Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

MARY To ty mierzysz ciśnienie u lekarza? Ja nie mialem na mysli takich porad u kardiologa jak mierzenie ciśnienia bo to akurat wogóle nic nie wnosi do sprawy. Jak ktoś naprawde wybiera sie samolotem gdzieś dalej to polecam wizytę u kardiologa i wtedy zobaczy jak można sie przygotować. hejka

Odnośnik do komentarza

Dzieki Mary10. Wlasnie tak sobie tlumacze ze trzeba sprobowac. W tym roku wybieram sie na wakacje niestety w drugiej polowie czerwca, bo zostalam do tego troche zmuszona (inne terminy nie wchodza w gre). I traktuje to jak probe. Jesli dam rade to super, jesli nie to bede musiala wybierac inne terminy. Tydzien przed wyjazdem wybieram sie do lekarza wiec mam nadzieje, ze mi doradzi co robic w razie czego. A co do biegania to zgadzam sie. Lepszy szybki spacer.

Odnośnik do komentarza

Artur, nie nie ciśnienia u lekarza specjalnie nie mierzę ale jak jestem to to robię , co fachowa ręka to fachowa. Takie podstawowe sprawy co by były dla mnie istotne to i rodzinny wie a u kardiologa to starałam się zamawiać wizytę w okolicy wyjazdu ale nie zawsze. Moje wyloty nie były długie , w obrębie Europy lub północy Afryki i to jest ok.3-4 h . Twoje podróże jednak były bardziej egzotyczne i wymagające większego wysiłku i tu jest jak najbardziej wskazana wizyta u swojego kardiologa i zasięgnięcia porady.

Odnośnik do komentarza

Ech dziewczyny, ta choroba tak mnie zacofała, że szok. Prawie dwa tygodnie w domu i teraz mam taką depresję, że szok. Boję sie wyjśc bo serce mnie przydusza. czuję sie fatalnie, cisnienie 102/64 a puls 61 (wczesniej 54). matko swięta żyć mi się nie chce totalnie. tylko to by mi zycie *uratowało* - święty spokój..... Nie chce tak cierpieć, chce to ukrucić

Odnośnik do komentarza

Nie pisałam po podupadłam. Tak mnie arytmia wykończyła, że musiałam skorzystać z pomocy szpitalnej. Jeden dzień od rana no stop, drugi dzień to samo, już ledwo chodziłam a właściwie to więcej leżałam niż cokolwiek robiłam, nie dałam rady już sama sobie pomóc i w nocy pojechałam na pogotowie, oczywiście ekg a tam zaburzenia komorowe jeden za drugim układające się w bigeminie. Czułam się tak fatalnie, po tych dwóch dniach męki, gdzie nie było minuty oddechu można orła wywinąć, słabo mi się już robiło, do tego doszły bóle w klatce, pewnie umęczenie tym źle pracującym sercem, ból żołądka, wszystko razem do kupy i w pewnym momencie poczułam, że już nad tym nie jestem w stanie zapanować, zaczęłam się zwyczajnie bać, myślę że był to jakiś lęk o życie. Poddałam się i pojechałam się ratować. No cóż na lekarzach nie zrobiło to jakiegoś specjalnego wrażenia, jest pani pod opieką kardiologa, bierze leki, miała już pani takie problemy wszystko z mojej strony na tak i wyobraźcie sobie, że kazali mi wziąć dodatkową tabletkę i iść do domu to tylko dodatkowe skurcze komorowe. No cóż z lekarzem nie dyskutowałam, zapytał czy zemdlałam, no nie to spokojnie jak ma pani coś na uspokojenie to też wziąć i położyć się spać. No fajnie, pierwszy raz wypuszczono mnie ze szpitala z arytmią komorową, ale skoro wypuścili to znaczy, że żyć z tym można. Podłamał mnie ten incydent trochę, bo cały czas nie jest mi lepiej, całymi dnia serce mi tłucze, teraz by się przydał holter, może lekarze by zrozumieli jak trudno się funkcjonuje z takim sercem. Jestem wypompowana strasznie, słaba też, nie bardzo mogę dojść do siebie, może minie lada dzień, lada moment ten krytyczny stan, pojawił się nagle to może i zniknie nagle a jak nie to będę musiała znowu wybrać się do kardiologa tylko po cholerę? chyba po to żeby dowiedzieć się, że nic się nie stanie i trzeba z tym żyć. Bądźcie dzielni, odezwę się jak trochę nabiorę sił i dojdę do siebie.

Odnośnik do komentarza

ARTUR46 głowa jest w górze, nie poddaję się i walczę dalej no dobra trochę mnie to podłamało przyznaję się. Jest jednak nadzieja, widzę jakieś światełko w tunelu, po dwóch dniach tragedii, trzecim beznadziejnym jakoś minimalnie zaczyna arytmia się uspokajać, nie ma w każdej minucie jest co parę minut, idzie już żyć a nawet oddychać. Powiem Ci Artur, że jestem trochę zdziwiona, że mnie wypuścili, bo szpital to ja odwiedzałam ze 3 razy, raz leżałam ok. tydzień jak pierwszy raz mnie to dorwało i mnie diagnozowali, następnym razem i kolejnym zostawiali mnie na parę godzin podpiętą pod aparatury na obserwacji, pod kroplówkami a tym razem nic nie było lepiej niż poprzednimi, takie same ekg, takie same odczucia, taka sama arytmia i mnie wykopali. Pewnie, że się cieszyłam, nienawidzę szpitali, ostatnio to był mój drugi dom ale dlaczego jednego dnia zostawiają nas a innego wykopują, przecież moja arytmia nie wiele się różni, zawsze taka sama? Widocznie wyglądałam poprzednim razem jak na minutę przed umarciem a tym razem mimo arytmii nie straszyłam;) Macie ludzie po mnie przykład, że skurcze dod. nie są takie straszne, chyba, że mdlejecie w innym wypadku to dla lekarza prawie normalny stan i można z tym żyć, funkcjonować i panikować nie ma co, nawet leki kazali mi sobie samej zaserwować. Pewnie gdyby nie mój strach, który jest złym doradcą nie pojechałabym tam, ale tym razem strach zwyciężył i mała panika była, dlatego zawsze mówię, spokojnie bo jak przy arytmii wpadnie się w panikę to już koniec i tak było tym razem u mnie, ale chyba było to bardziej wewnętrznie niż zewnętrznie bo nawet nie dali mi jakiegoś uspokajacza, to musiałam być bardzo opanowana (udawałam pewnie), ale rzeczywiście nie brałam nic na uspokojenie.Ja Artur w szpitalu zawsze proszę o odłączenie dźwięku przy aparaturze, żeby nie słyszeć jak mi się serce dławi, nie fajnie jest w szpitalu wiem z doświadczenia:)

Odnośnik do komentarza

Alicja słonko , co Ci napisać na pocieszenie może to ,że ja migocze trwale non stop i to czuje praktycznie też non stop. Czy masz puls wysoki czy niski a może ta słabość wynika z niskiego pulsu ? Może coś * fiura * w powietrzu , Ech80 Alicjo z Tobą się solidaryzuje i tez ma złe samopoczucie , może to pełnia księżyca tak działa na złe samopoczucie . A Ech80 jak Ty się czujesz ? Trzeba ufać lekarzom bo innego wyjścia nie ma bo jednak wielu ludziom to serducho bije nie tak. Ja będę ciągle sobie powtarzała i innym też ,że jak mamy zdrowe serca czyli bez wad to da się przeżyć czyli żyć ale rozumiem ,że jest ciężko. Alicjo jak byłam w Twoim wieku ( nie wiem ile to masz latek ale wiem ,że jesteś młodziutką osobą) to tez szalałam z powodu arytmii , oj szalałam a teraz to spoważniałam i olewam to wszystko , nie mam innego wyjścia , bo żyję i tyle. Kochani spokojnej nocki i dobranoc

Odnośnik do komentarza

Miałam dojść do siebie i dopiero się odezwać ale ja to taka *twardziocha*, że jak mi minimalnie lepiej to już latam z ozorem na wierzchu. UFF ale ulga po 3 dniach ustępuje, jeszcze nie do końca bo często tłucze ale teraz to już pikuś czy jak tam kto woli pan pikuś. Dziękuję za słowa wsparcia, już otrzepuje skrzydełka i do przodu, pfuu, pfuu żeby nie zapeszyć bo cholery potrafią nagle wyskoczyć ja Filip z konopi i uprzykrzyć życie, małpy nie proszone (oczywiście skurcze);) Teraz mogłam nadrobić zaległości i poczytać co tam dzieje się u każdego, bo jak egoista wbiłam się ze swoją arytmią. MALGOSKA725 pić magnez, pić nie zaszkodzi a jak przedawkujesz co mało prawdopodobne, bo to się wypłukuje to częściej zaliczysz toaletę. Nie polecę Ci konkretnego magnezu bo ja to co rusz zmieniam, kończę jeden kupuje drugi bo ten się wchłania, tamten nie albo tylko część. Co do normy magnezu to nie potrafię Ci dokładnie wyjaśnić, ale gdzieś czytałam, że jesteśmy szczęśliwi, że z badania krwi wychodzi w normie a w rzeczywistości byłoby inaczej, ale wymyślać teorii nie chcę, czytałam o tym dawno więc nie pamiętam o co *kaman* o objawach nerwicy nic Ci nie powiem, poczytaj fora.ANA031, jestem zdania jak reszta towarzystwa nie można się zamykać na świat i ludzi, bo masz skurcze, ludzie po zawałach, z poważnymi schorzeniami serca i nie tylko żyją, bawią się i korzystają z życia a Ty zastanawiasz się jechać? nie jechać? Nawet lekarz jak go zapytasz a wie, że jesteś zdrowa bo Cię przebadał powie, niech Pani korzysta z życia a nie liczy i czeka na kolejny skurcz w sercu. Zrób dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne na czas wyjazdu i w razie czegoś będziesz mogła korzystać z pomocy lekarza (to będzie dla Ciebie też takie zabezpieczenie psychiczne). Co do sportów, to ja nie bardzo, latam ale w pracy z papierami, na spotkania i ze szmatą w domu, taki obecnie uprawiam sport, jestem leniwa do ćwiczeń i też boję się, żeby serca zbytnio nie obciążać, może to mój wymysł ale wolę dmuchać na zimne, tu jest trochę strach, że zmęczę serce.ECH80 a Ty co tu wygadujesz, co ukrócić? życie, chorobę czy męki? kto Ci obiecywał, że życie będzie łatwe, to weź tego *obiecywacza* ukróć o łeb. Ja jak mam takie ciśnienie u swojej kardiolożki a często to ona się cieszy a ja też bo przy takim niskim dobrze się czuję, lepiej mieć niższe niż wysokie. Weź się określ, bo jak mówisz *ciśnienie mi się dźwiga* to wpadasz w paranoje a jak masz niższe to też paranoja? książkowe, idealne to mało kto ma, coś musi zawsze łupać, tak dobrze to nie ma, widzisz ja też byłam trzy dni *kobietą upadłą*, Głowa do góry jak mówi Artur i ciągniemy ten wóz dalej. MARY10 niski mam puls a w szpitalu podczas ostatniej arytmii pokazało mi 80 czyli też normalny, bo się nie denerwuję tak strasznie to i serce potyka się ale nie przyśpiesza u mnie jakoś strasznie. Masz rację, człowiek jak jest na początku drogi z czymś nowym, u nas z arytmią to nowości się w jakimś stopniu boi bo musi oswoić tego drania i nauczyć się z nim żyć z czasem łatwiej, tak myślę. BETSI23, dziękuję, widzisz nawet ta dzielna czasami pada więc też sobie tłumacz, że każdy ma jakieś słabości, mogą być gorsze i lepsze dni ale kiedyś to słonko zaświeci dla każdego, pozytywne nastawienie i musi być lepiej, a Ty po lekach już widzisz postępy w leczeniu? jest lepiej? No to by było na tyle, miałam siły to się dorwałam i *nagadałam*. Dobrej nocy i spokojnych serc.

Odnośnik do komentarza
Gość ZALAMANAONA

ALICJA czytając Twój post trochę podniosłam się na duchu, skoro przy komorowych machneli ręką na pogotowiu to nie jest z nami tak źle! :) moich nigdy EKG nie wykazało a raz i tak trzymali mnie w szpitalu 5 dni, teraz jak tam witam również puszczają mnie do domu, po prostu jak człowiek jest już przebadany wzdłuż i wszerz to nie ma sensu trzymać go na obserwacji:)

Odnośnik do komentarza

Mnie tak samo pobudowałaś jesli chodzi o to machanie ręka przez lekarzy. Ja po prostu od wczoraj mam paskudny dzień a dzis od rańca jeszcze gorzej. DZis akurat mam kardiologa i boję się nosa wyściubić na zewnątrz.... Jeśli chodzi o ciśnienie to ok póki się nie dźwiga , bardziej teraz jednak pulsem się przejmuje. Od wczoraj tragicznie się czuję z tym sercem , ciągle źle chodzi, tylko chwilkę mam spokoju i znowu zaczyna , robi mi sie gorąco, słabo, no żyć nie umierać:(( Nie wiem co się dzieje bo się i nie denerwuję no ale za to mam kupę zmartwień ......niemniej jednak wątpię by o to chodziło a jeśli nie to o co? Przez tydzień nie brałam (albo i troszkę dłużej) euthyroxu bo nie miałam siły z powodu tej grypy ale też wątpię by to było to bo wcześniej wynik miałam w granicach normy.....

Odnośnik do komentarza

ALLICJA: ale nie napisałaś, czy po tym szpitalnym epizodzie, jak Ci kazali wziąć jeszcze jedną porcję leku, to czy wzięłaś i czy pomogło? No i co w ogóle wzięłaś? A ja muszę przyznać, że od tygodnia jest dużo lepiej, sypiam niemal normalnie, w łóżku jeszcze mnie biorą bigie-, trigie- i inne kompozycje, ale pozwalają zasnąć i nie męczą aż tak po obudzeniu. Jest tu pewne *ale*, ale to za chwilę. Co zrobiłem? - zminimalizowałem betaloc do połówki wieczorem lub przed snem (a i tak mam ciśnienie w ciągu dnia 117-135/75-80), - na początku tego *dobrego* tygodnia jeszcze żarłem wszystkie suplementy (omega-3, chelamag, neomag cardio, Q10, czosnek), ale od 3 dni żadnego (a te ostatnie 3 dni naprawdę fajne) - nie jem chleba i w ogóle prostych węgli unikam, za to staram się jeść dużo warzyw, dobrego białka i tłuszczy (jaja, ryby, mięso), nie objadać się, piję kawę (przedwczoraj nawet dwie plus piwo wieczorem, bez kolacji, i swoją drogą wtedy była najpyszniejsza noc) Zrobiłem też sobie elektrolity i profil lipidowy. I co ciekawe: wapń mi spadł z 2,59 na 2,40 (norma do 2,50), a potas mi wzrósł z 4,3 na 5,1. Zatem może tu coś jest powiązane. Sprawdzaliście elektrolity? Ale wspominałem o jednym *ale*: dzisiejsza noc fatalna. Fajnie zasnąłem, ale od 3 już nie śpię, bo takie dodatki miałem, ze w żadnej pozycji nie umiałem zasnąć. Możliwą przyczyną są błędy wczorajszego dnia - skusiło mnie na słodycze, zjadłem około południa pół tabliczki czekolady, a słodyczy nie jadłem już od ponad miesiąca. Reszta posiłków podobna, jak przedwczoraj (przed świetną nocą) - ok, piwa nie było :O) Przez to wszystko zrobiłem sobie rano dziś jeszcze raz wapń. Jak skoczył, to możliwe, ze to on mi tu bruździ. A mógł skoczyć, bo wczoraj jadłem nabiał (którego unikam).

Odnośnik do komentarza

Alicjo , będę trochę okrutna ( ale w dobrej wierze ) , arytmia zawsze przynajmniej u mnie wyskakiwała ni z stad ni zowąd czyli jak Filip z konopi ale..................jakieś *prawidłowości * zauważałam czyli przed świętami , którymi się nigdy jako tako z powodu roboty nie stresowałam ale zawsze przed miałam atak arytmii i nawet w pracach przed świątecznych to sobie * rezerwowałam * te dni na nic nie robienie. W chwilach nostalgii ( czasami samoistnej ) * wyskakiwała* arytmia * , w stresie przed podróżą ( a niby się nie stresowałam ) i tak dalej................. . Spisywałam nawet sobie te zdarzenia i jak miałam kolejny atak to do zeszycika i co i było dokładnie tak samo , samo przyszło samo poszło ale zapobiec nie umiałam tylko nerwa z tego tytułu nie miałam i stresik był coraz to mniejszy. I tak dotrwałam do dzisiaj a dzisiaj ataków nie ma tylko stałe migotki co dla mnie jest lepiej i dla serca też , tak mówią kardiolodzy. Co do sportów to ja też nie uprawiam , bo moje codzienne obowiązki są tak intensywne ,ze mi żadne inne nie sa potrzebne , mam ruchu na maksa. Słyszałam w telewizji , że taki codzienny ruch jest lepszy niz siłownia bo angażuje wszystkie mięśnie i na dodatek jest pożyteczny. Dzisiaj jeden spacer juz był połaczony z zakupami . Ech80 i Fifek , ja Was nie rozumiem w Waszym myśleniu . Ech80 co do zmartwień to ma je kazdy . Fifek nigdy tak nie dojdziesz do sedna skurczy , czy Ci nie szkoda życia ?

Odnośnik do komentarza

Mary ja wiem , że każdy ma zmartwienia ale zmartwienia dla każdego są najgorsze, najważniejsze. Mnie czekają sądy, rozprawy, terminy gonią , ja nic nie wiem nie mogę sie dowiedzieć.......zamartwiam się. makabra po prostu plus wiele innych zmartwień i zero światełka w tunelu i powodów do choćby maleńkich radości. Dziś kurczę trafiłam na lekarkę u której byłam prywatnie:/ co za pech!!!!!!! Akurat dziś męczy mnie arytmia caaaaaaaaaaaałłłły dzień a babka też bez żadnych rewelacji podeszła do mych skurczy. Przepisała mi con cor , mam go brać ale gdy tętno będzie za niskie to nie mam go łykać...ech

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim! Zanim zapłacicie za dodatkowe ubezpieczenie to sie zorientujcie czy wogóle w miejsce gdzie lecicie będą potrafili wam pomóc w waszym problemie, to nie są żarty z mojej strony. Bo co z tego że zapłacicie a tam kardiologa nie ma albo będzie za 3 dni !! ECH80 chyba nie masz sprawy aresztowej :) więc się nie stresuj, cierpliwość i stoickie podejście ratuje nerwy i często sporo pieniążków. Im się nie spieszy wychodzą z założenia że Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy. hejka

Odnośnik do komentarza

Artur , ja to tylko już jako * doradca* bo nie podróżuje z powodu męża przynajmniej tak daleko ( samolotem) , obecnie robimy małe wypady w kraju * całkiem egzotyczne* Np. pociągiem do Warszawy do teatru z 1 noclegiem. Artur, Oni ( biuro) i tak za bardzo nie wiedzą , myślę w naszym przypadku - przynajmniej w moim to więcej było dla psychiki niż dla czegokolwiek. Ech , światełko w tunelu zawsze musi być , tak jak napisał Artur , przecież nie Ty jedna co musi iść do sądu , jest tam może bałagan ale jak co to najwyżej odroczenie będzie . Ech musisz się pozbyć czarnowidztwa ale z tym to TY sama musisz walczyć bo będzie Ci zawsze pod górkę w życiu. Kłopoty są po to aby je rozwiązywać . Na kłopoty i zmartwienia nie ma lekarstwa . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mary nic nie jest takie proste jak Ci się wydaje. Zresztą nie ważne nie oczekuję tu współczucia i wiary w moje słowa. Dziś jestem totalnie załamana bo takiego dnia dawno nie miałam. Mimo wizyty u kardio dalej mnie serce dławi. Zaczęło się wczoraj w momencie gdy wzięłam pewne tabletki ale one nie maja niby nic wspólnego ze skurczami.... Jak ja mam tak spędzić święta........ no masakra;(((( Alicjo ja już się gotuję w razie czego na SOR w Święta bo jak tak dalej będzie to się wykończę!!!

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że chociaż małą nutkę optymizmu wprowadziłam choć ja jej wtedy nie miałam i nie mam. Mało mi ustępuje, mówię Wam gdyby ktoś mi powiedział, że dziś, jutro mogę się położyć na stole i ablacja to chyba bym poszła z marszu. Strasznie mnie męczą skurcze, w ogóle jakieś drgania serca, ogólnie rzecz biorąc arytmia. Straciłam trochę grunt i zaczynam się tym martwić, coś mi się wydaje, że zbliżają się święta i wpadam w jakąś melancholię albo depresję albo co gorsze w nerwicę. Dlaczego tak sądzę? do tej pory sobie radziłam zawsze b.dobrze nawet w trudnych momentach, chyba myślałam, że okres żałoby, to co mnie ostatnio spotkało to jakoś rozejdzie się po kościach i jak zawsze dam sobie radę, przecież zawsze dawałam a tu widzę jakiś klops. Po pogrzebie uciekłam w pracę, zajęcia, remonty nie miałam czasu na użalanie się nad sobą, nie chciałam tego ale chyba przed niektórymi rzeczami nie da się uciec. Łażę na cmentarz i wyję, siedzę w domu wyję, zaczynam rozpamiętywać, wracać myślami do choroby, zaczyna mnie prześladować i nachodzić cała ta walka z chorobą, te wszystkie rzeczy z tym związane, te święta, które będą inne (nawet nie chce mi się nic szykować, wszystko na siłę), to wszystko powoduje jakieś rozdrażnienie, jakieś dolegliwości bólowe, których zaczynam się bać (przykład nie dałam rady sobie ze skurczami, wylądowałam w szpitalu i czułam w sobie w tym momencie jakiś straszny lęk), za tym samopoczuciem idzie coraz silniejsza arytmia, czyżby nerwy? nerwica??? i to napędza tak silne arytmie? Jakoś mi jest źle, nie umiem się ogarnąć. Może to święta i dlatego taki kiepski nastrój a może co innego? cholera muszę poczytać o nerwicy, czy to też może przyjść nagle??? ma ktoś jakieś zdanie? Jestem zła na samą siebie, że tak polegam

Odnośnik do komentarza

Alicja , ja o tym zaczęłam pisać ale nie chciałam tak * prosto z mostu* . Moje wszystkie święta po śmierci Mamy są okraszone smutkiem i nostalgią ale musiałam i muszę się uśmiechać bo rodzina by mi nie dała żyć . Jestem jedyną kobietą w naszej niedużej rodzinie i nie mogę po prostu być smutna - Mamusia nie żyje 25 lat ( zmarła tydzień po Swiętach Wielkanocnych nagle na udar mózgu ). W tym czasie też mam bardzo dużo smutku i nostalgii nic na to nie poradzę. Alicjo , ja nie mogę wyjechać z domu na święta , no bo nie mogę bo by tego nie zrozumieli ale Ty Alicjo jak jesteś bez najbliższej rodziny to wyjedz . Ja bym tak zrobiła , nie wiem czy by to pomogło ale myślę ,ze tak . Kończę pisanie na dzisiaj bo weny totalnie brak Dobranoc

Odnośnik do komentarza

ECH80 nie piekl się, współczujemy i to bardzo bo każdy z nas to przechodzi i nie jest to fajny stan, rozumiem Twój strach i obawy, ale trzeba to jakoś wszystko rozwiązać, bo życie w ciągłym strachu, lęku, niepewności i ze złym samopoczuciem to nie życie to wegetacja. ECH80 byłaś dzisiaj u kardiologa i co Ci powiedział na temat skurczy? robił ekg?, miałaś w tym momencie skurcze?, osłuchiwał Cię, były skurcze? co lekarz na to? wytłumaczył coś, uspokoił? Jesteś po wizycie to powinnaś się poczuć spokojniejsza a ja widzę, że jest na odwrót. Weź spróbuj brać ten concor może trochę pomoże. Ja też mam zamiar odwiedzić w najbliższym czasie swoją kardiolog i muszę z nią jakoś ustalić, bo do tej pory tabletki tylko mam brać (betablokery) okazjonalnie z racji ciśnienia i pulsu ale może coś istnieje z leków co tak bardzo nie obniża jednego i drugiego i jednak wdrożę sobie choć na jakiś czas żeby sobie pomóc, serce wyciszyć bo też dostanę pierdolca, ja muszę pracować, funkcjonować a nie zdychać na kołatania serca, które już zaczynają uprzykrzać mi życie i jakoś nakręcać do cholery. Też czytałam, że leki na uspokojenie trochę wyciszają skurcze i jak trzeba będzie to też wezmę, żeby wrócić do świata żywych. Widzisz ECH ja nie zastanawiam się czy pomóc sobie czy bać się leków, trzeba coś robić, żeby nie zwariować i nie wpadać w jakieś schizy. Bierzemy się za leczenie, Ty też weź ECH coś na nerwy bo nerwica u Ciebie silna a jeszcze jakieś kłopoty Cię dopadły to tym bardziej może pora na nie i zobaczysz za jakiś czas obie napiszemy, że jest nam lepiej i problem mamy z głowy, może przy pomocy leków ale z głowy. Przecież nie musisz łykać tego tonami ani nie musisz brać do końca życia ale może przez jakiś okres czasu, spróbuj warto, ja na pewno rozważę tą opcję z moim kardio. ARTUR46 a czy Ty nie łykałeś jakiś uspokajaczy przy swojej arytmii? doradź, pomóż:) masz doświadczenie w arytmiach.

Odnośnik do komentarza

Alicjo jeśli chodzi o nerwicę to patrząc wstecz miałam jej symptomy juz od kilkunastu lat. Były to sporadyczne sytuacje ze złym samopoczuciem, kołaczącym sercem itp itd. jednakże po długich dosyć ostrych stresach gruchnęło we mnie to paskudne samopoczucie, próbowałam ratować się u specjalisty a wyszło jeszcze gorzej. Nooo i tak już zostało......arytmia coraz to gorsza...spięcie, napięcie, lęki, dźwigające się cisnienie.......no cóż tyłek blady:)))

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×