Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Iskierka31

Witajcie. Allicjo no niestety na północy też mają :). Nie meldowałam się dłuższy czas bo własciwie nie było o czym pisać, ostatnio jak pisałam byłam na etapie rozważania czy brac betaloc 50 który zapisał mi kardiolog. Ostrożna jak DOBRA RADA zaczełam od dawki 25, 2 dni było ok, potem skurcze wrociły więc zwiekszyłam do 50 no i potem zaczęła sie jazda, nie dosc ze dziwne szumy i gwizdy w uszach to jeszcze taka ilosc i rozmaitośc skurczy ze słów brak, wyczytałam, na ulotce, ze w pierwszych momentach moze arytmia się nasilic wiec postanowiałam cierpliwie odczekac, po 3 tygodniach powiedziałam dosc, zaczełam odstawiac lek i na dzien dzisiejszy mam standardowe ilosci skurczy czyli dni lepsze i gorsze ale te gorsze i tak są lepsze od tych ktore były podczas brania betaloku. Poza tym ciagłe choróbska dzieci przynoszone przez starszą córke z przedszkola plus świateczna angina moja i męza skutecznie odsunęły myslenie o skurczach na plan dalszy. Nie wiem czy ktos uzna mnie za weterankę skurczy- dla nowych na forum mam ją 11 lat- mogę napisac tyle, że u mnie zmieniło sie jedynie to, że na początku miałam skurcze nadkomorowe, teraz mam komorowe, kiedys były tylko pojedyncze potem bi i tri, ale teraz znow mam raczej tylko pojedyncze, nie ma chyba schematu co jak i kiedy, jedni maja tak drudzy inaczej jedno chyba tylko jest niezmienne-nie słyszałam, zeby komuś całkiem przeszło, to nieoptymistyczne ale moze skoro nie da sie tego diabelstwa pozbyc to moze da sie pokochac? he he żart, pokochac sie nie da, ale moze da sie chociaz nauczyc sie z tym życ. zresztą.. czy jest inne wyjscie?

Odnośnik do komentarza

Witaj Ziomalko Iskierko , tak , tak na północy tak się pięknie mieszka a i tak złapała nas arytmia . No ja bez leków ciągnę i jakoś żyję bez sensacji sercowych i z dobrze wydolnym sercem . Ty kochana jesteś pół weteranką bo cała to ja . No chyba ,ze ktoś mnie * przebije w stażu arytmicznym * to wtedy oddam palmę pierwszeństwa a przypomnę ,że 30-tkę na karku z arytmią mam , oj jaka przez to młoda jestem -:) Trzymajmy się wszyscy dzielnie , początek weekendu , jest dobrze.Ja pomimo ,ze nie pracuję zawodowo tylko w domu praca codzienna to staram się jak najwięcej w sobotę i niedzielę odpoczywać . Alicjo , jak możesz i nie używałaś to pij pomiędzy tabletkami len .

Odnośnik do komentarza

Wreszcie weekend, pracowity tydzień miałam a i samopoczucie takie z lekka byle jakie, jakaś słabość mnie ostatnio dopada. Dziś to myślałam, że zejdę z tego padołu, poty, słabość, ciężkość jakaś, serce swoje też do tego dokładało. Zresztą do teraz jestem bez życia, tylko ja to już taka jestem, że nawet jak mi źle to robię i nie poddaję się. Wydaje mi się, że celowo wtedy nie użalam się nad sobą, zajmuję się czymś żeby nie wpaść w jakąś chandrę albo zalec i już nie wstać, boję się chwilami zatrzymać choć wiem, że wiele razy powinnam powiedzieć STOP. AS12 wiesz, że nie pamiętam ile tego mam, nawet nie wiem gdzie te swoje holtery położyłam żeby sprawdzić ale gdzieś tam 2 tysiączki było i w większości komorowe i różne rodzaje, jeszcze skleroza mnie dopada szit:):) Mi kardiolożka przepisała leki jakbym sobie nie dawała rady sama ze sobą, ale powiedziała, że skurcze są niegroźne, że nie mam się czego bać, że mam niskie ciśnienie i bradykardię więc mam z lekami być ostrożna. Jak tak powiedziała to receptę wzięłam, lek wykupiłam i leży w torebce w razie silnych *ataków serca* a że nauczyłam się żyć z arytmią bez większego lęku to leki brałam może parę razy, nigdy systematycznie. Skoro ludzie piszą, że te leki gówno dają to po co mam się nimi faszerować, ja muszę oszczędzać wątrobę. Porozmawiaj ze swoim kardio, może zrób świeżego holtera, może zmień leki, bądź dawki, widzę że się męczysz, przedyskutuj z lekarzem co i jak, nie daj się zbyć, powodzenia. ISKIERKO31, witaj, zapomniałaś o nas na trochę. To może na wschodzie nie mają skurczy:):):):?przechlapane z nimi. ISKIERKO pierdzielę taką miłość, w życiu ich nie pokocham ale żyć się z nimi musiałam nauczyć, one to jak wrzód na doopie albo nieproszony gość:):): MARY10 piję a jakże, siemię lniane, lubię a i na żołądek dobre, jest z nim trochę lepiej, już boli sporadycznie, raczej mniej niż więcej. To ja mniejsza weteranka niż Wy, znowu skleroza ale ja chyba 2 - 3 lata i uważam, że dość tej przyjaźni ale one uparte i wciąż chcą się ze mną kumplować i są konsekwentne w tej przyjaźni i miłości jednostronnej. Miłego weekendu, ja jak MARY10 zamierzam odpoczywać przez weekend.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

ALLICJA Widzę, że i Ciebie dopadł ten paskudny refluks, boszsz jeszcze to Ci potrzebne, mam nadzieję, że Ci przejdzie po tych lekach, Twoje ostatnie posty nie były zbyt optymistyczne, ale mam nadzieję, że los się jeszcze do Cb uśmiechnie, ARTUR kiedyś napisał, że jak jest źle, to potem musi być lepiej i nie ma innej opcji! też biorę lek i refluks trochę się wycisza, oprócz leku mam też dietę, no i sprawiłam sobie miód z Manuka, który dużo osób tak sobie chwali. Nie wiem czy ten miód coś mi pomógł, zjadłam cały jeden słoiczek i nie widzę zbytniej poprawy, ale postanowiłam kupić jeszcze jeden. Zapewne zwykły miód działa tak samo, no ale warto czasem spróbować wszystkiego. Trzymam dietę, choć czasem zdarza mi się spróbować czegoś niewłaściwego, co niestety skutkuje bólem gardła i katarem. Ten katar to mam w zasadzie cały czas, ale jak trzymam dietę, to jest trochę lepiej. Dolegliwości związane z refluksem bardzo mnie denerwują, ale jak się na nich nie skupiam, to jakoś tam idzie. Duży problem stanowi jednak dla mnie zapach w pokoju, który najprawdopodobniej jest spowodowany refluksem. Ten zapach na pewno jest związany ze złym trawieniem, bo w pokoju pachnie czymś takim skwaśniałym i w ogóle. Nie mogę sobie z tym kompletnie poradzić, nie pomaga wietrzenie, a zapach odświeżacza zlewa się z tym niechcianym zapachem, więc to nic nie daje :/ Przez to wszystko nie mogę sobie nawet szukać partnera, no bo jak on mógłby to niby zaakceptować. Wszyscy domownicy wyczuwają ten zapach i komentują, a ja nic z tym nie mogę zrobić. Nie mogę sobie też poradzić z zapachem z jamy ustnej. Niedawno wypiłam zaledwie jedno piwo, a rano miałam taki smak w ustach, jakbym piła przez jakiś tydzień, nie myjąc przy tym zębów. Te dwie dolegliwości niestety uniemożliwiają jakąkolwiek bliskość z druga osobą i trochę mnie to załamuje, bo na obecną chwilę jestem zablokowana i nawet nie mogę nikogo sobie szukać. Wiem, to się tak mówi, że nikt nie ma rano idealnego zapachu z ust, no ale u mnie ten zapach jest naprawdę okropny. Inni umyją wieczorem zęby, wypłuczą jamę ustną listerinem i to wystarczy, a gdy ja tak robię, to rano i tak mam w ustach smak ropy i złego trawienia :/ Próbowałam tych tabletek z cynkiem, ale bolało mnie po nich gardło, więc one są chyba niedobre na refluks. Nie zrobiłam jeszcze tej gastroskopii, bo dowiedziałam się od kolegi lekarza, że wykonanie tego zabiegu pod narkozą wiąże się z pewnym ryzykiem, a ja wiem, że bez tego nie dałabym rady zrobić tego badania, sam kolega przyznał, że u jednej babki nie dało się go przeprowadzić, a poza tym ja nie toleruję nawet łyżki, której lekarz używa do sprawdzenia gardła. Gdy lekarze wkładali mi taką łyżkę do gardła, to ja potrafiłam im ją wyrwać z ręki, to co by dopiero było przy wkładaniu tej rury, do tego wszystkiego dochodzi też ta moja nerwica i trudności z przełykaniem, więc naprawdę nie wiem jak ja wykonam tę gastroskopię, chociaż wiem, że wykonać ją muszę. Przekonałam się za to już całkowicie do podjęcia terapii, musiałam dojrzeć do tej decyzji, ponoć refluks jest w jakimś tam stopniu spowodowany stresem, a ja chcę walczyć o lepsze życie, dlatego muszę wykorzystać każdą możliwość. Sorrki, że tak dużo tekstu i że ja tak o sobie ględzę i ględzę, ale ty masz po prostu zawsze jakieś cenne rady i pomysły, a poza tym sama zmagasz się z refluksem, a co dwie głowy, to nie jedna. Trzymaj się!

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONARADOŚCI, dziewczę drogie, ja też nie cierpię gastroskopii bo udusić się idzie jak wkładają tą rurę ale jak trza to trza. A jak masz coś tam złego to wolisz się wywinąć bo się boisz badania czy lepiej zobaczyć i wyleczyć? W sumie zabieg trwa chwila moment, pryskają znieczuleniem i tylko trzeba przełknąć to *coś* resztę lekarzyna już zrobi za nas bo przepchnie gdzie trzeba i zobaczy jak na dłoni Twoje przełyczysko i żołądek. Trzeba współpracować z lekarzem i spokojnie oddychać, on wszystko mówi co j jak. Nie będę kłamała, że badanie jest przyjemne, bo nie jest ale trwa wszystko parę minut i da się przeżyć a nie boli nic tylko niezbyt komfortowe badanie i wszystko. Zaciśnij pięści, spokojnie oddychaj i wytrzymasz, zapewniam Cię tylko się przełam i nie panikuj, są gorsze badania niż to. Ty w sumie to nie wiesz tak do końca czy to refluks i czego, czy może bakterie a może jeszcze coś gorszego (nie straszę, ostrzegam, młodzi ludzie też chorują, niestety), może to Cię zmobilizuje. Ja ten refluks mam zbadany przez lekarza więc wiem co mam i zażywam prochy i widać poprawy ale to wraca, zwłaszcza jak przegnę ze słodkościami, wtedy boli i gardło, wiem kiedy popełniam błąd żywieniowy ale coś za coś. Wciąż nie rozumiem ludzi jedni wymyślają sobie choroby i latają jak hipochondrycy po lekarzach i trują im wymyślając tętniaki, wylewy, raki, SM a inni mają dolegliwości i nie wyjaśnią co jest przyczyną tylko siedzą, jęczą i wpadają w nerwicę nie wyjaśniając przyczyny i pozbywając się problemu. Do cholery, boli mnie coś, dolega to idę do lekarza, gadam co i jak i robię wyniki, nie chce na coś dać skierowania to każę wypisać i idę zrobić prywatnie albo każę napisać lekarzowi odmowę na piśmie, że nie da na badania to najbardziej skutkuje. A co, mam się bać lekarza, nic mi nie zrobi a to moje życie i moje zdrowie i jak sama nie zadbam to każdy inny będzie miał mnie w dupie. Przemyśl POZBAWIONA..... co piszę i zadbaj o siebie bo szkoda życia na domysły i męczarnie, na to przyjdzie czas a życie ucieka. Co do zapachu, to może być od żołądka, od gardła, od zębów. Nie mam z tym problemu bo ja się leczę jak trzeba ale polecam ssać cukierki miętowe, pić siemię lniane, bardzo pomaga i są takie tabletki do ssania na przykry zapach nazywają się Vita Care Hali-Z, może popróbuj. Może i stres wywołuje refluks, nie wiem ale na pewno stres powoduje wrzody a to może doprowadzić nawet do raka a i pęknięcia takiego wrzoda. Mam koleżankę, której taki pękł, oj nie fajnie było z nią. To tyle moich rad, może coś wklepałam do Twojej główki z czego wyciągniesz jakieś wnioski. Mam dziś ciężki dzień od rana, tak mnie męczy serce, że chyba jajko zniosę. Od samego rana jak tylko otworzyłam ślepia to od razu serce przypomniało mi, że je mam i tak cały dzień mnie dziś dobijało/dobija. Bije jak chce, a to się rozpędza a to zwalnia a to się potyka przyduszając aż mi słabo dzisiaj i zalewają mnie poty. Paskudną mam niedzielę aż nie miałam siły dzisiaj na nic, bo co krok to serce swoje i tak przewalam się dzisiaj z kąta w kąt, wrrrr, może jutro będzie lepiej, dawno aż takiej całodniowej jazdy nie miałam. Idę dalej przewalać się z boku na bok. Do następnego klika.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze nie uciekłam. KRAQS pisała już biorę obecnie Polprozol 20, dwa razy dziennie, rano i wieczorem, pół godziny przed jedzeniem. Teraz łykam systematycznie z półtora miesiąca a mam łykać trzy. U mnie to powraca. Po pierwszym leczeniu miałam trochę miesięcy przerwy w bólach, bo ja nie mam zgagi, cofek tylko bóle silne żołądka. Teraz jak mi powróciło po paru miesiącach to mam bóle żołądka i gardła bo mam też refluks gardłowy. Od i taka moja refluksowa przypadłość życiowa.

Odnośnik do komentarza

Wchodzę na forum i myślałam, że sobie coś nie coś poczytam a tu cisza, nikt-nic. No to ja sobie popiszę. Nie wiem jak Wy ale ja rozpoczęłam przedłużony weekend. Wściekła jestem bo miałam plany, lubię majowe weekendy i wyjazdy na łono natury a tu lipa. Siedzieć i nic nie robić lubię ale tyle dni to chyba odgniotki na tyłku bym dostała więc jutro zamierzam wybyć z domu na świeże powietrze i nie ważne czy będzie padać, świecić słońce, walić piorunami wybywam byle gdzie przed siebie i bez celu. Miałam ostatnimi czasy fajnie z sercem bo pojedyncze skurcze z przerwami ale sielanka się skończyła. Od tygodnia mam znowu akcje i dlaczego, po co, na co? to nie wiem. Ani nie zmieniłam trybu życia, ani nie mam nerwowego czasu, cały czas system życia podobny i jakiś czas spokoju i znowu ataki skurczy i innych arytmii, czy to pogoda taka zmienna może mieć wpływ na serce? może?. Na bóle głowy, nerwowość, jakieś strzykania tu i tam, nocne niespania to wierzę, że pogoda ma wpływ ale czy na serce, że raz bije dobrze raz niekoniecznie też może mieć wpływ? a tu nie mam chęci na przeprowadzki bo gdzie indziej mogą być trzęsienia, huragany czy inne anomalia i też dla serca nie komfortowe warunki. No więc dzisiaj ciąg dalszy potykań, serca, skurczy i innych cudeniek sercowych od rana. Wstałam i ja pierdzielę znowu to samo, no nic to, leżeć nie zamierzam, świętować też nie, więc wzięłam się za sprzątanie, odkurzanie, jak mam paść to choć czysto zostawię w mieszkaniu. No nie padłam i chwała za to, ale powiedziałam sobie jak tak będę się dalej męczyła to jadę do szpitala niech mnie normują, mam to gdzieś, że lekarze uważają, że skurcze są niegroźne i nauczyć się z tym żyć, nie bać się ich. No qurwa, czytam ostatnio na WP, jak młody piłkarz wykręcił się na tamten świat i opis, że miał pewnikiem ukrytą wadę serca. Noż w mordę, to badań sportowcowi nie robili do tej pory żadnych?, to okresowych badań nie miał? to jakiś ślepiec go badał i nie wiedział, że serce coś tam ma nie tak?. Następny przykład, parę dni temu gdzieś tam słyszę, że zeszło się człowiekowi, przyczyną była arytmia serca? no rzesz w mordę, to jego lekarz też kazał się mu nie przejmować arytmią, bo na to się nie umiera?, no gurwa komu tu wierzyć i jak się nie stresować. Ja w sumie to się nawet już przestałam tym stresować bo ze mną to już i tak nie wiadomo z której strony może mnie trzasnąć ale co mają mówić osoby, które boją się swojej arytmii, wpadają w lęki z tego powodu i też im się nie dziwię jak słyszą takie info. No dobra żółć wylałam i mogę spokojnie dalej mordować się ze swoją arytmią, daję jej dziś ostatni dzień i znowu żądam spokoju sercowego. A jak Wy spędzacie majowy weekend?, jak serca pracują?, czy tylko ja znowu cierpię i sadzę mięsem?

Odnośnik do komentarza

Nie tylko piłkarze, ale też często biegacze, kolarze. Niestety tak jest, że ludzie którzy mają masę badań i często a serce po prostu nie wytrzymuje i przestaje nagle bić. Co do czytania na necie o ludziach z arytmią którzy umarli, po pierwsze nie wiemy co dokładnie mieli z serduchem a po drugie czy w ogóle się liczyli. Niektórzy nawet nie biorą leków choć mają przepisane. Z jednej strony dobrze jest czytać i się douczać a z drugiej czasami to tylko nie potrzebie stresuje :/

Odnośnik do komentarza

ALLICJO nie,nie tylko ty się od rana meczysz biedna !!!Moje serce tez się cholernie potyka ,jak wiesz mam komorowe,byłam w środę u lekarza na wizycie kontrolnej ,pani dr dowiedziawszy się iz mam średnio 5 skurczy na minute to stwierdziła ze nie jest tak źle i ze przy zdrowym sercu skurcze nie są szkodliwe,czyli znów usłyszałam to samo co od roku!!!!Wypisala rytmonorm i metocard,to pierwsze doraźnie to drugie na stale,myslalam ze skoro liczba skurczy się zwiększyła u mnie to dostane może jakieś badania albo nowe leczenie a tu guzik nic!!!!!!Pozostaje mi wiec męka i nadzieja iz nastąpi dzień w którym skurcze choć trochę odpuszcza,jakby tego było mało mój refluks powrócił i piecze mnie w klatce niemiłosiernie a nawet boli!!!!Do skurczy się przyzwyczaiłam ,no powiedzmy,ale kurewsko się boje ze w końcu uszkodza mi serce lub dostane jakiegoś częstoskurczu!!!!ALLICJO czy ty w ogóle maszmjwkies leki w razie silnej arytmi,możesz przecież wsiąść tabletkę na probe i zobaczysz czy ustępuje?

Odnośnik do komentarza

KRAQS ja takich newsów nie czytam, nie skupiam się komu się zmarło a komu nie, tak widocznie miało być i takie mam podejście, w końcu żyjemy aż do śmierci:):):. Mimo wszystko nie jesteśmy w stanie uniknąć takich info, bo to na głównej WP przelecę notki i coś się rzuci mi na oczy a to gdzieś w TV powiedzą, to wszystko dzieje się gdzieś koło nas i nie sposób różnych sensacji uniknąć. Ludzie umierali i umierają i na to nie ma wpływu, tylko jestem czasami wściekła na tą całą służbę zdrowia, że lekceważą pacjentów, lekceważą objawy, chytrzą na badania, to mnie cholernie mierzi i rozpier.....iłabym cały ten system zdrowia, on wymaga reformy i to poważnej. Sama z niej muszę niestety korzystać dość często i wiesz co robię przeważnie badania prywatnie a dlaczego bo ja nie mogę czekać po otrzymaniu w łapę skierowania na badania pół roku albo i dłużej ja muszę mieć badania terminowo. Lekarzowi to wisi mi niestety nie. Dlatego wkurza mnie system zdrowia, może nie sami lekarze, bo oni to czasami gówno mogą, bo żeby dać na badania to lekarz musi mieć podstawy a nie bo pacjent ma takie widzimisię. Lekarz jak przegnie to nie dostanie zwrotu kasy za pacjenta, to co się dziwić, że lekarze chytrzą na badania. No to sobie znowu wywaliłam jad a że na służbę zdrowia, no cóż ważny dla każdego człowieka jest temat zdrowia. AS12 stara śpiewka, którą słyszymy na każdej wizycie u kardio. Nic się nie stanie, no dobra, tylko nie każdy potrafi żyć z takim *kołatem* w klacie. *5 skurczy na minutę - to nie jest tak źle *, no w mordę jeża, ale mało to, to nie jest i może mogła się zastanowić, czy nie zmienić leków, czy może dawki, a może inny lek byłby skuteczniejszy?, chyba nie ważne, są odczucia pacjenta a jak nie umie sobie radzić to do psychiatry/psychologa i kardio ma z głowy pacjenta bo serce przecież zdrowe. No nic moja droga, musisz uwierzyć, że da się z tym żyć i staraj się nie przejmować. Nie jest to fajne i nawet męczące jak serce źle pracuje ale nie mamy wyjścia, trzeba wierzyć tym naszym doktorkom. Ja już opanowałam ten lęk dawno, bo wyznaję zasadę, że jak nie mogę nic z czymś zrobić to się tym nie przejmuję. Nawet ograniczyłam wizyty u kardiologa, bo mi szkoda czasu na ciągłe i te same gadki. Co się z takiej arytmii może wykluć? to też licho wie, ja tam o tym nie myślę, czy będzie częstoskurcz, czy migotanie, tak jest łatwiej. Jak zaobserwujesz u siebie inny rodzaj stukania serca to do lekarza, nie myśl na zaś. Pomyśl również, że są tu osoby, które mają arytmię dłuuuuugie lata i nie mają uszkodzonego serca jak i nie dostali zawału, te myśli odrzucaj dla własnego spokoju. Nie wiesz co będzie kiedyś więc nie ma sensu o tym myśleć, prosta zasada. Co do refluksu, to wiesz, że się z tym męczę i też zanim wiedziałam, że go mam to miałam takie bóle w klatce piersiowej i takie pieczenia, palenia w klatce, że myślałam, że mam jakiś zawał czy inne niedokrwienie i wcale już i to by mnie nie zdziwiło a okazało się, że mam refluks pierw żołądka, później gardła. Żre te prochy na refluks i jest lepiej. Miałaś gastroskopię? AS12 mam leki, mam metocard jak Ty, wziełam bo już mi serce gardłem wychodziło a miałam dziś mnóstwo pracy a przy takim latającym sercu to ja mam kłopot z oddychaniem, jest mi słabo więc żeby móc coś zrobić to musiałam sobie łyknąć procha. Jest lepiej, nawet dużo lepiej ale wiąż serce czuję jak się potyka. Ja już nie marzę, bo chyba nie wierzę, że mi minie arytmia całkowicie ale chcę choć kilka dni przerw na nie myślenie o sercu, choć raz na jakiś czas. No jak zwykle rozgadałam się.

Odnośnik do komentarza

Pisz pisz, przynajmniej jest co poczytać :) bo czasami to cały tydzień tu nic nowego nie ma... A myśleliście o jakichś lekach na uspokojenie ? Ja dostałem w styczniu krople na uspokojenie od kardiolorzki, mam se wlać kilka do herbaty jak mnie bierze niepokój lub inne kłopoty z oddychaniem, ale nigdy ich nawet nie otworzyłem szczerze powiedziawszy... Nie wiem co mam Wam napisać na to że tak Wam serca wariują, bo u mnie żeby nie zapeszać, ostatnio cisza na szczęście.

Odnośnik do komentarza

KRAQS piszesz *no pisz, pisz, przynajmniej jest co poczytać* a co ja mam za forumową gadułę robić:), chyba się zbieszę, a co mi tam. Teraz na poważnie, bo ja przecie poważna kobieta jestem. Twoja kardiolożka zrobiła/dała to co dużo kardiologów zaleca. W większości pacjenci z arytmią nie radzą sobie i dochodzą, nerwice a przede wszystkim lęki i na to niestety czy też stety pomocne są antydepresanty czy też inne wyciszacze/uspokajacze. Mój pierwszy atak arytmii był jakąś dla mnie nowością, oprócz latającego serca w te i wewte czułam ogromny lęk. W szpitalu lekarz od razu zaproponował nie pamiętam albo hydro albo relanium. Moja kardiolożka też mi radziła przy silnym ataku arytmii wziąć betabloker i za chwilę jakieś hydro, żeby się nie nakręcać, bo jak nakręcanie to i serce źle bije, źle serce bije to się nakręcamy i tak koło kręci się w kółko. Ja radze sobie ze skurczami i psychiką to nie łykam prochów, ale w sytuacjach jakiś bardzo, bardzo złych, jak serce daje mi bigiminią to po paru godzinach może mnie dopaść jakiś drobny lęk i wtedy sporadycznie wspomogę się jakimś wyciszaczem ale rzadko z tego zestawu korzystam, ale mam, posiadam, jestem zabezpieczona.

Odnośnik do komentarza

To ja to z arytmią nierozpoznaną chodziłem 7 miesięcy. Czułem że serce nie pracuje jak powinno być ale jakoś mnie to za bardzo nie interesowało. Dopiero jak internista zrobił ekg i od razu złapał za telefon by dowiedzieć się gdzie w którym szpitalu przyjmują dzisiaj to się przestraszyłem. Ale w szpitalu powiedzieli że z tym się żyje, więc żyłem jak by nigdy nic 8 lat, biorąc tylko leki. Od 2 natomiast dopadła mnie ta franca nerwica i sam nie wiem skąd się to przybłąkało :) A najlepsze jest to, że z nudów ostatnio przeglądałem stare holtery i na moim ostatnim miałem tylko kilka komorowych a na jednym z 2008 roku także 54 częstoskurcze nieutrwalone nadkomorowe. Nawet o tym nie wiedziałem bo się po prostu tym nie interesowałem i jakoś się żyło bez nerwów. A teraz? Ehhhh ciągle ten net i szukanie Bóg wie czego :/

Odnośnik do komentarza

Na ostatniej wizycie pani dr powiedziała mi wprost ,ze arytmia komorowa jest generowana od zwłóknienia w sercu i niestety sama nie ustąpi ,a leki daje tylko dlatego żeby mi poprawić komfort życia!!Ablacji nie robią przy takiej ilości i powinnam sama wybrać czy się męczyć i walczyć czy maskować lekami!Pytalam czy taka arytmia jest możliwa od stresu to zaprzeczyła ,jestem juz naprawdę skolowana i sama nie wiem czy gorsze leki dla serca czy skurcze!!!!!

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONA RADOSCI

Zjadłam dzisiaj rano łyżkę miodu z MANUKA na pusty żołądek i od razu mój refluks doszedł do głosu, a zaraz za nim dodatkowe skurcze. Zauważyłam to samo o czym mówił ARTUR, czyli że jak z żołądkiem jest coś nie halo, to od razu mam więcej dodatkowych skurczy.Niby miód z MANUKA jest wskazany przy refluksie, ale jak widać lepiej go na pusty żołądek nie jeść. Niestety wciąż mam problem z natrętnymi myślami o tym, że życie nie ma sensu, bo i tak się umiera i wciąż występuje u mnie ten strach o to, czy zdążę zrealizować marzenia, ciągle ten sam wyścig z czasem. Staram się bardzo coś zmienić, próbuję schudnąć, jednak za każdym razem, gdy zaczynam ćwiczyć, to łapie mnie strach o to serducho, ponieważ ćwiczenia wzmagają skurcze. W rezultacie schodzę ze stepera i się załamuję. I tak w kółko. Stosuję też dietę od dietetyka, ale jest zupełnie tak jakby zahamował mi się metabolizm, nie mogę schudnąć nawet jednego kilograma i nie wiem czemu tak się dzieje. Jeszcze kilka tygodni temu chudłam już po 4 dniach diety, a nawet jak nie byłam na diecie, to trzymałam stałą wagę, a teraz nie mogę z tym dojść do ładu. Zrobiłam badania hormonów i FSH wyszło dużo poniżej normy, czyli kolejny problem do kompletu. Mam wrażenie, że nie chudnę przez stosowanie tych tabletek na refluks, więc postanowiłam je na kilka dni odstawić, by to sprawdzić. Niestety takie odstawienie pewnie odbije się na moich jelitach.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONA RADOSCI

Dodam jeszcze, że doszedł mi teraz lęk o bliskich, martwię się, że ktoś z rodziny umrze i że sobie z tym nie poradzę, martwię się też o to, że nie zdążę zrealizować marzeń w tym stabilnym okresie, który teraz mam i że nawet jak kiedyś mi się te marzenia uda zrealizować, to radość będzie przyćmiona jakimś złym wydarzeniem i będę miała takie poczucie, że rodzeństwo święciło swoje triumfy w czasach, gdy wszystko było w porządku (dziadkowie obecni na ślubie itd.), a ja to szczęście będę miała niepełne. Wciąż załamuję się też tym, że każdy ma jedno życie, a ja mam je tak spierdzielone z powodu dolegliwości zdrowotnych i nie mogę się z tym w ogóle pogodzić.

Odnośnik do komentarza
Gość Marcin1

Witam Wszystkich:) długo nie pisałem bo ostatnio sporo się u mnie dzieje w życiu prywatnym i zawodowym a i skurcze jakoś odpuściły na jakiś czas przynajmniej choć wczoraj poszedłem na intensywny spacer i mnie dopadły :) znowu jeden po drugim i sały misterny plan z miłego spaceru w łeb....przyszedłem, odpocząłem i cisza....skąd to dziadostwo?.. Dodam, ze kilka dni temu miałem wysiłkowe i tez miałem kilka w trakcie ale oczywiście kardiolog mówi, ze to norma i zupełnie nie należy się przejmować...łatwo powiedzieć jak na ostatnim holterze było ponad 8000 komorówek, co i tak dla lekarzy nie jest niczym wielkim przy zdrowym sercu, które niby mam. chcąc znaleźć przyczynę byłem u kilku lekarzy w tym czasie i tylko wyszło ze mam przepuklinę rozworu przełykowego co niby może mieć wpływ ale wierzyć mi się nie chce za bardzo... a poza tym banały same, ze nerwy, spadki potasu, magnezu, może coś z nerwem błędnym....żadnych konkretów...czyli Kochani norma....tak jak u Was...ale może w końcu znajdę odpowiedz bo zacząłem prace wśród lekarzy i mam kilkunastu kardiologów pod opieką:) życzę Wam zdrówka i odpoczynku w majówkę...u mnie piękna pogoda!!!

Odnośnik do komentarza
Gość Marcin1

AS12 brałem lek chyba z 3 dni ale zupełnie nie działał wiec go w cholerę odstawiłem i po jakiś kilku dniach, ku mojemu zdumieniu skurcze nagle zniknęły...a miałem ponad 8600/dobę...tak po prostu przestały i już...wiec skoro odpuściły i ich nie czuje to nie robiłem kontrolnego holtera bo nic by nie wyszło...w środę miałem wysiłkowe i miałem kilka ale ustąpiły po no i były pojedyncze a nie jakieś cholerne serie bi i tri... A i wczoraj miałem kolejny epizod w czasie wysiłku ale tez ustąpił jak odpoczalem...niezbyt dobrze to wyglada moim zdaniem ale kardiolog robiący wysiłkowy twierdzi ze serce mam jak dzwon, nawet lepsze od przeciętnego, bo biegałem kiedyś sporo....i skurcze nie są niebezpieczne...ale skoro pojawiają się przy wysiłku to moim zdaniem coś nie halo...ale co ja tam wiem oni są mądrzejsi...a i jeszcze miałem taka dziwna jazdę ostatnio..popiłem trochę i w nocy się obudziłem z tętnem chyba z 200/minutę...myślałem ze serducho mi wyskoczy do tego poty osłabienie, masakra uczucie....przeszło za jakiś czas...co za cholerstwo???kiedys całe noce się balowało a rano tylko trochę głowa bolała...poszedłbym jutro pobiegać żeby sprawdzić ale się boje ze znowu mnie dopadnie...może coś w tym sercu jest w sensie jakieś ognisko arytmiogenne i może by warto to wypalić??? Co sądzicie? Nie wyobrażam sobie przecież ze będę bal się ruszać z powodu tego dziadostwa...wiem ze kilku liczących się sportowców przeszło ablacje np Ronaldo, Justyna Kowalczyk...ale się rozpisałem:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×