Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Holter zawieziony. Lekarzy dziś nie ma zadnych, nawet pielegniarka przy mnie nie zczytala wyniku bo aplikacja jej się nie chciała uruchomić. Jak wracałem wpadłem na basen poplywac, ale teraz jak się poloze to znowu wskakują, już nie tak masakryczne jak wczorej, ale tez po kilka pod rząd. W nocy praktycznie nie moglm zasnąć bo co i rusz pojedyncze i tak się krecilem do rana

Odnośnik do komentarza

Anna, u mnie ogolnie spoko. Odpukac ale dawno nic sie specjalnei zlego nie dzialo a raczej forsuje swoj organizm. Pojutrze ide do kardio (prof) na roczna konsultacje, ale moj Holter jest bardzo dobry (9 nadk, 1 kom). W poprzednim roku mialem mnostwo czestoskurczy wiec moze zleci jeszcze jakies badanie zobacyzmy. JEsli nic wiecej nie powie to opuszcze to forum na jakis czas gdyz postanowilem sobie ze najlepsza terapia bedzie nie myslenie o sercu a siedzac tutaj nie da sie o nim niemyslec.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

Nie rozumiem po co mi dopowiadacie jakieś brednie, że ja niby bym chciała, żeby ktoś był tak samo jak ja chory, niby gdzie ja tak napisałam? Napisałam tylko tyle, że ja chciałabym być w takiej sytuacji jak oni, a nie że oni mają być w takiej jak ja, to jest różnica. Chodziło mi tez o ubolewanie nad tym, że mam to, mimo że genetycznie takie coś w rodzinie nie występuje i przez to ciężko mi jest się z tą sytuacją pogodzić, a nie że: Ooo ja mam, to inni też muszą, bo dlaczego mam być z tym sama? Ja bym po prostu chciała, żeby wszyscy byli zdrowi i żebym ja była zdrowa. Gdybym życzyła chorób najbliższym, to chyba rzeczywiście musiałabym być nienormalna, więc proszę mi nie wmawiać takich rzeczy. Ubolewam nad tym, że ja nie jestem taka jak inni, a nie że inni nie są tacy jak ja. Jeżeli ktoś to inaczej odebrał, to właśnie sprostowałam, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. To chyba normalne, że człowiek w takiej sytuacji przeżywa, że odstaje pod tym względem od reszty. A z tymi genami, to chodziło mi o to, że w rodzinie większość osób umierała ze starości, dożywając sędziwego wieku, więc człowiek sobie myśli: Kurcze czyli jednak dobre geny muszą być, a skoro jestem jej członkiem to i ja mam taką szansę, a potem przychodzi choroba i człowiek się zastanawia czemu okazał się odpadem z taśmy produkcyjnej. Skoro tylko jedna na ok 100 osób z rodziny ma coś takiego, to już można o sobie myśleć, że ma się po prostu pecha. Zazdroszczę im, ale przeszłości, tego, że mogli przeżyć młodość tak jak chcieli, bez lęku o życie, ale to są myśli w stylu: Czemu ja tak nie mam? a nie: Kurcze, oni nie mają tak jak ja, więc muszą mieć! Czemu oni tak nie mieli, no czemu? Cierpię z tego powodu, że odstaje od tego wzorca, a nie, że ktoś nie pasuje do mojego czy że nie miał tak jak ja, więc już naprawdę nie róbcie ze mnie tego, kim nie jestem. Może powinnam lepiej ważyć słowa, ale jak się pisze pod wpływem emocji to tak jest, poza tym słowo pisane nie jest doskonale i nie odda w pełni wszystkiego, więc ja bym była ostrożna w takich osądach i nie oskarżałabym od razu kogoś o to, że życzy innym chorób, bo to obrzydliwe.

Odnośnik do komentarza

Pozbawionaradosci a Ty miałas gastroskopie? Jak wiążesz ten refluks z arytmia? Jak masz gg możesz zajrzyj proszę do mnie na numer 7695497 ps. a ja caly dzis dzień przelatalem i wszystko OK Przed chwila się na chwile polozylem i jazda się zaczela

Odnośnik do komentarza

KRAQS, Ty niesforny łobuzie:) ANNAM1982, nowe mieszkanie jest, Ty w nocy masz jakieś strachy, to nie pozostaje nic innego jak zaprosić do tego Twojego gniazda jakąś bratnią duszę, która i pomoże sprzątnąć, może coś ugotuje, przytuli w nocy w lęku a może pokocha całym sercem:) tak napisałam ale może ta druga osoba już jest a ja tu rady daję:) ale od serca, uwierz szczere. OMEGA1 czekamy na wyniki holtera i wniosek jeden, nie kładź się wcale bo jak latasz to serce nie skacze, oczywiście żartuję, jakby ktoś nie zrozumiał. POZBAWIONARADOŚCi, cieszę się, że jednak jesteś, że mimo Twojej odpowiedzi, niezbyt miłej a może raczej napisanej w formie pretensji, jesteś. Odebrałam tak a nie inaczej Twój poprzedni post. Słowo pisane, ma inne brzmienie niż rozmowa twarzą w twarz, ale przeczytaj swoją poprzednią wypowiedz. Jest w niej mnóstwo żalu. Jestem pewna, że nie życzysz najbliższym choroby, to raczej normalne ale czuć w Twoich wypowiedziach, zresztą nie tylko poprzedniej ogromny żal do świata, ludzi, wszystkich wszem i wobec, że są zdrowi, szczęśliwi a Ty nie. Ty pisząc wylewasz swój żal a ja czytając odbieram to w taki a nie inny sposób. Nie musimy się zgadzać w naszych ocenach, ja nie muszę wiedzieć co autor miał na myśli, ja tylko wyciągam wnioski, tak jak każdy to robi. Wyciągnęłaś tylko jeden wniosek z pisaniny, tak jak myślałam. Tylko to co wywołało w Tobie oburzenie i wzbudziło agresję a czy wyciągnęłaś inne wnioski z naszych rad?. Oczywiście nie musiałaś, bo nie jesteśmy fachowcami i nasze rady można wsadzić w........... a my tylko staramy się pomóc sobie wzajemnie, nie robimy nic, żeby było obrzydliwe. Jak ja to piszę, zrobisz co dla Ciebie najlepsze i wybierzesz swoją drogę życia. Bez względu na Twoje oburzenie cieszę się, że odpisałaś, że jesteś, że chcesz walczyć i powtórzę ponownie, jesteś mądrą dziewczyną, piszesz bardzo rozsądnie, Twoje przemyślenia idą w dobrym kierunku tylko wdrażaj to wszystko w życie i małymi krokami podążaj do celu a tym celem jest zdrowie. Pozdrawiam mimo wszystko. A co u mnie, złości minęły, serce nawet, nawet, przeskakuje a jakże, a owszem ale pojedynczo więc spoko. Muszę zaliczyć znowu jedno badanie kontrolne, brrrrr i trochę mnie martwią węzły pachwinowe a boję się ich zbadać. Już nie wiem czy lepiej wiedzieć czy nie? i tak sobie żyję w nowym roku, starsza jak każdy, żeby nie było, że tylko ja się starzeje, Wam też przybyło:) ale nowy rok, nowe wyzwania, stare do dokończenia i sobie pogadałam, no nie KRAQS:) (uczepiłam się Ciebie).

Odnośnik do komentarza

ALICJA koniec nerwów :) nie ma co się stresować :) a co do Twoich wypowiedzi to jak zwykle się zgadzam w 100% mam takie same zdanie ;) W gorszych momentach zawsze sobie powtarzam, że nie maco sie użalać nad sobą, ponieważ inni ludzie przeżywaja w danej chwili gorsze cierpienia, walczą o życie i można tak wymieniać. Trzymam się wersji lekarzy że dodatkowe skurcze nie są niebiezpieczne. Holtera miałam w zeszłyn tygodniu, akurat trafiłam na gorszy dzień, w czwartek zgłaszam się po wyniki holtera i zobaczymy. Ciągle zastanawia mnie fakt że z dnia na dzień z kilku sukrczy zrobiło mi się setki i szukam przyczyny. Mam wykonać z krwi jeszcze morfologie, jonogram, TSH. Jutro ide wykonac wyniki z krwi żeby mieć na czwartek, coś polecacie jeszcze? OMEGA widze że też czekasz na wybiki holtera, zazdorsze ze ostatnio na holterze wyszlo tylko kilka :) Wspomniałeś o wynikach, jeśli mogę wiedzieć jakie robiłeś, pytam z ciekawości ;p może się przyda

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

ALLICJA Tak szczerze mówiąc, to tej Twojej wypowiedzi nawet nie doczytałam, przeczytałam tylko że jesteś wkurzona i wiedziałam, że pewnie dostanę reprymendę, więc dalszą część wolałam pominąć. Przeczytałam za to w całości post kolejnej osoby i już wiedziałam, że moja wypowiedz została tak, a nie inaczej odebrana. To moje pierwsze zdanie mogło trochę dziwnie zabrzmieć, ale pisałam na szybko, a poza tym wtedy nawet nie przypuszczałam, że ktoś mi zarzuci takie rzeczy. Sama przecież mówiłaś, żebym wylewała swoje żale na forum jeśli to mi pomaga, więc tak zrobiłam i tym razem. Wiem, że moje posty są przepełnione żalem i goryczą, ale jestem załamana, więc jak mają być radosne i pełne optymizmu? U was to wygląda trochę inaczej, widzę, że staracie się akceptować zaistniały stan rzeczy, a ja tego nie potrafię. Wy sobie mówicie, że no trudno z tym trzeba jakoś żyć, a ja tymczasem to analizuję, buntuję się przeciwko temu, porównuję się z innymi, nie potrafię tego zrozumieć. Wkoło widzę samych *normalnych* ludzi, którzy kompletnie nie wiedzą co to dodatkowe skurcze, więc ja się czuję jak jakiś dziwoląg i jeszcze bardziej nie potrafię zrozumieć czemu akurat mnie się to przytrafiło. Może łatwiej by mi było, gdybym chociaż wiedziała od czego to się zrobiło. Na razie jestem na etapie okropnej walki samej ze sobą, już psychicznie nie wytrzymuje, może nie mam typowych myśli samobójczych, ale pojawiają się takie w stylu: No i jak to wszystko wytrzymasz? Jak ty tak dalej będziesz żyć z tym poczuciem nierówności szans? Czasami naprawdę myślę czy nie lepiej by było gdyby to się już skończyło, bo wtedy nie musiałabym już o niczym myśleć i tak by nie bolały te myśli, ale wiem że to się bierze stąd, że ja sobie po prostu z tym wszystkim nie mogę poradzić. Same dolegliwości tak nie wykańczają jak ten lęk i poczucie niesprawiedliwości oraz pecha. Młoda osoba, a serce jakieś dziwne jak u 80 latki i to wszystko ot tak i za darmo. Żyje sobie człowiek, ma plany, a tu nagle jakieś dodatkowe skurcze i zamiast planów pojawiają się myśli w stylu: Czy dam radę tak żyć? I jeszcze to poczucie, że wszyscy wokół nawet nie pamiętają, że mają serce, nie czują jego pracy, idą sobie spokojnie spać i mogą myśleć o wszystkim innym, tylko ja nie. Już naprawdę wpadłam w taki stan, w którym rozważam czy wytrzymam z tymi myślami swoimi o byciu gorszym i pokrzywdzonym przez los. Chcę być taka jak inni, a nie mogę. Ani zjeść, ani wypić ani się poruszać i ciągle ten lęk, no i psycha siadła przy tym. Chciałam Ci wtedy odpisać na Twój poprzedni post, bo chciałam Ci podziękować za tyle słów do mnie skierowanych, ale zamiast tego wyszła mi wtedy ta budząca zastrzeżenia wypowiedz. Dziękuję, że mi kibicujesz i że w ogóle jeszcze chce Ci się ze mną gadać, bo ja np, już sama siebie mam dosyć. Ja również Ci kibicuję, choć nie umiem teraz nikogo wesprzeć jak należy, nie umiem tego wyrazić. Jak tu wchodzę to zajmuję się głównie wylewaniem swoich żali mając nadzieję, że jakoś mi to pomoże, choć trochę.

Odnośnik do komentarza

Allicja to nie takie proste, już mi się nawet nie chce szukac tej drugiej połowki, ja w kazdym badz razie nie chciałabym byc z kims, kto ma takie leki i jazdy jak ja. Pozbawiona radości: przepraszam, ze tak na Ciebie naskoczyłam, moze rzeczywiscie opatrznie zrozumialam Twoja wypowiedz. To nie jest tak, ze wszyscy akceptuja obecna sytuacje i sie z nia godza. Ja tez nie moge pogodzic sie z tym, ze moje zycie juz nigdy nie bedzie wygladalo tak jak dawniej, ze nie moge juz imprezowac, nie moge pic alkoholu,ze sa dni, kiedy nie moge nawet dzwignac czy chodzic, bo mi tak serce wali, ze w nocy ciag;le budze sie z kolataniem. Ale co zrobic, jakos trzeba zyc

Odnośnik do komentarza

@Sylka Mi się po balu sylwestrowym tak zrobilo, ze z kilkunastu skurczy są ich setki. holter o którym napisałem był jeszcze przed balem, na ten po jeszcze czekam. Dzis w nocy tez dupa. Mogę spac tylko na brzuchu, ale lekko na prawym barku lub calkiem na lewym. Dobre i to :) Krew już mam. mocz OK, morfologia OK, OB=2, sod 142, potas 5,3 magnez 2,3 Kreatynina 1,1 Troponina

Odnośnik do komentarza

Odebrałem wynika holtera. Oczywiście w dzień badania czułem się super :). I co...nadkomorowe-0, Komorowe-0. Jedynie stwierdzona bradykardia. Rewelacja, zawsze tak jest.I co ja mam o tym wszystkim myśleć... A wczoraj już po badaniu w pracy było ok. Ale im bliżej wyjścia podczas którego zdarzyły mi się już ataki, tym większy stres. Wyszedłem z pracy i oczywiście serce zaczęło walić, szarpań, stawać na sekundę i zaczynać dalej bić, stawać i znowu szarpnięcie mocne uderzenie i walenie. I te paskudne zatykanie i problemy ze złapaniem powietrza-to jest dla mnie najgorsze. Ledwo doszedłem do autobusu wymuszając cały czas kaszel. W domu jak ręką odjął. Paskudna nerwica- podejrzewam, że ona to potęguje i wyzwala. Su.a jedna :).

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONA........nie chciałam już za bardzo pisać na forum ale jeszcze to napisze może to Ci pomoże ogarnąć w jakimś tam stopniu Twój problem. Może spróbuj pomimo złego samopoczucia wyjść do ludzi a jak się coś stanie no to * będzie fajnie* zabiorą do szpitala przebadają i postawią diagnozę i wcale tak zle nie jest aby ją w taki sposób uzyskać i to na dodatek bez kolejki . Zapewniam Cię ,że na 99% nic Tobie się nie stanie a ten 1 % zostawiam gdyby coś tam było u Ciebie bo przecież lekarzem nie jestem a tylko czytam Twoje posty. To jedno a drugie z tym piciem alkoholu , ja też za bardzo nie czułam się nigdy po wypiciu alkoholu i czasami bedąc młodą osoba to miałam trochę z tym pod górkę w towarzystwie , musiałam się tłumaczyć dlaczego i dlaczego . Towarzystwa nie zmieniłam bo fajne było tylko znalazłam na nich sposób . Wypracowałam sobie system oszukiwania ich jak ja to duzo piję a w zasadzie to nie piłam i sie świetnie bawiłam tym ,że Oni myśleli ,ze tyle pije a tu taka trzezwa . Towarzystwa nie unikałam a jak wiesz POZBAWIONA........ pisze to osoba z baaaardzo długim stażem arytmicznym a też wcale nie cierpiałam ,ze nie moge wypic tyle co reszta towarzystwa. To chciałam Ci napisać ,może to cos pomoże a może nie , Twój wybór. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

ŁOOOOO MATKO I CÓRKO, podziemie się odezwało, chyba jakiś atak się szykuje:):) MARY10, kobieto gdzieś Ty się podziewała, miałam już złe myśli, wrrrr te najgorsze, ach moja wyobraźnia, muszę ją przywołać do porządku. Nawet ARTUR46 jak Cię ujrzał wyjrzał od razu z podziemia:) Witam Was serdecznie w Nowym Roku i samych pomyślności życzę. Tyle tytułem zdziwienia, szczękę podniosłam, to mogę już pisać dalej:). KRAQS uważaj rozpisuję się staruszku:). SYLKA2015, ja spokojny człowiek, lubię dyskutować, zawsze można z takich dyskusji wynieść jakieś wnioski a i wiedzę jakowąś. Muszę Wam moi drodzy ludzie powiedzieć, że wiele osób ma bzika na punkcie robienia sobie co jakiś czas wyników z krwi sądząc, że uchwycą chorobę albo wyjaśnią co im dolega. Z tym to niestety muszę Was trochę rozczarować. Niestety wiele razy wyniki z krwi są idealne a choroba w organizmie się toczy i może być nawet bardzo zaawansowana. Pewnie, że czasami wyjdzie coś nie tak i jest wyłapane, ale znam mnóstwo osób, które miały wyniki superowe, ja również idealne, wątrobowe wręcz cudowne a żarł ich np. rak. Dużo mówi zawsze lekarzowi obraz CRP czy OB bo wtedy wiadomo, czy toczy się w nas jakiś stan zapalny. Pewnie hormony tarczycy też pokażą dużo ale i tu mam swój własny osąd, hormony u mnie w normie a mam 2 guzy na tarczycy i pewnie bym o tym nawet nie wiedziała, bo przecież wyniki idealne ale wybrzuszyło mi w jednym miejscu szyję, usg i hellooo jestem sobie guzek a nawet dwa. Wiem, zaraz mnie zlinczujecie, że znowu zabrała efekt placebo. Przykro mi, mam długie doświadczenie lecznicze, nie tylko swoje w ostatnich latach i ale mamy i rodziny, dużo rozmów z lekarzami i piszę to co wiem. Napisałam to, ponieważ wiem, że ludzie czasami popadają w paranoje i co 3-4 miesiące biegają pobierać krew, bez przesady, być czujnym, fundować sobie co jakiś czas badania z krwi, obrazowe, nie zaniedbywać niczego ale żyć normalnie, nie z obsesją ciągłych badań. Jak ma coś być to i tak wylezie wcześniej/później. Widzę, że czekamy na wyniki holterów, no to czekamy cierpliwie i okaże się, że wszyscy zdrowi na sercu, gorzej z umysłem, sorry psychiką. Tak, tak tu dużo na nasze serca robi psychika i w pierwszej kolejności trzeba na niej się skupić nie na chorym sercu, bo ono jest zdrowe. Przykład kolegi, nick zapomniałam, zero wszystkiego a skurcze czuje i co dziwne tylko w określonych sytuacjach, czy nie nerwy? według mnie tak. Też chciałabym mieć takie piękne wyniki holtera. POZBAWIONARADOŚCI i widzisz przeczytałaś fragment mojej wypowiedzi, reszty nie, rozumiem, długa, przynudzam, nie chce Ci się czytać, wiadomo nie musisz. Skoro jednak jesteśmy na jakimś forum to szukamy chyba wsparcia, jakiś rad, pocieszenia czy zganienia. Toczy się jakaś dyskusja, ktoś próbuje pomóc, coś doradzić, choć wcale tej rady nie musimy zastosować ale wypadałoby przeczytać, przynajmniej to co ktoś do mnie osobiście pisze. Nie przeczytałaś to znaczy, że tych rad nie potrzebujesz, masz tylko ochotę sama z siebie wyrzucić swój ból, żal i stan w którym się obecnie znajdujesz, dobrze zrozumiałam? Chcesz poznać przyczyny, dlaczego masz takie kłopoty z sercem?, ja twierdzę, że z nerwicy a Ty musisz sama w to uwierzyć, przekonać się, dojść do tego. Jak do tej pory, a jest nas tutaj parę osób nikt z nas nie zna przyczyny swoich skurczy, mamy podejrzenia, żołądek, zgagi, przejedzenia, stres, infekcje, właściwie wszystko i nic. Każdego z nas :trachnęło* pewnego pięknego dnia i tak zostało do dnia dzisiejszego. Nie znamy dlaczego raz skurcze są, raz ich nie ma, dlaczego raz walą cały dzień a drugiego dnia są tylko dwa na dobę, dlaczego jak leżymy na plecach są a jak leżymy na prawym boku nie ma itd, itp. Nie wiemy tego i chyba się nie dowiemy. Żyjemy, cieszymy się tym życiem, bo nikt z nas nie chce się zadręczać, szkoda życia. Nam tak jak Tobie też jest nie raz i nie dwa ciężko, zdychamy, płaczemy, nie wyjdziemy tylko leżymy ze swoimi myślami ale trzeba się dźwignąć, kopnąć w tyłek i do przodu, innej drogi do zwycięstwa nie ma. Albo wóz albo przewóz, co za życia mam umierać? na to przyjdzie czas, cholera, mi też jest czasami źle, nawet wiele razy a może więcej nawet niż mniej ale kocham życie i nie dam się wsadzić do trumny. Jestem wesoła, uśmiecham się, lubię żarty, lubię ludzi, cieszę się, że jeszcze trochę i będzie wiosna, cieszyłam się z kolorowych światełek na dekoracjach świątecznych, uśmiechałam do świątecznych bałwanków, mikołajów (głowę mam zdrową, żeby nie było), tak cieszę się każdą drobnostką bo to daje radość, optymizm, chęci do życia. Jednego dnia zwijam się z jakiegoś bólu, serce mnie wypompuje do maksa, przeleżę, wycierpię się a na drugi dzień wstaję i idę znowu z uśmiechem na gębie przez życie. Ty zapewne rozpamiętujesz każde gorsze samopoczucie, rozmyślasz, dlaczego tak jest, skupiasz się na tym i wywołujesz negatywne myśli, takim zachowaniem sama się przygnębiasz i karmisz swoją nerwice i złe samopoczucie. Dobra dość na dziś, bo KRAQS mnie zlinczuje:). Pisz POZBAWIONARADOŚĆI swoje emocje, uwolnisz je będzie Ci lżej ale pisz również o swoich krokach do przodu, wtedy będziemy wiedzieć, że coś robisz w dobrym kierunku i będziemy mobilizować do działania. Jeśli tylko chcesz sobie popisać, to też napisz, to wtedy nie będę się niepotrzebnie produkować. A ja jutro mam wolne haaaaaaa,............wiem, Wy też, ja się cieszę bo jutro leniuchuję i nie pozwolę się wyciągnąć z tego stanu. Do następnego pogadania.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

ALLICJA wtedy nie doczytałam, bo myślałam, że sama reprymenda będzie z powodu nie takiego jak trzeba odebrania moich słów. Ja bym pewnie sama pomyślała, że to nerwica, refluks itd. gdyby nie to głupie echo serca, czasami żałuję, że je zrobiłam, bo w czym mi to pomoże? Na pewno nie w normalnym życiu. Tam wyszła mała niedomykalność mitralna z falą zwrotną +/++ i w zasadzie to samo z zastawką dwudzielną, tyle że lekarz powiedział, że jego koleżance, lekarce nie chciało się już tego nawet opisywać. Nie wiem, boję się już chyba teraz nie tego co jest, tylko tego co może być i to mi nie daję spokoju. Na początku aż tak się nie bałam, ale potem przeczytałam to forum i doszło do mnie, że to się może powiększyć, że za jakiś czas mogę nie móc normalnie oddychać, dusić się przy każdej czynności, że może być więcej skurczy i to mnie tak bardzo wykańcza, to jest takie uczucie jakby było się zamkniętym w pomieszczeniu z przybliżającymi się ścianami. Przez ten wynika echa jestem skłonna nawet bardziej uwierzyć w to, że te dodatkowe skurcze wzięły się od tej niedomykalności. Choć w sumie nie wiem od kiedy ją mam, bo lekarze osłuchiwali mnie przy anginach i nigdy szmeru nie słyszeli, ale skurcze zaczęły się przy anginach i nie mogę sobie poradzić z tym, że przez taką niedomykalność serce może stać się wrakiem. Nie mogę też zaakceptować tego, że ta niedomykalność mogłaby być skutkiem angin, skoro były leczone, nigdy nie leczyłam się na własną rękę, zawsze u lekarza. Zastawki nie są zmienione organicznie, a zawsze mi się wydawało, że jakby to było skutkiem jakiejś infekcji, to byłoby jakieś przewężenie, zwapnienie albo co. Same skurcze zaczynałam coraz bardziej akceptować, ale wtedy poczytałam o tej niedomykalności i wszystkie negatywne myśli się wzmogły i stały się wręcz niemożliwe do zniesienia. Ja się nie umiem cieszyć tak jak inni z dobrych momentów, bo ja mam tak, że *wszystko albo nic*, nie mogę znieść myśli, że mam coś takiego, mimo że wcześniej serce było zdrowe jak u innych. Człowiek żyje normalnie, jeszcze właściwie nie rozkręcił tego życia, a tu info: niedomykalność zastawki i ta paskudna świadomość, że nic nie można zrobić, tylko obserwować, to najbardziej wykańcza mnie psychicznie. Karmię się jedynie kilkoma postami osób, u których to się jakoś cofnęło, co wykazały badania. To mnie jakoś trzyma przy życiu, chociaż nie przy normalnym funkcjonowaniu, bo jedyne co teraz robię, to jem i śpie i nic wiecej.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×