Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Ewa , ja juz sama nie wiem czy to jest poważne czy nie z Monny strony . Ja w takich sytuacjach z mojej strony jak czułam się zagrożona i myślałam ,ze zaraz umrę to szukałąm pomocy u lekarzy i czasami to nawet wydawało sie nawet dziwne jak wpadałam do przychodni w czasie pracy ( a w pracy mowiłam ,ze ide po ciastka do kawy ) i zaczełam szukać rozwiazań aby sobie pomóc bo tak dalej zyc nie mogłam z lękiem o własne życie . Przy pomocy rodziny ( najbardziej Mamy ) szukałam ratunku dla siebie bo dalej tak życ się nie dało. Porobiłam wszystkie mozliwe badania co by mogły mi potwierdzic ,ze nic mi nie zagradza plus rozmowy z kardiologami dały mi normalne życie bez lęku . Nie powiem czasem jak jestem w stresie to serce wali jak wiadomo strasznie nierowno i coś tam w głowce czasami sie otwiera niedobrego ale po krotkim czasie wszystko wraca do normy no bo przeciez zyje i tak nie raz miałam . Takie osoby pomimo lęku o własne życie igraja jedna z losem i dlatego ja tego nie rozumiem i ich sposobu myślenia. , bycia i egzystencji.

Odnośnik do komentarza

Mona a jednak prawda . Jestem w Centrum Chorób Serca pacjentką od 18 lat i wiem jak tam wygląda wizyta u lekarza. Nie przyjmie Cię tam żaden kardiolog od ręki bez umówionej wcześniej wizyty . Będąc w gabinecie w umówionym terminie lekarz po zakończeniu Twojej wizyty ustala Ci kolejny termin . Przyjmie tylko wtedy jeśli Twój stan zagraża Twojemu życiu . Ba.....nawet jak Ci kardiolog wypisze skierowanie na badania to też ich nie dostaniesz od ręki bo są terminy . Ja teraz na ,,Pilne HOLTER** czekałam miesiąc a gdyby nie to ,,PILNE** miałabym Holtera na koniec roku .Na już to możesz zrobić badania morfologii i moczu i w zagrożeniu życia. Więc nie oszukuj dziewczyno sama siebie:)Dodzwonić się jest ciężko ale w godzinach rannych bo jest setki osób do rejestracji ale później już się dodzwonisz. Dla chcącego nic trudnego .:) I nie odbieraj tego co pisze jako ataku w kierunku Twojej osoby . Mary ja miałam to samo , wsparcie rodziny , wychodziłam drzwiami jednego gabinetu a wchodziłam drugimi , setki badań itd... i nerwy mnie biorą jak czytam teksty ,,źle się czuję , już nie daję rady , umieram itp....... jak jest z Wami tak źle to nie siedźcie na forum tylko zróbcie coś z tym bo jak sami sobie nie chcecie pomóc to nawet najbliższa osoba nie pomoże.

Odnośnik do komentarza

Ale napłodziliście, że ho ho ale się nie dziwię po takich postach. ARTUR46 przed operacją wywiad z anestezjologiem, pokazałam wyniki badań kardiologicznych, na lekarzach arytmia typu skurcze dod. nie robi to zbytniego wrażenia. A jaki ja też z drugiej strony miałam wybór, po moich wszystkich badaniach nowotwór był opisywany jako ten najgorszy, pół roku życia, operacja mogła tylko przedłużyć rokowania też maks. na parę lat i to z wielkim znakiem zapytania. Na szczęście dla mnie (chyba, mam nadzieję) radiolodzy i dwóch lekarzy się pomyliło a nowotwór okazał się tym lepiej rokującym uff pożyje chyba dłużej, jutro dla mnie sądny dzień. Przed operacją ekg, wyszło dobre (w końcu to parę minut), ciśnienie dobre no to jedziemy. Tak z drugiej strony przed ablacją jak pobudzają to nasze malutkie serduszko to czy nie może się stać coś złego? Tyle mojej przykrej historii, nie lubię o tym mówić, chciałabym wymazać z pamięci ale nie da się, bo przy każdym badaniu lekarze mi podkreślają, że przeszłam bardzo poważną operację. Na szczęście czuję się już cudownie, jakby nigdy nic się nie wydarzyło tylko kontrole, ciągłe badania mi przypominają co przeszłam, boję się jutra, ale czy mam na niego wpływ, czy mogę go wyrzucić z kalendarza? nie więc muszę stawić czoło jutrzejszemu dniu. Pociągnąłeś mnie ARTUR za język, aj niedobrze (teraz mnie boli). MONNA jak dziecko, ile Ty masz lat?, czy Ty masz jakąś wiedzę, mądrość życiową, bo jak Cię czytam wymiękam. Nie będę więcej pisała, bo dziewczyny powiedziały wszystko i słusznie, *toć to szok*. A jeszcze ARTUR mi kardiolożka sugerowała przepuklinę (mi się nie chciało sprawdzać), że ma wpływ lub może mieć wpływ na skurcze, bóle w klacie, chyba już o tym pisałam, może coś to ma do rzeczy u Ciebie. A może popuściło coś tam w sercu, albo zrobiła się nowa droga przebić i dlatego masz takie problemy sercowe. HURA ja dziś chodzę na dwóch nogach,ale jeszcze nie zupełnie spionizowana. EWUNIU mam skurcze i to dużo, teraz inne kłopoty i pewnie powinnam sobie już od Was pójść ale tak jakoś zasiedziałam się razem z tymi moimi skurczami na naszym forum.

Odnośnik do komentarza

Aluniu cieszę się że jak na razie wszystko idzie ku dobremu u Ciebie . Wiem że jest Ci ciężko znam to z własnej autopsji ale nie będę się na ten temat rozpisywać ,ważne ze dla mnie po usunięciu i wzięciu wycinka w czasie operacji skończyło się ok. Lekarze też podejrzewali najgorsze (mówili ze było to ohydztwo) a jednak wynik wyszedł bez komórek rakotwórczych. Miałam wtedy 28 lat i jakby mi się świat zawalił , to co przez te parę dni oczekiwania na wynik przeszłam to jest nie do opisania. Ale jest ok i trzeba cieszyć się tym co się ma:)Więc z całego mojego serca trzymam za Ciebie mocno kciuki:) A że mamy każdy z nas jakieś zmartwienia , gorsze dni , ponarzekamy sobie to normalne . Nikt z nas nie jest z kamienia i czasami też wymiękniemy:) Najgorsze jest to żę niektóre osoby tutaj nie chcą i nie dają sobie w żaden sposób pomóc. I moje zdanie jest nadal niezmienne ,,Nie jest z nimi tak bardzo źle ,skoro nic ztym nie robią** bo jakby jedną z drugą porządnie potrzepało to dawno by wylądowały u lekarza. Nikt z nas nie lubi korzystać z usług naszej służby zdrowia ale są takie sytuacje gdzie bez tego się nie obejdzie. Ale co kto robi z własnym życiem to jego indywidualna sprawa ,. Tylko że życie mamy tylko jedno , a dzień za dniem ucieka i w jaki sposób je przeżyjemy zależy wyłącznie od nas samych. To my kierujemy naszym życiem , naszymi myślami itp.....widocznie co niektórym odpowiada ciągłe biadolenie i narzekanie jak mi to źle ....tak ,,źle** ale na własne życzenie. Oj oj ostatnio coś nie przebieram w słowach -ale sorki dziewczyny po tych postach ostatnich jak się czyta to nie można inaczej. :)

Odnośnik do komentarza

EWA, każdy człowiek przechodzi swoje małe i wielkie tragedie i dlatego warto czasami pomyśleć o innych a nie skupiać się tylko na swoim czubku nosa, może bardziej to rozumieją ludzie którzy coś w życiu przeszli, nie wiem? a może to zależy od danej jednostki osobowej?. Masz we wszystkim rację, co napisałaś ja nie będę się już rozpisywała, powiem tylko potwierdzam a jakie sobie kto już wyciągnie wnioski, jego sprawa. Tylko na koniec dodam, że pamiętajcie drogie ludziki, że wszyscy tutaj zmagamy się z tą samą przypadłością i pisząc o swoich doświadczeniach staramy się pomóc sobie wzajemnie ale pisząc/czytając należy wyciągać wnioski ale czy to tylko moje marzenie?

Odnośnik do komentarza

troszkę mi lepiej, nie wiem na jak długo ale mam nadzieje, że na dłużej. Przestałam jeść słodycze na potęgę od półtora tygodnia i nie wiem czy to akurat to miało jakiś wpływ na polepszenie pracy. Skurcze są ale jest ich mniej. Nerwów natomiast więcej bo i zawiodłam się strasznie na bliskiej mi osobie i to przeżywam. Mam nadzieję, że nie odbije się to za chwilę na sercu... Ala oczywiście trzymam kciuki bo musi być dobrze!

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Mary a dziękuję, odpukać u mnie spokoj, serducho czasem zaskurczy ale do przezycia, maz twierdzi, ze czuje się dobrze, ale z dolegliwosciami ktore ma to jak pisałam wczesniej życie na bombie. Żyję wiec sobie dosc intensywnie bo przy dwojce maluchow inaczej sie nie da i nie mam czasu -jak co niektorzy tutaj -na rozczulanie. Artur ma rację, forum jest po to by sobie radzic i sie wspierac, ale bez przesady jak sie niektorych czyta to szlag człowieka trafia i aż sie nie chce na forum wchodzic, ewentualnie mozna te wypociny polecic niskocisnieniowcom bo po przeczytaniu tych bzdur cisnienie zdecydowanie idzie w góre. Masz rację Mary, że walisz prosto z mostu, Allicja delikatniejsza i jak widac niezmordowana przetłumaczyc nie daje rady. Wstydzic sie powinni wszyscy którym chciało sie poczytac forum od poczatku i znają jej historię - i Ala ja tu Cie nie zamierzam gloryfikowac, chce Cie jedynie dac za przykład, jak mozna i trzeba radzic sobie z cholerstwem. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich ;) Pragnę się z Wami podzielić swoją *przygodą* z dodatkowymi skurczami komorowymi. Wszystko zaczęło się około trzech lat temu kiedy ni z tego ni z owego będąc na poligonie poczułem że coś jest nie tak... moje serduszko nie pracowało tak jak należy i wiedziałem o tym doskonale gdyż sam jestem związany mocno z medycyną ratunkową. Postanowiłem zrobić sobie badanie Holter Ekg 24h, Echo serca a także test wysiłkowy...Holter wyszedł tak że się okazało że mam około 9000 PVCs czyli dodatkowych komorowych. Serce hemodynamicznie bez zmian, test wysiłkowy OK, czyli wszystko ok. Ostatnio na zwykłym EKG w pracy w trakcie badań okresowych wyszły mi dodatkowe komorowe i lekarz zrobił wielkie oczy. Ponownie po 3 latach zrobiłem Echo serca które oczywiście jest ok, jestem aktywnym fizycznie, co drugi dzień biegam 10km, pływam, ćwiczę CrossFit i najlepiej że w czasie wysiłku fizycznego nic się nie dzieje. Po konsultacji z kardiologiem dostałem Bisocard 1,25mg+ Tritace 5mg (mam niestety nadciśnienie) to pozostałość po tacie:) W dniu 22.08.2014 zrobiłem ponownego Holtera EKG a dzisiaj miałem Test wysiłkowy: -12000 komorówek, - test wysiłkowy w jak najlepszym wydaniu czyli wszystko jest ok. Moi mili, przeczytałem już tonę literatury polsko- i angielskojęzycznej na ten temat i powiem Wam że najgorsze to CIĄGŁE MYŚLENIE!!! Mi pomaga bycie aktywnym, uważanie na to co się je, suplementacja i przede wszystkim... niemyślenie o nich, wiem że nie zawsze jest lekko ale... Wszystkim życzę powodzenia w walce z tą upierdliwą przypadłością.

Odnośnik do komentarza

Wszyscy zamilkli, wszystkim serca się naprawiły? to wspaniale. ISKIERKO dziękuję ale bez przesady wiele ludzi cierpi tylko trzeba to dostrzegać, rozejrzeć się wokół siebie, mnóstwo problemów, nieszczęść, trzeba widzieć więcej niż tylko siebie a jak samemu się jest dobrym, pomocnym to kiedyś to dobro wraca. Na mojej drodze też pojawił się *Anioł* obca osoba, zupełnie obca, może dzięki niej żyję a pomogła mi zupełnie bezinteresownie, nigdy nie spłacę tego długu ale mój *Anioł KAMILKA* jest cudownym człowiekiem, który daje i nie patrzy co w zamian, oby więcej takich ludzi. ISKIERKO, tak mam cierpliwość, życie mnie tego nauczyło i nauczyło mnie rozdzielać sprawy ważne od mniej ważnych. Niestety jeszcze nie mogę napisać HURA jestem zdrowa, jeszcze jedno badanie, jeszcze czekam na jeden wynik, jest niepokój ale czekam cierpliwie bo i tak nie mam na to wpływu. LUKA dziękujemy za Twój post, może pomoże innym uwierzyć, że da się *z tym* żyć. EWA grzyby nazbierane? ja od grzybów mam trzymać się z daleka a lubię pod każdą postacią. A moje serduszko różnie, ma dużo emocji to i potrafi mną *potargać* ale przecież ja to już znam i nic na to nie mogę poradzić.

Odnośnik do komentarza

Aluniu kochana jak się serduszka ponaprawiały to super tylko się cieszyć:) Powiem Wam że u mnie ostatnio też ok , nieliczne skurcze które odczuwam w ciągu dnia to nic ( aż chce się żyć:) :) i tak się wybieram po ten mój wynik i wizytę Holtera i nie potrafię tam dojechać:) Zamiast do lekarza wybrałam się wtedy na grzyby :) Aluś powiem Ci że uzbieraliśmy grzybków ( ale jest dużo robaczywych , z wierzchu piękne a w środku niespodzianki:) ) i jestem dumna z siebie że wytrzymałam 9 godzin w lesie bo mój wspaniały tatuś zatrzasnął kluczyki od auta w bagażniku i nie umieliśmy się dostać :) i musieliśmy czekać 2, 5 żeby mój mąż wracając z pracy dostarczył nam zapasowe:) i pomimo tego że byliśmy daleko od miasta , szpitali itp. nie spanikowałam i serducho też w miarę spokojnie się zachowało:) i takie wypady są dobrą szkołą dla naszych serduszek :) potrafią udowodnić jak psychika na nie działa:) czym więcej się nakręcamy i myślimy tym gorzej dla nas bo jest cały czas wsłuchiwanie się w serce. I ono wtedy jeszcze bardziej szaleje. U mnie dzisiaj było ciężko , ( skurcze były) ale nie ze względu na nie tylko ogólnie złego samopoczucia .Ala masz rację czasami tak bywa że zupełnie obce osoby mogą wyciągnąć pomocną dłoń i to sobie trzeba najbardziej cenić bo może być tak że i my komuś bezinteresownie również wyciągniemy pomocną dłoń:) a dobro w najmniej oczekiwanym przez nas momencie powróci. A badania wyjdą Ci ok ja jestem dobrej myśli i tego się trzymajmy:):):):):) potrafią udowodnić

Odnośnik do komentarza

Ha! To ja znów powrócę. Nie było mnie dawno, bo u mnie dodatki... znikły całkowicie! Do czasu :O) Jak znikły? Znikły w czerwcu. Wcześniej, aby nieco schudnąć i wpłynąć trochę na serce i zdrowie, podjąłem dietę pod okiem dietetyka. Wiecie: warzywa, owoce, woda, wszystko light, dobre tłuszcze itp. *Zdrowe i na topie*. Miałem to przez miesiąc, schudłem 2 kg, ale dodatki się nie zmniejszyły, wręcz na odwrót. Czyli to raczej nie była wina odwodnienia lub braków mikroelementów itp. W diecie miałem ograniczony tłuszcz (poza naturalnie występującym w jajkach, chudym mięsie, rybach, małej ilości masła i oliwie), zatem mnie na niego ciągnęło, ze hej. Bo lubię tłuszcz. W ostatnim tygodniu diety, już nieco zrezygnowany, do mojego typowego obiadu: gotowana pierś z kurczaka plus warzywa, dodałem sobie rozsądną łychę masła. Nie tylko oliwa w sałatce, ale po prostu łycha masła (z 50g). Posiłek był przez to pyszny i czułem się w końcu nasycony. I jak się zdziwiłem, że kładąc się spać (i nie będąc głodny), moje serce przestało podskakiwać. I od tamtego dnia dodatki minęły (bo miałem je głównie wieczorem i w nocy). Ok, sporadycznie się pojawiały za dnia, ale 5-10 dziennie to dla mnie rozpusta. Fakt faktem, że po zniknięciu dodatków zaczęły się pojawiać nocne wybudzenia z walącym sercem (jak nie urok, to sraczka), ale okazyjnie i słabsze, niż zimą (pisałem o ty, więc nie będę powtarzał). No i tak w sumie jest do dziś. Z tym, że ostatnie 2 tygodnie to lekkie przemęczenie, niedospanie, alkohol, podróże samolotem (dla mnie to stres), inna dieta (czyli żarcie wszystkiego), no i dodatki (wieczorne i głodowe) wróciły. Nie wiem dlaczego u mnie jest to związane z głodem i z przećwiczeniem. Pisze o tym, bi LUKASS66 jest wysportowany i zresztą to, co się już w necie naczytałem w wypowiedziach ludzi (nie tylko na polskich forach), to często dotyka szczupłe wysportowane osoby, często po wysiłku. Czy to jakieś wyczerpanie serca? Dlaczego po jedzeniu ich nie mam i po powrocie tłuszczu znikły? Może to jakiś problem z wykorzystywaniem składników energetycznych przez kardiomiocyty?

Odnośnik do komentarza

Hejka FIFEK Fajnie że sie pojawiłeś bo ja też zaczełem walczyć z dodatkowymi które pojawiły sie po 2 miesiącach odchudzania :). Wszyscy lekarze zaliczeni i badania. Może razem a ty widzę jestes bardzo wnikliwy coś sobie pomożemy. Chciałbym z Tobą nawiązać lepszy kontakt niż forum. hejka

Odnośnik do komentarza

Ja wciąż żyje w niepewności, ale w miarę dobrze się czuję, serce mnie nie oszczędza ostatnio - niestety. Mam dużo tych paskudztw i odczuwam je dość ostro, najgorsze że mam wrażenie że coraz częściej łączą mi się w pary albo trójki albo nawet salwy, bo jest to takie *grzmotnięcie* raz po razie aż mnie przytka, obleje gorącem i czarno mi przed oczami. Albo mi się wszystko nasila albo stres wychodzi ale do lekarza na razie nikt mnie nie wygna i ja siebie tez tam nie zaprowadzę za czorta - dość mam lekarzy, szpitali. Mimo wszystko pracuję, może nie tak intensywnie, spaceruje, nawet sobie wyjeżdżam za parę dni na mały relaks i nie odbiorę wyników mimo, że już będą, nie będę sobie psuła wyjazdu i odpoczynku, coś mi się należy a urlopu w tym roku nie miałam, nigdzie nie byłam, no chyba że szpital uznam za SPA. EWA wyniki odebrane? coś już wiadomo? czy tak jak ja uciekasz od diagnozy? FIFEK witaj po przerwie, odetchnąłeś trochę od skurczy to plus, minus że powróciły. Nie wiem panowie może macie rację, że żywienie ma wpływ, ale tak do końca to ja nie jestem tego pewna. Ja jestem osobą szczupła, nigdy się zbytnio nie przejadałam, głodna też bywałam (jak to kobieta, dbanie o figurę) ale jak jestem głodna nie zauważyłam, żeby skurcze mnie powalały za to jak jestem objedzona (przegnę) to i skurcze mam w nadmiarze. A reszta pań ECH80, MARY, ISKIERKA, BETSI , ELUSIAK, POZBAWIONARADOŚCI i te panie, których nie pamiętam (skleroza wybaczcie) opuściły forum, wyzdrowiały czy się na nas poobrażały? bo cisza nastała, że aż dudni w uszach.

Odnośnik do komentarza

Hej , Hej ja jeszcze sobie dycham :):):):) Aluś wiesz jak to jest jak człowiek poczuje się lepiej to zaraz unika lekarzy i znajdzie tysiąc innych powodów żeby tam nie iść:) U mnie nie ma całkowicie bez skurczy ale tak jak jest to super :) Gdzieś tam się pojawiają ale nie są uciążliwe , nie powodują strachu itp. ..rzeczy . Więc moja wizyta tak się odwleka a wyniki już są a ja wiem czego się mogę po nich spodziewać:) Teraz czas na grzybki , lasek , dotlenienie i jest pięknie :) ale pójdę , pójdę do mojego kardiologa może uda mi się teraz w czwartek o ile nie na kuszą mnie znowu na grzybki:) a co trzeba korzystać z życia a nie być tylko hamowanym we wszystkim przez serducho. Pewnie Ala taki wypadzik dobrze Ci zrobi a wyniki nie uciekną :) Faktycznie coś nasze kochane panie zamilkły ( mam tylko nadzieję że z powodu dobrze bijących im serduszek :) ::):):):):) pozdrawiam serdecznie i dobranoc :)

Odnośnik do komentarza

Hej! U mnie bez zmian. Mimo iż tarczyca wyregulowana to skurcze są tak jak były. Nadal mam okropne zawroty głowy, które zaczynam w końcu diagnozować. Lekarka mnie wystraszyła :( no ale co ma być to będzie...... ja nie wiem jakie skurcze mam bo na rowerze najbardziej czuję to PUK BUM PUK BUM PUK BUM .........a wieczorem załomocze sobie w ten sposób puk puk puk puk BUM BUM BUM BUM BUM puk puk puk puk. Okropieństwo! A w ciągu dnia jest różnie to zależy od mego stanu , jak jestem spokojna to mam pojedyncze a jak sie stresuję to lecą wiązanki i taK całymi dniami> Alu życzę miłego odpoczynku. Ja na wakacjach nie byłam parę lat i nie wiem czy by mi cokolwiek dały........bo gdziekolwiek nie pójdę, cokolwiek nie zrobię myślami jestem przy swoich zmartwieniach.

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim. Ja też żyję ;) Serducho uspokoiło się na 3 tygodnie więc nawet tu nie zaglądałam. Info, które mnie zwaliło z nóg znowu wywołało kilka skurczybyków, ale szczerze mówiąc mam już to wszystko gdzieś. I mam ich może 5 dziennie. Mianowicie kobietki jestem w ciąży. 6 tydzień... Nie muszę mówić, że to wpadka, prawda? ;) Zawiodły nas 3 metody antykoncepcji (bo testy owulacyjne wychodziły negatywnie, temperatura i śluz świadczyły o tym, że jest bezpiecznie, a mimo to za każdym razem używaliśmy gumiaków kupowanych w aptekach żeby nie były wadliwe... najwidoczniej owulacja była, a gumka pękła, pech? ;)), więc chyba jednak narzeczony ma jakieś plemniki mutanty ;) Tak czy inaczej po fali płaczu, załamania nerwowego, stresu, nieprzespanych nocy... serducho pracuje idealnie jak na taki stan i taką sytuację :)

Odnośnik do komentarza

Pomeldowały się dziewczyny, a reszta pań nas zaniedbuje, a gdzie jęczenie, a gdzie stawianie do pionu? EWA a no pewnie, wyniki nie uciekną a lepiej się cieszyć każdym fajniejszym dniem niż latać po lekarzach i się dołować. UWAŻAJ na grzyby!, zaczął się sezon i już pierwsze zatrucia a szkoda wątroby, wiem to z własnego doświadczenia, to droga przez mękę. ISKIERKA oj racja święta racja, dychaj sobie kobietko byle jak najlżej. DOBRARADA póki nie ma wyników to nie słuchaj straszenia lekarzy a tym bardziej nie czytaj głupot w necie. Ja według lekarzy miałam 6 m-cy życia, takie jakie dostawałam opisy z badań to już spisałam testament, zakończyłam wszystko co miałam nie skończone, wszystko było pozamykane i poszłam ...................., wycieli skurczybyka i to z olbrzymim naddatkiem, to co przeszłam to była tragedia, kto mnie widział był pewny, że to ostatnie moje dni ja zresztą też, czekanie na wynik, chyba bez stresu, bo nie miałam ani siły na to a wpływu tym bardziej. Nie jest dobrze, ale chyba dłużej pożyję niż pół roku bo trochę lekarze się pomylili a ja walczę o siebie o swój komfort życia o swoje radości, żyję i cieszę się każdym dniem, każdym drobiazgiem, już nie biegnę przez życie a idę, już nie szaleję ponad miarę ale i znajduję sobie czas na mały relaks, na *nicnierobienie*, nie chcę w życiu niczego żałować. To tylko mały fragmencik mojego cierpienia i mojego życia, które Ci przedstawiłam, może napisałam Ci to żebyś zrozumiała, że w życiu jest tyle ważnych rzeczy, że nie warto tak się zniechęcać do wszystkiego jak Ty, bo będziesz żałowała. A zresztą chyba moja mamcia tam na górze nade mną czuwa, bo jak nie to ją uduszę. ELUSIAK - GRATULUJĘ. Jaki stres, jaki płacz, jakie nerwy? przecież dziecko to skarb, największy skarb, który kocha się miłością bezwarunkową, to mała istotka dla której znajdziesz siły, zdrowie do walki. Jeszcze raz ogromne gratulacje i myśl o dzidzi jako o największym skarbie z wielką miłością , planuj, działaj to odgonisz złe myśli od siebie, od serca, skurczy i innych *badziew* no i dbaj o siebie bo nosisz w sobie skarb. Rozpisało mi się trochę, chyba znak że wracam do formy i znowu Was męczy gaduła Alucha.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×