocy wcale nie doceniają . Jeszcze raz WIELKI SZACUN DLA CIEBIE !!!!

Odnośnik do komentarza

Mary zmiana życia wplynelaby znacząco na moje skurcze. Wiem co pisze. Kolorowo nie mam ale tu się zalic nie będę bo po co. Nie chodzi tu tez o przyzwyczajenie się do nich a o zmniejszenie ich ilości i intensywnosci. Proszę Cie nie pisz tu o brakach wdzięczności bo to nie na miejscu. nie wiem jak to zrozumieć? bić pokłonu? przelać jakąś kwotę na konto? może jestem złośliwa ale nie lubię czegoś takiego. Nie jestem chamska względem Alicji , czytam z uwaga to p czym pisze ale tez mam prawo mieć swoje zdanie i nikt tak jak ja sama mnie nie zna i nie wie co czuje

Odnośnik do komentarza

Ech80, po pierwsze to o wdzięczności w walce z nerwicą aby ją obłaskawić to wcale personalnie nie kierowałam do Ciebie, dlaczego wyciągnęłaś takie wnioski ,ze to było w Twoim kierunku skierowane ? Po drugie, przynajmniej ja oceniam Twoje życie na bazie wpisów tu na forum i takie wyciągnęłam wnioski , tak jak Ty masz tez prawo do swoich wniosków. Pisałaś kiedyś gdzieś tam ,że wolałabyś mieć wszystkie inne choroby z rakiem na czele tylko nie skurcze , których masz * pitek* tzn, nic. Po trzecie , jak by miało wyglądać Twoje życie aby się nie przejmować skurczami , napisz proszę , piszemy tu anonimowo , może masz cudowny sposób na nie aby ich się pozbyć przynajmniej psychicznie. I po czwarte , jak nie zmienisz myślenia to będziesz do końca swojego życia cierpiała , nie wyobrażam sobie tak żyć , to jest po prostu wegetacja.

Odnośnik do komentarza

Wiecie co jeśli ktoś sobie nie chce dać w żaden sposób pomóc i wszystko wie lepiej to takim osobom nie pomoże się na siłę. Przede wszystkim taka osoba musi sama chcieć coś z tym zrobić. A wiem po sobie ,że rozmowa z osobami borykającymi się z takimi samymi dolegliwościami bądź podobnymi dużo pomaga , bo nikt nie zrozumie człowieka borykającego się akurat z takim problemem jak nasz jak osoba przechodząca to samo. I jest tak samo w każdej innej chorobie. A wsparcie takich osób i dzielenie się swoimi radami dużo daje ale tak jak pisze najpierw trzeba chcieć samemu żeby mogły być efekty . I cały czas będę powtarzać wiem ze do skurczy człowiek się nie przyzwyczai nigdy na 100% ale można nauczyć się z nimi żyć i nie będą tak uciążliwe. Przechodziłam przez nie wegetację przez okres 2 lat ,byłam wyłączona z życia codziennego , straciłam dobrą pracę , pół roku w szpitalach, i ciągłe bycie z kimś bo jak byłam sama zaraz panikowałam i skurczy jeszcze więcej. Wtedy trafiłam na forum i też się użalałam jaka to biedna jestem dopóki nie wpłynęła na mnie osoba z forum już dawno jej nie było . I też mnie tak objechała że w pięty mi poszło i pomogło:)bo zmieniłam nastawienie do tego wszystkiego i powiedziałam nie dam się , nie siedziałam i nie czekałam na kolejny skurcz będzie czy nie . Teraz też siedzę i serce od kilkunastu dni ma skurcze ale cóż mam zrobić .....siąść i spanikować??? o nie ...nie po to z tym walczyłam żeby teraz się poddać:) jeśli serce jest zdrowe to problem tkwi w glowie.

Odnośnik do komentarza

W sumie nie bardzo chce mi się gadać bo kiepski mam nastrój, wręcz wisielczy i samopoczucie tragiczne, byłam znowu świadkiem odejścia pani z którą się zaprzyjaźniłam, nie miała żadnej rodziny i tak się do siebie przykleiłyśmy, już jej nie ma, ach, te choroby nowotworowe to jest plaga, kiedy ktoś wymyśli jakieś lekarstwo na to świństwo?, tyle mojego żalu a teraz do rzeczy. MARY10 też byś była WIELKA jakbyś musiała, prawda? to nasz obowiązek, nasze serce, pierw nas rodzice wychowują, chuchają, dmuchają a później nasza taka rola a co tam rola to miłość, to straszny żal, to smutek, ach brak mi określeń, wiesz o co chodzi. ECH80 nie mam natchnienia dziś do tłumaczenia, masz prawo jak najbardziej mieć swoje zdanie, ale Ty nie chcesz pomocy, Ty tkwisz w swoim świecie nerwicy, pewnie nie chcesz tego, ale tkwisz i nie chcesz nawet spróbować żyć inaczej, czy tak Ci wygodnie? myślę, że nie ale EWA 733 powiedziała chyba wszystko co trzeba, trzeba chcieć tej pomocy to wtedy osoby piszące dużo pomogą, od Ciebie zależy wszystko, tylko Ty sobie możesz pomóc a my czy inne fora służą jakimiś radami czy z nich skorzystamy czy nie zależy od nas samych. Pewnie sobie pomyślisz, że Cię wszyscy atakujemy ale to nie prawda, staramy się wskazać jakąś drogę, bo znamy te dolegliwości i z nimi żyjemy na co dzień i jeśli coś Ci wytykamy to nie dla kaprysu czy jakiejś wrogiej propagandy tylko z serca próbujemy pomóc. Wybór należy do Ciebie. Oj EWUNIU ja też zaliczyłam na początku szpitale, pobyty na KOR-ze, ogromny lęk i co tam sobie kto życzy, ale tak jak Ty skorzystałam z forum, czytałam nie raz ale przyznaje dwa albo nawet trzy razy całe forum Dodatkowe skurcze, zanim cokolwiek tutaj napisałam, czytałam Twoją historię, niejakiego pana Nadmorskiego czy Duńczyka z Polski (chyba nie mylę nicków) ile to mi dało żeby się dźwignąć, nauczyć żyć z tym, niejaka Zuzanna, (chyba) skurczy na dobę 50 tys/dobę. i jakie pozytywne nastawienie do życia, przeliczcie sobie ile to wychodzi w każdej chwili, Kumen, która mi dużo wytłumaczyła i te wszystkie osoby dały mi dużo do myślenia, że z tym można żyć, że nie ma co panikować, bo to szkodzi a nie pomaga. Oczywiście, że ani się tego nie polubi, ani nie zaakceptuje ale trzeba nauczyć się z tym żyć i nie bać się tego. Żeby dojść do takich wniosków trzeba czytać fora i wyciągać wnioski a nie czytać bo czytać lub pisać żeby sobie tylko popisać, niech z tego pisania będzie jakiś pożytek dla nas samych. Nie chciało mi się gadać ale jak zwykle musiałam, wybaczcie.

Odnośnik do komentarza

Ewka ja nie panikuję, mi sie po prostu ze skurczami zle zyje a to duża różnica. I masz rację do nich nie da się rpzyzywczaić ale jakos da się z nimi żyć, nie tak jak kiedyś bez nich ale jakoś leci. Pomimo tego iz skurcze dziennie mnie nawiedzają to pracuję, robię wszystko co do tej pory, nie wegetuję, nie siedzę w szpitalach i nigdy nawet na pogotowiu nie byłam. Dlatego tez daleka jestem od stwierdzenia iz za bardzo panikuję.....nie panikuję w ogóle tylko mi to po prostu przeszkadza w normalnym życiu. Nie wiem jak wy odbieracie moje wypowiedzi , nie sądziłam że brzmia az tak bardzo żałośnie. Ja po prostu chce dowiedzieć się co to jest, dlaczego to się dzieje itp itd.

Odnośnik do komentarza

Alicjo ja nie oczekuję pomocy bo nikt mi nie pomoże. Mam zycie takie jakie mam, pełno stresów i inaczej nie będzie. Pewne zdarzenie odcisnęło piętno na moim życiu i będzie ze mna do końca mych dni. Psychotropami nie mam zamiaru sie futrować...z najgorszego dna wyszlam sama i dalej dam radę SAMA. Jak juz tyle osiągnęłam to jakos pójdzie do przodu. Już mniej sie boje o serce, tego mi było trzeba, lekarza i w sumie forum też. Chociaz jestem jakos przekonana , że nic mi nie będzie to jednak ten żal , że nie jest tak jak kiedys pozostaje i paralizuje życie w pewnym stopniu. a o jakies tam zwapnienia sie nie boję , ufam tej lekarce, potrafila to zaufanie wzbudzic u mnie:))

Odnośnik do komentarza

Alicjo , nie będę rozwijała Twojego heroizmu w opiece nad Mamą , ja tak też bym postąpiła chociaż Mamy już nie mam 25 lat a Tata ma 88 lat i poniekąd z racji wieku też się nim opiekuję . Niestety znam przypadki wśród znajomych i to wykształconych i z dobrymi warunkami lokalowymi a oddawali schorowanych rodziców do placówek opiekuńczych i to nie jest jeden przypadek. Życzę wszystkim jeszcze spokojnego wieczoru i nocki .

Odnośnik do komentarza

ECH80 każdy w życiu przeszedł jakąś traumę, życie takie kolorowe nie jest u nikogo (może się mylę) ale trzeba żyć dalej, nikt za nas naszego życia nie przeżyje i nawet jak stało się coś strasznego to trzeba nauczyć się z tym żyć, nie rozpamiętywać i nie pogrążać się jeszcze bardziej w cierpieniu tylko żyć dalej, niektóre etapy w życiu trzeba po prostu zamknąć. Dobrze, że masz zaufanie do lekarza, to bardzo ważne ale nie myśl, że kiedyś skurczy nie miałaś, że jest Ci żal, że już nie będzie jak kiedyś, musisz sobie to jakoś ułożyć w swojej głowie tak samo można żałować, że już nie wróci, nasza 18-nasta, że już nie będziemy dziećmi, teraz jest inaczej i trzeba się z tym godzić czy tego chcemy czy też nie. Nie wiem jak Ci wytłumaczyć, żebyś zaczęła tak sama ze sobą rozmawiać, tłumaczyć sobie pewne sprawy, żeby to dotarło do Twojej psychiki. Są rzeczy na które nie mamy wpływu i trzeba nauczyć się z tym żyć. Nasze głowy potrafią nam podpowiadać niestworzone rzeczy a my się wtedy tego boimy, ale naszymi głowami rządzimy my, właściwie naszymi myślami, to my tym kierujemy i na jaki tor skierujesz swoje własne myśli tak one będą biegły a na inne rzeczy nie zawsze mamy wpływ, masz wpływ na to, ze się starzejesz? masz wpływ na to, że możesz poważnie zachorować? no tu może trochę tak ale też nie do końca, masz wpływ, że będziesz całe życie szczęśliwa, musisz nauczyć się przyjmować życie takie jakie jest, będzie Ci łatwiej. No dobrze już Cię nie atakuję, zrobisz jak uważasz, ale wierz mi nikt nie da Ci recepty na pozbycie się skurczy, nikt nie da Ci recepty jak z tym żyć, możemy Ci tylko mówić, że da się z tym żyć, czasami trudno ale innego wyjścia nie ma. MARY10, co za piękny wiek Taty, do pozazdroszczenia tylko życzyć mu długich lat życia i zdrowia i jak najdłużej samodzielności bo wiadomo, że już w jakimś sensie opieką musisz Go pewnie otoczyć. Każdy ma jakieś tam swoje sumienie i niech później się z nim rozlicza. Czasami czytam jak ludzie jęczą, że mama taka czy siaka, że tato to czy tamto a siostra czy brat czy jeszcze ktoś jest dla nich nieodpowiedni i tak sobie wtedy myślę, oj kochajcie się i szanujcie bo ludzie tak szybko odchodzą a później zostaje niesmak, nerwice i inne pretensje. Zmiany zaczynajmy zawsze od siebie, nie ma co krytykować, że ktoś jest taki czy owaki, każdy jest jaki jest ale spróbujmy też dostrzec jacy sami jesteśmy i czy nam nie potrzeba jakiś zmian, innego spojrzenia, więcej zrozumienia i tym filozoficznym akcentem kończę i życzę kolorowych snów.

Odnośnik do komentarza

Jestem po jelitówce -pracuję w przedszkolu,więc i mnie wzięło.Wczoraj myślałam,że pojadę do szpitala,byłam tak słaba,nie miałam siły,poty mnie już od kilku dni zalewały, do tego kołatania serca, dobrze,że tylko z jednej strony mnie wzięło,brzuch czuję dalej ALICJA ty pracujesz w szpitalu?mój mąż też jest po nowotworze;-( oki co jest dobrze,najważniejsze,że on jest solny psychicznie- w przeciwieństwie do mnie! ECH wiesz,ja myślę dokładnie jak ty,skurcze mi przeszkadzają, też z nimi nie byłam na pogotowiu ani w szpitalu

Odnośnik do komentarza

Witajcie ...Alicja dokładnie masz rację w tym co piszesz wszystko zależy od nas samych jak sobie w tej naszej główce poukaładamy:) nie ma co narzekać na rodziców , rodzeństwo i inne osoby . Mam tutaj koło siebie przypadek w klatce , matka i rodzeństwo tak potwornie tępią córkę (dziewczyna 2 lata młodsza ode mnie , wyszłą nietrafnie za mąż ,urodziła dziecko które ma niedowład rączek i nóżęk ,potrzebuje cały czas opieki) od rana do wieczora są tam kłótnie , matka ją wyzywa , biją ją ,rodzeństwo przechodzi koło niej jak obce , jak jest lato to z tym chłopczykiem (chłopczykiem ma już 13 lat) od rannych godzin do wieczora siedzi na ławce przed blokiem , można by było dużo opowiadać. Powiem Wam jedno tak mi żal dziewczyny (bo wychowywałyśmy się jakby nie było razem ) ale w żaden sposób nie można jej było pomóc. Nieraz chcieliśmy zgłosić te awantury ,bicie ale ona jest tak przez swoich rodziców i rodzeństwo zastraszona ,że wszystkiego się później wypiera i broni rodziców. Ona się dziwna ,nieobecna ,powtarzająca się tak jej psychikę rodzice zniszczyli. I w końcu musiała stać się tragedia . W tym tygodniu dziewczynę zabrało pogotowie ,była policja i okazało się ,że została przez rodziców pobita. Do czego zmierzam . Jak potrafi druga osoba zniszczyć komuś psychikę a ta dziewczyna nie potrafiła się przed tym obronić. A wiecie dlaczego się nie potrafiła obronić? Bo nie miała z żadnej strony pomocy ,żadnego wsparcia, żadnych koleżanek bo matka broniła jej z nami rozmawiać bo ją buntowałyśmy. Więc korzystajmy z rad innych , a nuż pomogą i będzie nam lepiej. Powiedziałam sobie ,że dziękuję Bogu że mam osoby , męża ,rodziców w których mam oparcie i dziękuję za to każdego dnia chociaż bywają też dni wymiany zdań. I tak cały czas ta dziewczyna mi nie daje spokoju i tak sobie myślę moje skurcze w porównaniu z tym co ona biedaczka przez tyle lat przechodzi to jest nic. Człowiek jak patrzy na cierpienie innych również inaczej podchodzi do wszystkiego. Więc cieszmy się każdym dniem ,nie marnujmy go ,życie mamy jedno i to wyłącznie od nas samych zależy jak je przeżyjemy. A że mamy gorsze dni , jesteśmy obciążeni kardiologicznie tak widocznie musi być i trzeba z tym żyć:):):):)

Odnośnik do komentarza

Alicjo ja nie muszę nic rozpamiętywać bo to ze mna będzie do końca zycia. To się ciągnie i będzie ciągnęło. Ja z tym i w tym żyję i to mnie wykańcza. Nie chcę pisać co i jak bo to nie miejsce na to ale niestety kolorowo jak piszesz nie jest i nie będzie juz nigdy.

Odnośnik do komentarza

|Alicjo nie uważam tego co piszesz za atak na moja osobę. Mądrze piszesz i ja o tym wiem ale ciężko jest mysleć pozytywnie . przynajmniej mi. Próbowałam nie raz ale nic z tego bo zawsze znajde jakieś ciemne strony. muszę sie pochwalić, że wczorajszy dzień był pierwszym w tym roku w którym nie miałam ani jednego skurczu!!! Jestem w szoku zważywszy na to jak miałam ich duzo w ostatnich miesiącach :-O

Odnośnik do komentarza

Ech80 , nigdy nie mów nigdy , bo nigdy nie wiesz co będzie czy dobrze czy żle. Nawet ze złych wspomnień trzeba i umieć wyciągnąć dobre strony . Każdy i to każdy na tym świecie jeżeli trochę pożyje to ma za sobą stresujące przeżycia ale też każdy inaczej to swoje przeżycie klasyfikuje a klasyfikacja zależy od charakteru człowieka ale jak się jest pozytywnie nastawionym do życia to każdą traumę można znieść i mówić sobie , jutro będzie lepszy dzień a nie uprawiać czarnowidztwo i mówić ,że mnie już nic w życiu dobrego nie spotka. Takiego myślenia nauczył mnie mój Tata a przedtem Babcia czy Dziadek , którzy przeżyli wojnę i powtarzali mi w kółko jak stękałam na swój marny los , dziecko w życiu człowieka nie ma gorszej tragedii jak wojna ,która wyniszcza wszystko i wszystkim a człowiek dal człowieka staje się wrogiem nawet czasami ten swój aby przeżyć trudy wojny . Tata mój był w obozie koncentracyjnym ok. 2 , 5 roku i wie co mówi a jak było w obozach to chyba każdy wie , nie ma gorszego piekła jak tam a i może w piekle jest lepiej . Tata mi jeszcze ciągle powtarza , ze żyjemy w pokoju prawie 70 lat i z tego powinniśmy być najbardziej szczęśliwi bo On to wie co znaczy wojna i każdy sytuacja w czasie pokoju jest lepsza od tej na wojnie. Sorry ,za tak trudny temat w niedzielne przedpołudnie ale to czasami trzeba sobie uzmysłowić jak my ( nasze pokolenie) mamy dobrze żyjąc w pokoju. Ewka , a czy pamiętasz kto Cię tak * postawił do pionu * pisząc o arytmii bo jak tez z tego* pokolenia forumowego* . Pozdrawiam i udanej dzieli życzę wszystkim .

Odnośnik do komentarza

Ewka , dzięki , no tak ja też przecież Go czytałam. Ja też musiałam walczyć z arytmią i z głową ,która czasami nie chciała zrozumieć co się dzieje z moim sercem a mam teraz utrwalone migotanie przedsionków ponad dwa lata i bardzo często czuję nierówne bicie. To prawda przyzwyczajać się nie ma co bo po co ale nauczyć żyć, tak. Mój wspomniany Tata ma tez migotanie przedsionków chyba cale życie bo jak zdiagnozowali to było już utrwalone z 25-26 lat temu. Jak nie raz pisałam serce wydolne i sprawne tak jak zresztą u mnie , chodzę teraz co dwa lata do kontroli i tyle razem z Tatą.

Odnośnik do komentarza

MARY10, z tą wojną to święta racja. Podczas wojny nie ma właściwie żadnych praw, oprócz prawa silniejszego. Zastanawiające jest to, jak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż wojna nie jest tylko zjawiskiem historycznym. Wojny są wynalazkiem człowieka i nie znikną tak długo, jak długo nasz gatunek będzie chodził po ziemi. Dzisiejsze wojny są jeszcze gorsze niż te, o których uczyliśmy się w szkole. Broń masowego rażenia, broń chemiczna i biologiczna. Broń wciąż udoskonalana tak, by powodowała jak największe straty. Kolejnej wojny światowej możemy już, jako gatunek, nie przerwać. Nasze babcie mają rację - cieszmy się tym, że jeszcze żyjemy w pokoju, bo nie jest ostatnimi czasy zbyt ciekawie w Europie. ECH80, naprawdę źle myślisz. Ilekroć powtarzasz sobie, że *coś* będzie się za Tobą ciągnąć całe życie, że *czegoś* nie zapomnisz lub nie wybaczysz, tylekroć Twój mózg to sobie coraz lepiej zapamiętuje i przyjmuje za jedyny sposób, w który chcesz myśleć. Utrwalasz zły schemat. To tak, jakby uczyć się jazdy na łyżwach i naumyślnie upadać co drugi krok. Mózg myśli sobie wtedy - ach, to o to chodzi! To tak się jeździ na łyżwach! Fajne to nie jest, ale skoro tak ma być, to okay, tak będziemy jeździć ;) Wiem, że jesteś uprzedzona. Przesądny człowiek nie skrzyżuje swej ścieżki z czarnym kotem, choćby inni go przekonywali, że nic się nie stanie. Twoje uprzedzenie będzie Twoim przekleństwem. Z samonapiętnowaniem jest taki problem, że nieświadomie wysyłamy sygnały ku innym ludziom mówiące: nie chcę być szczęśliwy, bo wlokę ze sobą ciężki bagaż nieszczęśliwych doświadczeń. Jest tak ciężki, że nie mam siły zrzucić go z pleców i nie mam czasu na szczęście. Czy ktoś zechce pomóc mi nieść ten ciężki bagaż? Nie? No trudno, wiedziałem, że tak będzie ;) Z kolei z nastawieniem typu: *hej, jest mi ciut przyciężko, ale jestem gotowy na szczęście, czy chcesz iść obok mnie i tego szczęścia poszukać?* łatwiej znaleźć kogoś, kto idąc z nami w końcu przejmie od nas i część naszego ciężaru, a może nawet pomoże nam go zostawić w jakimś depozycie na wieczne zapomnienie. Wybaczcie te proste przypowieści. Robiem, co mogiem. Ja wiem bardzo dobrze, jak ciężko wyjść ze schematycznego myślenia. Zapadam w nie aż nazbyt często. Ale coś każe mi szukać dróg wyjścia, bo wciąż nie mogę uwierzyć, że moim przeznaczeniem jest być wiecznie nieszczęśliwą. Wiem, że gdzieś popełniam błąd, lub bardzo wiele błędów, a błędy można naprawiać. Parę razy już mi się udało, czego i Tobie, ECH80, życzę. Karamba

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

ECH80, kobieto, masz dziecko! Czy ono nie jest warte tego, żeby walczyc? I ze skurczami i z demonami przeszłości? Dlaczego ono ma ponosic skutki Twojej niemocy - bo odczuwa napewno! Ono nie jest niczemu winne, i nie pisz proszę, że nic nie wie bo udajesz - dobrze wie, bo dzieci duzo czują! Słuchaj, jak zaczęłam czytac to forum i poczytałam Ciebie na początku to z mety **wyzdrowiałam**, pomyslałam, ze nie chce tak marnowac sobie życia jak Ty, pozniejsze posty juz były lepsze, widac było mały postęp, poszłas do pracy a bałas sie, poszłas do lekarza a tez sie broniłas. Więc idziesz do przodu! Tylko rób wszystko by sie nie cofac! Nie masz wpływu na przeszłosc ale na przyszłość masz!

Odnośnik do komentarza

Ja chyba spasuje, mogłabym z cierpliwością każdemu tłumaczyć, pomagać ale za setnym razem chciałabym, żeby moje słowa choć w najmniejszym stopniu pomagały, jesli brak efektów to chyba szkoda się produkować, tak ECH80 to do Ciebie. Nikt nie oczekuje, żebyś pisała, jaką przezyłaś traumę, bo jesteśmy tu anonimowo i każdy pisze to co chce napisać. Każda z osób na forum przedstawiła różne historie, które są na prawdę traumatyczne koleżanka Ewy, obóz Taty Mary10 ja w życiu miałam bardzo dużo strasznych przeżyć i żyję dalej. Ja wiem, że każdy człowiek ma inną wrażliwość, inną siłę psychiczną, różne podejście do sprawy, ale wiesz co to tragedie, śmierć dziecka, rodziców, ciężka poważna choroba i jeszcze wiele innych rzeczy, nie wiem czy takie coś przezyłaś, ale i takie osoby, które przeszły to w swoim życiu, żyją dalej i coś robią żeby żyć a nie wegetować. Ty zaraz napiszesz, że też pracujesz, żyjesz itd. tak robisz to ale Twoje myślenie jest tylko NEGATYWNE, u Ciebie nie ma za grosz optymizmu, radości, czegokolwiek co byłoby odrobinę optymistyczne. Ja wiem, że jeden człowiek będzie cierpiał i wpadnie w nerwicę jak zdechnie mu kochany pies a drugi szybko podniesie się po stracie kogoś z rodziny, to jakieś predyspozycje psychiczne ale trzeba w życiu mieć jakiś cel, nie można tylko myśleć negatywnie. Przecież my tu wszyscy wiemy dokładnie jak żyje się z arytmiami, nic nowego nam nie mówisz, Ameryki nie odkrywasz, bo my to znamy, co niektórzy z nas zdychają prawie z tych skurczy każdego dnia ale mimo wszystko nie wpadamy w panikę tylko cieszymy się kazdym dniem, nawet jak jest byle jaki. Wiesz ja wczoraj to myślałam, że zdechnę, jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak tragicznie jak wczoraj, ale nawet na minutę nie wpadłam w panikę, czy w inną histerię tylko położyłam się i pomyślałam, żebym szybko zasnęła i nie czuła tego co się ze mną dzieje a rano żebym się obudziła. Wiem, że w takich chwilach nerwy to zły doradca i to stosuję. Mnie takie silne osoby na forach dają nadzieję, że da się z tym żyć, że można z tym żyć i cieszyć się życiem a takie osoby spanikowane, które tylko płaczą jak im źle mobilizują mnie jeszcze bardziej do walki o moje dobre życie, bo nie chcę tak jak one marnować swojego życia bo nie wiem ile będę żyła a chcę dobrze i szczęśliwie. Nie obrażaj się, bo to nic nie da, tylko postaraj się więcej do siebie przyjmować niż się bronić przed wszystkim i wszystkimi. Dobrze, że potrafisz mieć własne zdanie, umiesz się bronić ale w Tobie jest wszystko na nie, ja staram się słuchac i przyjmowac co do mnie mówią inni czy dobrze czy też źle mówią, wyciągam wnioski a nie od razu się burzę, bo może ten ktoś postronny lepiej coś ocenia w czym ja jestem taka zaślepiona. Obiecuję sobie, że dam Ci spokój i że to mój ostatni post umoralniający, ale czy wytrzymam nie wiem, trochę mi szkoda *strzępić* jezyka. Może kiedyś ECH80 nas zrozumiesz???Bardzo bym chciała, bo szkoda mi ludzi, którzy sami zamęczają się na własne życzenie.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jedno, ECH80 nie burz się, że masz nas dość bo Cię atakujemy, to nie atak tylko rady, nie fochuj, że nie będziesz już tu pisała bo my Cię nie rozumiemy, rozumiemy, mamy to samo, tylko tematem tego forum, które zresztą sama założyłaś jest *jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach* i skupmy się bardziej na tym jak mamy sobie pomóc, żeby z nimi żyć, przetrwać a może w końcu się ich pozbyć.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×