Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

KARAMBO, no to uff, że się rozumiemy. prawdopodobnie postawa, by po latach dociekanie sobie odpuścić jest rozsądna. były momenty w moim życiu, że też odpuszczałam, bo skurcze nie były jakieś super dotkliwe. a że teraz stały się bardziej upierdliwe to... umieram z ciekawości dlaczego ; )) ISKIERKO, nie liczę skurczy. jest mi po prostu łatwo stwierdzić (niemal wbrew swojej woli! : ) że przez pół roku dziennie mam 2 skurcze, a potem niemal z dnia na dzień 300 dziennie. staram się zrozumieć dlaczego tak się dzieje.

Odnośnik do komentarza

Karambo widocznie nie każdy potrafi dobrze pisać i przekazywać to co myśli. ni każdy musi być super inteligentny błyskotliwy wyważony tak jak ty. żaden nic nie wnosi do sprawy a dzieli się tym co go trapi. może nie mam daru pisania ale zapewne jest wiele innych rzeczy które potrafię robić lepiej. mimo iz to mój temat tona tym skoncze bo widzę ze tu niektóre osobniki narzucają tylko swoje zdanie podczas gdy inni są ble i pieprza w kółko o jednym. będę pisała co chce i jak chce ale juz nie tu. powodzenia

Odnośnik do komentarza

A ja przestałam się zastanawiać skąd i dlaczego mam arytmię. Staram się co jakiś czas przebadać czy nic złego się nie dzieje ze mną i we mnie i z moim sercem, jak wyniki mam dobre nie analizuję już tego czy to pogoda, stres, zła noc, czy sąsiad zrobił imprezę i walenie w talerze wywołało zła pracę serca. Nie ma na moje skurcze reguły są to je mam i jestem zła i smutna, nie mam to się cieszę, że moge więcej zrobić a nie chodzić jak pijana a powietrze łapać jak ryba. Skoro kardiolog sam nie wie od czego to ja bez wykształcenia medycznego po cholerę mam się zagłebiać w temat jak i tak mi to nie pomoże. Przyjmuję to co specjaliści mówią, co ludzie na forach piszą. Staram się nie obżerać, żeby nie obciążać żołądka, kawę piję bo lubię, alkohol sporadycznie, nie przepadam, stres nieodłączny element każdej osoby, na diety takie czy sr...kie przechodzić nie będę, bo to mi pomoże a tamto zaszkodzi. Dla jednych będzie coś pomocne a dla innych nie więc chyba każdy sam musi sobie znaleźć swój złoty środek. W mojej rodzinie arytmii nikt nie miał, wśród moich znajomych też nikt tego nie ma więc nawet nie mam się z kim użalać nad swoim losem. Myślę jednak, że w wielu wypadkach, coś spowodowało, że serce w jakimś tam momencie nam źle zaczęło bić, jakiś nastąpił strach z tym związany, może jeszcze do tego zaliczyliśmy szpital i tak został w nas ten lęk, że coś mamy z sercem a jednak to najważniejszy organ, dzięki niemu żyjemy i strach o to serce, może przewrażliwienie powoduje, że bardziej jesteśmy wsłuchani w bicie serca i każdy jego przeskok. Taką sobie wymyśliłam teorię ale czy prawdziwa, licho wie. Ale moi drodzy weźcie pomyślcie o tych osobach co maja w tysiącach skurcze i inne arytmie i te osoby są o wiele dzielniejsze od tych co maja 2, 5,100 przeskoków i to nie dziennie ale raz na jakiś czas. Mi takie osoby dają siłę do przetrwania, bo skoro oni są tacy dzielni w tym swoim *nieszczęściu* i ich kardiolodzy uspokajają to bez paniki nalezy do tego podchodzić. Czasami jeden skurcz nie taki jak trzeba może zabić ale na mamy na niektóre rzeczy wpływu, nawet leżąc w szpitalu, niby pod opieką fachowców może się coś złego stać. Kurcze gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by usiadł, niestety nie wiemy kiedy może się coś wydarzyć i trzeba żyć póki to życie mamy.

Odnośnik do komentarza

ECH80 spokojnie dziewczyno, wszyscy tutaj męczymy się tak samo. Nie podnoś sobie ciśnienia, jak Ci pomaga wyżalenie na forum to pisz i nie patrz co, kto i jak, tylko staraj się słuchać rad, nie musisz ich stosować ale musisz sobie pomóc a my też staramy się Tobie pomóc. 1,2,3,4.........10 policz, pooddychaj i uspokój się.

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Allicjo do niektórych rzeczy trzeba poprostu dojrzec, dorosnąć a nie każdy chce, niektórzy lubią się użalać nad swym losem i jest im z tym dobrze, nie chcą rad bo moze lubią się źle czuć, lubią jak ktoś im współczuje, lubią sie licytować swoim nieszczęsciem. Ale... moi drodzy nie na tym polega wspieranie na forum! Czasem trzeba komus krzyknąć, burknąć żeby postawić do pionu.Naprawdę są w życiu gorsze rzeczy, gorsze choroby...

Odnośnik do komentarza

ISKIERKO31 no jak ktoś woli siedzieć i płakać to masz rację nic i nikt nie poradzi. Tylko co to daje? nie wyleczy i skurcze nie miną a tylko bardziej zagłębia się dana dolegliwość, no ale.....Współczuć można, ale jakbyście się tak przeszli po onkologii i zobaczyli co to ból, cierpienie i błaganie tych ludzi do Boga o śmierć to szybko ludzie przestaliby się litować nad sobą nad jednym czy 10 skurczami. Ja wiem, że dla każdego jego problem jest najważniejszy i jego problemy największe, ale czasami warto otworzyć oczy i rozejrzeć się dookoła jak dużo traci się życia użalając się nad sobą a tak na prawdę to w wielu wypadkach są tu sami zdrowi ludzie, którzy bardziej powinni walczyć ze swoja psychiką niż z chorobami, które sobie wmawiają, wymyślają i szukają dziury w całym, ale jak kto woli, każdy ma wybór.

Odnośnik do komentarza

Odkąd pamiętam biorę Isoptin, przez pewien czas brałam leki uspokajające (pomagały, i to jak). nia mam pojęcia czy ten Isoptin rzeczywiście działa na mnie... teraz kiedy miałam tę burzę elektryczną przez parę tygodni zdawał się nie działać (brany 3 x dziennie). pewnie za jakiś czas, jeśli holter wyjdzie ok (jutro wizyta), to będę starała się odstawić Isoptin, namawia mnie na to lekarz. powiedział, że być może uda się na samych elektrolitach funkcjonować. ECH80, czy to ma sens takie unoszenie się? pomagajmy sobie, wspierajmy się, ale przecież dyskutować i pospierać się też można, bez obrażania się. hej, głowa do góry i wracaj tutaj!

Odnośnik do komentarza
Gość Markotny

Ja miałem migotanie przedsionków, jestem po dwóch ablacjach. Narazie migotanie mi się nie powtarza, tylko te skurcze. Toleruję je dosyć dobrze, trwają kilka godzin, ja odczuwam to jakby co 5,6 uderzeń brakowało jednego czy dwóch,no i oczywiście jestem bardziej osłabiony.

Odnośnik do komentarza

Ja również nie biorę leków na skurcze dodatkowe. Kiedy mam okres spokojnych dni, tzn. kilka do kilkunastu epizodów dziennie, to przecież szkoda się truć. Problem z betablokerami polega na tym, że nie można ich brać jak popadnie, więc nie biorę wcale. Widać kocham tę adrenalinkę - umrę, czy nie umrę? ;) ECH80, cóż za Wyjście Smoka! Zważ jednak, iż nie zwróciłam się w swojej wypowiedzi do nikogo konkretnie, i nawet nie zamierzam. Powiem Tobie tylko, że czasem też wydaje mi się, że cały świat dyskutuje właśnie o mnie. Ba, często idę sobie lasem, niby nigdy nic, a te cholerne ptaki siedzą po krzakach i się ze mnie nabijają! Szczególnie, kiedy się potknę, mają używanie. Sroki przechodzą same siebie, żeby mi dokopać, a gile raz się posmarkały ze śmiechu. Cóż, uroki nerwicy i osobowości graniczącej z paranoidalną. SALLY, tak bym chciała spróbować tych leków, o których piszesz, a jednocześnie tak się boję. Dwóch moich dawnych kolegów, jeden z nerwicą lękową, drugi z chroniczną depresją, testowali różne specyfiki przepisywane im przez psychiatrów. Kolega z nerwicą miał taką przygodę z jednym z leków, że w sklepie zoologicznym usiadł na pryzmie kocich żwirków i siedział tam do późnej nocy, trzęsąc się ze strachu. Pół biedy, że to był jego sklep. Kolega z depresją z kolei doznawał różnorakich działań niepożądanych (brał aż trzy medykamenty jednocześnie), włącznie z obsesyjnymi myślami samobójczymi. Dlatego tak się boję. Myśli samobójcze mam i bez leków. Lekarze muszą (podobno) eksperymentować, bo na każdego piguły działają inaczej. Dobra, zaczynam przynudzać.

Odnośnik do komentarza

MARKOTNY Ty musisz być pod *specjalnym nadzorem* migotanie, ablacje, jak lekarze każą łykać piguły to łykaj a skurcze może z czasem miną u Ciebie jak się wszystko doleczy po ablacji ale mogą i zostać, kto to wie?KARAMBA nie ma problemu mogę ja wziać na klatę słowa krytyki jak inni się oburzają, mi też się czasami należy bo przynudzam ciągle to samo ale może dotrze? Uśmiałam się do łez z tych Twoich leśnych ptaków, patrz jakie wredoty.EWKA733 a już myślałam, że tylko mi nie odpuściły, bo wszyscy byli ostatnio bez, już myślałam, że tylko ja taka beznadziejna więc nawet nie śmiałam się żalić a tu dziś mam koleżankę w niedoli, przybijam piątkę.

Odnośnik do komentarza

KARAMBA, kilka-kilkanaście epizodów na dzień to rzeczywiście *idzie* przeżyć. ale gdyby Cię kiedyś przypiliło z powodu większej ilości, to DORAŹNIE warto spróbować z benzo, malutką dawkę (jak dla dziecka). ostatnio w szpitalu podali mi relanium - klasyczne benzo. ulgę poczułam natychmiast, raz - mniej skurczy, dwa - brak lęku. benzo dostałam również dzień po ablacji, również w szpitalu. te leki są zasadniczo dobrze tolerowane i nie ma po nich psychodelicznych *jazd* jeśli nie bierzesz ponad przepisaną ilość i nie ciągiem przez dłuższy czas. myśli samobójcze rzeczywiście mogą się nasilać po niektórych antydepresantach, ale jakich - tego akurat nie wiem. no i na początku leczenia antydepresantami można mieć jakieś dziwne doznania, poczucie odrealnienia, zamulenia, itd (co z reguły mija po tyg-dwóch), ale ja tego nie doświadczyłam.

Odnośnik do komentarza

No właśnie, SALLY. Tego też się obawiam. Że byłoby mi tak dobrze po benzo, że nie mogłabym przestać brać. Do diabła ze skurczami, nawet jak jest te parę tysięcy na dobę. Ale gdyby jakiś lek wyzwolił mnie od ciągłego napięcia nerwowego i lęku, żarłabym go jak pies kulki. Beznadziejny przypadek ze mnie. Z ciekawością jednak czytam, co piszesz, i nie wykluczam podjęcia *próby farmakologicznej* w celu okiełznania hydry. ALLICJA, nic z tego :) Przy okazji - jak Twój żołądek? Ja mam dziś pierwszy dzień spokoju. Jeśli nie liczyć zawrotów głowy, ale te już też zaczęłam olewać (pardon moi). Udało mi się nawet zjeść obiad i zachować go dla siebie :D K.

Odnośnik do komentarza

Allicja ja Was czytam ale tez nie lubię się użalać ,wyleczyłam się z tego jak jedna osoba kilkanaście miesięcy temu bardzo ładnie wpłynęła mi na moją psychikę:) ( i od tego momentu zaczęłam sobie radzić ze skurczami) czasami człowiek z niektórych wpisów się pośmieje bo są super podnoszące na duchu , a czasami ma ochotę zrobić wpis i niektórymi osobami potrząsnąć żeby w końcu zaczęły w inny sposób myśleć i podchodzić do naszego schorzenia. Ja wiem ,że to nie jest łatwo ,że są różne osoby . Są osoby silniejsze i bardziej wrażliwe ( wystarczy wtedy jeden skurcz i już panika i cały dzień w strachu i oczekiwanie na kolejny)ale jeżeli sami nie będziemy chcieli inaczej podejść do tego to nikt nam nie pomoże ,żadne tabletki i lekarz bo skurcze mają różne podłoże. Ja już nie wiem od czego to zależy , miałam te skurcze bo miałam ale nie tak jak przez ostatnie kilkanaście dni ,dodam że jestem strasznie wrażliwa na zmiany pogody a teraz są takie skoki temperatur , rano wychodzę do pracy to -7 wracam z pracy +5 i jak tu się dobrze czuć , zdrowi ludzie narzekają na takie zmiany a co dopiero my obciążeni kardiologicznie.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×