Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

....a ja Wam wszystkim tak troszkę na poprawę nastroju .... serduszko puka w rytmie cza , cza ,cza....... mamy taką dolegliwość a nie inną , musimy jakoś z tym nauczyć się żyć . Wiem że niektórym jest ciężko , ale niestety nikt nie wynalazł cudownego leku na arytmię . Mi też serducho po dłuższym czasie mniejszego spokoju daje się we znaki , ale szczerze już przestałam się tak w to wsłuchiwać i panikować jak jeszcze jakiś czas temu. Też jest mi ciężko , mam chwilę słabości ,ale wiem że to moje gdybanie nic mi nie pomoże i staram się żyć normalnie pomimo mojej dolegliwości. A uwierzcie też mam ciężkie dni i swoje już przeszłam . Ala kochanie co u Ciebie? Ja już padam czasami...praca to szpital do taty ... Pytałaś o tatę ... chemia.......hmmmm powiem tak po chemii jest poprawa tylko tato stał się bardzo nieooodporny i drugi raz już miał zabieg robiony (zrobił mu się poraz 2 ropniak w odbycie) mówi samo wszystko za siebie.... nie ma odpornośći.... aale leczenie idzie w dobrym kierunku...:) mam nadzieję że u Ciebie wtych sprawach też wszytsko ok...:) bo ze starej ekipy tylko my zostałyśmy.

Odnośnik do komentarza

...oj przepraszam i nasz kochany omega :) się odezwał ostatnio...troszkę prywaty do omegi , który pokazuje swoimi radami i wypowiedziami takie światełko radości .....oj zabije mnie że się nie odzywam do niego na gg:) ale serio brak czasu ,mam tak zajęty ostanio każdy dzień...ale na pewno się odezwę i się powspieramy w swoich dolegliwościach bo nikt nas tak nie zrozumie jak osoba której realnie nie znamy a przechodzi to samo....:)to pomaga uwierzcie:)

Odnośnik do komentarza

Spróbujcie państwo technik relaksacyjnych, wyciszających i trochę może ziółek uspokajających. Tutaj psychiczne nastawienie ma duży wpływ na efekty terapii. Po prostu w znacznej mierze minimalizacja dolegliwości jest w rękach samych pacjentów. Stosować się do zaleceń lekarskich, le oprócz tego wesprze sie innymi, naturalnymi i nieszkodliwymi zupełnie metodami. Jeśli lekarz informuje, że nie zagraża to życiu, przyjąć tą prawdę i zacząć radzić sobie z kompulsywnymi i obsesyjnymi myślami. Dyskomfort odczuwamy przecież na innych polszczyznach życia także i też uczymy się z nim żyć. Powiecie: *łatwo mówić*. Jasne, zgadzam się. Lepiej przecież nauczać wielu jak postępować niż samemu stosować się do swoich rad. Ale wierzcie mi, tak myślimy tylko wtedy, gdy nie próbujemy podejmować konstruktywnych i racjonalnych zmian. Wszystko jest możliwe. trzeb tylko znaleźć klucz i umiejętnie przekręcić zamek...... . Drzwi otwierają się same. Bywe ze trudem............................ .

Odnośnik do komentarza

Wróciłam do świata żywych. Jednego z pięknych dni kładłam się spać zdrowa na ciele i umyśle, chyba:) a rano wstać z łóżka nie mogłam. Powalił mnie jakiś wirus, bakterie czy inne cholery, straszne gripisko, nie obyło się bez antybiotyku. Dziś dopiero wylazłam z wyra odzyskawszy trochę sił ale dalej stan chorowity. ARTUR46 spóźnione ale ze szczerego serca (choć jak wiesz arytmicznego) najlepsze życzenia imieninowe. Dobrze kolego, że u Ciebie sercowo lepiej i tego się trzymaj a lekarze to mają różne podejścia, jeden nie broni, drugi kategorycznie NIE zarówno z alkoholem jak i papierosami i wagą do kompletu. Sam zaś pan doktorek lubi sobie drinknąć, papierosem dołożyć i do najszczuplejszych też się nie zalicza. Wiadomo jednak, że taka jego rola żeby pacjenta uświadamiać a my ludziska powinniśmy wszystko tylko z umiarem, w rozsądnych ilościach i z głową to myślę, że nic nie zaszkodzi a organizm jak czegoś nie chce da nam znać. O cudzie, o którym pisałeś nie słyszałam, nie znam, nie brałam. ANISAHH, chyba Ty pytałaś o sporcie, jak u nas? Gdzieś tu na forum był artykuł, że sport uprawiany systematycznie wycisza arytmie. Myślę, że każdy przypadek to indywidualna sprawa i o tym musi zdecydować lekarz, bo arytmia arytmii nie równa. Ja sportów nie uprawiam bo nie lubię to po pierwsze a po drugie brak mi czasu na takie rozrywki. ANISAHH, tak za bardzo z Twoją teorią się nie zgodzę, bo ja swoje tysiące czuję. Zapewne nie wszystkie, ale bardzo dużo a jak się skupię to chyba wszystkie, sprawdzałam kiedyś ze swoim holterem bo zapisywałam każdy skurcz a później porównywałam z opisem kiedy były. W związku z powyższym nie wczuwam się w skurcze pojedyncze ale trójek, salw, bigemini nie sposób nie zauważyć bo to są za silne łupnięcia a nawet zdarzyło mi się zemdleć przy mojej arytmii więc prawo do niezgadzania się z Twoją teorią jakieś mam. Zapewne każdy z nas ma inaczej z odczuwaniem, ja tylko napisałam na swoim przykładzie. PRPERTH, za debiut dziękuję, pierwsze koty za płoty następnym razem będzie lepiej, pocieszać mnie proszę jak będę płakać, przyznam się, poproszę i wtedy wręcz będę wymagać wirtualnego pocieszenio-przytulenia:):): Teraz poważnie, ja Cię nie pociesze tylko nawrzeszczę!!! Kardiolog ma rację, Ty chłopisko zdrowe jak KOŃ. 2 skurcze, 40 skurczy to kropla w morzu, dopuszczalna ilość, nic nie zrobi Twojemu sercu, zgadzam się może trochę zaburzyć stan psychiki. No ale, żyjesz?, nic się do tej pory nie stało? to mało prawdopodobne żeby coś się stało a jak nawet to zapewniam, że tak widocznie musiałoby być, od niektórych rzeczy uchronić się nie da nawet jak będziesz latał do lekarza codziennie. Olej to, nawet jak stuknie w sercu parę razy to odetchnij głęboko, popij wodę, wygnij się w prawo i lewo i serce wróci do normy, tylko później nie myśl już o tym, że parę minut temu, parę godzin temu, czy wczoraj serce źle zabiło. Zabiło bo to nie szwajcarski zegarek ma prawo się zawiesić na chwilę. Biedna dziewczyna, kopnie Cię w tyłek:):): bo ile można czekać na oświadczyny, kobietka się przy Tobie zestarzeje, pomarszczy a Ty dalej nic. Weź się w garść, kupuj pierścień, jakiś wiecheć pikny i padaj na kolana prosząc o rękę bo Ci skarb ucieknie. A co to za różnica czy padniesz oświadczony czy nie oświadczony więc do roboty. Tylko mi się tutaj na mnie nie obrażać:):):): JACKOP1984 no niestety z mojego doświadczenia powiem Ci, że można się cieszyć długo dobrym samopoczuciem i nagle skurcze znowu zawitają do naszego ogródka, trzeba się z tym liczyć. EWO jako *stare weteranki*, oczywiście młode wiekiem duchem już trochę tutaj pokrzyczałyśmy wspólnie i mam takie same zdanie na temat arytmii jak Ty. Oczywiście moi drodzy EWA ma rację w tym co napisała, ja mam takie same podejście jak Ona. Do arytmii trzeba podejść ze spokojem bo i tak nic z tym zrobić nie możemy więc żeby nie marnować sobie życia trzeba tą ułomność w jakiś swój własny sposób zaakceptować. Ja tak jak EWA mam dni bardzo kiepskie i psychicznie też potrafię być podłamana jak mam taki kiepski dzień, ale nie potęguje wtedy w sobie lęku tylko staram się wyciszyć, uspokoić serce, pooddychać spokojnie bo lęk, nerwy jeszcze bardziej potęgują wzrost ciśnienia i nierówną bądź szybką pracę serca. No cóż Ewo, u mnie w :*tym temacie* to znowu czekanie na badania, przełom listopad - grudzień znów komplet badań, naświetlań, prześwietleń, tomografy, usg i szpital wrrr ten straszny. Jak będzie, okaże się w grudniu, jak dobrze, to w przyszłym roku już nie co 3 miesiące a tylko dwa razy w roku będę poddawana męczarniom. Znam dokładnie co przechodzicie z tatą (niedawno miałam to z moją mamcią), znam dokładnie procedury w tej chorobie, baaa onkologia stała się moim konikiem i niedługo sama stanę się specjalistą w tej dziedzinie, chłonę te tematy niczym lekarz, pożeram wręcz wiedzę książkowo-naukową z tej dziedziny. Współczuję Wam bo wiem z czym walczycie i jak to się odbija na tacie i całej rodzinie ale jak widzisz, że jest lepiej i wyniki o tym świadczą to super. Tylko pamiętaj EWO, żeby w tej chorobie być zawsze krok do przody i niczego nie przeoczyć. Trzymaj się. Ufff, dobrnęłam do końca, długo wiem, ale rozpisaliście się strasznie a ja, jak to ja, gaduła straszna nie chciałam być gorsza więc sobie pozwoliłam sama na paplanie:) Ktoś mnie uświadomił, że jesteśmy tu co niektórzy dwa lata, w tym ja, łooo matko i córko, tragedia, tyle czasu, kto mi na to pozwolił? toć ja nie lubię przesiadywać tak długo w jednym miejscu, chyba czas na wyprowadzkę, bo wrosnę tu i ciężko mnie będzie wyskubać:) Trzymajta się zdrowo, brońcie przed wirusami a ja idę dalej chorować, haaa jutro nie idę do pracy bom chora:)

Odnośnik do komentarza

Zabic nie zabije, ale surowe konsekwencje będą wyciagniete. U mnie te skurcze jakos się zmienily nie są tak mocne jak kiedyś, choć się zdarzają. Teraz są słabsze, niekiedy prawie niewyczuwalne, ale latem miałem pierwszy kilkuminutowy częstoskurcz. Jest w sumie niezle, lepiej niż rok czy dwa lata temu. Jak dzisiejsze eliminacje przeżyje to nic mnie nie zabije. Kondycja jest b. dobra Aha już od kilku lat betaloc zok. Dzien w dzień rano. Od początku roku w zwiększonej dawce 100mg Opinie na forum o leku były rozny. Moja jest na TAK

Odnośnik do komentarza

Allicja, ja staram się w miarę regularnie ćwiczyć, bo zawsze to lubiłam, ale mam teraz dużo wątpliwości. Wydaje mi się, że przy niektórych ćwiczeniach pojawiają się skurcze i ciekawa jestem jaka aktywność byłaby najbardziej wskazana. Ze względu na skurcze boję się np. podskoków, a z drugiej strony ze względu na tachykardię wszystkiego co dość intensywnie podnosi puls. Zastanawiam się też jaki jest powód tego, że jakieś zaburzenia pojawiają się w trakcie sportu. Czy to jest po prostu lęk i nadwrażliwość układu autonomicznego, czy sam wysiłek coś takiego dodatkowo wyzwala? Chyba najlepiej czuję się ostatnio podczas lekkiego joggingu, ale chciałabym też robić inne ćwiczenia.

Odnośnik do komentarza

Wczoraj miałem taką dziwnawą sytuację, która mi się zdarza bardzoooo rzadko i to bez przyczyny. Po prostu wracam do domku, coś wszamam, kąpiel, siadam do laptopa trochę netu, czas do spania i czuję jak serce mi bije mocniej i ok 90 na minutę. Niby nie byłoby to nic dziwnego OK, ale jednak ja leżę i nic nie robię. Próbuję zasnąć i nie mogę, czuję jak bije mocniej i szybciej. O dziwo miarowo, z tego co wyczuwam to nie potyka się tylko bije szybciej. Dziwne to, kiedyś panikowałem, teraz to raczej olewam i próbuję zasnąć. Na boku gdy to trwa nie da rady, słychać za dużo, na wznak zazwyczaj zaypiam a gdy się budzę to serduszko pomalutku bije jak trzeba :) Zastanawiam się co to może być, ni to tachykardia, ni to częstokurcz, kurde może jakieś migotanie mnie dopada a rak poza tym to serducho daje rady... potyka się w ciągu dnia, częściej wieczorem jak rano. Wyczuwam kilka/kilkanacie potknięć na dobę. Jakoś trzeba żyć (chyba?) Każdy zrzuca wszystko na mój tryb życia. Śpię po 6-6.5h, pracuję dziennie koło 12-14h, praca silnie stresująca. Ale mi sie wydaje, że to nie jest wina trybu życia te skurcze dodatkowe komorowe i nad.

Odnośnik do komentarza

Ja często tak mam, że mam tętno w okolicy 90 gdy się położę jakiś czas po zjedzeniu posiłku. Według mnie jest to reakcja poposiłkowa, która może zależeć od tego co zostało zjedzone lub po prostu występować z powodu zaangażowania organizmu w trawienie. Bicie serca jest wtedy zbyt silne i męczące, ale nauczyłam się to ignorować. Przy jazdach z tętnem powyżej 200 takie coś to pikuś. Druga moja teoria jest taka, że to hipoglikemia reaktywna - po posiłku następuje zbyt duży wyrzut insuliny i poziom cukru spada, co powoduje rozdrażnienie i osłabienie.

Odnośnik do komentarza

Properth: Po posiłku serce przyspiesza, to zupełnie normalnie, szczególnie u nerwusów takich jak my. Proponuję Ci zmierzyć wtedy puls ciśnieniomierzem, jesli byłoby to migotanie, to aparat wykaże błąd. Ale z mojego doświadczenia to raczej zwykły zatokowy rytm. Ja mam tak czesto po bardziej obfitym posiłku, a w swieta, jak zjem o wiele wiecej niz zwykle, to juz totalnie szaleje

Odnośnik do komentarza

Properth mam do ciebie pytanie dotyczące tego szybkiego bicia serca po schyleniu. Mnie takie coś zdarza się raz góra 2 razy w roku, przez kilka lat nie miałam w ogóle. Scenariusz jest zawsze taki sam: pospiech albo nerwy, serce juz jest przyspieszone i nagły skłon powoduje podduszenie w gardle, serce wskakuje na strasznie szybkie obroty, niby bije miarowo, ale podczas tego ataku czuje regularne *podduszanie* w gardle, tak jak przy skurczu dodatkowym, tylko, ze nie jest to pojedyncze podduszenie tylko trwa przez cały atak. Konczy sie samoistnie po kilku minutach. Podejrzewam, ze jest to jakis rodzaj czestoskurczu, ale nigdy nie udalo mi sie tego zdiagnozowac. Czy złapałes taki atak na ekg albo holterze?

Odnośnik do komentarza

Hej U mnie nie ma czegoś w stylu duszenia, normalnie oddycham itd, jedynie czuje te zarywanie w gardle.szyi. Trwa to kilkanaście sekund zazwyczaj :) Nie udało mi się złapać na holterze nic innego jak skurczy dodatkowych nadkomorowych i komorowych. I tutaj widzicie, dochodzimy do sedna. Kardiolog mnie kręci, że z wiekiem może to przejdzie a tu dupa za przeproszeniem. Z tego co mówi kolega to się nasila. Świetnie, a prosiłem kardiologa o szczerość....

Odnośnik do komentarza

Ja prawie doleczona, antybiotyk skończony, żołądek rozwalony, katar dalej na posterunku. Dość, że wykończyła mnie grypopodobna zaraza to serce też z nią do kupy współgrało. Trzeba przyznać, że wszelkie infekcje potęgują u mnie akcje sercowe, nie wiem czy u Was też tak jest? Serce pracowało mi na pełnych obrotach, mały mój ruch i od razu szybkość jak u maratończyka i arytmia w pakiecie, do tego takie drżenia serca prawie non stop. Po wszystkim leczę katar i rozwalony żołądek po lekach. Serce uspokoiło się trochę, na ile? licho wie, chyba i ono wypracowało się maksymalnie to może trochę pobije spokojniej. PROPERH Twój opis incydentu nie wygląda mi na migotanie, raczej stawiałabym na przyśpieszony puls, no ale...... Migotanie to jednak jakiś chaos w klatce piersiowej/sercu a u Ciebie było miarowo. A co do kardiologa to może i Cię kręci, moja kardio mówi, że z wiekiem może być tego więcej i drugi mi to samo powiedział, ale reguły pewnikiem na to nie ma. ANNAM mi to u Ciebie wygląda na częstoskurcz, nagle przychodzi, nagle odchodzi, pewnie póki nie udowodnisz lekarzowi, że to masz (ekg, holter, czarno na białym na wydruku) to małe szanse, że uwierzy, no chyba że badanie elektrofizjologiczne ale też mogą nie wyzwolić ataku, musisz chyba złapać to na jakimś badaniu. A jak masz taki atak to może pognaj do przychodni, do szpitala czy gdziekolwiek żeby to zapisać. Myślę, że może te podduszanie być czymś oczywistym. Skoro dużo osób ma takie dziwne uczucie w gardle jak ma nasilone skurcze (ja mam), coś jakby mi serce się blokowało w gardle i chciało uciec przez nie, to przy takim częstoskurczu, gdzie serce zapierdziela mogą być uczucia duszenia w gardle. Ach lekarze, skoro oni są tak nastawienia do naszych skurczy, że to nic to gdzież Ci powie, że tak może dusić, zaraz zwali na nerwy i ma problem z głowy. Kolejna sprawa, to z tego co mi wiadomo, to każdy jakiś gwałtowny ruch, właśnie schylenie np. może wywołać częstoskurcz, oj ten Twój kardio jakiś kłamczuszek chyba albo Cię mami albo niedouczony i ufaj takiemu. Ja tam chcę wierzyć, że kiedyś to minie, że będzie dobrze i będzie to tylko naszym złym wspomnieniem, czego sobie i Wam życzę.

Odnośnik do komentarza

No właśnie u mnie nic nie jest oczywiste. Aczkolwiek te mi się wydaje, że to jaki rodzaj czestoskurczu, mam tez nadzieje, ze to nakomorówka i że nie mam jakiejs dodatkowej drogi przewodzenia, a w szczegolnosci wpw, Pierwszy taki atak miałam pod koniec 2005 roku, potem 1 czy 2 w 2006 i potem aż do 2011 był spokój. Od tych 4 lat zdarza mi sie raz do roku, czasem 2 i trwa raptem kilka minut. Ponadto mam napady tachykardii zatokowej, naszybsze tetno jakie udało mi sie zmierzyc to 167/min. I te napady włąsnie wygladały na typowy czestoskurcz-siedzialam sobie, nagle robiły mi sie goraco, skok cisnienia i serce zaczynało walic. Teraz te napady mam tylko w nocy-budze sie w panice, serce jest troche przyspieszone, wystarczy najmniejszy ruch i tetno skacze do ponad 160. Przestałam juz wierzyc, ze kiedys to sie skonczy.

Odnośnik do komentarza

Cieżko mi ten napad złapać, bo po 1 raz do roku to naprawde rzadko, a po 2 to jest tak krotki, ze nie zdazyłabym sie nawet ubrac. Jesli codzi o kardiologow, to rozmawialam ze znajomym kardiochirurgiem, ze specjalista od zaburzen rytmu, z kardiologiem z oddziału, gdzie lezałam, z kardiologiem, ktory robil mi usg serca i jeszcze 2 innymi i dla zadnego z nich nie bylo to oczywiste. prosiłam nawet mame, zeby popytała swoich pacjentów z czestoskurczem napadowym jka u nich zaczyna sie atak i czy podczas niego czuja podduszanie w gardle, patrzyli na nia jak na idiotke, ale mowili, ze nie, po prostu serce wali i wskakuje im taki szybki rytm niezaleznie od pozycji ciala. Artur, piszesz, ze miales czestoskurcz? tzn ze juz nie masz? Jestes po ablacji? Długo u Ciebie trwał taki atak? Jakie miałes tetno?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×