Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

PAWEL88 Wydaje mi się, że raczej nie miałeś zapalenia mięśnia sercowego, bo to raczej dość poważna sprawa i raczej nie przechodzi ot tak, a nawet grozi śmiercią lub stałym uszkodzeniem mięśnia sercowego. Wydaje mi się, że gdyby to powód to Twoje dolegliwości by się nasilały i raczej skłaniało by sie ku niewydolności mięśnia sefvowego więc raczej w badaniach by wyszło. Ogólnie uszkodenie serca raczej objawia się chyba poważniej i bez leczenia szybko się pogłębia. Lekarzem nie jestem, ale zdaje mi się, że tak to wygląda. Jeśli nie miałeś robionego echa, a obawiasz się uszodzenia to w yonaj to badanie, a będziesz mial jasność co do powagi sytucji. Ale sądzę, że z uszodzoną pikawką bez odpowiedniego leczenia nie był byś w stanie do większego wysiłku fizycznego, a jak pisałeś on wręcz poprawia Twoje samooczucie więc raczej źle hyć nie może ;) głowa do góry!

Odnośnik do komentarza

PS a jeśli chodzi o saunę to nnie dziwię się żevtam odczułeś dolegliwości, bo odniesiona temp ciała właśnie tak działa. Gorący prysznic, gorączka... do tego osłabieie i dodatkowe wyładowania elektryczne gotowe. Ja choć lubię unikam gąrącej kąpieli, albo nawet objedzenia się goracym jedzeniem, bo to zawsze powoduje nasilenie.

Odnośnik do komentarza

Zastanawialiście się nad takim rozwiązaniem aby zaakceptować śmierć? brzmi trochę strasznie ale może pomóc. Skurczy wszyscy się boją bo obawiają się że mogą doprowadzić do częstoskurczu i śmierci. Zakładając że skurcze napędzane są lękiem to można spróbowac wmówić sobie (uwierzyć w to), pogodzić się z tym że wszyscy kiedyś umrzemy a niektórzy umierają przedwcześnie. Nie chodzi o to abyśmy przyjęli że i nam się tak zdarzy ale może gdybyśmy się z tym oswoili to przestalibysmy się bac i wtedy skurcze by odeszły? bo czytając wypowiedzi to można wywnioskować że skurcze nasilają się pod wpływem lęku. Może gdy wyeliminujemy lęk poprzez akceptacje czynnika go wywołującego to wtedy lęk minie i skurcze również. Co o tym sądzicie? powtarzam jeszcze raz że nie chodzi o to abyśmy uwierzyli że umrzemy młodo ale że to MOŻE się zdarzyć i nic na to nie poradzimy więc po co zamartwiać się czymś na co nie mamy wpływu?

Odnośnik do komentarza

Pomocny - zgadzam się z tym co piszesz, i można spróbować ukierunkować tak swoje myślenie. Jeszcze dodam coś od siebie - zauważyłem kilka postów wcześniej, że ktoś napisał, że przed tym gdy skurcze zaczęły mu doskwierać, miewał je wcześniej w momencie gdy był chory(gorączka), albo zmęczony. Ja bym dalej podrążył ten temat, i zaproponował aby zastanowić się na tym elementem zmęczenia. U mnie również, gdy nie miałem problemów ze skurczami, odczuwałem je od początku swojego życia w momentach gdy byłem bardzo zmęczony i niewyspany. Ale jakoś wtedy nie robiły one na mnie żadnego wrażenia - wyspałem się i wszystko było ok. Natomiast od momentu rozwoju swojej nerwicy- ładnych dobrych lat, nie jestem w stanie porządnie się wyspać. Mimo że mogę przeleżeć w łóżku 15 godzin, i je *przespać* to i tak wstaje niewyspany. Drążą mnie czarne myśli i sny. Sen nie jest dla mnie w ogóle regenerujący. Za to bardzo dobrze na mnie wpływają popołudniowe drzemki, chociaż zdarzają mi się one niezwykle rzadko, bo trudno mi jest zasnąć w ciągu dnia, z powodu natłoku myśli i emocji. Może komuś to da coś do myślenia. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

POMOCNY Myślę, że każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę, że to by mogło pomóc. Nawet jeśli nie całkowicie to częściowo. Tylko że to nie jest takie proste, kiedy nerwy wynikają z nerwicy itp. Mechanizm nerwicowy nie działa tak - nie przejmujmy się i wszystko znika. Często ludzie nie dają rady zwalczyć nerwicy bez pomocu specjalisty i leczenia, a nawet wtedy nie każdemu się to udaje. Niestety nasze mózgi i emocje są tak skomplikowane, że czasem ciężko żyć samemu ze soba. Problem zazwyczaj też jest bardziej złożony i nie dotyczy jednej konkretnej strefy życia. Niby nic nie znaczące wydarzenie nie związane nawet bezpośrednio z nami potrafi uruchomić machinę nerwicową, a wtedy często niewiele zależy od nas, bo nie wystarczy wziąć głębokiego wdechu żeby przeszło. Jak najbardziej jestem za żeby starać się przejść do akceptacjinsytuacji, ale myślę, że to w niewielu przypadkach wystarczy, bo w dzisiejszym życiu mamy tyle stresów, że jak nie to, to coś innego nas pobudza. Zresztą zazwyczaj pozytywne emocje również mają wpływ na pracę naszego serca. Zbyt wielka radość, wzruszenie i serducho wali ;) Często też dodatkowe nie wynikają z emocji, a np z czysto fizycznego funkcjonowania organu wtedy nerwy, smutki czy radości choć mają wpływ to ich eliminacja nie pomoże usunąć problemu. No ale jestem jak najbardziej za nie popadaniem w panikę i każdemu z nas życzę aby miał możliwość choć odrobiny wytchnienia ;)

Odnośnik do komentarza

ECHO80 Dzięki ;) cóż.. życie. Jednak te oczywiste fakty nie dla każdego byaj l mi kiedyś powiedział tylko nerwicowiec zrozumie nerwicowca ;) (pewnie stąd takie fora). Może nie do końca się z tym stwierdzeniem zgadzam, bo bywają ludzie bez takiego problemu, a jednak na tyle empatyczni, że potrafią wczuć się w sytuację. No ale coś w tym jest i myślę dotyczy to każdej choroby itp. Pozostaje nam nie przejmować się ignorantami jeśli się pojawią i wspierać się nawzajem chociażby w takim miejscu jak to. Świadomość, że nie jesteśmy jedyni i sami zawsze pomaga. Zatem i mi bardzo miło, że tu się znalazłam. Również chcę z tym walczyć i polepszyć swoje życie, a co za tym idzie moich bliskich, a szczególnie mojej córci. Dla niej chce żyć, a znerwicowana mama to nic dobrego jak wiemy ;) więc szable w dłoń i do boju *potykacze* hehe

Odnośnik do komentarza

Witam nowe osoby! Ja też niedawno dołączyłam i śledzę wątek. Muszę przyznać, że mi to pomaga. Czytam Wasze posty i z każdym mam coś wspólnego. Myśle, ze wszystkich nas łączy jedno- nerwica w mniejszym lub większym stopniu. PAWEL88: Myślę, że powinieneś zrobić echo żeby poznać przyczynę. Może też masz wypadanie płatka lub niedomykanie zastawki i to nie było jednak zapalenie mieśnia sercowego.Niestety nie znam nikogo kto by się wyleczył z tego dziadostwa, a jedynie je zaakceptował. Ja mam artymie od dwóch lat. Dopadła mnie podczas wczasów i jest ze mną do dzisiaj. Miałam lepszy okres podczas ciązy, ale niestety wszystko wrócilło ze zdwojoną siłą . Też mam lepsze okresy, np kilka dni temu już myślałam że to dziadostwo o mnie zapomniało. Niestety wczoraj wróciło i znowu wszystko przerabiam na nowo! Co do sport to ostatnio o to pytałam, ale raczej wiekszosc boi sie tego. Też słyszałam, ze nie zaszkodzi wręcz może pomóc. Co więcej podczas ekg wysiłkowego wyszło, ze podczas wysiłku rytm zaczął sie wyrównywać. Niestety moje ćwiczenia kończą sie na spacerach, boje się innych, chociaz jesli PAWEL88 chodzi na siłownię to może nie ma czego się bać? MIMIS u mnie też pogorzylo się bardzo szybko i mnie to martwi. Przyczyn może być wiele ale pewnie głowny problem to stres. Im więcej o tym myślimy tym gorzej dla nas. I możemy sobie podać ręce bo też muszę to przezwyciężyć dla córci!

Odnośnik do komentarza

Witam *starych* i nowych forumowiczow watku. Musze się z Wami podzielić taka oto wiadomoscia, ze od 4 dni nie mam ani jednego skurczu. Nie wiem co się dzieje i dlaczego tak jest, bo tryb zycia mam tak ustabilizowany jak robot. Doslownie każdy tydzień wygląda tak samo, jedzenie to samo, spanie tak samo, wysiłek tak samo, no może teraz rower dolozylem do basenu. Zona narzeka, ze sex tez zawsze tak samo. No i nie ma skurczy. Dlaczego??? Już nie pamiętam takiej przerwy bo u mnie to tak, ze z każdym rokiem ciut gorzej. Już podczas swiat zaczelo być lepiej, wskoczyl jeden może dwa dziennie. U mnie jak już wspominałem pora wiosenna jest najlepsza, ale jeszcze tak dobrze nie było. Wiem, ze one wroca, ale na teraz cieszę się zajebiscie ta przerwa. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie, ja ze skurczami żyję ok 13/14 lat. Pogorszenie nastapiło dopiero jakieś 8 lat temu i zamiast lepiej, jest coraz to gorzej...niestety ....no ale ja 8 lat temu przeżyłam *traume* dlatego też nerwica i depresja sa ze mna od tylu lat a skurcze codziennie wrrrrrr..nie liczę na całkowite wyzdrowienie ale chociażby na polepszenie , przyzwyczajenie (bardziej) do tych skurczy..

Odnośnik do komentarza

Moja w sierpniu skończy 5lat. Jak skończyła 2 miesiące zaczęły mnie dręczyć dziwne dolegliwości zdrowotne i zaczął się strach, że ją *zostawię* ... To mnie najbardziej dołuje w tej sytuacji. Widząc jej miłość do mnie, przywiązanie boję się nawet myśleć jaką tragedią było by dla niej gdyby mnie nie było......... ECH80 współczuję, mnie nerwy też męczą już dość długo z tym że sercowe przeboje to były epizody. Teraz też mam jak piszesz codzień masę dodatkowych pobudzeń.

Odnośnik do komentarza

OMEGA1: to Ci zazdroszczę, bo ja od końca stycznia nie miałem do dziś seksu, bo ani ja nie mam ochoty, ani żona jakoś nie nalega :O) Generalnie tkwię w depresjo-nerwico-lęku z małymi przerwami. Np. zeszły tydzień był super, jeśli chodzi o moje dodatki, bom zasypiał i spał do rana, choć jakieś mnie tam męczyły. Co wg mnie spowodowało polepszenie? Żeń-szeń, odstawienie niemal wszystkich suplementów (szczególnie magnezu i potasu), nawodnienie i picie pól/jednego piwa wieczorkiem i odstawienie diety. Dlaczego powyższe? Bo czuję, że te męczące (dławiące i częste, nie te pojedyncze) dodatki pojawiają się przy niskim pulsie. Dodam jeszcze, ze jedne z najcięższych nocy/poranków miałem przy potasie 5,1 (norma 3,8-5,5, a u mnie z reguły 4,3), czyli wysokim. Zatem albo jego poziom nie ma wpływu, albo wysoki ma wpływ. Tak mi było z tym dobrze, że w piątek nawet wypiłem 2,5 piwa. I oczywiście zero skurczów i piękne zasypianie, choć nad ranem miałem lekką tachykardię ze stresu, ze jestem po piwie. Ale coś się stało w sobotę, że bardzo ciągnęło mnie na słodkie i trochę ze słodyczami przeholowałem (a niemal ich nie jadłem od 2 miesięcy). I znów zero dodatków, ale ale. Wczoraj obudziło mnie jakieś drganie w sercu lub i nie w sercu, które mnie wystraszyło, bo choć po obudzeniu przeszło od razu, to w trakcie, jak mi się to śniło, to miałem wrażenie, że to trzepotanie przedsionków (lub, nie daj Boże, komór) na poziomie 300 bpm (słyszałem to nawet w uchu, ale nie wiem, czy na jawie czy śnie). Nie wiem, czy może mi mięsień jakiś drgał, ale wczorajszy dzień naznaczony ponownie dołem i stresem. Pomyślałem, że to pokłosie alkoholu i słodyczy, zatem serce mi siada itp. Wziąłem zatem rano potas (kaldyum 600), no bo alkohol i słodycze... No i pod wieczór dawno nie odczuwane dodatki w dużej ilości, ledwo zasnąłem, ale dospałem do rana. Dziś rano wziąłem neomag cardio no i znowu po godzinie dodatki. Zrobiłem kawę - przechodzą (sic!). Moje wnioski: - dodatki są wygaszane przez wszystko, co powoduje wzrost tętna: ruch, umiarkowaną kawę, umiarkowany alkohol, umiarkowany posiłek (nie obżarstwo), dostarczenie mikroelementów przez nawodnienie, a nie przez suplementy (nie wiem, skad ta różnica), - dodatki się nasilają po wszystkim, co powoduje zwolnienie rytmu: betablokery, magnez i potas nawet nie nadmiarowy (przy prawidłowym poziomie, a taki na razie mam), proste węglowodany, stres, głód, nadmiar kawy i alkoholu. Co kawy, to szczególnie męczą mnie po gorzkiej lub po gorzkiej herbacie. Po delikatnie osłodzonych - nie. Wnioski dotyczą mojego organizmu, ale też mam szczególne (chyba) dodatki. Bo albo głodowe, albo *przedspaniowe/wieczorne/zmęczeniowe*. Ja się tylko boję, czy to rzeczywiście nie jest jakaś choroba serca (zastawki, kardiomiopatia, niewydolność, choroba wieńcowa lub inne rzeczy niewychwytywalne na echo i ekg) albo nerki i/lub wątrobę. Bo elektrolity i lipidy wydają się być ok albo nie mieć wpływu. Pozostaje jeszcze refluks i przepuklina rozworu przełykowego. No i stres... Zapytam przy okazji ponownie Koleżanki i Kolegów dodatkowców - jak ta u Was z elektrolitami?

Odnośnik do komentarza

A tak jeszcze spytam, czy wszyscy jesteśie pweni, zę Wasze dodatki, to *zwykłe* dodatki? Czy czasem te dławiące, to nie np. blok przedsionkowo-komorowy? Pytam, bo objawy są identyczne (lub takie się wydają), jak przy dodatkach. *Blok przedsionkowo-komorowy drugiego stopnia występuje w dwóch odmianach. Jeśli czas przewodzenia wydłuża się przy każdym kolejnym pobudzeniu, aż w końcu jedno z pobudzeń jest blokowane (serce zamiera na ułamek sekundy, *potyka się*) mówimy o periodyce Wenckebacha. Ten typ bloku drugiego stopnia również może występować u zupełnie zdrowych ludzi, na przykład w młodzieży podczas snu. Nie wymaga leczenie jeśli nie powoduje dyskomfortu, nieprzyjemnego wrażenia *zamierania serca* u pacjenta lub zaburzeń hemodynamicznych. Blok przedsionkowo komorowy drugiego stopnia może również przyjąć postać, w której przewodzenie impulsu jest prawidłowe i nie zmienia się w czasie, ale co kilka impulsów któreś jest blokowane. Mówimy wtedy o bloku 2:1, 3:1 itd, czyli wypada nam co drugie lub co trzecie itd pobudzenie. Ten rodzaj bloku może być źle tolerowany i wymagać wszczepienia stymulatora.*

Odnośnik do komentarza

Włala! http://zaburzeniarytmu.pl/av-ii-stopnia-typ-i Macie takie coś? Bo mi to pasuje na moje raz-dwa-trzy-przerwa, raz-dwa-trzy-przerwa, raz-dwa-trzy-przerwa... Kurde, to jest podobne do trigiemini, gdzie jest też *raz-dwa-trzy-przerwa*. Umie ktoś to rozróżnić? Może my (albo też ja) leczymy się nie na to, co trzeba? Jak to blok, to betablokery do kosza. No chyba, ze to blok I lub II Mobitz I, to jeszcze spoko. Kurna, zagwozdkę mam. Mam nadzieję na wyniki z event holtera w tym tygodniu, zatem się okaże.

Odnośnik do komentarza

Jest komuś znajomy taki zapis uderzeń serca? https://www.youtube.com/watch?v=hO_ny2_2N8o bo mi niby tak, choć nie umiem odróżnić na czuja od tego (trigeminia): https://www.youtube.com/watch?v=_Rc4VquFMcY Chyba miewam bardziej to drugie, z takim dodatkowym przyśpieszeniem na ostatnim. Dla porównania jeszcze bigeminia komorowa (to miewam na pewno): https://www.youtube.com/watch?v=bnkOiQRLyl8 lub to - bigeminia przedsionkowa (bardzo podobne): https://www.youtube.com/watch?v=guunMv1-tBg plus jeszcze bigeminia węzłowa: https://www.youtube.com/watch?v=uca0Z8bt_G0 Trzy ostatnie bardzo podobne w odczuciach na pulsie.

Odnośnik do komentarza

Fifek właśnie! ja tez zauważyłam, że moje dodatkowe skurcze najczęściej pojawiają się przy niskim pulsie i galopie. Najlepiej się czuję gdy serce bije w granicach 65-85. Za wolno źle a za szybko jeszcze gorzej bo to same gromadki. I jak tu brać tablety skoro serce nierzadko bije np 54. Problem jest jak wychodzę no ale przecież ja sobie tabletek nie mogę brać raz tak a raz tak..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×