Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

MARCIN1:):): oj dowartościowujesz mnie aż rosnę:). Każdy tutaj coś wnosi a wsparcie ważna rzecz. Pewnie wielu z nas nie ma nikogo w swoim otoczeniu kto ma takie *dygotki* w sercu jak my, jakieś dziwadła jesteśmy czy co?:), z moich znajomych bliższych lub dalszych nie wie o czym gadam a gadam przecież o skurczach dodatkowych serca, szczęściarze. Więcej osób spotykam z tachykardią, ktoś powie *ale mi dziś serce waliło*, *mam takie nagłe ataki szybkiego pulsu*, *jak się zdenerwuje czy gdzieś podbiegnę to serce mi mało nie wyleci z klatki*. To słyszę często ale o *nierównościach * w sercu, czyli naszych skurczach już niekoniecznie i jak się tu komuś pożalić?, kto to zrozumie?, kto ulituje?, zatem przyjęłam zasadę nie mówię, nie narzekam bo kto tego nie miał nie musi rozumieć mojego gorszego samopoczucia. MARCIN w jakiej symbiozie, cholera jasna to żadna symbioza to pasożyt jakiś siedzi w nas i dobija nas skurczami. To na nas żeruje, wykańcza, dołuje, łamie psychikę i jeszcze balować nie pozwala i Ty mówisz o symbiozie. Pierdzielę (sorry) taką symbiozę, to intruz który zatruwa nam życie. Nie mam racji? Wiem Ty mówisz o symbiozie w kontekście, mamy skurcze - nie mamy wyjścia = musimy nauczyć się z nimi żyć i mamy symbiozę, dziękuję, nie lubię takiej symbiozy i nie chcę. BETSI tak na chłopski rozum, skurcze nadkomorowe są z przedsionków a komorowe gdzieś tam z komór się tworzą, jak źle mówię to niech ktoś mądry poprawi. Wszem i wobec wszyscy prawią, że komorowe groźniejsze bo jak z komór to mogą wywołać niebezpieczną arytmię, no ale...... No własnie ale na chłopski rozum, w czasie doby serce nam pracuje około/ponad 100 tys. (zależy ile mamy uderzeń na minutę) i te parę, paręnaście razy jak zatłucze nieprawidłowo, nawet komorówkami to nic złego się nie stanie. Pewnie, że różne przypadki się zdarzają, ale nie można myśleć na za, co będzie gdy..... No to spokojnych serc Wam życzę.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie nikt kto nie miał dodatkowych epizodów przeskokow, podduszen, zamierania itp nigdy nas nie zrozumie. Powiedzieć *naucz się z tym żyć* albo *zyc normalnie * to łatwo tylko gorzej się tego trzymać.czasem udaje nam się o tym nie myśleć aż przyjdzie gorszy dzień, czy chwila i znowu się zaczyna dół psychiczny i myślenie - A jak się cos stanie, czy jechać na sor itp. Dla mnie najgorsze są bóle w klatce.raz mocne raz takie mulenie. W grudniu badania i zobaczymy. Ale chyba jednak z tego się nie wychodzi.. chyba ze ze mnie jakiś dziwny przypadek. Mam jeszcze pytanie czy jest na Forum kobieta ktora przy arytmii komorowej była w ciąży i urodziła?

Odnośnik do komentarza

:) faktycznie symbioza to moze niezbyt trafne określenie, bo przeciez z definicji powinno dawać jakąś obopulną korzyść a tej dla siebie za cholerę nie znajduję....no może poza tym ze mam zdrowszą wątrobę bo nie imprezuję ale za to smutniejszy jestem bo przecież, idąc za klasykiem szczęście bez nalewki jest udawane... Ale z drugiej strony jak mozemy to cholerstwo pokonac?...kazdy z nas próbował,zastanawiał się i nic to nie daje...do kilku rzeczy, ktore przychodzą nagle takie jak sraczka czy miłość trzeba dołożyć jeszcze arytmie..ja np nigdy nie wiem kiedy dopadnie wiec chyba trzeba starac się to dziadostwo jakoś zaakceptowac i sprobowac wspolzyc z nim choc słowo moze znów niezbyt trafne:) A co do tego ze inni nie rozumieja to juz nawet nie staram sie za bardzo rozmawiac z kimkolwiek bo przeciez nikt *normalny* nie slucha swojego serca...kilka razy probowalem to patrzyli na mnie wiadomo jak na kogo...zaniechalem więc zwierzania... Dlatego bezcenne wydaje mi sie dla nas skurczowcow takie forum...szukajmy w nim zrozumienia, pocieszenia i wszystkiego czego real nam dac nie umie... spokojnego wieczoru!

Odnośnik do komentarza

ALICJA dzięki ;-) Ale chyba któryś skurczy się nie odczuwa?komorowych czy nad? Dziś trochę serce spokojniejsze. ZNAJOMA dokładnie, nie da się tak myśleć *trzeba nauczyć się z tym żyć*. Zazdrościć tym, co tego nie odczuwają, a w ogóle ja zazdroszczę wszystkiego, a zwłaszcza zdrowia, nie lubię takich co przejmują się byle pierdołą. Jak nie ma się zdrowia, wszystko inne mało ważne!!!

Odnośnik do komentarza

ZNAJOMA, napisałaś to co odczuwamy. We mnie też gdzieś głęboko siedzą czarne myśli. Ogarnęłam w większości swój strach przed skurczami, nauczyłam się z nimi żyć, oswoiłam słowa lekarza, że przy zdrowym sercu arytmia nie powinna nam zaszkodzić, no ale..... I znowu ale, czy tak będzie cały czas, czy dzisiejsza, następna, tysięczna arytmia nie zabije NAS. Wiem nie powinnam myśleć co będzie kiedyś, sama to polecam innym ale takie myśli w nas siedzą, myślimy jednak, że to nie noga, ręka tylko serce, tak ważna część nas samych. Też jak mi to moje serce tłucze w różne strony uruchamia się myślenie, czy może powinnam podjechać na SOR, czasami nie wytrzymuje i jadę, ale wtedy kiedy dochodzą mi inne objawy towarzyszące, kiedy trwa to bardzo, bardzo długo i jak można być w takim momencie spokojnym? ale wyobraźcie sobie, że można. Dzisiejszy dzień mnie rozbił i jak nie mam w zwyczaju łykać uspokajaczy to dziś musiałam strzelić sobie hydro a później wyjść z pracy Do rzeczy. Rano miałam spotkanie, nazwijmy to z Panem X, stały kontrahent, znamy się od lat, łączą nas sprawy zawodowe, ponieważ długo się znamy więc nasze rozmowy są miłe, łatwe i przyjemne. Dziś mieliśmy spotkanie, pan X przyjechał o czasie, zdjął kurtkę, siada, chichy, śmiechy, opowieści zanim przejdziemy do meritum sprawy i celu spotkania i nagle pan X, milknie i łapie się za serce. Ja blada, mokra ze strachu, telefon w dłoń a pan X każe mi czekać. Stoję jak głupia z telefonem w łapie, pan X oddycha, nachyla się, wstaje, siada, wstrzymuje oddech. Trwało to z 15 minut, dla mnie wieczność, stałam jak głupia, latałam jak głupia wokół niego z trzęsącymi łapami, co tam łapami, cała się trzęsłam a nogi miękkie i ciągle pytam czy mam dzwonić na pogotowie. Pan X mnie uspokaja, w końcu atak minął, pan X wstał, przeprosił za zamieszanie, poprosił o kawę i dalszy ciąg rozmowy. Za cholerę nie mogłam się uspokoić, przeszliśmy na tematy serca. Pan X mówi, że nie wie co ma, podejrzewamy częstoskurcz, przyszło nagle, nagle odeszło. Nigdy nie złapał tego na żadnym badaniu, ma to 2 czasami 3 razy do roku więc problem uchwycenia jest oczywisty, a wyniki na nic nie wskazują. Skurczy dod. nie posiada jedynie takie ataki. Dziś według Niego bardzo długi, zawsze jest to 5 do 10 minut maksymalnie. Dlaczego to opisałam, bo wczoraj rozmawialiśmy, że nikogo w naszym otoczeniu nie znamy z naszymi przypadłościami, od dziś ja już znam. Teraz moje wnioski. Ja po Jego ataku czułam się zestresowana, spanikowana, nie nadająca się do niczego, On po ataku wstał, uśmiechnął się i powiedział, że zna to i wcale ale to wcale nigdy się nie denerwuje ani nie boi jak taki atak go najdzie, nie rozpamiętuje tego, przyzwyczaił się. No rzesz, jakby mnie takie *coś* złapało to chyba bym padła ze strachu, paniki i nie doszłabym do siebie przez najbliższe dni a On zero stresu. Wniosek: można się nauczyć z tym żyć, można to zaakceptować, my nie potrafimy, widocznie jesteśmy słabszej konstrukcji psychicznej. Pan X rozwalił mnie na dzisiejszy dzień, później pojechaliśmy do kawiarni na lody, bo nie nadawałam się do dalszej pracy a On zupełnie szczęśliwy, radosny jak zawsze kiedy się widzimy. Nie wiem czy takie częstoskurcze są niebezpieczne, według mnie powinien zrobić badanie elektrofizjologiczne, bo to, że nie wychodzi nic na ekg, holterze to może w badaniu by wyszło?, nie wiem, nie znam się na częstoskurczach za bardzo, taka liźnięta wiedza. Dobrze, że już weekend bo mam dziś dzień spieprzony. ZNAJOMA a jak Ty się czujesz po ablacji, jak według Ciebie, lepiej, gorzej, na tym samym poziomie? MARCIN współżyć też wolałabym z kimś innym niż z arytmiami:) ale co zrobić, trzeba cholerę zaakceptować. BETSI, nie zazdrość nikomu, niczego, bo tak na prawdę nie wiemy dokładnie z czym ta druga osoba się zmaga, choć na pozór może się wydawać szczęśliwa, bogata i piękna. Pozdrawiam Was weekendowo szczerze i z uśmiechem ale z paskudnym nastawieniem, wisielczym nastrojem i głębokim dołem psychicznym. Muszę jednak zamilczeć na trochę jak mi się uda bo mało we mnie ostatnio optymizmu a nie będę tu szerzyła jakiegoś pesymizmu, smutnych opowieści i wisielczych nastrojów, dość macie własnych. Alka ogarnij się i do przodu, więc jak Alka się ogarnie to powróci. Wylałam żale i uciekam się dołować

Odnośnik do komentarza

@allicja ja to nadal podtrzymuję moją tezę, że Ty jednak powinnaś prowadzić bloga w tym temacie :) A tak na poważnie, bardzo fajny ten Twój ostatni wpis, szkoda tylko że okupiony czyimś przeżyciem, ale na szczęście nie groźnym, a Nam dającym wiarę... I co dalej ? Bierzemy przykład z tej opowieści ? Ja myślę że powinniśmy... A tak z troszkę z innej beczki. Ostatnio wywołujemy poszczególne Osoby do napisania, to i ja może poproszę ? A mianowicie AS12 , jesteś tu jeszcze czasami ? Jak u Ciebie historia się toczy ? Pozdrawiam wszystkich i każdego z osobna !

Odnośnik do komentarza

Ja też się dziś zastanawiałam co jest tak naprawdę gorsze - arytmia sama w sobie czy ten nerwicowy lęk, który nie pozwala normalnie funkcjonować. Jedno jest pewne - arytmia przyjmowana *z uśmiechem na twarzy*, jak i nerwica bez dolegliwości sercowych nie powodowałyby aż takiego ograniczenia jakości życia. U mnie ostatnio już mniej tachykardii, ale jak mnie jeszcze nieraz dopadnie w nocy to z lęku sięgam po jakąś tabletkę. Wiem dobrze, że i tak atak sam minie, ale nie umiem znieść tego strachu i sam fakt zażycia czegoś mnie uspokaja. Jeśli Pan X niczego w takiej sytuacji nie zażył to jestem pełna podziwu...

Odnośnik do komentarza

Alicja od zabiegu już minęły 3 msc. Różnie jest, czasem lepiej czasem gorzej. Myślę że ogólnie jest trochę lepiej ale tego jak jest naprawdę dowiem się w grudniu po badaniach. Generalnie to najbardziej dokuczają mi bóle, nie wiem czy się jeszcze tam wszystko goi czy co , może to też być trochę od kręgosłupa bo też mam z tym problem. Nie wiem. Mam też od czasu do czasu taki jakby ucisk w sercu taki mocny ból przez sekundę uderzenie goraca,lek i zaraz wszystko wraca do normy. Jakby ten ucisk pojawial sie w tej samej sekundzie co oddech i wtedy tez przeskok w sercu. Dziwne.. Jeśli chodzi o Pana X TO mysle ze jemu jest o tyle łatwiej psychicznie ze ten czas między tymi atakami nie jest wypełniony skutkAmi dodatkowymi tylko normalnym biciem serca i to go uspokaja. Ale nie można bagatelizować żadnych sensacj serca. Psychika przy sercu potrafi stwarzać nam niemal wyłącznie czarne scenariusze. Ja np mam 30 lat prawie, martwię się o siebie ale chciałabym być mamą. Te dwa zabiegi również były w tym celu ale nie wiem czy będzie mi to dane. Nie chcę żyć w przerazeniu ze coś mi się stanie. A mieć matkę wariatka to też nie jest dobrem dlatego rak chcę się z tego wyleczyć ślę nie wiem czy się da.

Odnośnik do komentarza

Witajcie długo mnie tu nie było .Miałem 2 miechy względnego spokoju ale dzisiaj od godz 4 mnie skurczyki atakują. Jeszcze nigdy nie miałem ich tak dużo podczas tych 5 godzin ale nie są silne odczówam tylko takie szarpniecia i mroczki na 2 sekundy.Naszczęscie nie panikuję to jest takie dziwne uczucie jak burczenie żałądka lecz jest to serduszko.Naszczęście holter 4 dniowy wyszedł dobrze i echo też.

Odnośnik do komentarza

Znajoma, ja też miewam takie fale uderzeniowe gorąca i zazwyczaj mega przyspieszenie rytmu wtedy. W ogóle mam dość dużo takich nagłych przyspieszeń w ciągu dnia i myślę, że to jest stricte nerwicowe. Oczywiście staram się szukać innych przyczyn, ale niczego poza nerwicą jednoznacznie nie znalazłam. Jeśli chodzi o okres ciąży i połogu to z doświadczenia powiem Ci, że te wszystkie zaburzenia bardzo ladnie się u mnie wyciszyły. Po prostu kobieta ma wtedy zupełnie inne sprawy na głowie i przestaje myślec o swoim sercu. Jest to bardzo fajny i pozytywny czas, a to też korzystnie wpływa na samopoczucie. Niestety arytmia prędzej czy później może powrócić i wtedy moga pojawiać się wyrzuty, że nie wypełnia się odpowiednio swoich obowiązków. Ja w najgorszym okresie nie byłam w stanie nigdzie wychodzić z domu, chodzić na wywiadówki etc.

Odnośnik do komentarza

KRAKUS jestem,żyje i czasami zagladam na forum.Po długich oczekiwaniach odebrała wyniki z biopsji i okazało się Bogu dzięki ,ze zmiana nie jest złośliwa,ale co przeżyłam to moje,ten strach i to czekanie !!!!!!!zmiana została usunięta lecz mam wrażenie ,ze część tego zgrubienia pozostała wiec umowilam się znowu na wizytę i niestety znowu termin na 7 grudnia!!!!wszędzie każą czekać,czekać ,czekać k.......a m.....c ,ze tak juz napisze ,ale jak IDE do lekarza i mowie ze mam zmianę to on do mnie NA CO PANI TAK DLUGO CZEKALA TRZEBA BYLO PRZYJSC!!!!! Z sercem bez zmian arytmia gości dalej u mnie,jedno jest pewne ze kiedy byłam zajęta moimi wynikami to w ogóle nie odczuwalam skurczy ,po prostu kiedy nie myslalam o sercu to i skurczy nie czulam.KRAKUS ,a ty jak sobie żyjesz??

Odnośnik do komentarza

Witajcie ja już dzisiaj lepiej ostatnie 2 miesiące auper może z 10 skurczy czułem ale wczoraj skurczy miałem jak nigdy co 10 15 sek. Przez 8 godzin dopiero w pracy jak zaczołem fizycznie robić i przeszło.Dowaliłem magnezu sok z pomidorów i jest lepiej tylko strach pozostał. Muszę zrobić badanie na tężyczkę utajnioną bo mam wszystkie objawy. Mrowienie twarzy wokół ust Skurcze nadkomorowe Astma oskrzelowa Zmeczenie I inne

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONA RADOSCI

MARCIN1 Właśnie dzisiaj zajrzałam, bo nie jest dobrze, znowu czuję to wibrowanie i nie wiem co to jest :/ Czuję takie wibrowanie wokół serca, jakby ktoś wbijał wokół niego milion igiełek, to jest też takie mrowienie jakie się czuje, gdy noga lub ręka ścierpnie, gdy mierzę wtedy puls na ręcę, to nie mogę wyczuć jednego pulsu tylko jest tak, jakbym miała kilka pulsów obok siebie, czasami dwa, czasami więcej, bardzo się boję, że to migotanie i nie daję rady, tak jakby był jeden puls, a obok niego kilka skaczących igiełek, gdy odczuwam te *igiełki* wokół serca, to wtedy sprawdzam puls i one skaczą również na ręce. Właśnie teraz tak mam i już mam mega panikę, chce mi się płakać i robi mi się słabo z nerwów. Muszę zrobić holtera bo zwariuję. Jeśli wyjdzie to migotanie to to będzie dla mnie koniec, załamię się totalnie i nie podniosę się z tego.

Odnośnik do komentarza

Qrcze, znów dopadł mnie dziś ten szybki częstoskurcz. Ostatnim razem takie coś miałam pod koniec września. Nawet nie byłam jakoś napięta czy zdenerwowana, po prostu pochyliłam się i podniosłam i wtedy się zaczęło. To jakiś zupełnie inny rytm - czuję go tak jakby serce biło bardziej do góry. Rytm na oko w okolicach 240, ale pomimo że to mega nieprzyjemne uczucie to żadnych innych objawów i stan ogólny dobry (poza narastającą paniką). Akurat byłam blisko przychodni, więc poszłam z nadzieją złapania tego na EKG. Ale zanim pani w rejestracji się pozastanawiała jak to zrobić, bo to nie moja przychodnia, to rytm już spowolnił i zaczął wracać do normy. Skierowano mnie najpierw do lekarki, ale wtedy rytm był już zbliżony do normalnego. Nie robiłam więc tam badania, bo w sumie panie nadal nie wiedziały czy mogą je zrobić na NFZ czy nie. Oczywiście gdyby częstoskurcz się utrzymywał to zapłaciłabym im za EKG, ale w tej sytuacji nie miało to sensu. I co to jest? Nagły, dość silny napad częstoskurczu, który zazwyczaj pojawia się przy jakiejś zmianie pozycji (lub emocjach?) i sam uspokaja się najdalej po kilku minutach? Odczuwam wtedy inny, taki jakby trochę trzepoczący rytm, bardzo szybki ale miarowy i wyczuwalny na obwodzie. Przy tym czuję się w miarę OK, tzn. ciało nie słabnie, ani nie mdleje.

Odnośnik do komentarza

Według mnie to może być nadkomorowy częstoskurcz - tam rytm sięga powyżej 200 uderzeń. Zaczyna się nagle - serce po prostu wskakuje w inny rytm i z 70 uderzeń robi się przynajmniej 3 razy więcej. Nie mam już pomysłu jak to wyłapać, bo próby znalezienia długotrwałego holtera spełzły na niczym z powodu olbrzymich kosztów. Ale nawet zakładając, że są to epizody takiego częstoskurczu to dalej nie wiem co z tym robić. Może jednak zażywać jakiś betabloker czy coś przeciwlękowego?

Odnośnik do komentarza

Jacop,jak przesledszisz nasze wpisy to pewnie trafisz na moje w których opisywałam wlaqsnie takie wibracje.Mnie te wirowanie,laskotanie,jakieś mega nieprzyjemne uczucie w klatce doprowadzało do szału,najgorzej było wieczorem przed zaśnięciem!!!!Okazało się ze to wszystko nerwy +skurcze i moze drzenie miesni a ja sobie wmawialam jakieś migotanie,trzepotanie!!Na holterze były tylko skurcze ,żadnych migotan.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×