Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Alicja, generalnie jest tak, ze trafiałam na lekarzy, którzy mnie absolutnie nie olewali, ale kazdy, dosłownie kazdy powtarzał to samo: serce ma pani zdrowe, tylko strasznie pobudliwe, nawet jakby to był czestoskurcz komorowy, to od tego pani nie umrze, musi pani przede wszystkim wyciszyc nerwy i na pewno czesc objawow sie wycofa. No i jeszcze kazdy mowil, ze przy tak krotkich napadach i przy zdrowym sercu jest to upierdliwe, ale nie jest niebezpieczne

Odnośnik do komentarza

ANNAM Przy takiej ilości jak ty masz to na razie zyj sobie spokojnie i nie zawracaj sobie tym głowy i staraj sie wogóle o tym zapomnieć. Przyjdzie czas to będziesz sie martwić. Ja miałem pierwszy atak w okolicy 16 roku zycia a dokładnie nawet nie pamietam. Podobnie jak u Ciebie bardzo rzadko i bardzo krótko. Z wiekiem coraz częsciej i coraz dłużej. Aż mając 46 lat poddałem sie ablacji. Żałuje że nie zrobiłem tego mając 20kilka lat. hejka

Odnośnik do komentarza

Jeszcze nie mam tu w angli wszystko powolne jest. Pewnie wyniki będą takie same jak w Polsce parę nadkomorówek.Zrobiłem ponownie gdyż w UK pracuję i chciałem zrobić testy podczas mojego normalnego funkcjonowania a nie podczas urlopu. Przyznam się że się nie oszczędzałem wędkowałem w nocy z plaży, pracowałem po 16 godzin i dużo se....u.:) Dam wam znać co wyjdzie.

Odnośnik do komentarza

ARTUR napisał *Masz rację nic w życiu nie trwa wiecznie szczególnie arytmie!!* a no pewnie, arytmie kij w doopę, gorzej że to życie nasze kiedyś się kończy bo wieczni nie jesteśmy:) ale może to i lepiej, takie pomarszczone rodzynko-chrupki, zniedołężniałe, zależne od innych, oj nie, lepiej być pięknym, młodym i bogatym a przede wszystkim zdrowym, tylko jak? szukam eliksiru młodości i wiecznego zdrowia:):):): ktoś ma, zdradzi, podaruje, odsprzeda? ANNAM powiem za Arturem, masz to rzadko, bardzo krótkie epizody i nie ma co się zamartwiać na zapas. Jeśli to rzeczywiście dodatkowa droga przewodzenia to z czasem takie ataki będą się nasilały i wtedy wyjścia nie będzie - ablacja konieczna. Zwróć uwagę co napisałaś * ale jestem tym *opetana* tzn, jak juz sie zdarzy to przez kolejne kilka dni do tego wracam i przezywam, a jak sie nawet nie zdarzy, to mam nieustanny lek wlasnie przed nagla zmiana pozycji ciala.* I to przemawia u Ciebie za lękami, skupiasz się na tym, przezywasz, myślisz i przywołujesz bo jesteś cały czas w gotowości. Jeśli na czymś się bardzo skupiamy to potrafimy to wywołać. Już pisałam kiedyś, że tak normalnie to nie czujemy bicia serca ale weź się skup na sercu to będziesz czuła go wszędzie od palca u nogi na włosach kończąc. Byłaś jak widzę dokładnie przebadana przez kilku kardio i niemożliwe jest, że wszyscy się mylą, może psychika płata Ci figla? i stąd zwłaszcza ta tachykardia. Przy każdym stresie, nerwach, jakichkolwiek emocjach serce nam przyśpiesza a że Ty żyjesz w strachu o serce tak się u Ciebie dzieje. Tak może nie do końca zgodziłabym się z kardiologiem na temat częstoskurczu komorowego, bo jednak może być zgubny dla życia. W większości jednak występują częstoskurcze nadkomorowe. Jak już tak bardzo nie dajesz sobie rady z Twoim problemem to może poddaj się badaniu elektrofizjologicznemu, niech sprawdzą czy wszystko w sercu dobrze styka, to jedna z propozycji a druga może spróbuj pobrać przez jakiś okres czasu leki antydepresyjne/jakieś uspokajacze, wyciszą na pewno serce a i Twój strach, ja bym spróbowała, bo wegetować nie jest przyjemnym zajęciem. Na dziś dość, sama stawiam sobie szlaban na komputer.

Odnośnik do komentarza

Do Artur; Masz rację, im mniej wiedzy, tym lepiej. Niestety ja duzo sie tym tematem interesowałam, duzo czytałam, duzo pytałam i teraz bardzo tego załuje. do Alicja:Biorę leki antydepresyjne, wyciszyły ten najgorszy lęk, który nie pozwalał normalnie zyc, ale gdzies tam jeszcze w srodku niepokoj caly czas pozostał. Zastanawiam sie nad badaniem, ale po 1 boje sie, bo jest inwazyjne, a po 2 kardiolodzy twierdza, ze przy takiej czestosci wystepowania tego powiedzmy *czestoskurczu* nie robi sie takiego badania, bo moze przyniesc wiecej szkody niz pozytku. Jesli chodzi o czestoskurcz komorowy, to podobno przy ta krotkich epizodach i zdrowym sercu mnie nie zabije

Odnośnik do komentarza

Heloł No Ala wiedziałem, że mnie kręci nawet mu to powiedziałem. Na co on z uśmiechem, że jakby to było coś poważnego to by nie wypuszczał mnie bez leków i z takim spokojem ehehm tylko on nie czuje tych skurczaków w ciągu dnia. I dzień jak codzień, do popołudnia spokój z sercem, po południu i wieczorem jak zawsze pojedyncze zarwania, teraz wróciłem, kąpiel, piwko i tv, zabawa z psiakiem i ani skurcza ot cholerniki. U mnie zaczęło się takimi napadami częstoskurczu jak to pisałem już 3lata temu. 1 razem na pogotowiu lekarz powiedział * ma pan tachykardię nieznanego pochodzenia, tak to jest jak bierzecie a potem odstawicie...* po tym moja dziewczyna napisała artykuł i poszło takie co w miasto o tym *lekarzu* :D Pamiętam jak dziś, gdy próbowałem zasnąć jak zawsze na *ręce* i słyszałem puk puk puk i nagle cisza i od razu poty i 0 snu do dosłownie 6-7 rano. Zdarzało się, że budziłem się 2-3 w nocy i nagle serducho wlaiło jak młot, minuta dwie i już spokój. Czasem po tym spokoju znów się rozpędzało i zwalniało. Potem mi to minęlo, nie miałem tego już ze 2 lata albo lepiej. Teraz w ciągu dnia męczy mnie smyranie w gardełku takie głaskanie, że muszę odkaszlnąć i nie wiem czy to od serca czy nie, ale to nawet latem było. Czasem mnie tak mocno glaszcze po gardle i ja to nazywam *zbieraniem skurczu*. Godzina dwie takiego mocnego fisiowania w gardle ( już sobie myśłę, zbiera się na skurcza) i nagle jedno potknięcie serducha i spokój na pewien czas :P Jak widać arytmia nie jedno ma imię. Jednych męczą głównie częstoskurcze, innych długotrwałe nierówne bicie serca, jezcze innych jak np. mnie najczęściej pojedyńcze potknięcia, mniej lub bardziej bolesne i odczuwalne. Problem w tym, że każdy z nas nie raz widzi śmierć w oczach, ryje nam to psychikę, boimy się spać, ale najczęściej budzimy się rano i tak co dzień... Ja już nawet nie boję się zostawać całkowicie sam na parę dni, jakoś tak zmieniłem podejście. Nie mniej jednak gdy coś się zdarzy po prostu najzwyczalniej w świecie rozmyślam. Głowię się, 22 lata... ile mi jeszcze pozostało z tym. Nie znam podłoża tego zaburzenia, które mnie dręczy, nie wiem co zrobić by się to wyciszało, taka ciągła niewiedza. Lepsze chyba to niż czytać wikipedię. Kiedyś przeczytałem o komorówkach to tydzień chodziłem zjeżony i otumaniony w stresie... Spoko przyjaciele jakoś musimy ciągnąć do przodu, dobrze że mamy forum, możemy pogadać i wymienić się poglądami. Nie łamać się i uszy do góry :) Każdy musi się czasem wygadać :)) ALICJA napisz do mnie na email muszę CI coś przekazać odnośnie mojej/naszej koleżanki , przekopiuj email będziełatwiej seaspiril@gmail.com

Odnośnik do komentarza

ANNAM Doskonale Cię rozumiem, bo mam podobne wątpliwości jak Ty. Gdy dopada mnie lękowa tachykardia zatokowa to choć jest bardzo upierdliwa i wymaga zostawienia wszystkiego w danej chwili oraz skupienia się na sobie i uspokojeniu, to jednak nie powoduje aż takiego lękowego myślenia przez kolejne dni czy tygodnie. Tak jak pisałam u mnie ten najgorszy częstoskurcz zaczyna się przeskokiem czyli chyba skurczem dodatkowym i też jest to jakoś związane ze zmianą pozycji lub jakimś innym wyzwalaczem. Myślę, że wtedy serce przyspiesza nawet do 240 uderzeń, bo pędzi okropnie i inaczej to odczuwam niż tachykardię zatokową w granicach 160 uderzeń. Czy to też jest częstoskurcz nadkomorowy? Pamiętam 3 takie epizody z ostatnich 2 lat. On dużo szybciej się kończy niż tachykardia, więc nie ma szans na wyłapanie. Poza tym najgorsze arytmie dopadały mnie też w różnych środkach lokomocji i z tego powodu prawie w ogóle nie podróżuję, nad czym ubolewam. Generalnie jestem pewna, że moje objawy mają tło nerwowe, ale i tak nie wiem jak się ich pozbyć. Kiedyś zapytałam kardiologa o ew. ablację to mi odpowiedział żebym nawet o tym nie myślała, bo to nie ten kaliber problemu. A ostatnio lepiej śpię w nocy, natomiast w weekend miałam silny atak tachykardii podczas zakupów. Ratuję się w takich sytuacjach propranololem lub hydroxyzyną. Myślałam też nad dokładną diagnostyką stanu układu autonomicznego - tam by pewnie wyszły jakieś zaburzenia, ale jak zapytałam o to lekarza to stwierdził, że nawet nie wie gdzie się coś takiego wykonuje. A może ktoś z Was robił jakieś badania AUN?

Odnośnik do komentarza

PROPERTH złamałam swoją zasadę i napisałam do Ciebie email-a, zaciekawiłeś mnie i trochę zmartwiłeś, jakieś mam złe przeczucia, czy słuszne? masz wiadomość. ANNAM powtórzę to co wczoraj, póki nie masz *ataków* często to z ablacją lepiej poczekać. Myślę, że u Ciebie duży wpływ niestety/stety ma psychika i nad tym powinnaś popracować to i serce się uspokoi. Bierzesz leki, może trzeba je zmodyfikować skoro nie przynoszą oczekiwanych efektów, porozmawiaj z lekarzem, który je przepisał. A może jakaś psychoterapia by Ci pomogła? NOWAJA, wytrzymujemy po japońsku, czyli jakotako, rady nie ma i trzeba akceptować co nam dane. Witamy w grupie, razem łatwiej cierpieć. Dziś moje serce też w miarę spokojne, uff jak mi dobrze, jaki oddech jest lekki.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, Ja swoją przygodę z PVCs dodatkowymikomorowymi zacząłem dawno temu i skończyć jej nie mogę ;) Jestem 33 letnim mężczyzna, całe życie aktywnym fizycznie (biegam, pływam, ćwiczę na siłowni) dodatkowo robię wiele innych rzeczy gdyż jestem żołnierzem zawodowym. Mam rozpoznane *idiopatyczne ekstrasystolie* około 18000 /24hi trzeba nauczyć sie z tym żyć. To co mi pomaga to aktywność fizyczna i niemyślenie o tym ale jest to dosyć trudne. Co do medykamentów ja zauważyłem ze ATEBUTOLOL-SECTRAL działa na mnie najlepiej a próbowałem juz : Bisocard i Propranolol jednak Sectral działa najlepiej. To samo wyczytałem z amerykańskich źródeł ze ten lek działa tam na pacjentów najlepiej. Pozdrawiam wszystkich z ta cholerna przypadłością.

Odnośnik do komentarza

Czy pamiętacie mnie jeszcze? Skurcze mam od tygodnia, dawno ich nie było. Mój mąż walczy o życie znowu- miał przeszczep swoich komórek w kwietniu, jest wznowa choroby, leże w Centrum Onkologii w Warszawie. Gad jest bardzo opory. Nie jest mi łatwo, Syn poszedł do pierwszej klasy, pracuję i nie wiem, jak jeszcze funkcjonuję. Te skurcze są dla mnie uciążliwe, czuje ja jak zwykle w gardle. Będąc u męża na weekendzie w szpitalu nie wzięłam ze sobą potasu. Po przyjeździe do domu brałam magnez, potas, i po 2 -3 dniach przeszło. A teraz znowu się pojawiły i do tego zaraz się boję, że coś mi się stanie. Rodzinny powiedział, że to ze stresu-zna moją całą historię. Jeszcze biorę czasami hydroksyzynę. Mam nadzieję, że tak jest, za dużo się ostatnio dzieje. A do lekarza boję się iść! Boję się można powiedzieć wszystkiego!!! Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

BETSI23 trzymam kciuki za męża. Ja dzisiaj odebrałem w UK wyniki biopsji szczęki i źle przeczytałem gdyż mój j.angielski nie jest super i przeczytałem że mam raka.Ale w szpitalu powiedzieli mi że to tylko ropień. Następnie odebrałem wyniki usg i holtera 5 dniowego.W czasie holtera miałem kilka sytuacji nietypowych ale wyniki echo jak i holtera w normie. Więc teraz olewka i idę ponownie do psychologa.

Odnośnik do komentarza

Tutaj nie mówią ile kopniaków tylko czy wynik jest w normie czy nie ale pewnie ilość w normie.Tak mi powiedziała babka w recepcji a wydrukować nie mogli bo tu inne zadady.Trzy miechy temu wyszło mi tylko 93 nadkomorowe a czułem tylko 3.Tylko że je robiłem w polscena na 12 odprowadzeniowym wyszło mi 17 następnie wyszło mi 96 z tego czułem 3 a tutaj przez 4 dni czułem 7 skurczy gdzie miałem bardzo intensywny tydzień.Np. łowienie rybek z plaży no i wyciąganie 4 rekinów też męczące. Odkond je olewam mam je żadko i mniej dotkliwe.Tylko ten ból pleców i drżenie ciał dokucza mi bardziej

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie!! *Znawcy * bardzo prosze zerknijcie na mój opis holtera i napiszcie co myślicie z własnego doświadczenia. Rytm zatokowy przez cały czas trwania rejestracji sprawnie przewodzony przez łacze p-k w czasie dnia , natomiast w nocy blok av 1 stopnia z > 4100 epizodami bloku av 2 stopnia . Poza tym stosunkowo nieliczne pojedyncze PVCs ok. 800. Wszystko to daje średnią z doby rytmu komór 81/min. 939-47 - 156 min). Macie jakieś wnioski? Dodam , że od ostatniego holtera wszystkie *cyferki* poszły w górę . Pozdrawiam - skurczaki

Odnośnik do komentarza

Już miałam się pochwalić, że u mnie lepiej, ale po dzisiejszym wieczorze wycofuję się z tego. Ogólnie tachykardia nadal daje mi popalić głównie poza domem, a skurcze dodatkowe dokuczają dla odmiany w domu, zazwyczaj gdy siedzę lekko pochylona. Dziś miałam silniejszy niż zwykle atak. Zaczęło się od uczucia, że serce traci rytm i zaczyna skakać w kierunku gardła. Tradycyjnie wstałam żeby zmienić pozycję, ale nic się nie poprawiło i za chwilę poczułam taką jakby falę, która uderzyła do głowy i spowodowała nagłe zawroty. Dodatkowo zamroczyło mnie przed oczami, a nogi zaczęły się uginać. Myślałam już, że zemdleję, ale wtedy wszystko wróciło do normy. Czy komuś z Was robi się ciemno przed oczami przy skurczach dodatkowych? Co to może oznaczać? Już trochę pracowałam nad swoimi lękami, a tu nowy objaw i znów jedna wielka kicha eszzz...

Odnośnik do komentarza

Życie ze stymulatorem jak horror. Migotać zacząłem 6 lat temu tak raz na pół roku umiarawiany kroplówką w szpitalach. Zacząłem chodzić po lekarzach i w ramach terapi zacząłem przyjmować duże dawki potasu oraz leki typu Lokren czy Metocard. Od 2 lat migotałem raz na miesiąc i każdorazowo umiarawiano mnie w szpitalu. Sprawa zaczęła mnie na tyle dotykać , że w po pewnym czasie migotałem już co tydzień, przy którejś tam próbie umiarawiania gdy podano mi Rytmonorm to mi się zrobiła asystolia i myślałem , że mam zjazd do zajezdni.W obliczu takiej sytuacji poddałem się obserwacj szpitalnej i lekarze zadecydowali aby mi wszczepić stymulator dwujamowy. Nieświadom niczego ochoczo podpisałem zgodę z myślą , że będzie ulga i da się mnie wyregulować jak będę miał rozrusznik. Jazda zaczęła sie na drugi dzień po wszczepieniu jak przedtem migotałem raz na miesiąc tak po wszczepieni stymulatora 2-5 razy na dobę, no myślałem trzeba sie przyzwyczaić. Kolejne miesiące to ból tętnic szyjnych, trudności ze skrętem głowy, bóle w boku, kłócie w żołądku,nieustajacy ból głowy trwajacy nieprzerwanie 24 godziny na dobę, pokasływanie, nie wspomnę o dysfunkcji lewej ręki bo to normalka. Wszystkie moje dolegliwości lekarze generalnie olali twierdząc , że nic tu nie ma z tym wspólnego stymulator i leczenie. Stymulator na moją prośbę kilkakrotnie przeprogramowano aż na koniec wyłączono wszystko z wyjątkiem funkcji gdyby mi tętno spadło poniżej 50 na minutę. W takim stanie przechodziłem miesiąc i z zapisów wynikało , że stymulator ani razu nie musiał zadziałać. Po 4 miesiącach byłem bliski załamania ,zdecydowałem o usunięciu stymulatora. Oczywiście musiałem przejść całą procedurę badanie psychiatryczne, psychologiczne, neurologiczne poprostu czy aby nie jestem wariat. Ostatecznie nieprzejednana moja postawa doprowadziła do tego , że stymulator wraz z elektrodami usunięto. Ból głowy i kłucie w żoładku ustąpiły z chwilą wyjęcia elektrod reszta dolegliwości zniknęła w czasie 3 tygodni. Migotanie niestety pozostało zacząłem się temu dokładnie przyglądać . Szczególną uwagę zwróciłem na leki, za dużo potasu migam za mało potasu migam za mało magnezu arytmia zadużo Metocardu zatrzymuję się serce. Po pół roku doszedłem do tego , że potas i magnez biorę w 3 dawkach co 8 godzin po 200 potasu i 50 magnezu, zamiast Metocardu biorę Betaloc zok 2 razy po 25 do tego Xarelto 20 , Tiarolid mite 1/2 tabletki i migoczę raz na 10 dni. Dzisiaj przy migotaniu dokładam tylko potas a przy arytmii magnez . W migotaniu nie mogę sobie aplikować leków spowalniajacych typu Propranolol bo jak sie umiarawiam to serce się zatrzymuje, czekam cierpliie pare godzin aż sie umiarowi bez leków tylko na potasie jak gdacze to dodaję magnez. Ostatnie migotania trwały 15 minut jak sie tylko zaczęły to zjadłem całego banana i 200 potasu jak się uspokoję dokładam 50 magnezu. Gwoli ścisłości mam jeszcze niedoczynność tarczycy biorę Euthyroks 75 oraz na ciśnieni Agen 5. Moje spostrzeżenia: leki należy dozować pojedyńczo nie zgrupowane na jedna porę w podzielonych dawkach, część leków wzmaga migotanie trzeba je selekcjonować na bazie obserwacji. A co do lekarzy wiem , że chcą pomóc tylko za dużo w tym rutyny i czasami trzeba spojrzeć na pacjeta indywidualnie aby mu nie szkodzić

Odnośnik do komentarza

LUKASS66 a o ablacji nikt nie wspominał z kardiologów? a jakie jest Twoje podejście do ablacji, zainteresowany czy raczej nie? BETSI23 pamiętam Cię kobieto, kiedyś byłaś tu częściej od jakiegoś czasu cisza. Wiadoma rzecz, dziś jesteśmy na forum, jutro nas nie ma, albo dolegliwości miną albo znudzi się nam użalanie, taka kolej rzeczy. BETSI nie ma co się dziwić, że u Ciebie nerwy, skurcze i wszystko naraz. Jak można się dobrze czuć mając taką chorobę okrutną osoby najbliższej, cierpisz tak jak Twój maż, On fizycznie Ty psychicznie. Wznowy w tej chorobie to jest nieodłączny strach każdego kto ma onkologiczną przygodę. Trzymaj się BETSI, współczuję bardzo ale walczyć trzeba cały czas, do upadłego. ANISAHHH z przykrością muszę stwierdzić, że jak mam arytmię taką silną i długą to robi mi się i ciemno i słabo i nawet mi się zemdlało. Nie wiem co to, bo mi lekarze nie tłumaczyli a ja chyba nawet nie pytałam, tak sobie na chłopski rozum pomyślałam i wytłumaczyłam, że jak serce bije nie tak jak powinno, to ma to pewnie wpływ na ciśnienie, jak na ciśnienie to następuje np. spadek i wtedy uczucie odpływania, zamroczenia, kołowania w głowie, mroczki i te sprawy, czy mam rację?, nie wiem, to moja teoria. A teraz o sobie. Co u mnie się zmieniło w sprawie arytmii. Otóż miałam takie okresy, że arytmia jak mnie solidnie dopadła to potrafiła trzymać non stop przed tydzień a nawet dwa, strasznie to było męczące i wypompowana byłam takimi akcjami na maksa. Od jakiegoś czasu mam sinusoidy, dzień dobrze, na drugi źle, dwa dni źle, dzień dobrze i taka mieszanka. W sumie teraz lepiej bo szybciej się regeneruje i mam dni wytchnienia. Tylko nie myślcie, że dni dobre to u mnie dzień bez skurczy, są oczywista sprawa ale to jest tak na oko parę setek, czasami parę dziesiątek na dobę a nie w tysiącach, kocham takie dni. Od trzech dni jest u mnie spadek, załapałam się na gorszy czas, arytmia jest aż mnie przydusza, najlepiej wtedy jak mam dużo zajęć to jakoś ogarniam wtedy psychikę. Mam pomysł, zwalajmy wszystkie nasze dolegliwości na depresję jesienną, przecież na coś trzeba. Do następnego poklikania.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×