Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Oj dzieje się na forum i z tymi skurczami to tak jak z tym jajkiem, co było pierwsze jajko czy kura? tak i ze skurczami co je wywołuje a co nie? a odpowiedzi brak, dojście do prawdy dalekie a i tak nie będzie się sprawdzało w każdym przypadku. No jeszcze można pomyśleć i rozważać co było pierwsze skurcze i dostałam/em nerwicę? a może mam nerwicę i dostałam/em skurcze? Wciąż dużo pytań, odpowiedzi bardziej są gdybaniem niż faktami. BETSI23 i dobrze, że byłaś u lekarza, krok na przód zrobiłaś, teraz łykaj te psychotropy i nie czytaj ulotek bo zaraz wkręcisz sobie coś kolejnego. Przepisał to Ci lekarz nie szarlatan więc mu zaufaj, nie zawsze lek może okazać się tym, który pomoże, może trzeba będzie próbować innych aż się trafi na ten właściwy, nie poddawaj się, walcz o swoje zdrowie. W każdej ulotce będą ostrzeżenia, nawet witamina czy jakaś tabletka, którą łykałaś latami i nic Ci nie było może okazać się w pewnym momencie, że Cię uczuli albo nie będzie działać. Jakbyś poczytała ulotkę z leków na serce to dopiero strach brać, bierzemy je bo każdy z nas narzeka na serce a jakie tam skutki uboczne olllllaaaa i co trzeba brać, trzeba się ratować jak lekarz karze i już. Popiszę na raty, bo i tak te moje posty są zbyt długawe.

Odnośnik do komentarza

ECH80 a łykasz Ty dziewczyno ten lek, o którym ostatnio pisałaś? Nie pomaga?, przestałaś brać? Mam do Ciebie cierpliwość ale wierz mi, że Twoja upartość mną trzęsie. Idźże do psychiatry, nie musisz prywatnie jak brak funduszy, idź na NFZ i niech Ci przepisze coś konkretnego leczącego nerwicę i depresję bo to jest Ci potrzebne od ZARAZ a nawet od KIEDYŚ. JAK83 strasznie przygnębiający ten Twój post, jak wołającego o ratunek. Wiem co to arytmia, miałam już ją kiedyś a tak solidnie mam od prawie trzech lat. Masz dla kogo żyć, dzieci, rodzina a Ty co chcesz na łóżku pod kołdrą życie spędzić i słuchać ile razy serce nie tak zabije? Ja też się boję jak mi serce wariuje ale nie wpadam w jakieś paranoje i nie potęguje w sobie lęku i nie ma tu nic do rzeczy czy jestem silna psychicznie czy nie. Jak mnie dopadło pierwsze, drugi, trzeci raz też latałam do szpitala, pierwszy raz to spanikowana, wystraszona na maksa, ale im dłużej to u mnie trwa tym bardziej się przekonuję, że nic się nie dzieje nawet jak to serce źle bije, nie zemdlałam, choć na odlocie byłam, nie umarłam, chyba? bo piszę, wyniki moje od pierwszego usg serca do teraz się nie pogorszyły. Skoro tyle razy to miałam to znaczy, że kolejny raz też to przeżyję choć jeszcze raz napiszę BOJĘ się tego i też nachodzi mi strach ale staram się nad tym panować. Zresztą podejście lekarzy w szpitalu: przywożą kogoś z chorym sercem to na prawdę lekarze latają, dają masy leków, zastrzyki, coś leci z jakiejś pompy (chyba leki podawane na zasadzie kroplówek) a nam jak przyjeżdżamy co dają? kroplówka z magnezu, może jakiś bloker, choć też nie zawsze, zastrzyk w doopę i do domu, to czy to do Was nie przemawia, że nie może to być nic aż tak bardzo GROŻNEGO, bo do mnie tak i to mnie jakoś mobilizuje do spokojniejszego podejścia do mojej przypadłości. Wiecie jestem bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo ciekawa ile Wy tego macie na dobę? i jakie rodzaje?, bo coś mi się wydaje, że nie są to jakieś straszne ilości, choć pewnie czujecie każdy ja TEŻ swoje ponad 2 tys. dziennie, wszystkie rodzaje. Wiem, że dla każdego jego problem jest najważniejszy i każdy jest najbardziej chory nikt inny nie odczuwa tego pewnie jak ja sam, ale zapewniam, że ja też czuję ale nie zamierzam popełniać samobójstwa, nie mam dość życia wręcz przeciwnie chcę bardzo długo i szczęśliwie żyć, nawet ze skurczami, które nie raz mnie eliminują z życia. Jak lekarze czegoś nie wymyślą co mi/nam pomoże nie mam innego wyjścia i biorę życie takie jakie jest, nawet jak jest paskudne. Bez urazy, bo nikogo nie chcę obrazić, zdołować, czy zaprzeczać jego nieszczęściu ale trzeba jakoś podchodzić do tego życia rozsądnie, umieć sobie pewne rzeczy wytłumaczyć. My mamy *telepki* serca, ktoś inny choruje na tarczycę i ma zaburzenia hormonalne, ktoś inny ma cukrzycę i kłopoty z insuliną, ktoś inny nie ma nogi, ręki i chce żyć, musi żyć bo ma dla kogo i ma swoje marzenia, więcej wymieniać pewnie nie muszę a my mamy takie serce a nie inne i starajmy się pokochać je takie jakie jest to może skurcze nas opuszczą, bo nie bedziemy się bać naszego serca, wyciszy się i będzie w końcu lepiej.

Odnośnik do komentarza

Mary po pierwsze nie siedze z załozonymi rękami! próbuję, bellergot jakos z czasem jak widzę wielkie g ..... daje. Nie wiem czy czytalas ale to wlasnie przez psychotropa totalnie mi się pogorszyło więc obawy przed leczeniem tej nerwicy są ogromne. tego sie nie wyleczy, z tym dziadostwem się zyje i mimo leczenia to nie odejdzie. Po drugie dziecku zycia nie niszcze bo robię to co kazdy rodzic robic powinien, na brak przyjemnosci nie narzeka,zyjemy normalnie tyle, ze ja w sobie się meczę. Poza tym nie mam konkretnie lęku przed smiercia, ja mam lęk ugólniony, praktycznie wszystko we mnie ten strach wywołuje. Fifek no jak zwykle chodzi o skurcze, z ktorymi czlek se rady nie daje i juz:( Chciaż dzis muszę sie pochwalić nie miałam żadnego skurczu (ktorego bym czuła). Nie wzięłam dziś leku na tarczyce a łyknęłam polowe propranololu. Nie wiem czy to efekt placebo, pogoda czy może spokojniejszy dzien w rpacy (chociaż zazwyczaj sa spokojne a jednak mnie stresują)

Odnośnik do komentarza

FIFEK Twoja dociekliwość jest niesamowita, ale nic z Twoich teorii nie zgadza się ze mną, nie musi, ważne żebyś dla siebie znalazł cudowną receptę na skurcze albo metody ich nie wywoływania. Mam bradykardię, stwierdzona holterem, osłuchowo przez panią kardiolog, sama też wyczuwam często niski puls, ale skurcze mam zarówno przy niskim pulsie jak i przy wysokim. Czy kawę piję (a piję, nawet 2-3) czy też nie piję mam skurcze i jak skacze mi serce a organizm domaga się kawy to ja nie boję się jej wypić tylko piję, fakt niezbyt mocne ale piję. Słodycze nie maja również znaczenia dla moich skurczy prędzej dla figury, a po pysznym pucharze lodów z bitą śmietaną, owocami i czekoladą również raz dostaje raz nie. Czy śpię, czy patrze cała noc w sufit tak samo mam je lub nie, kompletnie nie ma u mnie żadnej reguły skurczy, nie zauważyłam nic u siebie co je wzmaga lub wycisza. Jedno co na pewno wiem, że przy bardzo złej pogodzie, typu huragany i niskie bardzo cieśnienie to jakoś mi napędza gorsze samopoczucie i jest jakieś powiązanie, że jak mam skurcze, bigeminię, ale takie solidne, parogodzinne bez żadnej przerwy to mam ból, ścisk żołądka, lub na odwrót ścisk w żołądku i zaraz skurcze. Mimo wszystko życzę Ci powodzenia w szukaniu a nóż Ci się uda i Nobla dostaniesz. Pozdrawiam dzielne dziewczyny MARY10, EWĘ, TAKĄJA do których nic nie trzeba pisać bo od takich osób sama uczę sie dzielności, ARTUR Ciebie również pozdrawiam. Rozgadałam się trochę, ale to już wiecie.

Odnośnik do komentarza

Witam , niech no i ja się troszkę rozpiszę :) Allicja dla Ciebie dzielna dziewczyno również cieplutkie pozdrowienia :) dla reszty również :) Hmmm.... ja Was czytam ale z niektórymi postami się nie zgadzam ( to jest moje zdanie po moich latach doświadczeń i ablacji ) dlatego nie chcę moim wpisem wywoływać sporów i lepiej pomilczeć i uśmiechnąć się. Ale szczerze szanuję każdą osobę która opisuje tu swoje doświadczenia i spostrzeżenia . Każdy z nas ma do tego prawo i trzeba to uszanować :).Ala ja już kiedyś pisałam o tym że zauważyłam u siebie ,że każada zmiana pogody ( silne wiatry , skoki ciśnienia itd.) mają ogromny wpływ . Zaraz odczuwam to na ogólnym całym samopoczuciu i kołataniu serducha . Więc coś w tym musi być i pogoda również ma związek z kołataniami .ECH80 miła dziewczyno :) rozumiem Cię , ale każdy z nas się boi , ale trzeba to jakoś zwalczyć . Boisz się masz lęk . Ale to Ty decydujesz o tym czy on będzie Ci towarzyszył czy Nie. Ty myślisz , że my tutaj tak wspaniale pisząc jesteśmy takie dzielne i odważne ? Jak serducho daje popalić również mamy wtedy chwile strachu i różne myśli . Ale w pewnym momencie zapala się światełko i słowa ,, Już tak było , już tak miałam , nic mi się wtedy nie stało , więc i teraz dam radę **. Czym więcej o tym myślimy i się nakręcamy tym jest gorzej . Też miałam różne myśli , wyłączyłam się całkowicie z życia , nie pracowałam , po parę razy w miesiącu lądowałam na pogotowiu i wzywałam karetkę. Ale podejście lekarzy w szpitalu do takich osób jak my jest dokładnie takie jak pisała Ala . W końcu powiedziałam dosyć , znalazłam to forum , żaliłam się jaka to jestem biedna , dokładnie po pytałam mojego kardiologa ( który z cierpliwością i zrozumieniem mnie wysłuchał) skorzystałam z porady specjalisty psychologa i psychiatry. Duże wsparcie męża ,rodziny. Forum dużo mi pomogło , znalazło się tyle serdecznych i miłych osób , i nie tylko pocieszały ale i zdrowo objechały i w końcu dało mi to do myślenia i zaczęłam inaczej myśleć i podchodzić do tej dolegliwości. Trzeba chcieć , nie wmawiać sobie za każdym razem , nie popadać w paranoję wyczekując i licząc każdy skurcz. A pamiętajmy o tym ,że nikt nas bardziej nie zrozumie jak osoba przechodząca to samo. To jest długa praca nad samym sobą ale warto bo życie jest jedno i jak go przeżyjemy zależy wyłącznie od nas bo to my nim kierujemy. Są dni lepsze i gorsze ale trzeba żyć. Naszym problemem jest to że nikt jeszcze nie wynalazł typowego leku na skurcze , leku który by je całkowicie wyeliminowałam ,,TABLETKI CUD** :):):) Może znajdzie się kiedyś taki cudotwórca :)Ulotek również nie czytam bo każdy lek ma jakieś działanie niepożądane ale jednak pomaga. Iskierka bardzo mądre słowa napisałaś :) ja tylko dodam ,, CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI**. Ufff ale ja się dzisiaj rozpisałam :) piękna pogoda dzisiaj aż chce się żyć , cieszmy się dzisiejszym dniem i nie popadajmy w paranoję ,szkoda na to czasu :) pozdrawiam jeszcze raz serdecznie:)

Odnośnik do komentarza

Byłem wczoraj u kardiologa. Kazał jednak brać jeszcze dodatkowo tę połówkę betalocu na noc, odstawić tritace i kazał przyjść już nie prywatnie do poradni, to zapisze mi event holtera, żeby zobaczyć, co to za dodatkowe, i da mi skierowanie na badanie polisomnograficzne. Zalecił mi też branie tego magnezu, ale proponował neomag cardio (z potasem i głogiem), bo preparat ów w testach klinicznych (pracuje w SCCS w Zabrzu) najbardziej u nich się sprawdzał przy arytmiach. Trochę dygam tego nadmiaru betablokerów, ale na razie muszę jednak pobrać. Inny kardiolog raz mi powiedział historię gościa, który chciał popełnić samobója łykając całą paczkę betablokera (nie wiem, jakiego) no i jak go przywieźli do szpitala to przez cały czas odtruwania tętno nie spadło mu poniżej 40, pomimo tak ogromnej dawki. Za to wczorajszy mi powiedział, który leczy się też na arytmię, ze miał kiedyś jakiś betabloker na literę p (ale nie propranolol), który tak obniżał akcję serca, że jak miał jakiś tam duży wysiłek, to ledwo mu serce przekroczyło 60 bpm, ze o mało obrzęku płuc nie dostał. Tak ze te betabloki różne oblicza mają. Dziś w nocy jakoś w miarę zasnąłem (znów symboliczne napełnienie żołądka na noc - kawałek kurczaka i gryz banana). Ale znowu musiałem wstać sikać po 0h. Nie wiem, skąd mi tak to teraz się pojawia, pomimo wzrostu wydolności fizycznej, ćwiczenia na rowerku stacjonarnym i braku zmęczenia w ciągu dnia. Może te dodatki tak powodują? No i jak wstałem, to znów dodatki, zatem wziąłem... ćwiartkę betalocu. Czyli symbolicznie, ale od razu zasnąłem. Walczę i szukam dalej. I wiem, że będzie taki dzień, że się, chamy, skończą. Przypomniało mi się, kiedy w przeszłości miałem podobne sytuację z dodatkami, ale fakt, że tylko za dnia. Nie macałem sobie wtedy tętna, ale uczucie było podobne: to taki niemiłe dławienie w gardle. I po czym to miałem? Po czerwonej herbacie pu-erh. Wtedy nieźle chudłem, ale po tygodniu to rzuciłem i mi przeszło. Kardiolog mi wczoraj powiedział, że może i refluks to wywołuje, ale bardziej prawdopodobna jest hipoglikemia. U cukrzyków, mówił, z tego powodu na początku nie wprowadza się docelowych dawek insuliny, aby nie dopuścić do zbyt dużego spadku cukru i właśnie arytmii. I tutaj, Allicjo, może być u Ciebie pies pogrzebany, bo nierówne poziomy cukru (w tym hipoglikemia) może u Ciebie występować. Dlaczego? Właśnie z powodu podjadania słodyczy, niedospania, stresu. Raz masz poziom glukozy za wysoki (on też może powodować dodatki), a raz za niski. Może warto zbilansować dietę i uregulować tryb życia? Moze to u Ciebie nawala? U Was! U nas wszystkich?

Odnośnik do komentarza

Witajcie Betsi nie bylo moim zamiarem wystraszyć Cię. pamiętaj, że nie każdy źle reaguje na leki. Powiem Ci od początku. Do wizyty u takiego lekarza skłoniły mnie własnie nastroje depresyjne i szybka akcja serca (wcześniej nie miałam na co dzień tych skurczy tylko w stresie). Po paru dniach od brania zauważyłam, że cisnienie mi po nich rosnie. zaznaczę, że do tamtej pory nie wiedziałam co to atak paniki i strach o zycie i lęk o wszystko. W 3 czy 4 dniu id zaczęcia leczenia dostałam ataku paniki i wzywałam pogotowie. rzuciłam tabletami w pieruny bo od tamtej pory moje zycie było koszmarem!!!!!!! Wyszłam z najwiekszego bagna ale neistety pozostało wiele po nim rzeczy:(((( ciągły lęk, niepokój itpitd To, że mi sie to przytrafiło nie oznacza, że u Ciebie tak będzie. Ja się z tego powodu niestety obawiam kolejnej wizyty i podjęcia leczenia....

Odnośnik do komentarza

Ewa masz nerwicę?? Jeśli nie to takim osobom jak Ty i Ala latwiej znieść te skurcze. Zresztą ja nie ubolewam, żyję tylko źle się czuję i nierzadko boję się, że upadnę na tej ulicy idąc z tymi skurczami i słaniając się na nogach (bo takie są nieprzyjemne odczucia). Ja po prostu myslalam, ze to bedzie min miejsce w ktorym wkoncu bede mogla sie wykrzyczec bo na co dzień tego nie mogę zrobić

Odnośnik do komentarza

Mam arytmię, boję się jej ale nigdy nie potęguję objawów jak i nie staram się wyolbrzymiać problemu. Im więcej się będziecie bać tym objawy będą silniejsze, wiem to bo przeszłam taki strach, lęk przy pierwszym swoim ataku i nigdy więcej tego nie chcę przeżywać bo to był koszmar. Pamiętam, że bardzo się denerwowałam a serce jeszcze bardziej telepało, ja byłam zdenerwowana i to potęgowało coraz silniejszą arytmię, dlatego mówię, żeby nie panikować jak serce przeskakuje, ileż razy już to mieliście? bo ja setki razy to już te setki razy powinnam nie żyć a jestem. Teraz ataki przeczekuje ze spokojem choć na pewno i z jakimś strachem ale nie mogę i nie chcę żyć w ciągłym *boję się* a to zależy ode mnie. I popieram wypowiedź EWY czy ISKIERKI. Miałam dziś strasznie pracowity dzień i nawet nie chciało mi się włączyć komputera ale wczoraj tak się rozpisałam to byłam ciekawa odzewu i chyba nie jestem zaskoczona, nawet się tego spodziewałam, nie dziwię się, że śmiejecie się ze mnie, że mam cierpliwość, mam ale dla tych co potrafią i chcą słuchać, darmo nie chce mi się już strzępić języka. Piszę wczoraj do BETSI23, nie czytaj ulotek bo zaraz sobie coś wkręcisz do głowy, dobrze, że się leczysz, daję rady i co? post niżej koleżanka nie wyciąga żadnych wniosków, nie stara się czytać ze zrozumieniem, nie wiem czy w ogóle czyta albo czyta wyrywkowo (masz takie prawo, rozumiem, przynudzam) nie wyłapuje z postów czegoś co mogłoby Ją zmotywować do walki tylko budzi Jej zainteresowanie post w którym jest napisane coś mało optymistycznego czyli: jakie leki Ci zaszkodziły? co się działo po nich? jestem wystraszona!!!, czy to nie nakręcanie się na złe samopoczucie. No ale cóż, co kto woli albo życie albo wegetacja? powodzenia. A nasza ECH80 chciałaby ale się boi, trudno koleżanko jeśli się wszystkiego boisz ale twierdzisz, że jesteś dzielna w życiu to bądź taka dzielna nadal. ECH80 forum jest do wyżalenia ale rozmawiając między sobą dzielimy się radami, wspieramy i przede wszystkim staramy się wyciągać wnioski, żeby iść do przodu a nie cofać się czy stać w miejscu a Ty stoisz. Można tak siedzieć na forum latami i co to da, chyba tylko to, że się uzależnisz i będziesz stale płakać jak Ci źle, jak Cię męczą skurcze czy nerwica a jakie będą postępy? No chyba, że pisanie dla pisania, ale jeśli Ci tak wygodnie? to ok. Chyba cierpliwość mi się skończyła, ileż można, mnie forum nie jest do niczego potrzebne i tak mam mało czasu, doba jest dla mnie za krótka, wchodzę tutaj, bo może ktoś coś odkrywczego wynajdzie, ciekawią mnie historie osób po ablacji lub przed nią, ich droga przez mękę, nie muszę się produkować, nie mam takiej potrzeby. Pisząc chciałam pokazać, że można z tym żyć, staram się pokazać moją drogę walki z arytmią,, może nauczyłam się traktować swoją arytmię jak jakąś *chorobę* z którą mam żyć, ja mam arytmię, ktoś inny nadciśnienie, a ktoś jeszcze inny walczy z nowotworem, też bym chciała być zdrowa od narodzin po sam grób ale tak się chyba nie da na przestrzeni naszego życia.

Odnośnik do komentarza

FIFEK nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam, pisałeś że w nocy wybudzasz się do sikania i czujesz skurcze. U mnie jak mam taki typowy parogodzinny nalot arytmii to latam do toalety co 10 -15 minut, nie wiem czy każdy tak ma ale u siebie zaobserwowałam to od samego początku, nie wiem dlaczego? nie analizowałam. Cukier u mnie zawsze w normie, raczej spadków i wzlotów nie mam a słodycze to nie jakiś spadek i ogromna ochota na słodycze tylko raczej rytuał wieczorny, książka i jakaś słodka przegryzka. Życia swojego przynajmniej na razie nie mogę uregulować bo trochę mnie ostatnio przytłoczyło i przeciągnęło ale myślę, że czas uleczy moje rany. Idę leżeć bo padam. Więcej optymizmu wszystkim życzę i podpiszę się pod słowami EWY, co nas nie zabije to nas wzmocni.

Odnośnik do komentarza

Alu nie zgodzę się z Toba. Nie stoję w miejscu ,nigdy w nim nie stalam . Poszłam bardzo do przodu, zyje jak kazdy i staram się funkcjonowac jak najlepiej. gdybym stała w miejscu to zamknelabym sie w domu i chyba popełniła to samobojstwo a jednak zyje i robię to co kazdy. Może okupione jest to cierpieniem ale kto powiedział, że w życiu będzie lekko?? Może to mój krzyz i mam go dzwigać? po części nie wierzę w żadne psychotropy,. Toc to paskudztwo jakich mało ...Dobre dla ludzi w zasadzie którzy chcą wyjść z domu i zacząć robić to co ja zaczęłam robić bez nich a w to gówienko wpadłam przez nie ...

Odnośnik do komentarza

Alu jakies tam poczucie humoru mam hehehe. Nie to, ze jestem ponurakiem tylko czasem mi sił brakuje no i wtedy sie żalę. Nie wiem w sumie dlaczego takie wrażenie sprawiam. Może dziwnie piszę..... nigdy nie byłam dobra z polskiego, wręcz nienawidziłam go ehhehe

Odnośnik do komentarza
Gość artur 46

Alicja Prawdziwe arytmie łączą się zawsze z nasilonymi wizytami w łazience, standard i spoko nic złego się nie dzieje. Przeszłaś tych arytmii tyle że już nic Cię nie zabije :) Masz podobne podejście do arytmii jak ja. Może byśmy kiedyś sobie porozmawiali ? Masz może gg lub inny komunikator? hejka

Odnośnik do komentarza

Witam! ktoś niedawno pisał jakie leki bierzemy na skurcze, więc ja biorę RYTMONORM 300 dwa razy dziennie. Muszę wspomnieć, że 4 m-ce temu miałem robioną ablację [prof. dr. Oskar Kowalski] z Zabrza. Po tym zabiegu arytmia minęła, ale przyplątały się właśnie skurcze dodatkowe nadkomorowe i komorowe. Po3 miesiącach, po próbie odstawienia leków antyarytmicznych nasiliły się skurcze i arytmia powróciła. Więc od tej pory biorę ten rytmonorm i prawie przez miesiąc nie odczuwam żadnych dolegliwości związanych z arytmią. Może nie na każdego leki działają jednakowo.

Odnośnik do komentarza

MUMIN Ale przecież rytmonorm to silny lek antyarytmiczny. Przeszedłeś ablację i teraz musisz na takim leku jechać? Z jakiego powodu miałeś ablację? Jak dawno ją miałeś, bo po ablacji do 6 miesięcy mogą występować różne zaburzenia, dopóki serce się nie wygoi. Mi dodatkowe powoli się wygaszają, ale może to po spadku stresu po tym, jak mi kardiolog wykluczył moje podejrzenia o WPW. Choć do tego bym musiał chyba mieć całomiesięczny holter, nie wiem. Wczoraj już 4 wieczór, jak kładłem się spać bez dodatków, choć sporadycznie podczas leżenia na wznak i na lewej stronie występują, ale to już nie to, co kilka dni temu. Zauważyłem, że jak leżę na lewej skulony, to się pojawiają, a jak się lekko wyprostuję, nawet z lekkim wygięciem karku do tyłu, to znikają. Nie pytam, o co tu chodzi, bo i tak nikogo to nie interesuje. Tak mam i mam nadzieję, że to kiedyś wygaśnie.

Odnośnik do komentarza

FIFEK,. pisałem niedawno, ablację miałem na początku grudnia. Ja wiem że to jest silny lek, ale mam go brać jeszcze przez jakiś czas, a póżniej przejdę na mniejsze dawki i powoli odstawiał. Biorę jeszcze concor 2,5 mg. Zapomniałem napisać- ablację miałem z powodu migoto-trzepotania przedsionków.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×