Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Properth - tak, taki wynik powinien Cię uspokoić, bo choć faktycznie nie dowiesz się z usg skąd się biorą Twoje dodatkowe skurcze, to dowiedziałeś się bardzo dużo ważnych rzeczy - że masz serce w normie, zastawki prawidłowe, nie masz przerostu mięśnia sercowego, lub jego niedorozwoju, rozwarstwienia aorty, płynu w worku osierdziowym i bardzo wielu innych przykrych rzeczy. Pocieszony? :)

Odnośnik do komentarza

Obecnie zero używek ;) tj. po pierwszym napadzie który miał miejsce prawie miesiąc temu. Wcześniej pracowałem od 7 do 22, obiad koło 23, spanie o 1-2 w nocy i znów zryw z łóżka o 6-7. Piwko wczesniej lubiałem wypić wieczorkiem albo dwa, do tego słony słonecznik, sporo tłustego i słonego ogólem. Kawy różnie 1 dziennie później 2-3 słabe sypane/rozpuszczalne. Obecnie przez miesiąc schudłem już ze 4-5 kg i teraz wazę 88-89 przy wzroście 191. Mimo iż więcej śpię, mam leki i zdrowiej się odżywiam skurcze dalej są... Tarczyca nie badana, robiony jedynie wynik TSH wyniósł przy normie 4,97 miałem 5.02. Kardio stwierdził, że jest to granica i za pewien czas zbadamy znów krew a do tego czasu nic z tym nie robimy.

Odnośnik do komentarza

Niby pocieszony :) Ale byle dodatkowy skurcz i znów nachodzą wątpliwości. Po jedzeniu owszem jakiś czas temu miałem szybszy puls i serce mocno waliło tj. brzuch skakał. Obecnie już tego nie odczuwam albo nie zwracam może uwagi? sam nie wiem. Co jakiś czas mam zgagę, czasami ściska mi cały przód od klatki po brzuch i wtedy myślę, że to stan przedzawałowy, nawet teraz tak mam ale podejrzewam, że to jakaś niestrawnośc, bo jak popiję i mi się odbija to ból nagle zanika. Badania krwi też miałem robione i wyszło wszystko oki, tylko OB1 co chyba błąd jakiś czy nie wiem :))

Odnośnik do komentarza

Tak dla spokojności powinieneś może zrobić sobie do kompletu T3, T4 skoro coś tam w wynikach tarczycowych jest ponad normę. O stanie przedzawałowym nie myśl, mając zgagi, czy kłopoty żoładkowe bardzo często są bóle w klatce piersiowej lub w dołku sercowym i od razu ludziska wpadają w panikę, że zawał. Może warto się temu przyjrzeć czy żołądek zdrowy? jak chcemy poszukac przyczyny to trochę się trzeba naszukać. Głowa do góry i do przodu, skurcze nie zabijają, jesteś młody trochę musisz pożyć na tym padole ziemskim. Dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Chciałbym chciałbym pożyć, ale szkoda, że dopada NAS taka przypadłość niemiła. Dziewczyna i znajomi mnie nie poznają od miesiąca wsłuchany w siebie. Domyślam się, że skurcze nie zabijają ale sama wiesz jak to jest, gdy nie ma skurczu jest fajnie, jak złapie to najsilniejsze wmawianie sobie, że jest dobrze często nie pomaga i trzeba czasu by się uspokoić :(

Odnośnik do komentarza

Podsyłam jeszcze zapis Holtera, który miałem robiony ok. 2 tyg temu ;) http://zapodaj.net/1bff96719b544.jpg.html http://zapodaj.net/c63f0cf8987d8.jpg.html http://zapodaj.net/35306b55ec052.jpg.html http://zapodaj.net/b371e5373827e.jpg.html http://zapodaj.net/eccfd7433d676.jpg.html http://zapodaj.net/de0cff45a445c.jpg.html http://zapodaj.net/8ae4422f6c2cf.jpg.html http://zapodaj.net/7f49d4296291f.jpg.html http://zapodaj.net/60a69df809291.jpg.html http://zapodaj.net/72d92c15474c8.jpg.html http://zapodaj.net/07485ec5ebba4.jpg.html

Odnośnik do komentarza

Karamba mam właśnie tak jak piszesz;-( najgorsze to jest myślenie kiedy będzie następny! A ty faktycznie mało ważysz?ja tez robiłam TSH,ale mówią,że oprócz tego trzeba jeszcze zrobić inne badania,moja koleżanka miała robione,nic nie wyszło,dopiero jak zrobiła USG szyi,wyszła tarczyca. brałam jakiś czas propranolol,ale tylko pół tabletki rano 10 mg, od paru dni nie biorę tylko Kalipoz i magnez,zobaczymy kiedy powrócą.a piję kawę ,i piwko tez lubię,do tego stres i skurcze gotowe

Odnośnik do komentarza

DAMI, zgadza się, myślenie o tym jest najgorsze, czyli gorsze od samego skurczu dodatkowego, stąd prosty wniosek - zmuszaj mózg do myślenia o czymś innym. Ja mam w pewnym sensie łatwiej - teraz, w okresie dużego nasilenia arytmii, nieprawidłowe pobudzenia mam tak często, że nawet nie zdążę pomyśleć *kiedy będzie następny*, a on już jest :D Ja również piję kawę, a do tego ocean herbaty. Wszystko słodzę. Z cukru, jaki we wszelkich postaciach skonsumowałam w ciągu swego żywota, można by postawić piramidę godną Cheopsa i obok drugą, malutką. Nie, nie ważę mało, raczej w sam raz. 168 wzrostu, 60 do 62 kg wagi (jak to u kobiet, waha się w ciągu miesiąca). Jestem właścicielką jednej tarczycy i zapewniam Cię, że Ty też ją masz. Kto nie ma tarczycy, to dopiero ma problem. Ja swoją również badałam i wyniki wyszły w normie. I nie pękaj :)

Odnośnik do komentarza

Jeszcze taka luźna supozycja - może np. wcale nie chciałeś iść na te studia? Może na inne? Albo pojechać w podróż dookoła świata, a tu presja rodziny i znajomych? Nie musisz odpowiadać, tak sobie snuję różne teorie. Ja mam już na tyle duży przebieg na swoim życiowym liczniku, że zauważam pewne mechanizmy obronne mojego organizmu. Kiedy się czegoś boję, albo nie chcę robić, to zazwyczaj dziwnym zbiegiem okoliczności na coś zachorowuję, choć gdybym mogła świadomie wybierać, wolałabym zdrowa skakać ze spadochronem i narobić w portki ze strachu, niż chora i *bezpieczna* leżeć w łóżku :-/

Odnośnik do komentarza

Hmm wiesz co chcę się uczyć, ale mam zaległości, poza tym nigdy nie lubiałem tłumów a tam czasami 150 osób na sali, a i zawsze staram się siedzieć na tyłach, nie lubię jak ktoś na mnie patrzy. Przez 10-12h wykładów prawie ciągle mam spocone ręce i nogi, jak wrócę do domu/pokoju robią się suche. Dziś miałem może 2 lekko wyczuwalne skurcze, denerwuje mnie to, w Niedzielę miałem ich tyle, że hoho i to mocnych a jak mam Holter to nic :/ W ogóle nie wiem czy to po leku czy po czym ale czasem mam huśtawkę nastrojów, czuję się taki nieobecny, otumaniony, głowa mnie pobolewa, w uszach trochę szumi, na pewno wiesz jakie mam myśli... guz mózgu, nowotwór, skrzep krwi....

Odnośnik do komentarza

Properth - o tak, brzmi bardzo znajomo. Co mogę Tobie poradzić... Ślepy kulawego daleko nie poprowadzi. Z perspektywy czasu i rozwoju mojej nerwicy mogę zasugerować jedno - rób wszystko, żeby to zdusić w zarodku, bo to eskaluje, rozwija się i jak hydra dorabia się kolejnych łbów. Nie powiem jak to zrobić, ale wiem jak na pewno NIE NALEŻY tego robić. Nie możesz uciec w litość nad samym sobą i rozpaczliwą analizę każdego kolejnego symptomu. To podstępny błąd i prowadzi w ślepy zaułek. Jak to gadał dziadek Mickiewicz: Dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Hydrze, Ten młody zdusi Centaury. Przepraszam za ten kolejny offtopic, wiem że to nie jest wątek pt. *omg to chyba nerwica*, ale pewne rzeczy się ze sobą wiążą.

Odnośnik do komentarza

Nawijam dalej, najwyżej mnie wyniesiecie na drzwiach od stodoły. Etap *studenta medycyny* mam już za sobą. Nauczyłam się, dla własnego dobra, widzieć które objawy chorób do mnie nie pasują, zamiast odwrotnie. W ten sposób wykluczyłam u siebie niezliczone ilości śmiertelnie groźnych jednostek chorobowych, ale to oczywiście przyszło z czasem. Internet, z całym swoim bogactwem wiedzy, jest dobrodziejstwem dla ludzi mądrych i zrównoważonych, a przekleństwem dla słabych i znerwicowanych. Należę, ku własnemu rozczarowaniu, do tej drugiej grupy i miałam jedynie szczęście w porę się zorientować ;-) Ty jesteś na początku drogi. Myśl dużo, ale cały czas stój z boku i obserwuj, w jakim kierunku myśli podążają. Bywa bowiem, że niechcący stajemy się swoimi własnymi wrogami.

Odnośnik do komentarza

@KARAMBA *Nawijaj* dalej. Bardzo przyjemnie czyta się Twoje wypowiedzi - elokwentne, rzeczowe, treściwe a jednocześnie mieniące się wyszukanym poczuciem humoru. Lepszej formy podniesienia na duchu czytelników borykających się ze swoimi dokuczliwymi skurczami, które tak bardzo wpływają na samopoczucie i jakość życia, wyobrazić sobie chyba nie można, a przynajmniej nie mogę sobie wyobrazić ja :-) Dobrze też znów czytać wypowiedzi Kumen i Allicji. Pozdrawiam ;-)

Odnośnik do komentarza

DOLOR, dziękuję. Trochę mnie zatkało, ale już mi lepiej ;) Czym jest *epees*? Kumen, dzisiaj pierwszy dzień ćwiczeń za mną. Do pierwszych potów, czyli trwające całą wieczność, siermiężne 15 minut. Trzymam Cię za słowo, że z czasem będzie lepiej ;-) A żeby nie było, że u mnie tylko zen, joga, kwiatki i różowe motylki to dodam, że arytmia mną dziś szarpie jak pks na zakrętach, aż mdło sie robi. Pozdrawiam wszystkich w niedoli.

Odnośnik do komentarza

Epees czyli EPS czyli badanie elektrofizjologiczne, na które właśnie jutro Dolor ma się zgłosić do Allenortu. Swoją drogą ja na jego miejscu już o tej porze sraczki dostawałam... Jasne, że będzie później lepiej, ale bardzo później...grunt to się nie poddać a reszta sama jakoś pójdzie :) Dziś znów dzwoniłam do Instytutu...dalej nie mają dla mnie terminu...mam w czwartek spróbować zadzwonić bezpośrednio do dr Bilińskiej...

Odnośnik do komentarza

Oj, droga Kumen... Nie wiem, co bym pisał, gdyby to było już jutro, pewnie byłbym nieźle poddenerwowany, ale mimo wszystko przygotowany na odbycie tego badania, myślę że byłbym nawet pozytywnie nastawiony... Okazało się jednak, że moje słabe wyniki moczu poprzedzające mój pierwszy termin badania elektrofizjologicznego w sierpniu, nie były *wypadkiem przy pracy*. Przed terminem na 23 października okazało się, że zwolniło się miejsce, w które mógłbym *wskoczyć* tydzień wcześniej, czyli 16 dnia bieżącego miesiąca. Pani prowadząca z CK zadzwoniła do mnie odpowiednio wcześniej i kazała szybko porobić rutynowe badania, jeszcze w weekend poprzedzający najbliższy termin badania. I znowu szok, morfologia krwi bardzo dobra, natomiast wyniki badań moczu jeszcze gorsze niż za pierwszym razem, znów dostałem polecenie udania się do specjalisty po jakiś antybiotyk. Tak się złożyło, że wizytę u urologa załatwiłem sobie błyskawicznie, a ten dał mi skierowanie na badanie USG jamy brzusznej, które mogłem wykonać już nazajutrz. Tak też zrobiłem i okazało się, że mam... słusznej wielkości kamień w lewej nerce. Nawracające infekcje dróg moczowych spowodowane były właśnie tym kamieniem. Bardzo złą wiadomością diagnoza specjalisty, że tych infekcji żadnymi antybiotykami nie wyleczę, bo one co najwyżej uśmierzyły by objawy, trochę poprawiły wyniki, ale w żadnej mierze nie pozwolą mi się kamienia pozbyć. Fatalną wiadomością jednak jest fakt, że rozmiar złogu determinuje zabieg operacyjny, jako jedyny, który pozwoli mi się go pozbyć. Termin takiego zabiegu, to najwcześniej 3-4 miesiące. Teraz przy okazji już wiem, skąd się brały te dwu-trzy dniowe stany podgorączkowe i bóle w lewej części lędźwiowej części pleców, jakby mini ataki korzonków... Niestety przy takich wynikach, oznaczających praktycznie przewlekły (co prawda o zmiennym nasileniu, ale jednak) stan zapalny dróg moczowych, o badaniu EPS nie ma mowy, musiałbym być naprawdę krytycznym przypadkiem, żeby temu badaniu być poddanym w takich okolicznościach. Oto i moja historia ostatnich tygodni pokrótce... EPS mam z głowy przez najbliższe 3-4 miesiące co najmniej. Mam bardzo mieszane uczucia, może jakaś śladowa ilość ulgi w zakamarkach świadomości, że *uff, to jeszcze nie teraz*, ale przeważa jednak zawód, spory zawód, że kiedy już się nastawiłem, przygotowałem, ułożyłem wszystko w okół tego zabiegu i pod niego, to znów w ostatniej chwili trzeba wszystko odwoływać. Takie to wszystko przewrotne, Ty musisz dobijać się drzwiami i oknami do Twojego ośrodka, żeby walczyć o poznanie terminu w ogóle, natomiast ja badanie miałbym już spokojnie 3 razy, jednak w wiadomych okolicznościach do niego nie doszło. Do teraz jednak zachodzę w głowę, dlaczego w Twoim przypadku nie zdecydowano się na przeprowadzenie ablacji w CK, a w Instytucie Kardiologii. Przecież nasze przypadki nie są nawet porównywalne, może wspomniałaś, że już byłaś na jednym zabiegu w tym miejscu i przez to *domyślnie* pokierowali Cię właśnie tam? Może warto poruszyć ten temat dzwoniąc do CK i zapytać się, czy można jednak zabieg odbyć u nich, skoro wiadomo, kto Ci wystawił skierowanie? Na koniec dodam, że imponuje mi Twoja determinacja do regularnych ćwiczeń, ja do czegoś takiego jeszcze się zbieram. Pozdrawiam, Dolor.

Odnośnik do komentarza

Karamba, wiem, że nikt tutaj nie leczy i nie daje 100% diagnozy, ale uważasz, że to co mnie dopadło to pewnego rodzaju nerwica?? Odkąd jestem w domu po studiach to skurcze mogę zliczyć na palcach.... Mniej się pocę, owszem jestem często przenerwicowany. Mam problem gdy idę obok grupy osób serce mi przyspiesza. W szkole dawniej miałem nieco problemów, koledzy się trochę wyśmiewali bo byłem cichy spokojny i się dobrze uczyłem. W kościele bylem ministrantem to często mdlałem podczas mszy bo się stresowałem, że tyle ludzi na mnie patrzy, jakiś czas temu nawet nie lubiłem chodzić do marketów na zakupy ogólnie najlepiej z domu do pracy tam do wieczora i do domu. Obecnie gdy mam dziewczynę i zaczałem to przełamywać, spacery miastem, studia w dużm mieście to dopadło mnie to co już miesiąc diagnozują....

Odnośnik do komentarza

Properth, powiem jak ja to widzę, na podstawie skromnych danych, jakich dostarczyłeś. Zjawiska takie, jak pocenie się dłoni w sytuacjach stresogennych, czy unikanie większych zbiorowisk, same w sobie nie są jeszcze nerwicą. Może na wstępie zaznaczę, że 20 lat temu ja też o tym nie wiedziałam. W przedszkolu siedziałam w kącie, unikając jak ognia zabaw grupowych. W domu uwielbiałam siedzieć pod stołem i czytać książki (zaczęłam w wieku 5 lat). Nie byłam ministrantem, a w kościele też mdlałam. Byłam do tego stopnia cicha i wyobcowana, że moja mama, podejrzewając iż cierpię na autyzm, zabrała mnie do psychologa dziecięcego. Nie muszę chyba dodawać, że z autyzmu nic nie wyszło, a ja dalej “żyłam w swoim świecie”. I było mi z tym dobrze, aż do czasu, gdy zaczęła się kształtować moja świadomość i powoli docierało do mnie, że coś ze mną “nie halo”, a nastąpiło to późno, bo gdzieś pod koniec liceum. I wtedy popełniłam błąd, szereg błędów tak naprawdę. Gdybym wtedy wiedziała to, co wiem dzisiaj, gdyby ktoś mądry i cierpliwy mi to wytłumaczył, nie doszłoby u mnie do dramatycznego spadku poczucia własnej wartości, abnormalnego przerostu samokrytycyzmu i wielu innych zjawisk prowadzących wprost do skomplikowanej, wszechogarniającej i paraliżującej, wielopostaciowej nerwicy. To długa historia, pewnie każdy jakąś ma, ale nie o moją biografię tu chodzi. Wracając więc do meritum: XXI wiek zaczyna się powoli okazywać tragicznym dla ludzkości i być może będzie początkiem schyłku kolejnej cywilizacji. Życie w ogromnych skupiskach, w ciągłym pośpiechu, przy presji czasu i parciu na “osiągnięcia”, a jednocześnie praktycznie zerowym zrozumieniu sensu i wartości życia, nie jest dla człowieka stanem “naturalnym” i prowadzi nie tylko do nerwic i depresji, ale do szeregu innych chorób cywilizacyjnych. Wystarczy spojrzeć, ile jest wątków o nerwicy i wpisów na nich, na tym jednym tylko portalu. To z kolei i tak tylko ułamek dużo większej całości, bo są ci niezdiagnozowani oraz tacy, którzy nigdy nie napiszą na forum. Ty, Properth, masz 20 lat, a już ktoś Ci lekką ręką przepisał Afobam. Nie będę rozwijać tego wątku, jak się o tym trochę pomyśli, to wszystko staje się zrozumiałe. Pamiętaj o jednym - możesz nie lubić tłumów, hałasu, chaosu, i to jest normalne. Normalne są Twoje reakcje (pocenie, niepokój, chęć czmychnięcia do spokojnego kąta), niewykluczone też, że arytmia jest reakcją Twojego organizmu na te wszystkie czynniki, których on nie lubi, ale o tym niech się wypowiedzą lekarze, choćby poprzez wykluczenie innych przyczyn. To jeszcze nie jest nerwica. Nerwicy nabawisz się wtedy, gdy zaczniesz się w to zagłębiać i tego bać. Nie mówię, że gdy to wszystko przeczytasz i zrozumiesz, to cudownie ozdrowiejesz. Twój organizm jest młody, może jeszcze to wszystko przerobić i się przystosować, a może nie. Przy okazji - oglądałam ostatnio ciekawy dokument o Antarktyce, “Encounters At The End of The World” (Spotkania na końcu świata). Pracuje tam jakieś kilkadziesiąt osób w stacjach badawczych, ludzie z całego świata. Co mnie zdziwiło, to nie tylko biolodzy, sejsmolodzy czy fizycy. Jest i filozof, który operuje ciężkim sprzętem budowlanym, jest lingwista i specjalista od komputerów, który na Antarktyce hoduje pomidory, jest artystycznie uzdolniona kobieta, która przejechała pół świata autostopem, była zakładniczką i uciekinierką, jest mechanik, który nie lubi dużo mówić i ma zawsze spakowany plecak z najpotrzebniejszymi artykułami, gotowy do ucieczki w każdym momencie. Jest były bankier z Kolorado, który na Antarktyce pracuje jako kierowca ogromnego transportowego potwora zwanego Terrabusem, jednego z zaledwie siedmiu takich pojazdów na świecie. Dlaczego z własnej woli znaleźli się na końcu świata, gdzie nawet noce bywają słoneczne, mróz chce się człowiekowi dobrać do szpiku kości, rozrywek praktycznie brak, bo w końcu ile można patrzeć na pingwiny?? Choć przepraszam, okazuje się, że można nawet i 20 lat. Jest tam człowiek, który to właśnie robi i też nie jest zbyt rozmowny, za to ma się wrażenie, że konwersując z nim przez godzinę dowiedziałbyś się i zrozumiał więcej, niż gadając z niejednym profesorem przez bite dwa miesiące. Wydaje mi się, że znam odpowiedź. Jedni czegoś szukają, inni już znaleźli. Mam skłonność do przydługich postów. Mam nadzieję, że komuś posłużą na zdrowie, a jednocześnie przepraszam tych, których irytują. Properth, tak na koniec - po tych wszystkich badaniach będziesz wiedział na czym stoisz. Zakładam z dużą dozą pewności, że nie jesteś poważnie chory i od momentu, gdy tę diagnozę potwierdzą lekarze, masz się przestać tym zamartwiać. Na wykładach siadaj tam, gdzie Ci się podoba, ręce wycieraj w chusteczkę, po każdym niemiłym skurczu przełykaj ślinę, bierz głębszy oddech i mów sobie: no dobra, a teraz wróćmy do tego, co mówi wykładowca i czegoś się dziś nauczmy. Innymi słowy: byle do przodu.

Odnośnik do komentarza

Ale Ty fajnie piszesz :) Całośc czytam. Byłem u kardiologa na zdjęcie Holtera, pobieżnie przejżał mówi że jest * nienajgorzej * co mnie nieco zestresowało bo skoro nie najgorzej, to dobrze też nie jest. Powiedział, że nic na razie nie powie, bo musi na spokojnie usiąść i przeanalizować moje 2 Holtery i mam się zgłosić jutro. Robił próbę wysiłkową, dobiegłem do końca, bolały mnie stopy tylko. Puls najwyższy miałem pod koniec 202, a tak to w normie. Ciśnienie maksymalne 160/90. Kazał odstawić Afobam bo jest ogólnie przeciwny takim lekom a zwłaszcza w młodym wieku, mojej 50 letniej mamie kiedyś zapisał najmniejszą dawkę 0,25 i to pół tabletki czasami jak nie będzie mogła zasnać po stresowym dniu. Zmienił mi lek i dawkowanie. Zamiast Betaloc 25mg 1x rano 1/2 wieczorem dostałem, Metocard 50 1/2 rano 1/2 wieczorem, a po 2 tygodniach tylko 1/2 rano. Do tego Aspargin 2x dziennie no i nic poza tym... Cholernie się boję wyjazdu znów do Poznania, jak się w Sobotę rano obudziłem to ze stresu w kilka min się spociłem i zacząłem drżeć zanim wstałem bo : będzie gdzie zaparkować? Duży ruch na mieście?, lepiej jakby żadnego auta nie było.., Tyle godzin (12h zajęć) jak ja to przetrwam? Znajdę klasę ? Jacy będą ludzie, moze też będą się wyśmiewać ? A może się wypisać i spokojnie żyć w małej mieścinie?? Takie mnie myśli nachodziły :(

Odnośnik do komentarza

PROPHERH - co za nick,nie wiem czy dobrze napisałam.Też bym się nie cieszyła wypowiedzią* nie najgorzej*, ale jutro będziesz wszystko wiedział.A ile masz lat?widzisz,ty chodzisz do kardiologa,ja byłam raz na kardiologi,możne 10 lat temu,a teraz jak coś to chodzę do internisty. Wmawiam sobie nerwicę, i nie tylko ja.nie stresuj się tak bardzo, i nie myśl o tych skurczach,dzisiaj ile miałeś?pzdr

Odnośnik do komentarza

Properth to, że lekarz powiedział nie najgorzej to o niczym nie świadczy, luknoł sobie pobieżnie, dojrzał tam pewnie jakieś skurcze dod. co dla niego nie jest pewnie niczym strasznym, gdyby tam ujrzał jakieś migotki, częstoskurcze to pewnie byłoby gorzej więc zamartwianie zostaw sobie na potem. Lekarzem nie jestem, nerwicy też raczej u siebie nie zdiagnozowałam, ale trochę na jej temat wiadomości liznęłam. Może i Ty nerwicy jeszcze nie masz ale chłopaku jak będziesz się tak sam nakręcał to wpadniesz w nią jak śliwka w kompot. Za dużo się stresujesz a przede wszystkim za dużo w Tobie czarnowidztwa. Mam tu na myśli * czy dam radę, o może nie wytrzyma,, na pewno nie wysiedzę, na pewno skurcze mnie zaraz dopadną, a może mam zrezygnować z nauki (nie rób tego masz zakaz- ucz się)* Nie gdybaj co będzie, nie myśl na zapas lepiej uruchom w sobie myślenie typu *dam radę, a jak mnie chwycą skurcze, olać to już nie raz je miałem, obleją mnie poty, a kij im w d...pę, jest teraz ciepło jak na tę porę roku, jeszcze ogrzewanie daje do pieca a i stres mnie trochę zżera, przejdzie* Czy nie lepsze takie tłumaczenie swoich tam jakiś wymyślonych objawów? nie myśl na zapas a będzie Ci łatwiej. Dolor przykre, że tak się u Ciebie pogmatwało i wszystko się przedłuża. A jak sądzisz, może te kłopoty z kamieniami, ze stanem zapalnym, złymi wynikami moczy mają coś wspólnego ze skurczami??? Niektórzy twierdzą, że jakiś tam stan zapalny, jeśli takowy w sobie mamy może wywoływać skurcze, nie wiem, nie znam się, tylko wyczytała to gdzieś tam, jakie jest Twoje zdanie na ten temat. Ja niestety, wciąż odkładam swoje kłopoty sercowe na plan dalszy, jeszcze nie dotarłam do kardiologa z wynikami i chyba szybko nie dotrę, spotkała mnie poważna tragedia, która wczoraj spadła na mnie jak stu tonowy głaz i teraz ktoś inny jest ważny a ja musiałam odejść na plan dalszy. I tu muszę potwierdzić jak stres, nasze samopoczucie, niedospanie, niedojedzenie ma duży wpływ na skurcze, teraz jestem na takim właśnie etapie, brak mi wszystkiego i serce robi sobie co chce, nie słucha mnie i nie rozumie, że nie mam na niego czasu jak i na siebie i dobija mnie nie tylko skurczami ale bólami w klatce, uciskami i poprzez złą pracę serca ogromnymi zadyszkami. Mam tylko nadzieję, że przetrwam ten ciężki okres i wreszcie wezmę się za siebie, bo też mi się wszystko oddala w czasie a skurcze kochają mnie bardzo i dalej żyją ze mną w przyjaźni, choć ja ich wcale nie kocham i wcale nie chcę tej przyjaźni utrzymywać, znudziła mi się.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×