Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zosia86

ELUSIA ja sadzę, ze nie, ale lekarzem nie jestem ;] ja mam coraz więcej skurczy a nie coraz mniej i coraz bardziej mi dokuczają, więc nic się nie cofa. Z kolei mój lekarz kiedyś mi coś tam powiedział tak mimo chodem, że jak zajdę w ciąże, to może mi ustąpić arytmia. Ale tak jak czytam posty na tym forum, to nie zauważyłam, żeby ktoś się z tym spotkał. Na chłopski rozum może jak zlikwidujesz przyczynę to miną...tylko czy ktokolwiek na tym forum otrzymał od lekarza diagnozę od czego ma skurcze? nie licząc stwierdzenia *to z nerwów*;]

Odnośnik do komentarza

Zosia jak już wcześniej pisałam jestem po ablacji . Po ablacji miałam spokój ale po paru latach przypałętała mi się arytmia . Nie mam określonej arytmii bo mam wszystko komorowe ,nadkomorowe i migotanie. Mam swojego kardiologa od 15 lat u którego się leczę i dzięki któremu żyję. A od momentu ablacji jestem pod kontrolą ŚCCHS i mam tam 2 razy w roku jak się nic nie dzieje wizytę. A od kilku tygodni moje samopoczucie się pogorszyło , zwiększyła się arytmia więc na wizycie to zgłosiłam i dostałam skierowanie na badania. Powiem Wam tak , super że dostałam skierowanie na te badania i Pilne . Ale co z tego jak na pilne trzeba też chwilkę ja poczekam miesiąc . Gdyby nie było pilne to na koniec początek roku . Takie badania powinny być robione od ręki jeśli coś się dzieje. Alicja wiesz jak to z nami jest i z naszą arytmią , sama przychodzi niespodziewanie i odchodzi i wcale się nie zdziwię ,że jak przyjdzie dzień moich badań to serducho będzie bardzo ładnie rytmicznie biło , parę skurczy w ciągu dnia się wtedy pojawi (taka ilość wtedy nie ma znaczenia) i wynik będzie wzorcowy:) A od arytmii się nigdy nie uwolnimy chyba że ktoś wynajdzie tabletkę cud naprawdę na arytmię ale ja już chyba tych czasów nie doczekam:)Alicja co u Ciebie ?

Odnośnik do komentarza
Gość zosia86

EWKA733 zgodzę się z Tobą, ze to różnie bywa z ta arytmią. Ostatnio maiłam holter założony, prywatnie, bo państwowo się nie leczę i na holterze robionym miesiąc temu wyszły mi 2 skurcze komorowe i to w nocy, więc nawet ich nie czuła. teraz serce mi przeskakuje chociaż raz na minutę. od kilku dni czuję się fatalnie, najgorzej jest podczas chodzenia wtedy co parę kroków przeskok. i co ja mam teraz zrobić? jechać do lekarza pokazać mu holter na którym są dwa pobudzenia komorowe - wyśmieje mnie a za wizytę zapłacę 200 zł;] założyć sobie jutro holter? jak jutro może być już dobrze i znowu wyrzucę 140 zł w błoto. od dwóch lat mam arytmię. mam 28 lat i żyję tak jakbym miała zaraz umrzeć. staram się nie zwracać uwagi na to wszystko ale lekko nie jest. w ciągu pisania tego postu serce przeskoczyło mi ze 20 razy. nigdy wcześniej nie było tak źle.

Odnośnik do komentarza

Zosiu, jesteśmy w tym samym wieku. U mnie zaczęło się od kilku skurczybyków na dobę, potem się zwiększało, aż doszło do sytuacji, którą opisujesz. Skurcz co chwilę, kilka razy na minutę, przez cały dzień. Głupiałam, jeździłam na pogotowie, u kardiologa byłam 3 razy w tygodniu. Najpierw na EKG nie wychodziło nic i każdy patrzył na mnie jak na wariatkę i wmawiali mi, że to w żołądku burczało... Potem w ciągu 3 minut EKG wyłapywało po 24 skurcze... I nareszcie zaczęto dostrzegać problem ;) Przeczytałam chyba z połowę postów na tym forum i postanowiłam wyluzować. Uznałam, że skoro żyję mimo tylu skurczy, to tak szybko mnie z tego świata nie zmiotą. Stopniowo zaczęły tracić na sile, słabiej je czułam. Potem zmniejszała się ich liczba. W sobotę miałam (czy raczej czułam) tylko kilka skurczy przez cały dzień i od tamtej pory (odpukać) mam ich może ze 20 na dobę. Nawet zastanawiałam się czy nie zapytać kardiologa o odstawienie beta-blokera... Jutro mam wizytę, porozmawiam z nim i może czegoś ciekawego się dowiem. Nie wiem dlaczego mi odpuściły. Czy to pogoda tak zadziałała, czy serducho się samo z siebie uspokoiło, czy ustępuje powoli coś co wywoływało skurcze, czy może zaczęłam trzymać nerwy na wodzy i dzięki temu pikawka przestała szwankować... Nie wiem, ale modlę się o to by to nie była krótkotrwała poprawa... A co do cennika, strasznie drogo... U mnie wizyta kosztuje u poprzedniego kardiologa 80zł + 90zł echo lub 90zł Holter, a u tego, do którego wybieram się jutro 50zł wizyta + 70zł pozostałe badania, a po sprawdzeniu opinii, ten *tańszy* lekarz przoduje w rankingach... Choć i trafiłam już do gabinetu gdzie wizyta kosztowała 150zł i 120zł Holter... Skąd te rozbieżności?

Odnośnik do komentarza
Gość zosia86

ELUSIA może stąd, że ja mieszkam w warszawie i tutaj takie ceny to norma. teraz zapisałam się do jakiegoś profesora i u niego wizyta kosztuje 270zł ;] ale chyba nie pójdę bo poczytałam opinie i ludzie piszą, że on generalnie jest od ablacji, a jak coś nie nadaje sie do ablacji to olewa. mi w holterze najwięcej wyszło 600 skurczy nadkomorowych i jakaś dwójka komorowych. tego co się dzieje teraz nie mam na holterze, więc pewnie profesor odeśle mnie z kwitkiem i nic nowego nie wymyśli...a na to szkoda kasy. ELUSIA a co Ci wyszło w badaniach? jaka ilość skurczy i rodzaj? leczysz to jakoś? o jakiego czasu masz arytmie? W sumie ja już pogodziłam się z tym, że mam arytmie...w sensie pogodziłam sie z tym stanem, który diagnozowałam rok (bo tyle mi zajęło *łapanie* arytmii na holter i chodzenie od kardiologa do kardiologa) i który lekarze określili jako niegroźny. no ale taka już złośliwość losu chyba, że jak już człowiek stwierdzi, że jest ok, to nagle następuje kolejna fala i teraz jest gorzej. trzymam jakoś nerwy na wodzy i w porównaniu z tym jakie miałam ataki paniki na początku arytmii to teraz jest luz, aczkolwiek jak pomyślę o tym jak to postępuje to nie wiem jakim cudem ludzie mogą żyć z tym np., 10-15 lat i dają radę. dwa lata temu czułam dodatkowe skurcze raz na może 3 miesiące, teraz mam kilka-kilkanaście razy dziennie - a z tego co juz się zdążyłam zorientować po holterach to zawsze jest ich więcej niż czuje. przeraża mnie myśl co odnośnie tego co będzie dalej. staram się żyć normalnie, chodzę na terapie, to m.in. ona mnie nauczyła, ze moje ciało się zmienia (starzeje) i nie powinnam panikować z tego powodu itd. ale ... łatwo powiedzieć. mnie nie boli kolano tylko nawala serce - a to niestety nie dość, że jest silnie odczuwalne to jeszcze generuje duży strach o życie. i jakoś nie żyje normalnie już od dwóch lat. mam stany lękowe, kłopoty ze snem. wcześniej byłam w stanie pojechać autostopem na Bałkany ostatnio nie byłam w stanie ustać 20 min. na przedstawieniu ulicznym bo złapał mnie atak nerwicy/paniki/czy co to było i musiałam wrócić do domu bo myślałam, że się uduszę - oczywiście cała drogę miałam skurcze. ciężko z tym żyć - na maksa ciężko ;] sorki, strasznie długi post mi wyszedł.

Odnośnik do komentarza
Gość zosia86

Przekłamałam trochę co do holtera...bo owszem 600 nadkomorowych i jedna dwójka komorowych , ale w międzyczasie były też komorowe pojedyncze, ale w liczbie jakoś do 60. chociaż w sumie to i tak nie ma znaczenia z tego co się zdążyłam zorientować.

Odnośnik do komentarza

ZOSIU, u mnie stwierdzono dodatkowe pobudzenia pojedyncze przedwczesne komorowe z przerwa wyrównawczą. Na Holterze wyszło mi natomiast 16 skurczy, z czego 13 to skurcze nadkomorowe, 3 to komorowe. Potem na EKG wychodziły same komorowe, wszystkie pojedyncze, za każdym razem z przerwą. Później na dwóch EKG wyszły same nadkomorowe. Potem znowu komorowe... Miałam je w takiej ilości jak pisałam. Dziś (odpukać) nie czułam na razie żadnego i co przyłożę rękę do szyi, serducho pika rytmicznie. Dostałam Biosotal 40 w najmniejszej możliwej dawce bo 2 razy dziennie po 1/2 tabletki. Ale biorę je już od miesiąca i nie przynosiły żadnego efektu, a czasem nawet po zażyciu leku miałam więcej skurczy niż przed sięgnięciem po pigułę. Dlatego teraz nie wiążę ze sobą mniejszej ilości skurczy z beta-blokerem... Ciśnienie i puls też mam bez zmian w stosunku do okresu z czasów gdy nie brałam leków. Dodatkowo łykam Magnezin w dawce 1000mg (2 tabletki), bo miałam duuuży niedobór i powieka skakała mi non stop. Teraz żadnych skutków niedoboru nie mam, więc dawkę zmniejszyłam z 1500 do 1000 :) Skurcze męczą mnie od 14 czerwca (pamiętna data...), ale miałam też skurczowy epizod 2 lata temu, z tym, że wtedy nie brałam żadnych leków i samo się wyciszyło. Oj wiem najlepiej co znaczy życie ze skurczami. Każdy na tym forum to wie... Podchodziłam do życia podobnie jak Ty, nie cackałam się ze wszystkim. Odkąd mam skurcze, ciągle pojawia się lęk - a co jeśli dostanę napadu skurczy poza domem i wpadnę w panikę, a co jeśli zasnę i się nie obudzę, a co jeśli będzie częstoskurcz albo blok, a co jeśli dostanę zawału... Panikowałam nawet idąc do dentysty, bo bez znieczulenia nie dam rady, a kardiolog mnie nastraszył, że znieczulenie jest groźne samo w sobie, a przy beta-blokerach serce może głupieć. Nie głupiało, ząb wyleczony ;) Ja też podejrzewam u siebie nerwicę... Ustaliłam wizytę u psychoterapeuty (do psychiatry się nie wybiorę, bo ci faszerują lekami, a ja jestem lekooporna, bo boję się brać nawet zwykły magnez, a co dopiero psychotropy), ale muszę czekać na wizytę, bo w moim mieście takich lekarzy jest tylko dwóch, a pacjentów cała masa...

Odnośnik do komentarza

EWUNIU, no tak czasami z tym holterem jest, ale też nie do końca, bo jak ma się tych arytmii *trochę* (więcej niż 5,10,100 na dobę) i różnych to coś się tam zapisze, miałaś ablację więc wiesz. Będziesz teraz miała badanie bardziej dokładne to może wyłapie niepokojące Cię zmiany. EWA nadzieję trzeba mieć zawsze i tego się trzymaj. Co u mnie? na razie niestety kiepsko, nie mogę dojść do siebie po operacji, wiem, że była poważna, ale myślałam, że jako tako będzie, powróciła gorączka, bóle, jutro badania, w piątek wizyta u lekarza operującego, są już wyniki histopatologiczne więc usłyszę swój wyrok, co ma być to będzie. Tyle tego mam, że nawet jak serce moje skacze to nie mam siły nim się przejmować, ale będzie dobrze, musi być ja jeszcze ma plany na życie. Ja się uśmiecham Ty też się uśmiechnij i trzymaj ten optymizm na forum bo tutaj strasznie wieje *skurczowym* pesymizmem. Oj dziewczyny powtórzę jeszcze raz ze skurczami się żyje, raz lepiej, raz gorzej ale żyje się, poczytajcie ile ludzie mają skurczy na dobę w tysiącach i nie popadają w takie paranoje jak co niektóre osoby. Możecie się fochować, że tak piszę, ale właśnie przykład takich osób dał mi siłę i moc walki ze skurczami bo wiedziałam, że może i mnie umęczą nieźle ale nic mi nie zrobią a jak nie zrobią to nie mam co z ich powodu panikować. Pozdrawiam Mary, Iskierkę, ECH, Betsi i wszystkie nowe dziewczyny, z którymi nie miałam możliwości sobie pogadać, głowa do góry jak przyszły paskudy to kiedyś sobie pójdą, wiara czyni cuda!

Odnośnik do komentarza

Alicjo , mój mąż też miał tego gada , gorączkował bardzo długo wszyscy kręcili głowami ,że zle , bardzo zle .Żyje juz po tym prawie10 lat ( w sierpniu bedzie) . Na początku liczyłam dni, potem miesiace , lata a teraz dekady. Buśka i uściski. Ja też staram sie jak mogę wprowadzać optymizm , czasami wieje chłodem ale .........................moze ten chłód ..................studzi co niektórym głowy. Ewa ,no co Ty , ja też czekam na tabletkę cud i chce się na nią załapać a przypomnę ,zę ze 2o lat jest miedzy nami roznicy .

Odnośnik do komentarza

Mary, miałam zrobione ponowne echo serca i znowu wyszło, że wszystko jest w najlepszym porządku. Zero wad, żadnych przerostów i zwężeń. Serce od wczoraj ani razu się nie potknęło (i oby tak już pozostało). Na razie łykam jeszcze Biosotal, od poniedziałku zmniejszę dawkę do 1/2 tabletki i zobaczymy co będzie :) Alicja, napisz koniecznie co powiedział lekarz :)

Odnośnik do komentarza

BETSI23, wiem co czujesz, Ty się trzymaj dzielnie, wspieraj męża, On na pewno znajdzie w sobie siłę do walki, już raz to przechodził to teraz też da radę. U mnie też nie kolorowo ale chce się żyć i tego Betsi się trzymajcie. Dziewczyny drogie głównie do ELUSI i lekarz ma rację, betablokery niewiele pomagają, zostawcie te leki dla ludzi z chorobami serca, bo Wasze są zdrowe a jak przyzwyczaicie je od młodych lat do tabletek nasercowych to co będzie na starość. Ja mam trochę tych arytmii i mi żaden z moich dwóch kardiologów nie każe łykać tabletek. Kardiolog prowadząca twierdzi, że więcej mogą zrobić szkody niż pomóc (wciąż mówię o zdrowych sercach, ewentualnie z parunastoma potknięciami). Zresztą chyba każdy musi sam się przekonać co mu służy a co nie a nerwy to bardzo często kłopoty z sercem. Przyszedł weekend i taka ciulowa pogoda a szkoda.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam swój post i chyba źle to ujęłam. Napisałam jak jakiś apel *zostawcie te leki*, nie mi oceniać brać - nie brać o tym musi zawsze zdecydować LEKARZ. Chodziło mi bardziej żeby niepotrzebnie się nie pchać w łykanie tabsów, nie wymuszać na lekarzu, żeby przepisał, brać tylko wtedy kiedy lekarz zdecyduje je zapisać a Wy musicie być świadome co łykacie. Pewnie i tak zrozumieliście, co autor miał na myśli ale takie małe uzupełnienie.

Odnośnik do komentarza

Co mam powiedzieć u kardiologa? Mam próchnice od od urodzenia. Wiem że kardiolog może się doczepić do zębów. Mam wizytę na 21 sierpnia 2014 roku. Idę do katowic. na Ligocką. Był ktoś tam? Jacy są lekarze? Trochę się boję. O co w ogóle pyta kardiolog? Nie mogę iść w tej chwili do alergologa, bo mam trudności z oddychaniem/ Jak wytłumaczyć to kardiologowi?

Odnośnik do komentarza
Gość PANTALON

Co to w ogóle za gadanie, że próchnice masz od dziecka? To się leczy! Chodzi się do dentysty. Kardiolog pyta co ci się dzieje, czemu przychodzisz, jak w ekg nic nie widać, to pogłębia wywiad i zaleca holtera, a jak w ekg coś widać, to to mu pewnie wystarczy.

Odnośnik do komentarza

Monna , strasznie dziecinne zadajesz pytania . Ile Ty masz lat ,ze takie pytania zadajesz. Czy Ty wiesz po co idziesz do kardiologa? A z zębami z próchnicą chodzi się do dentysty sukcesywnie a nie czeka az zrobi sie problem a potem martwic się co powie kardiolog. Monna , przepraszam ,ze to napisze bo takie mam odczucia ale u Ciebie jest jakiś problem z egzystencją w życiu codziennym od dawna.

Odnośnik do komentarza

Niezależnie od tego do jakiego lekarza MONNA pójdziesz, zawsze pytają *co Pani/Panu dolega?* ;) Jeśli masz skurcze dodatkowe, to o tym musisz wspomnieć. Jeśli będzie pytał o odczucia im towarzyszące, opisz to obrazowo. Ja z początku sądziłam, że wezmą mnie za wariatkę jak im zacznę tłumaczyć, że serducho mi przeskakuje, ale lekarz od razu wiedział o czym mówię, a trafiłam wtedy na izbie przyjęć na... chirurga ;) Więc bez obaw, kardiolog też Cię zrozumie. Na pewno zapyta kiedy pojawiły się te dolegliwości, czy towarzyszą im omdlenia lub zawroty głowy, w jakich sytuacjach się pojawiają (np. podczas wysiłku, po posiłku, przy schylaniu). A co do stanu uzębienia, próchnicę się leczy... Tego nie wolno lekceważyć, bo nie chodzi tylko o efekt estetyczny, ale o Twoje zdrowie. Wystarczy byle jaki stan zapalny spowodowany próchnicą i możesz sobie zaszkodzić bardziej niż myślisz, włączając w to problemy z sercem, bo te bakterie i wirusy krążą z krwią po całym organizmie... Znieczulenie dają nawet na NFZ, więc w czym problem? Regularne wizyty i zęby wyleczone. I ani kardiolog nie będzie miał powodu Cię ganić, ani nie będziesz się musiała za kilka lat rozglądać za protezami ;) U mnie wczoraj ani jednego komorowca, a przynajmniej żadnego nie czułam... Dziś ok. 10 :(

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Dziekuję Allicjo i też wierzę, że wszystko bedzie dobrze. Betsi ja rownież martwię się o męza, jest 2 lata po zawale, ma dodatkowo dławice Prinzmetala a teraz pojawiła się bradykardia, nie wiadomo narazie od czego ale w jego przypadku moze oznaczac powazne problemy. Trzymajmy sie jakos dziewczyny...

Odnośnik do komentarza

MONNA8787, morały wszyscy Ci naprawili , słusznie i ja też dorzucę swoje trzy grosze. A od czego jest dentysta? trzeba chodzić i zapobiegać, zęby ważna rzecz, chcesz chodzić szczerbata? przecież to okropieństwo. Do arelgologa też nie bo masz duszności, przecież to też się leczy, masz alergię to trzeba temu zapobiegać, ja też mam i staram się to jakoś leczyć, bo inaczej wyjść z chałupy bym nie mogła a na noc mimo upałów muszę czasami zamykać okna bo rano cała jestem opuchnięta, trzeba coś robić a Ty co robisz? Kardiolog jak każdy lekarz, idziesz i mówisz co Ci dolega a jak coś lekarzowi nie pasi to dopytuje i kieruje na badania. Weź się za siebie, bo nic nie da mam - a nic nie robię. BETSI i ISKIERKO choroba w domu nasza czy naszych najbliższych straszna rzecz, ale nigdy nie należy się poddawać i trzeba walczyć o lepsze jutro, leczyć w między czasie czerpać z życia przyjemności. Życzę Wam dużo siły i zdrowia dla Waszych mężów.

Odnośnik do komentarza

BETSI może i masz dość ale musisz wykrzesać z siebie siły, wiesz ile człowiek jak musi o coś walczyć posiada jej w sobie - ogrom. Powinnaś być wsparciem dla męża a synka leczyć, może od antybiotyku zwraca a może z choroby a może jelitówka. Nawet jak masz dość to mów sobie kiedyś te złe chwile miną, jak się poddasz to i Ty podupadniesz a teraz nie możesz. Teraz Ty wspierasz męża, kiedyś mąż będzie wspierał Ciebie, tak to musi działać. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Nie można się nigdy poddawać.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×