Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

A może Ci się tylko tak wydaje że to salwy ? Może postaraj się o holtera kilku dniowego... Wydaje mi się że salwy przy dodatkowych skurczach, to zupełnie inna arytmia niż częstoskurcz. Czy gorsza ? Na to pytanie pewnie odpowie tylko lekarz który zna historię choroby, wyniki itd. Bierze ktoś z Was na stałe magnez ? Jak tak, to jaki i w jakich dawkach? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich po długiej przerwie. Część z Was pewnie mnie kojarzy z forum a nowi użytkownicy pewnie nie dlatego opowiem w skrócie moją historie. Pierwsze skurcze pojawiły się u mnie w 2008r, czasem jeden, czasem trzy na dobe ale najczęściej wcale. Te kopania serca zaczęły mnie niepokoić, wtedy był pierwszy holter i echo serca, w zasadzie wszystko w normie. W 2011r skurcze się nasiliły, ja zaczęłam się ich bać, wiele dni przeleżałam w łóżku ze strachu. Od kardiologa dostałam pierwsze leki które brałam w razie czego, od tamtego czasu skurcze stopniowo narastały (u mnie dodatkowe komorowe, około 100 na dobe), zaczęłam szukać pomocy u lekarzy i w internecie, zdarzało mi się wzywać pogotowie bo ze strachu dostawałam też napadów tachykardii.Zaczęłam korzystać z tego forum, byłam jedną z największych panikar. Moja rodzina i ja byliśmy już zmęczeni tymi problemami z sercem. Byłam stałą bywalczynią SOR-u. Na przełomie roku 2013/2014 moje skurcze osiągnęły apogeum, miałam ich ponad 2000 w tym trigeminie. Najbardziej bałam się tych skurczy które były kilka pod rząd, na poczatku 2014r skurcze miałam dosołwnie co kilka uderzeń serca, głównie leżałam i nic nie robiłam, byłam już tak zmęczona tym wieloletnim lękiem o to czy za chwile serce mi stanie, że było mi w zasadzie wszystko jedno. Były dni kiedy chciałam umrzeć a jednocześnie okropnie bałam się śmierci. Przestałam bać się tych skurczy, było mi już wszystko jedno, wstałam z łóżka i poszłam zrobić sobie jeść i do wc. Wieczorem znów coś zrobilam i zauważyłam że skurczy jest mniej gdy coś robię i gdy nie myślę o nich. Pomyślałam wtedy *jak ma mi się coś stać to i tak nic na to nie poradzę* i wróciłam do życia a skurcze pojawiały się coraz rzadziej, wreszcie skurcze przestały mnie męczyć. Nadal brałamjednak betaloc na skurcze i obniżenie pulsu ponieważ dostawałam napadów tachykardi nawet gdy wszystko było ok. Często tachykardia pojawiała się po wysiłku, obfitym posiłku lub w upale i nawet odpoczynek nie pomagał. Betaloc sprawiał że puls nie wzrastał do 150 uderzeń z byle powodu. Brałam go ponad 2 lata i utwierdzałam się w przekonaniu że gdy zacznie się brać betablokery to już na zawsze. Wiele razy czytałam to stwierdzenie na forach. Nawet niektórzy lekarze tak twierdzą. Za każdym razem gdy zapomniałam wziąć tabletkę lub próbowałam odstawić betaloc puls zaraz skakał. W marcu 2014r skurcze praktycznie się skończyły a w październiku 2014r postanowiłam dostawić betaloc, oczywiście najpierw zamiast całej tabletki brałam połówkę chyba przez 2 miesiące. No a w październiku odstawiłam go całkowicie. Bałam się że wrócą skurcze i puls wzrośnie ale na szczęście nic takiego się nie stało. Jestem już prawie rok bez męczących arytmi i leków. Skurcze pojawiają się raz na kilka dni jedno uderzenie, czasem nawet przez 3 tygodnie nie mam nawet jednego skurczu. Przed okresem mam ich kilka dziennie ale dla mnie to jest tak jakby ich wcale nie było. Kilka skurczy pojawia się także gdy mam leżące dni np. gdy jestem chora. Moje serce ewidentnie nie toleruje leżenia, ale o tym pisało już wiele osób. Wiem że ten koszmar może wrócić, że nie mam się co cieszyć na zapas ale po tylu latach istnej męki i braku wiary w normalną przyszłość czuje się fantastycznie. Od roku nie mam problemów z sercem (aha tachykardie się pojawiają ale uspokajam je kroplami milocardin a w ostateczności biorę połówkę betalocu lecz niezmiernie rzadko) i chcę Wam powiedzieć jedno: zostawcie ciśnieniomierze, nie trzymajcie się za nadgarstki i nie sprawdzajcie pulsu. OLEJCIE te skurcze, wyjdźcie do znajomych, do ludzi. Idźcie z mężem/żoną/chłopakiem itd na spacer, róbcie wszystko co sprawia że zapominacie o skurczach i nie leżcie w łóżkach – bo to może być jedyny i darmowy lek na wasze skurcze. Spróbujcie bo to nic nie kosztuje, spróbujcie podejść do tego tak jak ja *co ma być to będzie* i idźcie np. na basen. Oczywiście skurcze nie miną natychmiast w ciągu minuty ale stopniowo będą się wygaszać, w cigu tygodnia powinniście odczuć różnicę jak na prawdę olejecie te skurcze i zajmiecie się ŻYCIEM. Pozdrawiam i w razie pytań chętnie odpowiem.

Odnośnik do komentarza

Witaj Zalamana bardzo się ciesze z tego że jest Ci lepiej u mnie jest chyba gorzej ponieważ wpadam w panikę przy paru skurczach na dobę i wtedy najchętniej Idę do łóżka.A jeżeli chodzi o okres to mniej więcej po owulacji czuje zwiększoną ilosc skurczy praktycznie przy każdym ruchu ,gdy leżę jest ciut mniej ale gdy chcę odwrócić się na bok zaraz skurcz i to czasem pd rząd i tego najbardziej się boje:(nie raz zastanawiam się co z tymi wszystkimi osobami które pisały na forum a teraz się nie odzywają ??

Odnośnik do komentarza

Marinla - co się dzieje z tymi osobami? zapewne im przeszło tak jak mi. Może tylko na jakiś czas a może na dłużej. Nie nakręcaj się, ja robiłam dokładnie to samo. Każdy skurcz powodował u mnie paraliżujący strach a te pod rząd to już w ogóle. ta panika nic nie pomoże. Zacznij od jakiś spacerów blisko domu, najlepiej z kimś kto Cię zagada żebyś nie szła w samotności i nie myślała o skurczach. Skurcze przy różnych ruchach to też była u mnie norma. Najczęściej pojawiały się gdy podniosłam ręce do góry, gdy się schylałam, kucałam lub gdy nabierałam wdechu. dobrze Ci radze, zapomnij o skurczach (choć wiem że to trudne) a one zapomną o Tobie.

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Witajcie, dawno mnie nie było. Nie znaczy to jednak, że czuję się dobrze :( Staram się do tego przyzwyczaić z miernym skutkiem. teraz rzadko mam pojedyncze a męczą mnie te inne arytmie bardziej złożone. Przez pracę nie mogłam pójść na umówioną wizytę, na którą rok czekałam. Ech normalnie mam jak zwykle dosyć, jak zwykle tu wchodzę to ględzę no ale gdzie mam ględzić i się żalić jak nie tu :) Wykonuję pracę, która ze względu na nerwicę jest dla mnie stresująca. mam kontakt z wieloma ludźmi co mnie okropnie stresuje:( i pogłębia wszystko. Poza tym te zawroty głowy coraz to gorsze ! normalnie czuję sie jak wiecznie nawalona, niewyspana i zmęczona. Co tam u Was? Nie ukrywa, że nia mam siły czytać wszystkiego.

Odnośnik do komentarza

Ahoj dobrzy ludzie to znowu ja:) Jestem już po wizycie u kardiologa, ogólnie dowiedziałam się, że jestem zdrowa, mam stanowczo za mało potasu i to najpewniej jest przyczyna wszystkich problemów, więc muszę się trochę dosuplementować. I przestać przeżywać:D Mimo, że skurczów na holterze było moim zdaniem całkiem sporo (około 1000 komorowych) to na lekarzu kompletnie nie zrobiło to wrażenia, ba dowiedziałam się, że to prawie *norma*. Z leków zrezygnowaliśmy z uwagi na ten potas, podobno dla serca jest dobrze gdy jest około 4 a ja mam ledwo ponad 3 więc nic dziwnego, że nie wszystko działa. W kwestii *duszności* o których pisałam już wcześniej, najprawdopodobniej gdzieś się lekko hiperwentyluje i stąd wrażenie jakbym nie mogła do pełna nabrać powietrza. powinno przejść jak nie będę przeżywać. Skoro jak twierdzi lekarz jestem zdrowa postanowiłam to wszystko olać, jeść ten potas i do skurczów się przyzwyczaić. Wiem, że to nie jest łatwe, bo dobrze się mówi, gorzej z praktyką, ale spróbować nie zaszkodzi:) Życzę Wam dużo wytrwałości i siły w walce z arytmiami! Trzymajcie się ciepło:)

Odnośnik do komentarza

Witam was po badaniach w Polsce jestem bardziej spokojny wyszło mi 95 nadkomorówek a czułem zaledwie 4 tak więc stwierdziłem że jak nie zabiły mnie te 91 to czemu mają mi krzywdę zrobić te 4 skurcze. Ale teraz man schuzy że mam raka płuc bo mam zapalenie oskrzeli i podczas kaszlu rano mam odrobinki krwi ale lekarz twierdzi że to normalne przy ostrym kaszlu. A skurczyki olewam choć powiem że nieraz mnie wkurzają.Muszę znowu magnez łyknąć i potasik choć robiłę badania w UK i wyszły elektrolity w normie Ale warto je olać.Jak nie olejesz będziesz miał więcej. Jeszcze jedno mogę skurczy nie mieć cały dzień a przy prubie zaśnięcia jak już wkraczam w letarg dostaję tak jakby skurcz i podskakuje mi noga albo mną całym żuci . Też tak macie

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Witajcie Kochani Dołączam do grona walczących ze skurczami. Moje pierwsze skurcze zaczęły się 7 lat temu, kiedy miałam bardzo stresujące przeżycia. Rozjechałam się wtedy psychicznie, dużo płakałam, do tego ciągły paraliżujący strach no i się zaczęło. Na początku delikatnie szarpało, tak że poszłam do kardiologa z informacją, że *chyba* serce nierówno mi bije. Miałam zrobione echo serca - niewielka niedomykalność zastawki mitralnej. Lekarka powiedziała, że mnóstwo ludzi to ma i nawet o tym nie wiem, że z wiekiem będzie tylko lepiej, bo zastawka będzie się robić coraz bardziej sztywna i ta wiotkość powodująca niedomykalność minie. Później był holter 48 godzin, który nic nie wykazał. Wszystkie badania robiłam prywatnie, żeby nie czekać. Pani kardiolog powiedziała mi, że serce bije mi jak u znerwicowanej osoby. Ma pani nerwicę - taka była diagnoza - proszę przyjść na kroplówki z magnezu. Nie poszłam, bo stchórzyłam a teraz mogę tylko żałować. Nie poszłam też do psychiatry po tabletki i też żałuję. Nie mogłam uwierzyć, że to od nerwicy. Gdybym wtedy poleciała po pomoc do psychiatry to serce pewnie szybko by się wyciszyło. Całe dnie mam ściśnięty żołądek, czasami aż czuję twardą kulę przy dotyku. Oczywiście po czasie wszystko się rozluźnia i przechodzi. Zauważyłam, że kiedy mam ściśnięty żołądek to serce potrafi mi tak podskoczyć, że ze strachu robi mi się słabo. Kiedyś wzięłam od mojej mamy 1 tabletkę relanium 5 mg i zażyłam 1/2. Powiem Wam, że to był najlepszy dzień w moim życiu. Żołądek rozluźniony, zero stresu, zero otumanienia, czułam się jak dawniej mogłam góry przenosić. Wtedy uwierzyłam, że to faktycznie nerwica tak mi daje w kość. Nadal nie zaliczyłam wizyty u psychiatry, bo jakoś obawiam się tych psychotropów. Zaczęłam za to stosować trening autogenny, ćwiczyć jogę, chodzić na długie spacery. Trochę mi to pomogło, ale kiedy mam do załatwienia jakąś sprawę a szczególnie wizytę u lekarza to na samą myśl czuję ścisk w żołądku i paniczny strach. Coś nie do opisania. Podziwiam Was jak sobie radzicie z tą przypadłością. Będę często zaglądać na to forum, bo w grupie wsparcia zawsze raźniej. 23ZALAMANA23 dziękuję za Twojego posta. Nawet nie wiesz jaki to balsam na moje skołatane serce. Dałaś mi nadzieję, że i u mnie wszystko może się jeszcze cofnąć.

Odnośnik do komentarza

Szwankuje ostatnio ze zdrowiem, sił brak i chęci na pisanie. Przyznaję nie czytałam od dawna co u Was więc wybaczcie nic nie napiszę i do niczego/nikogo się nie odniosę w swojej wypowiedzi. Tylko do MARCINA1 bo ostatni pisał i to przeczytałam. MARCIN to nic, że teraz masz spokój ze skurczami i tak jak Cię położą na stół to pierw będą usiłowali wywołać arytmię. Jak coś im będzie *przeciekało* (przebijało) w sercu to ablacja będzie a jak nie wywołają niczego to wywalą Cię ze stołu. Trzymaj się chłopaku i walcz o zdrowie i komfort życia. Jakie i ile miałeś tych arytmii, że doczekałeś się ablacji, bo nie pamiętam? Trzymajta się ludziska i zdrowia życzę.

Odnośnik do komentarza

Alicja mi w maxie wyszlo 8600 na holterze dodatkowych komorowych...trwalo to miesiac potem przeszlo...teraz mam od czasu do czasu pojedyncze no i po wysilku mnie lapie tak z kilkanascie minut...potem sie uspokaja... Pokazalem lekarzowi te wyniki on popatrzyl i zapytal czy bardzo mi to przeszkadza...odpowiedzialem ze tak wiec on na to ze postara sie pomoc i wpisal mnie na liste ablacyjna...wczoraj dzwonili a bylem u niego w maju. Nie wiem co bedzie bo od marca nie mam dluzszych napadow...ale moze tak jak piszesz wywolaja...dam znac w poniedzialek...mam stawic sie na 8 rano.. Pozdro

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie, na początku tego roku wykryto u mnie arytmię - dodatkowe skurcze komorowe. W przeciągu ok. pół roku miałam wykonywane dwa holtery - w pierwszym ponad 21 000 skurczy, a w drugim ponad 22 000. Są to skurcze pojedyńcze, ale również układają się w długie okresy bigemini, trigemini. Oprócz tego pojawiają się też salwy i trójki. Mam skierowanie na ablację. Ktoś miał wykonywaną ablację przy podobnych schorzeniach?

Odnośnik do komentarza

Ha! MARCIN1 i tak to z tymi naszymi paskudami jest: są nie ma, nie ma -są. Cholera, już się nastawiłeś psychicznie, już pojechałeś, już zaległeś na stole pewny, że nastąpi cud ozdrowienia i duuupa blada. Strasznie Ci współczuję, bo rozważałeś problem i to czekanie i stres z tym związany a efektów żadnych. A może Ty nie masz żadnej dodatkowej drogi przewodzenia tych skurczy a skurcze, jak to się zowie, idiopatyczne? (chyba dobrze napisałam), czyli inny powód niż przebicia w sercu, może stres, może jakieś chwilowe niedobory, może żołądek a może czasami są a czasami nie ma, taka ich wredna uroda? No nic nie ma co roztrząsać i płakać nad rozlanym mlekiem, pierwsze koty za płoty i może ta cisza w sercu już zagości u Ciebie na dużej bądź na zawsze i oby. Pozdrawiam. Ja niestety dętka zdrowotna więc małe chęci na pisanie i czytanie. Zdrowia wszystkim życzę.

Odnośnik do komentarza

Allicja...no właśnie doskonale to ujęłaś, nastawilem się, podjąłem decyzję, czekałem z 6 godzin odziany tylko w szpitalna koszuline na lekarza pokluty z wenflonami w rękach, potem na tym stole jak robot z poprzyczepianymi wszedzie kabelkami i.....na nic to wszystko...coz...przewrotne dziadostwo jest...zobaczymy kiedy znowu sie odezwie... Życzę Ci duzo zdrowia, zresztą jak Wszystkim Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeszcze nie wiem gdzie bede miec robiony, zastanawiam sie i jestem na etapie konsultacji. Napewno na Dolnym Śląsku. U mnie jest taka sytuacja, ze skurcze sa tak częste, ze lekarz powiedział, ze nie powinno byc problemu związanego z ich wywoływaniem. Wychodzą w każdym ekg, słychać je w badaniu stetoskopem, oba holtery w rożnym okresie wyszły podobnie. Poza tym serce zdrowe. Ja sie zastanawiam nad ablacja bardzo poważnie.

Odnośnik do komentarza

Spoko, ja jestem takiego samego zdania, i nie ważne czy ktoś ma tego ustrojstwa więcej czy mniej, to już przypadłość na całe życie. Ktoś Nas chyba wybrał, by z tym żyć i chyba trzeba się z tym pogodzić :/ Chorując od 10 lat, jeszcze nie przeczytałem nigdzie, nie spotkałem ani nie usłyszałem od lekarza, że ktoś się wyleczył. Są okresy lepsze i gorsze, ale to zawsze już będzie. Z drugiej strony jak czasami czytam inne wątki, tu na forum i jak widzę jak inni ludzie mają dopiero chore serca, myślę sobie, że chyba jest za co dziękować, że tylko taki krzyż przyszło dźwigać....

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×