Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Properth, jest na to sposób. Jednakowoż zapytam najpierw, czy zaszczyciłeś choćby spojrzeniem z gatunku *omiatających* tę stronę, o której co najmniej dwa razy wspominał Łukasz? Szaffer.pl Sposób, o którym mowa, nie jest z gatunku *okręcić się dwa razy wokół siebie, splunąć na prawą podeszwę i zaraz potem zażyć dwie łyżki kiszonego kopru*, niestety. Sposób ten polega na wyeliminowaniu przyczyny, nie objawu.

Odnośnik do komentarza

Ania005 lub 05. Nie napisałam w żadnym razie, że tętno psie można porównać do ludzkiego. Jednak widzę, że wcale nie w tym problem. Z dalszej lektury Twojej wypowiedzi wynika dla mnie jasno, że martwi Cię bardziej fakt, iż niektórych Twoich porad ludzie nie traktują poważnie, lub krytykują Cię za - w ich mniemaniu - zastraszanie, przesadzanie, itp. Pytam więc gromkim głosem - i co z tego? Serio. Co z tego, że ktoś, a nawet cała banda uzbrojonych w klawiatury i myszy ludzi Cię skrytykuje? Jeśli to, co piszesz, jest prawdą, to zgodnie ze znanym powiedzonkiem, ta prawda sama się obroni. A że ktoś w coś nie uwierzy? Znów pytam - i co z tego? I odsyłam do ponownej lektury mojego długiego wpisu, który wywołał powszechną radość wśród uczestników wątku. Wierz mi, że jeśli ktoś poradzi mi, żebym poszła do psychiatry, nie będzie to dla mnie policzkiem. Mało kto w dzisiejszych czasach sie nie kwalifikuje na kozetkę ;) Jeśli ktoś każe mi iść do diabła, powiem, że dziękuję, już byłam. Jeśli ktoś, kto koresponduje ze mną via e-mail, zdecyduje się na publikację tych treści na forum, nie będę miała się czego wstydzić, ani obawiać. Z jednej, prostej przyczyny: nie dyskutuję o nikim z forum poza forum, nie oczerniam, nie przyklejam łatek, nie obdarzam obraźliwymi epitetami. To wszystko jest tak proste. Jeśli uważasz, że masz wartościową wiedzę, którą warto się z ludźmi dzielić dla ich dobra - rób to, nie bacząc na krytykę. Czymże są nasze urażone uczucia własne, gdy chodzi o czyjeś dobro? Czym są bezpodstawne słowa krytyki, lub obraźliwe zwroty rzucane najczęściej przez ludzi małych i małostkowych, wobec ewentualnych korzyści, jakie mogą z Twoich postów wyciągnąć ludzie, którzy akurat tej wiedzy potrzebują? Last, but not least. Pomyśl, ile zdrowia zaoszczędzisz sobie, a czasem i innym, gdy z poziomu Walkirii toczącej pianę z pyska przejdziesz na poziom uśmiechniętego Buddy ;) P.S. Czytałam, że kaszlem można przerwać (choć nie zawsze się to uda) napad częstoskurczu. Mi się często udawało samym głębokim wdechem. Nie wyobrażam sobie za to kasłania po kilka tysięcy razy dziennie przy skurczach dodatkowych. Jeśli ktoś ma ciągi, to być może warto spróbować. Ale pojedyncze skurcze dodatkowe? Nic prostszego, niż zbiorowy eksperyment - kaszlemy i piszemy, co z tego wyszło.

Odnośnik do komentarza

Hej Artur46, o to właśnie chodzi. Gdybyśmy dziś wiedzieli to, co niechybnie będziemy wiedzieć za kolejne 20 lat... Zawsze uważałam, że człowiek żyje zbyt krótko, by zdążył porządnie zmądrzeć. Wiedza przyswajana w formie treści czytanej/słuchanej jest nieoceniona, ale nic tak nas nie uczy, jak własne doświadczenie. Najlepiej powtórzone z 500 razy, dla lepszego utrwalenia ;) Z drugiej jednak strony, gdyby każdy żył po 300 lat, to może wszyscy chcieliby tylko wymyślać żarówki i odkrywać fale radiowe, a nie byłoby komu butów robić i wypiekać chleba. Głodni i na bosaka, ale obwieszeni migotliwymi gadżetami... Może jednak lepiej, że nie żyjemy zbyt długo.

Odnośnik do komentarza

To teraz czas na mnie, trochę sobie pogadam. KARAMBA jakim Błaznem Forum, piszesz fajnie, bogatym językiem i fajnie się Ciebie czyta a że i pośmiać się można z tych Twoich porównań to tylko chwalebne. ANIA05 pisz, jeśli prawdą jest, że jesteś pielęgniarką to tym bardziej Twoja wiedza może nam się przydać. Czasami tak jest, że z czymś się nie zgadzamy, wiesz forum, ma swoje prawa a tu hipochondryków od zatrzęsienia i ciut ciut więc jak się poczyta, że można paść tak szybko to zaraz uruchamia się lawina strachu, reakcja ludzi może być różna, mi też się nie spodobało, że tak łatwo mogę zejść z tego świata, JA CHCĘ ŻYĆ i już. Widzisz tak nam Karamba zamąciła tym pisaniem i upominamy Ją, proszę nas nie porównywać z psami. A tak na marginesie lubię wszystkie psiaki ich miłość jest taka bezinteresowna. Co do kaszlenia to może bardziej na częstoskurcze, tak jak i zimna woda ale na skurcze mi też nie bardzo służy, nawet jak są całymi ciągami.

Odnośnik do komentarza

ARTUR46, no może jak te skurcze po 20 lat nas wymęczą to i na nie w ogóle nie będziemy zwracać uwagi, ale Ty to już po ablacji wiec masz spokój po latach udręki, przed nami jeszcze droga przez mękę. PROPERTH a Ty co ode mnie się zaraziłeś dzisiaj przez monitor, że moje bóle przeszły na Ciebie? Spokojnie ja widzisz żyję, sam mi to tłumaczyłeś wczoraj to i Ty chłopaku przeżyjesz. Wiesz ja jak już mnie tak mocno boli to niczym stara babcia biorę jakąś maść przeciwbólową i sobie wmasuję w tą obolałą klatę. Tylko nie bierz jakiegoś śmierdziela, bo będziesz capił jak te staruszki co się i tu i tam smarują. Przepraszam staruszki ale takie mam skojarzenie z moją prababcią, gdzie jakieś kamfory czy waleriany czy inne ziołolecznictwo dawało popalić w nos. To Properth tylko stres przypomnij sobie wczorajsze słowa, do mnie kierowane.

Odnośnik do komentarza

No i jeszcze raz ja. DOLOR kolego jesteś gdzieś!!! powiedz jak u Ciebie postępy, bo zamilkłeś całkowicie, czy idzie coś w dobrym kierunku, czy odpuściłeś a może skurcze odpuściły? A teraz o sobie, mam holtera, cała w kablach, serce bije jak co dzień, nie muszę się martwić i prosić żeby się coś zapisało, żeby pokazać lekarzom, że to ja mam rację, bo serduszko moje pokazuje swoją klasę i co jakiś czas daje mi akcje w postaci pojedynczych skurczy jak i całych serii tylko jakich to zobaczę na opisie, wszystko sobie notuję więc przestudiuję niczym lekarz, czy moje odczucia się prawidłowe z tym co się dzieje w sercu. Tylko dziś nie mam na nieszczęście swojego bólu w klatce, a tak chciałam wiedzieć co się dzieje z sercem jak mnie tak mocno boli, no i tu nie jestem pocieszona. Dziś najgorzej mi skurcze dają popalić jak robię, chodzę, biegam, choć teraz pisze z Wami a serce sobie podskakuje na dwa niczym w tańcu.

Odnośnik do komentarza

No widzisz Alicja, jaki ze mnie dobry kolega? :P Przejałem Twój ból na siebie żebyś się nie meczyła :)) Nooo miałbym problem się posmarować, dorwało mnie to w pracy, a ja jeżdżę dużo po wioskach i ogólnie więc nic takiego nie mam pozostawało mi podgłośnić radio i jakoś myśleć o czymś innym, ale się nie dało :P Teraz lekko pobolewa z przerwami :) Ale chyba jestem jedyną osobą tutaj, której poszumiewa w głowie, nie mocno ale jak się wyciszy sprzęty to tak lekuchno szymi? :P

Odnośnik do komentarza

Karambo ,ja pisze na tym forum już od lat i doskonała część dyskutujących ze mną dziękowała mi za zwykłe zainteresowanie ich problemem .Nie jest dla mnie żadną ujmą jeśli ktoś się nie zgadza ,jego prawo ,jak ma lepsze pomysły to jego sprawa .Widzę też że na tym forum ludzie piszą i wałkują swoje objawy już też kilka lat i nic do nich nie dociera ,nadal twierdzą ze mają nerwicę nie diagnozują się i też mnie to nie wzrusza .Ja pisze jak coś wiem i komuś mogę pomóc ,niekiedy dyskusje trwały kilkanaście stron -dyskusje na poziomie .Nie zawsze wszystko da się udowodnić naukowymi opracowaniami bo czy ktoś naukowo opracował działanie liści kapusty na stłuczenie kolana ?Miło jeśli komuś pomogę ,nie znoszę natomiast chamstwa i zawsze będę na nie reagować tym samym czyli chamstwem w czystej postaci .Twoje wypowiedzi są dla mnie lekko sarkastyczne no ale przecież to dla mojego życia ani zdrowia nie ma zadnego znaczenia :) .Ot co .

Odnośnik do komentarza

PROPERTH, dobry kolego, Ty ode mnie nic nie bierz, zwłaszcza skurczy czy bóli między piersiątkami, bo ja to twarda sztuka, ja się nie nakręcam jak coś się dzieje, nerwica mnie nie kąsa to ogarnę temat a Ty widzę coś tam łupnie i od razu strach się czai. Jak nic masz nerwicę, bo te szumy czy jak tam określasz w głowie to też objawy zdenerwowania. Z tego co czytam to nerwica może wszystko, to ci cholera jedna. Młody chłopak z Ciebie, jakaś dziewczyna u twego boku niech zagości i ciesz się życiem a nie wyszukuj chorób czy uciekaj w nerwicę, życie jest piękne, a wczoraj czy przed wczoraj krzyczałeś nam tutaj, że nie chcesz umierać, czym mnie rozbawiłeś to żyj pełną piersią.

Odnośnik do komentarza

A no mam dziewczynę już kupę czasu :P No to zazdroszczę twardości Alicjo, ale ostatnio też nieco panikowałaś :P Ale chyba jak każdy czasem :)) W czwartek wizyta ciekawe co powiedzą w klinice..? ;> Dziś kilka lekko wyczuwalnych skurczy naszczęście nie ma tych długich arytmii które mnie zabijają.. ;) Ps. Ja taki strachliwy na pkcie zdrowia od małego, pediatra mówiła, że jak Piotrusia brzuch bolał to już umierał... ^.- pozdr!

Odnośnik do komentarza

Ania05, no to wygląda na to, że nie mamy żadnego problemu. Mam, jednakowoż, odmienną od Twojej taktykę wobec chamstwa, właśnie dlatego, że też go nie lubię. Doszłam do wniosku, że jeśli na chamstwo odpowiem chamstwem, to w ten sposób tylko podwoję kwotę chamstwa w przyrodzie. Brak tu więc logiki. Chcąc zmniejszyć ilość chamstwa, po prostu ignoruję chamskie wypowiedzi, lub - widząc szansę porozumienia - stosuję łagodną perswazję. Jeśli nie działa, wracam do polityki ignorowania. Na tym wątku jest nadzwyczaj spokojnie, sami dobrzy ludzie :) W słabo zbadanych właściwościach prozdrowotnych kapusty pokładam ostatnio wielkie nadzieje. Naczytawszy się wiele nt. zbawiennego działania soku ze świeżej kapusty na układ pokarmowy, w szczególności zaś żołądek, dokopałam się do naukowego raportu amerykańskiego lekarza, Dr Garnett Cheney*a z San Francisco. Przeprowadził on w 1949 r. wielce obiecujący eksperyment z leczeniem owrzodzeń żołądka u więźniów pewnego zakładu karnego. Mam ten raport w PDF. Pomimo zaskakująco dobrych wyników, mało kto w ogóle wie o tym eksperymencie. Cóż, być może chodzi o to, że na badaniach nad kapustą nikt by nie zarobił złamanego szeląga, a na środkach farmaceutycznych można zbić fortunę. Nie rozpoczęłam jeszcze kuracji. Przeraża mnie ilość kapusty, jaką musiałabym kupić i przerobić, żeby uzyskać minimum 2 szklanki świeżego soku dziennie, przez miesiąc. Sok przechowywany w lodówce ponoć traci swe wspaniałe właściwości. Tak, czy siak, jeśli wiesz coś więcej w kwestii leczenia różnych schorzeń kapustą, to ja chętnie poczytam.

Odnośnik do komentarza

Allicjo, widzę, że złamałaś Klątwę Holtera :D Większość z nas tutaj marudzi, że jak tylko dostaną *czarną skrzynkę*, to arytmia znika jak ręką odjął ;) Pamiętam, że idąc na echo miałam masę fikołków sercowych, a jak tylko Doktor przyłożyli głowicę do klaty, to serce równiutko, pięknie, wzorowo, tylko pozazdrościć. Po badaniu wdziałam kubraczek, wyszłam za drzwi gabinetu, no i wszystko po staremu - tańce, hulanki, swawola. A skoro już wszyscy się dzisiaj chwalą co ich boli, to ja od siebie dodam, że łeb mnie... siekiera młotek piłka szklanka, jakby mu ktoś za to płacił. Z czwartku na piątek ma być tęga wichura, a mnie zawsze na wiatr głowa boli. Properth, z czym do ludzi? Z jakimś szumikiem... :) Ja trzy lata temu miałam w prawym uchu taki gwizd, jak dźwięk z telewizora po zakończeniu nadawania (ramole pamiętają). Był to bardzo stresujący okres w moim życiu. Gwizd pojawiał się dopiero wtedy, gdy położyłam się spać. Obiecałam sobie, że jeśli nie minie w ciągu 3 miesięcy, pójdę do laryngologa. Ale minął po kilku tygodniach :) Nie każdy objaw świadczy o nerwicy, ale jeśli już wiemy, że ją mamy, to można się spodziewać wszystkiego. A szum w uszach (czy jak kto woli - w głowie) może się pojawić w ciszy, jeśli przed tą ciszą doświadczaliśmy długotrwałego hałasu. Jeśli jedziesz kilka godzin samochodem, w którym źle wytłumiono komorę silnika, czy kabinę pasażerów, to po zatrzymaniu się we względnie cichej okolicy, usłyszysz taki właśnie szum. To mija. Głowa (z uszami) do góry :) Przepraszamy za usterki, My, Karamba.

Odnośnik do komentarza

Hej. Ja się chciałam Was zapytać czy macie postawioną diagnozę skąd te skurcze? Kiedy najczęściej występują u Was? U mnie jak się denerwuje i przy gwałtownych ruchach.Lekarz powiedział, że powodem mogą być różne rzeczy - generalnie nie otrzymałam sprecyzowanej diagnozy. Nie dostałam też żadnych leków.

Odnośnik do komentarza

Witam , nawiąże do stwierdzenia ,że ludzie latami stękają , zwalają wszystko na nerwice i się nie diagnozują. Ja uważam ,że jest wręcz odwrotnie, ludzie się diagnozują na wszystkie boki , wyniki są ok , lekarz mówi jest ok a pacjent dalej nie wierzy i szuka szuka , szuka. Mi tez lekarze mówili po pierwszych diagnozach ,że u mnie arytmia nie jest zagrożeniem życia i to jest najprawdziwsza prawda ponieważ żyje już ponad 30lat a może i więcej bo przedtem może i nie zdawałam może sobie sprawy ,ze mam arytmię , u mnie ona się ujawniła w stresie ( długotrwałym). To się sprawdziło co nie znaczy ,ze mi było tak łatwo z tym żyć , był okres ,ze leki były przeokropne a w menopauzie też się nasiliły. Jestem ,żyję a strach ma wielkie oczy , przynajmniej u mnie. Dlatego ja nie raz byłam atakowana za * herezje* :co ta baba wypisuje , to są z tych łagodnych ale byli i tacy co się cieszyli ,że z tym da się żyć jeżeli można się z tego cieszyć. A powinno !!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Kurde 5 rani budze się osowialy z bólem brzucha idę siku wracam zasypiam z trudem. Rano do pracy wziąłem Metocard i herbata no i zwymiotowalem po 30 min i biegunka jakaś. Serce mi wali nie wiem czemu koło 100 uderzeń czemu sięto tak. złożyło razem ?? Mi serce tak szybko to już dawno nie walilo. Tydzień temu dziewczyna moja miała grypę zoladkowa :( czyzbym się zaraził i jaki to ma związek z sercem :(

Odnośnik do komentarza

Properth, zapewne już zasięgnąłeś rady lekarza, albo kogoś, kto przeszedł tzw. grypę żołądkową. Pytasz - jaki to ma związek z sercem? Ależ mnóstwo chorób może mieć *związek z sercem*, a raczej wpływać na jego pracę. Załóżmy, że w wyniku wymiotów i biegunki organizm został odwodniony, w związku z czym nastąpiło obniżenie ciśnienia krwi, a w związku z tym szybsza (kompensacyjna) praca serca. I już wszystko pasuje. Jeśli do tego pacjent nerwowo reaguje na byle co (nie mówię tym samym, że grypa żołądkowa to byle co), to wzrost tętna może wywołać sam strach o jego zdrowie/życie. To się samo nakręca, chyba już zdążyłeś zauważyć? Może miałeś kiedyś gorączkę rzędu 39 st.C? Pamiętasz, jak wtedy waliło Ci serce? Nie znam się na zakażeniach rotawirusami, w kwestii postępowania w chorobie lepiej zapytaj lekarza. Trzymaj się i szybko zdrowiej :) Jesli to faktycznie *grypa żołądkowa*, to niech rodzinka ma się na baczności, bo dziwnie łatwo się to łapie ;)

Odnośnik do komentarza

Mary10, przychylam się do Twojego zdania. Nie wiem, jak to wygląda na innych wątkach, ale tutaj chyba nie ma ludzi niezdiagnozowanych. Wszyscy nosilismy Holtera, niektórzy po kilka razy, większość miała badania dodatkowe. I tak naprawdę większość z nas nie uzyskała od lekarzy odpowiedzi na pytanie: skąd to się u mnie wzięło, a jedynie zapewnienia, że od tego nie umrzemy. Zosia86 - chyba byłyśmy u tego samego lekarza ;) Mój po obejrzeniu wyników wzruszył ramionami, coś pomruczał i wypisał receptę na betablokery. Allicjo, kiedy będziesz miała wydruk z czarnej skrzynki z bardzo wieloma odprowadzeniami? Spadam robić andruty (zamiast pleść androny), bo skoro za jedną dobę ma nadejść huragan *Żbik*, to mam zamiar zjeść coś smacznego na wypadek, gdyby miał to być mój ostatni raz. Czymajcie się płotu, a jak ktoś nie ma, to chociaż parkietu :)

Odnośnik do komentarza

Nio miałem 39 i miałem nawet 40 stopni, z opowiadań mamy, jak miałem 40 stopni bawiłem się samochodzikami, a moja siostra przy 37,5 leżała obłożnie chora :P NO i kurdę.... mierzę temperaturę i ponad 38 :( DObrze, że byłem dziś u lekarza, tylko nic nie wspomniałem o gorączce, bo wtedy o niej nie wiedziałem, a racej trzyma się od wczoraj bo tak samo się czułem, w sumie przy 38 i ponad czuję się normalnie, dopiero jak ktoś zobaczy rumieńce albo dotknie mnie to mierzę gorączkę :( Jutro wizyta w klinice!! Wziąłem najszybszy termin i godzinę jaki był... zobaczymy czy warto ;)

Odnośnik do komentarza

KARAMBA zawsze jak noszę czarną skrzynkę to moje wyniki są podobne co do ilości i rodzaju arytmii. Nie mam tak jak niektórzy piszą, że noszą aparat a arytmii brak u mnie jest tak samo czy mam go czy nie, cały czas wszystko lub prawie wszystko odczuwalne ja nawet potrafię u siebie odróżnić jaki mam rodzaj, nauka czyni mistrza, tylko wolałabym w innej dziedzinie być tym mistrzem. Pytasz kiedy wyniki, nie wiem, nie pamiętam, w tym chyba tygodniu, który teraz będzie. ZOSIA86 różnie tu u nas z diagnozą, w większości lekarze zwalają na nerwy, nerwicę jak kto woli, są osoby, które mają coś tam z zastawkami, ze złym przewodnictwem, u mnie raz jest że nie wiadomo skąd innym razem na holterze pokazane jest, że z jakiegoś konkretnego miejsca coś nie tak się tłucze i powinno być ablowane , raz tak raz siak. ARTUR tak pamiętam, że jesteś po ablacji, nawet trochę Twoją historię czytałam, bardzo zachęcałeś zawsze do ablacji, ale u Ciebie były częstoskurcze, ja tego nie mam, tak mi się wydaje, bo nie mam nagłych przyśpieszeń serca, jak wzrasta to bardziej tachykardia. A czy oprócz częstoskurczu czułeś dod. skurcze przed ablacją, czy pojawiły się po ablacji? Dużo tego masz, czy raczej są to sporadyczne incydenty? co na to lekarze? pewnie nie każą nic z tym robić bo główny Twój problem został zlikwidowany, bierzesz jakieś leki? napisz coś więcej, bo tak zawsze krótko. Wiem, my z Karambą piszemy długie posty ale takie z nas gaduły. PROPERT i jak po badaniach w klinice? pochwal się co lekarz na skurcze? pogonił?, przejął się? czy kazał żyć dalej i nauczyć się z tym żyć? Długi ten post wiem, ale trochę pomarudzę. Niestety mam znowu ciężko, mamę odwiozłam parę dni temu do szpitala, znowu odchodziła, lekarze nie dawali nam nadziei, kazali się nastawić na najgorsze a Ona walczy, już jest lepiej, ha lepiej stan taki sam jak był bez kontaktu porozumiewania, leży ale wróciła do świata żywych, ja znowu w ogromnym stresie, znowu bezsilna i zastanawiam się czy powinnam ją na siłę ratować, znowu całymi dniami w szpitalu, lekarze zdziwieni, że Ona jeszcze żyje, dobre. Oczywiście to wszystko wykańcza mnie psychicznie a co za tym idzie stres, stres, stres a co za tym, możecie się domyślać serce skacze jak oszalałe. Macie na moim przykładzie co mogą nerwy z człowieka robić, dosłownie chodzę, leżę a serce cały czas bije mi swoim jakimś rytmem nie określonym, raz czuję bigiminie, raz czuję skurcze dodatkowe, innym razem całe gromady pod rząd, chwila wytchnienia i znowu to samo, przy tym duszenie w gardle, każdy skurcz przyduszanie w gardle, paskudne odczucie, dla mnie czasami gorsze niż sam skurcz, ale o ile się gdzieś dobrze doczytałam to tak przydusza przerwa wyrównawcza, ale czy mam rację to nie wiem, jedyne co to nie robi mi się słabo, jak to często przy takich dłuższych akcjach mi się zdarzało, Może serce się przyzwyczaiło do tak paskudnej pracy? Nie ma co ukrywać ale wysiadam. Widzisz Karamba miałam zaplanowane zrobienie wyniku, nawet do lekarza chciałam podlecieć a teraz nie wiem czy jakoś to ogarnę. Jak nie zadzwonią do mnie od holtera, to znaczy, że tragiczny nie wyjdzie i nie będzie potrzebna nagła wizyta u kardiologa, bo tak u nas działa, zły holter to dzwonią, żeby się zgłosić, jak nie będzie telefonu to będę może żyć dalej, no przecież ja teraz nawet nie mogę sobie pozwolić na umieranie, nie mam wyjścia, muszę żyć i koniec. Wybaczcie za prywatę, ale musiałam się trochę wypłakać nie na temat.

Odnośnik do komentarza

Przyszło mi takie jeszcze jedno pytanie, może ktoś odpowie? Lekarze często mówią, mamy skurcze od stresu, mamy nerwicę. Ok. zgadzam się, jesteśmy zdenerwowani, biegniemy, jakiś wysiłek serce szybko zapierdziela, normalka, ale z tego co pamiętam ze swoich młodszych lat to waliło wiele razy, matura, egzaminy, jakieś przykre jak i radosne wydarzenia w naszym życiu, pierwsze miłości też pukało mocniej serce ale do cholery nigdy nie czułam żeby się potykało. Mało ja w życiu miałam stresu, pewnie jak każdy, stres to nieodzowny towarzysz życia, ja nie mówię o nerwicy ale jakimś prządnym stresie i nie przypominam sobie, żeby moje serce jakoś biło nie tak jak trzeba albo mnie dusił w gardle. To dlaczego teraz ni z gruchy ni z pietruchy zaczynają się takie cuda wianki dziać z naszymi sercami? Ktoś ma jakąś teorię na ten temat i potrafi to wytłumaczyć?

Odnośnik do komentarza

Alicja W wieku dojrzewania pojawił się napadowy czestosk. nadk. po dobrych kilku latach doszły dodatkowe. Jedynie jak uprawiałem sport to praktycznie problemy z sercem zniknęły. Ale potem praca, dom, nie higieniczny tryb życia i dodatkowe zadomowiły się a napady częstoskurczu dokuczały. W końcu ablacja bo częstoskurcz już nie dawał żyć i po której dodatkowe są sporadyczne. Ponieważ mam nadciśnienie *emocjonalne* tak nazywa to kardiolog no i żebym mógł normalnie znowu prowadzić nie higieniczny tryb życia :) przepisał mi 1.25 concor. I nie narzekam. hejka

Odnośnik do komentarza

Hej Alicja, no byłem u kardiooga byłem :) Przejrzał wszystkie badania a była ich teczka, masa EKG, holtery, USG itd. i powiedział, że raczej WPW czy innego zespołu nie mam. Pogadaliśmy w sumie ze 40 min ale ja taki zawsze zestresowany, że już pozaminałem większośc, dobrze że dawkowanie chociaż zapisał bo i to by mi wyleciało z głowy. Nazwał moją arytmię łagodną, wymagającą leczenia na tą chwilę małymi dawkami blokerów, i dodał, że jest prawie pewny, że to minie tylko czy za pół czy za 2 lata to nie jest w stanie powiedzieć ( w sumie wydaje mi się, że chyba to do końca życia nie przechodzi ;) ) Ludzie na korytarzy bardzo chwalą, ja też kompetentny doktor, długi wywiad, ale wydaje mi się, że wielkiego wrażenia nie wywarłem na nim swoim sercem. Dalej biorę Metocard ZK 25mg jedną rano i to wszystko. W razie jakby kołatało więcej czy coś takiegot o mam wziąć Metocard ale ten krótko działający połówkę zatem 25mg i żyć dalej. * Z tym żyje się tak długo jak bez tego* określił w pewnym momencie.... aaaa powiedziałem mu, że czasem jak mam jakieś dziwne akcje, które zdarzają się bardzo rzadko np. dziwna sytuacja bardzo, 23:50 czytałem książkę,zachciało mi się spać mocno ziewałem i ziewałem to pogasiłem położyłem się spać i pyk pyk nagle sen przeszedł i dziwne uczucie jakby serce stawało i potem mocniej biło, przyłożyłem rękę i waliło mocno, ale nie za szybko myślę * qrwa o co chodzi przecież cały dzień okej było -.- * sen mi przeszedł poty zaraz, lekki drgawki ( to chyba LĘK mnie dopadł? ) wziąłem Hydroksyzynę syropek jedną łyżkę stołową i co idę spać może usnę, godzina 1:30 budzę się serce wali szybko i mocno no nerwy mnie wzięły, wziąłem Metocard dodatkową dawkę, posiedziałem chwilkę i do godziny 8 spałem bez przerwy. Dziwne co nie? Dodam, że te dziwne odczuwanie serca nie bło wyczuwalne jak np. wstałem i usiadłem albo poszedłem po wodę na dół hmmm. No jakoś żyć trzeba...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×