Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Hej MARCIN Po alkoholu właśnie w nocy to normalne te szybkie bicie serca, pilnuj potasu to raz a dwa możesz odrazu po przebudzeniu łyknąć 10mg propranolu i za 3 minuty juz będzie tętno spokojne lub przed pójściem spać łyknąć dodatkową porcje betablokera który bierzesz regularnie jeśli bierzesz, bo nie pamiętam. hej RAFAŁ Twój post podnosi na duchu że można pokonać takie troszkę wrędną arytmię jak migotanie, trzepotanie. Napisz więcej jaka jest twoja historia bo napewno wile osób podniesie to na duchu ze w razie co można sobie z tym poradzić. hej ALICJA pozdrawiam hejka wszystkim

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim, przeskoczyłem z dodatkowych na jak sobie radzić........ Czytam wasze wypowiedzi i troche lżej mi na sercu a w zasadzie lepiej psychiczne.Skurczaki od 15 lat 44 lata na karku raz ich wiecej a raz mniej ale ostatnio do dupy ponad 5 tys. w tym bigeminje i trygeminje. W tygodniu *wizytowałem* u profesora,ta sama gatka jak u Was 3x80 biosotal i tyle. A mi spycha siada raz mi słabo raz lepiej ale czujnie palec na szyi i mierzymy puls :-) ta taki moj pierd...c juz chyba utrwalony w głowie. A jeszcze pół roku temu miałem spokój - piwko i mocniejsze trunki i 300/400 na dobę ale moj blogi stan przerwało migotanie przedsionków - koniec z używkami i co 5000tys - popieszone to wszystko. To taka moja krótka autoprezentacja. pozdr. Artur

Odnośnik do komentarza

No jak tam po majówce? ja spędziłam miło, na łonie natury, pełen luz, tylko pogoda taka sobie była ale od czego są ciepłe ubrania. Serce dalej mnie nie kocha, zbiesiło się i codziennie ono rządzi a ja tylko tyle, że się nie poddaje jego rządom. No francowate potyka się i dławi, chyba znowu zapowiada się ten gorszy okres, czyli skurcze na porządku dziennym. MARCIN1to weź Ty chłopaku osacz tych swoich kardiologów i wypytaj na wszystkie sposoby, co sądzą o tych skurczach serca, co polecają, jak się na to zapatrują, czy mamy z nimi żyć se spokojnie i nie zwracać uwagi, że nam serce tańczy w rytm samby czy innego tańca. Podpytaj, zapytaj i podziel się wiedzą z nami. Wykorzystaj ich do bólu:):):):. Też polecam po jakiś imprezkach kawowo-alkoholowych walnąć sobie jakiś potas z magnezem, dużo wody najlepiej magnezowej. Wiadomo, że takie używki wypłuczą trochę tych cennych elektrolitów z naszych ciałek to i lepiej je uzupełnić. ARTUR71, skończ z tym paluchem na szyi, po cholerę sprawdzasz puls, żeby się więcej nakręcić? to tylko Cię stresuje bardziej bo wiadomo, że skupiasz się na biciu serca, wsłuchujesz się i jak tylko coś przeskoczy nie tak to już strach w oczy zagląda. Zajmij czymś ręce ale nie mierzeniem pulsu. Mam też skurcze, mam bi, trigeminie i żyję z nimi też już lata. Uwierz, że jest nas dużo, przechodzimy to samo co Ty i staraj się zaakceptować ich posiadanie bo jak do tej pory cudu na to nie wynaleziono. Jak je zaakceptujesz to mniej się będziesz wsłuchiwał w serce a co za tym idzie będziesz je mniej odczuwał. ARTUR46 ja też cieplutko pozdrawiam:).

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich po weekendzie mam nadzieję że wypoczęci ,u mnie niestety plany na wyjazd padły,samopoczucie kiepskie serce szalało i nie pozwalało na relaks.Bardzo dobrze rozumiem wasz strach,przechodzę to samo kiedy tylko serduszko zaczyna bić nie tak jak powinno.U mnie też kiedy skurczy jest ogrom to dopada mnie to uczucie strachu o moje zdrowie,co dalej będzie,czy skurcze i częstoskurcze nie wpłyną na wydolność mojego serca? Podobnie jak was wkurza mnie podejście lekarzy kardiologów leki i do domu,prosze się nie martwić skurcze nie są groźne itp.Łatwo powiedzieć a my z tym musimy żyć. Pozdrawiamm i życzę jak najwięcej dni bez skurczy:-) :-) :-)

Odnośnik do komentarza

Ra80 a mnie wkurza co niektórych podejście , którzy mówią ,że kardiolodzy ich wkurzają , Przecież Oni mówią prawdę bo nie ma ani tabletek , ablacja nie jest zawsze skuteczna a skoro nie ablują przy malej ilości skurczy tylko chyba powyżej 10.000 tzn ,że trzeba nauczyć się z tym żyć bo są niegrozne dla zdrowego serca. Przecież można co roku robić sobie ECHO serca ( ok, 200 zł prywatnie ) i sprawdzać wydolność serca a jak kto woli to i częściej . To badanie jest akurat całkowicie nieszkodliwe dla zdrowia i można robić je na okrągło . Gdyby kardiolog mówił inaczej czyli ,że skurcze powodują czy osłabiają serce to by kłamał !!!!!! Dlaczego nie wierzycie kardiologom nie rozumiem takiego . Ja żyje z arytmiami ponad 30 lat i dlatego Was nie rozumiem a nie raz pisałam , że moje serce po takich wszelakich arytmiach ma się dobrze bez jakichkolwiek oznak niewydolności spowodowanej arytmiami . Pewnie każdy jest inny i zapewne i każdy przypadek arytmii jest inny ale jedno jest wspólne , zdrowe serce wytrzyma arytmię i w to trzeba uwierzyć lub jest wybór nie wierzyć i żyć w ciągłym stresie ograniczając swoje jedyne piękne życie nie szkoda Wam go? U mnie majówka wypadła dobrze z grillem w ogrodzie między innymi.

Odnośnik do komentarza

Tak masz racje,tylko lekarze zapominają niestety ,iz każda osoba jest inna.Jestem pewna ,ze mój maz doskonale by sobie poradził ze skurczami bez leków i nawet nie zwróciłby uwagi ponieważ ma silny charakter,ja natomiast jestem z tych strachliwych wiec stwierdzenia lekarzy ze da się z tym żyć w niczym mi nie pomagają!!!Na ostatniej wizycie znowu to samo leki i do domu,a ze skurczy mam więcej i gorzej się czuje ,być może teraz juz przez nerwice,to nikogo nie obchodzi.Przerobilam juz wszystko,leki,udawanie ze skurczy nie ma,praca,ruch ,zajęcie ,i nic ,skurcze są jak były!!!!Przyzwyczaić się?Wątpie,chyba się nie da !!!!!

Odnośnik do komentarza

AS12, lekarze o tym nie zapominają tylko co mają Ci lekarze powiedzieć, przecież mówią prawdę ,że nie ma leków leczących to prawda tylko maskują a i to maskowanie nie zawsze jest skuteczne, ablacja też nie czyni cuda u wszystkich a zresztą u tych co mają mało to się nie robi to tez prawdą i co wtedy maja powiedzieć kardiolodzy , co byś chciała usłyszeć od tychże lekarzy, nieprawdę ? Taka Twoja, moja i innych * uroda * i trzeba się z tym pogodzić a jak nie potrafisz to pomyśl co z tym zrobić ? Pisałaś nie dawno żeby się odezwały osoby z długoletnim stażem arytmicznym i tez napisałaś,że jak te osoby napiszą to będzie się Tobie lepiej żyło i co lepiej Ci się żyje , z Twojego postu wynika ,ze NIE , lepiej stękać jakie to ja mam trudne życie niż szukać sposobu na normalność z arytmią . Idz na terapię to może Ci wytłumaczy terapeuta jak z tym żyć . Ja zresztą też podawałam wiele swoich sposobów jak to zrobić aby żyć w miarę normalnie z arytmią czy jakaś zastosowałaś ?

Odnośnik do komentarza

Hej MARY nie złość sie na osoby które nie radzą sobie ze skurczami bo to jest podobnie jakbyś choremu na depresję mówiła weź sie w garść. U nich problem dodatkowych już *naruszył* układ nerwowy i teraz albo to z czasem się zagoi a jak widać ciężko sie goi albo wizyta u psychologa-psychiatry i delikatny antydepresant na jakiś czas. Długtorwały stres a są to własnie dodatkowe pobudzenia wpędzają ludzi w takie stany. Polecam przy następnej wizycie u kardiologa porozmawiać o jakimś delikatnym antydepresancie i problem zniknie. hejka

Odnośnik do komentarza

Mary,nie każdy jest tak silny jak ty i nie każdy odczuwa arytmie tak samo.Wiele osób pisze że mając np.częstoskurcze nie czuje ich ,ja natomiast wiem kiedy z moim sercem dzieje się coś niedobrego ponieważ strasznie mnie to osłabia ,mam nudności,zawroty głowy i po wszystkim zasypiam jakbym przebiegła maraton.Piszesz że kardiolodzy skupiają się na skurczach gdy jest ich dużo,w takim razie powinnam mieć ablację ponieważ moje holtery pokazują ponad 10000 tyś skurczy i częstoskurcze a jednak lekarze oprócz leków nieproponowali mi takiego rozwiązania,a byłam już u czterech,dopiero ostatni wspomniał coś o tym zabiegu.Jak widzisz nie każdy lekarz podchodzi poważnie do problemu,jest dużo takich którzy wypisują receptę i problem z głowy nie dając skierowania nawet na podstawowe badania.Bardzo dobrze że ty masz tak troskliwego lekarza oby takich było więcej.Ja piszę że rozumiem strach i obawy innych ponieważ czasem też to przechodzę,jestem tylko człowiekiem który czasem ma chwile zwątpienia.Wspierajmy się na tym forum ,bo przecież po to jest.

Odnośnik do komentarza

Stanę po stronie MARY10 i ARTURA46. Gdybym sama osobiście nie męczyła się z tym od paru lat tylko dopiero zaczęła przygodę ze skurczami to pewnikiem bym stanęła po stronie tych wszystkich przerażonych. Mamy w sobie trochę żalu do naszych kardiologów, że my swoje oni swoje ale oni mają rację, że musimy jakoś sami się z tymi skurczami ogarnąć. Przecież tak na zdrowy rozum, skoro każdy z nas jest z innych rejonów Polski i chodzi do różnych kardiologów i każdy z tych kardiologów twierdzi to samo, czyli skurcze nie są groźne, to znaczy, że tak jest, mówimy tu zawsze o tych ludzikach co mają przebadanie serca (echo) . Tak jak pisze MARY10 o lekach czy ablacji i ja się z Nią zgadzam. Bo zobaczcie jedni z nas łykają leki inni nie i wszyscy bez względu na łykanie/niełykanie mamy skurcze, czyli co te leki dają? chyba bardziej działają na podświadomość, mam skurcze=mam zabezpieczenie,=czuję się bezpieczniej ale i tak mam skurcze. To co dają leki? według mnie nic, bo czy warto łykać leki jak serce mamy zdrowe? a czy te leki nie szkodzą na wątrobę, żołądek, sprawy krążeniowe? według mnie tak. Kardiolodzy zbyt pochopnie przepisują betablokery, ale to moje osobiste zdanie, nikt się z nim nie musi zgadzać. Jestem oczywiście za łykaniem tego typu leków jeśli ktoś ma arytmię w tysiącach, bo rzeczywiście może to w jakiś sposób źle wpływać na serce, ale są tu przykłady osób, które mają po parę setek a nawet dziesiątek i już trują się lekami na serce, bo dla mnie to trucie. Odnośnie ablacji, chyba MARY10 trzeba mieć 20 tys. żeby była rozważana ta opcja, ale nie będę się spierać. Ablacja? według mnie może być konieczna jeśli skurcze są w ogromnych ilościach, jeśli jest zła droga przewodzenia i trzeba to załatać, bądź są arytmie zagrażające życiu, omdlenia lub inne niebezpieczeństwa sercowe. Tak jak pisze MARY10, może ablacja pomóc, może zaszkodzić, to niby zabieg ale jednak na ważnej części ciała i nie można od tak sobie, zrobię ablację i po problemie, to nie wycięcie brodawki i mogą się wdać jakieś powikłania albo zamiast skurczy pojawi się inny rodzaj arytmii i kolejny problem. Ja również na początku wystraszyłam się swojej pracy serca, też poczułam strach, też tak jak Wy byłam pełna obaw. Z czasem zrozumiałam, że skoro mam to ileś lat, czasami parę dni, parę tygodni pod rząd, każdego dnia i nie padłam, zawału, wylewu nie dostałam, to znaczy, że lekarz musiał mieć rację. A paść na serce to można w każdej chwili czy się leczy człek czy też nie. Przestałam się przejmować, nie marnuje życia, że mam skurcze, gorszy dzień to leżę, płaczę, panikuję czy rezygnuję z tego czy tamtego. Otóż nie, skoro do tej pory nic się nie stało to znaczy, że da się z tym żyć. Nie wstaję rano, nie sprawdzam serca, nie myślę, jak serce mi bije czy jak będzie mi bić, robię swoje a jak poczuję, że zaczyna się jazda, bo przecież to czuć, nie trzeba sprawdzać, to i tak robię co mam robić z takim trzęsącym się sercem i jak widać to serce choć tańczy kankana to i tak daje radę pracować. Serce nie może być tak słabo skonstruowane, żeby przy jakiejś arytmii od razu nas zabijało, bo byśmy wszyscy lub prawie wszyscy padali jak muchy. Teraz to co napisał ARTUR46 z którym się zgadzam w 100 %. Większości z Was pisze o nerwicy i uważam, że to jest Wasz główny problem, który wymaga leczenia. Nerwica potrafi wszystko i zazwyczaj atakuje i czepia się tego o co się boimy. W naszym wypadku serce i tu nerwica znalazła sobie ciepłe gniazdko i trzepie tym sercem bo Wy macie obawy o to, że serce się potyka, że pewnie zaraz dostaniecie zawału, że serce nie wytrzyma, że w jakimś momencie przestanie być wydolne. Wasze myślenie w ten sposób uruchamia spiralę strachu i dlatego tak się dzieje. Co to za sprawdzanie sobie pulsu, siedzenie z łapą na nadgarstku czy z ręka na szyi, po co?, na co? co Wam to da?. Ja jak mam skurcze to czuje je w klatce, gardle, w całym ciele, nie muszę sprawdzać tego pulsu, bo nie chcę się nakręcać, po co mi jeszcze to. I to co pisze ARTUR, trzeba porozmawiać z kardiologiem, albo on wdroży Wam jakieś leki delikatne na psychikę/antydepresant, albo psychiatra. To jest najlepsze rozwiązanie. Mój kardiolog na pierwszej wizycie od razu powiedział, że skurcze rujnują ludziom psychikę, bo każdy się boi i od razu zaproponowała mi hydro, wzięłam receptę a że z psychiką u mnie na razie w miarę więc łykać nie muszę, bo ja staram się słuchać co do mnie mówi lekarz ale też staram się wyciągać wnioski. Wnioski wyciągnęłam również z takich właśnie for, od ludzi doświadczonych w temacie arytmii, którzy żyją z nią latami. Nie staram się użalać nad sobą, nie potęgować lęku tylko podchodzić do tego tematu z jakimś zrozumieniem. Dlaczego nikt z Was nie chce spróbować tej metody leczenia? czyli antydepresant, bo co wstyd?, bo uzależnia?, bo szkodzi?, pewnie nie mniej niż betabloker. Wychodzę z założenia, że jeśli chcę żyć pełnią życia, jeśli chcę sobie pomóc, jeśli chcę czuć się dobrze to sobie pomagam w taki czy iny sposób, nawet jeśli są to leki. Są osoby silne psychicznie, są osoby słabe i nie każdy sam potrafi sobie pomóc, jeśli tego nie potrafi to wyciąga rękę, żeby ktoś pomógł lub coś pomogło. Wiem, że znowu zbyt długi post i nie każdemu chce się takie przynudzania czytać, ale również dziwię się a jednocześnie szlak mnie trafia, że są osoby, które wciąż nic nie robią, żeby ich komfort życia uległ poprawie. A ja dalej mam ciężkie dni, czyli cały czas skurcze, skurcze i jeszcze raz arytmia, ale dziś latałam po mieście jak torpeda właśnie z tym paskudnie latającym sercem. Czytanie moich postów nieobowiązkowe, jeśli komuś moja teoria się nie podoba.

Odnośnik do komentarza

Ala pisz pisz kobieto....... :) ja już nie mam siły na pisanie i tłuczenie caly czas w kólko jednego i tego samego .:) Ja jestem zdania ,, jeśli chcesz sobie dać pomóc to słuchasz lekarzy , kardiologów , opinii innych osób borykających się z tym samym problemem i można by było wymieniać itd....) ale do niektórych to nie dociera ... najgorsze jest to że jest tylko narzekanie. Ja wiem że jest ciężko żyć z tym paskudztwem ale skoro tylko narzekam i na wszystko jestem na nastawiona na ,, NIE* nawet nie próbując to sorry ale trzeba się zastanowić troszkę nad sobą i nad tym czego naprawdę chcę . Czy chcę ...tylko po użalać się nad swoim losem czy chcę spróbować sobie w jakiś sposób poprawić swój komfort życia .Tyle w temacie ... Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Alicjo pisz, pisz , jak zwykle mistrzostwo świata . Ja to nie raz pisałam ,ze jak ktoś sobie nie radzi ze skurczami to trzeba leczyć głowę aby to zrozumiała , ja jakoś szybko to ogarnęłam ale zdaje sobie sprawę ,że tych co sobie nie radzą jest więcej tylko to chciałam dodać w kontekście postu Artura46 i się na nikogo nie złoszczę bo złość z mojej strony byłaby bezsensowna. Tak więc hejka i pozdrawiam P.S. Ewka fajnie ,że też piszesz .

Odnośnik do komentarza
Gość marcin1

Artur46...faktycznie mam problem z potasem...albo ucieka albo się nie wchłania odpowiednio, kiedyś wylądowałem na sorze z arytmia i miałem 3,5, dali dwie kroplówki i poziom wzrósł tylko do 3,9... Podobno cieżko zbadać tak faktycznie jego poziom we krwi...ale przecież nie wszyscy mający mały potas maja arytmię... A co do psychy to zgadzam się z Tobą i Alicja w 100%... Nic nie da wsłuchiwanie się w serducho choć łapie się na tym od czasu do czasu:) potem wkurza mnie to i biorę się za zajęcia jakieś i tyle...nie można się poddawać temu uczuciu paniki ale każdy musi swoją drogę znaleźć radzenia sobie z tym problemem... Myślisz, ze warto naciskać lekarzy na ablacje? Coraz więcej głosów jest słyszalnych ze arytmię powodują jakieś mikrozwloknienia, których przecież żaden betabloker nie wyleczy...może nieco wyciszy...a tak naprawdę raz na zawsze można pomoc sobie tylko ablacja... ALICJA... myślisz, ze Ci kardiolodzy będa w jakiś sposób nowatorscy w podejściu do problemu..😉???Będę oczywiście próbował choć nie liczę na oświecenie... Pozdrawiam serdecznie😄

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim, fajna tematyczna dyskusja jedno pytanko jak radzicie sobie z problemem w pacy ? Ja niekiedy nie daje rady:przekładam spotkania albo wymyślam, ze nagle musze wyjsc bo cos tam..... Wiem ze to nie profesjonalne ale jak tu wytrzymać 1,5h siedząc i tematycznie gadać jak cały czas słyszę potykajace sie serce i lek, pulsu na szyi nie mierze nie wypada ale jest zegarek :-) A najgorzej jak mam sam gdzieś pojechać 100km to juz masakra psychiczna - jeda myśl jak zasłabne to kto mi pomoże ..... pozdr. i życzę miłego wieczoru.

Odnośnik do komentarza

Aj tam, ja taka biedna, schorowana, nieszczęśliwa i jeszcze mam ciągnąć za uszy:):):):, chyba się zbuntuję a co mi tam:):) Nie, nie zbuntuję się, bo mi szkoda ludków jak się męczą a dziwię się, że nie chcą sobie pomóc. Rozumiem strach każdego, rozumiem, obawy, rozumiem lęki. Coś nas dopada boimy się, to normalne, tylko pytanie czego się boimy? podejrzewam śmierci. Tylko czy na to mamy wpływ? nie żadnego, choćbyśmy stali czy też siedzieli na kolanach u lekarza, przychodzi moment i po nas. Zaakceptowanie tego faktu pomaga, mniej się boimy, mniej rozmyślamy. Każdy z nas się boi śmierci bo to coś czego nie znamy, jakaś niewiadoma, ale nie można myśleć i bać się na zapas. Może się mylę, może się tego nie boicie? ale skoro boicie się o serce, że źle pracuje to myślicie zaraz o tym, żeby nie zemdleć, nie dostać zawału, nie paść, czyli chyba śmierci, jak się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu. Ponieważ odezwała się MARY10, to już pisałam, że ma dużo racji i się z nią zgadzam, nie ma się co obrażać, że wali prosto z mostu, nie każdy potrafi głaskać a i głaskanie nie zawsze przynosi efekty. Teraz EWKA733, pamiętam jak Ewy historię przeczytałam na *skurczach dodatkowych* nie tylko Ją ale cały wątek i nie raz ale chyba ze dwa albo i trzy razy. Tak dokładnie każdą stronę, post za postem. Zresztą EWA napisała tu wcześniej jak skurcze odbiły się na Jej psychice, na Jej życiu, pracy, nie będę o tym pisała, bo można o tym poczytać a to historia EWY i nie bardzo ja mogę pisać co ONA.... i między innymi Ona była też przykładem dla mnie, że po ablacji, z arytmią, z depresją, zamknięta na świat żyje tyle lat, dalej ma arytmię, wyszła z doła (ogromnego) i teraz potrafi cieszyć się życiem, choć cierpi tak jak my. Dla mnie takie przykłady dały mi kopa, dały mi motywację do dalszej walki, do niezałamywania się, do wiary, że z tym się da żyć i to nawet w miarę dobrze. Ja czytałam wszystko co jest na kardio i dotyczy arytmii, każdej arytmii po kilka razy, za nim pierwszy raz napisałam na forum, pożerałam wiedzę tych ludzi, czerpałam od nich siłę i uczyłam się nie załamywać, nie bać i żyć szczęśliwie mimo kołaczącego serca. Pamiętam, chyba Zuzannę, która miała 50 tyś,. skurczy i Jej radość życia, podejście do tego problemu. Mnie takie osoby mobilizowały i dlatego jestem taka jaka jestem i nie panikuję, choć mnie trzepie serce. Spróbujcie poczytać ze zrozumieniem, dajcie sobie pomóc, bo szkoda tak marnować życie. RA80 proszę uwierz, że mi podczas skurczy też jest słabo, raz zemdlałam, tak na prawdę fiknęłam na glebę, tracąc kontakt z rzeczywistością. Jest mi ciężko oddychać, oblewają mnie poty, boli mnie w klatce, ciężko złapać mi oddech, męczę się przy każdym ruchu, bo serce źle bije, które do tego wszystkiego mnie przydusza, dławi i czuję każdy skurcz. Wiem co czujesz, bo przechodzę to co Ty i każdy na tym forum, ale skoro nic się nam nie stało przy takim stanie naszego serca to jest nadzieja na życie. Jak to zaakceptujemy to myślę, że serce się w jakimś stopniu uspokoi bo opanujesz swój lęk i myślenie o sercu. Żalcie się, nikt tego nie broni, pewnie nawet takie wyżalenie pomaga, sama to robię tutaj ale jednocześnie działajcie, coś róbcie, pomagajcie sobie i innym. Dość na dziś bo się rozpędziłam w tym pisaniu a jutro pracowity mam dzień. Przemyślcie co piszemy, to dla Waszego dobra. Hejka, jak to Artur pisze.

Odnośnik do komentarza

No to ładnie żeście Kobiecie teraz pojechali, może nie jestem tutaj długo ale z tego co zauważyłem dziennie się logował i coś pisała, a tu jak na razie Jej nie widać. Po drugie co niektórzy to się chyba pomylili z powołaniem i powinni pójść na studia psychologiczne... Po trzecie myślałem że to forum i ten wątek jest po to by się wspierać jak komuś źle, ale jest inaczej niestety... Takie moje spostrzeżenia w tym temacie.

Odnośnik do komentarza

KRAKUS JAK SOBIE RADZISZ?Dalej mierzysz i wyliczach jak ja?Juz tyle razy się zlapalam na tym ,ze po co ale to naprawdę jakaś głupia mania i przyzwyczajenie!Jeżeli znowu atakują cie skurcze to może wróć do biosotalu,mi tez lekarka proponowała ale zostałam na razie przy swoim leku.A co do naszego forum ,no cóż ,każdy pisze co chce ,lecz osoby o twardym silnym charakterze nie z rozumieją tych wrażliwych i strachliwych,wiem bo mam to na codzien ,RA80 ma racje ,ze tu szuka się pocieszenia i dobrej rady a każdy interpretuje po swojemu:)

Odnośnik do komentarza

KRAQS , a jaka Kobieta się codziennie logowała a teraz Jej nie widać , czy ta osoba nie ma nicku , pisz jaśniej po pierwsze , po drugie ten wątek ma tytuł : JA SOBIE RADZIĆ PRZY DODATKOWYCH SKURCZACH i to właśnie robimy , takie my mamy sposoby . Jestem ciekawa co te osoby wrażliwe i strachliwe by chciały * usłyszeć* , napiszcie może .

Odnośnik do komentarza

Mary10 Po pierwsze to ja z niczego Ci się tłumaczyć nie muszę, a po drugie, tak, to forum i jest w nim ten wątek, z tego co wiem to nie Ty go założyłaś a mówisz innym co mają sobie w nim pisać. Z tego co też wiem, to ogólne forum i jeśli nikt nie narusza w nim zdrowej etykiety, może sobie pisać co mu się tylko podoba. Prost zasada, nie podobają Ci się wypowiedzi innych, to po prostu ich nie czytaj, może będzie Ci lżej na wątrobie

Odnośnik do komentarza

KRAQS , najpierw łyknij sobie kropelki na uspokojenie bo jesteś nerwowy, teraz wiem o jakiej kobiecie piszesz o ECH80 , no widzisz jaka ja bystra! Czy tylko osoba zakładająca dany wątek ma prawo pisać to co chce a inni nie? Po to chyba się zakłada wątki lub piszę aby ludzie z podobnymi dolegliwościami pisali jak sobie radzą i ja takie rady też udzielałam ale obowiązku nie ma korzystania z nich. Mi żadne posty nie przeszkadzają bo NIGDZIE TEGO NIE NAPISAŁAM a jak mam jakiś krytyczny stosunek do danej wypowiedzi to mam prawo skrytykować w ramach oczywiście kultury osobistej i takie same prawo masz i Ty MI Twoja krytyka ani nie boli ani nie przeszkadza a moje posty nie mają intencji krytyki tylko pomocy a jeżeli bierzesz to za krytykę to jest tylko i wyłącznie Twój problem. Może ECH80 nie ma już potrzeby pisania na forum tak jak zresztą wiele innych osób . Może KRAQS poczytaj sobie inne wątki na temat Cie interesujący , ktorzy sobie poradzili z problemem , jest tu wiele , wiele madrych wypowiedzi , warto czytac a nie tylko spekulowac dlatego co nie ktorzy nie pisza bo..........

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×