Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem do czego dążysz Omego1?Mówisz, że nie można porównywać pobudzeń nadkomorowych z parami czy trójkami, no nie można, racja, Powiedziałam, że ja mam pary, bigeminie, salwy i mówię tylko i wyłącznie o pobudzeniach komorowych, ponieważ nadkomorowe w ilości 4,5tys na dobę w moim przypadku nie wymagają żadnego leczenia a na to Ty: cyt * no tak ale ja mam dziecko, rodzinę* Czy ja tu czegoś nie zrozumiałam?

Odnośnik do komentarza

Przepraszam Kumen, jak odpisywalem na post to tego Twojego o rodzajach jeszcze nie widzialem. Czytam dosc szybko, zeby jak to sie mowi esencje wyciagnac i czasem gubie zdania szczegolnie w dluzszych postach. A dziecko, rodzina to tak ogolnie, ze nam mezczyzna trudniej chorowac, trudniej przyznawac sie do slabosci

Odnośnik do komentarza

Kumen cóż ja mogę powiedzieć jesteś wytrwała i dzielna dziewczyna. Mam nadzieję, że praca nie będzie dla Ciebie stresująca tylko przyjemnością, to nie wywoła kłopotów z sercem i karetka nie będzie musiała przyjeżdżać. Czytając Twoje posty stawiasz mnie na nogi, dzięki Tobie przestałam się bac tych swoich dolegliwości i nie podlizuję się tutaj ani nie kłamię, ani żadnych podtekstów, podziwiam bo wiem sama jak się czasami czuję, jak daje mi tak serce w kośc cały dzień albo kilka dni. W takich dniach od razu myślę o Tobie i mówię sobie, pomyśl Alka co pisała Kumen i bądź dzielna jak Ona i chyba to trzyma mnie, że jeszcze nie wpadłam w nerwicę i nie panikuję ze swoimi skurczami.OMEGA ja pary, trójki, bigeminie, trigeminie, salwy też mam i co? nie przebijesz nas kolego. Ma materiał przetargowy, ma dzieci, niech mu będzie a pracą się nie zastawiaj, jest równouprawnienie i ja też pracuję jak głupi osioł.

Odnośnik do komentarza

Tak czy siak na razie podziekuje Wam za moja obecnosc na watku. Dzieki za Wasze rady i wsparcie a i ja jak cos wnioslem to tez skorzystajcie. Pewnie jeszcze poczytam Was jakis czas a pozniej wpadne jak znowu bedzie ze mna zle. Tak to juz z czlowiekiem jest, jak trwoga to na formum.Pozdrawiam wszystkich!

Odnośnik do komentarza

Taaa...jak mój facet łapie przeziebienie to się zachowuje jakby silnie umierający był...Mniejsza o to, spoko, nie mam urazy :) to tylko forum :) Chciałam zauważyć, że swoich zaburzeń masz bardzo mało i nie potrzebnie tak się z tym spinasz. Weź zobacz, ja mam od cholery dodatkowych pobudzeń komorowych i nadkomorowych, Allicja też co nieco może się dołożyć...a są ludzie i znam ich osobiście co mają po 50 tys na dobę. Mało tego! Czasem w ogóle ich nie czują a okazuje się że mają arytmię dopiero przy jakimś badaniu okresowym :) I zobacz...wszyscy żyjemy :)TADAAAAA :D nie ma co się martwić dopóki nie mamy utrwalonych częstoskurczy czy broń Boże migotania komór. Nawet migotanie czy trzepotanie przedsionków można dziś wyablować! Także nie ma co siać paniki, wnuki jeszcze będziesz niańczył :) Bardzo mnie ciekawi powiem Ci szczerze u którego lekarza z Instytutu byłeś :) Mi to się zawsze wydawało, że my jesteśmy panikarami (kobiety). A okazuje się, że w chorobie to kobiety wykazują najwięcej siły i entuzjazmu niż mężczyźni.

Odnośnik do komentarza

Kumen, ja starszy czlowiek za komuny jeszcze wychowany :) to i jakies zasady obowiazuja i nie podam Ci nazwiska lekarza bo nie wiem, czy on by sobie tego zyczyl. Jest kierownikiem jednej z katedr w Aninie. Co innego gdybym trafil na jakiegos zlego lekarza przed ktorym nalezaloby ostrzec uczestnikow forum, wtedy bym to zrobil. W chorobie to nam mezczyznom jest trudniej, chyba z nas wieksi sa panikarze tu masz racje.

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Witajcie! Czytam równolegle forum pt dodatkowe skurcze, w jednym z postów ktoś pisze, że lekarz mu powiedział, że z dodatkowych zawsze cos powstaje gorszego np.migotanie. czy Wam lekarze tez cos takiego powiedzieli? Zawsze konczy sie czyms gorszym czy niekoniecznie.

Odnośnik do komentarza

Ale migotanie czego? Dodatkowe pobudzenia komorowe w bardzo dużej ilości, nie leczone, mogą np przejść z czasem w kardiomiopatię. W bardzo rzadkich przypadkach może przejść bardzo szybko w częstoskurcz komorowy a ten w migotanie komór, dlatego ważne jest diagnozowanie pacjentów z komorowymi zaburzeniami rytmu, ważne, by wykluczyć współtowarzyszące choroby serca i inne arytmie zagrażające życiu( klasyfikacja arytmii komorowych wg. Lowna). Żaden lekarz z którym miałam do czynienia nie powiedział, że dodatkowe pobudzenia komorowe zawsze prowadzą do czegoś gorszego. Gdyby tak było każdego chorego z najmniejszą ilością pobudzeń w holterze natychmiast kwalifikowanoby do ablacji, żeby jak najszybciej pozbyć się sytuacji zagrażającej życiu, prawda? A tak żyjemy sobie latami, czasami nie wiedząc, że mamy jakąś tam łagodną postać arytmii i umieramy np na zapalenie płuc :) to tak przykładowo.

Odnośnik do komentarza

Witam Czytam trochę ten wątek i co niektórzy boja się migotanie przedsionków ,a ze ja jest migająca trwale od dwóch lat a przedtem miałam napadowe migotanie przez pewnie prawie 30 lat i żyję . Mój poprzedni nick był ZDROWA i z nie jednym toczyłam * dyskusje * , że migotanie wcale nie jest takie zabójcze jak się wydaje ( a tak na marginesie , jest to najbardziej pospolita arytmia) . Z Omega pewnie też . Jak zawsze pisze , nie można mięć żadnych wad serca i innych chorób towarzyszących jak np. cukrzyca, miażdżyca. Jestem pod kontrolą kardiologa a jak robi mi echo serca a biorę zawsze moje pierwsze badanie to praktycznie nic się nie zmienia , serce bardzo wydolne i sprawne. Jestem tez zawsze w * zastawie* z Tata ,który będzie miał niebawem 88 lat i migocze trwale od 1986 roku czyli 28 lat i nic kondycja świetna jak na swoje lata, nie jednego jeszcze przegoni. I Tata i ja pracowaliśmy z migotaniem i to wcale nie mało . Musiałam nauczyc się z tym zyć , nie miałam innego wyboru bo lekow póki co nie ma a ablacja przy migotaniu mało skuteczna.

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Mary 10 masz napewno rację tylko my ludzie chyba tak mamy, że poki sie sami nie przekonamy, że mozna z czymś żyć to panicznie sie tego boimy, zobacz, osoby które mają po kilka tysięcy dodatkowych mówią o nich spokojnie a takie które maja po kilka,kilkadziesiąt panikują i przy każym umierają

Odnośnik do komentarza

DzielnA jeśli już :) ale nie, nie jestem dzielna! Po prostu nie miałam za bardzo kiedy się nad sobą użalać z tego powodu. Dowiedziałam się, że mam problem z sercem będąc już na studiach i moze na początku faktycznie się tym przejęłam, bo mdlałam, karetką często jeździłam na SOR. W między czasie były jednak studia i chęć życia studenckiego a nie ciągłego siedzenia w domu i zamartwiania się, że coś mi się moze stać. Od swoich ówczesnych lekarzy nie uzyskiwałam żadnych konkretnych informacji o stanie mojego zdrowia, o rokowaniach, mówili tylko, że za 10 lat czeka mnie operacja wymiany zastawki i tyle. Przebąkiwali coś o ablacji ale to tyle, tylko gadka, żadnego działania. Właściwie dopiero ze 2 lata temu wzięłam się za siebie. Sama zaczęłam jeździć po specjalistach, w końcu upomniałam się o tą ablację...sama. Doczekałam się pierwszego terminu rok temu w styczniu miałam tylko EPS, ponieważ nie wywołano u mnie znaczącej arytmii. Nie udało się za pierwszym razem? No problem! zaniosłam skierowanie na kolejny zabieg. Nie ma co siedzieć i płakać. Wbrew pozorom nie mam dużo tych pobudzeń. 5 tysięcy to na prawdę nie jest ogromna liczba. Prawdą jest, że nie żyje się z tym łatwo. Stale mam duszności, mroczki przed oczami...jak czasem zakręci się w głowie to równowagę cieżko utrzymać, ciągłe kołatania i jak to ktoś określił bulgotania. Ale najgorsze w tym wszystkim jest uczucie, że za chwilę zemdleję, nie zemdleję...stracę przytomność...tak nagle zaczynam odpływać, dziwnie tak się w głowie robi...głupio to zabrzmi :) jakbym umierała :). Wcześniej tak nie miałam, dopiero tak jest od jakiegoś roku.

Odnośnik do komentarza

OOo Kumen ja tez mam concor ale znaczne brać od soboty by sprawdzić jak zareaguje. jakos boje się eksperymentować w tygodniu pracy. Bisocard był dla mnie za mocny wiec trochę się obawiam. kumen będąc parę lat wstecz Na innym forum ktoś pisał ze im wolniej bije serce tym więcej ma skurczy, ja tez to zauważam. może to przypadek ale kto wie......

Odnośnik do komentarza

ISKIERKO jakbyśmy tak myśleli co może się stać, to byśmy musieli siedzieć w fotelu lub leżeć w łóżku, żeby mieć wygodną pozycję do padnięcia i w głowę się np. nie uderzyć. Mi lekarz takich rzeczy nie mówił, nie ma co o tym myśleć. Ile jest osób, które nawet nie wiedzą, że mają kłopoty z sercem, jeden przypadek i po nich, albo okresowe badania do pracy i zonk. Pewnie, że trzeba kontrolować jak coś wynajdą i różnie arytmie mogą się przeobrazić a może jak nagle przyszły, tak nagle odejdą, chyba marzenia??? ECH80 ja nie zauważyłam u siebie jakiejś relacji wolno bijące serce i wtedy skurcze, mi jak tłucze to i przy wolnym biciu i jak zapierdzielam na najwyższych obrotach też potrafią wkradać się skurcze a chyba częściej je mam właśnie przy wysiłku. W każdym razie reguły brak. I pisałam Wam dziewczyny, że mnie do pionu postawiły takie osoby jak KUMEN, mam od Was o wiele więcej arytmii ale mniej niż Kumen i właśnie postawa takich osób jak Ona pozwoliło mi uwierzyć, że nie ma co panikować tylko trzeba podejść do tego ze spokojem, nic się nie stanie. Ja też czytałam tu na forum wypowiedzi osób, które miały i 50 tys/dobę skurczy i żyły i nie panikowały, chyba pamiętam opis Pani Zuzanny, niesamowicie dzielna osoba. Macie dziewczyny po parę skurczy na dobę to jest nic, nawet zdrowy zupełnie człowiek może mieć ich trochę więc pełen spokój. MARY10 przy migotaniu tak jak piszesz utrwalonym to Twoje serce bije non stop nie tak? czy to rodzaj jakiegoś drżenia serca? czy jest to jakieś inne odczucie? Absolutnie to nie mój strach czy obawa przed tym albo wkręcanie sobie kolejnej arytmii tylko zwykła ciekawość jak to odczuwasz i czy nie robi Ci się słabo przy takim nierównym biciu,jeśli takie występuje. Bo u mnie jak trzepie tak cały dzień serce to strasznie jest mi słabo tak do zemdlenia, jakbym niedotleniona była czy co?

Odnośnik do komentarza
Gość Iskierka31

Kazde choróbsko jest paskudne ale nam dokucza organ ktorego pracy nie da się nie odczuwać i dlatego tak łatwo nam o strach, miło by było gdyby ktoś napisał, że miał to cholerstwo i przeszło, nie ma, wyleczone, dałoby to nam nadzieję, a tak.. no cóż, mozemy tylko myslec: jutro będzie nowy dzień i będzie lepiej :), a najlepiej to powiedziec: skurcze ja wam pokaże!

Odnośnik do komentarza

Przykro mi bardzo Iskierko ale ja Cię nie pocieszę, miałam swoje skurcze już dawno, dawno temu, bo zawsze coś tam ekg pokazywało, ale nie były odczuwalne od dwóch i pół roku mam codziennie raz więcej, raz mniej ale zawsze są. Przyszły sobie jednego dnia w postaci silnego ataku arytmii, gdzie od razu skierowano mnie na oddział szpitalny i tak sobie zostały ze mną do dziś. Może znajdzie się jakiś szczęśliwiec, który pocieszy i Ciebie i mnie i kazdego z tym borykającego się. Choć u mnie raczej lekarz nie mówi, że przejdzie, coś u mnie się w sercu nieprawidłowego wyzwala, nawet zapisali mi z jakiego miejsca i raczej sugerują ablację. Ale może, może w cuda można wierzyć.

Odnośnik do komentarza

Czesc kochani nie wytrzymalam juz czytajac wasze posty i musialam napisac,mecze sie z arytmia od dawna(jakies 15 moze 20 lat) ale nigdy wczesniej tak bardzo mi nie dokuczaly.Dwa lata temu zachorowalam na zapalenie oskrzeli,ktore zle leczone przerodzilo sie w astme,od tego czasu mam bardzo silne zaburzenia rytmu serca.W miniony wtorek mialam zalozonego holtera i wiecie co..tym razem caly czas mialam bardzo wyczuwalne przeskoki ktore oczywiscie zapisywalam poprzez naciskanie guziczka;)..nadmienie ze mieszkam obecnie w Anglii,tu jest dopiero katastrofa z leczeniem...no ale doczekalam sie wyzyty u lekarza i wyobrazcie sobie ze oczywiscie tak jak sie spodziewalam nic nowego nie powiedzial.Po odczytaniu mojego zapisu na holterze stwierdzil tylko ze mam dodatkowe skurcze,narysowal jak malemu dziecku na kartce budowe serca i pokazal co sie dzieje podczas tych moich przeskokow,powiedzial ze powodem jest napewno stres,palenie papierosow i malo ruchu,na pocieszenie przepisal malenka dawke..1.25mg...bisoprolol i tyle...i jak tu dalej z tym zyc????

Odnośnik do komentarza

Uwaga, to tylko gościnne występy. Od dwóch tygodni nie mam netu, dzięki ultrapartackiemu systemowi Plusa, który stany limitów aktualizuje z dziesięciodniowym opóźnieniem. Dopatruję się w tym celowego działania, ale kij z tym bejsbolowy i komplet sztućców im w oko. KUMEN, podobała mi się Twoja niedawna interwencja :D ALLICJO, szkoda Twoich baterii na powtarzanie, że z tym się da żyć. Jak sobie poczytasz swoje posty z ostatnich 20-30 stron, wciąż mówisz ludziom to samo, a oni dalej idą w zaparte. Z moich wieloletnich obserwacji społecznych wynika, że ludzie przeciętni rzadko czytają teksty dłuższe niż 20 linijek, a jeśli w dodatku nie znajdą w tekście wygodnej im prawdy, w ogóle zapominają, o czym czytali. Dobra, jeśli ktoś dotarł aż do tego momentu, to może pocieszy go mój przypadek. Pisałam o tym już kilka razy, ale na cybernetycznej osi czasu to było jakieś trzy Wielkie Zlodowacenia temu, niechaj więc będzie, że się powtórzę. Otóż moja arytmia potrafi zniknąć ni z gruszki, ni z selera, nawet na kilka lat. W okresie pokoju miewam więc dni bez epizodów, a jeśli pojawi się kilka na dobę, to nawet tego nie zaliczam do arytmii. Ot, małe wypadki serca przy pracy. Kiedy arytmia wraca, daje popalić od razu w tysiącach dodatkowych skurczy na dobę. Tak było i teraz - około 6 lat spokoju, nagle 2 miesiące Armagedonu, a od jakichś dwóch tygodni cisza i spokój. Liczę oczywiście na to, że zawieszenie broni potrwa znowu przynajmniej kilka lat, ale paznokci nie obgryzam. Reasumując - skoro u mnie zdarzają się kilkuletnie przerwy, to dlaczego niemożliwe miałoby być całkowite ustąpienie arytmii. A nawet jeśli jest niemożliwe, to kilka lat, czy nawet miesięcy spokoju, daje odsapnąć. I być może jestem przypadkiem jednym na sto, tysiąc, dziesięć tysięcy... Ale skoro ja mogę, to każdemu z Was (bez wad fizjologicznych serca) też może się tak zdarzyć. Czego wszystkim życzę. Bogowie Plusa oddadzą mi internet dopiero po 21 stycznia, a gościnne występy dobiegają końca. Kłaniam się tak nisko, jak zwyrodniały kręgosłup pozwala, Karamba.

Odnośnik do komentarza

Witam Alicjo, mój organizm tak już się przyzwyczaił do arytmii ,że w ogóle nie jestem w stanie określić jakie to są * tańce * serca w czasie migotania przedsionków ale tak ogólnie rzecz ujmując to jak migocze to przykładając rękę do serca wyczuwa się takie zbieganie z górki od czasu do czasu plus jakiś dodatkowy skurcz. U mnie wszystko jest tak na tle emocjonalnym ,że nawet nie musiałam mieć żadnego holtera bo idąc na ekg zawsze miałam wszystkie armie jakie się człowiekowi mogą zdarzyć i wtedy lekarze zawsze byli zdumieni i nie wiedzieli co ze mną zrobić bo powinnam już właściwie nie żyć a ja nic poza szybkim biciem serca i niepokojem normalnie się czułam i tak mam do dzisiaj , żadnych omdleń czy słabości nie mam. Ja mam też ciągle taką nadzieję ,ze w końcu mojemu sercu się znudzi migotanie bo się tym zmęczy a przecież nadzieja umiera ostatnia , nieprawdaż . Pozdrawiam wszystkich z białej północy Polski.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×