Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Ja tez na początku * przygody z arytmią * to szalałam z nerwów ,ze coś mi się stanie i nie było internetu aby poczytać o innych co to tez tak mają a lekarze nawet nie umieli powiedzieć czy serce ma wady i to wszystko wytrzyma. Nie było aparatów do USG aby zrobić UCHO SERCA i wykluczyć patologię serca. Lekarz tylko osłuchowo stwierdzał ,że zastawki dobrze pracują bo nie ma szmerów. Teraz jest luz bluz aby wszystko zdiagnozować ale................trzeba i uwierzyć w zapewnienia lekarzy a nie spiskować Ale tego trzeba sie nauczyć samemu przy pomocy kardiologa ,który zapewnia ,ze tak sie da żyć no bo to nam sie przytrafiło i takim jesteśmy egzemplarzem. Zrozumienie w moim przypadku całego problemu arytmii i życia to jest zasługa kardiologa no i oczywiście moja ,ze chciałam zrozumieć. Iskierka ,a czy Ty bierzesz jakieś leki? No z dzieciaczkami tak jest , tez trzeba czasu ale to jest problem ogólno-dziecięcy a właściwie * normalka * ,wyrosną z tego bez uszczerbku na zdrowiu ale trudne dla rodziców to jest. Pozdrawiam , u nas ładna pogoda po wczorajszym brzydkim dniu.

Odnośnik do komentarza

As , pierwsze pytanie może jesteś przed okresem , jeżeli tak to może być co miesiąc taka sytuacja i trzeba niestety to zaakceptować , wiem ,wiem trudne to jest ale się da. Ja żyję a i musiałam przeżyć burze hormonów w menopauzie co trwała ( a teraz As zamknij oczy na pól minuty) ok. 8 lat . Po otwarciu ocząt napisze ,że tez i to przeżyłam i ŻYJĘ !!!!!!!! Niepokój nieustanny 24 h na dobę i tak przez prawie 8 lat. Co do lekow to miałam kilka prób i zadne nie przynosiły oczekiwanych efektow i teraz ok. 20 lat nic nie biore ale ja mam aktualnie utrwalone migotanie przedsionkow z 2 lata a przedtem wszystkie możliwe arytmie.Migotanie mam pewnie w genach po Tacie , ktory zyje i ma sie dobrze w wieku prawie 90 lat.

Odnośnik do komentarza

Mój tata tez migota juz 30 lat i tez mi ciągle powtarza ze nic mu jakość szczególnie złego się nie dzieje:-) bardzo mnie martwią takie chwile kiedy jestem słaba i mam wrażenie ze dwóch kroków nie zrobię,jeżeli twierdzisz ze to normalne objawy przy arytmi to juz jest to dla mnie pocieszenie i znowu motywacja:-) może mam niskie ciśnienie po tych lekach ale ze strachu wole nie mierzyć,taki juz ze mnie przypadek:-)

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Mary nie biorę leków, standardowo magnez, potas, czasem omega lub kwas foliowy, mam od lekarza betalok ale mam brac tylko wtedy kiedy dzien bedzie nie do wytrzymania , czyli jak czasem bywało bi i tri geminie, odkąd mam ten lek w domu ani razu taki dzień sie nie zdazył. Wczesniej krótko brałam concor zapisany przez internistę ale nie pomógł wiec odstawiłam, od kardiologow nie miałam nic bo jedna nic nie dała *bo taka Twoja uroda* a drugi nie miał mozliwosci bo albo byłam w ciązy albo karmiłam.

Odnośnik do komentarza

Ja też nie jestem zwolennikiem ciągłego mierzenia ciśnienia ale w Twoim przypadku jak bierzesz leki to jednak trzeba i z tym podzielić się z kardiologiem i wtedy bedzie łatwiej lekarzowi moze dobrac inne leki lub może odstawic bo wiadomo leki to lecza ale i czasami z drugiej strony rujnuja zdrowie ale to musi lekarz stwierdzić czy warto je brać czy nie bo trzeba wybrac wyższą konieczność brania nad nie braniem. Idziemy teraz po weekendowe zakupy.

Odnośnik do komentarza

Iskierka , no i wnioski same sie nasuwają jak serduszko zdrowe to wiele rzeczy jest z nerwów i ze strachu . Magnez biore dosyc regularnie ale potas nie bo mam go zawsze w srodku normy , chyba z 10 lat zawsze taki sam. Omega 3 brałam ale teraz ostatnio troche zaniechałam. Trzymajcie sie wszystkie dziewczyny zdrowo bo znowu idzie sezon grypowy . Mąż czeka na wyjście i juz tupie nogami.

Odnośnik do komentarza

AS12 uważaj z tymi lekami, obniżają ciśnienie a skurcze może niekoniecznie. Przy niskim ciśnieniu w wielu wypadkach skurcze się nasilają, wiele razy słyszałam, czytałam, że jak łapie *atak skurczy*, bigeminie to nie kłaść się i liczyć ile tego mamy tylko *pobiegać*, coś robić, żeby serce wróciło na swój tor. Poza tym niskie ciśnienie to od razu zawroty w głowie, ogólne osłabienie a co za tym idzie nakręcanie się *co się ze mną dzieje*,*znowu źle się czuję*. Ja też trochę tych arytmii mam i różne a podobnie jak dziewczyny Mary10, Iskierka łykam leki tylko *w sytuacji nagłej*, czyli męczą mnie bigeminie, skurcz za skurczem, nie mogę sobie poradzić już z tym cholerstwem i siadam psychicznie oraz czuję odloty. Oczywiście to musisz ustalić z lekarzem, absolutnie nie wolno tych leków odstawiać samemu a tym bardziej nagle. U mnie o doraźnym braniu zdecydował lekarz z uwagi właśnie na niskie ciśnienie. ARTUR46 postawa, postawą ale nie raz i nie dwa jestem w strachu, ale skoro parę razy byłam na SOR-ze i na lekarzach nie robi to wrażenia, nie umarłam, serce nie stanęło to jakoś ogarnęłam się psychicznie z lękiem. Oczywiście strach drobny jest zawsze, zwłaszcza przy tych ciagach, bigeminie, pary, nawet salwy, nie fajne to jest jak tak łupnie raz po razie aż oddechu brak i widzę gwiazdy, ale skoro lekarze mówią spokojnie, nie jest najgorzej, ludzie mają tego więcej to trwam, nie poddaję się i staram się tłumaczyć, że są gorsze problemy i niestety wiem to teraz ze swojego przykładu. Chcę wykorzystać życie pożytecznie, kiedy padam kładę się i dochodze do siebie, kiedy mam siłę działam, żyję i jestem szczęśliwa. To tyle u mnie wymądrzania. Pozdrawiam i miłego weekendu ze spokojnym sercem każdemu życzę.

Odnośnik do komentarza

Alicjio ja mam wrażenie ze po tym rytmonormie mam jeszcze więcej tych skurczy i to jeden po drugim,ale do wtorku do wizyty muszę wytrzymać,mąz mówi kazała brać to bierz!nie biorę tylko na noc ponieważ boje się bo i tak mam niski puls i ciśnienie,to racja ze jak leże to jest ich całe mnóstwo,czy to możliwe żeby nie było ani dnia spokoju z tym dziadostwem?myslałam wezme leki,uspokoje się i minie a tu poprawy brak:(

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

Witajcie, dawno mnie tutaj nie było, ALLICJO jak tam Twój wynik? Ostatnio byłam chora i po tej chorobie serce się całkiem rozhulało i nie chce się już od 2 tyg uspokoić, kiedyś nie miałam takich długich epizodów ze skurczami, dlatego w ciągu tych dwóch tygodni zdążyłam przejść już wszystko: Rozpacz, załamanie, lęk, żegnanie się ze światem i pogodzenie się z losem, to ostatnie przychodzi najtrudniej i nie zostaje na długo, codziennie przeżywam bowiem to samo, ten sam schemat i tak w kółko. Jednak przez ten czas przewartościowałam swoje życie i zrozumiałam, że nie mogę żyć cudzym życiem i pragnąć życia, jakie mają inni, bo muszę je dostosować do swoich możliwości zdrowotnych, najbardziej boli, że nie zrealizuję swojego marzenia, jakim było bardziej aktywne życie, zrozumiałam, że nie mogę na siłę prowadzić takiego życia jak rówieśnicy, ale jeszcze tak do końca się z tym nie pogodziłam, chociaż jest coraz lepiej. Skurcze występują od samego rana, bez przerwy mam uczucie ciężkiej klatki piersiowej, co chwilę mnie przydusza, ciężko jest wtedy nie płakać, mi się to udaje jedynie co drugi dzień.Dzisiaj musiałam kolejny raz odmówić wyjścia do clubu, jednak i tak z tym *godzeniem się z losem* jest lepiej niż było, zrozumiałam, że każdy kiedyś umrze i jeśli ja umrę, to trudno, tak jak każdy i po prostu mnie nie będzie, i muszę doceniać każdą chwilę, i każdą małą rzecz na świecie, a także starać się umilić życie innym. Każdy musi chyba przejść tę drogę od wyparcia do akceptacji, ja jeszcze w pełni tego nie zaakceptowałam, ale staram się, bo co innego można zrobić, nic. Leku nie mogę brać, bo mam niskie ciśnienie, także niczym sobie w tym cierpieniu nie mogę ulżyć. Nie każdy ma tyle szczęścia w życiu, by przejść przez nie w zdrowiu, ale co jest to jest, nie ma magicznej różdżki, która by to naprawiła. Kto się nie urodził zdrowy i silny jak ten koń, ten cierpi. Najgorsze jest jednak to, że ja nie mam siły starać się o to, by zrealizować inne swoje marzenia, bo pojawia się u mnie taka myśl: Zostaw to i tak nie zdążysz nic zrobić, więc po co się starać? Chciałabym, by w moim życiu więcej było celów zrealizowanych niż tych obranych, ech.

Odnośnik do komentarza

Pozbawionaradosci, na początku prośba , zmień może nick to byłby pierwszy krok do innego myślenia o sobie . Druga sprawa czy Ty masz zdiagnozowaną jakąś chorobę bo ze skurczami można żyć NORMALNIE jeżeli jest sie przebadanym pod tym kątem czyli wszystko od strony serca plus tarczyca.. Trzecia sprawa co Ty w życiu robisz czyli uczysz się , pracujesz . Kolejna sprawa to w/g mnie udaj się do psychologa i przeczytaj Jej ten post i zacznij działać według Jej zaleceń ale sumiennie to na pewno będziesz inaczej o sobie myślala i w związku z tym czyniła jakieś działania pożyteczne dla siebie może przy okazji pomagając. innym to jest najlepsza terapia aby nie myśleć o sobie no trochę juz * robie * za psychologa podsuwając Ci pewne pomysły do działania. Pozbawonaradosci czy w ogołe czytasz ten watek dokladnie i ze zrozumieniem , postaraj sie , to Ci tez będzie lepiej pewne sprawy zrozumieć i przemyśleć w kontrekscie swojej osoby.. Jak bys poszła do clubu to byś wiedziała czy dasz radę czy nie a tak siedzisz i placzesz nie wiadoma nad czym , tak sie nie da żyć. Pamiętaj ludzie ze skurczami zyją i to długo i nawet bardzo dlugo 90 pare lat i co to Ty chcesz tak siedzieć i płakać rozczulajac się nad soba jakie to mnie nieszczęście spotkało . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej pozbawiona radości a może pociesze cie,jak napisze że mam w każdej minucie po kilka skurczy komorowych ,ból w klatce piersiowej i nie pamiętam kiedy był taki dzień żebym nie odczuwała arytmi,naprawdę codziennie to samo! Tez byłam taka zrezygnowana ale dziewczyny z forum postawiły mnie na nogi:-) ja mam 4300 poj komorowych i wszystkie czuje!ale jak czytam ze ludzie maja po15tys i to bez leków sobie radzą to myślę ze ze mną nie jest tak źle,lęk odczuwam nadal,też siedzę w domu a każde wyjście to dramat ale do tego to muszę jeszcze dojrzec zęby uwierzyć ze nic mi nie grozi:-) apropos leków,naprawdę się dziwie ze wy wszystkie bez leków jesteście?a mi przy rzekomo łagodnej arytmi odrazu tyle!zaczyna mnie to martwić:(ty przynajmniej wiesz co ci dolega a mi powiedziałem pani dr ze mam pecha i tyle:-)

Odnośnik do komentarza

AS , no mamy pecha i tyle ale bądż pewna ,że ludzie mają zdecydowanie większe * pechy* niż my i muszą żyć i chcą. Ja jestem szczęśliwa ,że trafiłam na takiego kardiologa ,który * nie karmi* mnie lekami. Śp. prof. Religa mówił ,ze ok. 70% chorób nie potrzebuje lekow i mozna przy tym normalnie funkcjonować bo każdy coś ma tylko najwyżej nie jest zdiagnozowany. Pozbawionaradości , z taka wada to sie normalnie funkcjonuje , wyczytałam to a u CIebie to jest inny problem a skurcze to sa tylko przykrywką innego głębszego problemu , który ja mniej więcej wiem jaki jest ale nie będę o tym pisać bo po co . Nie to forum i az tak nie będe sie wymądrzała.

Odnośnik do komentarza

Małe niedomykalności to ma teraz wiele osób bo aparaty diagnostyczne sa coraz to lepsze i wychwytują nawet bardzo małe wady ,ktore praktycznie nic nie czynia w organizmie ( sercu) złego , z ktorymi normalnie sie zyje . Można co 3--4 lata robic echo serca i sprawdzac co sie dzieje ale na ogól nic złego a jak sie pogłebia no to sie leczy lekami albo operacyjnie. Płacz na pewno tego nie uzdrowi czy nie wychodzenie z domu.

Odnośnik do komentarza

No właśnie Mary ,co do leków okaże się w środę po holterze.wrażenie mam ze nic nie dały a tylko kupa nerwów przed zażyciem czy nie zejde z tego świata bo mam niski puls i ciśnienie,naczytalam się i nowe zmartwienie:-) chociarz tu ludzie pisza ze biorą ten słynny rytmonorm i nic im się nie dzieje,mimo wszystko do wizyty wytrzymam*pocieszam się ,ze pani dr chyba wiedziala co robi dając taki lek?oj ochłoń kobieto,ochłoń(to sama do siebie):-)

Odnośnik do komentarza

AS , mój organizm niestety* nie trawił * rytmonormu bo mi tez spadało mocno cisnienie , byłam w szpitalu to sie nie stresowałam, a ze ja ciekawski człowiek to sie zapytałam dlaczego nie mogę brac tego leku skoro taki dobry bo miałam w karcie wypisu ze szpitalu zapisany ,ze go dostawałam a przy wypisie nic mi nie mówiono o braniu go. As nie stresuj sie , wytrzymasz tylko taka moja rada mierz cisnienie i puls trzy razy dziennie do momentu wizyty u lekarza i wtedy będzie miał juz obraz jak działa lek na Ciebie i będzie łatwiej coś powiedzieć na ten temat. Pacjent musi zawsze szczerze wspołpracować z lekarzem bo ja zawsze dużo pytam lekarza na temat np. mojego stanu zdrowia jak zapisuje leki to dlaczego a jak nie to tez dlaczego w każdym przypadku nie tylko u kardiologa . Robię to chyba dosyc sprytnie bo nigdy lekarz moimi pytaniami sie nie denerwuje a raczej sie cieszy moim zainteresowaniem dana sprawa. Na dzisiaj kończę , miłego wieczoru wszystkim zyczę.

Odnośnik do komentarza

POZBAWIONARADOŚCI, chyba dziewczyny Ci poprawiły trochę morałów i uważam, że słusznie. Ja tylko Ci napiszę tyle, od tygodnia serce tak mi daje w kość, że szok, rollercoster w sercu. I co? no żyję dalej. Chodzę codziennie do pracy (nie pracuję ciężko, to plus), wczoraj trochę próbowałam odpocząć, ale nie dało to ukojenia dla serca. Dziś dzwonią moi znajomi/przyjaciele, ładna pogoda, jak się czujesz?, no łapą ruszam, nogą ruszam, głowa myśli więc żyję. Jedziemy na dobry obiad i spacer, za godzinę jesteśmy, ok. Szybka kąpiel, malowanko, ładny ciuch, włosy ułożone, serce trzepie, mdłości, zaciska mnie i boli w klatce ale co tam, czy padnę w domu czy na dworze jeden pies. Pojechałam, pojadłam odrobinkę, pospacerowałam, posiedziałam na ławeczce i tak dzień zleciał cudownie. Dlaczego to opisałam, nie po to żeby pochwalić się jak się bawię tylko po to żeby Ci uzmysłowić, że nie warto i nie trzeba z niczego rezygnować, nawet jak się gorzej czujesz. Jesteś wśród ludzi dobrze Ci znanych, jest gadka, śmiechy, miła zabawa i zapomina się o tym co mi jest i jak się czuję a uwierz, że czuję się kiepsko, nawet miałam myśl czy powinnam jechać? Nie można się zamykać na ludzi, na świat bo coś nam jest, jak będziesz na tyle chora, że nie będziesz mogła wyjść z domu, z łóżka wtedy leż bo będziesz na prawdę chora, póki człowiek chodzi i czuje się jako tako musi żyć, funkcjonować. Tak piszesz na forum jakbyś szykowała się na śmierć, na to przyjdzie czas, nie uciekniesz a z Twoim myśleniem, postępowaniem to na serio tylko trumna i czekać kiedy klapniesz. WYJDŹ do ludzi, przekonaj się, zobacz co się będzie działo a nie poddajesz się. U Ciebie nie skurcze są tego powodem ale nerwica/depresja i to powinnaś leczyć jak najszybciej a skurcze, czy jakaś drobnostka w postaci niedomykalności to jest nic, wiele osób to ma, ja też, to się obserwuje może pójść to dalej a może stać w miejscu to na pewno nie jest powód na tą chwilę do zmartwień. Przemyśl co napisałam i weź to do serca, tylko Ty sama możesz sobie pomóc, może przy wsparciu psychologa a może nawet leków.

Odnośnik do komentarza
Gość POZBAWIONARADOSCI

ALLICJA Ty czekałaś na wynik jakiegoś badania, masz go już? Mary10 Możesz napisać o swoich podejrzeniach, ja jestem otwarta na sugestie, zresztą domyślam się o co Ci może chodzić. Mary10 ALLICJA Ja się nie izoluję od świata, może to tak po moich wpisach wyglądać, ale w rzeczywistości to tak nie jest, teraz nawet w ciągu tego tygodnia, mimo że się źle czułam, to spotykałam się z przyjaciółką, ale tego clubu sobie odmawiam, bo nie wiem czy bym dała radę z tym sercem tańczyć i pić alkohol. Chodzi o to, że gdy mam te długie epizody dodatkowych skurczy, to kompletnie tracę humor i faktycznie wtedy mniej się odzywam do domowników, jestem poirytowana i załamana, i nie umiem sobie z tym poradzić, nie mogę się przemóc by się nie bać i mimo tych skurczy śmiać się jak wtedy, gdy ich nie mam. Wam się udaje utrzymać dobry nastrój, gdy macie dodatkowe skurcze? Mi się to właśnie nie udaje i nie wiem co zrobić, żeby się tym tak nie przejmować. Te dodatkowe skurcze mogą maskować nerwicę, ale ja mam też problemy z gardłem i dlatego skłaniam się też ku tej teorii, że to może być od tych migdałków, tylko że ja już nie wiem co ja mam z nimi zrobić, płukam gardło, wybrałam już kilka leków na uodpornienie i biorę leki na refluks, i nie wiem co więcej mogę zrobić. Dopiero co wybrałam antybiotyk, a ono znowu swędzi, co też mnie dobija już. Zaobserwowałam, że serce gorzej pracuje, gdy mam te ropne naloty na gardle, tyle że ja je mam prawie non stop, bez gorączki nawet, więc co ja mogę z nimi zrobić, laryngolog mówi, że to niby jedzenie się osadza, a rodzinna, że krypty w migdałach się czyszczą, ale ja przy tym naprawdę mam więcej tych skurczy. Czytam wasze wypowiedzi o tym, że to nic takiego itd. i czytam jedno, ale gdy przychodzi skurcz, to zaraz pojawiają się złe myśli i nic na to nie poradzę, ale i tak czytanie forum trochę mi pomaga, więc dzięki.

Odnośnik do komentarza

Pozbawionaradosci, napisze krótko , w/g mnie masz za dużo wolnego czasu i to rodzi konflikty u Ciebie w rodzinie czyli musisz to zmienić poprzez albo naukę czy pracę to po 1 po 2 to znależć cel w życiu do jakiego chcesz dażyć a właściwie to powinno byc pierwszym punktem aby zmienic swoje życiu. I jeszcze jeden chyba masz problem to wygląg, kazdy jest jaki jest i dlatego świat jest piekny w swojej rożnorodności. Jak znajdziesz jakies zajęcie to i skurcze będa mniej dokuczliwe a myślenie czy nie myślenie o nich tylko Ty mozesz nad tym zapanowac bo nikt Ci w tym nie pomoże , ja uważam ,że lekow na to nie ma ( na myslenie) a z anginy to wyrośniesz . Ja też miałam taki problem , jak sie przytrafi to trzeba leczyc i tyle . Kończe, bo ładna pogoda , szkoda siedziec w domu , idziemy na spacer szukać kasztanów ( lubię to zajęcie ) a potem troche dom nimi * ozdabiam *. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wróciliśmy ze spaceru , pogoda cudowna , kasztanki pozbierane - zbiór dobry. Trzeba się cieszyć z tak pięknej pogody bo mój mąż powiedział mi ,ze 2 lata temu to padał u nas śnieg z deszczem i było bardzo zimno jak na ten czas. Wie to bo zapisuje od wielu lat temperaturę zewnętrzną i robi potem takie z tego co miesięczne wykresy . Pozbawionaradości ,ze na myślenie o skurczach i na same skurcze to nie wymyślili jeszcze żadnego lekarstwa no moze sa jakies ale to one maskuja problem , ktory jest w głowie a nie na skurcze. Musisz przyjac do wiadomości ,że skurcze ma kazdy a jak nie ma w danej chwili to moze to nastąpić w każdym momencie i w każdy miejscu. Czlowiek ze zdrowym sercem to przezyje . Twoja mała niedomykalność jest niegrożna dla skurczy a jak nie wierzysz to trzeba pytac o to kardiologa i tylko On jest kompetentny w tej sprawie aby cos powiedzieć sensownego bo my tu na forum jesteśmy laikami to jedno a drugie znamy tylko Twoj przekaz , który moze być nie adekwatny do danej sytuacji a lekarz- kardiolog ma doswiadczenie i wiedzę i powinien to wszystko wychwycic . Ja już nie mam co pisac to co chciałam to napisałam jak nie tutaj to odpowiadajac innym osobom.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×