Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

POZBAWIONARADOŚCI u mnie puls od bradykardii po tachykardie. Na co dzień nie skupiam się na pulsie z holtera od 46 do 130. Gastroskopię może i warto w Twoim wypadku zrobić, skoro czujesz cofki, może wtedy dostaniesz jakieś konkretne leki na refluks i pomogą, ja dzięki takim lekom na receptę wyleczyłam sobie jak na razie żołądek a też mam często z nim problem.A może Ty masz migdały do usunięcia i przez nie tak często infekcje gardła? Co do pęcherza, jak nic nie wynaleźli to warto połykać trochę furaginy, oczyści, tylko przy tym radzę też łykać witaminę C, jak piecze, pali nie zaszkodzi przesmarować się maścią Clotrimazolum, bardzo dobra. Polecam leki bez recepty, nie zaszkodzą na pewno a mogą pomóc, innych które są na recepty nie poleciłabym, bo to już lekarz. Proponuję nie porównywać się z nikim, każdy jest jaki jest. Na ulicy widzisz uśmiechnięte, radosne osoby a czy jesteś pewna, że one takie są na co dzień, że nie mają kłopotów?, każdy ma jakiś swój problem. Jakbyś mnie mijała na ulicy, albo ze mną rozmawiała na ławce w parku to powiedziałabyś ile ta kobieta ma w sobie radości a ja straciłam dopiero mamę, miesiąc temu ciocię, sama zmagam się z potwornymi skurczami i śmiertelną chorobą. Piszę to tutaj ale wiesz jak mało ludzi wokół mnie wie co ja przechodzę, niewiele, tylko najbliżsi i to parę osób a po operacji trochę więcej bo nie chciałam nikogo zasmucać swoimi problemami, trochę po mnie widać, że coś jest nie tak bo z osoby szczupłej zrobiłam się bardzo chuda, ale już nabieram kilogramów. To wszystko nic, wystarczy o siebie zadbać, ładnie się ubrać, umalować, uśmiech na twarz i przed siebie. Czy warto zatem porównywać się z kimś, każdy ma jakiegoś swojego mola, pomyśl o tym. A modelki przytoczone przez ciebie, nie dziękuję jakie to ich szczęście jak ciągle muszą być głodne, na dietach a jedzenie to przyjemność, no to tyle moich morałów. ELUSIAK nie czytaj ulotek tak dokładnie, bo w życiu nie weźmiesz żadnej tabletki, każda ma jakieś skutki uboczne, ale jak wolisz. Dziękuję oczywiście, staram się reszta zależy od sił wyższych. ISKIERKA chyba ja siebie nie widzę, bo ja bardzo szybko doszłam do wniosku, że nie dam rady walczyć z wiatrakami (skurcze) czyli trzeba z nimi nauczyć się żyć. Poza tym historie i rozmowy na forum z osobami o większej ilości skurczy niż ja dały mi szybko mobilizację do życia, nie chcę jeszcze nabawić się jakieś nerwicy, depresji, lęków albo siedzenia i liczenia skurczy, za cholerę to nie moja bajka.

Odnośnik do komentarza

Alicja, ja jestem z gatunku tych, którzy panikują o wszystko, ciągle doszukują się problemów, wszystkim się przejmują, a już najbardziej zdrowiem. Mnie do paniki wystarczy niewiele... Na takie pojedyncze skurcze, które się pojawiają w ilości kilku na dzień, to już nie zwracam uwagi. Ale teraz od kilku dni znowu mam tak że otwieram rano oczy i skurcz. Po kilku sekundach skurcz... Minie minuta czy dwie i skurcz... I choćbym się obudziła tak jak dziś o godzinie 5 i choćby nie wiem jak mi się oczy kleiły, to przy takiej ilości skurczaków momentalnie adrenalina i spać mi się odechciewa, wpadam w panikę i mam chęć jechać na pogotowie. Rozruszałam je i dały mi spokój, ale teraz znowu mam je co chwilę, po 2 na minutę, czasem minuta czy dwie spokoju i znowu skurcz. Nie pomaga chodzenie, kasłanie, wstrzymywanie powietrza, schylanie się, picie wody, leżenie, siedzenie... I w takich chwilach jak ta włącza się znowu panika. Jestem śpiąca jak nie wiem co, ale nie jestem w stanie zasnąć :( Jutro umówię się na Holtera, bo tak naprawdę nie wiem ile tych skurczy mam i czy wszystkie czuję. Pewnie znowu jak na złość wyjdzie ich kilka...

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

ELUSiak to ja mam podobnie, od kilku dni skurcze całymi dniami i nocami. Wymiękam, tego już za dużo i niech mi nikt nie mówi, że idzie się do tego przyzwyczaić. NIE, NIE IDZIE! Jeden za drugim wywołujący w upalne dni jeszcze gorsze fale gorąca, zawroty i cholera wie co jeszcze. To jest okropne, mam to ok 14 lat i nie przyzwyczaiłam się i nie przyzwyczaję, bo się po prostu nie da. Nie muszę się denerwować by trzymały mnie 24/h. Cholera czy ja kiedykolwiek pojadę na wakacje?? Sama z dzieckiem się boję, niestety nie mam nikogo do pary w razie W. Skurcze wygrywają..niestety, inni mają raka, wyleczą się bądź nie a ja tyle lat cierpię z tym dziadostwem i jest tylko gorzej i zapewne będzie jeszcze gorzej. Znowu czarny post, no cóż...wypaplałam co chciałam i ide zdychać dalej .... wiem mary, że znowu mi dokopiesz ale uwierz to nic nie daje, nie sprawiasz, że coś zmienię, bo się nie da zmienić a wprowadzasz tylko w większego doła więc prioszę daruj sobie chamskie wpisy pod moim adresem

Odnośnik do komentarza

Cóż Wam da atakowanie siebie nawzajem ???? Dobrarada uwierz ....idzie się nauczyć z tym żyć tak jak i z wieloma innymi rzeczami . A zawsze będą dni lepsze bądź gorsze kiedy chce się nam płakać i widzimy wszystko w czarnych barwach i pytanie które nasuwa nam się dosyć często ,, dlaczego akurat ja mam to dziadostwo.**? :):):) Masz to Ty , mam to ja i wiele tysięcy ,milionów innych osób i jak na razie musimy sobie z tym radzić , w jakiś sposób nauczyć się z tym żyć bo nie ma żadnej konkretnej tabletki żeby wyeliminowała całkowicie skurcze i ulżyła nam w życiu i pozwoliła normalnie żyć. A użalanie , wsłuchiwanie , panikowanie nic nam nie da wręcz odwrotnie jest to bodziec który powoduje nasze negatywne nastawienie , panikę , strach i dużo by można było wymieniać. Im więcej mamy tego dziadostwa w głowie tym więcej skurczybyków. ::) I NIE MA SENSU ATAKOWANIE BO TO NIC NIE POMOŻE WRĘCZ ZASZKODZI BO STAJE SIĘ NIE MIŁA ATMOSFERA:) Więc buźka się uśmiecha :):):) trzeba żyć bo mamy jedno życie:)

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Ewka ale jak żyć kiedy za każdym skurczem wydaje Ci się, że to juz koniec? słąbo się robi, zresztą sama wiesz dokładnie. Jedne potrafią się do tego przyzwyczaić a widzisz ja nie potrafię i o dziwo nie zadaję sobie pytania dlaczego ja? Nigdy nie zastanawiałam się nad tym. No mam to trudno ale pogodzić się z tym nie da. Skurcz skurczowi przynajmniej u mnie, nie równy. Jedne są do wytrzymania, lżejsze a inne kujące, bolące, powodujące fale gorąca i zawroty. To nie życie, to udręka. Nie ma dnia bez skurczy nawet w tych lepszych chwilach. Nie pamiętam kiedy w ostatnich latach miałam dzień bez skurczy. aaaa pamiętam jeden, którym pochwaliłam się Omedze hehe ale to było tez ze dwa lata temu. Wiecznie czuję niepokój w klatce piersiowej, chyba też często miewam wzdęcia brzucha bo czuję sie od środka jak balon, ciężej mi sie oddycha i więcej skurczy. Dziś nie czuję się wzdęta ani zdenerwowana (no może w okropnej depresji od paru dni) a skurczy mam od za.....nia.

Odnośnik do komentarza

Oj ELUSIAK i DOBRARADA chyba to nasza dawna ECH80, nie mylę się?, nie zmieniaj nicku bo po co? pisz śmiało pod swoim, masz prawo mieć lepsze i gorsze dni i sobie ponarzekać ale też staraj się przyjmować i akceptować nasze rady. Dziewczyny rozumiem, że się boicie, że macie dość ale jakie macie na to rozwiązanie? nie ma. To co pisze EWA, Ona bierze leki i to nie jeden i sama pisze, że leki trochę uśmierzają skurcze ale nie do końca. Ona jest po ablacji, miała migotanie przedsionków, częstoskurcze, ma skomplikowane arytmie więc leki są w Jej wypadku wskazane ale też nie chwali ich skuteczności i też ma gorsze dni, gdzie tabletki mało pomagają, wnioski można zatem sobie wyciągnąć, że tabletki nie uleczą. Będę mimo wszystko stawiała na Wasze nerwy, dzień zaczynacie myśleniem o skurczach, wczuwacie się w bicie serca, jeden przeskok nie taki a może się to zdarzyć u każdego tylko osoba, która się na sercu nie skupia to nawet na to nie zwróci uwagi a Wy wyczulone na tym punkcie od razu strach w oczach i jak napisała ELUSIAK najchętniej kierunek pogotowie. Co to da? ileż razy można jeździć na pogotowie i robić z siebie wariata? Setki ludzi na forach pisze, że każdy kardiolog do nich mówi, nauczyć się z tym żyć, nie przejmować się, nie wsłuchiwać, nic się przez skurcze nie stanie. To czy te setki kardiologów się myli w diagnozach?, skoro każdy z nas słyszy to od nich to znaczy, że mają rację, do mnie to przemawia a do Was? Czy lekarz na tym pogotowiu przejmuje się Waszymi skurczami? pewnie nie, ewentualnie położą na obserwacji, podłączą do kroplówki, zejdzie wszystko i poszedł do domu i to całe przejmowanie lekarzy jakimiś tam skurczami. Wiem, że jesteście przerażone, ale to doprowadza Was tylko do większego lęku, strachu, nerwicy a to znowu prowadzi do zwiększenia skurczy, musicie to zrozumieć, że nerwy potęgują skurcze, sama zaobserwowałam to u siebie. DOBRARADA (ECH80) ja na prawdę z dobroci serca polecam Ci psychiatrę/psychologa i pobranie leków antydepresantów, ale zacznij od dawki bardzo małej i stopniowo zwiększaj nie poczujesz wtedy skutków ubocznych i nie powtórzy się historia jak to było z Twoim pierwszym psychotropem. ELUSIAK Tobie również polecam wizytę u tego rodzaju specjalisty, porozmawiaj z nim, to zobaczysz, że bardzo dużo osób od nerw ma skurcze dodatkowe, może zamiast łykać leki na serce, które masz przecież zdrowe warto byłoby połykać coś uspokajającego co uspokoi to Twoje serce. EWA miałaś holtera? byłaś już przebadania w swojej klinice?

Odnośnik do komentarza

To i ja coś napisze . Dobrarada , to jest już kolejny nick , przedtem był samotnawtymwszystkim, samotna , ech80 i dobrarada . Alicjo i Ewo ja z DOBRARADA * walczę * od początku Jej istnienia na forum ( chyba ,ze przedtem miała jeszcze inny nick). Starałam i staram sie wytłumaczyć ,ze da sie żyć bo ja zyję , bo nie mam innego wyboru...........................i tak dalej . Pisze czasami może i ostro jak to ,ze nie żyje normalnie , bo nie zyje normalnie i ten ostatni post znowu to potwierdził , odbiera to jako atak na siebie Pisze ,ze jestem chamska , niech napisze , w ktorym poście tak jest, jak napisała Iskierka naprawdę szkoda klawiatury dla DOBRARADA. , Jej zycie i na dodatek jej wola tak życ. Ona jest niereformowalna , wszystko na nie. Depresje można leczyć i wyleczyć bo pisze ,ze ma , wzdęcia tez a skurcze nie ale możę u Niej sa od depresji czy wzdęć . Trzeba po prostu spróbować . Ufffffffffff , jak gorąco

Odnośnik do komentarza

Wymiękam. Od samego początku jestem na swoim nicku. Zmieniłam z Elusia na Elusiak ponieważ chciałam zarejestrować nick, a nie otrzymałam na maila kodu aktywacyjnego i nie mogę już pisać jako Elusia. Wszystkie moje posty są oznaczone tym samym nr IP. Bezpodstawne oskarżenia.

Odnośnik do komentarza

ELUSIAK nie wymiękaj, trzymaj siły do walki ze skurczami. Pisałam do Ciebie i do DOBRARADA. *I* łączyło Was obie bo rady były do Was dwóch. DOBRARADA jest dla mnie dawną ECH80, no może się mylę, choć nie sądzę, zresztą to mało ważne przynajmniej dla mnie. MARY10 może i szkoda klawiatury, a może coś pomoże? nadzieja umiera podobno ostatnia. Można latami siedzieć na forum płakać i nic nie robić, można siedzieć żeby dzielić się doświadczeniem, można czerpać wskazówki, wdrażać w życie, do wyboru do koloru. Cholera i ja się już zasiedziałam na forum, to jakieś uzależniającego czy co? Ufffffffffff, fakt gorąco, dobrze że woda w kranie to można się co jakiś czas ochłodzić.

Odnośnik do komentarza

Alicja, może i bym miała takie samo podejście jak Ty gdybym trafiła do normalnego kardiologa, który by mi jasno i klarownie wyłożył, że skurcze nie są groźne. Ja nadziałam się na takiego, który mówił, że niegroźne są nadkomorowe, ja mam komorowe. Że skurcze dodatkowe mogą doprowadzić do częstoskurczu, a ten jest groźny. Że leki mam brać, bo tylko wtedy będę jak on to powiedział *zabezpieczona kardiologicznie*, ale muszę uważać, bo i bez tego mam niski puls i może dojść do bradykardii, a ta jest groźna. Że jeśli ilość skurczy się nie zmniejszy, to będzie trzeba iść na ablację, która i tak wszystkich nie wyeliminuje. Że te beta-blokery na mnie nie działają, a innych nie da, bo (autentyczny cytat) urodzę po nich niedorozwoja. Może dlatego tak panikuję... Drugi kardiolog wymyślił, że skurcze komorowe powstają w przedsionkach - sprawdziłam, powstają w komorach, więc dla mnie jego słowa, to pic na wodę... Został mi w moim mieście jeden kardiolog, u którego wizyta kosztuje 200zł, albo wizyta na NFZ w lutym przyszłego roku. W szpitalu mamy tylko internistów, więc to też nie są autorytety... Od żadnego lekarza nie usłyszałam co mam robić w sytuacji gdy skurcze się nasilą. Jeden powiedział, że iść na pogotowie, a drugi *nie nasilą się Pani* i koniec tematu, więc jestem niepewna, bo na pogotowie już nie zamierzam jeździć, bo mnie już tam znają i patrzą jak na wariatkę...

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Nigdy nie byłam na pogotowiu pomimo różnych okropnych jazd. W głębi duszy wiem, że nic mi się nie stanie ale skurcze są tak dotkliwe, że nie da się z tym pogodzić. Byłabym zadowolona gdyby to był sobie pojedynczy skurczyk ledwo wyczuwalny a ja nie muszę się w swoje wsłuchiwać bo dają wiele paskudnych objawów. Alicjo zmiana nicku nie była zamierzona bo przecież wiadomo , że każdy pozna po IP. gdybym chciała się ukrywać to załóżyłabym sobie konto:)))

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Swoja drogą nadal biję się z myślami odnośnie specjalisty. Tu na forum ostatnio lekarz wypowiadający się w jednym poście odradzał psychotropy. Nie chce się wpędzić w to samo w czym byłam wcześniej. Gdybym miała wtedy taką depresję jak teraz to chyba byśmy tu już nie pisały. Chce się wziąć za sport ale z tymi skurczami trochę sie boję. Powtarzam Mary zmiany nicków sa niezamierzone!! przecież widać moje IP jak na dłoni! nie rób proszę ze mnie gorszego debila niż takiego za którego ja się sama uważam

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Elusiak, ja w ciąży brałam betaloc. brałam do jakiegoś 9 tygodnia ciąży, potem tym rzuciłam w cholere. Póki co moje dziecko rozwija sie idealnie, jest bardzo mądre, bystre itp itd......boję się trochę czy nie odbije się to w późniejszym czasie na serduszku....

Odnośnik do komentarza

ELUSIAK już pisałam, że ja mam arytmie komorowe - skurcze komorowe, skurczy nadkomorowych trochę, bigeminie też komorowe i możesz wierzyć bądź nie ale nie są one przyjemne, bo masz jedno bicie prawidłowe, drugie nieprawidłowe i jak wpadnę w ten rytm to jest tak cały dzień, nie co minutę, nie 2 skurcze czy trzy na minutę ale puk dobre, puk złe, puk dobre, puk złe............. i tak potrafi mnie trzymać pół dnia, cały dzień do tego ból w klatce, słabo mi jak cholera, oddycha mi się strasznie i puls wtedy na ciśnieniomierzu 32, 36, wtedy dla mnie jest jazda bez trzymanki. Trafiałam po takim dniu jak już nie dawałam rady na pogotowie i nawet tam mieli problem unormować mi ten puls, przewozili mnie karetką z KOR-u na oddział kardiologiczny bo rady sobie dać nie mogli, ale zapewniali, że pełen spokój, nic mi się nie stanie, bo serce na usg pokazywało arytmię ale mimo wszystko kurczyło się prawidłowo, czy krew toczyło prawidłowo, nie wiem dokładnie, nie chcę tu się wymądrzać prawidłowym nazewnictwem bo nie pamiętam dokładnie. Na lekarzach uwierz mi nie robiło to żadnego wrażenia, tylko chcieli mi pomóc bo było mi po całym dniu strasznie słabo. I zobacz ja żyję. Musisz sobie to jakoś wytłumaczyć. Mój kardiolog, też mówi mi o ablacji, nawet o rozruszniku bo mam tendencje do bardzo niskiego pulsu. Moje pytanie zawsze do niego, czy skurcze moje są niebezpieczne, odpowiada nie, ale męczy się pani z nimi a powinna pani żyć pełnią życia, kolejne pytanie, czy zagraża mi to nagłym zejściem z tego świata, też odpowiedź nie ale nikt nie wie kiedy można paść, nawet wychodząc ode mnie z gabinetu, bo coś raptownie się przydarzy, nie ma reguły. Są skurcze, zaburzenia rytmu serca, które są groźne dla życia, jeśli lekarz ogląda ekg, holtera, ktoś przecież mądrzejszy od nas to analizuje i twierdzi, że nie są to arytmie groźne to trzeba w to uwierzyć, bo cóż warte jest życie w ciągłym strachu. Nikt nie będzie w stanie Cię przekonać do tego, że trzeba nauczyć się z tym żyć, dopóki sama sobie tego nie wytłumaczysz, przestaniesz się tego bać, myśleć o tym, kiedy to się stanie to i skurcze na pewno w jakimś stopniu się wyciszą, nie mówię całkowicie ale sporo. A nie możesz pojechać do innego miasta na jakąś wizytę do dobrego kardiologa, ze swoimi wszystkimi badaniami, może Ci wytłumaczy Twoją dolegliwość i uspokoisz się?, chyba nie mieszkasz z dala od *świata* DOBRARADA dla mnie nie ma znaczenia kto jest kto, pisz pod jakim nickiem chcesz. Wypowiadający się lekarz (pewnie kardiolog tu goszczący) swoje rady daje ogólnikowo, bo wiadomo, że nie może inaczej. Leki są dla ludzi, jeśli coś utrudnia życie to trzeba sobie pomóc. Nie jestem jakąś fanką leków, sama zresztą też nie łykam ale nie jestem ich przeciwniczką. Czasami są potrzebne, żeby stanąć na nogi i zacząć walkę o siebie. Jeśli sami nie jesteśmy w stanie sobie pomóc, to powinien ktoś/coś pomóc bo szkoda życia. Będziesz kiedyś miała lat, 50, 60, 70 lat (nie pisz, że nie dożyjesz) i powiesz zmarnowałam sobie pół życia albo i całe, już 14 lat masz do tyłu, nie szkoda ich?

Odnośnik do komentarza

Dobrarada , nie odbijaj proszę pałeczki tylko dlaczego piszesz ,że moje posty do Ciebie są chamskie ? Jeżeli takie znajdziesz , to przeproszę . Nie tylko ja Ciebie * krytykuję * i jakoś nie piszesz ,ze te posty są chamskie . Cos tam napiszesz pod innym nickiem i bez mojego postu piszesz , że ja coś Ci chamskiego odpisze , wróżką jesteś ? Postanowiłam nic nie pisac ale jak będę * atakowana* to niestety będzie riposta czy sie to komus podoba czy nie. Wiem to dokladnie ,ze tu duzo ludzi mnie nie lubi ale to ich problem . Przepraszam ,że to tu pisze ale zostałam przez DOBRARADA * wywołana do tablicy * a jak tak się już stało to zawsze * odpowiadam*. Taka juz jestem.

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Alicjo 14 lat się z tym męczę ale tak źle jest od 2008 r. Wiesz ja tez niby jakąś przeciwniczką leków nie jestem, próbowałam ratować się wcześniej i niestety było tylko gorzej i teraz się po prostu boję powtórki z rozrywki. To co było wcześniej w najgorszych horrorach nie widziałam. Te ataki paniki po kilkanaście razy na dzień i to w domu!!! Mary mam to do siebie, że pamiętliwa nie jestem i w sumie mam to gdzieś. Niemniej jednak od innych nie wyczuwam takiej wrogości jaka bije od Ciebie. Posty innych użytkowników były/są zazwyczaj taktowniejsze, inaczej przecież bym się nie oburzała. Zreszta poburzyłam się i na tym koniec. Chwilowy wk..... i jest ok

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Dziewczyny powiedzcie mi czy wy ćwiczycie?? mam zamiar sie tłuszczu pozbyc bo zarosło nim me cielsko. Z Chodakowska chciałabym to zrobić, skalpele i te inne, ponoć ciężka harówka ale dziewczyny wyglądają po tym przepięknie. MIN to jak wyglądam jest przyczyna mej depresji, stara paskudna i gruba.

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Wiecie co jeszcze zauwazyłam, siedząc i mając brzuch bliżej kolan mam skurcz za skurczem. Mniej mam na stojąco ale muszę być bez wzdętego brzucha. Kurczę w zasadzie to chyba nie ma reguły bo czułam już je w każdej sytuacji

Odnośnik do komentarza

DobraRada, ja przy Chodakowskiej wysiadłam i już nawet nie chodziło o szybkie tempo. ale po 2 tygodniach codziennych treningów znudził mnie sam plan treningowy... Te same ćwiczenia, po ileś tam powtórzeń, jak flaki z olejem... To już wolałam iść do siłowni, przynajmniej zawsze tam była jakaś babeczka, telewizorek, muzyka grała i można się było przy okazji rozerwać. Albo choćby rower i siup za miasto czy do lasku :) Ja póki co urządzam sobie codziennie godzinne spacerki (nawet teraz w te wielkie upały), ale zamierzam wreszcie wyciągnąć z piwnicy rowerek :) mam w domu stacjonarny, ale już dogorywa ;) ALICJA, ja przy takich akcjach jak opisałaś, to bym już na pewno zeszła. Z moją psychiką jest bardzo kiepsko. Mnie wystarczy niewiele żebym się poddała czy załamała. Najlepiej to widać po dietach. Zrzuciłam 20kg i super, ale przez 3 tygodnie waga stała w miejscu, ja w płacz i wróciłam do starych nawyków. I tak jest ze wszystkim. Każda porażka urasta do rangi wielkiego dołka, do którego wpadam. O podejściu do zdrowia już pisałam ;) Próbuję sobie na siłę wdrukować w mózgu *te skurcze Ci niczego złego nie zrobią*, ale mózg jest bardzo oporny. Nie mieszkam na końcu świata, obdzwoniłam wszystkie przychodnie na NFZ w promieniu 40km ode mnie, ale nigdzie nie przyjmą mnie w tym roku. Na poprzedniego kardiologa wydałam w ciągu 2 miesięcy 600zł. Gdy znalazłam kogoś, kto przyjmował za 50zł pomyślałam, że to anioł ;) A to... kardiolog, który nawet nie znał dziennej dawki magnezu jaką mogę łykać i wciskał mi magneB6 jako cud zdrowotności i kazał mi się faszerować potasem podczas gdy już 4 raz w jonogramie jak byk górna granica normy. Najbliższy sensowny (sądząc po opiniach) kardiolog przyjmuje 35km ode mnie, a wizyta kosztuje 250zł, do tego badania na dzień dobry a każde po 120zł... Wymiękłam, tym bardziej, że musiałam powpłacać zaliczki za salę, zespół i fotografa. Co tu dużo mówić, jestem spłukana i dlatego wizyta u lepszego specjalisty musi poczekać, a na razie opieram się jedynie na Waszych zapewnieniach, że ze skurczami można żyć. Ano można, bo miałam akcje przez cały dzień gdy skurcze były co chwilę, a żyję. Ale na mój rozum kiedyś może przyjść taki dzień, że któryś z tych skurczy zrobi złe kuku, że serce w końcu będzie miało dość. Tego się boję. Odczucia odczuciami, ja poza uderzeniami gorąca nie mam nic. Nie jestem osłabiona, śpiąca, nie mdleję... Ja się panicznie boję tego, że serducho kiedyś stanie i już nie ruszy. A co do pogotowia... Raz lekarz po obejrzeniu ekg powiedział czule *niech sobie pani kupi banana albo pomidora i sobie to zje, to pani przejdą te skurcze*. Inny powiedział *wie pani co, ja nie wiem nawet czy to są komorowe czy nadkomorowe, bo ja się na tym nie znam. Nie chce pani wiedzieć jaką mam specjalizację* - sprawdziłam, chirurg (a to chirurga nie uczyli odczytywać ekg?). Kolejny zamiast zająć się ekg, na którym wyszło mi kilka skurczy komorowych w krótkim czasie... uciskał brzuch, sprawdził stan zębów, zaglądał mi do uszu, sprawdzał nos, świecił mi po oczach sprawdzając źrenice... Przy wszystkich tych trzech akcjach towarzyszył mi narzeczony i gdyby nie to, że on tam był i potwierdził moje słowa, moja matka by mi nie uwierzyła, że coś takiego mi się przytrafiło... Czy tylko ja trafiałam na lekarzy kretynów? ;)

Odnośnik do komentarza

Alicja kochanie Holtera mam na 6.08 więc jeszcze kilka dni :) A jak Twoje samopoczucie ?Dzisiaj miałam od rana akcję z serduchem ale jakoś dzień przeżyłam . Od kilku dni chodzę z mężem po lesie z kijeczkami . Co do ćwiczeń oprócz kijków dziennie ćwiczę na kołysce i rowerku stacjonarnym godzinkę:) Elusiak a skąd Ty jesteś?

Odnośnik do komentarza
Gość dobrarada

Ja się właśnie boję ćwiczyć bo mi serce już na samym początku zaczyna świrować np jadę rowerem i jest lekka górka a ja już zziajana na maxa z sercem galopującym i wtedy skurcze się pojawiają. każdą przyjemność serce niestety psuje:(( w upalne dni boję się wychodzić bo nie dość, że gorąco to ten gorąc powoduje, że jeszcze bardziej mi gorąco (mam uderzenia gorąca).

Odnośnik do komentarza

Ktoś tu pisze o lekarzu namiętnie przepisującym potas bez kontrolowania jego poziomu...Odnoszę wrażenie, że lekarka z poradni kardiologicznej, do której ostatnio trafiłam, też tak pobłażliwie do tego podchodzi. Zapisała mi dużą dawkę potasu, a na moje pytanie, czy jest potrzeba go kontrolowac co jakiś czas, odpowiedziała, że nie trzeba -jestem młodą, zdrową osobą i nadmiar potasu zostanie usunięty z organizmu przez nerki. Z drugiej strony, istnieje chyba coś takiego jak przedawkowanie... Mam coraz więcej wątpliwości co do tej lekarki. Niby na pierwszej wizycie wydawała mi się w porządku, ale gada zupełnie odmienne rzeczy niż poprzedni lekarze np. faszeruje mnie metoprololem i namawia do zwiększenia dawki, mimo, że nie widzę większej różnicy, gdy go biorę/nie biorę zgłaszam jej, że po większych dawkach się źle czuję. W echo u poprzednich lekarzy wychodziła mi niewielka niedomykalność zastawki z uginaniem - natomiast ona niby nic tam nie widzi. Pod koniec sierpnia mam holtera, którego ona też ma czytać - szczerze mówiąc, korci mnie, aby zadzwonić, odwołać i dać sobie z tym wszystkim siana.

Odnośnik do komentarza

Ewa, jestem z Zawiercia (ostatnio było o nas głośno w mediach ;)). W Dąbrowie Górniczej jest Polsko-Amerykańska Klinika Serca i tam są dobrzy lekarze, ale niestety ceny za wizyty są cholernie wysokie, a u mnie obdzwoniłam już wszystkie numery jakie znalazłam w sieci i nie dość, że było niewielu kardiologów, to jeszcze 3 z tej listy zamknęło już gabinety, jeden przyjmuje tylko starych pacjentów bo przechodzi na emeryturę i nie bierze nikogo innego... Został mi kardiolog, który nie wie gdzie powstają skurcze komorowe, inny który skończył studia tylko dzięki znajomościom (znam przebieg jego studiów, bo jego ojciec pracuje od 30 lat z moją mamą i opowiadał jaki to ciekawy przypadek) i kardiolog, który do końca sierpnia nie przyjmuje. A do tego, do którego trafiłam za pierwszym razem nie mam już siły chodzić, bo on nawet w nerwicę nie wierzy i twierdzi, że od nerwicy można mieć skurcze nadkomorowe a nie komorowe... DobraRada, u mnie serducho się uspokaja w trakcie wysiłku, a przynajmniej nie odczuwam wtedy skurczaków. W sumie to jak mi zaczyna pikawka głupieć, wystarczy że wejdę na 4 piętro i serce łapie swój rytm, niestety na minutę czy dwie, a w taki upał nie będę ganiać góra i dół :) A co do upałów... W ten weekend wybrałam się na zamek i sama nie wiedziałam na co się piszę. Zwiedzanie trwało prawie 2 godziny, musiałam włazić po stromych schodach,drabinach, stać przez 10 minut w największym upale na samym szczycie, a w słońcu było ponad 30 stopni. Wypociłam się za wszystkie czasy, skurcze czułam, ale żyję ;)

Odnośnik do komentarza

MANIANKA, ja mam takie samo podejście do tematu. Daleko mi do lekomanki. Do wszystkich leków podchodzę jak do jeża i sięgam po nie jeśli już naprawdę nie ma innego wyjścia, a zanim to zrobię, najpierw czytam dużo na ten temat. Ok, miałam niedobór magnezu, więc wcinałam dziennie 1500mg, piłam Muszyniankę i smarowałam się oliwką magnezową (sama robiłam). Niedobór uzupełniony, skończyło się drganie powieki i podskakiwanie wszystkich mięśni (poza nieszczęsnym sercem), więc dawkę zmniejszyłam, ale nadal łykam. Ale wybrałam Magnezin, bo on poza magnezem nie zawiera innych witamin i mikro- czy makroelementów. A kardiolog? Jeden namawiał mnie na Neomag Forte jak na jakiś cudowny specyfik, inny na jeszcze gorsze badziewie, obaj twierdzili, że mogę łykać więcej niż dzienną zalecaną dawkę, a oba zawierają wit. b6, która w nadmiarze jest toksyczna... http://portal.abczdrowie.pl/nadmiar-potasu - jeśli czytam nowinki, że *Nadmiar potasu w organizmie prowadzi do śmierci. Śmiertelność w ciężkiej hiperkaliemii (≥7,0 mmol/l) wynosi około 35-67%*, to nie sięgnę po żaden potas. Jonogram miałam ostatnio wykonywany kilka razy, na żadnym z wyników nie było go za mało, bo najmniej 4,38, a najwięcej 4,8 przy normie do 5,1. I jak tu brać potas? W dodatku mimo tego, że lekarz zalecił mi łykanie potasu 2 miesiące temu, do dnia dzisiejszego nie powiedział abym sprawdziła jego poziom...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×