Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Gość PanTalon

Kilka lat temu pisałem, co mi, jako jedyne skutecznie pomogło przy skurczach nadkomorowych. Od 10 lat leczę skurcze nadkomorowe, na początku były sporadyczne potem coraz więcej. W jakimś holterze wyszło ich prawie 4000. W ekg skurcze, w echo czysto, kardiolodzy wypisywali różne leki, jedne brałem, innych nie, w każdym razie nic nie pomagało, żadnej poprawy, nasilenia męczyły mnie miesiącami. Czasami byłem uniepełnosprawniony przez te skurcze tak, że nie wychodziłem z domu, skurcz za skurczem, oblewał mnie pot ze strachu, robiło mi się słabo, skurcz, skurcz, skurcz, jedno dobre uderzenie i znowu skurcz, skurcz, skurcz, oddech, skurcz, skurcz, skurcz... katorga. Aż pewnego razu złapały mnie korzonki, całkowicie, totalnie, tylko leżenie, tydzień w łóżku. Dostałem opokan przeciwzapalnie i omeprazol osłonowo na żołądek. Po 3 dniach leżenia, skurcze ustąpiły całkowicie. Od niemal 4000/dzień do 1/tydzień (odczuwalnego). I faktycznie potem znalazłem publikację polskiego gastrologa na necie o związkach między arytmią, a problemami gastrycznymi, pięknie wypisane wszystko czarno na białym. Ludziom arytmie, w tym migotanie, mijały całkowicie po lekach na żołądek, inhibitorach pompy protonowej. U osób, u których podejrzewano takie zależności - 78% bodajże przeszły arytmie po lekach na żołądek! A u 25% udało się całkowicie odstawić leki antyarytmiczne! Zwróćcie na to uwagę.

Odnośnik do komentarza
Gość LETSROCK

Witam, Cały dzień w stresie i 2-3 skurcze TYLKO , sam się zdziwiłem , no ale już noc, to inna bajka, mimo leku na sen który działa tez przeciwlękowo to gdy chce zasnąć to pojawia sie arytmia, nie boje sie jej jakos specjalnie ale spac nie daje, a jestem tylko spiący, bez paniki, puls 60-70. Przerwy miedzy skurczami sa co minute czasem co 30 sekund wiec za malo by usnac, wiecej lekow na sen brac nie moge bo z betablokerami puls mialbym ciut za niski. Jakies pomysly?

Odnośnik do komentarza

Hej Ja znowu złapałam dni/tygodnie tragedii. Daje mi serce popalić już któryś dzień, non stop, non stop potykania, szarpania, przyduszania aż od żołądka po gardło dyskomfort, ech. Arytmie mam zawsze ale nie zawsze mocno ją odczuwam, czuje potykania serca ale nie są one jakieś męczące. Co jakiś czas łapie fazę, 2-3 tygodniową, że skurcze są upierdliwe do granic możliwości, czyli w każdej minucie parę skurczy dod., każdy mocny, każdy przyduszający i mocno mnie osłabiający i nie tylko są to skurcze pojedyncze ale parę nierównych uderzeń pod rząd, pewnie pary, salwy. Może, tak sobie gdybam te mniej męczące to nadkomorowe a te *wykańczające* to komorowe, jaka wasza sugestia i doświadczenie? Ktoś tutaj pisał o żołądku i lekach typu inhibitory pompy proteinowej. Co do żołądka i skurczy to ja jestem za tą teorią jak najbardziej na tak ale leki tego typu i ustanie arytmii to już nie. Dlaczego? otóż dlatego, że ja od lat mam kłopoty żołądkowe i łykałam przez te lata *tony* różnych inhibitorów, gdyby tak pomagały to byłabym wolna od arytmii a ja od lat nie tylko wolna jestem od niej ale mam tego coraz więcej i coraz bardziej urozmaiconą arytmię. Może ja taki dziwny i ciężki przypadek jestem a innym te leki pomagają, nie wiem, ja się pod ta teorią nie podpisuję. Ktoś następny pytał o skurcze po wysiłku. W moim wypadku wysiłek potrafi przywrócić właściwy rytm zaś po wysiłku mam masakryczne skurcze zanim serce się uspokoi. Nie musi to być wielki wysiłek, maraton:), czasami przejdę kawałek szybszym krokiem lub polatam na szmacie i zaczynają się jazdy spoczynkowe. Dużo mamy w tych skurczach cech wspólnych ale co z tego jak za cholerę nie możemy się ich pozbyć. Ja już na pozbycie to nawet nie liczę ja bym chciała co jakiś czas zwykły urlop wypoczynkowy od skurczy i wszelkich arytmii:) Fakt, że oswoiłam się z myślą, że je mam, nie panikuję przy nich, nie nakręcam się ale mam serdecznie chwilami dość, bo jestem przez nie osłabiona, wymęczona, czasami aż mroczki mam przed oczami od osłabienia i gdziekolwiek jestem muszę przykucnąć/usiąść żeby nie zemdleć. Jest/było na forum parę osób z arytmiami, które żyją z tym sporo lat to pocieszające, bo łapie czasami może nie doła ale takie zamyślenie ile jeszcze to moje serce pociągnie z taką nędzną pracą. Dajcie ludzie nadzieję, że można, pocieszcie nas trochę. Tylko nic mi nie da pocieszenie osoby, która ma skurcze od 20 lat i w ilościach 50 czy 100 skurczy na dobę bo to żadna patologia. Pojęczałam, postękałam, ktoś męczy się ostatnio jak ja? Do następnego poklikania.

Odnośnik do komentarza

Alicjo kochana , pociagnie , pociagnie , ale taka moja rada gdzie to nie raz pisalam zeby raz do roku zrobic sobie USG serca z opisem ( koniecznie) i w tedy jest trudniej o zlapanie dola . Wiem to z wlasnego doswiadczenia , ze nawet tacy ludzie jak my bez nerwicy lekowej moga zlapac dola a to wlasnie badanie rozwiewa wszelkie watpliwosci. Jezeli by sie mialo cos zlego dziac to zawsze jest szansa na leczenie arytmii np. ablacja. Badanie nie jest drogie ok. 200-300 zl , taka kwote mozna sobie nawet odkladac przez rok do nastepnego badania lub mozna zapisywac sie w kolejke na NFZ , bo przeciez kazdy kardiolog da skierowanie na echo serca przy arytmii i tez to jest wazne , ze to badanie jest bezinwazyjne i w zwiazku z tym ma zero szkodliwosci. TAKZE GLOWA DO GORY BEDZIE DOBRZE, MUSI BYC !! Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Kormoranslaby - inhibitory kupisz w każdej aptece bez recepty, bierze się je raz dziennie na czczo, rano. Np. bioprazol bio, controloc control, ortanol max. Ja je biore z betablockerami, tzn. najpierw inhibitor, za pół godziny śniadanie lekkie i po śniadaniu betablocker. Ważne jest przy tym zachowanie lekkostrawnej diety i umiarkowanie w jedzeniu. One są przeznaczone do leczenia zgagi i refluxu. Ktoś pisał, że jej nie pomogły inhibitory - ok. Po pierwsze, w badaniach naukowych, na polskich pacjentach, inhibitory pomagają w określonych przypadkach. Nie wszystkim, ale wielu osobom. Po drugie, mi też same inhibitory nie pomogły, jak pisałem, brałem z nimi leki przeciwzapalne. Później za jakieś pół roku skurcze wróciły i opracowałem schemat, który mi pomaga. Zaczynam od inhibitorów przez min. tydzień, a później włączam 1 ibuprom/dzień przez 3-4 dni. Z każdym dniem ibupromu ilość skurczy mi maleje. Ostatnio miałem przez zimę, strasznie się męczyłem, byłem u kardiologa nawet w ekg wyszły, zwykle nie wychozą, bo ekg trwa za krótko. Męczyły mnie kilka tygodni, aż rozpracowałem, żeby najpierw brać inhibitory a później NLPZ bo sam inhibitor nie uspokaja mojego podraznionego żołądka. Zresztą, co będę dużo pisał. Poszukajcie sobie w necie, jest cała prezentacja w powerpoincie do obejrzenia co i jak w żołądku i okolicach wpływa na serce.

Odnośnik do komentarza

No nie wiem co o tym myśleć bo właśnie wyczytałem ,że te inhibitory mogą np. zwiększać szansę na zawał i jakoś ograniczają wchłanianie magnezu i z tysiąc innych skutków ujemnych mogą przynosić ;-/ lipa straszna z tą arytmią jest... ja mam od nieco ponad miesiąca i już mam dosyć a jak można z tym żyć dłużej to sobie nie wyobrażam... w sumie to nie wiem czego się boję bo najwyżej migotanie komór i szybka jak przypuszczam śmierć no ale jednak szkoda umierać tak młodo ;-/

Odnośnik do komentarza
Gość Arthurius88

Dawno tu nie zaglądałem. Ale ku pokrzepieniu serc napiszę dla nowych i często zaniepokojonych forumowiczów, że: 1. Dodatkowe skurcze nadkomorowe mam od ponad 5 lat. 2. Na Holterze sprzed 2 lat wyszło ponad 10 tys. zaburzeń na dobę (praktycznie co 10 uderzenie serca było nieprawidłowe). Wszystkie pojedyncze. 3. Najważniejsze, że echo serca OK, próba wysiłkowa też ujemna (skurcze zanikają podczas wysiłku i wracają w fazie odpoczynku). 4. Obecnie nie zwracam już na to uwagi (często nawet niczego nie odczuwam), ponieważ wiem że te skurcze nie wpływają w ogóle na moją wydolność Doświadczalnie zidentyfikowałem kilka czynników zmniejszających liczbę skurczy: - dbanie o poziom potasu (3 tabletki plus szklanka soku pomidorowego dziennie) - 150 mg polopiryny dziennie (może to efekt rozrzedzania krwi?) - dobre nawodnienie organizmu Zidentyfikowałem też jeden czynnik, który zdecydowanie zwiększa u mnie arytmię. Jest to spożywanie tłuszczów, zwłaszcza olejów roślinnych, a szczególnie ulubionego przeze mnie majonezu. Obecnie mam od 0 do 3 tys. epizodów dziennie, które zupełnie ignoruję i się nimi nie przejmuję. przypuszczam, że gdybym zupełnie zrezygnował z tłuszczów, to pozbyłbym się tej arytmii...

Odnośnik do komentarza
Gość kormoranjasny

No mnie to tak mimo wszystko średnio pocieszyłeś bo ja mam komorowe a do tego różnie złożone a sport wcale nie wycisza mi arytmii tylko ją wywołuje nawet czasami wstanie z krzesła to już dobry powód do skurcza aby się pojawił w moim serduchu. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Arthurius88

Trochę pomyliłem. Z Holtera wynika, że w ciągu doby miałem 10455 komorowych i 236 nadkomorowych. Wszystkie pojedyncze, okresowo układające się w bigeminie i trigeminie (nawet jak między zaburzeniami jest jedno uderzenie prawidłowe, to traktuje się je jako pojedyncze).

Odnośnik do komentarza
Gość Arthurius88

Jeszcze jedna ważna wskazówka Kiedyś zapomniałem wieczornej porcji leku na arytmię (biosotal 40 mg 2 x dziennie) i arytmia znacznie się zmniejszyła. Jeśli ktoś ma również problemy z nadciśnieniem, to zamiast beta-blokerów polecam leki nie wpływające na ,,elektrykę serca** typu polpril, który obniża stężenie aldosteronu. Dzięki tej zamianie udało mi się zejść z 10 tys. zaburzeń na dobę do maksymalnie 3 tys. (najczęściej poniżej tysiąca, a okresowo nawet do zera).

Odnośnik do komentarza
Gość Arthurius88

Elusiak Chyba źle mnie zrozumiałaś, a może byłem za mało precyzyjny. Oczywiście polecam przedyskutować rodzaj branego leku z kardiologiem. To że w moim przypadku, źle dobrany lek nasilał arytmię zostało już udowodnione. Jak brałem biosotal miałem regularnie 5 -10 tys. zaburzeń na dobę, a teraz po odstawieniu beta-blokera i zastąpieniu go polprilem mam najwyżej 1 tys. (najczęściej kilkaset, a zdarzają się dni bez żadnych zaburzeń). Lekarz sam przyznał, że beta-bloker jest lekiem pierwszego wyboru, ale akurat w moim przypadku nasilał arytmię. Wniosek: jeśli ktoś potrzebuje leku na nadciśnienie, a biorąc betabloker obseruje u siebie arytmię, warto skonsultować z lekarzem zmianę leku na lek z innej grupy.

Odnośnik do komentarza
Gość Katarzynka40

Witam, Od 20 lat walczę z dodatkowymi skurczami ale też i z nerwicą lękową. Skurcze przez wiele lat były pojedyncze i nie było ich wiele, ale każdą *sztukę* czułam... 10 lat temu brałam antydepresant przez 2 lata i chyba on spowodował, że skurcze zniknęły i to na dość długo, bo 9 lat. Niestety, w zeszłym roku zaczęły pojawiać się inne zaburzenia rytmu... już nie pojedyncze ale kilka pod rząd... trwało to krótko, tak jakby serce wyleciało z szyn, bulgotało, wibrowało, przewracało się w klatce. Trwało to kilka sekund, ale bardzo mnie stresowało. Potem pojawiły się takie kilkusekundowe pikotania - serce wskakiwało na bardzo szybki rytm..Też trwało to kilka sekund, ale w ciągu tych kilku sekund fatalne... W końcu na 2-tygodniowym holterze złapałam *TO*. Okazało się 2-3 sekundowym częstoskurczem napadowym nadkomorowym...(zazwyczaj w ciągu tych 2-3 sekund 6-7-8 uderzeń częstoskurczu rym ok. 150-160.). Niby nic groźnego, kardiolodzy oczywiście nie widzą w tym nic groźnego, ale mi to spędza sen z powiek. Czasami pojawia się 2 raz w ciągu dnia, czasami raz w miesiącu..Ostatnio miałam 2 miesiące przerwy. Biorę sprawdzony metocard od wielu lat, dr namawia mnie na nebilet, ale boję się jakoś tego leku... Ostatnio pojawił się częstoskurcz, który trwał ok. 2 minuty. serce samo wskoczyło z powrotem na prawidłowy rytm, ale mnie to psychicznie wykończyło...Oczywiście, pani prof. kardiolog zapowiedziała, że coś takiego nie kwalifikuje się na ablację i ja też się na operacje nie pcham, ale powiem Wam, że coraz bardziej mi te krótkie częstoskurcze utrudniają życie... Czy ktoś ma takie niby króciutkie epizody częstoskurcze nadkomorowego podczas których czuje się jakby miał zemdleć? Czy któraś z dziewczyn/kobiet zauważyła zwiększanie się tych zaburzeń rytmu kilka dni przed miesiączką lub podczas stresów? u mnie przed okresem nasilają się bardzo mocno i dodatkowe pojedyncze skurcze i te częstoskurcze... Wszelkie badania: ECHO, tarczyca, elektrolity mam wszystko w normie... czy takie krótkie częstoskurcze mogą by od nerwów? Bo pani kardiolog jakoś niespecjalnie mi odpowiedziała...Pojedyncze wiem, ze tak, ale częstoskurcz to już coś bardziej nieprawidłowego i chyba jakaś przyczyna musi być....Skoro serce zdrowe i inne rzeczy, to skąd takie badziewie się bierze i uprzykrza życie? Dodatkowych skurczy sie już nie boje, ale częstoskurcz mnie wyprowadza z równowagi...

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONA RADOSCI

U mnie też niestety żołądek i przełyk wpływają na ilość dodatkowych skurczy, Kiedy przełyk boli, piecze to jest ich zdecydowanie więcej. Na ostatnim holterze wyszły 4 nadkomorowe, nie wiem teraz czy było ich rzeczywiście tak mało, może akurat w tym dniu, bo wcześniej najpewniej przez ten przełyk odczuwałam je przez cały dzień. Teraz też tak jest, na ręce wciąż wyczuwam jakby dwa pulsy obok siebie, no i to serce jest takie jakby zmęczone, ech. Ostatnio poparzyłam sobie przełyk cytryną, chciałam sobie wypić *dla zdrowia* jak normalny człowiek, ech, a tylko sobie zaszkodziłam. Teraz w ogóle nie mogę tego wyleczyć. Brałam przez kilka tygodni inhibitory, ale nic nie pomogły teraz biorę lek osłaniający śluzówkę żółądka. Wydaje mi się, że to w głównej mierze dlatego, że za mało jem. Niestety przy tym refluksie mam też dyspepsję żółądka, czyli wolno się on opróżnia, przez co w ogóle nie czuję głodu. Mam też problemy z połykaniem przez nerwicę, skupiam się na tym i w rezultacie nie mogę nic przełknąć, wszystko na raz, ech okropna męczarnia. Jednak teraz będę musiała się zmuszać by więcej jeść, bo jak jadłam częściej i więcej to było dużo lepiej z tym refluksem. Przyznaję, że w takich momentach, gdy przełyk ostro boli, a serce nawala, tracę siły i chęci do życia. Często jestem bliska poddaniu się. Ciężko mi jest patrzeć na rówieśników, którzy mają normalne życie. Wciąż nie mogę się pogodzić z tym co mnie spotkało.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONA RADOSCI

Muszę jeszcze dodać, że na poważnie rozważam zażywanie jakiegoś leki antydepresyjnego czy przeciwlękowego, mógłby mi pomóc na te problemy z przełykaniem, a po drugie może pomógłby mi znieść objawy tych wszystkich chorób, może by mnie otumaniły i nie zwracałabym aż takiej uwagi na dolegliwości, obecnie kompletnie sobie nie radzę.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×