Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Gość POZBAWIONARADOSCI

ARTUR46 Dodam jeszcze, że mi lekarka przepisała teraz Panrazol i Esoxx, ale ten drugi doraźnie, w razie jakbym zjadła coś niewłaściwego (czyt. same dobre rzeczy). Wprowadziłam też sobie dietę, staram się nie jeść w ogóle słodkiego, ostrego, smażonego, więc w praktyce wygląda to tak, że jem głównie sałatki z brokułem, jajkiem, tuńczykiem, ogórkiem zielonym i jogurtem. Dostałam też zastrzyki na wzmocnienie.

Odnośnik do komentarza

Niestety wracam do Was ;) Miałam prawie 3 miesiące całkowitego spokoju, ale... w poniedziałek zaczęłam 13 tydzień ciąży i siedząc sobie jakby nigdy nic w pracy nagle bach i skurcz, za nim kolejny i tak się zaczęłam trząść ze strachu, że skurcze nie ustępowały przez 2 godziny. W końcu zrobiło mi się słabo, znalazłam się w szpitalu, na ekg oczywiście wyszły 3 nadkomorowce i położyli mnie na oddziale. Miałam założonego Holtera (jak tylko usłyszałam, że mam go mieć, skurcze ustały) i na Holterze nie wyszło absolutnie nic! Zero skurczów, częstoskurczów, migotań, dłuższych przerw, tachy- i bradykardii. Wyszłam do domu i w chwili pakowania torby bach i skurcze ;) Do tej pory mi dokuczają, staram się je ignorować, w szpitalu mnie uspokoili, że po 1 w ciąży ma je bardzo wiele kobiet, po 2 dla Mojego Bąbelka są niegroźne, a po 3 nawet nie ma sensu brać leków, no chyba, że zdarzy się kolejne zasłabnięcie. A najlepsze było to, że ja leżę na usg ze łzami w oczach (najpierw mnie nastraszyli, że może ciąża obumarła i stąd te skurcze), serducho wariuje a tu widzę na ekranie Malucha, który fika koziołki ssąc sobie palec jakby nigdy nic ;) Postanowiłam więc mieć wszystko głęboko gdzieś, idę na L4 i zaczynam na nowo przyzwyczajać się do skurczybyków... Trzeba je oswoić :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie po małej przerwie. Za dużo na szczęście tu się nie działo więc wierzę głęboko, że trzymacie się rękami i nogami. U mnie trochę kryzysu było i trochę jeszcze jest, no cóż choroba, takie życie:( W piątek wybieram się do kardiologa, czas zrobić pakiet badań kardiologicznych. Czeka mnie znowu wędrówka od usg serca, poprzez holter na wysiłkowym kończąc. Uff nie cierpię tego ale jak mus to mus. Sama jestem ciekawa co mi moje kochane serce pokaże. Muszę o nie dbać żeby biło jak najdłużej. Co tam u wszystkich skurczowców słychać? ELUSIAK gratuluje dzidziusia i postawy:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczynki:-) u mnie niestety bez zmian,skurcze SA nadal i chyba juz ze mną zostaną na zawsze,ale juz się do nich przyzwyczajam i nie panikuje tak jak na poczatku:-) no niestety nie ma co rozpaczac bo to nic nie da,biorę dalej coaxil na lęki ale wydaje mi się ze bardziej pomogła wiedza i przyzwyczajenie niż te leki,na razie nic się nie zmienia u mnie i może to i dobrze:-) do kardiologia IDE w grudniu ale podejrzewam ,ze to będzie po prostu kolejna kontrolna wizyta i tyle:-) Alicja napisz koniecznie jak twoje wyniki po wizycie,pozdrawiam wszystkich:-)

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

ELUSIAK Gratulacje!!! :) ARTUR Mógłbyś jeszcze raz podać mi swój numer gg? Wyświetliłam Twoją wiadomośc, ale nie wklepałam sobie wtedy Twojego numeru gg do kontaktów, a gdy po kilu dniach chciałam to zrobić, to Twoja wiadomość na forum zniknęła, także jeśli to nie stanowi problemu, to prosiłabym, żebyś wkleił swój numer gg jeszcze raz. ALLICJA, AS12 Mam też obecnie skurcze, nie cały dzień, ale sporadycznie, jednak doszło teraz coś jeszcze, mianowicie od kilku tygodni odczuwam jakieś dziwne chwilowe pulsowania w różnych częściach ciała, w okolicach serca też i martwię się, że to migotanie przedsionków czy coś, dlatego napisałam do lekarza, żeby mnie zapisał na Holtera. Postanowiłam również, że zapiszę się do psychologa na terapię, bo nawet jeżeli będzie mi dane jeszcze trochę pożyć, to spędzę to życie użalając się nad sobą, nie umiem pogodzić się z tym, że byłam zdrowa, a anginy sprawiły, że nie mogę żyć tak jak moi rówieśnicy, może psycholog pomoże mi to jakoś zaakceptować.

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONA..................... nie wmawiaj nam i sobie ,ze anginy spowodowały u Ciebie takie pogorszenie zdrowia ,ze nie możesz funkcjonować tak jak Twoi rówieśnicy czyli normalnie . Idąc Twoim tropem myślenia to by nie było prawie żadnych ludzi normalnie funkcjonujących bo ja w moim otoczeniu nie znam osoby ,która nie miałaby angin a jakoś żyją i to dobrze ale może to Ci wytłumaczy psycholog ,ze nie anginy są u Ciebie problemem tylko nerwica lękowa.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

Mary10 Nie chodzi o same anginy, tylko o to, że spowodowały one tę wadę serca, przez którą nie mogę normalnie żyć. Nie mogę potańczyć, nie mogę się napić, nie mogę poćwiczyć tak jak inni, za to ciągle muszę się martwić o to, czy serce zaraz nie padnie, czy wada się nie pogłębi, czy nie wystąpią powikłania, to nie jest normalne życie. W dodatku ciągle myślę teraz jedynie o tym, jakie to życie jest bezsensu, bo rodzimy się po to, żeby umrzeć. Dlatego muszę wybrać się do psychologa, bo nawet jeśli pożyję jeszcze trochę, to będę się czuła i zachowywała jak pogrzebana żywcem.

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Pozbawiona radości ja mam jakieś plamki na zastawkach i lekarka powiedziała mi, że to pewnie z niedoleczonej anginy. Skurcze nie są jednak skutkiem anginy tylko nerwicy ( u mnie na bank). Teraz jest duzo lepiej z nimi bo leczę tarczycę od paru miesięcy no ale w stresie to serce zaszaleje , no powiedzmy, że dziennie je czuję ale są duzo mniej wyczuwalne niż wcześniej

Odnośnik do komentarza

A Ty jaką masz wadę serca , przecież skurcze nie są spowodowane anginami , nie wmawiaj sobie takich rzeczy , na pewno to Ci nie powiedział żaden lekarz . Na HOLTERACH masz po kilka na dzień a normalna ilość jest 200 na dobę a i tak ludzie mają po kilka tysięcy i jakoś im serce * nie odpada* tak jak mnie po 30 letnich arytmiach a teraz mam juz 2 lata utrwalone migotanie i serce wydolne i sprawne i EF75%. Psycholog tak, dobry pomysł ale jak nie będziesz sama pracowała nad swoją psychiką to i terapia nic nie da a to jest cięzka i dluga praca nad sobą i swoimi myslami . Ty masz jakiś problem dlaczego tak myślisz i to powinno byc priorytetem do ustalenia tego , może to wiesz tylko nam tu nie piszesz przez to oszukujesz siebie , to jest droga do pogrążania Siebie i rodziny poniekąd też.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

MARY10 Pisałam już, że małą niedomykalność mitralną. Lekarz mi właśnie powiedział, że moje problemy z sercem są spowodowane częstymi infekcjami gardła, no a po echo wyszło jeszcze, że też tą wadą. Sama wada powstała w wyniku częstych angin, teraz już wiesz, dlaczego je obwiniam. Nie mów mi też, że mogę prowadzić przy tym normalne życie, bo teraz mam pewne ograniczenia, a z tymi ograniczeniami życie już takie normalne nie jest i nie chodzi tu tylko o zabawę, bo np. nie można przy tym tez brać leków hormonalnych, a dodatkowo przy tym refluksie nie mogę prawie nic jeść, bo jak zjem coś niewłaściwego, to mam całe gardło poparzone. Dla mnie pod pojęciem *normalnego życia* kryje się też brak ciągłych myśli o śmierci i o bezsensie życia, a teraz mam je codziennie. Zamiast cieszyć się życiem i myśleć o czymś przyjemnym, to ja rozważam czy istnieje życie po śmierci i jakie to beznadziejne, że jest śmierć oraz to, ile mi jeszcze zostało. To już normalne nie jest, a wręcz wyczerpujące, ale to właśnie spowodowała ta wada serca, gdybym jej nie miała, to i myśli byłyby inne. Nie wiem o jakim ty problemie mówisz, że niby co ukrywam? Tak trudno jest zrozumieć, że wada serca może tak kogoś załamać? Doskonale wiem, że terapia polega na współpracy. Nie mam tak silnego charakteru, żeby wziąć to wszystko na bary i żyć jak gdyby nigdy nic.

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Pozbawiona radości pocieszę Cię, że ja także nie umiem sie pogodzić z pogorszweniem jakości życia i choćby nie wiem co i jak mi do głowy tłukł to odczucia przy skurczach nie pozwalaja normalnie funkcjonować. Teraz skurcze są w mniejszych ilościach ale za to dopadły mnie mocne walenia serducha no i szybsza jego akcja (może wpadłam w nadczynność?). W każdym bądź razie dopadła mnie przez to deprecha. Byłam u psychologa dała mi namiary na terapie ale nie ma niestety w obecnej chwili kwalifikacji a więc o tyłek to wszystko roztrzaskać. Sam psycholog nic nie da (wg mnie) drugie podejście z miernym skutkiem. jakbym po prostu mogła sie komus wygadać i tyle

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONA................ nie pisz takich rzeczy ,ze to co Ty masz z sercem jest spowodowane anginami , jezeli tak lekarz powiedział to zmień lekarza bo mowił totalną nieprawdę albo tyś go żle zrozumiała . Mi takich rzeczy nie wmówisz bo za duzo wiem o tych sprawach nawet z własnego doświadczenia i rodziny tez . Rozmawiam z wieloma lekarzami -kardiologami i wiem co pisze . Mała niedomykolnośc jest prawie u wszystkich bo takie teraz mamy dokladne aparaty do ECHA SERCA i na dodatek najczesciej opisywane przez komputer. Taka prawda. Z tym co Ty masz to się normalnie zyje no chyba ,że się nie chce i wymysla takie sprawy jak Ty to robisz lub jest inny powod do nienormalnego zycia ale go wlasciwie podałas i on jest prawdziwy.. Ja pisząc i odpowiadajac na Twoje posty chce Ci pomóć bo wiem jak się zyje przy arytmiach , anginach czy refluksach ( wszystko miałam czy mam ) ale u Ciebie to nie jest problem kardiologiczny tylko ........................i tu Ty sama musisz się z tym uporać bo , tak mi sie wydaje ,ze to forum nie jest w stanie Ci pomóc a z myslami , natretnymi myslami to walka jest dluga i żmudna.

Odnośnik do komentarza

DOBRA RADA, ale nie raz * wygadywałaś * się na forum i co albo nikt nie odpisywał albo nasze ( moje) posty Ci nie odpowiadały , napisz tak szczerze czy tak nie było , co Ty oczekujesz DOBRA RADA po wygadaniu się na forum dla Siebie i poprawy swojego zycia bo piszesz ,że nie mozesz sie pogodzić z życiem z arytmią , ktora zabrała Ci normalne zycie , czy dobrze rozumiem ?

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Niestety nerwica to okropna choroba. Męczę sie z tym kupe lat i pozbyć sie nie mogę a przy okazji nie wierzę w leki typu psychotropy . Może one pomagają przetrwać najgorszy czas i odbyć terapię ale ja za nie podziękuję. Nie wiem czy nerwicę da sie wyleczyć, pewnie tylko zaleczyć by znowu chwyciła nas za nogi i kto wie bo może ze zdwojona siłą. Wiele razy łapałam sie na tym , że jak zaczynam sobie przypominać pewne sceny ze złym samopoczuciem to zaczynam źle sie czuć i ciśnienie idzie w górę. najgorzej jest tam skąd uciec się nie da i gdzie jest ciepło i duszno :((

Odnośnik do komentarza
Gość dobra rada

Mary, żyję w miarę normalnie ale już nie tak komfortowo jak kiedyś. Ta nerwica mnie dobija bardziej niz ta arytmia. Nie umiem sie pozbyć natrętnych mysli typu, że zaraz zemdleję, że zaraz sie coś stanie, że znowu źle sie poczuję. Cięzko mi wśród ludzi bo bardzo sie wtedy spinam, napinam i ciśnienie winduje. Teraz jak sobie przypomnę swoje młode lata to myślę iż miałam te początki nerwicy gdzieś dawno dawno temu. Tyle, że wtedy nie było to tak cięzkie do zniesienia a teraz chyba organizm sie przeczulił i mój układ współczulny za bardzo reaguje na byle pierdołę. Oglądałam ostatnio expres reporterów i tam była kobieta po sepsie. Podziękowałam, że jednak to ja mam lepiej. Nie wiem jak pozbyć się emocjonalnego wzrastania ciśnienia!!!! buuu czerwienieje z byle pierdoły i jak zauważę, że zaczynam czerwiniec i gorąco mi sie robi to wtedy jeszcze gorzej !!! hehe śmieszne ale prawdziwe!

Odnośnik do komentarza

R.D. , co do leków to ja też nie wierze w żadne ani w psychotropy ani inne SRI niby nowej generacji czyli nie uzależniające no ale jak ktoś musi to na bardzo mała chwilę aby sie wydostac z mieszkania i pojsc aby sobie pomoc , żadne nie leczą a wiedza najlepiej psychiatrzy a jednak zapisują.Piszę o nerwicy lękowej czy nawet myślach natretnych bo to jest też problem przy nerwicy no moze depresje to tak ale diagnoza wcale nie jest taka łatwa i lekarze za bardzo wszystko pod to podciagają i niestety pacjenci umieją sie maskowac i nawet czasami lekarz gubi sie w tym wszystkim i leki zapisuje chyba sam nie wierząc w ich skutecznośćtu , tu jest pies pogrzebany i dlatego tak trudno to wszystko ogarnać.

Odnośnik do komentarza

D.R. ( w poprzednim poście przestawiłam) , ja też się rumienie i tu Cię bardzo rozumiem a pod wpływem emocji to masakra ale trzeba z tym walczyc innej rady nie ma tu ani tabletka ani psycholog ani terapia nic nie pomogą no może pomoze swiadomość ,że inni tez tak mają a w Twoim wieku no to rumieniłam się jak dziewica a miałam dziecko ponad 10 letnie . Teraz jest juz prawie dobrze , także lata swoje zrobiły i ze wszystkiego się wyrasta nawet z rumienców . Ostatnio był nasza rocznica poznania się i maz do mnie mówił , ze zapamietał mnie jak pierwszy raz zobaczył z rumieńcami na policzkach i sie w nich zakochał , takze DODRA RADA wszystko przed Tobą i nie trac nadziei , te bez rumiencow wcale nie sa lepsze , uwierz w to , my to mamy emocje i uczucia wypisane na twarzy a ci bez gdzie? nie wiadomo czy maja lub dobrze się maskują ale czy to lepiej , u nas to wiadomo o co chodzi . Widzisz nie jesteś sama z problemem DAMY RADĘ !!!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×