Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Koszix, that*s good news if I ever saw any ;) I o to chodzi i bardzo dobrze, żeś tu wstawił ten swój mały oświaty kaganiec, by braciom w niedoli właściwą drogę oświecał. A przed podróżą to ja nie śpię przez tydzień. 5 dni wcześniej robię listę rzeczy do spakowania, 3 dni *przed* nie wyrabiam nerwowo i część rzeczy już pakuję, a potem chodzę jak durna szukając szczoteczki, a ona już w walizce. A wręcz uwielbiam latać samolotem - jestem wtedy tak zmrożona ze strachu, że poddaję w wątpliwość swoją stałocieplność. Docieram na miejsce z puszką sardynek zamiast mózgu i przez 3 dni opiekuję się megamigreną, pytając: może jeszcze tableteczkę Ketonalu, na deserek po paczce Solpadeiny? Taki ze mnie szalony globtroter. Czasem zastanawiam się, czy ta moja arytmia nie jest spowodowana tym, że na ogół jestem napakowana prochami jak ruska armata w czasie działań wojennych. Dobranoc, dobrzy ludzie.

Odnośnik do komentarza

No wiesz ogolnie ketonal nawet najslabszy ale ketonal est mocny .. ha pamietam ze kiedys jak pracowalem w polsce mialem moze 19 lat to strasznie napier.. yy bolala mnie glowa i kolezaneczka do mnie Koszyk moze ketonalu mam seteczke powinna ci pomoc.. ja no spoko zaaplikowalem jedna za 20 minut tak mi sie zaczely rece trzas normalnie jak na zejsciu z duzego i dlugiego picia jakiegos tygodniowego ze mozecie wierzyc albo nie do dzisiaj nie jem tebletek przeciwbolowych ;) nawet apapu ;p taka byla moja przyoda z ketonalem ;)

Odnośnik do komentarza

Koszix, ja mam już wyrobioną taką tolerancję na przeciwbólowe, że taki np. Apap ma na mnie identyczny wpływ terapeutyczny, co plasterek krakowskiej suchej. Czasem o tym zapominam i tak na przykład w pracy wszyscy zawsze wiedzieli, że mam przy sobie arsenał leków, więc i przychodzili po prośbie. Koleżanka, która ważyła dobre 20 kg więcej ode mnie, miała niezwykle ciężki *babski* dzień. Przyszła więc do mnie wpółzgięta, zielonkawa na twarzy, z wyciągniętą dłonią, a ja niewiele myśląc, dałam jej moją standardową porcję proszków *do zadań specjalnych*. Pół godziny później przyszedł jej kolega z pokoju z zapytaniem, czy nie wiem, co się stało koleżance, bo ona siedzi na krześle w dekadenckiej pozie a la worek kartofli i śmieje się do ściany :-/ 23ZALAMANA23, tak bywa przy arytmii, parę osób już się tym pochwaliło :) U mnie np. najmniej skurczy dodatkowych występuje w pozycji leżącej, na lewym boku. Przewrócę się na drugi bok i szaleństwu nie ma końca. Nie myśl o tym, że jak wstaniesz, usiądziesz, albo zrobisz wymach lewą nogą w przysiadzie z półobrotem, to zaraz będzie nienormalny skurcz. Spróbuj się przemóc i zrób skurczom na złość - wstawaj, siadaj, śmiej się, przeklnij jak szewc (tego nadużywam równie mocno, co środków przeciwbólowych), z zaskoczenia sięgnij po coś na wyższej półce... I przekonaj się, że nie jest tak źle :) Nie dajmy się sparaliżować! Wiem, że nie dla każdego taka terapia wstrząsowa, ale ja w ramach desperacji tak robiłam, kiedy jeszcze potwornie się bałam tych akcji z sercem. Po prostu nie miałam już siły się bać i którejś bezsennej nocy, gdy szarpało mną jak cząstką banana w malakserze, wstałam, powiedziałam: dobra, dawaj co masz, bo już mnie szlag trafia! Zrobiłam parę przysiadów, powymachiwałam kończynami, coś tam jeszcze powyklinałam, aż mój pies wlazł pod łóżko myśląc, że to do niego te pretensje. Wróciłam do łóżka, tętno milion pińcet, zadyszka (no cóż, taka forma), serce się wystraszyło, że mózg zwariował i generowało skurcze dodatkowe najlepiej, jak tylko umiało, ale... nic poza tym. Nie umarłam. No to, stwierdziłam, jak nie chcesz umierać, to się wypchaj i daj mi spać. Nic a nic na arytmię nie pomogło, ale na psychikę bardzo :D Czego i Wam życzę :-*

Odnośnik do komentarza

Hej, nie pytam o to z powodu doszukiwania się jakiś objawów czy wkręcania się w to co się dzieje ale chciałam po prostu zrozumieć ten mechanizm, dlaczego tak się dzieje, co w sercu się dzieje podczas wdechu że pojawia się skurcz. Bo skoro tak jest (a u mnie akurat jest to notoryczne i powtarza się kilkadziesiąt razy dziennie) to konkluzja jest taka że być może mechanizm powstawania skurczy jest mechaniczny? chciałabym zrozumieć co powoduje że te skurcze raz są a raz ich nie ma bo może jak uda się do tego dojść to da się sprawić żeby ich nie było. Tak sobie tylko gdybam. Kiedyś będąc na izbie podpięta do monitora podczas byłam wstanie wywołać co drugi skurcz głębokim wdechem - pielęgniarka była w szoku. Coś musi być z takim mechanizmem na rzeczy. karamba mam pytanko, jesteś jakaś poetką, kabareciarzem czy co? fantastyczny styl pisania. Genialne słownictwo. jesteś fenomenalna, jak to mówią oralne mistrzostwo ;) Żałuje Cię że nie znam Cię w realu, dobrze byłoby mieć tak mega zabawnych znajomych (moi też są zabawni ale nie aż tak). A co do samego zachowania wobec skurczy to też tak czasem mam że jak już skurcze dadzą mi popalić to zaczynam skakać, machać rękami żeby sercu też zrobić na zlość. Czasem nawet sobie myślę że to chore bo przecież serce to tylko mięsień a nie człowiek więc wisi mu co o nim myślę i czy robię mu na złość ;)

Odnośnik do komentarza

23ZAŁAMANA23. Doskonale rozumiem Twój sposób myślenia, bo też tak kombinowałam. Byłam już nawet na etapie guza na lewym płucu, który miał uciskać serce lub w jakiś inny sposób dodatkowo je stymulować. Ponieważ zaś mam faktycznie zdiagnozowane wrzody i przepuklinę rozworu przełykowego (cóż za niewdzięczna nazwa!), to nie zabrakło roli sprawczej w wywoływaniu arytmii również dla żołądka z całym jego osprzętem. Ba, przypomniałam sobie nawet o tym, że przecież trzustkę, czy inną śledzionę miałam kiedyś na granicy górnej normy. To pewnie teraz urosła do rozmiarów Zeppelina i wpływa na serce, jak Księżyc na oceany. Cóż, do pewnego momentu są to oczywiście rozważania niepozbawione rozsądku i naukowego zacięcia, tyle że szybko przekształcają się w paranoję z oczopląsem i biada temu, kto się w porę nie zorientuje ;-) Ciekawe, czy którykolwiek lekarz pokusiłby się o próbę wyjaśnienia, jakim sposobem wywołujesz skurcz dodatkowy za pomocą głębszego oddechu? Pewnie nie, bo znakomita większość lekarzy po ukończeniu studiów i odbyciu praktyk zwyczajnie wie już wszystko i nic więcej wiedzieć nie chce. Mogłabym tu opowiedzieć historię diagnozy mojej choroby stawów barkowych, ale to byłaby kolejna dygresja nie na temat. Nie można wykluczyć wpływu autosugestii, bo choć serce to - jak napisałaś - mięsień i tyle, to już mózg, który zdaje się zawiaduje całym naszym wewnętrznym parkiem maszyn, lubi takie gierki. Dziękuję za miłe słowa, choć pewnie nie uwierzysz jeśli powiem, że jestem kiepską znajomą. W pracy, owszem, ludzie przychodzili do mnie nie tylko po tabletki, ale i ze słowami: *Karamba, powiedz coś śmiesznego, bo żyć się odechciewa w tej robocie*. Za to po pracy, podobnie jak kolega Properth, stronię od ludzi. Gdybym nie musiała zarabiać na życie (proszę Cie, bożku Lotto, przeczytaj tego posta i zlituj się nade mną), nigdzie byście mnie nie zobaczyli. Kilka lat temu wyprowadziłam się w bardzo odludne miejsce. Nie mam telewizora. Zakupy robię raz w tygodniu, a co się da zamawiam przez Internet. W tym tony książek. Jestem więc, w sensie towarzyskim, nudna jak makaron bezjajeczny. Rzekłam.

Odnośnik do komentarza

Mam zaburzenia rytmu serca,skurcze dodatkowe, napadowe szybkie bicie serca, kołatania i od 1,5 roku szukam ich przyczyny. Dopiero niedawno pojawiły się pełne objawy tężyczki jawnej i zaczęłam brać ok 2000 mg wapnia i 400 jednostek d3 (magnez i potas suplementowałam od zawsze, a i tak ich poziom mi spada okresowo) i po ok 2 tygodniach widzę lekką poprawę, nie mam ataków codziennie, a serce zaczęło się uspokajać, więc chyba to był powód arytmii i tachykardii, uporczywych skurczy dodatkowych - 12000 w holterze skurcze dodatkowe - przyczyną mogą być zaburzenia elektrolitowe, tężyczka utajona bądź jawna

Odnośnik do komentarza

Haha a wiec jestem ,witam ponownie :) wlasnie wrocilem od lekarza ;d wizyta trwala chyba z godzine :) przy tym rutyna ekg echo itd :) i pogaduchy :D w sumie swietnie sie bawilem lekarz z poczuciem humoru i graa :) dobra do rzeczy stwierdzil ze tak mam arytmie tylko do rodzaju arytmii czestoskurcz nadkomoromwy dodal napadowy ..... wiec wyszlo ze mam napadowy czestoskurcz nadkomorowy... w sumie spoko...... ale zdziwilo mnie to ze powiedzial ze mam odstawic leki... nazwal to swinstwo ..... ze 100 mg metoprololu mam w 8 dni zmiejszac dawke i przestac brac bo za 2 tyg uwaga... skierowal mnie na ablacje ..... fuck....... beda moja pompe traktowac pradem .... grrr ale moze to cos nauczy moje rozszalale serce ze ma byc spokojne a nie jak lew wypuszczony z klatki na stado bawolow :) :) Karamba..... a ty wiesz co!! :) nie stron od ludzi tylko do nich wychodz bo masz predyspozycje do bycia dusza towarzystwa :D

Odnośnik do komentarza

Koszix to tylko pogratulować, że tak szybko. Karamba taka *śmiechowa* kobieta i zamyka się na świat, do ludzi maszeruj. Mogę potwierdzić, że stres tak daje do wiwatu sercu, że szok. Nie miałam jak na razie nerwicy ale obecnie żyję w ogromnym stresie i odbija się to bardzo na moim serce. Teraz doszły mi jeszcze straszne kłopoty żoładkowe, zawsze miałam ale nie takie i chyba wrzody mi się odezwały, czeka mnie gastroskopia, mam nadzieję, że nic gorszego tam nie wyhodowałam w tym swoim żołądku. Chyba też jest jakieś połączenie serca i żołądka bo jak zwijam sie z bólu to tak mnie boli w klatce i co najgorsze pali jakbym jakiś zawał miała dostać za moment, nie fajne uczucie, jednego dnia wystraszyło mnie to strasznie, przyznaję się bez bicia że wkradł się jakiś strach, dobrze, że byłam na terenie szpitala więc sobie pomyślałam jak padnę to pomogą chociaż. Współtowarzysze niedoli fakt, że nie zawsze nerwy są powodem arytmii ale w wielu wypadkach nerwy prowadzą do rozklekotania tego serducha.

Odnośnik do komentarza

Hej Allicjo, dobrze Cię znowu *widzieć*. Nie wiem, kiedy ostatni raz miałaś gastroskopię, ale ten palący ból kojarzący się z zawałem, MOŻE, choć nie musi, oznaczać np. stan zapalny przełyku/wpustu żołądka. A wiem to oczywiście z doświadczeń własnych. Po mojej pierwszej gastroskopii obiecałam sobie, że więcej na taki film nie pójdę, ale cóż, po kilku latach żołądek kazał mi kupić bilet ;) Okazało się, że do kolekcji z wrzodami dorobiłam się przepukliny rozworu przełykowego (lekarz: ale skąd to u Pani, to nie mam pojęcia), która oznacza tyle, że mój żołądek co dzień obchodzi *dzień drzwi otwartych*, bo odźwierny poszedł po fajki i nie wrócił. To powoduje radosne i nieskrępowane wędrówki kwasu w górę i w dół, a to prowadzi do uszkodzenia, a w najlepszym razie podrażnienia przełyku, czasem mdłości i innych atrakcji. Doraźnie popijam sobie mleczko zobojętniające Gelatum Aluminii Phosphorici polskiej produkcji, a jeśli problemy się utrzymują, kupuję inhibitory pompy protonowej (od jakiegoś czasu dostępne bez recepty w tej najmniejszej dawce), choć nienawidzę tego uczucia zamulenia, jakie po nich mam. Tyle mogę podpowiedzieć w kwestii żołądka. Ja zjadłabym własne buty, gdyby to miało uchronić mnie przed jeszcze jedną gastroskopią ;)

Odnośnik do komentarza

Oj Karamba dziś to ja umieram dosłownie, mam lek Emanera, ale g....no daje, zjadłam całe opakowanie a efektów żadnych, czytam co mi może pomóc, nigdy aż takich bóli nie miałam, dotknąć się do żoładka nie mogę, mdli mnie strasznie, straszniście, pali w całej klacie, leżę cierpliwie i dogorywam. Miałam kiedyś dawno temu gastroskopię, ale później przez lata spokój, chyba stres obudził wszystko co tam u mnie wewnątrz siedzi. Jutro mam gastrologa, może dożyję,gastroskopię pewnie dopiero za parę dni, łyknę wszystko nawet tą rurę żeby mi tylko pomogło, choć paskudne badanie, jestem wściekła bo nie mam teraz czasu na siebie a tu mnie całkowicie powaliło, cholera jasna. Jak piszesz to też masz niezłe jazdy, czy mogą być az takie boleści, mdłości (nie zwracam i nie mam jakiś sensacji żołądkowych) i tak może to cholerstwo palić, no pierwszy raz mnie tak powalił żołądek, kurcze dziś to ja bym zjadła chyba własne buty, żeby mi tylko choć trochę ulżyło. Sorry, że nie na temat skurczy

Odnośnik do komentarza

Nie ja źle napisałam, że odezwały mi się wrzody, to raczej na wyrost napisałam, bo nie wiem co tam mam, kiedyś miałam nadżerki, stan zapalny i to leczyłam, wrzodów wtedy nie stwierdzono, ale lekarz z tego co pamiętam powiedział, że w przyszłości może mi się to przytrafić. Czyli tak na prawdę to nie wiadomo co tam mnie wewnątrz żre i tak daje do wiwatu, sama sobie postawiłam bez gastroskopii diagnozę.

Odnośnik do komentarza

Allicjo, ile godzin już Cię trzyma tak silny ból? Jeśli piszesz, że dotknąć się nie możesz w okolicy żołądka, to rozważ może, jeśli nie mały wypadzik na pogotowie, to chociaż telefon pod 999? Emanera osiąga maksymalne stężenie we krwi po 1-2h, ale nawet jeśli to *tylko* zapalenie błony śluzowej żołądka lub przełyku, to też nie będzie błyskawicznych efektów. Martwi mnie jednak to, o czym wspomniałam w pierwszym zdaniu. Ty nie jesteś z gatunku panikujących, więc uważaj, żebyś nie przeciągnęła w drugą stronę! Może jednak ktoś Cię podrzuci na jakiś SOR, tak dla świetego spokoju?

Odnośnik do komentarza

Karamba mnie na SOR to wołami się ciągnie, chyba że już za przeproszeniem będę górą czy dołem dawała to dopiero polecę, a tak to zaraz się kładę albo na fasolkę albo płasko w jakiej pozycji mi będzie lepiej i czekam do jutra do lekarza. Proszę nie straszyć ja to z tych opornych ale wiesz i mnie czasami strach dopada, na niektóre sprawy nie ma silnych. No nic dzięki za porady, będe czujna jak coś to na pewno się przejadę do szpitala, teraz idę dogorywać, za długo ślęczę już przed kompem a on nie uleczy za cholerę. Dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Properth, jeśli nie czujesz się na siłach schodzić z dawki leku to porozmawiaj z lekarzem. Ja nie przyjmuję na stałe leku na arytmię, mam bardzo niskie ciśnienie i mogłoby być nie fajnie, biorę doraźnie, jak już serce przewraca się w te i we wte, takie skurcze co jakiś czas to ja mam gdzieś, nie zwracam na to uwagi, albo zwracam bo czuję ale przyzwyczaiłam się z tym żyć. Karamba przeżyłam, zaliczyłam dziś gastrologa, jutro buuuuuuuuuuuuuu czeka mnie gastroskopia popołudniu, cholipcia niezbyt fajna przyjemność ale co zrobić i do tego cała masa badań, dawno tak nie byłam badana jak teraz mnie czeka, nienawidzę lekarzy. Same gromy ostatnio mi spadają na łeb, jakaś czarna seria na mnie spada, jeden plus, że mama została wyrwana śmierci, wróciła do żywych, ale i tak raz jest w swoim świecie raz z nami, ale na jak długo bedzie dobrze to nie dano nam zbyt optymistycznych wiadomości. Gastrolog przepisał mi proprazol 40, łykam jak małpa kit żeby choć trochę ból ustąpił. Wiecie tak piszę o tym swoim żołądku, bo gdzieś wyczytałam, że ma to połączenie czasami ze skurczami i tak sobie cicho marzę, że może wyleczę żołądek to i skurcze pójdą w niepamięć, czy to tylko moje marzenia czy się tak stanie zobaczymy. Oczywiście jak pisałam, żyję w ogromnym stresie, pędzie, nie dosypiam, nie dojadam więc skurcze walą na potęgę, nie mam czasu skupiać się nad nimi, to chyba najlepsze, bo gdybym się jeszcze w nie wczuwała to wariatkowo murowane. Dziś od rana w biegu, teraz dopiero usiadłam od rana, cały dzień serce miało przerwy w biciu, ja jak mam takie przerwy to automatycznie czuję przy każdym skurczy przytyk w gardle, nie wiem czy macie podobnie? nie miłe uczucie. Piszę to wszystko o sobie, żeby uświadomić osobom, które mają skurcze, że nie warto ich tak analizować, skupiać się nad nimi, są ale nic z nimi nie można zrobić chyba tylko przestać się ich bać. Karamba, trzymaj za mnie kciuki, bo jutro czeka mnie romans z rurą, a może lepiej przyjemność usta - usta ale szkoda, że z rurą.

Odnośnik do komentarza

Allicjo, trzymam nie tylko kciuki, ale nawet palce u stóp! Ja tu odświeżałam poprzednią stronę co jakiś czas, wyczekując wieści, a Wy już na kolejnej, o ja najmądra. A ten gastrolog kazał Tobie łykać proszki przed gastroskopią?? Te wszystkie coś-tam-prazole maskują obraz sytuacji, bo w wyniku swego działania łagodzą stan zapalny, no ale dobra, już się nie *wtrancam*, grunt że już nie jesteś w agonii (jak mniemam). Kurka podwodna, może i nie masz nerwicy, ale co z tego, skoro tempo życia i lawina zmartwień przygniatają Cię do ziemi :-/ I jak tu żyć inaczej w dzisiejszych czasach? Pytanie retoryczne. Trzymaj się, Allicjo, będziemy czekać na wieści od Ciebie :) A tak przy okazji, może na pocieszenie - tę *przyjemność z rurą* to ja już raz miałam nie tylko od strony, że tak powiem, wrzutowej, i to wszystko na jednym seansie ;) Lekarz zapewniał mnie solennie, że to nie była ta sama rura, ale kto by im tam wierzył :D

Odnośnik do komentarza

Sam nie wiem z tymi lekami :P Raz jest dobrze a raz jest źle. Jest przykładowo 4-5 dni dobrze, nic nie boli, nie kłuje, nie łapią skurcze, tętno niskie po prostu jak dawniej jak za zdrowia, a 1 dzień mam szybszy puls i skurcze łapią. Na stres chyba? nie można tego zrzucić. Sytuacja dzisiejsza z nocy, ogarniam się do spanka okej, zdążyłem się położyć i nagle myśl *-kurde, spać mi się nie chce co jest o.O?* i za chwilę czułem skurcz i po chwili tętno coraz szybciej i nie była toc hyba tachykardia ale koło 80-90 uderzeń co dla mnie jest anomalią ostatnio, bo od kiedy jestem leczony to w ciągu dnia mam po 60 pare a tutaj w czasie gdy chcę zasnąć? I tak przewracałem się z boku na bok, na wznak pamiętam drzemnałem chyba 30 min i znów się obudziłem zły że już po 2 a o 7 trzeba wstać... no ale jakoś zasnałem. Rano było dobrze przez godzinę, zażyłem Metocard i byłem się pożegnać z tatą dziewczyny, staliśmy rozmawialiśmy i poczułem przewrót serca, napływ ciepła, ale nie dałęm tego po sobie poznać, bodajże zawiesiłem się w zdaniu na zasadzie * yyhyy no widzisz..* po czym dalej kontynuowałem. Na kolejnego Holtera nie mam już co liczyć, USG było, wysiłkowe też, mój dr. już mnie że tak powiem opuścił tj. zrobił co należy stwierdził, że nic się złego nie dzieje i kazał teraz się zapisać do rodzinnego, żeby ten zmniejszał dawkę beta-blokera celem odstawienia... Już nie popadam w panikę gdy mam te skurcze, ale nie wiem czemu dziś w nocy spociły mi się nogi i jakoś tak dziwnie się poczułem mimo iż staram się kontrolować to na zasadzie * nic mi nie będzie, miałem już te skrucze wiele razy i żyję...* jednak zaraz się pojawiała lekka obawa czy jak zasnę to wstanę he ? ;P pozdrawiam =))

Odnośnik do komentarza

Karamba, no nie agonii dziś, nie mam ale czuć to ja się nie czuję za dobrze a Ty tak piszesz, że czytając to cały brzuch mi lata ze śmiechu, choć mam wklęsły. I tu mnie zaskoczyłaś, nic gastrolożka nie powiedziała o tabletkach i mam dylemat, ale możesz mieć rację, może to maskować dolegliwość, cholewka chyba jutro nie wezmę tablety przed badaniem, może dożyję. Z tą rurą jesteś niezła, piszę i śmieję się sama do siebie, a już nie pamiętam kiedy się ostatnio śmiałam. Jak taka osoba jak Ty może zamykać się na ludzi i jeszcze mieć nerwicę, coś tu się nie zgadza, toć Ty dusza towarzystwa. Nie mam nerwicy ale jak to w życiu stres nikogo nie omija, samo życie, do tej pory potrafiłam sobie wszystko tłumaczyć i w każdej najgorszej sytuacji dostrzec nutkę optymizmu, ale teraz coraz trudniej mi jakoś tą nutkę znaleźć, bo chyba jej nie ma. Ale jak to ja powiem musi być dobrze innej opcji nie ma.

Odnośnik do komentarza

Properth, kardiolog co mógł zrobił, nic złego nie stwierdził więc uważa, że jego rola skończona. Choroby serca nie stwierdził, serce zdrowe a że skaczące to już się nie doszukują. Jak jesteś jeszcze taki *wystrachany* to może zrób sobie prywatnie holtera i zobaczysz co tam się zmieniło, jak będzie tak jak było to może się uspokoisz. Na arytmię czasami trzeba polować żeby lekarzowi udowodnić, że nie wymyślasz, że coś się dzieje. Z tego co czytam to u Ciebie są takie pojedyncze szarpnięcia, to się zdarza, podobno skurcze ma kazdy lub prawie każdy, tylko jedni je odczuwają inni nie no i oczywiście ich liczba, do iluś tam to norma i lekarze nawet tego nie leczą, bardziej dają blokery dla komfortu psychicznego pacjenta. A taka sytuacja, że parę dni idealnie serce bije i raptownie coś nie tak to zdarza się nam wszystkim, ja też czasami mam jakiś czas fajnie, równo bijące serce, mogę być super na luzie, wypoczeta i ni z gruszki ni z pietruszki trach zapierdziela nie tak jak trzeba, może to związane ze zmianą pozycji, może jakaś potrawa, może zmiana ciśnienia, może wcześniejszy jakiś stres, dużo tego może, ale większość pacjentów z dod. skurczami ma takie odczucia a podejście lekarzy do skurczy jest takie same, nauczyć się z tym żyć, dopiero jak pojawią się skurcze w tysiącach rozważą możliwość leczenia czy ablacji, nie jesteś wyjątkiem, jest nas bardzo dużo ze skaczącym sercem.

Odnośnik do komentarza

Noo w ostatnim Holterze miałem przez 19h, 1100 skurczy nadkomorowych i też powiedzieli że LUZIK... wczesniej miałem przez 24h ok 900 skurczy dodatkowych. 0,00% komorowych, 0 pauz itd. Głównie nadkomorowe. Tak średnio wierzę, że jedni odczuwają te skurcze inni nie, bo przecież kurde jak można nie odczuć czegoś po czym się robi słabo i czuje się to m.in czasem w gardle/szyi ? :P Staram się dojść przyczyny i słabo mi to idzie, łapały mnie wcześniej takie skurcze 2-3 mies temu się zaczeły ale nawet nie zawracałem sobie nimi głowy do czasu aż po takiej sekwencji 2-3sekundowej nastąpiła tachykardia i pogotowie itd... Podejrzwam, że każdy z nas wmawia sobie że jest okej i dobrze, do momentu aż znów serce nie zacznie śmigać swoim rytmem :D

Odnośnik do komentarza

Dusza towarzystwa z własną duszą na ramieniu ;) Może zbiorę się w sobie i założę nowy wątek, w którym opisywać będę z krwawymi szczegółami moje zmagania z nerwicą. I wtedy mi uwierzycie, że klepki mam poprzestawiane jak w starym parkiecie, na który ktoś nieroztropnie upuścił granacik. Allicjo, Polprazol też brałam, z przepisu lekarza, a ponieważ bierze się go raz na dobę to pewnie i jego działanie mniej więcej dobę się utrzymuje. Może więc nie ma sensu opuszczać porannej dawki, tym bardziej, że Twoja lekarka nic o tym nie wspominała i jeszcze dostaniesz ochrzan za *konsultacje w internecie*. Mi akurat o tym mówił gastrolog, a i w ulotkach tego typu leków jest zazwyczaj wzmianka o maskowaniu objawów. Co do tej nutki optymizmu... Nie zawsze da się ją znaleźć i to podobno też nie jest złe (nie moja szkoła, czytałam gdzieś o tym). Podobno czasem trzeba sobie pozwolić na pełne i świadome przeżycie całego zła, które nam się przytrafia, tylko... zupełnie nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego. Properth, u każdego jest inaczej. Ja miałam pierwsze ataki arytmii kiedy byłam w Twoim mniej więcej wieku, potrwało to może rok, może dwa, potem bardzo długo nic (nie licząc pojedynczych epizodów), aż do 32 roku życia. U Ciebie może się skończyć za miesiąc lub jutro i nigdy nie wrócić, kto wie.

Odnośnik do komentarza

To * TO* teoretycznie oczywiście może samo odejśc i nie wrócić o.O ?? Myślałem, że z tym się trzeba męczyć do końca życia :P No mieć nadzieje, że wielu osobom przejdzie i nie wróci, fajnie jakby mi kiedyś odeszło z dnia na dzień ;) Karamba!, masz kilka privów na email nie wiem czy czytałaś :P Ostatnio byłem z tatą w szpitalu na jego badaniach i powiem Wam, że niektórzy ludzie to na prawdę przychodzą do szpitala bo to jest ich * BYĆ ALBO NIE BYĆ * , nieco podniosło mnie to na duchu, że mogę pracować, być w domu itd... Alicja, mnie za trochę chyba tez czeka gastroskopia nie przyjemne z tego co piszecie, ale.... ;)

Odnośnik do komentarza

Jestem po gastroskopii, tragedia, myślałam, że to mniej drastyczne przeżycie, mało co jajka nie zniosłam z przerażenia, nigdy więcej a serce podczas badania to mało z klatki mi nie wyskoczyło od przewracania się i robienia fikołków. Tak to jest jak się do tej pory nie chodziło po lekarzach na nic nie chorowało i pierwsze badanie i od razu takie *przyjemne* wrrrrrr. Po wyjściu to pół kolejnego dnia musiałam ogarniać serce, żeby wróciło na właściwy tor. Karamba zgadzam się z Tobą wolałabym przeżuwać własne buty niż jeszcze raz to przechodzić. Nic strasznego mi na szczęście nie wynaleźli, stan zapalny jakiś a ja dalej bóle niesamowite i lekarz pyta czy się czymś nie stresuje. Haha co miałam się żalić gdyby wiedział co przechodzę, to pewnie by się nie dziwił, że tak boli a według wyników nie powinno aż tak. Jak widać stres może zrobić wszystko, nawet wywoływać takie silne bóle więc co tu mówić jak ktoś ma nerwicę to i serce może przeskakiwać. U mnie znowu wszystko schodzi na złą stronę więc i serce pogrywa cały czas, ale lekarz tu mi nic nie pomoże na moją arytmię bo jestem pewna, że w chwili obecnej stres rządzi mną a nie ja sobą. No cóż pożaliłam się trochę, jutro też jest dzień, może będzie bardziej optymistyczny, pocieszam się sama jak mogę, tak chciałam się trochę wygadać nie na temat.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×