Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Bylem dzis u swojej lekarz internistki, bardzo fajnej babki, ktora powiedziala, ze to wszystko nerwy nerwy nerwy. Przejrzala Holtera, powiedziala, ze czesc ludzi w ogole nie odczuwa dodatkowych skurczow, a widocznie u mnie jest inaczej. To wywoluje lek i niepokoj co ma wplyw na prace serca i robi sie z tego bledne kolo. Mam sie wyluzowac i jak najmniej o tym myslec. Od 2 dni jest spokojniej. dobrze mi sie zasypia (bez zadnych lekow, skurcze sa, ale staram sie nie zwracac na nie uwagi. Alicjo - co do Twojego pytania odnosnie pory skurczow: mysle, ze tak po prostu wyszlo tamtego dnia, wtedy nie skupialem sie jeszcze tak na sercu i moze cos mi sie zlego przysnilo ;) a tak na powaznie to w grudniu bede mial jeszcze jednego Holtera, wiec moze wtedy cos sie zmieni i zarowno lekarze, jak i ja bedziemy madrzejsi. Poradnia zaburzne rytmu to dobry pomysl, mieszkam w Gdyni wiec podejrzewam, ze jest w najblizszej okolicy cos takiego. Jesli dalej nie bedzie poprawy to po Holterze stawie sie tam na konsultacje, o ile oczywiscie znajda dla mnie czas. Nie chce brac zadnycn lekow, zastanawiam sie na rezygnacja nawet z tego Concor 1,25mg bo nie czuje jakiejs poprawy od kiedy go zazywam. Podobnie jak moja internistka uwazam, ze to problem psychiczny. Dostalem od niej lekki antydepresant do brania raz dziennie przez 2 miesiace (Citabaex), ale na razie, poki zasypiam spokojnie, nie chce go brac. Jesli poczuje, ze jest gorzej, moze wtedy przemysle ta 2-miesieczna kuracje. Bylem dzis na basenie, plywajac czulem sie swietnie, wiec planuje chodzic regularnie plus troche biegania mimo niesprzyjajacej aury. Ogolnie to chcialbym wszystkich podniesc na duchu, bo widze ze morale niskie. Od tego sie nie umiera, damy rade. Powiem wam jeszcze jedno - 3,5 roku temu rozstalem sie z dziewczyna, ktora byla miloscia mojego zycia. Przezylem to strasznie, przez pol roku nie moglem dojsc do siebie i myslalem, ze nie wytrzymam psychicznie. Czulem sie okropnie, myslalem o niej caly czas. Lecz pewnego dnia, zamiast myslec CALY dzien o niej, myslalem odrobine krocej i tak po kolei - z kazdym dniem moja tesknota stawala sie coraz mniejsza i mniejsza, az teraz ta dziewczyna stanowi odlegle wspomnienie na ktorego mysl usmiecham sie i po minucie juz nie pamietam ze przyszla mi do glowy. Wsyztsko tos talo sie po prostu w naturlany sposob. Wierze, ze tak bedzie z arytmia, keidy umysl skupi sie na czyms innym i po prostu zapomni o tych wszystkich nieprzyjemnych historiach z serduchem :)

Odnośnik do komentarza

Hejka, zrobiłam kontrolnego holtera bo od jakiegoś czasu skurcze znów się nasiliły. Wyszło 2250 komorowych. Nie wiem jak się tego dziadostwa pozbyć. Paradoksalne jest to że jak miałam koło 900 skurczy to czułam się okropnie, teraz mam ich znacznie więcej ale staram się nie myśleć o nich, wychodzę do ludzi, nie siedze w domu, dużo się śmieje, humor jakby ok a serce jak kopało tak kopie tyle że znacznie więcej niż zwykle. jest jeden plus, przestałam odczuwać skurcze podczas chodzenia czy wysiłku (ale niestety nie znikają, sprawdziłam w holterze), zaczynam je odczuwać gdy siedzę, stoję bez ruchu czy leże. Nie chce mi się już myśleć o tych skurczach, zastanawiam się nad zrezygnowaniem z betablokerów bo i tak nie pomagają. I tak nic nie zmienię, nie pozbędę się tego więc po co się z tym wszystkim szarpać i walczyć.....

Odnośnik do komentarza

Allicjo - gracias :) 10 kilo jabłuchów paskudnych (no dość mam ich, no) przerobiłam, pozostałe 15 kg szczerzy zęby i straszy. Kupiłam też 3 megagłówki kapusty, żeby ten sok z niej robić, co to ma cuda z wrzodami wyprawiać. Tylko te nocne katorgi żołądkowe kosztują mnie tyle energii, że na dzień mi nie wystarcza. Po 3 pm już praktycznie ciemno, a ja nie mam prądu w kuchni (ani volta nigdzie, ani w gniazdkach, ani w suficie), więc wieczorami ratuję się jakąś biedulką świetlówką na kabel podłączony do przedłużacza, a przedłużacz do łazienki. Ale to nie robota przy takim świetle, chyba że się kręci serial o Apokalipsie Zombie. Hm... W sumie jestem takie trochę Zombie - ledwo łażę, zielono mi (na twarzy), dźwięki zgoła dziwne wydaję... Przejdzie mi. Czasem trzyma parę tygodni, ale dobro, tfu, naiwna nadzieja zwycięża. Przeczytaj artykuł z linka, który podałam! Wiem, że teraz jesteś zaganiana i objuczona obowiązkami, i pewnie nie w nastroju, ale przed nami wciąż jest jakaś przyszłość, jak mniemam...

Odnośnik do komentarza

Witajcie, tak się zastanawiam nad tym bieganiem.....niestety nie wiem czy mogłabym ponieważ zauważyłam, że idąc szybciej czy jadąc na rowerze serce zaczyna szybciej bic wskakuje wtedy niepokój i serce zaczyna szaleć. Nie wiem czy to moja psycha czy tez wysiłek wyzwala skurcze. Tak samo w jest w pracy. Mam coś zrobić szybciej, wejść na piętro z paroma kartkami to w końcu serce pare razy poskacze. Zaczęłam łykać asparaginian extra , póki co to przypominam sobie o ni wieczorem hehe dlatego też biorę jedną tableteczkę. jejku muszę sobie kontrolnie zrobić tego holtera bo od jakichś 2 tygodni jest okropnie. W pracy wariuje serce i po pracy nie da żyć. Rano się budzę i na dzień dobry jak nigdy parę przeskoków. Karamba kobieto pozytywnie zakręcona, fajnie się Ciebie czyta. Co jak co ale Ty silna babka i nie poddawaj się żadnym depresjom. Ja to zrobiłam i egzystuje jak roslinka :/

Odnośnik do komentarza

Karamba to u Ciebie normalne przetwórstwo owocowe. A na te paskudne wrzody nie masz jakiś leków, nie można ich zasuszyć tabletkami??? Wiem co to ból żołądka, sama niedawno chodziłam po ścianach z bólu ale leki mi pomogły, teraz sobie piję siemię lniane fuuu, kisielek żeby trochę osłaniać ten żołądek. Biedna, pogoń tą nerwicę w czorty, wiem, że pewnie to trudne, sama też żyję w niezłym zawirowaniu no ale cóż samo życie, nie ukrywam ciężko mi bardzo ale innego wyjścia nie ma. Artykuł przeczytałam. Może i ruch jest dobry, sama czytałam wypowiedzi niektórych osób na forach, że przy niektórych arytmiach ruch niweluje zaburzenia. W moim wypadku jakoś nie bardzo, jak dopada mnie taka solidna bigeminia, która trwa i trwa i trwa to próbowałam ją rozchodzić ale mi nie ustępuje a wręcz robi mi się bardzo słabo, nie daję rady, muszę się wtedy położyć. Każdy przypadek może być inny i może innym wysiłek jak najbardziej służy. I tu jak Kumen zaglądasz z za winkla to napisz jak jest u Ciebie, bo pisałaś, że i rowerek i ćwiczenia jakies wykonujesz, jak u Ciebie, czy zauważyłaś, że sport zmniejszył ilość i odczuwanie arytmii??? Hop, hop, Kumen daj znać

Odnośnik do komentarza

Jeszcze pogadam sobie. ŁUKASZ, sam napisałeś, że była u Ciebie sytuacja stresowa, może dlatego tak zareagowało serce, dobrze że czeka Cię kolejny holter to wtedy coś się tam wyjaśni. Nie można kazdej arytmii zwalać na nerwy, skoro już wystąpiła trzeba mieć to pod kontrolą. Betablokery tak już mają, że nie zawsze dają pożądany efekt. Wiesz już co nie co i jak wyjdzie holter mało ciekawie skorzystaj z poradni zaburzeń, tak nawet dla pewności, że to tylko nerwy. ZAŁAMANA, no to nieźle zamiast zmniejszać się to Ty idziesz w górę ze skurczami. No właśnie jak pisałam wyżej i jak czytałam to te blokery jakoś mało dają efektów, nie jedna osoba już to potwierdzała na forach. Sama widzisz po sobie, łykasz leki a ich więcej a powinno być odwrotnie. Ja nie łykam na stałe, jak już chodzę po ścianach bo serce wywraca się od żołądka po gardło łyknę sobie blokera i serce się uspokaja, może to też jakaś metoda, zresztą tak mam zalecane przez moją kardiolożkę. ECH bo się odezwałaś, a nie pomyślałaś, że może myślenie, strach powoduje, że myślisz o skurczach, boisz się ich i boisz się , że serce zacznie szybciej bić jak to przy wysiłku i to bardziej nakręca serce i skurcze niż sam wysiłek? U mnie na bieżni, podczas badania skurcze, bigeminia i chyba pary albo salwa wyskoczyły, ale nie pamiętam dokładnie, bo to będzie ze dwa lata jak biegałam podłączona na bieżni. Dobra dość bo znowu się rozpisałam. Trzymajcie się jak to Karamba mówi wszystkiego czego się da, do następnego poklikania.

Odnośnik do komentarza

ECH80, z Ciebie to jest dopiero agentka! Ale, cytując za jednym takim polskim kabaretem: “ja wiedziałem, że tak będzie, ehe, ehe”. Jedna tabletka Asparaginianu, który nie jest nawet lekiem, tylko suplementem diety?! Taka kuracja, to jakby wpłacić złotówkę na fundację *Woda dla Afryki* i spodziewać się, że nazajutrz w telewizji pokażą, jak Bambo opity Muszynianką pływa kraulem na krytym basenie. No kurde! Ty mi nie opowiadaj, że zapominasz wziąć tabletki, bo nie wierzę. OK, tylko spokój może nas uratować. Posiłki jakieś spożywasz? Nawet drożdżówka w pracy się liczy. No to po każdym posiłku siup! tableteczka. Bo magnezu i potasu najbardziej potrzebujesz w ciągu dnia, gdy pośpiech i stres, a nie w nocy, gdy śpisz. Zapewnij organizmowi stały dopływ i poczujesz różnicę. Poczytaj, Google prawdę Ci powie, jak szalenie ważny jest magnez. A ja, stara Karamba (ale nie tak dużo starsza od Ciebie), powiem Ci jeszcze coś i to po raz kolejny. JA TEŻ TAK MIAŁAM. I nadal boję się większości leków. Asparaginian łykałam ostatnio już tylko po 4 tabsy dziennie, ale właśnie miałam trzy dni przerwy, kiedy żołądek nawet na wodę się krzywił, i powiem Ci, że serce fikało. Dziś już wzięłam 4 sztuki “magicznego A” i znowu czuję różnicę na plus! Masz nerwicę, masz stres w pracy = masz zwiększone zapotrzebowanie na magnez. Po co się męczyć, jak można sobie pomóc, w dodatku niczym nie ryzykując? Powtórzę się jak katarynka - niczym nie ryzykując!

Odnośnik do komentarza

Kumen, uwaga, długi post, ale będzie w kawałkach, więc może mnie nie przeklniesz :D Zanim napiszę o tym bieganiu, to jeszcze jedno. Żeby nie było, że ja tu wszystkim doradzam, bo sama jestem Święta Aureola i zło się mnie nie ima. Ja też nie jestem człowiek bez VAT. Np. dziś, jak tylko poczułam, że na żołądku jakoś lepiej, to zjadłam normalny obiad z surówką z marchwi i selera, oczywiście z majonezem,śmietaną, pieprzem, sokiem z cytryny i miodem. No wszystkie fajerwerki były. I oczywiście zonk, żołądek ledwo co zaczynał się wygrzebywać z dołka, a ja go jednym, zręcznym kopniakiem, sruu - na samo dno otchłani :( Bo jedną z moich rozlicznych wad jest bardzolubienie smacznego jedzenia. Nie mówię, że wystawnego, żadne kawiory w konwaliowym sosie, tylko po prostu ma być smacznie, urozmaicenie, a najlepiej żeby w skład wchodziło smażone, słodkie, albo w occie, albo wszystko naraz :D No nie jest to wzorcowa dieta dla wrzodowców, ale kto jest bez wina, tfu, bez winy, niech pierwszy rzuci kartoflem. Nie wiem czy to w związku z nerwicą, ale mam tak sprawną przemianę materii, że nie tyję powyżej 62 kg, i to od jakichś 20 lat. W okresach aktywacji wrzodów chudnę 2-3 kg, i to tyle. No raz schudłam 8 kg, ale wtedy naprawdę długo się leczyłam. W mojej piwnicy stoi około 30 słoiczków z przepięknymi grzybkami w occie. Grzybki młodziutkie, własnego zbioru, z cebulką, marcheweczką, listeczkiem laurowym i kuleczkami ziela, w koralikach z ziaren gorczycy... Cudnej urody to słoiczki, z krystalicznie przejrzystą, lekko bursztynową zalewą miodową... No jak tylko wrzody się uspokoją, będę łykać te maślaczki, podgrzybki i mini-borowiki, jak młody rekin słoną wodę. Nie zdzierżyłabym życia na diecie z kisielków, kaszek na wodzie i gotowanej flądry!

Odnośnik do komentarza

Allicjo, tak, kiedy przykre dolegliwości trwają dłużej niż tydzień, łykam te przeklęte ***prazole. Nie znoszę ich, po kilku dniach kręci mi się we łbie, mam dziwny smak w ustach i takie wrażenie, jakbym w żołądku miała Ośrodek Leczenia Błotem dla rzekotek drzewnych. Trudno to określić w sposób przystępny dla ogółu :D Fajnie, że Tobie pomogło, dociągnij kurację do końca, bo stany zapalne śluzówki to wstęp do nadżerek, a potem do wrzodów. Teraz jeszcze czekam w przyczajeniu, bo a nuż to tylko jakiś drobiażdżek, chwilowa niedyspozycja, mały gwałcik dietetyczny, który rozbudził śpiące potwory, a one zaraz znowu pójdą spać, udobruchane litrem mleczka zobojętniającego i czerstwą bułką z masłem? Nawet dobrze mi szło, do czasu dzisiejszej surówki :-/ No i ta kapusta! Cuda o niej czytałam, że podobno sok kapuściany leczy wrzody NA ZAWSZE. Nie wiem, jak Wy, ale ja czasem uroczyście i z wielką pompą obchodzę Dzień Naiwniaka, i to częściej niż raz do roku :D Ale co mi szkodzi, rrrajt? Jutro się wezmę. Sokowirówka musi wytrzymać jeszcze te parę główek kapusty, no i 15 kg jabłek.

Odnośnik do komentarza

Głowa mnie wciąż jeszcze boli, dziś w nocy dopadł mnie mój ulubiony rodzaj bólu, który nazwałam *sztylet w oku*. Dziś ze sztyletu została taka mała szpilka, cóż, zawsze to jakiś postęp. No i o tym bieganiu. Cała rzecz chyba nie w tym, żeby poginać maraton podczas ataku bigeminii (że Tobie się w ogóle chciało chodzić, Allicjo!), tylko w systematyczności i może nabawieniu się odrobiny entuzjazmu? Bo ta dziewczyna nie napisała, że po pierwszym treningu arytmia spakowała kuferek i odleciała na księżyc. Ja też mam więcej dodatkowych skurczybyków kiedy np. idę pod górkę. Ale tak sobie myślę - nic dziwnego, skoro kondycja u mnie taka, że przy byle wysiłku serce panikuje. Dzisiaj, tuż przed zmierzchem, wyrwałam się oddać skrzynkę po jabłkach takiej pani, co mieszka 1 km ode mnie. Kiedy wracałam było już prawie ciemno, a że u mnie to oznacza *godzinę dzików*, to postanowiłam, wbrew zaleceniom lekarskim, trochę podbiec, żeby było szybciej (nie bez wpływu był też ten artykuł, nie powiem ;-P). Szkoda, że mnie nie widzieliście, bo to było lepsze niz serial komediowy. Nie biegałam od czasów liceum. Moje nogi były, delikatnie mówiąc, zakłopotane całą tą sytuacją. Jakoś dziwnie majtały mi się pośladki, chyba też z tego zaskoczenia nie wiedziały, czego się trzymać. Baterii wystarczyło mi na jakieś 50 metrów! Tłumy dzików wiwatowały (tak chcę myśleć), za to serce oczywiście dostało czkawki :) Przeszłam do marszu i po paru minutach było lepiej. No i co? No i nic, będę próbować dalej. Ze względu na czterokrotny uraz więzadeł krzyżowych w kolanie nie powinnam biegać, więc będę ostrożnie truchtać, powłócząc nogami :D KUMEN, jeśli doczytałaś do końca - czy Ty uprawiasz tylko ćwiczenia stacjonarne/siłowe? Bo to akurat naukowo stwierdzone, że aerobowe mają lepszy wpływ na kondycję krążeniowo-oddechową. Macie też rację, że wszystkich rodzajów arytmii bieganie nie wyleczy, ale brak ruchu na pewno nie wzmacnia serca. Ani stawów. Karamba wie, bo pół życia spędziła za biurkiem i za kółkiem. I jest praktycznie kaleką. 50 metrów marnym truchtem i zdechłam. Ciągnie lipą, idzie wiosna :D

Odnośnik do komentarza

Biegać, nie biegam bo mnie kolka łapie a poza tym mi się nie chce :) Później tylko sapie i dyszę...Jest wiele przyjemniejszych sportów od biegania... ..taki na przykład sex...końcowy efekt ten sam (sapanie i dyszenie) ale o ile przyjemniejsze to niż bieganie... tak całkiem serio...po sexie, jak wymaga on ode mnie większych pokładów energii to ledwie dyszę... Ja zaczęłam ćwiczyć ponieważ na początku marca, podczas przymierzania pewnej sukienuni letniej zobaczyłam że mam cellulit (w tamtym roku jeszcze go nie było...:( )i powiedziałam sobie, że nie spocznę dopóki się go nie pozbędę...ot i cała tajemnica :)

Odnośnik do komentarza

Heh, każda motywacja jest dobra! Ja nie mam cellulitu, może to genetyczne, za to cała czuję się jak z galarety. No głupio mi się dzisiaj zrobiło po tym *biegu*, bo przecież jeszcze 23 lata temu trenowałam sport pewien, w pewnym klubie uprawnioną do klubowych dresów i obuwia nawet będąc. No przecież to tylko 23 lata minęły, więc nic z tego nie rozumiem :D Sex, powiadasz... Czekaj, sprawdzę w Wikipedii... A fucktycznie, było takie coś :)

Odnośnik do komentarza

Hej. Dawno mnie tu nie było. Wtrącę tu swoich kilka zdań na temat sportu. Bieganie, no i w ogóle jakiś sport (oczywiście nie wyczynowy - bo ten zabija:) ) powinno bardzo pomagać na arytmię (a może i wyleczyć) , której przyczyną jest nerwica. Nie ma się co zrażać, jeśli na początku wysiłku, gdy serce się rozpędza, kilka razy szarpną nas skurcze.Albo też po wysiłku, gdy serce się uspokaja. Jest to jak najbardziej fizjologiczne zachowywanie się pompek wszystkich ludzi, i nie ma się co tym przejmować. U nerwicowców może to być bardzo odczuwalne. Natomiast podczas samego wysiłku, jeśli serce bije równo i czujemy się dobrze (w sensie, że nie robi się nam słabo, i nie mam zawrotów głowy), to jest to jak najlepszy znak że jest ono zdrowe. Zadyszka to po prostu brak kondycji, i nie ma to nic wspólnego z chorobą serca. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Sory Łukaszu...ale piep***sz głupoty...jak to zadyszka to zwykły brak kondycji? Może dla ludzi któży non stop tkwią przed kompem, w biurze, w domu...prowadzą siedzący tryb życia...to się zgodzę. Ale nie wrzucaj może mnie od razu do tego samego wora co resztę w/w.! Nie znasz mnie w ogóle, nie znasz mojej choroby...ba! nie wiesz na co choruję i od razu wyciągasz wnioski że nie mam kondycji!? Taak...ciężka niedomykalność zastawki mitralnej, to też pewnie przez brak kondycji... Może i chciałeś dobrze poradzić...niestety nie udało się tm razem!

Odnośnik do komentarza

Stop! Powstrzymajcie konie! Rzeczą ludzką jest się pomylić w pośpiechu. Kumen, ja nie odebrałam postu Lukjeza jako skierowanego do Ciebie, może spodziewałaś się odpowiedzi na to, co napisałaś, i stąd omyłka w interpretacji? Lukjez, chill, man. Czasem niechcący trącisz czyjąś bolesną strunę i wywołasz niezamierzony atak. 3 wdechy, 5 minut, spokojna riposta i wszystko się klaruje. Dajcie koniom siana, jutro będzie nowy do dupy dzień :)

Odnośnik do komentarza

Spokój mili Państwo, weekend się zaczyna.Czasami tak jest, że piszemy a odbiorca odbierze to inaczej niż autor chciał przekazać, bywa. Sport to zdrowie, tak mówią ale z tym sportem to różnie bywa. Pewnie jak arytmie są z nerwicy to i bieganie czy inne akrobacje z czasem pomogą, ale jak coś innego jest z sercem to byłabym z tym sportem ostrożna ale sami taki wniosek wyciągnęliście. Karamba piszesz *że Tobie się w ogóle chciało chodzić, Allicjo!* (chodziło o łażenie podczas bigeminii) za cholerę nie mogę, za bardzo mnie powala, nie da rady. A tak co do mojego sportu to leniwa byłam od zawsze i owszem jestem osobą szybką, pełno mnie wszędzie, sto rzeczy na raz mogę robić ale nie, nie, nie żadnych ćwiczeń, żadnych biegań, żadnych rowerów, no cóż taka prawda i przyznaję się bez bicia ostatnie sporty jakie uprawiałam to było w szkole podstawowej na lekcji w-f, bo później to już byłam zwolniona z zajęć no i ta niechęć pozostała do dziś, żadne aerobiki, żadne siłownie, żadne inne atrakcje sportowe. Wstyd nie powiem ale co zrobię nie lubię i już. To by było na tyle na dziś, ach jak ja bym chciała się w końcu wyspać, tak niewiele chcę. No to trzymajcie się i trzymajcie ciśnienie, bo na prawdę, to życie czasami takie stwarza problemy, że aż szlak trafia albo taka bezradność. Karamba i jutro ma być lepszy dzień a nie nowy i do dupy, proszę o korektę Twojego myślenia.

Odnośnik do komentarza

Jawohl, Frau Kommandant! :D Widzę Allicjo, że z motywacją do sportu u Ciebie jest tak, jak u mnie. Tyle, że mnie to przeraża. Moja babcia ma lepszą kondycję ode mnie. Ty najwyraźniej też, z tego co piszesz. Mam niskie ciśnienie, ale dopiero od jakichś 10 lat, kiedyś było książkowe. Jestem ospała i byle co mnie męczy. Dobra, zaczynam marudzić, więc się wyłączam. Keep the faith, all you good people :) P.S. ECH80, jak tam tableteczki?

Odnośnik do komentarza

Witajcie!! Karamba nie powiem bym należała do systematycznych osób hehe. Dziś zapomniałam wziąć ale po kolacji to zrobię (jesli nie zapomne hihi). Dzis serce jako tako, nie ma źle...aż boję się poniedziałku ehhh Jak to stress i pospiesz może negatywnie wpłynąć na serce i dlaczego pompka a nie żołądek!!! Wiecie ciotka zmarła na serce mając ok 20 lat (miała ponoć wadę serca) i boję się, że może coś podobnego mnie spotka, w końcu to w rodzinie nic nie zginie....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o sport to ja nie uprawiam:) nie raz zabierałam się za ćwiczenia ale niestety gdy przychodził czas przerwy z powodów comiesięcznych spraw kobiecych, to dawałam sobie spokój. Próbowałam także biegać ale po jakichś 5 metrach kompletna dętka no i strach przed tym walącym sercem a o kompletnym braku kondychy nie wspomnę.Staram się natomiast dużo chodzić. W tygodniu to już niemożliwe bo wiadomo w domu po 16, obiad, szykowanie dziecka, lekcje itp no i dzień się kończy....

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×