Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Czestoskurcz mam dwa razy byłam w Sor za drugim razem puls przez ponad godzinę był na poziomie 188 i nie chciał spaść. Od tego czasu Czestoskurcz umowny nie miałam ale za to są te skurcze dodatkowe tj od lutego 2013 r. Wczoraj to nawet już byłam pewna że ten cykl pojedynczych przerodzić się w Czestoskurcz ale sir udało jakoś. Nie znoszę tego! Przed 30 stką normalnie mi się żyło a teraz ? Ja jestem hipohondryczka i to klasyczna ale jak czytam każdy z Nas wariacji przy tych skurcz ach dostaje. Czy Wy wiecie na ile te skurcze w wiekiem się nasilają i czy zawsze?

Odnośnik do komentarza

Jak niektórzy mnie pamiętaja to w leczeniu migotania zafundowano mi stymulator przy którym migotałem 3-5 razy na dobę leki nie pomagały migotałem od 1 do 14 godzin na dobę. Po 4 miesiącach stymulator kazałem wyjąć co po awanturach z lekarzami uczyniono przy okazji zbadali mnie wszechstronnie , że wariat nie jestem. Teraz parę rad potas i magnez biore w małych dawkach 150 potasu 50 magnezu 5 x na dobę do tego betalok 2 x 25 xsarelto 20 i tiarolid mite i mam względne panowanie nad sobą.Jak próbowałem brać w większych dawkach to wpadałem w migotanie Uwaga wpadam nieraz bo zuważyłem, pobudza mnie pieprz, papryka ostra, gałka muszkatołwa, wysiłek fizyczny, większy posiłek . Jak coś wytropię nowego to zamigotam do Was

Odnośnik do komentarza

Hejka Wszystkim, dzisiaj piszę nie w swojej sprawie, proszę o radę i ewentualnie jakąs podpowiedz. Dzisiaj moja chrzestna miała taką sytuację: siedziała sobie w pracy, zadnego stresu, wypiła kawę (jak codziennie) i nagle zaczęło ją podduszac w gardle, na ekg wyszedł co 2 skurcz dodatkowy, zadne migotanie, normalny rytm zatokowy tylko zakłocony skurczami dodatkowymi nadkomorowymi. Wzieła metocard i cos na uspokojenie, trochę się wyciszyło, po ok, 20 min znowu to samo, tym razem dodatkowy co 4-5 uderzenie. Czy ktos miał podobną sytuację? Co wtedy robicie-czekacie, az przejdzie czy szpital?

Odnośnik do komentarza

Hej, mialem tak ok 5 razy, zawsze zbyt krotko aby cokolwiek z tym zrobic, trwalo to od 3 do 10 sekund. Dzialo sie to po coca-coli lub kawie i wtedy kiedy zmienialem pozycje siedzac. Tlumacze sobie o to tym ze napoje te podrazniaja zoladek lub przelyk ktory wyzwala u mnie dodatkowe skurcze. Dodatkowo dzialo sie to wtedy kiedy bylem za granica i odczuwalem lek. Od kilku miesiecy tego nie mialem. Fajnie ze chrzestna moglo to szybko sprawdzic na ekg i ze to takze prawdopodobnie w moim przypadku byly *tylko* dodatkowe skurcze

Odnośnik do komentarza

Annam, a ile trwają takie epizody skurczów dodatkowych? Ja wczoraj też miałam nasilenie, ale takie naprzemienne skurcze mijają zazwyczaj w ciągu minuty. Miałam też takie kilkunastosekundowe szarpanie serca, jakby ryba pozbawiona wody walczyła o przeżycie. Co to może być, bo to chyba nie są skurcze dodatkowe?

Odnośnik do komentarza

Trudno mi uwierzyć, żeby ktokolwiek nie odczuł tych skurczów, które my tak mocno odczuwamy. One widocznie są bardzo słabe, jednak aparatura EKG potrafi to wyłapać. Ja dziś doszłam do wniosku, że te wszystkie moje ataki mają podłoże czysto emocjonalne oraz nerwicowe. Dziś zamiast skurczów dopadł mnie znów częstoskurcz, a nastąpiło to pod wpływem służbowego telefonu, który mnie zestresował. Byłam akurat w knajpce na obiedzie i serce tak ruszyło do galopu, że nie mogłam wytrzymać. Przez cały czas ręka na szyi, w końcu wyszłam stamtąd i niczego nie zjadłam. I jak się zaczęło tak zniknęło po paru minutach. Oczywiście emocje wyzwalające arytmię wcale nie muszą być takie namacalne, zazwyczaj są chyba gdzieś głęboko ukryte. Dodatkowymi wyzwalaczami bywają u mnie też następujące sytuacje: przebywanie poza domem, miejsce publiczne typu sklep, przychodnia, bank, zmiana pozycji, posiłek, wysiłek, podskok, nagła reakcja na coś w postaci śmiechu etc. I teraz mając taką teorię co można z tym dalej zrobić? Czy komuś z Was udało się te emocje wyciszyć i pozytywnie wpłynąć na przesadną reakcję układu wegetatywnego?

Odnośnik do komentarza

Cześć towarzystwo niedoli:) U mnie bez zmian, dni lepsze, dni gorsze, sinusoida jakaś. Może to prawda, że jesień choć piękna i kolorowa to jednak smutna, zimna i powoduje jesienne depresje, smutki i gorsze samopoczucie. Zmienne pogody, zmienne ciśnienie atm. i spadek formy nas ludzików. Jakiś i mnie smutek dopadł, pewnie dlatego, że tych dni gorszych jest u mnie więcej niż lepszych. Na próbę wysiłkową zaleconą przez moją kardio jeszcze się nawet nie umówiłam, brak czasu, chęci, muszę pierw zaliczyć ważniejsze wyniki badań i wizyty. Łykam dalej Aspargin, bo mam tendencje do spadku potasu a magnez nie zaszkodzi bo kawy sobie nie odmawiam więc uzupełniać warto. Dostałam od kardio końską dawkę witaminy D bo spadł mi Jej poziom. Propranolol ostatnio zapisany w jakiś *tragicznych* akcjach serca już raz wykorzystany, pomógł uspokoił serce ale w połączeniu z Hydro. Moja kardio tak mi doradziła, jak serce mi tłucze, czuję jazdy z sercem to połączyć sobie oba leki, oba mam w minimalnej dawce i łyknąć, zrobiłam to, sprawdziłam, pomogło. Na szczęście w większości przypadków radzę sobie sama ze skurczami ale mam czasami bardzo kiepskie dni sercowe i wtedy korzystałam z SOR, a tak tego nienawidzę, teraz może ta mieszanka mnie jakoś ochroni i uspokoi serce. Biorę to od wielkiego dzwonu. To tyle z mojego sercowego życia. ANISAHHH roześmiałam się czytając końcówkę Twojego posta i pytanie, co masz zrobić mając taką wiedzę? To nie jest śmiech z Ciebie, tylko pomyślałam sobie (a wyobraźnię mam bogatą), że wszyscy mamy podobne teorie, że to szkodzi, tamto szkodzi, tu się źle czujemy, tam się źle odnajdujemy, serce wali, skacze, tupie. No i co mielibyśmy robić w takim wypadku, chyba zamknąć się w czterech ścianach, unikać ludzi, telefonów, listonoszy, stać się odludkami, żeby tylko nikt i nic nas nie wyprowadziło z równowagi, nie spowodowało stresu i nie daj Boże złej pracy serca. Tak się nie da, nie może nas *takie coś* zamknąć na świat, na ludzi, na życie, na przyjemności i na sytuacje stresowe, które w życiu były, są i będą, nie unikniemy tego, to część życia. Do tej pory nikomu z nas nic się nie stało, serca mamy zdrowe tylko płata nam figla praca serca ale czy psychika tego nie robi w wielu wypadkach, ja twierdzę, że jak najbardziej. Pamiętaj nie śmiałam się z Ciebie czy Twojego wpisu tylko tak jakoś uruchomiłam swój czarny scenariusz naszego życia, wyjaśniam żeby nie było niedomówień. Mówisz, że psychotropy są toksyczne i wolisz bez nich żyć, oczywiście to każdego wybór ale co nie jest toksyczne. Ludzie trują się betablokerami, gdzie serca mają zdrowe a już walą w nie leki, co będzie później, jakie dawki wtedy leków i czy pomogą. Łykają masę innych leków, każdy z nich na jedno pomaga na drugie szkodzi. Uważam, że bardzo dużo osób ma szybkie bicie serca, nierówną pracę od nerw, stresu, lęku, obawy o swoje serce czy nie dostanie zaraz zawału/wylewu, skupianiu się na pracy serca, to też natręctwo nerwowe, wsłuchiwaniu się w serce, ooooo zabiło inaczej i już jazda i wiadomo, że stres bo zabiło inaczej i potęgowanie tego lęku a co za tym idzie bunt serca i przyśpieszenie i dod. skurcze. Wiem, że wiele osób z forum nie chce w to uwierzyć, tylko każdy skupia się, że ma chore serce, źle pracujące ale psychiki nie bierze pod uwagę, że to ona robi wiele z naszym organizmem. Większość ma po parę, paręnaście skurczy na dobę, pokazują to Wasze holtery i zdrowe serca co wynika z Echa, tylko nieliczni tutaj mogą coś mieć z elektryką serca, bo mają tego w tysiącach, to wtedy nie jest normalne ale parę sztuk na dobę to fizjologia. I możecie sobie gadać co chcecie ale wolałabym w takim wypadku wyciszyć psychikę, połykać jakiś czas psychotropy, żeby siebie i serce wyciszyć niż łykać leki na serce. Możecie rzucać we mnie kamienie, za takie myślenie czy też taki osąd ale mam takie zdanie i go nie zmienię, zresztą to zdanie wyrobiłam sobie na podstawie przeczytanych postów, bo większość piszących sama przyznaje się do nerwicy, lęków, to czy nie należałoby tego leczyć, albo chociażby spróbować. Co kto woli, ja wyraziłam swoje zdanie patrząc (czytając) na to z boku a co Wy zrobicie czy też ja to każdego osobista sprawa. Pewnie odbierzecie mój post negatywnie ale może warto się zastanowić czy jednak nie mam racji????. Spokojnych serc, spokojnej psychiki Wam życzę i sobie również.

Odnośnik do komentarza

Allicja jak najbardziej masz rację - ja jestem praktycznie pewna, że to *psychika* i jej wpływ na układ autonomiczny (a może też genetyczne uwarunkowania i mechanizmy w obrębie tegoż układu) wpływają na większość czynnościowych zaburzeń w organiźmie. Ja cały czas się zastanawiam czy nie wziąć w końcu tych psychotropów, ale z drugiej strony jeśli ta nasza nerwica dotyczy tylko lub głównie serca to ciężko jest się na sercu nie skupiać. Pewnie gdybym miała też inne dolegliwości np. nerwicowe bóle głowy, biegunkę, drętwienia itp. to łatwiej byłoby się zająć tylko i wyłącznie psychiką. A tymczasem nerwcia serca to chyba jedna z najgorszych nerwic, bo każdy od razu się obawia o serce i co by było gdyby... A wracając jeszcze do antydepresantów to właśnie tu na portalu czytałam opinie, że dużo lepszy jest np. Xanax i poza możliwością uzależnienia nie ma praktycznie skutków ubocznych. Tymczasem SSRI i im podobne dewastują wątrobę i wyrządzają dużo większe spustoszenie niż zwykłe uspokajacze czy beta-blokery. Myślę, że najlepszym połączeniem jest właśnie propranolol i hydroxyzyna, więc można by spróbować to zastosować na jakiś czas, a nie tylko w trakcie ataków. Wiem jednak, że kardiolodzy krytykują propranolol, że to lek starej daty i bardzo zachęcają do blokerów nowej generacji. Być może ma na to wpływ większy zysk i umowy z koncernami, bo te nowsze leki są przecież dużo droższe, a być może uważają te nowsze leki za lepsze. Ja wiem z doświadczenia, że propranolol zawsze mi pomagał, a inne wynalazki niekoniecznie.

Odnośnik do komentarza

Mam do Was pytanie, jak u Was zaczęły się skurcze dodatkowe? Pisałam 2 dni temu o mojej chrzestnej, myslalysmy, ze to jednorazowy incydent po mocniejszej kawie, niestety to wyglada raczej na wstep do jakiejs powazniejszej dolegliwosci. otoz wczoraj sytuacja sie powtorzyla, trwalo to dobrych kilka godz, po czym ciotka trafiła na SOR. Zrobili jej ekg, ktore wykazalo dodatkowe nadkomorówki, 2 razy pobierali krew, miedzy innymi badali, czy poziom troponiny nie jest wysoki, ale okazalo sie, ze w normie. Z SoR-u wrocila po 4 nad razem, od 12 znowu skurcze, w zasadzie z przerwami caly dzien, Wyglada na to, ze zamiast ustepowac nasilaja sie w szybkim tempie. Czy ktos z Was tak miał? Podpowiedzcie cos

Odnośnik do komentarza

Ja mam tak teraz dwa miechy miałem względny spokój a od 3 tygodni mam naprawdę piekiełko.Skurcz co 1 minutę nieraz co 4 uderzenie.Dzisiaj zwolniłem się wczesniej z pracy bo noe mogłem wytrzymać w głowie mi się kręciło i do tego kłucia z prawej strony mostka.Miałem 4 dniowego holtera ale dopiero po nim dostałem takiego nasilenia. Poszedłem do Angielskiej izby przyjęć gdzie lekarz nic nie wyczuł a jak tylko wyszedłem to pykało. W domu pykało mi co 2 3 minuty i się zastanawiałem czy zacząć brać milocardin a może validol może isoptin albo iść po antydepresanta:). Zrobiłem sobie swoją herbatkę zanim zaczeła działać pykło mi ze 3 razy i narazie spokój. Tylko obniżyła mi ona trochę ciśnienie troszku głowa boli z przodu ale skurczy nie mam.

Odnośnik do komentarza

Annam1982 ja jeśli mogę podpowiedzieć to miałem inaczej. Jakiś rok przed, zacząłem odczuwać pojedyncze dość mocne uderzenia serca, ale to było może raz na miesiąc, pół miesiąca, a tak już na całego, to pamiętam jak dziś, może to dziwny zbieg okoliczności, ale dokładnie w dzień kiedy umarł Papierz :) jeszcze wieczorem na dodatek . Nagle się pojawiły w dość dużej ilość, ale żadne inne dolegliwości nie towarzyszyły, więc chodziłem z nimi bez kontaktu z lekarzem jakieś pół roku.

Odnośnik do komentarza

ANISAHHH to zgadzamy się w tym, że psychika ma duży wpływ na nasze serce, jak mi tak tłucze w każdą stronę i mam możliwość, to od razu kładę się i staram spokojnie, równo oddychać. Może skurczy do końca nie wyciszy ale przyśpieszenie serca bardzo często. Serce na pewno kocha spokój, który nie zawsze możemy mu ofiarować. W żadnym razie nie namawiam Ciebie czy kogoś innego na psychotropu, bo sama też ich nie biorę. Poczytałam sobie trochę o nerwicach, lekach wyciszających. Raczej nie ma nerwicy serca, to taka ludzi potoczna nazwa, bo akurat przyczepi się na nasz najsłabszy punkt, u nas serce, u innych żołądek i nazywają to nerwicą żołądka czy inne nazewnictwo, zależy kto na co cierpi. Jeśli coś atakuje dany narząd przy nerwicy to są to objawy somatyczne właśnie nieszczęsnej nerwicy, ulokowane w tym czy innym miejscu. W kwestii cyt. * Pewnie gdybym miała też inne dolegliwości np. nerwicowe bóle głowy, biegunkę, drętwienia itp. to łatwiej byłoby się zająć tylko i wyłącznie psychiką.* i chodzi Ci tutaj o przyjmowanie leków, gdyby oprócz serca towarzyszyły Ci inne objawy to leki wtedy na tak, jeśli nie towarzyszą, to raczej na nie. I tutaj się z Tobą pozwolę nie zgodzić. Skoro panikujemy na punkcie serca, mamy przyśpieszony puls, towarzyszy nam przy tym jakiś lęk a lęk jest objawem nerwicy, jak nerwicy to do leczenia. Poza tym każda nerwica od czegoś się zaczyna, od traumatycznych przeżyć, jakieś paranoi na punkcie swojego zdrowia, trudnego dzieciństwa, niedobrego szefa i wrednych koleżanek, wymieniać można mnóstwo, wiesz o co chodzi. Coś jest zawsze zapalnikiem. Tu u osób na forum jest serce i ciągły strach o niego, ciągłe lęki, żeby arytmia minęła, żeby się nie pojawiła, oooo serce źle bije, poza tym pisałaś, boisz się skupisk ludzi, jakiś telefon przyśpieszy Twoje serce, czyż to nie są lęki, a co to są lęki, to wynik nerwicy, więc droga ANISAHHH, nie tylko masz problem z sercem ale masę innych niepokojących objawów. Pamiętaj, że nerwica nie leczona z czasem może powalić i mogą dojść inne objawy utrudniające życie. Żeby nie było, że się uczepiłam Ciebie, większość osób z tego forum ma to co Ty, tylko Ty się do tego przyznajesz i nie boisz się powiedzieć, że winisz psychikę a inni się przed tym strasznie bronią, jest serce i tylko serce, głębiej nie wnikają. Co do leków, SSRI działają długoterminowo, może i niszczą wątrobę, tego nie wiem, co nie niszczy, kotlet schabowy, smażony też niszczy, alkohol też niszczy i czekolada też niszczy a może i zatrute powietrze też i cała chemia w żarciu niszczy nas strasznie, nie unikniemy wielu rzeczy. Leki typu Xanax, Afobam, relanium, prozak, to nic innego jak tabletki szczęścia, może nie niszczą wątroby ale niszczą mózg, uzależniają jak narkotyki, trzeba zwiększać szybko dawki, dają ulgę prawie natychmiastowo ale można stosować doraźnie i krótkoterminowo. Pewnie, że jak się weźmie raz na jakiś czas nie zabije, nie zrobi szkody a odpręży i da poczuć się wolnym. Hydro, słaby lek, dawany w szpitalach przed zabiegami, na SOR-ach jak trzepią nerwy, nawet dzieciom, żeby były spokojne. Podobno nie uzależnia tak bardzo, chyba najmniej szkodliwy. To akurat posiadam od kardio, mam w apteczce i może 2-3 razy w roku sobie łyknę w trudnej sytuacji, ale chyba mnie otumania i usypia a nie o taki efekt mi chodzi. Propronolol, rzeczywiście stary lek jak świat, kardiolodzy od niego odchodzą, tani, na SOR-ch stosowany. czasami te stare, sprawdzone są lepsze niż te nowej generacji, na jednego podziała, na innego wcale. Pewnie duży wpływ mają koncerny farmakologiczne co dany lekarz ma przepisywać, wiemy o co chodzi. Myślę ANISAHHH, że rozumiemy się w wielu kwestiach, jesteś obeznana w temacie więc na pewno wybierzesz dla siebie dobrą drogę.

Odnośnik do komentarza

ANNAM1982, u mnie skurcze a właściwie arytmia bo miałam różnego rodzaju na raz zaczęła się nagle, jednego dnia trafiłam jak Twoja chrzestna do szpitala. Później było to już cały czas. Mogę Ci tylko powiedzieć, że ja też lądowałam w szpitalu na unormowaniu serca, na jakieś parę godzin po kroplówkach, lekach wyciszało się serce i za parę godzin znowu to samo. Nie ma co się zastanawiać, tylko niech idzie do kardiologa, porobi wszystkie badania, echo, holter, zbada sobie tarczycę, trzeba to wyjaśnić do końca. JACKOP no nie każdy z tych leków wyciszyłby Ci serce, ale trochę nerwy uspokoił na pewno milocardin czy isoptin mógłby. Przeszło to najważniejsze. A nie pomyślałeś, że w pracy tłukło a w domu wyciszenie? jakoś w herbatkę bym nie uwierzyła, że uśmierzyła skurcze, bardziej skłaniałabym się, że psychika zadziałała, poczułeś się bezpieczny, bo w domu i uspokoiło się serce, ale to moja teoria. A ja dziś mam dobry dzień, serce łagodne dla mnie, pfuuu żeby nie zapeszyć, jutro odbiór wyników, może jeszcze pożyję, trzeba wierzyć, że radiolog będzie łaskawym okiem patrzył na moje badania.

Odnośnik do komentarza

Alicja przez 2 miechy miałem skurczy znikomą ilość može 15.W pracy byłem radosny nie miałem skurczy wiecej w domu.A teraz w pracy masakra ale zobaczę wypiłem herbatkę swoją i dam wam jutro znać jak poszło. Wczoraj ją wypiłem i pszeszło może wyczułem 3 skurcze ale nie mnóstwo. Cherbata skullcap jest o wiele silniejsza niż waleriana jest nietoksyczna działa selektywnie . Jak zapażyłem sobie wczoraj ją ale tak dobrze to wyglądałem jakbym się napalił zioła. Wada cherbatki obniża troszku cisnienie i działa moczopędnie i głowa mnie boli widocznie nie lubię niskiego ciśnienia .Ale skurczy nie czułem

Odnośnik do komentarza

U mnie tez zaczelo sie nagle, od samego czestoskurczu ktory trwal kilka godzin. Nastepnie holter wykazal wszedzie same zera. Nie wiedzialem co to sa skurcze dodatkowe i nic takiego nie odczuwalem. Myslalem ze to jednorazowy przypadek. Kilka miesiecy pozniej dokladnie raz dziennie dostawalem jednokrotnego mocnego uderzenia w klatce ktorego z niczym nie wiazalem a na pewno nie z sercem. Dopiero jak dostalem takie ze 3 pod rzad to zapytalem sie lekarza co to takiego i dowiedzialem sie ze istnieje takie cos jak skurcze dodatkowe. Od tamtej pory mialem kilka czestoskurczy a same skurcze albo sa kilka razy dziennie, albo ich wogole nie ma albo w najgorsyzm razie co minut- oczywiscie te odczuwalne. Od roku nie mialem holtera, teraz mam w srode - dam znac jak bede wiedzial obecny status tych co NIEUDCZUWAM. Jeszcze dodam bardzo wazna rzecz - od kiedy mam w maire spokojny okres w zyciu, czyli ok 4 miesiecy mam spokoj. Skurcze max 5 dziennie albo wcale. Zadnych czestoskurczy, salw itp. Nic nie biore, nawet nie uzupelniam magnezu i potasu, pije calkiem sporo kawy i czasami alkohol. Kiedys nic nie pilem, a po jednej koli potrafilem dostac ataku, nie dlatego ze cos wyplukalem (choc wtedy tak myslalemO ale ze zylem w stresie, organizm byl w napieciu a wtedy nie wiele trzeba aby wywolac salwe. I jeszcze do Anny, ja tez tak mialem kilka razy ze dostawalem podduszania w gardle, ale trwalo to zawsze krotko, od 3 do 20 sekund wiec nie moglem nigdzie sie z tym udac. W sumie nawet balem sie ze to migotanie bo rytm bardzo szybki i nierowny. Jednakze po pewnym czasie tez przypuszczalem ze to salwy skurczy dodatkowych, raz nawet to przeszlo w czestoskurcz. Dzialo sie to podczas wlasnie picia koli lub kawy i zmiany pozycji na siedzaca wraz z lenkiem.

Odnośnik do komentarza

Jacob, na podstawie mojego doswiadczenia wszystkie sprawy skurczowe moge zdefiniowac jako: - skurcze dodatkowe - od 1 skurczu dziennie do ok 1 na minute lub co kilka sekund , np co 10 sekund - napad salw czyli rytm zatokowy z ogromna liczba skurczy dodatkowych , np 1 skurcz normalny z jednym dodatkowym, sprawia to ze serce wydaje sie bic ogromnie szybko i bardzo nierowno. Czasami wrazenie jakby serce potrafilo uderzyc 5 razy na sekunde ( moga to byc dwa uderzenia zwykle + 3 szybkie ektopowe) (prawdopodobnie to samo opisuje Anna o swojej chrzestnej ostatnio) - czestoskurcz - nieprzerwany nieprawidlowy rytm bicia, rowny i bardzo szybki - serce sie wtedy zapetla i aby wyjsc potrzebne sa rozne metody lub kroplowka lub adenozyna. U mnie czestoskurcz potrafi trwac kilka godzin wiec doskonale go odrozniam, wiem kiedy jest, wiem kiedy sie konczy a z racj itego ze trwa kilka godzin zawsze byl potwierdzany (EKG) przez lekarzy jako SVT

Odnośnik do komentarza

To to raczej były skurcze nadkomorowe co minutę może przesadziłem z tym że co 10 sekund. .Ale raz chyba miałem w nocy się obudziłem i serce miło ze 3 sekundy jakby wykonało w ciągu tych 3 sekund jakieś 8 uderzeń aż prądy przechodziły. Miałem napisać jak się czułem po mojej cherbatce zero skurczów w pracy tylko jak kucłem i szybko wstałem szybciej serce zaczeło mi bić ale chwilkę. Cherbatka działa taz jak ją oiłem regularnie to miesiąc skurczy nie czułem.Pozdrawiam i spróbujcie może wam pomoże

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

U mnie dodatkowe skurcze zaczęły się przy anginach, byłam wtedy na antybiotyku, lekarka mówiła, że to od infekcji, a może właśnie wtedy otworzyła się zastawka. Nie wiem czy mam te dodatkowe skurcze od tej niedomykalności mitralnej czy od nerwicy czy od czego innego. Wiem, że nasilają się podczas stresu, przy lub po ostrym wysiłku i jak mam podrażnione gardło/przełyk od refluksu. Czasem obwiniam siebie za to albo ludzi wokół, bo myślę sobie, że gdybym się tak nie stresowała, to nie miałabym tych angin i może teraz zdrowe serce, a tak nie daję teraz już rady żyć. Ale co ja mogłam niby zrobić z tym stresowaniem sie skoro to jest efekt jakichś wadliwych genów? Tak samo jak to gardło... Znam ludzi, którzy mieli tyle angin, że już antybiotyków brakowało i nie wpłynęło to na ich serce. Gdy robiłam sobie ASO to nie wyszły paciorkowce, na wymazie z gardła też nic, a tu nagle serce rozwalone...i jak tu nie wierzyć w to, że ma się pecha? Wydaje mi się, że nerwicę mam już odkąd pamiętam i to nie jest normalne, bo już jako 7 letnie dziecko miałam kompulsje, czyli natrętne czynności np. układałam chapcie tak, żeby były równo, rodzina się ze mnie jedynie śmiała, nie widzieli problemu. Nie wiem skąd u małego dziecka nerwica, byłam u psychologa i powiedziałam, że to jest chyba wynikiem wadliwych genów i przewrażliwionego układu nerwowego, no bo jak to inaczej wytłumaczyć? Tym bardziej, że miałam normalny dom. Psycholog mówi, że to głównie wina relacji z poszczególnymi osobami, no to dlaczego moje rodzeństwo nie ma takich problemów, skoro wychowywało się w tym samym domu? No chyba, że to wina destrukcyjnego wpływu siostry o dość trudnym charakterze. Wydaje mi się, że są ludzie, którzy mają jeszcze trudniejsze rodzeństwo, a jakoś nerwicy nie mają, więc nadal nie wiem co i jak. Skoro już 4,5 letnie dziecko wykazuje objawy nerwicy to jak mam nie winić genów, osobowości i wadliwego układu nerwowego? Jako dziecko byłam też perfekcjonistą, płakałam gdy nie udało mi się ułożyć idealnego zdania. Skąd u małego dziecka taki perfekcjonizm? Przecież to też musi wynikać z charakteru, nikt nie stał nade mną i nie kładł mi do głowy: Musisz być najlepsza, ja sama chciałam rodzicom i sobie imponować. Tyle tych konfliktów wewnętrznych było we mnie, że chyba musiało się coś *przypałętać*, tak sobie to po prostu tłumaczę. Byłam nieśmiała, a zawsze pragnęłam być osobą śmiałą i taką, która łatwo nawiązuje relacje z innymi, to był chyba taki mój pierwszy albo najpoważniejszy konflikt wewnętrzny, poza tym wszystkim się przejmowałam. Teraz, mimo iż wiem jak stres negatywnie wpływa na organizm, nadal nie potrafię się nie stresować, a może nawet i stresuję się dużo bardziej, bo teraz tym sercem. Generalnie moje samopoczucie ostatnio bardzo się pogorszyło, nie umiem już normalnie żyć, gdy zaczęłam sobie tłumaczyć te dodatkowe skurcze tym, że odczuwam je,dlatego, że jestem osobą wrażliwą, to doszła ta wada i wszystko mi się załamało. Nie umiem żyć z tą myślą, jestem wykończona, boję się tego migotania przedsionków, boję się, że wada pójdzie dalej, żyję jedynie nadzieją, że ta zastawka się domknie, że poprawie stan swojej psychiki, a to pozytywnie wpłynie na organizm, czytałam przypadki osób, u których ta wada się cofnęła, u mojej lekarki rodzinnej ta wada nie poszła dalej, właściwie to mnie jeszcze trzyma przy życiu, choć jego jakość jest opłakana, nie dość, że problemy z sercem to jeszcze refluks i ciągły ból gardła, co chwilę muszę biegać z tym gardłem do lekarza, żeby sprawdzać czy to zwykły ból, bół od refluksu czy może coś poważniejszego. Byłam dopiero w zeszłym tygodniu, lekarka powiedziała, że to nie angina, dała lek bez recepty, ale po kilku dniach rozbolały mnie węzły chłonne pod żuchwą i znowu muszę iść, żeby sprawdzić co to, to jest strasznie męczące. Czasem wydaje mi się, że to wszystko mam od tego stresy i od tych negatywnych emocji, które ciągle się we mnie kumulowały, zawsze mi coś we mnie nie pasowało, a to wygląd, a to waga, a to nieśmiałość, może dlatego organizm sam zaczął się zwalczać...

Odnośnik do komentarza
Gość anisahhh

ALLICJA zgadzam się z Tobą, bo widzę że dobrze podchodzisz do tematu i często tak jest, że skupiając się tylko na sercu panikujemy jeszcze bardziej i gonimy po kardiologach, a to może być niewłaściwa droga. Mnie tak niedawno kardiolog *odkrył*, że te moje problemy to wina nadciśnienia, bo na wizycie wiadomo miałam podwyższone. Od razu zapisał bloker i kazał mi mierzyć ciśnienie 2 razy dziennie. Zaczęłam mierzyć, blokera nie wykupiłam i okazało się, że przez cały miesiąc miałam książkowe ciśnienie. Tak więc widać, że te kardiologiczne tropy też mogą prowadzić na manowce. Pisząc, że byłoby może inaczej gdyby dolegliwości nie skupiły się wyłącznie na sercu, miałam na myśli głównie to, że wtedy pewnie nie gonilibyśmy tak po kardiologach tylko raczej po psychiatrach. A przy okazji Cię zapytam - znasz jakieś fajne naturalne metody obniżania poziomu lęku? Ja próbuję różnych - od relaksacji do sportu, ale znów z uwagi na fakt, że problem dotyka serca mam dużo więcej wątpliwości i lęków np. przy wysiłku, więc jeszcze trudniej jest się jakoś bronić. POZBAWIONARADOSCI, taką nadwrażliwość i konflikty wewnętrzne przejawia z pewnością większość z nas i między innymi dlatego tu razem jesteśmy. Spróbuj zapisać się na psychoterapię - jeśli uda się trafić na odpowiedniego terapeutę to może Ci to bardzo pomóc. Co do Twoich angin to uważam, że lekarze całkiem rozwalili Ci odporność antybiotykami. Pomyśl o wzmocnieniu odporności, a także spróbuj codziennie zrobić coś co sprawi Ci przyjemność. Jeśli masz jakąś infekcje wirusową to nie zażywaj antybiotyków, tylko np. większą dawkę wit. C. Antybiotyki zostaw sobie na mega silne infekcje bakteryjne!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich tutaj zgromadzonych :) Jetem tutaj nowa i mam ten sam problem co większość z Was, borykam się z dodatkowymi skurczami. Cierpię na nie od kiedy pamiętam ale było ich kilka dziennie i jakoś specjalnie się nimi nie przejmowalam a od jakiś dwóch tygodni mam ich okolo 100 dziennie i każdy z nich odczuwam. Rok temu mialam holtera to wykazal tylko kilka i rok temu echo bylo wporzadku. Teraz w sierpniu mialam ponownie echo, poniewaz w czerwcu chorowałam na grype az wyladowalam w szpitalu i potem czulam sie dziwnie na sercu postanowilam sie udac w sierpniu do kardiologa i echo wykazalo niedomykalnosc zastawki w minimalnym stopniu, kardiolog twierdzi ze musialam miec to od dziecka ze 80% populacji tak ma. Dziwne poniewaz rok temu nic nie wykazalo echo ale zaufalam specjaliscie. Od jakis 2 tygodni odczuwam to dziwne uczucie odczuwam w takiej duzej ilosci. Czy to mozliwe ze z dnia na dzien moge nagle odczuwac taka ilosc? Jestem tym przerazona. Chyba udam się na holtera aby miec pewnosc co to za arytmia i mam nadzieje ze to nic takiego to uspokoję się a co za tym idzie mam nadzieje ze to minie. Bylam u rodzinnej i dostalam skierowanie do kardiologa, Panstwowo trzeba czekac u mnie w okolicy kolo roku czasu wiec czeka mnie wizyta prywatna.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×