Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Jesteśmy tu wszyscy anonimowi i wiem, że każdy ma masę własnych problemów, kłopotów, ale coś nas na tym forum połączyło wspólne nieszczęście spowodowane złą pracą serca. Nie znamy się to może łatwiej będzie mi się dzisiaj tutaj wypłakać, bo chyba tego bardzo potrzebuje a w domu, wśród rodziny, przyjaciół muszę być silna, bo za taką mnie wszyscy uważają a ja dziś nie jestem, chyba sobie nie daję rady, jestem w dole strasznym, wygoniłam dosłownie wszystkich przyjaciół z domu, którzy od wczoraj próbują być ze mną i pocieszać ale chyba chcę być sama. Wczoraj zmarła moja mama, mówiłam sobie, żeby odeszła, że tak będzie już lepiej, żeby przestała cierpieć a teraz jak to nastąpiło to nie daję sobie rady. Dziś pierwszy raz przeżyłam coś o czym czytałam a nigdy nie miałam prawdziwy atak lęku i ogromnej paniki (chyba). Serce tak dawało mi w kość, że biło mi nie wiem nawet jak, ogromy ścisk w klatce, ból, poty, lęk, żoładek, mdłości, coś czego nie znałam do tej pory, wszystko skupiło się na raz w jednym czasie. Zaczęłam łykać wszystko co miałam pod ręką na serce bloker, na uspokojenie hydro ale nic to nie pomagało i nawet Afobam, który wcisnęła mi przyjaciółka. Teraz wiem co to lęk, jak ludzie piszą o swoich lękach, jak widac punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Teraz dopiero zrozumiem pewnie ECH80 i innych, że można się bać ja też się dzisiaj bardzo bałam, że zejdę na serce. Nie jest dobrze, mimo tylu leków niewiele mi to dało, cały czas od rana czuję się fatalnie i głęboko się zastanawiam czy sobie nie pomóc jakąś wizytą na Sorz-e, wiem, że to nerwy ale strach o serce bierze nade mną górę tym bardziej, że trzepie nim w prawo i lewo. Zostawiła mi przyjaciółka jeszcze ten Afobam i nie wiem czy mogę go wziąć trzy razy dziennie, żeby sobie pomóc. Przepraszam bardzo za ten smutny post, ale nie wiem jak sobie poradzić sama ze sobą i musiałam się wypłakać.

Odnośnik do komentarza

Droga Alicjo Do takich wydarzeń, jak śmierć bliskiej osoby nie można się przygotować, nawet jeśli podświadomie się z tym liczyłaś od jakiegoś czasu, to po prostu niemożliwe, żeby przewidzieć, jak się wtedy będzie czuło, co robiło, jak to znosiło. Każdy przez to musi przejść na swój sposób, każdego taka próba czeka, nie mamy na to wpływu. Nie czuj się źle z racji chwilowego odepchnięcia przyjaciół, jeśli są przyjaciółmi, wrócą znów, żeby Ci pomóc. Najpewniej miałaś atak lęku, ale jestem niemal pewien, że to *normalne* w takiej sytuacji, umysł poddawany jest skrajnymi i zawsze nie możliwymi do oswojenia na szybko emocjom i tak na to reaguje, nie przejmuj się Twoim lękiem, tzn staraj się akurat nim nie przejmować, nic Ci nie będzie, musisz po prostu przejść. Jeśli o sam lęk chodzi, to wiem, co to jest, ja podczas ataku już prawie byłem gotowy zatrzymać awaryjnie metro, do tego stopnia odchodziłem od zmysłów. Zdaję sobie sprawę, że w kontekście śmierci Twojej mamy nie jestem Ci w stanie pomóc. Spróbuj jednak w tym momencie, kiedy tak Ci z tym źle, przypomnieć sobie wszystkie te chwile, kiedy tak przy Tobie cierpiała, a Ty nie byłaś w stanie nic z tym zrobić - teraz mama już nie cierpi, ten rodzaj bólu spowodowanego bezradnością już masz za sobą, jest pustka i żal, ale z nimi już musisz sobie poradzić, i uwierz mi, poradzisz sobie, wszyscy w końcu sobie radzą. A chwil spędzonych przy chorej i umierającej mamie, nie zabierze Ci nikt, wiem że teraz sprawiają Ci ból, ale zobaczysz, nie będziesz żałowała ani jednej z nich, spełniłaś swój obowiązek trwania przy niej wzorowo, choć było to niesłychanie ciężkie zadanie, i jestem pewien, że mama zawsze będzie Ci za to wdzięczna. Takie chwile robią z nas naprawdę ludzi, w przyszłości będziesz dumna z każdej sekundy spędzonej w ten sposób z mamą, staniesz się osobą silniejszą, twardszą, podchodzącą do wszystkiego z odpowiednim dystansem i patrząc na wszystko przez prawidłowy, naznaczony życiowym doświadczeniem pryzmat. Bądź z mężem, z rodziną, z przyjaciółmi, uwierz mi, że ich potrzebujesz, mimo że w tym momencie pewnie myślisz inaczej. Wielu osobom tutaj bardzo imponujesz i jestem pewien, że nie przypadkowo, jestem pewien, że przez to przejdziesz. Siły Alicjo!

Odnośnik do komentarza

Alicjo , nie wiem co napisać , ale ja też taka jestem nie lubię litości czy litowania się nad sobą. Alicjo moja rada idz czy jedz ALE TAKSÓWKĄ na SOR , tam bedziesz bezpieczna i powiedz wszysko ,ze zmarła Ci Mama i jestes sama jak palec i powiedz co wziełąs za leki i boisz sie o siebie . Najlepiej zostan tam przez noc i wywal wszystlkie leki na serce i wszelakie afobamy bo nie wiadomo jak zadzialają razem czy nie za bardzo obniża cisnienie. Kochana przytulam Cie i płaczę.

Odnośnik do komentarza

Alicjo, Jeśli nie poczujesz się lepiej w krótkim czasie - mowa o lęku, to skorzystaj z rady Mary i może jednak udaj się na SOR, może świadomość, że jesteś w miejscu, gdzie możesz czuć się bezpiecznie, Cię uspokoi. Odezwij się, kiedy znajdziesz chwilę i siły

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wam za ciepłe słowa. DOLOR wiem, że ktoś bliski jest potrzebny a ja to trochę jak MARY10 nie lubię litowania bo się wtedy rozklejam. Wiem, że nerwy powodują mi w tej chwili telepanie serca, ataku lęku już nie mam to mam nadzieję, że jakoś przeżyję, jak coś bedzie gorzej to pojadę na SOR. Niestety moja przyjaciółka i przyjaciel mimo, że dwie godziny temu ich wywaliłam, przed chwilą przwlekli się ponownie z piżamami i powiedzieli, że jak ich wywalę to wejdą oknem i już robią mi zamieszanie w kuchni, już mi łóżko pościelili i powiedzieli, że mogę gadać, mogę milczeć, krzyczeć, płakać a oni i tak nie pójdą. No ta moja przyjaciółeczka to taka *małpa* jedna uparta, ale to prawdziwi przyjaciela, na których mogłam zawsze liczyć no i nie mogę ich niestety drugi raz wyrzucić, doceniam ich starania, trudno będą dziś mieli ze mną przerąbane a ja może rzeczywiście będą się czuła bezpieczniej i uspokoję się przy nich. Jeszcze raz dziękuję za każe Wasze słowo, wiem czas goi rany w jakimś stopniu, po pogrzebie wrócę do pracy i pewnie w nią teraz ucieknę to będę miała mniej czasu na skupianie się nad sobą. Muszę to wyrzucić z siebie bo mnie to strasznie boli, proces umierania w tak ciężkiej chorobie jest czymś strasznym, nikomu nie życzę takiej śmierci i patrzenia jak taki proces wygląda, przeżyłam to jest to coś strasznego i strasznie mnie to prześladuje, nie moge zatrzeć tego obrazu. To moje zdanie ostatnie jest nie na miejscu na tym forum, ja to wiem i za to bardzo przepraszam ale strasznie mi to ciąży w mojej głowie, duszy i ciele ach......... Dobranoc, nie gniewajcie się, nabiorę trochę sił, psychicznie odbiję się od dna to pewnie zajrzę tu wtedy i będę starała się wspierać tych co pomocy będą potrzebowali. Idę się położyć, bo już herbata z melisy stygnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Allicjo, dobry, kochany człowieku.. wyrazy wspólczucia. I mała rada: płacz, wyrzuc żal, ból i strach z siebie, płacz oczyszcza, uwolni od napięcia i tego wszystkiego co skumulowało się przez ten czas kiedy byłas na wysokich obrotach, Czekamy tu na Ciebie z niecierpliwością!

Odnośnik do komentarza

Alicjo wyrazy współczucia. Strasznie mi przykro:(( Nie wiem co więcej napisać , nie lubię takich chwil, chwil kiedy ludzie odchodza. Boję się tego i sama nie wiem jakbym to zniosła. trzymaj sie Alicjo!! Nie czuj sie winna, że odpychasz przyjaciół. Oni na pewno to rozumieją. Pomogą Ci w razie potrzeby ale wiadomo, że większośc ludzi w takiej chwili woli być sama ze swoim smutkiem.

Odnośnik do komentarza

Hej. u mnie bez zmian a może nawet gorzej bo w pracy to już w ogóle rady nie daje. Ciągle mam ciągi tych skurczy, w dodatku czuje jak ciśnienie mi się dźwiga. nie wiem czy to przez tabletki na tarczycę czy to nerwica znowu uderzyła ze zdwojoną sila..... aczkolwiek w domu czuje się dużo lepiej :-((

Odnośnik do komentarza

Betsi pojedyncze jeszcze zdzierżę ale ciągów już nie a ciągi powoduje u mnie stres. Stres w pracy najgorszy i ciśnienie dzwiga i są te masy skurczy. No ale co zrobie taki ze mnie zestresowany człek. Chce robic jak najlepiej i się stresuję ech..... Betsi a Ty pracujesz?

Odnośnik do komentarza

Mnie zaś nękają w pracy skoki cisnienia. Boję sie ich strasznie. Gdy skacze cisnienie to i serce bardzo źle bije:( poza tym w pracy fatalnie sie czuję. Tam gdzie ostatnio siedzę to nie otwieraja okna:/ duszno mi, gorąco echh boje sie ze z tyxch emocji i cisnienia dostane udaru:(((

Odnośnik do komentarza

Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa. No cóż na razie radzę sobie kiepsko, nie będę zgrywała twardej baby jak teraz nią nie jestem. Uciekłam w pracę, trochę pozwala mi na odciąganie myśli ale też kiepsko bo to dużo spraw formalnych do załatwienia, które przypominają o przykrym wydarzeniu a to pokój, który jest cały czas zamknięty a ja nie mam siły psychicznej żeby tam wejść i coś zrobić, nie weszłam tam jeszcze ani razu a muszę się za to wziąć, ale pewnie przyjdzie i na to odpowiednia chwila. Na razie kiepsko się czuję każdego dnia a to serce a to żołądek a to bóle głowy, cały pakiet różnych dolegliwości, to oczywiście było do przewidzenia i tłumaczę sobie, że to co przeszłam musi się jakoś odbić na moim zdrowiu, muszę to przetrwać, przeżyć aż czas uleczy w jakimś stopniu rany. Co mogę powiedzieć mądrego, żeby uspokoić Wasze skołatane serca to to, że widzicie po mnie, że serce nawet to arytmiczne tak szybko Nas/Was nie zabije, jak jest anatomicznie zdrowe. Przeszłam nie jeden dzień ze strasznym kołataniem, szarpaniem, cudowaniem serca, do tego od jego pracy robiło mi się słabo, przyduszało mnie, bolało w klatce, same *cudowne* doznania ze strony serca, tylko usiąść, płakać lub czekać na zawał, do tego ogromny stres, nerwy i cały pakiet smutku i wszystkiego co przykre, złe i takie tam podłamania. Jednak nie padłam, żyję nadal, to może uwierzycie, że te nasze *telepki* serca nie doprowadzą do niczego złego i że nie warto aż tak się tego bać, panikować bo jak widać nie tak szybko można paść. ECH80 a czy pewna jesteś, że skacze Ci w tym momencie ciśnienie? a może jest to bardziej uczucie gorąca, które spowodowane jest emocjami? Nie tak szybko udar, musiałabyś mieć bardzo wysokie ciśnienie, żeby tego udaru dostać a wątpię żebyś to ciśnienie miała aż takie wysokie. Trzymajcie się wszyscy dzielnie, bo życie potrafi być czasami bardzo okrutne i szkoda czasu na skupianie się i wyszukiwanie chorób, których nie macie, jak już przyjdzie prawdziwa choroba to wtedy dopiero można płakać, rozpaczać a i wtedy trzeba robić wszystko, żeby nie popaść w jakąś paranoję. Spokojnej nocy.

Odnośnik do komentarza

Hej. EWA tak wiem, staram się albo może lepiej zabrzmi MUSZĘ. Rzeczywiście cisza nastała, czyżbym Was wszystkich wystraszyła swoim od dłuższego czasu posępnym nastrojem? i smutnymi wpisami? nie miałam takiego zamiaru, obiecuję poprawę, piszcie, żalcie się, złorzeczcie na serca jak źle biją. W środę mam kardiologa, wreszcie dotrę do niego bo z ostatnimi wynikami holtera, które robiłam w ubiegłym roku jeszcze nie byłam. Ciekawa jestem co interesującego mi powie? co zaproponuje? U mnie różnie raz jest w miarę, czuję potknięcia i nic poza tym a czasami mam takie przeskoki, że są jakby dodatkowe atrakcje: przytyki w gardle, słabo mi się robi, jakby spadek jakiegoś ciśnienia, cholera wie??? Zastanawia mnie dlaczego przy takich samych przeskokach serca mam różne odczucia, jedne skurcze jakby nie robiły na mnie żadnego wrażenia a innym razem odpływam, pierw stawiałam, że może jedne to komorowe a inne nadkomorowe i dlatego inne reakcje, nie wiem na prawdę nie mam pojęcia dlaczego przy jednych odpływam i napawają lękiem a inne kompletnie nie robią na mnie wrażenia mimo, że są. Czy też odczuwacie tego typu różnice, czy tylko ja jestem taka wyczulona bądź nie. Dziś zaliczyłam sobie dłuuuuuuugi spacer, tak fajnie było pochodzić po świeżym powietrzu, prawie wiosennym.

Odnośnik do komentarza

Witam..na skurcze dodoatkowe najlepiej jest zażywać magnez..do tego włąsnie jest przeznaczony slow mag..kuracja : 4 tabletki wieczorem i 2 rano na czczo..mi pomogło..skurcze wyzerowały się i komfort życia się poprawił..polecam osobom które mają problemy z zaburzeniami rytmu serca.

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczęta i chłopaki. Mnie dlugo nie było bo mam doły. deprecha na maxa. Zayżywam euthyrox, zmniejszylam dawkę do 12,5. Do pracy idę bez propranololu bo nie moge brac do 2 godz po euthyroxie. Tak więc mam okropne skoki cisnienia. Dzis myslałam, że zejdę na amen. |Siedzę i ryczę bo w weekendy tego nie mam...tylko praca i to po 12 godzinie sensacje mnie łapią. serce się trochę uspokoiło ze skurczami i w weekend potrafie nie mieć zadnego skurczu i myslę, że to zasluga lykania magnezu i żelaza. Jutro boję się iść do tej pracy, wykańcza mnie to strasznie:(( Alicjo ja mam takie same odczucia podczas skurczy ale niestety rzadko są one bezobjawowe. teraz jak mnie chwyca to w trakcie ciśnienia lecą gromadami. Coraz więcej mysli samobójczych mam...ze sama sie siebie boję bo mam dziecko ktore kocham ponad zycie ale dłużej tak nie dam rady:( Jedźcie po mnie jak po łysej kobyle ale to i tak nic nie da, jestem w takich dołach , że po prostu mi to wisi.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×