Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

BETSI23 pomyśl a jak będą Ci te skurcze towarzyszyły całe życie, nie życzę w żadnym razie ani Tobie ani sobie ani nikomu innemu, ale załóżmy, że tak się może stać, zwłaszcza, że ludzie na forach piszą mam je 10, 15, 20............ lat i z nimi żyję, poczytaj forum Dodatkowe skurcze. I co wtedy zrobisz? całe życie będziesz się nad nimi zastanawiała, straszyła, bała się ich, czy to nie marnowanie życia na wsłuchiwanie, nie to nie życie to wegetacja. Powiesz, że po tylu latach się pewnie przyzwyczaisz, nie prawda, bo Ci sami ludzie piszą, że się nie przyzwyczaili, oczywiście nie wszyscy. Trzeba zaufać lekarzom i jeśli mówią, że nic Ci nie grozi uwierz w to, nie wczuwaj się, nie trzymaj ręki na pulsie, nie myśl o sercu. Przeskoczy i kij im w du....pę były tyle razy i żyję to będe żyć. A prawdę mówiąc jaki masz wpływ czy przez nie padniesz czy nie, arytmię można mieć latami i żyć z tym a czasami jedno nie takie zabicie serca i po człowieku i nawet lekarz nie jest w stanie tego przewidzieć, choćbyś do niego latała codziennie. To jest serce i różnie się może wydarzyć. Trzeba się z tą myślą oswoić, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Może napisałam to trochę drastycznie ale taka jest prawda i nie ma co słodzić.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z tym ze nie można marnowac życia na wsluchiwanie się w to serce ale jak można żyć czując co rusz i codziennie niemiarowa prace serca. dodatkowo każdemu skurczowi towarzyszą przykre doznania począwszy od słabości, skończywszy na bolesnych skurczach i łzach które cisną się do oczu bo to juz nie lęk a bezsilność jest najgorsza. odechcieea sir cokolwiek robić bo z przyjemnej sprawy wyjdzie dramat.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny moje drogie chciałabym Was jakoś uspokoić, ale gadam jak to Karamba mówi i widzę, że na marne. Jesteście przebadane?macie zdrowe serca -usg zrobione?, lekarz nie widzi zagrożenia? to uwierzcie, że nic się Wam nie stanie a jak Wam się potknie serce raz, drugi trzeci to nic innego tylko później uruchamia się Wasza nerwica a jak nerwica to lęki. Macie dzień spieprzony ale dlatego, że rano wstajecie i pewnie myślicie czy serce mnie dziś będzie straszyć czy też nie i zaraz pojawi się jakiś skurcz serca, jeden, drugi, trzeci i tak cały dzień myślicie, czy do wieczora jeszcze bedą skurcze czy już nie, Boże drogi, żebym więcej tych skurczy nie miała bo są straszne i tymi myślami wywołujecie same sobie skurcze. Bardziej obrazowo nie mogłam napisać, ale tak to widzę u Was. Wy wyczekujecie tych skurczy jak słowo daję. Moje miłe panie, ja je mam codziennie i nie 5-10 ale całe masy, albo co drugie uderzenie nie takie, żyję, nie myślę o nich, jak są to nic na nie nie poradzę, mam obłożnie chorą mamę i nie mogę Jej powiedzieć mamo ja mam skurcze i nie mogę Cię umyć, nakarmić, inne szczegóły sobie daruję, żyję w ogromnym stresie, gdyby te skurcze tak szybko zabijały to ja już powinnam dawno martwa leżeć, zresztą jak każdy tu na forum ze skurczami, padalibyśmy wszyscy kolejno. Poza tym dziewczyny, macie to ileś lat to już przykład, że tak szybko się na nie nie umiera. Następna sprawa jakby były takie niebezpieczne to każdy trafiający na pogotowie, SOR nie byłby tak szybko odprawiany do domu po dawce w żyłe, tylko kardiologia byłaby przepełniona takimi ludźmi jak my a tak przecież nie jest. Pewnie co niektórym zdarzało sie skorzystać z pomocy szpitalnej jak miał nalot skurczy i co lekarze się wystraszyli? traktowali Was jak umierających? pewnie nie, to też oznacza, że nie jest to jakaś tragedia. Dziewczyny nic Wam nie da pisanie na forum, użalanie się nad sobą, liczenie skurczy, jak same sobie w głowie nie poukładacie, że nic się Wam nie stanie, nie ogarniecie tego strachu skurczy to choćby miliony osób Was zapewniało, że da się z tym żyć, lekarze i kto tam jeszcze wam potrzebny to i tak w to nie uwierzycie. U Was na pierwszym miejscu trzeba ogarnąc temat nerwicy a jak z tym się uporacie to i skurczy będzie mniej albo wcale a jak nie znikną to na tyle będziecie silne psychicznie, że i ze skurczami sobie poradzicie. I znowu Karamba bedzie na mnie krzyczała, no trudno przełknę ale może kiedyś uwierzycie mi, że trzeba się nauczyć z tym żyć a można.

Odnośnik do komentarza

Alicjo każdy czlek jest inny i pomimo tego ze serce jest ok to nie pociesza mnie to w ogóle. odczucia są kiepskie i ostatnio o dziwo w weekendy czy wolne dni mam ich więcej. nie skupiam się Na nich w ogole. nie mam czasu myśleć a zliczyć się ich i tak nie da.

Odnośnik do komentarza

Sa5 , staram się pisać to samo tylko trzeba czytać moje posty regularne a nie wybiórczo , napisze w skrócie od ok. 30lat mam arytmie przeróżne w tym i było napadowe migotanie przedsionków a od ponad 2 lat migotanie się utrwaliło co nie znaczy ,że inna arytmia mi się nie zdarza. Wydaje mi się ,że osoby tu piszące ogólnie boją się arytmii obojętnie jakiej . Betsi a dlaczego jedni czują a drudzy nie skurcze to chyba zależy od naszej psychiki i dlatego trzeba z nią walczyć bardziej niż z arytmią.

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

ECH80 ja akurat najwięcej skurczy mam kiedy jestem odprężona, spokojna, w nerwach, stresie, wysiłku serducho pracuje rewelacyjnie. Przez 12 godzin trudnego porodu nie miałam ani jednego dodatkowego, po powrocie do domu i odnalezieniu sie w nowej sytuacji (z dzieckiem ze szpitala pojechałam do nowego mieszkania bo dzien przed porodem skonczylismy przeprowadzkę) zaczęły się jazdy...

Odnośnik do komentarza

Mary, czytam twoje posty i mnie zastanawia jedno. Mówisz że żyjesz z arytmią od 30 lat, to w jakim wieku to się zaczęło, od dzieciństwa? W jakim jesteś wieku? tfu [nieważne]. Mówisz, że masz też migotania i nie wiem czy bierzesz leki przeciwzakrzepowe. Ja mam migotanie od 8 lat, jestem również jak pisałem po ablacji [niedługo 2 m-ce] i lekarze nie każą mi odstawiać żadnych leków, nie wiem czy będę musiał je brać do końca życia? Z tego co wiem leki p-zakrzepowe chronią przed udarem

Odnośnik do komentarza

Markotny, nie mój wiek nie jest tajemnicą , będę miała niebawem 61 lat a więc jak widzisz arytmia złapała mnie w dojrzałym wieku. Przez ok. 15 lat nie czułam nic tylko jak byłam w stresie to serce bilo nierówno a ekg wykazywało * dziwactwa* jak mówili lekarze bo to wszystko ze stresu . Może i wcześniej miałam , kto to wie , przedtem nie czułam i żaden lekarz nie umiał na to pytanie odpowiedzieć. Nasilenie objawów nastąpiło w czasie menopauzy tak ok. 46-47 roku roku i wtedy napady były dokuczliwe ale bez oznak omdleń no może drobnych słabości ze strachu chyba. Po wielu badaniach nic nie stwierdzono co mogło być przyczyną moich migotek . Brałam krótko leki antyarytmiczne bezskutecznie a jeden lekarz kardiolog powiedział mi ,że mam przestać brać bo szkoda wątroby bo i tak nie ma skutecznego leku a jak jest to tylko * na chwilę *. Jak pisałam z wielu arytmii zostało mi migotanie ,które się utrwaliło , leków żadnych nie biorę bo mam z natury dosyć rzadką krew.

Odnośnik do komentarza

To jeszcze chciałam napisać , pewnie u mnie są geny bo mój Tata ma migotanie utrwalone od 1986 roku i to wykryte przypadkowo ( może też miał wcześniej ) , leków żadnych długo nie brał , od 80 roku życia chyba jeden lek na nadciśnienie , statyny na cholesterol i aspirynę w najmniej dawce no bo lekarz tak zadecydował profilaktycznie z powodu wieku przy migotaniu. Markotny , poszukaj wątek migotanie przedsionków -ablacja tam są osoby po ablacji z migotania. Ale wydaje mi się ,że nie bierze się dożywotnio leki na rozrzedzenie krwi , po to się abluje aby je nie brać.

Odnośnik do komentarza

Mary muszę Ci przyznać rację, każdy ze swojego życia wie najlepiej. Ja do 56 lat nie wiedziałem co to zwolnienie lekarskie, [pracowałem fizycznie], póżniej kłopoty z pracą, choroba żony, córki i takie tam inne problemy spowodowały, że dostałem migotania przedś. nie wiedząc co to jest, chodziłem z tym długo, aż dopiero na badaniach okresowych wykryto i szpital, umiarowili i do domu. I tak było z 7 razy. Ablację zaproponowali mi dopiero w grudniu ubiegłego roku. To narazie tyle, dzięki pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza

Fiu, fiu, fiu, de - ja - vu! Jak to mawiał Wróbelek Świrek. Kiedy przeczytałam wypowiedź ECH80 o tym, że każdy człowiek jest inny oraz o tym, że Ech nie skupia się na skurczach, pomyślałam: gdzie ja to wcześniej widziałam? No tak, pod innym postem Allicji sprzed kilkunastu stron :D Allicjo, skąd pomysł, że ja na Ciebie krzyczę? Ja jestem jak ostrzeżenie na ulotce od wibratora: nadużywanie grozi wyczerpaniem baterii ;) W trosce więc o Twoje osobiste baterie chciałam Tobie dać do zrozumienia, że jesteś jak wołający na pustyni. Wołasz, i wołasz, a karawana wielbłądów i tak idzie tam, gdzie chce (czyli w kierunku przeciwnym do źródła wody). Byłam kiedyś Funkcjonariuszem Celnym i mój ówczesny Naczelnik mawiał: słuchajcie uważnie, bo naczelnik nie patefon, nie będzie powtarzał. Allicjo, nie bądź patefon (w ośrodku dla niesłyszących) :D A tak serio: pisz, dobry człowieku, jeśli sił Ci wystarczy. Oby ludzie odwdzięczyli się Tobie taką samą ilością troski, gdy Ty jej będziesz potrzebować. Najnowsze wieści z lasu: stopni minus dziesięć, śniegu w sam raz, internet wrócił, samochód zdechł. Zapasów w zamrażarce mam jeszcze na parę tygodni, zakładając oszczędne i pomysłowe gospodarowanie nimi. Karmę dla psów i kotów mogę zamówić przez net. Wodę pitną mogę uzyskać z czystego śniegu, ewentualnie popylać dwa kilometry z butelką do “sąsiadki”. Rower mam (wypasiony, jeszcze z czasów dobrobytu), tylko w tej temperaturze “rynce odpadajo”. Podczas internetowego kryzysu rozegrałam z komputerem 94 partie szachów, z czego 53 wygrałam. Kiszę kapustę, zbieram spróchniałe kawałki drewna w lesie (projekt: eksperymentalna bezorkowa uprawa ziemi 2014), kontemplując zakichany los człowieczy i snując, ku pokrzepieniu, wizje o wiośnie. Dziś widziałam cztery łabędzie pracowicie pompujące skrzydłami na trasie wschód - zachód. Kto może leci do Niemiec ;) Skurczy dodatkowych od wczoraj kilkanaście, za to żołądek wciąż niezadowolony, pomimo 6 tygodni na IPP. Jak nie urok, to pleśń na skarpetach, ale - jak to mawia Properth - jakoś żyć trzeba :D Karrramba.

Odnośnik do komentarza

KARAMBA jak ja lubię te Twoje opowieści z lasu, od razu mam uśmiech na twarzy a mało go teraz u mnie a wyglądam jak śmierć na chorągwi, szkielet to mało powiedziane, skóra i kości, sińce pod oczami ooooo to jeden z naszych kolegów się martwił o swoje siniaki, moje by musiał zobaczyć, skurcze na porządku dziennym i chyba nerwy swoje robią bo bóle w klatce również na porzadku dziennym i to takie niezłe aż na drugą stronę wychodzą. Tłumaczę sobie jak chłop krowie na miedzy, babo masz stresa, żyjesz w nerwach, każdy dzień to wyzwanie więc czego chcesz uśmiechu i dobrego samopoczucia, marne szanse. Lekarz i pielęgniarka z hospicjum każą mi jeść i podchodzić do sytuacji na zasadzie godzenia się z tym wszystkim co jest, co będzie, trochę to dla mnie trudne. Mówię Wam nie życzę wrogowi takich sytuacji w życiu, ale przecież tego nie wiemy co będzie i jak będzie. Tak się musiałam trochę pożalić, bo marnawo się ostatnio czuję. Ludzie na prawdę cierpią a niektórzy skupiają się na 5,10 skurczach w ciągu dnia. Ja wiem, że dla kazdego jego problem jest najważniejszy ale trzeba patrzeć co się dziej wokół nas, nie wolno być egoistą chyba, że to taki zdrowy egoizm. Czasami jak czytam ludzi to sobie myślę, że nie wiedzą co to prawdziwa choroba, nieszczęście i czy dopiero jakaś tragedia musi co niektórym osobom otworzyć oczy, żeby przestali skupiać się na pierdołach. Nie umoralniam, takie mnie nachodzą czasami myśli patrząc na siebie, innych, słuchając telewizji. Wiem KARAMBA, że do niektórych osób nie dotrze nigdy to co piszę, jestem tego świadoma i właściwie więcej powinnam czytać niż pisać bo gadam byle gadać, ale czasami nie mogę i chwytam tą moją mysz i włażę żeby znowu napisać jedno i to samo. Dając z siebie przykład chcę pokaz ludzikom, że trzeba sobie w głowie niektóre sprawy poukładać, bo inaczej się nie da i nikt nikomu nie pomoże, nawet moje gadanie po raz setny tego samego bo tylko najlepszym lekarstwem dla nas jest każdy sam dla siebie. Może niektórzy lubią się użalać, liczyć skurcze, ja też przecież użalam się jak mi czasami źle, ale wiem, że nic i nikt mi nie pomoże jak ja sam sobie nie pomogę. Karamba będę solidarna i pocierpię z Tobą na żołądek bo mnie też nie oszczędza.

Odnośnik do komentarza

Aktualizacja meteorologiczna: stopni minus trzynaście and counting. Allicjo, bierzesz coś na żołądek? Ja przerobiłam Agastin (omeprazol), Contix (pantoprazol), a teraz na swoją kolej czeka Pol-cośtam. Jeszcze nigdy tak długo mnie nie trzymało, ale też nigdy nie byłam w tak czarnej du*** bez perspektyw. Sposób, w jaki reagujemy na tzw. sytuacje życiowe, wynika z naszego usposobienia. Oczywistym jest, że gdybyś jadła regularnie pożywne posiłki i spała zdrowym snem, stan Twojej Mamy pozostałby taki sam, za to Twój byłby dużo lepszy. Cóż jednak z tego, że to takie oczywiste? Całe życie wnikliwie obserwuję ludzi łudząc się, że czegoś się od nich nauczę. Poznałam kilka osób, które w każdej sytuacji potrafiły postawić rozum ponad emocjami i - rzecz jasna - dobrze na tym wychodziły. Znam też blisko człowieka, który co prawda przeżywa okresowe załamania nerwowe i jest urodzonym pesymistą, ale nigdy nie poznał, co to ból żołądka. Jak już kiedyś wspomniałam, przeczytałam w życiu niezliczone ilości książek o bardzo zróżnicowanej tematyce, a wciąż mój rozum nie jest w stanie zapanować nad odruchami, instynktami, emocjami. Jak policja za hakerami, mój mozolnie ewoluujący rozum jest zbyt daleko w tyle za postępującym spustoszeniem mojego pojemnika na duszę. Świadomość tego, że umrę strasznie mądra, ale krzywa, dziurawa i bleszczata na jedno oko, najprawdopodobniej koło pięćdziesiątki, bawi mnie do rozpuku :) Trzymaj się Allicjo, i może dopuść do siebie myśl o jakimś łagodnym uspokajaczu farmakologicznym? Tylko na jakiś czas, żeby stanąć na nogi. K.

Odnośnik do komentarza

KARAMBA mam Polprazol i sobie łykam, ostatnio gastrolog mi przepisał, myślałam, że już wszystko zaleczyłam, ale chyba nie do końca. Gdzieś się stresy dnia codziennego odbijają i u mnie chyba najbardziej kochają żołądek i serce. Masz rację, że moje niejedzenie nie wpłynie na stan zdrowia mamy, ale widocznie włączyła mi się blokada *niejedzenia* kiedyś nadrobię żarełko a sen, wiesz jak to jest jak obok śpi ktoś kto może za chwilę będzie Cię potrzebował. Co do uspokajaczy to też nie bardzo, zamulają, usypiają a ja muszę być cały czas dyspozycyjna. Jak już padam psychicznie, ale tak solidnie padam, że serce mi nie daje dychać, ja chodzę i beczę po kątach, nie mam siły wstać a muszę to sobie łyknę hydro, ale to są sporadyczne sytuacje, bo po hydro muli jak cholera, oczy wtedy przyklejam na taśmę klejącą, żeby nie zasnąć (żart) wtedy nie siadam, nie kładę się coś robię. latam, biegam i nie zasypiam. Takie życie, nikt mi nie obiecywał, że życie jest proste. Karamba *widać*, że z Ciebie mądra kobieta, bardzo oczytana i że sobie nie potrafisz przemówić do rozumu, że nerwy tak człowieka potrafią dobić, może wrażliwy z Ciebie człowiek?, może inni psują Ci zdrowie, nastrój? przyczyniają się do Twojego gorszego stanu ducha? Pewnie się nad tym zastanawiałaś skąd u Ciebie nerwica? skąd takie stany czarnej du..py? Chyba mieszkasz w pięknym miejscu las, cisza, czy to nie działa na Ciebie kojąco?

Odnośnik do komentarza

Witam-jestem pierwszy raz,w sumie przeczytałam tylko kilka komentarzy,ale wiem,ze będę tu wracać i czytać Allicje i Karambę -ekstra piszecie.Pewnie jestem najstarsza,bo mam 64 lata.Migotanie mam stwierdzone dopiero od lutego ubiegłego roku.Z migotaniem byłam 2 razy na oddziale kardiologii-mam uszkodzoną zastawkę dwudzielną.Byłam przekonana ,że jestem *na umarciu*-teraz wiem,że muszę dawać radę.Arytmia łapie mnie prawie codziennie,ale już umiem odróżnić tę *normalną* ,od migotania.Problemem dodatkowym jest nerwica lękowa,co jak wiecie daje po garach.Chodziłam z kijkami,ale po stwierdzeniu choroby mam cykora i nie chodzę,a muszę bardzo dużo schudnąć ,korzystam z porad dietetyczki,idzie mi to niestety zbyt opornie/mam niedoczynnośc tarczycy/.Zażywam metocard 50mg 2x dziennie,Co-Prenessa na ciśnienie i Pradaxa 150mg- lek na rozrzedzenie krwi i właśnie o ten lek mi chodzi,czy ktoś zażywa?

Odnośnik do komentarza

Witaj, Mariakc. Pradaxa, z tego co czytam, przepisywana jest osobom cierpiącym na migotanie przedsionków, jako lek zmniejszający ryzyko udaru. Ten wątek zdominowany jest przez arytmików cierpiących głównie na skurcze dodatkowe, może uzyskasz więcej informacji na wątkach o migotaniu przedsionków? Szkoda, że musisz brać aż tyle leków. Piszesz o potrzebie schudnięcia - niewykluczone, że kiedy już uda Ci się pozbyć nadwagi, to i ciśnienie wróci do normy, a to zawsze jedna piguła mniej :) Nie wiem ile jest warta Twoja dietetyczka, wiem natomiast, że szkoły odchudzania średnio co dekadę śpiewają coraz to inną melodię. Ja tylko raz w życiu miałam problem z nadwagą w okolicach 12-15 kg i tylko jedna *dieta* okazała się i przyjemna i skuteczna, w zakresie powrotu do lekkości bytu. A była to lekkość nie tylko fizyczna, ale i umysłowa. Mówiąc obrazowo: żarłam jak koń, a fruwałam jak konik polny ;) Było to 20 lat temu, a wciąż pamiętam tytuł i autorkę książki: Maja Błaszczyszyn *Dieta Życia*. Zajrzałam na allegro, ktoś sprzedaje używaną za 2 zł, ktoś inny za 4. Jeśli się zdecydujesz, weź tę zatytułowaną *Dieta Życia*, ponieważ tam są wszystkie niezbędne informacje. Wyszły również wersje DŻ Wiosna, Jesień itd., ale w nich są głównie przepisy na konkretne pory roku. No i nie rezygnuj ze spacerów, z kijkami czy bez! Bezruch jest dla serca gorszy, niż ruch systematyczny i umiarkowany. Zapytaj swojego kardiologa :) ALLICJO, jak to całkiem niedawno odkryli *amerykańscy naukowcy*, nie ma takiego miejsca na Ziemi, do którego można uciec przed sobą samym (poza cmentarzem i zakładem psychiatrycznym). Tak, las dużo mi daje. Jednakowoż, jak to przewidział pewien pośledniej jakości wieszcz i poeta, kiedy skończy się kasa, nie będzie i lasa ;) Mniejsza z tym. Nie ciągnijta mnie za język, bo jam nieumiarkowana w jedzeniu i pisaniu, i ani się obejrzycie, a z wątku o arytmii zrobi się blog nerwicowy Karamby ;-P Dla wszystkich po dwa buziaczki i pół starej wykałaczki (czym chata bogata), Karamba

Odnośnik do komentarza

MARIAKC witaj wśród nas, czy najstarsza czy najmłodsza mało ważne, każdy chce być zdrowy i szczęśliwy a nie stękać, że go łupie to tu to tam, wobec chorób wszyscy my równi i wszyscy szukamy pocieszenia, że minie, że będzie dobrze. Bywaj u nas zapraszamy ale zerkaj też do migotków na forum, tam pewnie większą posiadają wiedzę niż my *skurczybyki*Co do leków niewiele pomogę bo u mnie pod ręką tylko metocard. O dietach też jestem noga bo całe zycie należę do szkieletorków. Pisz ile chcesz w grupie raźniej i weselej, ja ktoś stęka doprowadzamy do pionu jak ktoś za dużo marudzi to dostaje po uszach, że gaduła a jak ktoś pocieszy to w ogóle kochany człek. KARAMBA, Ci amerykańscy naukowcy, oni to muszą być zdolniachy, wszystko odkrywają, na wszystkim się znają, ale ja bym im tak do końca nie ufała. Ok już za język nie ciągnę, dość, że gaduła jestem to jeszcze na ciekawską wyszłam, ale nie, nie , nie chciałam dobrze, już nie pytam. Hi, hi sznurówki, ogrzeją? bo rajstopy czy kalesony i owszem, fakt zimnica, latem za gorąco narzekamy, zimą za zimno też jęczymy, śniegu nie było wszyscy niezadowoleni, śnieg spadł, kazdy ma go dość, oj marudny z nas naród, nie dogodzi, tak źle i tak niedobrze. Skurcze u mnie na porządku dzienny, nocnym też, ale żyję i marzę o wizycie u kardiologa, jeszcze nie byłam z ostatnim holterem a może by mi pomógł? albo powiedział żyjemy dalej, uczymy się z nimi żyć i nie wpadamy w panikę jak serce sobie tańcuje.

Odnośnik do komentarza

Dzięki:)) weszłam tutaj pewnie temu,żeby mi było weselej i pewnie zostanę:))Książką się zainteresuję.Co do mojej dietetyczki,to przyjmuje razem z lek.internistą-są z centrum odchudzania.Polega to na tym,że wyliczona jest ilość kcal stosowna do wagi, trzeba 5 posiłków i praktycznie je się wszystko tylko w określonych ilościach/nie można tłuszczu np.tylko 3 łyżeczki oleju,zero słodkiego,tylko np.1 małe jabłko,mięso w folii najlepiej kurczak-no takie,jak pewnie w każdej diecie/Wszystko bym jakoś zniosła tylko nie mogę zjeść kolacji w takiej ilości,bo mnie przydusza w nocy.Właśnie przy następnej wizycie powiem i nie wiem czy nie podziękuję,jeśli pani będzie upierać się przy swoim. Chodzę na wizytę co 6-7 tygodni.Byłam dopiero 3 razy,ale nie jest to łatwe,jeszcze przy niedoczynności tarczycy. Świetnie piszesz:))Zdrowia dla Wszystkich.M

Odnośnik do komentarza

Na rany kaktusa! Allicjo, nie wyszłaś na ciekawską. Zrozumiałam Twoje dobre intencje i ani przez chwilę nie brałam ich za przejaw Przewlekłego Zespołu Wtykania Nosa w Nie Swoje Sprawy :D Ja tam nie narzekam, że śnieg, czy zimno. Im zimniej, tym słoneczniej, no i huragany nie szalejo ;) MARIAKC, Twoja dietetyczka jest więc wyznawczynią szkoły liczenia kalorii. To fatalnie. W skrócie: kaloria kalorii (jeśli chodzi o pożywienie) nigdy nie będzie równa. Był na ten temat interesujący artykuł w Świecie Nauki parę lat temu. Po drugie, nagłe ograniczenie ilości kalorii powoduje alarm w organizmie, który to organizm w mechanizmie obronnym przed *kryzysem* zaczyna panicznie magazynować zapasy. Po trzecie - wraz ze zmniejszeniem porcji i ograniczonym bądź wykluczonym spożyciem niektórych składników, pozbawia się organizm niezbędnych witamin, tłuszczów i minerałów. Nie będę pisać elaboratu, bo mądrzejsi ode mnie już wypełnili Internet odpowiednimi informacjami nt. optymalnego żywienia. Maria, jeśli zależy Ci na zdrowiu i faktycznej utracie wagi, sama poszukaj. Książka, o której wspomniałam, wystarczy by zacząć, poczuć się dobrze, no i jeść bez katowania się tabelką kalorii. Swoją drogą, w jakże przedziwnym świecie żyjemy... Od lat wiadomo z praktyki, że diety w stylu *mniej kalorii*, zero tłuszczu itp., powodują krótkotrwały efekt (jo-jo), utratę dobrego samopoczucia pacjenta (to szalenie ważne!), a na dłuższą metę kończą się rozmaitymi niedoborami w organizmie. Jednak wciąż z uporem maniaka diety te są polecane przez rzekomo wykształconych ludzi. Motto przewodnie dyplomowanych idiotów: Jestem wykształcony, więc nie muszę myśleć. Nieważne, że ci, co mnie kształcili, też nie myśleli. Nieważne, że to, co robię, jest o kant rzyci potłuc. Mam dyplom, za to mi płacą, i tego się będę trzymać. No, to trzymajmy się, ludzie... Wracam do szachów, bo się zdenerwowałam. K.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×