Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak sobie radzić przy dodatkowych skurczach?


Gość ech80

Rekomendowane odpowiedzi

Allicjo absolutnie mnie nie przepraszaj :) Nie mam pojęcia co poradzić i jak. Napisałam już co wiedziałam, co ja zrobiłam...ktoś napisał, że łatwo mi się wypowiadać bo nie byłam sama...jasne, tylko że ojciec powiedział do mnie wprost, że jak się nie zajmę mamą ja, to odda mamę do hospicjum, A jak tam jest? Wiedzą tak na prawdę tylko jego pracownicy. Będąc jeszcze na studiach, po śmierci mamy zapisałam się do takiego jednego hospicjum jako wolontariuszka...chciałam pomóc tym co zostali sami, umierający skazani na cierpienie. Wytrzymałam 2 dni. Poszłam tam z werwą, nadzieją, że komuś pomogę...to co tam zobaczyłam to była jakaś masakra...ludzie leżący po 4 osoby w sali, niekiedy wyjący z bólu odór fekaliów i Ci ludzie...zawsze śpiący...kiedy przychodzi ktoś z rodziny nagle pojawia się lekarz, pielęgniarki, kiedy tylko rodzina wychodzi opieka znika. Pampersy zmieniane są raz dziennie, higiena pacjentów woła o pomstę,odleżyny...Pamiętam, że Dobrą opiekę miała tylko 88 letnia staruszka, matka jakiegoś tam ordynatora ze szpitala i pięćdziesięcioparoletnia siostra prezydenta miasta. Swoją drogą Chyba u nich gromadził się cały personel... Może gdzieś indziej jest lepiej, inaczej, może gdzieś jest takie hospicjum w którym na prawdę pomagają odejść...ale nie tam gdzie ja byłam. Ja tylko chciałam coś dać od siebie, pomóc...jednak wszędobylska hospicyjna znieczulica mnie odstraszyła. Mówcie sobie co chcecie, ze w hospicjach jest wspaniała opieka, że lekarze, pielęgniarki z poświęceniem opiekują się pacjentami w stanie agonalnym ..dupa! jak nie posmarujesz nie masz. Ludzie oddają tam swoich bliskich bo nie wiedzą co tam się wyrabia, z telewizji kojarzą kolorowe sale, uśmiechnięty personel niosący pomoc na wezwanie...a to wszystko jest bzdura, wiem bo widziałam. Moje zdanie jest powyższe, ktoś ma inne, niech je wyrazi, ale niech nikt nie próbuje na siłę wciskać mi jak to świetnie jest w hospicjum bo tak słyszał, albo odwiedzał kogośtam i tak widział. To tak jak na oddziałach opieki paliatywnej, jak przychodzi ktoś z rodziny to pojawiają się pielęgniarki,lekarze zaglądają, jak tylko wychodzimy, personel jakby zapadał się pod ziemię...Kiedyś mama nam opowiadała,że raz zadzwoniła po pielęgniarkę, żeby ta przyniosła jej szklankę wody...przyszła, a jakże po 15 minutach i od razu z mordą do mamy, że ona nie jest od tego żeby wodę jej nosić...i wiecie, że nie przyniosła?Oczywiście wiele zależy od pracowników zmiany. Ile ludzi tyle doświadczeń, moje są złe!

Odnośnik do komentarza

Niestety Swoimi postami Kumen i Blondynka nie pomagacie Alicji w swoim cierpieniu. Kumen, tak często wolontariusz jest największym skarbem dla chorego w hospicjum i co nie podołałaś wyzwaniu? Trzeba było zęby zacisnąć i tam zostać , zrozum ,że jak jest jedna osoba do opieki to jest niewyobrażalna męka . A jakby to jedyne dziecko miało już swoją rodzinę dzieci i męża i by pracowało zawodowo to co wtedy zrobić z opieką chorej Mamy ? W szpitalu są przecież też obcy ludzie , nie swoje kąty i nie ma non stop jedynej córki i co to też nawet do szpitala nie oddać bo takich chorych to się traktuje jak ludzi co i tak za chwile umrą. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie ale ja zawsze liczę na dobrych ludzi ,których spotkam na swojej drodze życia , anioły są nie tylko w niebie na ziemi też. Nawet nie mamy pojęcia ile ich jest .

Odnośnik do komentarza

Mary10 napisała, że w życiu trzeba mieć szczęście i to w różnych dziedzinach. Na szczęście zdaję się wtedy, gdy wypełniam kupon lotto. Gdy murarz stawia mi dom, nie chcę zdawać się na szczęście. Płacę murarzowi za umiejętności i za to, by wedle swej wiedzy dołożył wszelkich starań do tego, by dom się nie rozsypał, grzebiąc mnie w swych gruzach. A ponieważ mądrej głowie dość dwie słowie, na tym poprzestanę. ALLICJO, to że się miotasz i niezdecydowanie rozdziera Cię na pół, to też część całego procesu żegnania się z kimś, kogo się kocha. Nie chcesz, żeby mama cierpiała, ale też nie chcesz, żeby umarła, choć to by zakończyło jej cierpienia. Być może będziesz żałować bez względu na to, jaką decyzję podejmiesz? To nie jest prosty wybór, a obydwa rozwiązania mają swoje wady. Nie, powiem wprost - każde z tych wyjść jest złe. Dlatego cokolwiek zrobisz, nie wiń siebie. Kto nigdy nie był w takiej sytuacji, może sobie tylko wyobrażać, co by zrobił. Wyobrażenia niestety dalece odbiegają od bolesnej, teraźniejszej, fizycznej rzeczywistości. Ja, mówiąc otwarcie, nie wiem, co bym zrobiła na Twoim miejscu. Życzę Tobie jedynie tego, byś nie żałowała bez względu na to, co postanowisz.

Odnośnik do komentarza

Ja pierdzielę, Małgosia co też mówisz a ja myślałam, na prawdę byłam nawet pewna, że tam dba się o chorego. Piszesz straszne rzeczy. O domach pomocy to miałam takie wyobrażenie ale hospicjum uważałam, że w tych ostatnich chwilach życia pomagaja ludziom godnie odejść, to takie ważne przecież. Że nie latają jak najbliżsi przy obcych dla nich osobach rozumiem, ale, że mają serce i czas dla takiego człowieka skoro tam pracują to w to wierzyłam, naiwna jestem?. Przecież tam pracują i lekarze i pielęgniarki i właśnie wolontariusze więc jest tych osób do pomocy sporo. Przeraziłam się, nie o takie warunki mi chodziło, nie o taką opiekę, choć lekarz i pielęgniarka powiedzieli, że moge tam siedzieć ilę chcę i kiedy chcę i mogę razem z nimi robić przy mamie, nie ma z tym problemu. A tak pięknie się mówi w TV o ludziach starszych o godnym umieraniu, o sercu dla ludzi cierpiących, tylko kto je ma?. Pewnie, że dla nich to kolejny pacjent, że to kolejna osoba, która za moment może umrzeć, ale to człowiek, który nie umie się bronić, nie zawsze mówić, wije się z bólu, jest bezbronny jak dziecko i całkowicie zależny od drugiej osoby, jak można tak traktować drugiego człowieka, niepojęte. Ale wiecie co, obserwuje ludzi w szpitalu, bo ostatnio to też mój drugi dom. Tam gdzie przychodzi rodzina do pacjenta to personel jako tako się kręci koło tej osoby a tam gdzie nie przychodzi nikt albo rzadko to masakra. Owszem przebiorą, umyją, nakarmią, ale niejednokrotnie jedzenie już zimne wpychają, nie chce jeść to nie i dziękuję. Wiem, tam masa pacjentów a personel okrojony, ale od razu widać, która pielęgniarka czy pomoc stara się a która ma wszystko i wszystkich w du....pie. BLONDYNKO Tobie również dziękuję za wyrażenie swojej opinii. Widzę, że większość jest zdania dom, porozmawiam z lekarzem hospicyjnym może pielęgniarka będzie częściej przychodzić, może cewnik, żeby nie było takich odparzeń, może kroplówki w domu, przecież jak pokarze co i jak robić to się i tego nauczę, prawda? przecież można chyba podłączyć kroplówkę w domu??? Boję się odwodnienia jak nie je i nie pije. Czy są takie możliwości? dlaczego ja medycyny nie skończyłam, tak by się teraz przydała. Wiem dziewczyny, że każda radzi z serca i nawet jak ktoś znalazł się w podobnej sytuacji jak moja też jeden powie oddać bo ja oddałam i miała super opiekę a ktoś inny powie nie, ja też cierpiałam, robiłam tak jak ty i dałam radę to i ty dasz. Wiem, że to tylko moja decyzja, czytam któryś już raz co do mnie napisałyście i czuję wewnętrznie, że nie potrafię tego zrobić, nie chcę tego zrobić tylko skąd ja mam wziąć siły psychiczne? MARY Ty też masz dużo racji a co jak ktoś jest sam, praca, dom to co wtedy? nie ma wyjścia i trzeba powierzyć opiekę innym. Ja pracuję ale mam ten komfort, że to moja własna firma więc mogłam zrobić przerwę i zatrudniłam dodatkową osobę, która robi za mnie, tylko ustala ze mną co i jak więc chociaż tu mam komfort ale osoby takie jak wymieniłaś nie mają wyjścia. Tak na marginesie bo rozmawiamy o wolontariacie, to do cholery jeśli takie osoby się na to decydują to przecież wiedzą do czego i chociaż one powinny miec serce do opieki, czyż nie?

Odnośnik do komentarza
Gość Blondynka

Do Alicji: uwierz mi, że doskonale rozumiem co teraz przeżywasz. Przez 6 lat opiekowałam się chorą mamą po udarze, leżącą u mnie w domu. Dwa pokoje, dwoje małych dzieci i chora bynajmniej nie cichutka i spokojna no i ja osoba pracująca na etacie, bo z czegoś trzeba żyć Ze szpitala wróciła oczywiście z odleżyną, która obnażyła kości, ale to ponoć standard tylko, że długo się leczy. Przed południe przychodziła opiekunka aby wykonać niezbędną higienę, podać obiad, porozmawiać. Gdy chciałam wyjechać na wakacje z dziećmi przyjeżdżała do mnie mamy siostra no i wszystko jakoś funkcjonowało. Nigdy nie pomyślałam nawet aby rozwiązać problem oddając mamę pod opiekę *specjalistów*! Mama już odeszła, a ja mam poczucie, że wywiązałam się ze swojego obowiązku. A teraz o hospicjum. Otóż byłam wolontariuszką w owym miejscu! Pracują tam tacy sami ludzie jak w naszych szpitalach, nie są jakoś specjalnie wybierani przez psychologów, a że umieranie jest w tym miejscu na porządku dziennym więc nie oczekujmy od nich jakiegoś specjalnego traktowania naszych bliskich. Widziałam tam takie odleżyny, że włos się jeży, a co za tym idzie gnijące ciało po prostu cuchnie, do tego wszechobecny smród moczu i ekskrementów. Płaczący ludzie nie tylko z bólu ale często z tęsknoty za bliskimi. Jak chory w porze posiłku nie chce jeść to trudno przepadło, najwyżej poda się glukozę+witaminy, a w zasadzie po co, im szybciej się zawinie tym lepiej, dla wszystkich. Byłam w kilku hospicjach ale kilkuosobowe sale to normalne więc silą rzeczy liczy się kolejnych umierających na sąsiednich łóżkach, nie jest to przyjemne uczucie, gdy wracasz po kilku dniach, a tu już nie ma tej pani, która poprosiła cię o zaprzenie kawy i poczęstowała cię ciastem czy tamtego miłego pana, któremu ostatnio czytałaś książkę, czy list od syna. Atmosfera tego miejsca udziela się i zostaje na długo w nas. Tak więc Alicjo jeśli nie musisz pracować i kochasz swoją mamę to i znajdziesz siły do opieki nad nią, tym bardziej, że nie powinno to trwać długo. PS. hospicjum domowe podaje kroplówki i jeśli potrafisz dopilnować to jednak chyba pampers jest lepszy od cewnika.

Odnośnik do komentarza

Blondynko bardzo wyczerpująca odpowiedź na zadany przeze mnie temat. Moje drogie Panie, decyzję podjęłam, wzięłam do głowy Wasze opinie, porozmawiałam z pielęgniarką z hospicjum, tak szczerze od serca, dziś spędziłam dzień w szpitalu, nie wiem czy wyjdzie w tym tygodniu czy przyszłym, jest lepiej, stan zapalny opanowany. Tyle wytrzymałam, dałam radę to dam i dalej, muszę dać i tak sobie mówię, nie mam pomocy to fakt, jestem z problemem sama ale dam radę, wiem, że nie poradziłabym sobie z własnym sumieniem, nikt tak nie zatroszczy się o najbliższą osobę jak my sami, czy wie, że to ja czy też nie, nieważne ale ja to wiem, że jestem obok. Teraz jak jest w szpitalu muszę nabrać sił, zwłaszcza tych psychicznych i dam radę, sama nie wiem jaka ja kiedyś będę, jakie moje będą ostatnie miesiące, dni życia, czy chciałabym być sama?, wśród obcych osób pewnie nie, to skoro ja tego nie chcę to i Ona pewnie nie chciałaby. Temat zamknięty, decyzja podjęta, jak mnie sieknie podłamanie, to Wam postękam a Wy proszę od razu z grubej rury, żeby mnie postawić do pionu,żebym się nie rozklejała, przecież ja twarda baba jestem, ok Panie ???Co nas nie zabije to nas wzmocni. Za każdą wypowiedź mogę tylko podziękować, był mi potrzebny zimny prysznic, tak jak i zgadzam się z opinią MARY, że czasami nie ma innej drogi, ale ja ją mam, mogę zawiesić swoja pracę, mogę się trochę wysilić dla kogoś kto jest dla mnie bliski. Wielkie całusy za każde słowa. Ala

Odnośnik do komentarza

Witajcie, ja dawno nie pisalem u mnie nie bylo zle, ale wiecie co, na sylwka mocno poimprezowalem i jak to na balu tance, hulanki, swawole. Alkohol lal sie strumieniami i dzisiejsza noc to jakas masakra byla. Moglem probowac spac tylko na prawym boku, bo jak sie przekrecilem na brzuch, wznak czy lewy bok to skurcz za skurczem. Jakies takie rozne rozniaste. Juz bylem blisko zeby zadzwonic po pogotowie, ale odczekalem. Dzis niby lepiej, ale z godzine temu zlapaly mnie dodatkowe i juz ich bylo ze 30. Zadzwonilem do swojego lekarza z Anina i mowi zeby sie nie przejmowac bo po imprezach tak sie kumuluja one. W zasadzie noc mialem nieprzespana. Kiedy (i czy) serce dojdzie do wczesniejszczej normy po takim balu? Jak to u Was jest?

Odnośnik do komentarza

Cichutko tutaj, to ja postękam, może ktoś dołączy??? OMEGA1 nie pomogę, bo moje picie alko to od czasu do czasu jakaś lampka wina słodkiego, nie przepadam za napojami wyskokowymi. Z tego co czytałam, to dużo osób po alkoholu czuje serce a jeszcze do kompletu zarwana noc to się pewnikiem zbuntowało. Pewnie, że dużo osób pije i nic nie czuje ale my jesteśmy bardziej wyczuleni i jeśli czujemy się ogólnie rozbici, przepici to bardziej wczuwamy się w bicie serca, tak myślę. Nawet jak męczy przeziębienie, jakiś kaszel, to serce zawsze, nawet u tych bez arytmii szybciej bije, a arytmicy od razu ręka na pulsie bo serce szaleje. Trzeba się nastawić, że w takich wypadkach będzie gorzej albo nie pić wcale, wóz albo przewóz, co kto woli. A teraz sama postękam, dziś mam masakrę z sercem, tak mi daje popalić, że ledwo dycham, a to przerywa, a to wali jakoś ciężko a to przydusza aż w gardłe, no ale cóż i tak zamierzam żyć i w panikę nie wpadam bo wiem, że tylko byłoby gorzej a na kroplóweczkę w szpitalu nie mogę sobie pozwolić żeby w żyłę dać. A jeszcze coś mi w kręgosłup wlazło, albo strzeliło, albo jakaś rwa a może korzonek że pozycji to sobie dobrej nie mogę znaleźć, żeby mniej bolało. To tyle na dziś sobie pogadałam. A jak tam reszta serduszek się trzyma, wiem zaglądacie tylko jak jest źle i dobrze, nie ma co się nakręcać, trzeba żyć, cieszyć się i nie wsłuchiwać w serce.

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim! Jak tam żyjecie po świętach i po sylwestrze? Ja nieco zalatana byłam (pichcenie, porządki przedświąteczne- takie klimaty) i nie miałam czasu zajrzeć na forum :) U mnie po alkoholu z serduchem było nie najgorzej, bardziej mnie dyńka nawalała, także przespałam całą środę praktycznie. Ale prawda jest taka, że to bardziej ze zmęczenia niż z przepicia, bo nie wypiłam za wiele (kilka drinków CinCin Bianco i 2-3 kieliszki wina musującego (bo szampan to za duże słowo ;D) Pozdrawiam wszystkich cieplutko, a szczególnie ALLICJĘ :)

Odnośnik do komentarza

Noc na szczescie przespalem, jakas masakra normalnie. Wczorej i dzis mam identycznie, jak poloze sie na wznak dodatkowy za dodatkowym, ale...zaczyna sie to ok 18. Podczas dnia bylo ok, nawet jak sie kladlem na wznak specjalnie. Zly jestem na siebie, ze nie pojechalem zalozyc holtera. Zrobie go jutro. Teraz siedze przed kompem i cisza 0 skurczy. No na siedzaco nie bede spal. Chyba zaplace za tego sylwestra

Odnośnik do komentarza

MANIANKA też pozdrawiam. OMEGA1 może elektrolity za mocno wypłukałeś? może zaserwować sobie potas z magnezem, nie zaszkodzi a nóż pomoże. Założysz kolejnego holtera i co myślisz, że na zawołanie skurcze sie pojawią? tak to nie ma, ale próbuj jak masz taką potrzebę. Ja jak mnie tak mocno męczą skurcze to kładę się na lewy bok, tak jakbym chciała skulić, przycisnąć to serce, ale reguły na to nie ma żadnej, raz pomoże, raz wcale.

Odnośnik do komentarza

Zaloze, no chyba ze w soboty nie zakladaja. Wiesz jak to z lekarzami, musza miec czarno na bialym. Wlasnie z tymi elektrolitami to tak moze byc, ze rano sa OK a wieczorem juz nie. Mam kaldyum, wczorej rano wzialem, moze powinienem jeszcze przed 18 tak? Juz bedzie szla 3 doba po sylwestrze, to ile te elektrolity beda sie uzupelniac?

Odnośnik do komentarza

Ja nie twierdzę, że elektrolity, trzeba je od czasu do czasu badać. Ja np. mam skłonność do spadku potasu i jak mnie męczy mocno serce to przez tydzień połykam, później robię sobie przerwę, bo z potasem też ostrożnie za dużo źle za mało też niedobrze, magnez nie przedawkujemy najwyżej nas pogoni i częściej kibelek odwiedzimy. Alkohol może wypłukać potas i magnez dlatego zasugerowałam tabletki. Na pewno miałeś nie raz badany to wiesz miej więcej w jakich normach się u Ciebie mieści.

Odnośnik do komentarza

Pojechalem dzis rano zalozyc holtera, chcialem na 48h ale powiedzieli, ze tylko 24h. Ok godziny 16 wylapalem kilka dodatkowych, pozniej ok 18 i do 21.30 byla cisza. (jakie to przyjemne poogladac TV lezac na plecach lepsze niz sex:)) To znowu sie polozylem na wznak i wskoczylo kilkanascie, ale nie takich jak wczorej jeden za drugim a z kilkusekundowymi przerwami. Teraz usiadlem do kompa to ustaly. Zobaczymy jak minie noc. Swoja droga szkoda jak majac holtera nie wskoczyly te najgorsze i bylo ich mniej niz wczorej czy przedwczorej Moze juz ten moj organizm po 3 dobach zaczyna sie nastrajac? Pozyjemy zobaczymy. Podziele sie z Wami wynikiem holtera i diagnoza lekarza w czwartek lub piatek. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

OMEGA1 to u Ciebie jedziesz, chcesz założyć holter i tak od ręki zakładają??? Piszesz : *szkoda jak majac holtera nie wskoczyly te najgorsze* a nie pomyślałeś, że może wcale nie masz nic groźnego tylko same skurcze dod., które nie są niebezpieczne. Czasami wydaje się nam, że serce nie bije tak jak trzeba i zaraz uruchamia się w głowie myśl, że jest inaczej niż do tej pory, a to wciąż może być to samo tylko nasze odczucia coś błednego nam podpowiadają. Jak poczytałam sobie fora o arytmiach to zauważyłam, że nerwicowcy robią często badania holterem, ekg, usg i ciągle mają tego mało, niewielkie ilości i arytmie, które nie są niebezpieczne a szukają i szukają i wciaż nie wierzą, że serca mają zdrowe tylko nerwica płata im figla. Ci co mają prawdziwe arytmie czy robię pierwszego czy dziesiątego czy też setnego holtera zawsze wychodzą im różnego rodzaju arytmie, nie tylko dod, skurcze ale i salwy i pary, które już bardziej wymagają obserwacji no i częstoskurcze, czy migotania ale to już trudniej wyłapac holterem, bo rzeczywiście pojawia się to nagle, łupnie i wali i nie zawsze zdąrzy się dojechać na ekg więc i trudno udowodnić lekarzowi co nas gnębi. Myślę również, obserwując swoje arytmie, że można odróżnić u siebie rodzaje arytmii i opisując lekarzowi jak to odczuwamy lekarz ma już jako tako pojęcie co się w sercu dzieje. OMEGA1 bardzo chętne, podziel się z nami Twoimi wynikami a przede wszystkim opinią lekarza, dla nas są to też jakieś wskazówki. A jak u reszty towarzystwa, moje serce lekko się uspokoiło, dwa dni trzymało mnie ostro, powodu specjalnego nie miało a jednak coś się zbuntowało, dziś sporadyczne więc nawet nie zwracam uwagi.

Odnośnik do komentarza

OMEGA a masz stwierdzoną jakąś wadę/chorobę serca? Czy Twoje dolegliwości ,wg. lekarzy, nie mają żadnego konkretniejszego podłoża, prócz ewentualnego tła emocjonalnego? U mnie generalnie jest nieźle. Czasem u mnie coś tam pikawka poskacze, ale zbytnio się tym nie przejmuję. Biorę leki i wiem, że nic mi nie grozi, a nawet jeśli, to cóż...nikt przeznaczenia nie oszuka :]

Odnośnik do komentarza

Alicjo, zakladalem w Allenort w Warszawie, nie ma na holter dlugich terminow, a czesto jest dostepny od reki. Przyjechalem wlasnie od mamy do domu, caly dzien byla cisza a teraz klade sie i... wskakuja co kilka sekund, takie nie za mocne. Mnie sie zdaje, ze to jest tak, jak sie klade a serce juz dniem zmeczone, to w pozycji na plecach ma ciezej i sie burzy. U mnie to nie jest nerwicowe, no bo jak? klika dni temu przed balem sylwestrowym bylo o niebo lepiej a teraz jest gorzej? Przez kilka dni sie zrobilem nerwicowcem? nieeee. Z tym holterem to jaja wyszly, powiedzialy, ze tylko na 24h (jak Wam pisalem), okazalo sie, ze po 24h nadal chodzi. Zdjalem elektrody, poszedlem z dzieckiem na basen i mysle sobie co by zalozyc je z powrotem. Tak tez zrobilem. O 20.20 zaczalem ogladac Jak rozpentalem II wojne swiatowa i ledwie sie film zaczal dopadly mnie takie skurcze jak jeszcze nigdy do tej pory. Cholernie mocne, nachodzace na siebie i nastepujce po sobie i to jak siedzialem. Po kilku minutach polozylem sie a one mnie trzymaly do ok 21, pozniej zaczely sie wyciszac, ale juz nie zasnalem w nocy. Jak dobrze sobie umocowalem te elektrody bede mial wreszczie holtera z takimi skurczami ktore mnie niepokoja. Manianka, nie mam nic potwierdzonego, bo nigdy tak zlego holtera nie mialem, echo w porzadku, proby wysilkowe tez, krew takze. Jutro jade odwiezc holter rano, to od razu poprosze o sprawdzenie technicznie zapisu wlasnie podczas godzin tego kultowego filmu.

Odnośnik do komentarza

OMEGA1 a gdzież bym śmiała wmawiać Ci nerwicę, ja to uogólniłam w poprzednim poście, że dużo osób ma nerwicę a nie wierzy w to i doszukuje się choroby serca. Uważam, że podstawą jest w pierwszej kolejności diagnostyka a jak wszystko będzie ok. a delikwent czuje, że jest osobą nerwową, nadpobudliwą, panikarzem to wtedy można dopatrywać się nerwicy, ale badania muszą pokazywać, że jesteśmy zdrowi jak rybki. Pewnie nie raz czytałeś, że osoby noszą holtera serce spokojne, zdejmują zaczyna się taniec serca. Może takim drobnym podstępem udało Ci się wyłapać zaburzenie, zaznaczyłeś, że o tej porze coś było na rzeczy i jakie miałeś odczucia? żeby zwrócili na ten konkretny moment baczną uwagę. Dolas rozpętał wojnę a Ty serce i może wyjdzie szydło z worka. Cóż by tu pocieszającego napisać? Ja też nerwusem nie jestem, panikarą tym bardziej a serce moje potrafi odstawiać cyrki nagle i nie ma konkretnego powodu od tak sobie wskoczy niewłaściwy rytm, sam wskoczy potrzepie i za jakiś czas minie ale i zdarzało się, że nie mijało i wtedy SOR pomagał. Zdarza mi się również, że mam takie okresy trzydniówki, tygodniówki a nawet dwa tygodnie pod rząd jak serce potyka się, źle bije co jakiś moment. Jakby nie patrzeć czasami trudno coś złapać a może nie warto szukać na siłę??? Ja na początku swojej drogi z arytmią też się tym trochę wystraszyłam, ale jak oblukałam fora to bardzo dużo mnie to uspokoiło i podchodzę do swoich arytmii ze spokojem. Uważam, że nalezy kontrolować co jakiś czas serce, zrobić sobie to usg, holtera, wysiłkowe, badać elektrolity i jak raz w roku się przebadamy lekarz oznajmi nam, że nie ma powodu do obaw to żyjemy dalej i już. A jak coś ma się stać to stanie i nie mamy na to wpływu, można leżeć w szpitalu, można wyjść od lekarza z gabinetu i paść nagle więc po co sobie do głowy nabijać choroby, jak to Manianka napisała *nikt przeznaczenia nie oszuka* co nam pisane tak będzie* ale dbać o siebie też trzeba.

Odnośnik do komentarza

Wcale nie wiadomo kto z tej potyczki wyjdzie calo ja, czy moje serce :) Holter oddalem, zapisalo sie 48h. Pielegniarka sama zdziwiona jak to sie stalo.Patrzymy a tu czerwone ciagle linie a ona sie pyta a co to??? mowie, ze zdjalem elektordy bo minal czas, nie wiedzialem czy holter zapisuje dalej czy nie. No ale juz bylo widac komorowk :( i, musi to jeszcze przepuscic przez specjalna aplikacje a nastepnie trafi on do lekarza opisujacego. Na 18 jade na echo

Odnośnik do komentarza

Cześć Omega. Właśnie miałam pisać, żeś się Chłopie okrutnie opił i wypłukał elektrolity, a tu proszę - badanie elektrofizjologiczne...Pamiętam jak kiedyś pisałeś o tych dziwnych ciągach skurczy, których nie mogłeś złapać. Myślę, że Twoja szybka reakcja i założenie holtera da Ci w końcu odpowiedź, co to jest. Zakładam też, że skoro lekarz planuje takie badanie to skurcze komorowe mają jakąś złożoną formę. Trzymam kciuki, choć mam niejasne przeczucie, że to przez nadmiar alkoholu trochę Ci zapajacowało serce.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×