Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Monna nie ma znaczenia kiedy się rejestrowalas ,bo nawet jeżeli twoje zgłoszenie nie dotarło jeszcze do zusu to u lekarza podpisujesz oświadczenie ze doniesiesz dowód ubezpieczenia i możesz normalnie skorzystać z wizyty.Dziewczyny,mam pytanie,przed chwila miałam dziwny atak wysokiego pulsu tzn 120 przez kilka minut podczas leżenia w łóżku ,po prostu lezalam i nagle wali i przestaje,hymmmm znowu objaw nerwicy???uspokoilam się w miarę szybko ponieważ kiedyś moja pani dr powiedziała mi ze puls 120 to jeszcze nie tragedia ale sam fakt ze mi się to teraz przytrafiło mnie zastanawia,Alicjo mam nadzieje ze szybko wrocisz do zdrowia i będziesz znowu główną pocieszycielka na tym forum,bo nikt tak nie potrafi dodać otuchy jak ty!

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

W Urzędzie wypełniasz deklarację przystapienia do ubezpieczenia . Online cos takiego wypełniałaś? Nie wiem jak to wygląda ale zadzwoń i się dopytaj. Alu ja już sie też nie nakręcam i też mam tak w momencie gdy to serce źle bije. Niemniej jednak smutek i żal jest:(( Było lepiej a teraz znowu te lęki ale nie z powodu złego bicia serca tylko taki lęk uogólniony, wewnętrzny (wstrętne uczucie jestem taka cały czas nabuzowana i spięta ) wrrrr ZEEEEEEEEEEEEERO ENERGIIIII, snuję sie jak cień normalnie od niechcenia ale z przymusu :(

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Wiecie co? dwa , no może 3 razy w życiu miałam okropnie zapierdzielające serce, nie dało się zliczyć ile bije . To były kilkuminutowe epizody, serce biło lekko ale tak zaiwaniało, że szok. Może było to właśnie migotanie? ale od paru lat tego już nie mam.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli biło równo a tylko szybko to nie było ani migotanie ani trzepotanie przedsionków , może tez bić szybko ale nierówno to wtedy jest migotanie. Ja miałam nie raz bardzo szybkie bicie serca i w spoczynku też i to się nazywa częstoskurcz napadowy. Jak wiecie ja miałam wszystko i żyję ale trzeba się badać czy to wszystko serce wytrzyma , u mnie jest wszystko dobrze pomimo wielu arytmii .

Odnośnik do komentarza

Dobra Rada to wszystko wynika u Ciebie z jakiś tam kłopotów , z którymi nie umiesz sobie za pewne sama poradzić , Ty wiesz sama jednak najlepiej co Cię gryzie czy gnębi . Może zamiast do psychologa to poszukać jakiś takich kursów co tam uczą jak stawiać czoła przeciwnościom losu jak pozbyć się nieśmiałości jak reagować na stres , nie wiem czy wiesz o co mi chodzi ale pomyśl nad tym , przecież żyć musisz , jesteś jeszcze taka młoda i tyle przed Tobą a jak sama o to nie zadbasz to Ci nikt nie pomoże bo może i był chciał ale nie wie jak .

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

MARY10 *ale trzeba się badać czy to wszystko serce wytrzyma* tzn.? Mówiłaś kiedyś, że jeśli chodzi o echo serca, to najpierw należy ufać temu co zobaczy lekarz, a potem dopiero komputerowemu wydrukowi, mogłabyś przybliżyć ten temat? Wiem, że już kiedyś coś o tym wspominałaś, ale po prostu szukam jakiegoś optymistycznego akcentu i każda taka pozytywniejsza wiadomość poprawi mi samopoczucie.

Odnośnik do komentarza

Aaaaaa , już chciałam odpowiadać D.R. a to Ty , mylicie mi się dziewczynki ale dam radę . To wygląda z mojej strony tak , moja rodzinna ma męża profesora z kardiochirurgii i to Ona mi właśnie powiedziała żeby nie wierzyć opisom komputerowym tylko musi to widzieć i opisać lekarz bo komputerki u każdego coś znajdą i tak się przez to ludzi nakręca . Dlatego jak idę do kardiologa jak ze skierowania od rodzinnej to Ona sama juz pisze bo jak nic nie jest napisane to komputer opisuje i wiadomo to taniej a jak prywatnie to mówię i może parę groszy jest drożej ale na 100 % pewniej. Jak poczytasz forum to też to piszą . Wiesz POZDAWIONA.............. aż taka to ja mądra nie jestem haaaaaa ale staram się mądrości wychwytywać i z nich korzystać . Tenże mąż mojej lekarki uważa ,że komputer w ogóle nie powinien opisywać bo to psu na budę i nic nie warte takie badanie.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

MARY10 Dziękuję za odpowiedź. Czyli Tobie zawsze lekarz opisywał i nigdy nie miałaś tego komputerowego opisu? Tylko kurcze jak tu odróżnić, czy to jest opis komputera, czy może ona sama tam te rubryki pouzupełniała i po prostu wydrukowała.

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONA..................... Ty się najpierw musisz wyzbyć nakręcania się Sobą bo ja już nie wiem czym Ty się bardziej przejmujesz czy sercem , gardłem czy brzuchem . A co do USG serca to mam napisane na skierowaniu OPIS PRZEZ LEKARZA i ja rozmawiam z lekarzem robiącym USG i na bierząco wiem co tam w sercu jest a potem to dostaje wynik z opisem tego co praktycznie lekarz czy tam lekarka powiedziała , u mnie wynik nie składa się z żadnych tabel czy rubryk tylko jest opis napisany ręką lekarza ale na komputerze bo przeciez nikt juz nie pisze ręcznie czy na maszynie do pisania ( a ja takie czasy pamiętam) , przecież możesz i posłuchać lekarza co mowi na temat USG , przeciez lekarz zna roznych pacjentow i nie ma prawa sie dziewic pewnym zachowaniom.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

MARY10 No to już rozwiałam niestety swoje złudzenia, bo jeszcze miałam nadzieję, że to może jest opis komputerowy, a to wygląda właśnie tak jakby to ona sama wpisywała, szkoda i szkoda też, że nie powiedziała mi tego od razu, podczas badania.

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem Ciebie jednak , nie masz pewności czy to wpisała co komputer wydrukował , Twoje wywody są niedorzecznie i samonakręcające się , nie spotkałam się jeszcze z tym zeby lekarka wpisywała coś tam to co komputer wydrukuje , przepraszam Ciebie ale jesteś mistrzem komplikowania sobie życia. My Ci tu dajemy rady Alicja najwięcej , poczytaj sobie jeszcze raz a tu moge Ci napisać IDZ PO SKIEROWANIE I POPROŚ ABY UMIEŚCIĆ KLAUZULĘ * OPIS PRZEZ LEKARZA * . ja gdybym miała jakieś wątpliwości tobym była juz 100 razy u lekarza i rozwiała to wszystko a nie spekulowała , sama się wyniszczasz a to co Ty robisz to jest tak samo grozne jak kazdą inna ciężka choroba.

Odnośnik do komentarza

Aha , skoro nic nie powiedziała to znaczy ,że nic nie było a komputer coś tam wydrukował , reszte juz pisałam .Czy miałaś na skierowaniu OPIS PRZEZ LEKARZA? Jeżeli nie to może przepisała to co komputer wydrukował , nie wiem juz jak Ci to wytłumaczyć ale najprościej iśc jeszcze raz na USG z opisem przez lekarza , takie dywagacje sa bez sensu.

Odnośnik do komentarza

Oj dziewczyny, dziewczyny u Was nerwica jak ta lala i to ona powoduje, te Wasze kołatania serca, zgagi, pieczenia, bóle tu i tam, lęki, wewnętrzny niepokój, strach przed pracą, te ciągłe wymyślanie chorób, czy mam to czy też tamto........ Myślcie co chcecie, zezłośliwiajcie się na mnie, ale pisze to, co wnioskuję z Waszych postów. I tu powiem to co MARY10 ja jak mi coś dolega, czegoś nie jestem pewna, obawiam się o coś, czy też nie zrozumiem, co lekarz miał na myśli a w domu przemyślę jego słowa i coś mi tam nie pasuje, pędzę jeszcze raz i rozmawiam, pytam, dociekam. Wy tylko mówicie *to mnie boli, tamto niepokoi, z tym nie wiem co zrobić a czy to jest na pewno to.....*, dziewczyny ja też jak MARY byłabym 100 razy u lekarza i wyjaśniała, a nie jestem osobą, która z byle czym pędzi do *dochtora*. Trzeba z lekarzem rozmawiać, prowadzić dialog, dopytać a nie w domu dopowiadać sobie historię, bo doczytałam się u doktorka Google, że to może być to...... czy tamto....... Mi jak lekarz robi usg, to zadaje mu pytania, nie raz usłyszałam, zaraz pani dam opis i zalecenia i będzie pani wiedział, to albo lekarza mruka rozbawiałam, ok. jak chce pan żebym tutaj padła niedoczekawszy wyniku to milczmy, albo jak kolejny mruk powiedział mi to samo to powiedziałam, może dla pana to ja jestem kolejny pacjent ale to moje zdrowie i chcę żeby pan komentował co tam widzi, bo ja się martwię. Zazwyczaj skutkowało, ja mam prawo jako pacjent wiedzieć wszystko. POZBAWIONA a czym Ty się tak martwisz? tym, że masz jakąś małą niedomykalność, dziewczyno to ma większość ludzi i nie zejdziesz na to z tego świata. Idź do kardiologa zamiast się nakręcać, czytać głupoty i zapytaj wprost* co to jest, czym grozi? Jak ja bym miała tak żyć w strachu, niepewności i ciągłym myśleniu co i jak? to bym już osiwiała lub ocipiała.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

MARY10 Nic sobie nie komplikuję, tylko głośno się zastanawiałam, mając nadzieję, że to jednak opis komputerowy, muszę znaleźć tę kartkę, ale wydaje mi się, że była na tej kartce rubryka *komentarz* i właśnie tam było napisane o tym, a to, że lekarka o czymś nie powiedziała podczas badania, to wcale nie znaczy, że nie mogła tego potem napisać w opisie. Nie miałam skierowania, bo lekarz sam to załatwiał w szpitalu i on sam je tam im dostarczył. Masz rację z tym, że powinnam o to zapytać lekarza, wtedy rozwieją się moje wątpliwości.

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONA gastroskopii nie zrobiłaś, echa serca z kardiologiem nie wyjaśniłaś to jak się badasz, połowicznie? i co chcesz być zdrowa? nie - nie będziesz bo nie umiesz sobie sama z tym poradzić, lekarz coś tam Ci bąknął, Ty nie dopytałaś, objawy dalej masz ale wolisz się nakręcać i męczyć niż problem wyjaśnić. Tak usg robi lekarz i widzi na monitorze co się tam dzieje i opisuje co zobaczył. Holter sczytuje maszyna(komputer), czasami lekarz, bo ktoś musi się podpisać pod badaniem, ślepo przepisze z tabelek komputera, tyle skurcz. kom. tyle nadkom, jakiś częstoskurcz, jedno migotanie i tak dalej i nie zagłębia się i w sumie nie musi jak nie chce, choć powinien. Nie robi tego czasami, bo wiedzą *opisywacze*, że i tak idziemy do swoich kardiologów i oni powinni pochylić się nad opisem ale przede wszystkim nad tymi wykresami pracy serca, nad tabelkami i zerknąć na zapis całego ekg i moja kardiolog tak robi. Można też samemu pooglądać te tabelki, zobaczyć w której godzinie coś się z sercem działo (przecież jest dzienniczek pacjenta i opisy zdarzenia) i poprosić kardio, żeby ten dany epizod wyjaśnił, to nas/Was w jakiś sposób uspokoi, wyjaśni niejasności.

Odnośnik do komentarza

DOBRA RADA ten Twój epizod to mało prawdopodobne aby było to migotanie bardziej stawiam na atak tachykardii ew. częstoskurcz. Dziewczyny szukacie wszystkiego ale boicie się jak ognia iść do psychologa/psychiatry żeby sobie pomóc a w psychice u Was siedzi lęk. DOBRA RADA, sama straszysz się przed pracą, a to koleżanki nie takie, a to wredne plotkary, a to uważają, że wszystkie rozumy pozjadały (może to nie Twoje słowa, ale Twój lęk) a to, że ciśnienie mi skoczy, a to skurcz złapie, a to, że nie dam rady i tak sama napędzasz obrzydzenie, strach i niepokój przed pracą. Abo chcę pracować albo nie, albo muszę pracować albo mogę leżeć z du....pą w górze i pachnieć. Trzeba rozważyć co w życiu jest ważne i jeśli muszę pracować to idę i wmawiam sobie, że muszę i już. Jak nie potrafię tej bariery przeskoczyć to sobie pomagam psychoterapią, lekami czy też są kursy/szkolenia asertywności, jakiegoś przygotowania do zawodu, już brak mi koncepcji, żeby do Was dotrzeć. Wiem, wiem zaraz usłyszę, leki nie bo już brałam i nie pomogły a zaszkodziły, na psycho..... czekam długo. Nie i jeszcze raz nie gadajcie mi głupot bo jak trzeba i się chce to góry można przenosić. Ja nie raz byłam na dnie, rok ubiegły miałam tragiczny, w Wigilię zginęłabym pod TIREM, wjechał na mnie, cud, że żyję, samochód cały zmiażdżony do niczego, mogłabym dużo swoich nieszczęść pisać ale nie chcę bo nie po co mi rozmyślać nad moimi nieszczęściami. Nie jestem silna tak ja i Wy, nie raz płacze do poduszki, nie raz nie mam siły na życie, na zdrowie ale wstaję każdego dnia, ide do pracy, uśmiecham się i żyję, co ma być to bedzie. Nie będę płakała nad każdą złą rzeczą, nie będę się rozczulać nad sobą i nie chce się przejmować kazdym złym uderzeniem serca, czy bólem mojego organizmu. Jeśli ktoś chce to robić a Wy to robicie to nigdy nie będziecie zdrowe, szczęśliwe tylko zawsze smutne, latami na forum, niezadowolone z siebie, z życia i ludzi Was otaczających, bo tamten mnie nie rozumie a tamten nie współczuje i nie MUSI. Ja wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej ode mnie i żyją tak jak to życie im pozwala i biorę przykład z takich osób, Oni dają mi motywację do życia, że nie należy siedzieć i płakać tylko działać i iść do przodu albo przyjąć drugą moją zasadę, żyję tu i teraz. Może mnie poniosło, może się na mnie obrazicie, ale uwierzcie mi, że od Was zależy jakie będzie Wasze życie. Napisałam to co czułam po przeczytaniu dzisiejszych Waszych postów i szlak mnie dzisiaj trafił, że nie chcecie o siebie walczyć.

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Oo to na pewno miałam niejedno migotanie......ale w stresie głównie, odczuwałam to własnie jako szybkie i chaotyczne bicie serca, ciagi szarpań i kopań totalny chaos ehhh.. Mary nie mogę liczyć niestety na niczyja pomoc, wręcz przeciwnie :(( to dobija mnie jeszcze bardziej. Od zawsze byłam zestresowana, od dziecka pamiętam jak wszytskiego się bałam, jaki stres miałam w szkole prz odpowiedzi czy pisaniu głupich kartkówek. Serce waliło strasznie od zawsze z byle głupot ale nie odczuwałam tego tak okropnie jak teraz. Nie wiem nawet gdzie mogłabym znaleźć coś takiego..jak wyzbyć się tej nieśmiłości . W sumie to pschyiatra mi powiedział, że po prostu mam taki charakter :( Kiedys nie wyobrażałam sobie życia bez ludzi i bez wyjścia gdziekolwiek a teraz nie wyobrażam sobie wyjść z kimkolwiek:(( Raz na rok wyjdę ale to z biedą, potem jest płacz:(

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Ja sobie zdaje sprawę, że to nerwica , choc jeśli chodzi o skurcze to nie tylko ona. W sumie te skurcze już mnie nie przerażają (troszke stresują mnie te małe zwapnienia na zastawkach ale w sumie nie zawracam sobie aż tak tym głowy), przeraża mnie ta nerwica. Ta niemoc, ten brak energii, smutek, jestem strasznie zakompleksiona, nieporadna. Przynajmniej tak się czuję a .może to też wynika z tego, że wszystko mnie stresuje, nie umiem się skoncentrować i mam zaburzenia pamięci. W pracy pamięć, energia i odporność na stres, koncentracja to najważniejsze cechy. Szukam pracy ale ciężko z nią jest gdy się nie ma znajomości.

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Alu to nie jest tak do końca. Ja nie ubolewam i nie płaczę nad każdym złym uderzeniem serca, nie płaczę gdy boli, nawet do lekarza nie idę z bólami. Ten kto lęku nie czuje ten nie wie jak to jest. Lęk to najpotworniejsza rzecz jaka mogła mnie spotkać. Nie umiem opisać tego odczucia. Nie było tego lęku póki nie zaczęłam brać psychotropów, nie miałam skoków ciśnienia.....Boję się tego świństwa bo tylko ja wiem jak po tym świństwie było źle:((( bałam się sama nawet w domu zostać a o zajmowaniu się dzieckiem nie wspomnę, ciężko było. Ataki paniki kilkanaście razy dziennie, umierałam dziennie i to w domu gdzie powinnam czuć się bezpieczniej niż na dworze. Zrobiłam duże postępy, w domu czuję się spokojniej.............duże postępy zrobiłam ale nadal są rzeczy, które wywołują u mnie lęk i wyobraź sobie, że ten lęk jest nieuzasadniony, nie boję się danej rzeczy a jednak mój organizm jest w stanie gotowości i odczuwam lęk uogólniony jak i ataki paniki w postaci9szybkiego, nierownego bicia serca, gorąca, skoków ciśnienia............echhhhhhhhhhhhhhhhh Lata stresu dały o sobie znać.....

Odnośnik do komentarza

DOBRA RADA czyli wniosek jeden NERWICA, * od dziecka...............* miałaś wszystko co związane z nerwicą, już jako dziecko byłaś zalękniona, wystraszona, szkoła to samo, teraz strach o własne dziecko, Twoja niemoc, nieśmiałość to wszystko zamyka Cię w sobie i będziesz się bała wszystkiego. Dziewczyno Ty jak najszybciej powinnaś to przerobić na jakiejś psychoterapii. Co za głupoty rzekł Ci psychiatra *że taki masz charakter*, nie Ty tego się nabawiłaś przez całe swoje życie. Dlaczego Ty nie pójdziesz do psychologa, wiem, że prywatnie Cię nie stać i rozumiem bo to średnio stówka tyg. ale idź zacznij państwowo, może nawet jakaś psychoterapia grupowa bardziej dla Ciebie lepsza, żebyś się otworzyła na ludzi, zobaczyła, że sa tak samo jak Ty wystraszeni, mają takie jak Ty problemy. Jakbyś w swoim ośrodku nalegała na takie wizyty, mówiła, że jesteś w kiepskiej formie to myślę, że dałoby się to przyśpieszyć a Ty chciałabyś ale boisz się zaryzykować, spróbować, pokonać swój lęk. Nie pomożemy Ci tutaj, choć bardzo chciałabym ale Ty jesteś osobą, która widzi świat w czarnych barwach i z zasady jesteś na NIE, nawet jak zaprzeczysz to i tak właśnie jest, z boku widzi się inaczej. To nie jest atak na Ciebie ale zrozum, że krzywdzisz siebie i dziecko, nawet jak twierdzisz, że dbasz o córkę, to dziecko czuje, że mama jest *inna* i kiedyś Twoja córka powie to co Ty teraz, że w szkole się bała, że ludzi się bała, bo Ty ten swój strach nieświadomie przekazujesz dziecku, czy chcesz w to wierzyć czy też nie i czy się z tym zgadzasz czy też nie to jest niestety sama prawda.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×